Poczytałem trochę i też jeśli redakcja mi pozwoli będę opisywał swoje boje z domem.
Trzy lata temu w bardzo ciekawy sposób stałem się właścicielem mieszkania i części wspólnej budynku będącego kiedyś szkołą gminną.
Gmina urządzała przetarg zamknięty dla mieszkańców wioski ale zapomniała podać jak długo trzeba mieszkać w tej wiosce więc trzy tygodnie przed przetargiem stałem się mieszakńcem tej wsi zameldowałem się u gościa z którym potem rozpiliśmy flaszkę.
Wygrałem przetarg ale cena wyjściowa wzrosła dwa razy trudno.
Jeśli mogę coś radzić tutaj NIE ŁADUJCIE SIĘ W WSPÓLNOTĘ MIESZKANIOWĄ.
Niestety budynek szkoły jest wspólnotą, 5 słownie pięć rodzin musi decydować o częściach wspólnych.
No ale historia budowy.
Stałem się dumnym posiadaczem dwóch klas które według gminy były mieszkaniem a tak naprawdę dostać się z jednej do drugiej można było tylko przez korytarz.
Inwentaryzację bydynku zrobiłem sam miarka i naprzód w porówniu z tym co zrobił gość który robił to dla gminy horror.
Okazało się że gość poprzesuwał ściany dobrze że wszystkie zaznaczył.
Po inwentaryzacji siadłem i jak to podzielić aby z tego było mieszkanie parę dni i idea jest no to teraz do architekta przelał moją inwentaryzacje na papier wrysował zmiany które chcieliśmy z żoną i tak powstał projekt.
Pozwolenie na budowę miałem z numerem 1 z 2000 roku dobrze że przepisy się nie zmieniły (mogłem dokonywać odliczeń)
no i zaczęło sie większość rzeczy robię sam wynajmuję tylko ludzi z wioski aby mi pomogli więc zrywam podłogę do warstwy papy.
Czy wiecie co to polepa ja wiem Glina zmieszana z trzciną jest to pomiędzy belkami na stropie wywiozłem tego 5 przyczep.
Podłoga drugie 5 dobrze że man to gdzie wywozić.
Jedna ściana miała być ceglana zacząłem skuwać tynk okazało się że jest tam zamurowane przejściei to cegłą dziurawką wykułem ją i artystycznie wmurowałem cegły.
CDN
[ Ta Wiadomość była edytowana przez: buber dnia 2002-04-04 08:13 ]