Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    31
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    161

Entries in this blog

Basia Z.

Jesteśmy już znacznie dalej z budową, więc czas najwyższy opisać dalsze zmagania w Dzienniku.

 

 


Po wymurowaniu ścian fundamentowych zostały one z aptekarską precyzją zabezpieczone i zasypane. Jak sami zapewne zauważycie na poniższych zdjęciach, moja ekipa jest bardzo skrupulatna. Niezmiernie mnie to cieszy . Umowę na budowę naszego gniazdka podpisaliśmy już w czerwcu ubiegłego roku, a przymierzaliśmy się do niej dwa lata wcześniej. Po obejrzeniu budowy MarcinaU wiedzieliśmy, że tylko tego wykonawcę chcemy. Nie porównywaliśmy cen u innych. Po prostu uznaliśmy, że na tym etapie nie stać nas na kompromisy. Mam nadzieję, że będziemy wszyscy z tej współpracy zadowoleni.

 

 


Ponizej zdjecia z kolejnych etapów:

 

 


http://images21.fotosik.pl/326/8747fb642658ef88med.jpg

 


http://images20.fotosik.pl/381/16acd79e3c51be50med.jpg

 


A potem przyjechał pan Koparkowy i wszystko dokładnie zasypał

 

 


http://images21.fotosik.pl/326/14c19059a7ea05d4med.jpg

 


Kiedyś jak czytałam sobie na Forum, że ktoś tak wiele pieniędzy własnie zasypał, to dziwiłam się. Myślałam, że chyba trochę ludzie przesadzają, bo przecież coś, co ledwo wystaje z ziemi nie może kosztować aż tak dużo

 

 


Oj, jak bardzo się myliłam

 

 


Zasypane i ubite:

 

 


http://images21.fotosik.pl/326/cbbd797bb4c490a2med.jpg

 


A potem już tylko betonik B-20

 

 


http://images21.fotosik.pl/326/08d5c99b7692a9aamed.jpg

 


http://images21.fotosik.pl/326/4e1461bfb1d3e456med.jpg

 


cdn... niebawem

Basia Z.

Po wykonaniu ław fundamentowych zostały one zabezpieczone papą

 

 


http://images21.fotosik.pl/301/3b5377caca9e5c46med.jpg

 


Następny etap to murowanie ścian fundamentowych.

 


Do tego niezbędna będzie betoniarka, którą trzeba podłączyć do siły. Prąd na działce mieliśmy dzięki uprzejmości sąsiadów , jednak teraz to nie wystarczy.

 


Samo przyłącze energetyczne do naszej działki załatwiłam już dość dawno temu. Teraz należało podpisać umowę na przesyłanie prądu, założyć licznik i poprowadzić kabel od skrzynki do miejsca budowy. Wykonanie tego zleciliśmy zaprzyjaźnionej firmie. Byliśmy umówieni, że wejdą z pracą w tym samym czasie, co panowie od przyłącza wodnego.

 


Jednak, jak to bywa ze znajomymi, zbagatelizowali sprawę Po prostu im się nie chciało Czas przedświąteczny więc po co pracować

 


Szkoda, gdyż przez to musiałam dodatkowo wzywać koparkowego i dwa razy płacić za wykopanie tego samego rowu.

 


Ostatecznie jednak skrzyneczka stanęła po świętach i to dosłownie w ostatniej chwili Następnego dnia ekipa pana Jana zaczęła murowanie ścian fundamentowych.

 


A oto sprawczyni naszych nerwów

 

 


http://images20.fotosik.pl/356/3254ba01f40fe99amed.jpg

 


Pogoda dopisywała, więc ściany bardzo szybko rosły

 

 


http://images20.fotosik.pl/357/8beba0334ab6c106med.jpg

 


http://images20.fotosik.pl/357/20076c4053a49352med.jpg

Basia Z.

A teraz rozdział o... finansach

 


Jestem pod wpływem wielkich emocji więc od razu, na gorąco piszę.

 


Cały czas walczymy z otrzymaniem kredytu Stan zero już wybudowany, zakupy na ściany zrobione, więźba zamówiona, a my nadal czekamy na kredyt Jest to walka z nierównym przeciwnikiem.

 


Ponieważ prowadzimy własną firmę, wiec procedura jest tym bardziej skomplikowana. Papierków, dokumenów, zaświadczeń jest tak wiele, że nasz ksiegowy robi już takie oczy

 


Po wielu analizach na "tapecie" pozostały Lukas Bank, GE Money i oczywiście Millenium (dobre na wszystko).

 


Dokumenty skompletowaliśmy ponad miesiąc temu. Mimo, że zabezpieczenie kredytu jest wielkie (mamy dużą działkę i rzeczoznawca wycenił ją naprawdę bardzo ładnie) to banki jakoś wydają się być mało zainteresowane naszym dorobkiem Dopiero teraz zaczynają "spływać' decyzje kredytowe. To znaczy mamy z Lukasa i wreszcie wczoraj odezwało się łaskawie Millenium ze swoją ofertą. GE stwierdziło, że nie ma w swoim cenniku tak wielkiej działki budowlanej więc musi dokonać dodatkowej wyceny . No i wyceniają sobie dalej. A my czekamy. Zaczynamy być troszkę podirytowani całą sytuacją.

 


Byliśmy skłonni wziąć z Lukasa. Z braku laku... Też przedstawili całkiem rozsądne warunki, które zamierzaliśmy jeszcze negocjować. Ale ponieważ odezwało się Millenium, więc Lukas jakby siłą rzeczy odpadł. W Millenium mają bardzo dobre warunki wypłat. No to decyzja zapadła. Przez resztę naszego życia będziemy uzależnieni od Millenium

 


Ale, ale okazało się, że nasze zaświadczenia o niezaleganiu są już nieaktualne Przyznam, że lekko ręce mi opadły. Bo załatwienie nowych to kolejny tydzień, a potem wysłanie do banku, no i po kilku lub kilkunastu dniach jak dobrze pójdzie będziemy podpisywali umowę.

 


Jak dla mnie to szok. Straszne. Jestem tym naprawdę zmęczona. Dzisiaj więc, mimo tego, że dopadła nas jakaś straszna grypa, muszę zrobić rundkę po Urzędach. A żeby było weselej to ja należę do Wejherowa, a Michał do Gdyni

 


Taka ciekawostka. Mój brat mieszkający w Szwecji chciał zaciągnąć tam kredyt. Zadzwonił na infolinię banku, podał swoje dane personalne i następnego dnia miał decyzję kredytową. Mógł pojść i podpisać umowę. Byliśmy w szoku. Dodam, że kredyt nie był mały.

 

 


Poza tym cały czas szukam kształtek do nadproży U-18 z Ytonga. Jest to ponoć towar baaardzo deficytowy i znalezienie go graniczy z cudem. Jednak mój wykonawca stwierdził, że innego na nadproża nie widzi. Chyba jednak będzie musiał zobaczyć , bo ja innego wyjścia nie widzę

 

 


cdn...

Basia Z.

Czas najwyższy na ciąg dalszy

 


Jak już wspomniałam budowę rozpoczeliśmy 2 kwietnia b.r. Data tym piękniejsza, że jest to dzień rozmyślań o Ojcu Świętym.

 

 


Oczywiście, tak jak zdecydowana większość budów, tak i nasza rozpoczynała się od wizyty geodety na placu boju. Umówiłam się z nim na tyczenie budynku zdecydowanie wcześniej. Jednak z braku czasu geodeta przekładał to z dnia na dzień.

 


Nie nawidzę robienia niczego na "ostatnią minutę" .

 


Przeczuwałam, że mogą być jakieś problemy. No i oczywiście były. Geodeta ostatecznie znalazł dla nas czas w sobotę, a w poniedziałek wchodziła ekipa wraz z koparkowym.

 


Punkt ósma rano w poniedziełek wszyscy mielismy być w blokach startowych, bo zaczyna się BUDOWA

 


W sobotę geodeta niewiele zrobił, gdyż nie mógł odnaleźć jakiegoś słupka

 


Żal mi go było. Biegał ze swoją tyczką tam i spowrotem, a że działka ma 5100 m więc się naprawdę "nalatał". Ostatecznie zakomunikował, że przygotuje się w biurze, poprzelicza współrzędne i w poniedziałek wytyczy budynek , ale nie z samego rana tylko koło 10-tej . Czułam, że moja ekipa już mnie na widelec z nerwów nabija. O koparkowym nie wspominając. Wszyscy jednak zgodnie stwierdzili, że tak czy owak na ósmą będą i poczekają na geodetę.

 


W poniedziałek przyjeżdżamy na budowę i o dziwo budynek wytyczony.

 


Jak nic, oczom nie wierzymy. Wszyscy uradowani jak małe dzieci

 


Niby tak niewiele, a cieszy

 

 


Dziękuję Panu , panie Geodeto.

 

 


3..., 2...,1..., 0... START

 

 


http://images21.fotosik.pl/289/3b8e88e5ece03e92med.jpg

 


Bałagan na naszej działce jest ogromny. Przez wiele, wiele lat służyła okolicznym mieszkańcom za śmietnik

 

 


A potem było tak:

 

 


http://images21.fotosik.pl/289/79f22041cf3d80d4med.jpg

 


Jak wszyscy doskonale wiemy, trudno prowadzić budowę bez wody.

 


Dlatego też następnego dnia, 03 kietnia oprócz szalowania ław pod fundamenty "robiła się' również woda

 

 


http://images20.fotosik.pl/344/307e05d55099c2bemed.jpg

 


Oprócz wykonania tak zwanej "wcinki" musieliśmy pociągnąć wodę aż do domu.

 


Od granicy naszej działki do domu jest około 130 m.

 

 


http://images20.fotosik.pl/344/8c69670d65eea9ba.jpg

 


A może ja za szczegółowo opisuję wszystko

 

 


Zbrojenie częściowo jest już ułożone w ławach

 

 


http://images20.fotosik.pl/344/e4856cbc6acddd49med.jpg

 


W dniu 09 kwietnia, w strugach deszczu zalewaliśmy ławy fundamentowe

 

 


http://images20.fotosik.pl/344/e4361af67390c176med.jpg

 


Żółte, wystające rureczki to zrobione przeze mnie i mojego męża przepusty pod przyszłe kabelki elektryczne. A ponieważ ponoć planujemy ich całą masę, więc muszą być aż dwie

 


Niebieski wężyk, nieśmiało wyłaniający się na zdjęciu to nasza bohaterka woda Bardzo się cieszę, że ją już mamy.

 

 


Nawet nie przypuszczałam, że sterowanie trąbą z betonem to tak ciężka

 


i odpowiedzialna praca. Byłam pełna podziwu dla naszego Pana Jana

 

 


http://images20.fotosik.pl/344/a3c4fd0b98308cb1med.jpg

 


cdn...

Basia Z.

Zanim jednak zacznę opowiadać o naszych postępach na budowie, dzięki podpowiedzi iga9, każdy kogo zainteresował nasz projekt może klikając http://www.domoweklimaty.pl/index.php?id=4&hid=775" rel="external nofollow">tutaj zobaczyć jego szczegóły.

 

 


Nasz dom będzie lustrzanym odbiciem projektu.

 

 


Planujemy wprowdzić kilka zmian.

 


Na parterze:

 


-drzwi tarasowe przeniesione z salonu do jadalni, dzięki czemu przejście

 


z kuchni na taras będzie w linii prostej. Po tej zmianie w salonie będą dwa

 


jednakowej wielkości okna. Te w projekcie są o wymiarach 180 x180, ale

 


wydają mi się trochę za małe. Cały czas zastanawiam się nad ich

 


powiększeniem. Co o tym sądzicie?

 


-taras powiększymy i nadamy mu trochę inny kształt. Jakoś brakuje mi

 


aktualnie proporcji między wielkością domu, a wielkością tarasu

 


-garaż poszerzyliśmy o 1,0 m. Ta zmiana spowodowana jest "wizją lokalną"

 


i doświadczeniami użytkowników Libry.

 

 


Na poddaszu:

 


-drzwi do garderoby będą z naszej sypialni;

 


-łazienka dzieci zostanie maksymalnie powiększona kosztem korytarza;

 


-strych (czyli pomieszczeie nad garażem) zostanie zaadoptowane na

 


bibliotekę, z której wydzielimy łazienkę. Myślimy o takiej, za przeszklonymi

 


drzwiamy, aby nie ograniczać dostępu światła. Ten pokoik będzie również

 


traktowany jako gościnny. Osobna łazienka ma spowodować, że goście nie

 


bedą czuli się skrępowani koniecznością korzystania z toalety dzieci.

 


-na korytarzu zostanie umieszczone dodatkowe okno połaciowe, którego

 


zadaniem będzie doświetlenie klatki schodowej.

 

 


cdn...

Basia Z.

Dziennik ten dedykuję Adriano Komputero, gdyż dzięki jej namowom powstał

 

 


A było to dawno, dawno temu...

 


Tak naprawdę to od zawsze, no czyli od czasu naszego sakramentalnego "TAK" marzyliśmy o własnym domu.

 


Jednak marzenia swoją drogą, a życie swoją. Przez parę ładnych lat naszego związku mieszkaliśmy u moich rodziców. Było strasznie ciasno. W niedługim czasie urodziła się nasza córka Natalka, a niespełna dwa lata później syn Patryk. "Królestwo" nasze mierzyło prawie 12 m. Całe mieszkanie miało 59 m i oprócz naszej "czwóreczki" byli jeszcze moi rodzice, oraz dwaj dorośli bracia. Skromnie rzecz ujmując rano do łazienki były... kolejki

 


Jak to w typowej, polskiej, młodej rodzinie szans na własne lokum - żadnych.

 


Ja szybko wróciłam do pracy, mąż studiował dziennie, a dziećmi opiekowała się moja kochana teściowa, na przemian z moją wspaniałą mamą. Dodatkowo studiowałam zaocznie, więc to również nas sporo kosztowało.

 


Na całe szczęście, i tu chyba w przeciwieństwie do wielu rodzin, wszyscy potrafiliśmy się zgodzić. Jednak....

 

 


Pewnego dnia miarka się przebrała. Ciasnocie powiedziałam PASS. Po wielu miesącach główkowania udało mi się znaleźć mieszkanie, od developera, na bardzo dogodnych warunkach spłaty. A ponieważ wszystkie małe mieszkania były już sprzedane, zostało nam do dyspozycji 60 m wraz z 18 m. tarasem . No żyć, nie umierać. Przyznacie sami

 


Po przeprowadzce zastanawialiśmy się po co nam tak wielkie mieszkanie .

 


Zafascynowani urządzaniem i dorabianiem się, zapomnieliśmy o domku. Przecież już do niczego nie był nam potrzebny. Mieszkanie taaaaakie wielkie.

 


No tak, wielkie jak dzieci małe, ale one jakoś strasznie szybko rosną . Może nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że mamy córkę i syna, a pokój dla nich tylko jeden No i...

 


Spowrotem wróciły marzenia o domku, lub większym mieszkaniu. Z tym, że to drugie rozwiązanie, wbrew pozorom, jest strasznie drogie.

 


Działkę w Gdyni zakupiliśmy już ponad 11 lat temu. Cała procedura załatwiania pozwolenia na wybudowanie na niej domu trwała około 9 lat i zakończyła się pomyślnie właśnie w tym roku. Perypetie maiałam straszne, ale je opiszę w mojej książce, o ile wcześniej nie zemrę z powodu zawału serca związanego z budową .

 

 


Projekt wybraliśmy już w 2004 roku, po przejrzeniu tysięcy innych.

 


Do sprawy zabraliśmy się dość profesjonalnie , gdyż za wszelką cenę próbowałam znaleźć kogoś, kto taki dom już ma. Nie było nas stać na pomyłkę. Musieliśmy być pewni, że to jest to, czego potrzebujemy. Nie za duży, nie za mały. Taki w sam raz.

 

 


http://www.domoweklimaty.pl/fileadmin/APA/houses/775/wiz.jpg

 


Oczywiście nie wiem jakim cudem, ale na forum znalazłam osobę, która takie cacuszko już wybudowała i własnie wykończała wnętrza. Otrzymałam ogrom cennych informacji. Wówczas już byłam prawie pewna słusznego wyboru. Ludzie Ci okazali się tak bezinteresowni i wspaniałomyślni, że zaprosili nas do siebie na "wizję lokalną". Jesteśmy w czepku urodzeni

 


Mimo, że Libra we Wrocławiu, a my w Gdyni, pojechaliśmy. W końcu budowa domu to poważna sprawa

 

 


Bogna, Krzysiu dziękuję Wam bardzo. Jesteście WSPANIALI.

 

 


Tak więc dnia 2 kwietnia A.D.2007 rozpoczęliśmy budowę DOMU, naszego domu!!!



×
×
  • Dodaj nową pozycję...