Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    15
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    42

Entries in this blog

Doom

Drapałka

Zima się skończyła. Nie było o czym pisać, to i nie pisałem :)

 


Teraz będzie tak:

 


1. Okna zamówione

 


2. Elektrycy umówieni

 


3. Po elektrykach tynki

 


4. Po tynkach - Panowie od systemów.

 


Będzie o czym pisać i pstrykać...

Doom

Drapałka

Dzisiaj rano podjechałem na budowę - rynny założone. Oczywiście zabrakło dwóch metrów, trzeba będzie dokupić; dodatkowo zażyczyłem sobie siatki do rynien, bo moja wierzba sypie liśćmi jak szalona.

 

 


Obydwie ściany szczytowe już stoją, z murarki zostały

 


- kominy do dokończenia

 


- ścianki działowe

 


- taras

 


Dalsze prace

 


- ocieplenie fundamentów (70m2 styropianu, 18 cm)

 

 


A potem czekamy na koniec zimy i elektryków :)

 

 


Pozdrawiam

 


Doom_

Doom

Drapałka

ZIMA

Oczywiście nadmiar pracy, opieka nad Juniorem i inne Śmieszne Obowiązki (w tym wynoszenie pieluch, planowanie remontu kuchni oraz Wizyty Teściowe) nie pozwalają mi na pisanie czegokolwiek w tym wątku.

 

W zwiazku z tym przeskoczę obiecane etapy budowy i omówienie tekstowe, zaprezentuję jedynie linka do galerii ze zdjęciami

 

http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#" rel="external nofollow">http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#

 

Części opisowe, jeśli dam radę, będę wpisywał. Na bieżąco - mamy jakieś dwa tygodnie opóźnienia, wynikające z tego, że ekipa pracuje jednocześnie nad kilkoma domami, z priorytetem technologicznym (czyli - najpierw tam robią, gdzie mrozy mogą zaszkodzić, wylewki stropów i wieńców). A u mnie wieńce już dawno, tylko szczyty trzeba dokończyć - i kominy.

 

Raz jeszcze - zapraszam do galerii:

 

http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#" rel="external nofollow">http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#

 

Pozdrawiam

Doom_

Doom

Drapałka

Fundamentalne sprawy...

 

 


Minęło dni kilka...ale, zgodnie z umową z odcinka dziesiątego (a i trochę żeby nadgonić) będę pokazywał zdjęcia, a nie rozpisywał się. Jedynie w miejscach, gdzie warto, dobra?

 

 

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029854927047442" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SL9uYSzrSxI/AAAAAAAABcE/CZp6xtSlXec/s288/PICT0199.JPG http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029854927047442" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SMK_harsPjI/AAAAAAAABcI/xGARl5PlHQ4/s288/PICT0246.jpg

 


Chwilę po Panach Z Prądem pojawił się Pan Henryk i wytyczył miejsce na zdejmowanie humusu...a potem...

 

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242963538540226002" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/SMK_j1UD5dI/AAAAAAAABcM/wKWkEbCnFZ0/s288/PICT0242.jpg http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242963579454868994" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/doomiie9/SMK_mNu3zgI/AAAAAAAABcQ/t7Nt-LV7evs/s288/PICT0259.JPG http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242963618797121890" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/doomiie9/SMK_ogSy8WI/AAAAAAAABcU/iLFQD04G9_o/s288/PICT0260.JPG

 


...potem Duży CAT zdjął co trzeba. Z tyłu działki urosła mi gustowna górka :)

 

 

 

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242963654593946114" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SMK_qlpbIgI/AAAAAAAABcY/78fmqcbVYZ0/s288/PICT0257.jpg W międzyczasie Młody Przewód zjawił się na działce, dopilnować Panów Z Koparką :) http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5244302278737632690" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SMeBIxLtnbI/AAAAAAAABT4/X6rTGzVGzWI/s288/PICT0317.jpg

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5244302286241546866" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/doomiie9/SMeBJNIyQnI/AAAAAAAABUA/0ylPnrWPuW4/s288/PICT0320.jpg

 

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5244302289207743778" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/doomiie9/SMeBJYL-1SI/AAAAAAAABUI/uXPzryoaBxk/s288/PICT0322.jpg http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5244302301852581970" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/doomiie9/SMeBKHSvwFI/AAAAAAAABUY/psV-OjCHX_s/s288/PICT0330.jpg http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5244302468799665986" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/SMeBT1OCF0I/AAAAAAAABUk/er8wUfO6JPk/s288/PICT0331.jpg http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5244302477074354546" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SMeBUUC30XI/AAAAAAAABU0/Tzd3tlMWip4/s288/PICT0335.jpg

 


W następnych trzech postach

 


- zbrojenie i fundamenty

 


- zalewanie

 


- mury, mury, mury

 

 


Jak dobrze pójdzie, w przyszłym tygodniu strop i schody, za dwa tygodnie zaś - więźba. Na tym etapie niewiele się dzieje technicznie, dużo się dzieje zaś objętościowo a jeszcze więcej - finansowo.

Doom

Drapałka

Czas jest względny. Mocno.

 

 


(Odcinek dziesiąty, opóźniony, czyli jak zacząć z rozmachem i nie kończyć)

 

 


Uważny Czytelnik zauważył być może, że jest już październik. W związku z tym jestem winien kilka wyjaśnień, sprostowań a następnie przedstawienie sytuacji bieżącej :). Do dzieła więc.

 

 


1. Wyjaśnienie pierwsze, czasowe.

 

 


Uprzejmie informuję, że w nocy z soboty na niedzielę po raz pierwszy spałem nieprzerwanie. Nikt, ale to zupełnie nikt nie uprzedzał mnie, że mój Ukochany Przewód Pokarmowy Młodszy będzie się budził kilkukrotnie w nocy, wołając jeść tudzież czyścić pieluchy. W związku z tym chodzę chronicznie niedospany, wydajność mam na poziomie krowy dojnej nierasowej i, ogólnie, jakoś tak straciłem wenę.

 


A spałem, bo byłem na weselu bez Młodego Przewoda Pokarmowego, w związku z tym sen był nieprzerwany. Kamienny. I Głowo-Następnego-Dnia-Bolesny.

 

 


Również spieszę donieść, że zaczęły się Budżety w Firmie, co oznacza dla mnie zwykłe obowiązki operacyjne plus kupę dobrej zabawy. Z przewagą kupy.

 

 


2. Wyjaśnienie drugie, fotograficzne

 

 


Uprzejmie również nadmieniam, że od pierwszego dnia budowy pstrykam foty, więc nic czujnym obiektywom nie ujdzie. W części dalszej mój słowotok straci nieco na rozpędzie - a za to ciekawym oczom ukaże się dokumentacja fotograficzna.

 

 


Tak więc - słowom dość, czas na czyny

 

 

 


2008-08-27

 

 


Działka w stanie jeszcze dość mocno nienaruszonym. Dzień piękny, prąd już na działce, choć jeszcze bez gniazdka.

 

 


(Uwaga, ze względu na różne dziwa technologiczne kliknięcie na link przenosi do albumu picassy. Jeśli nie chcesz psuć sobie przyjemności czytania po kolei - nie klikaj )

 

 

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5245876478292495890" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/SM0Y3PgzjhI/AAAAAAAABbE/EDrUjDjlyLs/s288/PICT0024.JPG

 

 


2008-08-30

 

 


Trzy dni później zaczęło się dziać i, szczerze mówiąc w naiwności swojej uwierzyłem, że teraz to już pójdzie. Podłączyliśmy prąd, sąsiad zaorał działkę a ja - wypróbowałem pompę :)

 

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029008946968066" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/doomiie9/SL9tnDSTtgI/AAAAAAAABbM/wusZT8LGFtQ/s288/PICT0057.JPG http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029035696646210" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/SL9tom77aEI/AAAAAAAABbQ/XMcWfUB0dA4/s288/PICT0066.JPG

 


Sąsiad przyjechał nówka traktorem :)

 

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029061135857906" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/doomiie9/SL9tqFtG-PI/AAAAAAAABbU/OfWCtMswUJ4/s288/PICT0071.jpg http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029092709440114" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SL9tr7U1mnI/AAAAAAAABbY/JgxkjJqvuPs/s288/PICT0072.jpg http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029108668235954" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SL9ts2xtgLI/AAAAAAAABbc/JCoPS4s9nTE/s288/PICT0096.JPG

 


Ekipa montuje prąd w skrzynce...

 

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029719054154738" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SL9uQYpDe_I/AAAAAAAABbg/gn0BbUl0NdY/s288/20080903023.jpg http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029733216821474" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SL9uRNZsoOI/AAAAAAAABbk/i5XANG2gdig/s288/200809021232.jpg http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029743290936626" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/doomiie9/SL9uRy7jbTI/AAAAAAAABbo/pLoYDV029Qw/s288/200809021233.jpg http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029754616167746" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/SL9uSdHsvUI/AAAAAAAABbs/D25hGOfg5F8/s288/PICT0210.JPG http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029782926661218" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SL9uUGlclmI/AAAAAAAABbw/uRi2ojD7hMU/s288/PICT0188.JPG

 


Pompa zasadniczo pompuje wodę ze starodawnej (a na pewno pamiętającej PRL) studni :)

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029824590990642" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SL9uXcpngkI/AAAAAAAABcA/0BpfgJCLU1E/s288/PICT0213.JPG

 


http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029799976431266" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/doomiie9/SL9uVGGbbqI/AAAAAAAABb0/KkPRM_Id6Nc/s288/PICT0193.JPG http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029813266464098" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SL9uV3nBPWI/AAAAAAAABb4/9NouQZ9CYpw/s288/PICT0201.JPG http://picasaweb.google.pl/doomiie9/Budowa#5242029824590990642" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/SL9uWhy_zTI/AAAAAAAABb8/JnpOpI1Xlk0/s288/PICT0204.JPG

 


A na działce niespodziewany wizytator sprawdza deski. Aaaa, właśnie. Ekipa Pana Henryka zorganizowała deski

 

 


Dalsze przygody - w następnym poście

Doom

Drapałka

Prąd będzie na działce jutro - dobrze, że mam znajomego, dobrego wykonawcę. Zobaczymy, co dalej, bo do studni się nie dokopałem :)

 


BTW, Junior wydostał się na świat w sobotę, 16, a więc dzisiaj ma już 10 dni!.

 

 


(Uważny Czytelnik zastanawiał się może, czemu mój dziennik nagle stracił rozpęd. Ano, trudno być jednocześnie dobrym Ojcem, Inwestorem, Pracownikiem, Mężem i do tego znajdować czas na Siebie. Popróbujemy?)

 

 


Pozdrawiam

 


Doom_

Doom

Drapałka

Na szybko :

 


1. Budowa przyspieszy, ruszamy zgodnie z planem :), czyli 1-5 września

 


2. Szukam dobrej ekipy od studni wierconych w Borówcu, zgubiłem namiary na 'moją'...*&%! by trafił, dziś znaleźć studniarza - to skarb

 


3. Kredyt mamy. Właśnie uruchomiłem.

 


4. Ekipy mamy (patrz punktu poprzednie), umowy podpisałem...

 


5. Żona odpoczywa. Ja pracuję.

 

 


Następne wpisy - pewnie za tydzień, kiedy to obstaluję prąd i powinienem zrobić studnię

 

 


Pozdrawiam

 


Doom_

Doom

Drapałka

Część bieżąca, czyli Konsylium Zdroworozsądkowe

 

 


Notka na marginesie - buduje w kraju się aż miło, wystarczy na dwa dni odpuścić pisania i już jest nasz Dziennik na stronie nr 2. Uh.

 

 


Skąd wziąć zdrowy rozsądek

 

 


Kredyt przyznany. Ekipa jest. Kierownik budowy jest. Prąd jest. Woda, w studni, też, tylko trzeba studnię poprawić, bo ma ze dwadzieścia lat, w tym dziewiętnaście nieużywania. Zebraliśmy się z Małżonem, zrobiliśmy listę TODO, wydrukowaliśmy i umówiliśmy spotkanie z Ekipą, żeby przedyskutować. Oto, co dyskutowaliśmy:

 

 


1. Zawiadomienie Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o terminie rozpoczęcia robót budowlanych - wypełnienie przez kierownika budowy i inspektora nadzoru inwestorskiego oświadczenia o przejęciu obowiązków i dostarczenie przez nich zaświadczeń o wpisie na listę członków właściwej izby samorządu zawodowego

 

 


To się zrobiło bezproblemowo. Dzisiaj Małżon, w dziewiątym miesiącu z Juniorem, pojechali machnąć sobie fryz, a przy okazji zawiadomienie złożyć. Znaczy - budujemy! :)

 

 


2. Prace elektryków na działce związane z prądem budowlanym

 

 


Ekipę elektryków mam, fajne chłopaki, pracujemy razem nad różnymi tematami od ponad dwóch lat, robią dobrze, choć powoli i zapominalsko. Ale - Architekt i B. podpowiedzieli, że nie ma co zakładać już, po co ma stać puszka z prądem na działce, na której przez dwa tygodnie jeszcze nic...

 


Poczekamy...

 

 


3. zdjęcie humusu (przed geodetą, czy po?) i ustalenie miejsca jego składowania

 

 


Humus, jak twierdz B., ma być zdjęty jak najpóźniej, bo potem 'różne takie rosną', ale przed geodetą jeszcze. Namiary na cata lokalnego mamy, sprzęt jest nowy, da radę. Przy okazji 'zrobi drogę', bo drogi na działkę jeszcze nie ma. To znaczy jest, ale np moja bryka tam nie przejedzie.

 

 


4. Geodeta

 

 


Geodetę też mamy. Umawiamy go na za dwa tygodnie. Nie mogę się doczekać

 

 


5. Zaplecze dla Ekipy Budowlanej

 

 


Pan H., szef EB, potwierdził, że

 


- wc zbudujemy wspólnymi siłami

 


- zaplecze spalno-mieszkalne przyjedzie

 


- zaplecze pozostałe mam dowozić w puszkach po 20 sztuk, zimne... :)

 

 

 


Jak Konsylium Gderało

 

 


Przy okazji rozmowy wyszło na jaw, że

 


mimo pięciu lat teoretyzowania o budowie domku nie mam bladego pojęcia, co, kiedy, jak, za ile i w jakiej kolejności !!!

 

 


Piwniczka - nie (Architekt: bez sensu, KierBud: zalewać będzie) (ale i tak zrobię, a co!)

 


Przepusty dla hydrauliki - nie wtedy, kiedy myślałem

 


Wentylacja mechaniczna - nie wtedy, kiedy myślałem (Szef H.: Panie, przyjdzie fachowiec i i tak kuć będzie, a jak my zostawimy otwór o 10 cm przesunięty dla niego?)

 


Zbiornik na deszczówkę - nie na tym etapie

 


Równanie terenu - albo przy stanie zero, albo na końcu otwartego

 


Ogrodzenie (bezpośrednio działki, bo teren jest ogrodzony :) ) - nie teraz

 

 


Nic więcej nie powiem, czekam na koniec dnia, kiedy to Małżon mi powie

 


'Kochanie, złożyłam dokumenty, za tydzień możemy ruszać!' :))))

Doom

Drapałka

Część dziewiąta jeszcze bardziej, czyli 'Elewacje i piętro'

 

 


Z prostego założenia że jestem w pracy, Uważny Czytelnik sam może wysnuć wnioski. Tekstu będzie mało.

 

 


Gdzieś powyżej czają się rzuty parteru, z ładnie kolorowo zaznaczonymi pomieszczeniami. Przyznam, że jedyne czym się z M. martwimy, to schody, 17 stopni, drewniane, jednobiegowe czy jak to się nazywa. Cała reszta pasi nam nieziemsko. A jak już się wejdzie schodami na górę...

 

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/MapaDziaKi/photo#5233516383468999314" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/SKEvbCLbUpI/AAAAAAAABGw/QqAcaOzoK-Q/s288/Pi%C4%99tro%2C%20kolor.JPG

 


Z lewej strony dwa pokoje dla dzieci. Dzieci jeszcze nie ma, pokoje już są, z czego prosty wniosek, że jeden z pokojów będzie na 'różne przydasie', drugi zaanektuję na siłkę czy coś...

 

 


W środku czerwono-fioletowo. Purystów od koloru uprzedzam - moja paleta barw jest mocno ograniczona, zasadniczo jednobitowa - jest kolor, nie ma kolora...Czerwone to garderoba, fioletowe - komunikacja. Garderoba przez jakiś czas miała być suszarnią, ale na razie - nie wiem, chyba więcej mam rzeczy suchych niż mokrych.

 

 


Duże niebieskie od północno-zachodniej strony to sypialnia. Ma jakieś 23m2 i jest fajna. Kudos dla tego, kto zgadnie, co w sypialni stoi, oprócz łóżka :)

 

 


Na dole, od wschodu, dwie łazienki, obydwie po 10 i 7,5m2, z czego ta z wanną i kibelkiem ma za ścianką od umywalki (dzięks, amonite) pralkę, ergo - kawałek pralni i suszarni. Nie wiem, czy to dobry pomysł? Podpowiedzcie plz

 

 


Taras to taras :)

 

 

 


®Ewelacje, czy jakoś tak

 

 


Widok od wejścia, wschód

 

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/DziaKaIDomek/photo#5096978616969729906" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/doomiie9/RrwbDBQ-F3I/AAAAAAAAAB0/X9TMjuqRyRQ/s288/projekt_ZIENTKOWSKI_1.jpg


Widok od południa

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/DziaKaIDomek/photo#5096978621264697218" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/RrwbDRQ-F4I/AAAAAAAAAB8/rFDKmgZTg0Y/s288/projekt_ZIENTKOWSKI_2.jpg


Widok od południa 2

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/DziaKaIDomek/photo#5096978621264697234" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/RrwbDRQ-F5I/AAAAAAAAACE/moVfGWqpDs4/s288/projekt_ZIENTKOWSKI_2a.jpg


Widok od zachodu, ogród

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/DziaKaIDomek/photo#5096978621264697250" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/RrwbDRQ-F6I/AAAAAAAAACM/YGMJNPxivQs/s288/projekt_ZIENTKOWSKI_3.jpg


Widok od zachodu, jadalnia i wejście do gabinetu

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/DziaKaIDomek/photo#5096978621264697266" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/RrwbDRQ-F7I/AAAAAAAAACU/xB6HD850W1U/s288/projekt_ZIENTKOWSKI_4.jpg


Widok od pólnocy

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/DziaKaIDomek/photo#5096978771588552642" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/doomiie9/RrwbMBQ-F8I/AAAAAAAAACc/c0AelghUsIY/s288/projekt_ZIENTKOWSKI_5.jpg

 


Na razie tyle...

Doom

Drapałka

Część czwarta, czyli 'Wykonawcy kontra Genetyka'

 

 


Zaczęło się dobrze.

 

 


Zaczęło się nawet rzekłbym sympatycznie, albowiem prace okołodziałkowe zaczęliśmy od spotkania z poleconym wykonawcą z okolic. Co prawda w rozmowie telefonicznej strzeliłem fopa, zapytawszy o termin ('Panie, ja Panu powiem kiedy mogę robić i tyle' usłyszałem w odpowiedzi..), ale... W spotkaniu bezpośrednim wykonawca był sympatyczny, rozmowy były sympatyczne, pooglądaliśmy projekt, uzgodniliśmy, że dostarczymy całość dokumentacji za tydzień. Dostarczyliśmy za tydzień i ustaliliśmy, że za dwa tygodnie człowiek się odezwie, poda cenę i zadeklaruje co i jak w zakresie terminów.

 

 


Następnie wyszukiwałem gości od Wyrównywania Terenu oraz gości od Kopania Studni. Efektownie szukałem, prowadząc poszukiwania zarówno z internetu jak i z samochodu, co zaowocowało kilkoma wpisami w mojej książce telefonicznej i umówieniem się z kilkoma wykonawcami na wizytę na działce. Pospotykałem się, poustalałem ceny. Po czym zazwyczaj nie mogłem się do gości dodzwonić, a jak się już dodzwaniałem, to

 


a) sprzęt się zepsuł

 


b) ludzie zachorowali

 


c) panieeee, zapomniałem, jutro oddzwonię z nowym terminem... (po czym patrz punkty a, b lub c)

 

 

 


A'propos genetyki

 

 


Czytelnik Uważny mógł znaleźć notkę o genetyce w następnym odcinku, tym o sąsiedzie. Genetyka przeszkadza mi o tyle, że jeśli widzę sensowność prac i chęć do prac i ogólnie pozytywne nastawienie do profesjonalizmu, to gotów jestem płacić i rozmawiać. Wraz z zanikaniem tych czynników zaczynam rozmawiać i płacić, a na sam koniec ani nie rozmawiam, ani nie płacę.

 


Udało mi się znaleźć trzech wykonawców stanu surowego, którzy byli na tyle komunikatywni i profesjonalni, że porozmawiałem z nimi o wycenach. Wyceny różniły się, oj różniły. Wszyscy trzej dostawcy zaproponowali odpowiednio XXX, XXX - 100tys i XXX - 200tys *. Najdroższa wycena obejmowała ręczne zdjęcie humusa (1500 pln).

 

 


W rozdziale piątym napiszę o sąsiedzie, który okazał się budowniczym (prawie jak Bob...), a co za tym idzie

 

 


- dysponujemy własną ekipą, która zbuduje nam 'od zdjęcia humusu do wieńca'

 


- dysponujemy człowiekiem od dachu (n.b. właśnie się umówiłem na czwartek**, podpisuję umowę), który zrobi dach

 


- mamy namiary na człowieka od koparki

 


- mamy sensowne namiary na materiały budowlane. :)

 

 


W chwili obecnej trzymam geny na wodzy. Znowu się zacznie, jak zacznę szukać wykonawców od systemów, wykończeniówki, ekip tynkarskich etc. Oj, będzie fajnie.

 

 

 


* Przypominam, że Małżon i ja ustaliliśmy - żadnych kwot w tekście. Owszem, będę wrzucał np. bieżące ceny kilograma cegły czy worka okien, ale nie liczcie na wiele więcej

 

 


** Czy Uważny Czytelnik zauważył, że powoli, powoli, małymi kroczkami wychodzę z retrospekcji wszelakich i zbliżam się do stanu 0?

Doom

Drapałka

Część dziewiąta, czyli 'Projekt domku - wyobraźnia kontra Architekt'

 

 


Od razu uprzedzam, że zbliżamy się do końca numerowania dziennika, sensowności wpisów i ogólnie końca czegokolwiek, co przypomina dziennik budowy. Poza tym wątroba nie wytrzymuje środków wenotwórczych

 


Z innej beczki, wracając dziś ze sklepu śpiewaliśmy z Małżonem mocno fizjologiczne piosenki, po czym ustaliliśmy, że

 


A) nie kupuję iPhona

 


B) nie publikujemy w dzienniku budowy naszych danych osobowych, kwot pieniężnych oraz innych takich

 


C) zdania mają być krótkie, niewielokrotnie złożone (a najlepiej w ogóle nie składać zdań), maksimum 30 wyrazów w akapicie

 


D) niektóre punkty (trzeci i szósty, dokładnie) wypadają w ogóle. Mój ekstrawertyzm umarł, ale - Małżona rozumiem, kochany jest, w końcu sam Go wybierałem, nie?

 

 


NIE?

 

 


...

 

 


(Rozpaczliwie potrzebuję tego potwierdzenia...)

 

 


:) :) :0

 

 


Wizje i inne takie

 

 


Projektować dom własny zacząłem dawno temu. Zacząłem w ogóle od projektowania mieszkania, lat temu sześć czy siedem, szukając dla siebie i Dziewczęcia kwatery. Projekty były wyuzdane i głównie komputerowe - zawód zobowiązuje. Na szczęście nigdy ich nie zrealizowałem; na szczęście, bo nie jestem architektem.

 

 


Jeden z bardziej doszlifowanych projektów domku pojawił się koło 2003 roku i wyglądał tak :

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/MapaDziaKi/photo#5232974560221275986" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SJ9CoxSlJ1I/AAAAAAAABFw/mnssNGvzCds/s288/Domek%20z%202003%20roku.jpg

 


To jest parter, idea była taka żeby

 


Zmieścić w bryle garaż na dwa samochody

 


Oddzielić od niego sferę mieszkalną

 


Zmieścić pomieszczenie do pracy (office) i zmieścić pokój gościnny z własną łazienką

 


Kuchnia otwarta (idee fix, czy jak to się tam mówi, po 30+ latach mieszkania w bloku i latania do kuchni p.t. impreza w pokoju, pan domu w kuchni - mam dość, chcę i gotować, i być na widoku...)

 

 


Udało mi się?

 

 

 


Inne takie i Architekt

 

 


Po zakupie działki Małżon i ja zaczęliśmy planować Domek. Powyciągałem moje stare projekty, pochyliliśmy się nad nimi z czułością i troską a następnie Małżon (prawnik) i ja (project manager) ułożyliśmy plan działania. Oto on

 

 


1) Zatrudnić Architekta

 


2) ... ?

 


3) Mamy projekt!

 

 


Podczas jednej z rozmów w jednej z firm zajmującej się kredytodawaniem zagailiśmy, czy przypadkiem człowiek nie zna dobrego architekta. Znał. Architekt przez telefon powiedział, że on i owszem, spotka się.

 


Po czym się spotkał.

 

 


Pierwsze wrażenia z pracy z Architektem były dziwne, Architekt z dużym dystansem podchodził do moich pomysłów, wykazywał duży rozsądek, podpowiadał i w ogóle, na bazie mojego projektu odczyniał urok. Na następne spotkanie przyniósł zaś coś, co po niewielu, trwających może pół roku konsultacjach, obrodziły czymś takim :

 

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/MapaDziaKi/photo#5232977480964321506" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/doomiie9/SJ9FSx5_MOI/AAAAAAAABF4/1qTyop_fxjk/s288/Kolorowy%20Parter.jpg

 


Opisuję domek, a konkretnie Parter opisuję

 

 


1. Północ jest u góry

 


Jak widać, od północy jest kawał garażu, ściana gabinetu i ewentualnie okno kuchni. Garaż jest szary, gabinet jasnoszary, kuchnia jest zintegrowana z dużym pokojem - jasnozielonym.

 


Kawał garażu jest od północy lekko wcięty - tam będzie miejsce na drzewo, drewno znaczy. Narąbane. (Hej, lubię to słowo, a mój kumpel Hennesy właśnie podpowiada, że on nic i w ogóle jest niewinny...)

 


Dwa czerwone kółka w gabinecie to bulaje. Dachowe. Ponieważ do działki sąsiada mamy jakieś 3 metry, więc nie możemy mieć okien na ścianie. Stąd okna w dachu, doświetlające garaż.

 


W kuchni będzie małe okienko nad blatem roboczym.

 


Tyle o północy.

 

 


2. Południe jest na dole, z czego wynika, że Domek będzie mocno-chciałbym-pasywny

 


Od południa jest kolor niebieski, pokój gościnny z własną łazienką oraz drugi koniec salonu. Salon jest 45 metrowy (kuchnię wliczając), przeszklony na ogród, od zachodu. Na południowej ścianie Domku będą solary.

 

 


3. W środku jest komunikacja - pomarańczowa, wc dla gości - ChybaFiolet oraz pomieszczenie gospodarcze, ciemnoniebieskie. Schody do góry widać. Proste, siedemnaście stopni, będą w drewnie a pod nimi galeryjka ze zdjęciami i innymi takimi.

 

 


Idea Domku Pasywnego tkwi we mnie dość mocno, w związku z czym w Domku będzie

 


- wentylacja mechaniczna

 


- rekuperator

 


- GWC

 


- solary

 


- kominek z płaszczem wodnym

 


- inne awaryjne źródło ciepła

 


- zbiornik na deszczówkę; chyba, że moja studnia, obecna już na działce od dawna okaże się dostatecznie wydajna, przekonamy się na początku września.

 


- dość rozbudowany system do koordynacji tego wszystkiego, na razie idea jest ogólna a dostawcy piekielnie drodzy. zobaczymy, co będę potrafił zrobić sam

 


- 20 cm styropianu jako ocieplenie

 

 


Zapomniałem o czymś?

 

 


Na dziś wystarczy, w następnym pododcinku - piętro i, mam nadzieję, rzuty

Doom

Drapałka

Część piąta, 'Sąsiad, jego żona, dwa psy i córka'

 

 


Lokalizacja geograficzna : Świat, Europa, Polska, Wielkopolskie, Gmina Kórnik, Tutaj ->

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/MapaDziaKi/photo#5232844727929234450" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/doomiie9/SJ7MjiT_ZBI/AAAAAAAABFQ/Lln9MaZh78w/s288/Mapa%2C%204%20dzia%C5%82ki.jpg

 

 


Uwaga teraz, będę opowiadał.

 

 


Moja i Małżona działka jest ta z zaznaczonym domkiem. Na sprzedaż były cztery działki oznaczone 14, 15, 16 i 17. Na 15 mieszkają sobie fantastyczne drzewa iglaste. Moja wiedza ogranicza się do świadomości, że są świerki, sosny i plastikowe choinki bożonarodzeniowe, więc nie wiem, co tam rośnie. Ale jest ładne a nawet piękne. Na tyle piękne, że wahaliśmy się długo pomiędzy 15 a 16. Ostatecznie padło na 16 ze względu na miękkie serce Małżona, któren był zdecydowanie przeciwny wycinaniu drzewek.

 


Na szczęście sąsiedzi M., którzy kupili tę działkę, na razie deklarują niewycinanie drzew.

 

 


Działkę wizytowaliśmy na długo przed zakupem, a to rekreując się za pomocą badmintona, a to spacerując po okolicznych lasach (drzewostan nasienny, zakaz wstępu - dacie wiarę? mamy pod nosem las z zakazem wstępu, a więc i wyrębu!!! hurrra!!!), a to nawiedzając leśniczówkę, a to podglądając sarenki. O sarenkach później.

 

 


Jako że jestem, jak to mawia mój Dyrektor Sprzedaży, mocny w ryju, większość gadanego z napotykanymi ludźmi biorę na siebie, z Małżonem ubezpieczającym a to flanki, a to tyły. Tak było również w wypadku B.

 

 


B.

 

 


Dnia pewnego, kiedy spacerowaliśmy po nie-do-końca-jeszcze-naszej-działce, z zasadzonymi już naszymi kwiatkami na pryzmie nie-wiadomo-czego, w okolicy bramy wjazdowej zatrzymała się sensowna bryka, z której wysiadł B., jego Żona i Pies Podwójny. W sensie - dwa Psy. B. został ziwigilowany ocznie, oceniony na sympatycznego i zagadaliśmy. Okazało się, że B. poszukuje działki w okolicy, przejeżdżał, spodobało się, wysiadł i pyta, czy bym nie sprzedał. Żydów w rodzinie, o ile mi wiadomo, miałem ilości śladowe i głównie znajome, a nie wrodzone, ale talent mam. Co nie sprzeda, jak sprzeda :)., chwilę później B. miał już namiary na właścicieli działki, a ja potencjalnego Sympatycznego Sąsiada.

 

 


W części czwartej Uważny Czytelnik przeczyta zapewne o naszych poszukiwaniach wykonawców. Uprzejmie informuję, że ze względu na zajmowane stanowisko oraz pewne zawirowania genetyczne (kto nie pił jodu po Czernobylu, ręka w górę...) mam dość specyficzne podejście do Dostawców. Płacę. Wymagam. Nawiązuję kontakty międzyludzkie i sympatyczne. Olany (w sensie terminowości, kontaktu, braku informacji) bezwzględnie spuszczam na drzewo, albowiem mój business is all about the Time and the Quality, jak mawiają Francuzi. Reasumując część czwartą można by rzec, że dzisiejszy Rynek wykonawców domów jest, well, przetrzebiony. To say the least...

 

 


B. po raz drugi, czyli sąsiad - budowlaniec

 

 


Po wielu rozmowach, spotkaniach i dotarciu towarzyskim okazało się, że B. intensywnie działa na rynku budów domów, co na polski język przekłada się 'mam ekipy. kilka. dobrych. sprzedam Ci jedną.' Czyli - mam ekipę, hip hip, hurra. Ekipy budują co prawda masowo, ale za to dobrze. Mieliśmy wystartować w sierpniu, ale ostateczna data, ze względu właśnie na ową masowość i normalne w branży przesunięcia, została ustalona na początek września.

 

 


Dodatkowo B. jest oblatany w aktualnych cenach, procedurach, zasadach budowy, ma około 70% więcej zdrowego rozsądku niż ja i chętnie pomaga i podpowiada. Nie potrafię powiedzieć, czy mam szczęście ze względu na głupotę nabytą, czy wrodzoną. Ale, fakt faktem - mam.

 

 

 


O sąsiadach koniec :)

Doom

Drapałka

Część druga, czyli 'Choroba Małżona i jej efekt'

 

 


Skąd się wziął Małżon i inne historie o tym, kim jesteśmy

 

 


No, ogólnie Małżon wziął się z tego samego miejsca, co wszystkie inne Małżony. Zainteresowani, zaobrączkowani koledzy wiedzą o czym mówię, cała reszta świata nie ma pojęcia o tym, jak cichutko cierpimy...

 


Małżon jest dość mocno zdyscyplinowany, porządny, z zamiłowaniem do ograniczonego przyswajania nowości i ogólnie - lubi kręcić się w miejscach, które zna i lubi. Dodatkowo Małżon jest płochliwy jak sarenka i dryfuje z gustem w stronę klasyki.

 

 


Będąc prawnikiem płci zdecydowanie żeńskiej blond, Małżon ma za męża informatyka. Czyli mnie. Czyli faceta poukładanego w logice, przyswajającego nowości w zawrotnym tempie (hej, jestem gadżeciarzem, ok?), nerwowego w zakresie niezrozumienia świata przez innych. Znaczy, konflikt jest. Dobrze, że są inne cechy, pozwalające nam wesoło spędzać czas razem.

 

 


A teraz z powrotem do tematu

 

 


2007-03-12.

 


Małżon zachorzał i wziął kilka dni zwolnienia. W trakcie tego zwolnienia przeglądał ogłoszenia i szukał ładnych działek. O kilku efektach może Uważny Czytelnik znaleźć wzmianki w części pierwszej, o efekcie końcowym piszę tu. Albowiem Małżon znalazł Działkę.

 


Po znalezieniu ogłoszenia w gazecie Małżon uruchomił standardową procedurę, obejmującą telefon do mnie, podzielenie się informacją i 'ponieważ to jest bardzo niedaleko' żądanie niezwłocznego obglądnięcia. Co uczyniłem zaraz po pracy. Na działkę jedzie się z Poznania w stronę Kórnika, na wysokości Borówca wjeżdża w las i już po trzech kilometrach dojeżdża na miejsce. Miejsce jest bez dwóch zdań piękne (zdjęcia powyżej), spokojne, obrośnięte i niedalekie od komunikacji, ale odizolowane od niej (i od reszty cywilizacji) sensowną warstwą lasu.

 

 


Działka zauroczyła mnie tak, że od razu postanowiłem bolejącego jeszcze Małżona wsadzić w samochód i działkę pokazać. Świerki zauroczyły nas nawet po ciemku. A za dnia wyglądają na przykład tak :

 

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/DziaKa/photo#5097037054294759538" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/RrxQMhQ-GHI/AAAAAAAAAOk/-cGaghg9fYA/s288/DSC00121.JPG

 


Dalsza część działań objęła:

 


Umowę przedwstępną

 


Skoszenie trawy

 


Kredyt w BZ WBK (czy ktoś z Was kiedykolwiek musiał przedłożyć oświadczenie o prawdziwości zaświadczenia o wysokości dochodów? W banku, którego Klientem jest się od 11 lat?? A potem mnie pytają, czemu odchodzę z BZ WBK :) )

 


Podpisanie umowy notarialnej

 


I przekazanie własności działki, sierpień 2007.

 

 


Co było dalej, napiszę w odcinku szóstym, 'Jak kupić działkę z wadą prawną' :)

 

 


Uwaga na marginesie, czyli 'kiedy gość zacznie pisać o budowie?'

 

 


Jeszcze nie buduję. Łopatę wbijemy 1 września 2008, w tej chwili nawet trawy nie koszę. Cały ten dziennik to raczej retrospekcja tego co było tak, żebym w momencie rozpoczęcia budowy mógł pisać li tylko o bieżących działaniach. Moich, Małżona i Juniora, któremu zostały dwa tygodnie siedzenia u Małżona w brzuszku. Będzie się działo :)

 


A, i jeszcze jedno. Małżon, Prawnikiem będąc, zakazał mi pisać o cenach. Nie mogę więc napisać, że metr działki pod Poznaniem w zeszłym roku kosztował około 150zł. Innych cen też raczej nie będę podawał

 

 


Doom

Drapałka

Część pierwsza, czyli 'Gdzie szukaliśmy działki'

 

 


Rys historyczny

 


Zaczęło się sześć lat temu. Zaraz po kupieniu mieszkania w Poznaniu zacząłem jeździć po okolicach, jeszcze z Zupełnie Kim Innym :). Okolice szybko zawęziły się do Borówca i Murowanej Gośliny. Mimo przystępności cen (rany, wtedy to było 40pln za metr!, z mediami!) nie zdecydowaliśmy się na zakup.

 

 


Dodatkowo zacząłem prace nad projektem domu. Prace te zaprocentowały w zeszłym roku, kiedy zatrudniliśmy Pana Architekta - i wiedzieliśmy, a przynajmniej ja, czego chcemy w domku. Jednak po mniej więcej dwóch latach szukania działki - temat umarł.

 

 


W zeszłym roku Małżon i ja podjęliśmy decyzję - szukamy działki. Ponieważ z natury jestem leniwy, pojechaliśmy najpierw do Borówca.

 


Borówiec pod Poznaniem był swego czasu jedną z najlepszych lokalizacji do budowania domku. Dzisiaj jest to (jak dla mnie) wielki kołchoz, pełen domów jednorodzinnych, hektarów 700-1000 metrowych działek i ledwo utwardzonych dróg. Dość powiedzieć, że przy próbie wjechania na osiedle, na którym swego czasu prawie kupiłem działkę, moja skoda odmówiła dalszej jazdy, motywując to poobijanym podwoziem. Widoki też niczego sobie, zamiast ślicznych łąk i lasu w oddali - pełno domków, sąsiad sąsiadowi w okno zagląda.

 

 


Zgłosiliśmy się więc do znajomego biura pośrednictwa. Tym razem wyjazd miał być na dwie 'proponowane' lokalizacje, w okolicy Lusówka (na zachód od Poznania).

 

 


Rys mniej historyczny, czyli Rynek Pośrednictwa Nieruchomiści a.d. 2007

 

 


Na miejscu spotkały nas ludzie* z agencji, żeby pokazać nam działeczki. Podjechaliśmy samochodem w okolicę kawałka pola, a następnie ludzie wysiadły z samochodu i odbył się dialog:

 

 


Ludzie: 'Tam...'


Ja: 'Przepraszam, co znaczy "tam"? Gdzie jest ta działka?'


Ludzie: 'No tam, stąd będzie jakieś 300 metrów, tamto pole...'


Ja: (W lekkim szoku) 'Proszę Ludzia, ale...ale ja bym chciał tę działkę z bliska zobaczyć...'


Ludzie: 'Noo, tak, tylko że tam dojazdu nie ma.'


Ja: (W większym szoku) 'To jak, ja mam kupić tysiąc metrów za prawie dwieście tysięcy bez oglądania? Ot tak?'


Ludzie: 'No, tak.'


Ja: (Dalej w szoku) 'A media jakieś tam są?'


Ludzie: 'Niee, nie ma. Skąd? W środku pola? Ale, widzi Pan ten domek jakieś 500 metrów w lewo? To tam gość ma media, znaczy prąd, bo wody też nie, to Pan sobie podciągnie od niego.'

 

 


Żeby zamknąć ten kawałek opowieści, druga proponowana działka była wewnątrz osiedla (dojazd przez coś jak 'chodnik'), 800 metrów^2, prawie 150tys PLN, przez środek puszczona linia z prądem średniego napięcia.

 

 


Jak znaleźć swoje miejsce na ziemi

 

 


Małżon zachorował. W ramach wolnego czasu przeglądał ogłoszenia w gazecie i wyszukiwał miejsca, w które Miałem Obowiązek Pojechać I Zameldować, takie przynajmniej było założenie. Było, bo pierwszego dnia choroby Małżon znalazł działkę w Robakowie, jakieś trzy kilometry od mojej pracy. Obowiązek Pojechania i Zameldowania wykonałem w pół godziny i zakochałem się w działce.

 


No to popatrzcie :

 

 


1. Widok na działkę

 


http://lh5.ggpht.com/doomiie9/RrxPohQ-F-I/AAAAAAAAAFQ/eJwXkzTh12U/DSC00107.JPG" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/RrxPohQ-F-I/AAAAAAAAAFQ/eJwXkzTh12U/s288/DSC00107.JPG

 


2. Widok z działki na las

 


http://lh6.ggpht.com/doomiie9/RrxPoxQ-F_I/AAAAAAAAAFY/n9dKwH_RMKg/DSC00108.JPG" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/doomiie9/RrxPoxQ-F_I/AAAAAAAAAFY/n9dKwH_RMKg/s288/DSC00108.JPG

 


3. Zielono na działce

 


http://lh3.ggpht.com/doomiie9/RrxPpBQ-GBI/AAAAAAAAAFo/tk6GaK7YE30/DSC00112.JPG?imgmax=800" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/doomiie9/RrxPpBQ-GBI/AAAAAAAAAFo/tk6GaK7YE30/s288/DSC00112.JPG

 


4. Świerki wzdłuż drogi sąsiada

 


http://lh5.ggpht.com/doomiie9/RrxQLhQ-GEI/AAAAAAAAAGA/SHuY_vixIrk/DSC00118.JPG?imgmax=800" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/RrxQLhQ-GEI/AAAAAAAAAGA/SHuY_vixIrk/s288/DSC00118.JPG

 

 


5. Iglaki na sąsiedniej działce

 


http://lh6.ggpht.com/doomiie9/RrxT3xQ-GKI/AAAAAAAAAG0/QU-6gOUHHMc/DSC00124.JPG?imgmax=800" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/doomiie9/RrxT3xQ-GKI/AAAAAAAAAG0/QU-6gOUHHMc/s288/DSC00124.JPG

 

 

 


5. A w ogóle, to będzie tak : :)

 


http://picasaweb.google.com/doomiie9/MapaDziaKi/photo#5164711969786994114" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/doomiie9/R6y-LDZcncI/AAAAAAAAAN4/OFjN_kDlR9E/s288/MapkaZDomkiem.jpg

Doom

Drapałka

Banki są dla szaleńców, psychopatów z zaburzeniami osobowości, osób z nadmierną ilością wolnego czasu. Wreszcie - dla Stalowego Szczura, ale z zupełnie innych powodów.

 

Wypadałoby oczywiście zacząć od początku. Opowiedzieć o historii poszukiwania działki z Inną Dziewczyną, o chorobie Mojej Żony, podczas której dużo czytała, a głównie ogłoszeń o działkach, o tym, że wymarzona działka była oglądana jako druga - co jest powoli standardem w moim życiu, o pięknej okolicy, sarenkach, studni, wykonawcach i Sąsiedzie B., który przypadkiem kupił działkę obok nas i okazał się budowlańcem. Wtedy może Uważny Czytelnik załapałby sens historii, a kto wie, może nawet, zauroczony jej urodą, logiką i wartkością zaczerpnął z niej odrobinę przyjemności.

 

Ale nie. Skądże znowu. Chronologia? Po pięciu latach? Zwłaszcza, gdy jestem informatykiem, a działka położyła się koło Obserwatorium Astronomicznego, wyposażonego w Niezwykle Dokładny Zegar Atomowy? Nic z tego.

 

Przeciwnie wręcz, zaczniemy od końca. Który tak naprawdę końcem nie jest, bowiem wraz z Czytelnikiem jesteśmy właśnie w środku powieści; ale, gwoli odrobiny chociaż porządku - nazwijmy go Końcem.

 

Część siódma, czyli 'Kredyt drugi, szaleństwa Analityków

 

Właśnie straciłem natchnienie.

Ilość dokumentów, jaką trzeba przedłożyć dowolnemu bankowi, żeby kupić od banku pieniądze, jest przerażająca. I pogłębia się z czasem, z tego co zauważyłem. Pierwszy kredyt, na mieszkanie, po prostu wziąłem. Zadeklarowałem tylko ile zarabiam, gdzie mieszkam i takie tam inne - i dostałem pieniądze. Kredyt Bank to był, late temu kilkanaście.

 

O BZWBK napiszę osobną historię w części trzeciej.

 

Skąd wziąć więc pieniądze na budowę domu

Uważny Czytelnik, przeczytawszy rozdział szósty, o kupowaniu działki, którego jeszcze notabene nie napisałem, zauważył, ze od kupna do rozpoczęcia budowy minął rok. Co więcej, rozpocząć budowę miałem w styczniu 2008, gnany owczym pędem społeczeństwa do budowy drogo, szybko i niechlujnie, byle teraz... Nie uległem z przyczyn niezależnych ode mnie, ulegam teraz, poproszę pieniądze.

 

Pieniądze prosiłem na początku w dwóch poleconych Bankach. Obydwa Banki pozytywnie odniosły się do mojej zdolności kredytowej, po czym poinformowały mnie, że koszt kredytu równy jest kwocie kredytu. Innymi słowy, za każdą pożyczoną złotówkę muszę oddać taką samą, brzęczącą.

 

Kolejne banki, zwerbowane dzięki niewielkiej pomocy MoneyHouse, okazały się znacznie bardziej elastyczne jak chodzi o gotówkę. Tańsze, mówiąc po naszemu. Niestety, zaczęły wymagać dokumentów. Różnych.

 

Lista dokumentów bankowych. Niepełna, ale wesoła

 

1) dochody na oryginalnym formularzu bankowym (mimo posiadania zaświadczenia o dochodach z tymi samymi informacjami

2) zaświadczenie, że mam dojazd na działkę (mimo, że dostałem pozwolenie na budowę, a bez dojazdu bym nie dostał, prawda?)

3) wypis z KW, dotyczący własności drogi dojazdowej na działce (No jest moja. I co z tego? Analityk zobaczył, że jest moja i zażądał wypisu, mimo że droga nie ma nic wspólnego z kredytem)

4) podstemplowany przez starostwo projekt techniczny (heh. starostwo 'zapomniało' podbić projekt. i co?)

5) w wypisach z KW nazwisko Małżona było rodowe; Bank więc zażyczył

a) wypisu z KW z nazwiskiem zmienionym (po cholerę? PESEL się zgadza, dane adresowe i wszystkie inne się zgadzają, po cholerę, pytam?! odmówiłem, bo za długo trwa w Środzie zmiana w KW)

b) wypisu z KW z wpisanym wnioskiem (że jest złożony wniosek o zmianę nazwiska i rozpatrują, dostarczyłem)

c) jak dostali powyższe, zażyczyli kopię tegoż wniosku, ze stemplem, że opłacony. dostałem piany - a niby jaki wniosek złożyłem, o zmianę swojego nazwiska???.

d) w Sądzie Pani odmówiła stempla opłacono, bo przecież 'Ma Pan Dowód Wpłaty?'...

e) w Banku Pan Analityk spędził dużo czasu, zastanawiając się, co z tym zrobić. Osobno wniosek, osobno dowód wpłaty. Nie ma stempelka. Co zrobić. Co zrobić....

6) żeby udokumentować wiarygodność, DB zażądał ode mnie wyciągu z konta. Półrocznego, pełnego, z pieczątkami i full wypas. Wpływy mogę pokazać, proszę bardzo, wypływy - nie bardzo, bo i Małżonowi przelewam i sobie wewnętrznie, i komentarze nie należą do publicznych. DB odpadł

7) ponieważ Nordea nie zaufała mi do końca, zażyczyła sobie czeku na 10000plnów, ot tak, just in case. Nordea odpadła.

 

Został mi się Multibank, który w dniu wczorajszym podpisał ze mną całkiem sensowną umowę. Gdybym nie musiał dostarczyć tych wszystkich papierów do Banków, mógłbym wziąć kilka tysięcy CHF mniej kredytu, tak na oko.

 

Z innych, zupełnie nie powiązanych informacji:

Na działce właśnie dziś Panowie z Enei założyli mi licznik. Znaczy, nie mi, tylko prądowi w skrzynce. Jeden z dowcipniejszych momentów dnia zresztą.

Dwóch dużych monterów zakłada licznik. Patrzą na założony przez dłuższą chwilę, po czym konkludują brak prądu. I jeden z nich idzie rozejrzeć się po okolicy, gdzie jest 'rozdzielnia' (cytat niedokładny, tak dosłyszałem). Chwilę później u tego, który został, dzwoni telefon i dialog brzmi następująco

Telefon: ..... (nie słyszałem, więc piszę kropki)

Monter: A tak, tak, tu jesteśmy, zakładamy teraz ten licznik

Telefon: .....

Monter: Nie, Stefana nie ma. Poszedł w trawę szukać prądu.

 

Koniec części siódmej, nieilustrowanej

 

http://forum.muratordom.pl/drapalka,t137693.htm" rel="external nofollow">Dziennik Doom_'a

http://forum.muratordom.pl/komentarze-do-drapalka,t137694.htm" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika Doom_'a



×
×
  • Dodaj nową pozycję...