Dziennik Abromby
Przez abromba,
Ciąg dalszy faktów z sezonu grzewczego - wilgotność w salonie ok. 28 %. Nie wiem, co na to pianino i przedwojenna komoda tudzież zegar po babci Abromba - boję się, że się porozsychają. Na górze wilgotność ok. 55 %, więc w sumie optymalna. Ale nawet podczas przebywania w salonie nic mnie w nosie nie drapie.
Dziś podrzuciliśmy do kominka rano, ale do jakiejś 17.00 zrobie przerwę.
Spadł śnieg i mam wspaniały nastrój. Postanowiłam bowiem dzielnie odśnieżyć nasz podjazd do garazu. Zrobienie wjazdu do garazu z bocznego tyłu budynku a nie od frontu to nie był chyba najlepszy pomysł, choc optymalny z uwagi na usytułowanie budynku. Ale do odśnieżenia jest ok. 110 m kostki. Do tego dochodzi droga dojazdowa długości ok. 30 m - jak przyjdą duże śniegi to chyba będziemy zostawiali samochód przy drodze gminnej.
Ale wracam do wspaniałego nastroju. Ponieważ duzy wysiłek fizyczny mam raczej niewskazany, więc przez godzinkę prawie łaziłam po podjeżdzie raczej pchając przed sobą tę łopatę on śniegu niż nią machając. Gapiłam się na ptaki, koniarzy, dym z komina sasiada. I uzmysłowiłam sobie, że takiej spokojnej aktywności fizycznej w kontakcie z naturą dawno nie miałam. Te wszystkie proste czynności, jak przyniesienie drew do kominka, zamiecenie, odsnieżenie, są tak naprawdę istotą normalnych czynności zyciowych człowieka. A nie siedzenie przy komputerze i pisanie jakichś mniej lub bardziej mądrych ekspertyz. I to dała mi własnie moja wieś.
Chyba to tak jest z mieszkaniem na wsi, że człowiek stale będzie ulegał dość skrajnym wahaniom nastroju - od zachwytu nad prostotą zycia i możliwością wyciszenia się, po depresję - że się siedzi na zadupiu, albo w sytuacjach awaryjnych jest daleko do lekarza.
Ale dzisiaj u mnie, mimo wrodzonego pesymizmu, zdecydowanie przeważa opcja pierwsza - i niech tak zostanie jak najdłużej.
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 615 wyświetleń