Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    186
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    345

Entries in this blog

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

A to nasza Bukowa Chatka w zimowej szacie:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000048.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000048.JPG

 

 

Widok na drzwi wejściowe :)

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000049.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000049.JPG

 

 

I z okna naszej sypialni:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000050.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000050.JPG

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

A to nasza Bukowa Chatka w zimowej szacie:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000048.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000048.JPG

 

 

Widok na drzwi wejściowe :)

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000049.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000049.JPG

 

 

I z okna naszej sypialni:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000050.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000050.JPG

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

Świąteczne przygotowania nie mają końca, pochłaniają cały mój wolny czas..

 

Jeszcze kilkanaście godzin temu świat otulała puchowa pierzynka i krajobraz był iście świąteczno - noworoczny. Nijak się nie kojarzył z budowaniem, stawianiem domu, czy innymi pracami na świeżym powietrzu..

 

Odpuściliśmy sobie na razie - pewnie tak, jak większość budujących, którym ostra zima z pewnością nie jest w smak..

 

Nasza chatka śpi..

 

Widziałam to wprawdzie tylko na zdjęciach i - wierząc Mariuszowi - jej chrapania nie było słychać , ale śpi z pewnością, przykryta ciepłą, białą kołderką..

 

Na budowie ciiiiiisza.. Na świeżym śniegu widać tylko ślady po łapkach zaprzyjaźnionych zwierzaczków..

 

Pola i las czekają, otulone zimowym welonem. Na co?

 

Z pewnością na słoneczne promyki, śpiew skowronka, na widok pierwszych przebiśniegów..

 

Ach, to chyba jednak ja rozczuliłam się już wiosennie..

 

Już tak bardzo bym chciała, aby przyszły na stałe cieplejsze dni, ogrzały mury naszej Bukowej Chatki, pozwoliły im urosnąć jeszcze bardziej, a nam przybliżyć czas oczekiwania na te chwile, kiedy to właśnie tam będziemy już wracać, tam się budzić i tam zasypiać..

 

To jest moje świąteczno - noworoczne życzenie :) ..

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

Świąteczne przygotowania nie mają końca, pochłaniają cały mój wolny czas..

 

Jeszcze kilkanaście godzin temu świat otulała puchowa pierzynka i krajobraz był iście świąteczno - noworoczny. Nijak się nie kojarzył z budowaniem, stawianiem domu, czy innymi pracami na świeżym powietrzu..

 

Odpuściliśmy sobie na razie - pewnie tak, jak większość budujących, którym ostra zima z pewnością nie jest w smak..

 

Nasza chatka śpi..

 

Widziałam to wprawdzie tylko na zdjęciach i - wierząc Mariuszowi - jej chrapania nie było słychać , ale śpi z pewnością, przykryta ciepłą, białą kołderką..

 

Na budowie ciiiiiisza.. Na świeżym śniegu widać tylko ślady po łapkach zaprzyjaźnionych zwierzaczków..

 

Pola i las czekają, otulone zimowym welonem. Na co?

 

Z pewnością na słoneczne promyki, śpiew skowronka, na widok pierwszych przebiśniegów..

 

Ach, to chyba jednak ja rozczuliłam się już wiosennie..

 

Już tak bardzo bym chciała, aby przyszły na stałe cieplejsze dni, ogrzały mury naszej Bukowej Chatki, pozwoliły im urosnąć jeszcze bardziej, a nam przybliżyć czas oczekiwania na te chwile, kiedy to właśnie tam będziemy już wracać, tam się budzić i tam zasypiać..

 

To jest moje świąteczno - noworoczne życzenie :) ..

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

W komentarzach dyskutujemy na temat wyboru ogrzewania.

 

Powiem szczerze, że dylemat jest wielki, każdy rodzaj grzania domku ma swoich zwolenników i przeciwników!

 

A taką decyzję podejmuje się już na stałe i nie jest ona niestety prosta!

 

W grę wchodzą przede wszystkim koszty instalacji, ale potem także i koszty eksploatacji.

 

W naszej sytuacji szukamy też wygody: jakoś nie wyobrażam sobie siebie za 10 lat siłującej się z wiaderkiem węgla .

 

I mojego Mariusza chciałabym oszczędzać na starość . Mam mieć z Niego pożytek jak najdłużej .

 

 

No, ale żarty na bok, teraz poważna sprawa!

 

 

Czy wiecie, jak wygląda inwestorka w kuchennym oknie?

 

NIE WIECIE???

 

No to zobaczcie:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000045.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000045.JPG

 

 

Wprawdzie okno jest jeszcze otwarte, chociaż ziąb na zewnątrz niemiłosierny, ale zawsze już mogę powiedzieć, że wiem jaki jest widok z kuchni .

 

 

A tu coś dla wszystkich znajomych miłośniczek futerkowców:

 

Dostojny Zdzisław - kot siostry Mariusza.

 

Prawda, że dostojny?

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000062.jpg" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000062.jpg

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

W komentarzach dyskutujemy na temat wyboru ogrzewania.

 

Powiem szczerze, że dylemat jest wielki, każdy rodzaj grzania domku ma swoich zwolenników i przeciwników!

 

A taką decyzję podejmuje się już na stałe i nie jest ona niestety prosta!

 

W grę wchodzą przede wszystkim koszty instalacji, ale potem także i koszty eksploatacji.

 

W naszej sytuacji szukamy też wygody: jakoś nie wyobrażam sobie siebie za 10 lat siłującej się z wiaderkiem węgla .

 

I mojego Mariusza chciałabym oszczędzać na starość . Mam mieć z Niego pożytek jak najdłużej .

 

 

No, ale żarty na bok, teraz poważna sprawa!

 

 

Czy wiecie, jak wygląda inwestorka w kuchennym oknie?

 

NIE WIECIE???

 

No to zobaczcie:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000045.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000045.JPG

 

 

Wprawdzie okno jest jeszcze otwarte, chociaż ziąb na zewnątrz niemiłosierny, ale zawsze już mogę powiedzieć, że wiem jaki jest widok z kuchni .

 

 

A tu coś dla wszystkich znajomych miłośniczek futerkowców:

 

Dostojny Zdzisław - kot siostry Mariusza.

 

Prawda, że dostojny?

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000062.jpg" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000062.jpg

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

Jakoś się ostatnio zagubiłam i to na długo!

 

Gonią mnie i obowiązki i życie prywatne, a najbardziej brak snu!

 

Do długich wieczornych godzin debatujemy z Mariuszem na temat, który zrodził się nam ostatnio w głowach!

 

Nie mieli ludzie kłopotu, to wymyślili sobie problem .

 

Niby mieliśmy już wymyślony rodzaj ogrzewania w naszym domku, ale jakoś tak ostatnio przy rodzinnym spotkaniu rozgorzała ostra dyskusja "znawców" i laików i ktoś rzucił hasło: tylko ogrzewanie podłogowe!

 

Ponoć bezproblemowe, niewiele większym kosztem, niż tradycyjne, komfort i wygoda dla takich staruszków, jak my - na stare lata, które niestety tuż tuż!

 

No i teraz nie wiemy!

 

Chyba chcielibyśmy i.. boimy się. Opinie na forum są różne, jak przy każdym rodzaju ogrzewania - są i zachwyceni i chwalący takie rozwiązanie, ale są także malkontenci i niezadowoleni!

 

Masz babo placek!!!

 

A co w domku?

 

Nooo... rośnie sobie nawet nieźle, mrozy mu niestraszne, choć na dzisiaj to chyba na razie koniec prac, łącznie ze świąteczno-noworoczną przerwą, bo ponoć siarczyste mrozy czyhają tuż za rogiem, a my nie pozwolimy naszym budowlańcom odmrozić sobie rąk

 

 

Tak pięknie i równiutko rosły ściany!

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000041.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000041.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000042.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000042.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000043.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000043.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000044.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000044.JPG

 

A tak, na dzień dzisiejszy wygląda drewutnia , dzieło mojego małża

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000047.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000047.JPG

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

Jakoś się ostatnio zagubiłam i to na długo!

 

Gonią mnie i obowiązki i życie prywatne, a najbardziej brak snu!

 

Do długich wieczornych godzin debatujemy z Mariuszem na temat, który zrodził się nam ostatnio w głowach!

 

Nie mieli ludzie kłopotu, to wymyślili sobie problem .

 

Niby mieliśmy już wymyślony rodzaj ogrzewania w naszym domku, ale jakoś tak ostatnio przy rodzinnym spotkaniu rozgorzała ostra dyskusja "znawców" i laików i ktoś rzucił hasło: tylko ogrzewanie podłogowe!

 

Ponoć bezproblemowe, niewiele większym kosztem, niż tradycyjne, komfort i wygoda dla takich staruszków, jak my - na stare lata, które niestety tuż tuż!

 

No i teraz nie wiemy!

 

Chyba chcielibyśmy i.. boimy się. Opinie na forum są różne, jak przy każdym rodzaju ogrzewania - są i zachwyceni i chwalący takie rozwiązanie, ale są także malkontenci i niezadowoleni!

 

Masz babo placek!!!

 

A co w domku?

 

Nooo... rośnie sobie nawet nieźle, mrozy mu niestraszne, choć na dzisiaj to chyba na razie koniec prac, łącznie ze świąteczno-noworoczną przerwą, bo ponoć siarczyste mrozy czyhają tuż za rogiem, a my nie pozwolimy naszym budowlańcom odmrozić sobie rąk

 

 

Tak pięknie i równiutko rosły ściany!

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000041.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000041.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000042.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000042.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000043.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000043.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000044.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000044.JPG

 

A tak, na dzień dzisiejszy wygląda drewutnia , dzieło mojego małża

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000047.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000047.JPG

Iwona i Mariusz

Dzisiaj chciałam się pokusić o taki krótki rekonesans po wydatkach, związanych z papierkową częścią naszej Bukowej Chatki.

 

A więc zaczęliśmy od kupna działki 45.000 zł

 

potem:

 

projekt Z7 1.670 zł

 

wypis z rejestru gruntów 43 zł

 

opłata w księgach wieczystych 400 zł

 

opłata u notariusza 2.100 zł

 

prowizja w banku 2.500 zł

 

geodeta za wyrys mapki 600 zł

 

adaptacja projektu 3.000 zł

 

zaliczka EnergiaPRO 1.000 zł

 

 

Pomijam wszystkie drobne opłaty związane z załatwianiem spraw w gminie, starostwie, opłaty za składane wnioski, pełnomocnictwa itd.

 

Z pewnością coś pominęłam, bo nie zaczęłam spisywać wydatków od początku, a teraz już nie wszystko pamiętam. Nawiasem mówiąc opłata za adaptację wydaje mi się jak z kosmosu, zwłaszcza kiedy czytam w innych dziennikach, że nie były to tak wydumane kwoty .

 

 

Czyli razem wychodzi:

 

Działka 45.000 + 11.313 zł (to drugie właściwie nie wiadomo za co)

 

 

Oprócz tego pozwoliliśmy sobie na drobne, ale konieczne szaleństwo :) , w postaci zakupu dla Mariusza niezbędnego sprzętu i materiałów, potrzebnych do wykonania wszystkich mebelków, które sam już zrobił i jeszcze zrobi oraz do postawienia drewutni.

 

To między innymi:

 

grubościówka 830 zł

 

szlifierka stołowa 90 zł

 

wiertnica 100 zł

 

drzwiczki ażurowe do szaf 1.000 zł

 

taczka 68 zł

 

automat do bramy i siłownik do łóżka 646 zł

 

impregnat do drewna 100 zł

 

zawiasy i kątowniki 400 zł

 

deski i łaty na łóżko 100 zł

 

farby i cement 170 zł

 

folia budowlana i taśma izolacyjna 116 zł

 

rynny, rury, kolanka 215 zł

 

ostrzałka 87 zł

 

drabiny 140 zł

 

agregat prądotwórczy 340 zł

 

 

czyli razem: 4.402 zł

 

Nie liczę już takich drobiazgów, jak grabie, gitara (czyt. łopata ), czy inne wynalazki XXI wieku, a także te, o których na pewno całkiem już zapomniałam.

 

 

Sporo kaski poszło też na przyszłe wyposażenie naszego domku. Kupowaliśmy, jak tylko była ku temu okazja różne sprzęty i wyposażenie przyszłego domku.

 

Wydaliśmy:

 

6.413 zł

 

 

Jedyne szaleństwo, na które pozwoliliśmy sobie ponadplanowo, to nowy telewizor (stary akurat jakby wyczuł, że w nowym miejscu nie będzie zbyt reprezentacyjny i.. się popsuł na amen).

 

A więc TV 2.150 zł

 

A potem zaczęły się już wydatki związane z przygotowaniem budowy:

 

ceowniki na płot 1.050 zł

 

deski na płot 1.300 zł

 

blaszak 1.500 zł

 

geodeta za usytuowanie budynku 550 zł

 

tablica dla inwestora 45 zł

 

prace ziemne koparką 366 zł

 

 

co daje: 4.811 zł

 

 

W podsumowaniu razem z działką wychodzi kwota:

 

 

74.000 w zaokrągleniu

 

M A S A K R A

 

 

Więcej grzechów nie pamiętam,

 

ale za żaden z nich nie żałuję

 

 

I na koniec tego smucenia - na specjalne życzenie, dla Iwonki Imienniczki, jeszcze jedno zdjęcie Fanty z lat jej niedawnej młodości

 

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000066.jpg" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000066.jpg

Iwona i Mariusz

Dzisiaj chciałam się pokusić o taki krótki rekonesans po wydatkach, związanych z papierkową częścią naszej Bukowej Chatki.

 

A więc zaczęliśmy od kupna działki 45.000 zł

 

potem:

 

projekt Z7 1.670 zł

 

wypis z rejestru gruntów 43 zł

 

opłata w księgach wieczystych 400 zł

 

opłata u notariusza 2.100 zł

 

prowizja w banku 2.500 zł

 

geodeta za wyrys mapki 600 zł

 

adaptacja projektu 3.000 zł

 

zaliczka EnergiaPRO 1.000 zł

 

 

Pomijam wszystkie drobne opłaty związane z załatwianiem spraw w gminie, starostwie, opłaty za składane wnioski, pełnomocnictwa itd.

 

Z pewnością coś pominęłam, bo nie zaczęłam spisywać wydatków od początku, a teraz już nie wszystko pamiętam. Nawiasem mówiąc opłata za adaptację wydaje mi się jak z kosmosu, zwłaszcza kiedy czytam w innych dziennikach, że nie były to tak wydumane kwoty .

 

 

Czyli razem wychodzi:

 

Działka 45.000 + 11.313 zł (to drugie właściwie nie wiadomo za co)

 

 

Oprócz tego pozwoliliśmy sobie na drobne, ale konieczne szaleństwo :) , w postaci zakupu dla Mariusza niezbędnego sprzętu i materiałów, potrzebnych do wykonania wszystkich mebelków, które sam już zrobił i jeszcze zrobi oraz do postawienia drewutni.

 

To między innymi:

 

grubościówka 830 zł

 

szlifierka stołowa 90 zł

 

wiertnica 100 zł

 

drzwiczki ażurowe do szaf 1.000 zł

 

taczka 68 zł

 

automat do bramy i siłownik do łóżka 646 zł

 

impregnat do drewna 100 zł

 

zawiasy i kątowniki 400 zł

 

deski i łaty na łóżko 100 zł

 

farby i cement 170 zł

 

folia budowlana i taśma izolacyjna 116 zł

 

rynny, rury, kolanka 215 zł

 

ostrzałka 87 zł

 

drabiny 140 zł

 

agregat prądotwórczy 340 zł

 

 

czyli razem: 4.402 zł

 

Nie liczę już takich drobiazgów, jak grabie, gitara (czyt. łopata ), czy inne wynalazki XXI wieku, a także te, o których na pewno całkiem już zapomniałam.

 

 

Sporo kaski poszło też na przyszłe wyposażenie naszego domku. Kupowaliśmy, jak tylko była ku temu okazja różne sprzęty i wyposażenie przyszłego domku.

 

Wydaliśmy:

 

6.413 zł

 

 

Jedyne szaleństwo, na które pozwoliliśmy sobie ponadplanowo, to nowy telewizor (stary akurat jakby wyczuł, że w nowym miejscu nie będzie zbyt reprezentacyjny i.. się popsuł na amen).

 

A więc TV 2.150 zł

 

A potem zaczęły się już wydatki związane z przygotowaniem budowy:

 

ceowniki na płot 1.050 zł

 

deski na płot 1.300 zł

 

blaszak 1.500 zł

 

geodeta za usytuowanie budynku 550 zł

 

tablica dla inwestora 45 zł

 

prace ziemne koparką 366 zł

 

 

co daje: 4.811 zł

 

 

W podsumowaniu razem z działką wychodzi kwota:

 

 

74.000 w zaokrągleniu

 

M A S A K R A

 

 

Więcej grzechów nie pamiętam,

 

ale za żaden z nich nie żałuję

 

 

I na koniec tego smucenia - na specjalne życzenie, dla Iwonki Imienniczki, jeszcze jedno zdjęcie Fanty z lat jej niedawnej młodości

 

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000066.jpg" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000066.jpg

Iwona i Mariusz

Pojechałyśmy we trójkę: z moją córcią i wnusią. Ta druga już nie może się doczekać, jak to nazywa "swojego pokoju" .

 

Moja "połówka" pracowała już na budowie od rana (zerwał się skoro świt i jak na skrzydłach poleciał).

 

 

Widok, jaki zastałyśmy napełniłby radością każde serce .

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000033.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000033.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000034.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000034.JPG

 

Bloczki poukładane pięknie, równiutko jak klocki Lego, częściowo wysypany piach, aż cieszy oczy..

 

No i mój małżonek niestrudzenie majstrujący przy swojej drewutni.

 

Mam wrażenie, że spełnia się życiowo - stawia budowlę swojego życia .

 

 

Drewutnia zaczyna nabierać kształtów

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000035.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000035.JPG

 

Nawet głowy nie podniósł, żeby zapozować do zdjęcia :) .

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000036.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000036.JPG

 

A tu inwestorka, czyli ja ze swoją wnusią Nikolą

 

(tylko nie rozumiem, dlaczego się nie uśmiechnęłam)

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000037.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000037.JPG

 

Dzisiaj od rana biegaliśmy po marketach budowlanych za styropianem Hydromaxem, bo zabrakło w naszej hurtowni, a ekipa będzie go niebawem potrzebowała. No i tak zleciała niedziela, zamiast na wypoczynku - to na budowlanych zakupach.

 

Wynagrodzimy to sobie, jak już domek będzie stał i będziemy się napawać ciszą, odpoczynkiem i relaksem w ciepłym zaciszu Bukowej Chatki.

 

 

Dla miłośników kotów - zdjęcie Fanty, sympatycznej mieszkanki domku mojej córci i wnusi.

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000067.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000067.JPG

Iwona i Mariusz

Pojechałyśmy we trójkę: z moją córcią i wnusią. Ta druga już nie może się doczekać, jak to nazywa "swojego pokoju" .

 

Moja "połówka" pracowała już na budowie od rana (zerwał się skoro świt i jak na skrzydłach poleciał).

 

 

Widok, jaki zastałyśmy napełniłby radością każde serce .

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000033.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000033.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000034.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000034.JPG

 

Bloczki poukładane pięknie, równiutko jak klocki Lego, częściowo wysypany piach, aż cieszy oczy..

 

No i mój małżonek niestrudzenie majstrujący przy swojej drewutni.

 

Mam wrażenie, że spełnia się życiowo - stawia budowlę swojego życia .

 

 

Drewutnia zaczyna nabierać kształtów

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000035.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000035.JPG

 

Nawet głowy nie podniósł, żeby zapozować do zdjęcia :) .

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000036.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000036.JPG

 

A tu inwestorka, czyli ja ze swoją wnusią Nikolą

 

(tylko nie rozumiem, dlaczego się nie uśmiechnęłam)

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000037.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000037.JPG

 

Dzisiaj od rana biegaliśmy po marketach budowlanych za styropianem Hydromaxem, bo zabrakło w naszej hurtowni, a ekipa będzie go niebawem potrzebowała. No i tak zleciała niedziela, zamiast na wypoczynku - to na budowlanych zakupach.

 

Wynagrodzimy to sobie, jak już domek będzie stał i będziemy się napawać ciszą, odpoczynkiem i relaksem w ciepłym zaciszu Bukowej Chatki.

 

 

Dla miłośników kotów - zdjęcie Fanty, sympatycznej mieszkanki domku mojej córci i wnusi.

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000067.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000067.JPG

Iwona i Mariusz

No i nasz domek rośnie, jak na drożdżach..

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000030.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000030.JPG

 

Panowie fachmani uwijają się sprawnie, naprawdę jesteśmy z nich bardzo zadowoleni. Szybko i bezproblemowo załatwiają materiał, nie stwarzają wydumanych problemów, uwijają się z zapałem i z werwą.

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000032.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000032.JPG

 

 

Aż miło patrzeć jak "mury pną się do góry".

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000031.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000031.JPG

 

 

Przewidują, że w połowie przyszłego tygodnia wyjdą całkiem ze stanu zerowego.

 

Już podpowiadają, żeby rozglądać się za drzwiami wewnętrznymi. My chcielibyśmy takie naturalne z surowego drewna, ale te ładne są cholernie drogie, a te tańsze nie bardzo nas zachwycają.. No, jeszcze zobaczymy..

 

 

Wprowadziliśmy jeszcze jedną poprawkę do projektu.

 

Długo myśleliśmy nad potrzebą posiadania w domku drugiej toalety. W sytuacji, gdy będziemy sami - nie ma problemu. Ale mamy świadomość, że będziemy miewać gości i wtedy drugi kibelek może stać się niezbędny - zwłaszcza, gdy łazienkę będzie ktoś okupował na dłużej.

 

No i wymyśliliśmy..

 

Za zgodą naszego kierownika budowy i przy szczerej zachęcie szefa ekipy budowlanej, postanowiliśmy zrobić takie malutkie pomieszczenie, pomiędzy dwiema sypialniami. Sprawa już obgadana, poprawki na projekcie są i teraz tylko czas na wprowadzanie swoich pomysłów w życie.

 

A wczoraj, czyli w sobotę pojechałam po tygodniowej nieobecności na budowę. No i co zastałam?

 

Ale o tym później..

Iwona i Mariusz

No i nasz domek rośnie, jak na drożdżach..

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000030.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000030.JPG

 

Panowie fachmani uwijają się sprawnie, naprawdę jesteśmy z nich bardzo zadowoleni. Szybko i bezproblemowo załatwiają materiał, nie stwarzają wydumanych problemów, uwijają się z zapałem i z werwą.

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000032.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000032.JPG

 

 

Aż miło patrzeć jak "mury pną się do góry".

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000031.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000031.JPG

 

 

Przewidują, że w połowie przyszłego tygodnia wyjdą całkiem ze stanu zerowego.

 

Już podpowiadają, żeby rozglądać się za drzwiami wewnętrznymi. My chcielibyśmy takie naturalne z surowego drewna, ale te ładne są cholernie drogie, a te tańsze nie bardzo nas zachwycają.. No, jeszcze zobaczymy..

 

 

Wprowadziliśmy jeszcze jedną poprawkę do projektu.

 

Długo myśleliśmy nad potrzebą posiadania w domku drugiej toalety. W sytuacji, gdy będziemy sami - nie ma problemu. Ale mamy świadomość, że będziemy miewać gości i wtedy drugi kibelek może stać się niezbędny - zwłaszcza, gdy łazienkę będzie ktoś okupował na dłużej.

 

No i wymyśliliśmy..

 

Za zgodą naszego kierownika budowy i przy szczerej zachęcie szefa ekipy budowlanej, postanowiliśmy zrobić takie malutkie pomieszczenie, pomiędzy dwiema sypialniami. Sprawa już obgadana, poprawki na projekcie są i teraz tylko czas na wprowadzanie swoich pomysłów w życie.

 

A wczoraj, czyli w sobotę pojechałam po tygodniowej nieobecności na budowę. No i co zastałam?

 

Ale o tym później..

Iwona i Mariusz

Ładny widoczek, prawda?

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000024.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000024.JPG

 

Brakuje mi czasu na pisanie.

 

Wracam z pracy, kiedy jest już ciemno, biegusiem robię jakiś szybki obiad i czekam na Mariusza, który wraca późnym popołudniem zmachany i zmęczony, a teraz jeszcze kiedy zrobiło się tak zimno - przemarznięty. Wiele godzin spędza na budowie o suchych kanapkach i spragniony gorącej herbatki.

 

Dzisiaj po powrocie wypił cztery pod rząd.

 

Patrzyłam z podziwem, ale też z troską, jak wlewa w siebie jeden po drugim cztery kubki tego gorącego płynu. Mój dzielny "budowlaniec" .

 

 

A na budowie ruch, aż miło.

 

Wczoraj był zwariowany dzień, nawet szef naszej ekipy stwierdził, że jak już buduje kupę lat - to jeszcze takiej sytuacji nie widział. Po poprzedniej deszczowej nocy, niektóre drogi zrobiły sie grząskie. Mariusz z ekipą czekali na "gruchę". Kierowca (z gatunku tych, co to wszystkie rozumy pozjadał) zdecydował się podjechać dalej i zawrócić, zamiast skręcić na pole obok i zadekować się obok naszego płotu. Finał był taki, że próbując zawrócić na błotnistej, mało uczęszczanej polnej drodze ugrzązł tak dokumentnie, że już nie mógł się z tego błota wydostać. Nie pomogła ani Fadroma, która zjawiła się na pomoc, ani żadne inne nadprzyrodzone siły i nasz oczekiwany beton tkwił sobie w "gruszce", a kawaleria z ekipy zapuszczała bezczynnie korzenie na działce w oczekiwaniu na jakiś cud. W końcu po kilku godzinach nieudolnych prób wydobycia "gruszki" z błota, szef tej przeuroczej maszyny dał sobie spokój i przysłał kolejną "gruchę" z nową porcją betonu, tak że wreszcie można było zalać ławy, które już po tylu godzinach bezczynności, z pewnością stęskniły się za wypełnieniem

 

 

Tak to mniej więcej wyglądało z daleka:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000026.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000026.JPG

 

 

A tu już pompa przygotowywana do wylewania:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000025.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000025.JPG

 

 

A więc ławy wylane, jakby nie było - dwadzieścia minut roboty. Ale ponieważ zrobiło się już późno i na dodatek ciemno, wszelkie pozostałe prace zostały odłożone na następny dzień. No i jeszcze - prawie już po ciemnicy - przyjechało na budowę drewno na płot i na konstrukcję drewutni.

 

 

To tylko jego część:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000027.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000027.JPG

 

Płot będzie, jak na prawdziwy wiejski domek przystało z poziomych desek, tylko dwustronnie heblowanych, czyli z korą i ze wszelkimi elementami naturalnego drewna, "spontanicznie" ciętego, czyli "jak leci". Takie "RANCHO"

 

Na taki zdecydowaliśmy się od początku, bo bardzo nam się podobał, no i nie ukrywam, że koszty takiego płotu są bardzo zminimalizowane.

 

Reszta prac jutro: ruszają ze stawianiem bloczków (hurra). A w sobotę pojadę obejrzeć ten nasz rozkwitający apartament i nacieszyć oko.

 

 

Tak wyglądało to dziś z samego rana, jeszcze oszronione po mroźnej nocy:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000028.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000028.JPG

 

A mój mężulek?..

 

Wariuje bez tchu i opamiętania przy drewutni. No sami zobaczcie, jakie są postępy

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000029.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000029.JPG

 

Aż pysio mi się cieszy

 

Ech.. ech..

Iwona i Mariusz

Ładny widoczek, prawda?

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000024.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000024.JPG

 

Brakuje mi czasu na pisanie.

 

Wracam z pracy, kiedy jest już ciemno, biegusiem robię jakiś szybki obiad i czekam na Mariusza, który wraca późnym popołudniem zmachany i zmęczony, a teraz jeszcze kiedy zrobiło się tak zimno - przemarznięty. Wiele godzin spędza na budowie o suchych kanapkach i spragniony gorącej herbatki.

 

Dzisiaj po powrocie wypił cztery pod rząd.

 

Patrzyłam z podziwem, ale też z troską, jak wlewa w siebie jeden po drugim cztery kubki tego gorącego płynu. Mój dzielny "budowlaniec" .

 

 

A na budowie ruch, aż miło.

 

Wczoraj był zwariowany dzień, nawet szef naszej ekipy stwierdził, że jak już buduje kupę lat - to jeszcze takiej sytuacji nie widział. Po poprzedniej deszczowej nocy, niektóre drogi zrobiły sie grząskie. Mariusz z ekipą czekali na "gruchę". Kierowca (z gatunku tych, co to wszystkie rozumy pozjadał) zdecydował się podjechać dalej i zawrócić, zamiast skręcić na pole obok i zadekować się obok naszego płotu. Finał był taki, że próbując zawrócić na błotnistej, mało uczęszczanej polnej drodze ugrzązł tak dokumentnie, że już nie mógł się z tego błota wydostać. Nie pomogła ani Fadroma, która zjawiła się na pomoc, ani żadne inne nadprzyrodzone siły i nasz oczekiwany beton tkwił sobie w "gruszce", a kawaleria z ekipy zapuszczała bezczynnie korzenie na działce w oczekiwaniu na jakiś cud. W końcu po kilku godzinach nieudolnych prób wydobycia "gruszki" z błota, szef tej przeuroczej maszyny dał sobie spokój i przysłał kolejną "gruchę" z nową porcją betonu, tak że wreszcie można było zalać ławy, które już po tylu godzinach bezczynności, z pewnością stęskniły się za wypełnieniem

 

 

Tak to mniej więcej wyglądało z daleka:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000026.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000026.JPG

 

 

A tu już pompa przygotowywana do wylewania:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000025.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000025.JPG

 

 

A więc ławy wylane, jakby nie było - dwadzieścia minut roboty. Ale ponieważ zrobiło się już późno i na dodatek ciemno, wszelkie pozostałe prace zostały odłożone na następny dzień. No i jeszcze - prawie już po ciemnicy - przyjechało na budowę drewno na płot i na konstrukcję drewutni.

 

 

To tylko jego część:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000027.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000027.JPG

 

Płot będzie, jak na prawdziwy wiejski domek przystało z poziomych desek, tylko dwustronnie heblowanych, czyli z korą i ze wszelkimi elementami naturalnego drewna, "spontanicznie" ciętego, czyli "jak leci". Takie "RANCHO"

 

Na taki zdecydowaliśmy się od początku, bo bardzo nam się podobał, no i nie ukrywam, że koszty takiego płotu są bardzo zminimalizowane.

 

Reszta prac jutro: ruszają ze stawianiem bloczków (hurra). A w sobotę pojadę obejrzeć ten nasz rozkwitający apartament i nacieszyć oko.

 

 

Tak wyglądało to dziś z samego rana, jeszcze oszronione po mroźnej nocy:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000028.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000028.JPG

 

A mój mężulek?..

 

Wariuje bez tchu i opamiętania przy drewutni. No sami zobaczcie, jakie są postępy

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000029.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000029.JPG

 

Aż pysio mi się cieszy

 

Ech.. ech..

Iwona i Mariusz

Na początek refleksja: los potrafi czasem wynagrodzić człowiekowi minione niedole i rzucane przez życie kłody.

 

Ech, trafił mi się chłopina...

 

Zorganizowany, obrotny, przedsiębiorczy, no i najważniejsze.. robotny .

 

Gdyby nie zapał Mariusza, Jego upór i konsekwencja - nie wiem na jakim etapie bylibyśmy dzisiaj z budową domu. Myślę, że wciąż jeszcze przeglądałabym w necie projekty, nie mogąc się zdecydować, jaki dom chcę mieć. A tak, w ekspresowym tempie (bo od maja, kiedy to zrodził się pomysł budowy domu) mury naszej chatki będą już niebawem wynurzać się z podłoża.

 

To Mariusz - tak naprawdę - pcha ten nasz budowlany wózek i nie zraża się tym, że od czasu do czasu odpada z niego jakieś koło

 

Uparcie pokonuje kolejne przeszkody, niektóre nawet z uśmiechem na ustach i zaraża mnie tym swoim niepoprawnym, ale jakże przydatnym optymizmem.

 

Poza tym, ja - przy charakterze swojej pracy - nie załatwiłabym do tej pory ani pół papierka potrzebnego do ruszenia całej tej budowlanej machiny.

 

A Jego znają już wszystkie biurowe damy i inni wielmożni państwo, w kolejnych urzędach, w jakich przyszło nam załatwiać sprawy.

 

No i rzecz najważniejsza - wiele prac potrafi wykonać sam. Oszczędzamy na tym i czasowo, no i - co najważniejsze - finansowo. Sam buduje wspomnianą tu już drewutnię, sam przygotowuje szafy do sieni i do dwóch sypialni i sam będzie je montował.

 

Robi nam wielkie drewniane łoże . I żeby nie było, że byle jakie.

 

160 na 200 cm powierzchni przygotowanej do przyszłego leżakowania, z zamontowanym siłownikiem pod materacem, który w ramach propagowania słodkiego lenistwa będzie nam (na pilota) podnosił do góry szanowne wezgłowia w celu np. oglądania telewizji w pozycji półleżącej .

 

Sam położy elektrykę w Bukowej Chatce, bo po prostu sie na tym zna. A praca w drewnie to Jego hobby (jakże praktyczne, co nie?).

 

Sam walczy z płotem (i walka to jest nierówna, bo płot posłusznie i na baczność sukcesywnie się ustawia).

 

No i teraz gwóźdź programu: mam już zrobiony na gotowo mebelek, którego jeszcze nigdy w życiu nie miałam i nigdy nawet mi się nie śniło, że będę mieć. Mój szanowny mąż wymyślił sobie onegdaj, że w sypialni muszę mieć swoją toaletkę. Taką z lustrem i szufladkami na kosmetyki, kremy i szczotki. Oznajmił, że sypialnia bez takiej toaletki mija się z jego wyobrażeniem miejsca do spania, no i... zrobił ją.

 

Jest po prostu cudna, wypieszczona do ostatniego muśnięcia dłonią. Jej jasne, naturalne drewno, urzeka mnie swoją skromnością i jednocześnie elegancją. Stoi sobie zapakowana w użyczonym nam - na czas składowania różnych gratów - garażu i czeka na dobre czasy, które już niebawem - mam nadzieję - nadejdą.

 

 

Oto ona , choć wiem, że zdjęcie zupełnie nie oddaje jej osobistego wdzięku i uroku

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000020.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000020.JPG

 

Ten dzisiejszy mój post, brzmi trochę, jak hymn pochwalny na cześć mojego "ślubnego".

 

Ale z ręką na sercu oświadczam, że całkowicie sobie na ten hymn zasłużył.

Iwona i Mariusz

Na początek refleksja: los potrafi czasem wynagrodzić człowiekowi minione niedole i rzucane przez życie kłody.

 

Ech, trafił mi się chłopina...

 

Zorganizowany, obrotny, przedsiębiorczy, no i najważniejsze.. robotny .

 

Gdyby nie zapał Mariusza, Jego upór i konsekwencja - nie wiem na jakim etapie bylibyśmy dzisiaj z budową domu. Myślę, że wciąż jeszcze przeglądałabym w necie projekty, nie mogąc się zdecydować, jaki dom chcę mieć. A tak, w ekspresowym tempie (bo od maja, kiedy to zrodził się pomysł budowy domu) mury naszej chatki będą już niebawem wynurzać się z podłoża.

 

To Mariusz - tak naprawdę - pcha ten nasz budowlany wózek i nie zraża się tym, że od czasu do czasu odpada z niego jakieś koło

 

Uparcie pokonuje kolejne przeszkody, niektóre nawet z uśmiechem na ustach i zaraża mnie tym swoim niepoprawnym, ale jakże przydatnym optymizmem.

 

Poza tym, ja - przy charakterze swojej pracy - nie załatwiłabym do tej pory ani pół papierka potrzebnego do ruszenia całej tej budowlanej machiny.

 

A Jego znają już wszystkie biurowe damy i inni wielmożni państwo, w kolejnych urzędach, w jakich przyszło nam załatwiać sprawy.

 

No i rzecz najważniejsza - wiele prac potrafi wykonać sam. Oszczędzamy na tym i czasowo, no i - co najważniejsze - finansowo. Sam buduje wspomnianą tu już drewutnię, sam przygotowuje szafy do sieni i do dwóch sypialni i sam będzie je montował.

 

Robi nam wielkie drewniane łoże . I żeby nie było, że byle jakie.

 

160 na 200 cm powierzchni przygotowanej do przyszłego leżakowania, z zamontowanym siłownikiem pod materacem, który w ramach propagowania słodkiego lenistwa będzie nam (na pilota) podnosił do góry szanowne wezgłowia w celu np. oglądania telewizji w pozycji półleżącej .

 

Sam położy elektrykę w Bukowej Chatce, bo po prostu sie na tym zna. A praca w drewnie to Jego hobby (jakże praktyczne, co nie?).

 

Sam walczy z płotem (i walka to jest nierówna, bo płot posłusznie i na baczność sukcesywnie się ustawia).

 

No i teraz gwóźdź programu: mam już zrobiony na gotowo mebelek, którego jeszcze nigdy w życiu nie miałam i nigdy nawet mi się nie śniło, że będę mieć. Mój szanowny mąż wymyślił sobie onegdaj, że w sypialni muszę mieć swoją toaletkę. Taką z lustrem i szufladkami na kosmetyki, kremy i szczotki. Oznajmił, że sypialnia bez takiej toaletki mija się z jego wyobrażeniem miejsca do spania, no i... zrobił ją.

 

Jest po prostu cudna, wypieszczona do ostatniego muśnięcia dłonią. Jej jasne, naturalne drewno, urzeka mnie swoją skromnością i jednocześnie elegancją. Stoi sobie zapakowana w użyczonym nam - na czas składowania różnych gratów - garażu i czeka na dobre czasy, które już niebawem - mam nadzieję - nadejdą.

 

 

Oto ona , choć wiem, że zdjęcie zupełnie nie oddaje jej osobistego wdzięku i uroku

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000020.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000020.JPG

 

Ten dzisiejszy mój post, brzmi trochę, jak hymn pochwalny na cześć mojego "ślubnego".

 

Ale z ręką na sercu oświadczam, że całkowicie sobie na ten hymn zasłużył.

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

A dziś same dobre wiadomości!

 

Transza z banku uruchomiona, teraz można już ruszać pełną parą. Nie obyło się bez moich interwencyjnych telefonów (trzech w ciągu dwóch godzin), ale w finale bankowe panienki ruszyły sprawę do przodu .

 

Prace na działce poszły ostro naprzód, na jutro zapowiada się jeszcze więcej zadań do wykonania. Czasem mam wrażenie, że nasz wykonawca ma w sobie tyle zapału i tyle entuzjazmu, co my.

 

Nie chciałabym zapeszyć, ale chyba bardzo dobrze wybraliśmy firmę. Jej szef jest konkretny, rzeczowy, kontaktowy i na razie wydaje się jedną wielką chodzącą zaletą. Oby tak dalej!

 

Po powrocie z pracy wysłuchałam najnowszych wieści z placu robót, obejrzałam zrobione przez "połówkę" zdjęcia, pochwaliłam Go za wykonaną pracę i okazałam swój entuzjazm. Wiem, że to niewiele, ale tylko tyle na razie mogę z siebie dać. Niestety - praca zawodowa zajmuje mi prawie cały dzień, przynajmniej na razie dopóki dzień jest taki krótki.

 

 

A oto co dziś zobaczyłam na zdjęciach:

 

 

Przyjechały pierwsze materiały

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000021.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000021.JPG

 

A tu pierwsze wykopy

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000022.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000022.JPG

 

I wykopów ciąg dalszy

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000023.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000023.JPG

 

 

I jeszcze parę zdjęć z soboty - takich mamy sympatycznych sąsiadów:

 

 

Czarny urwipołeć

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000063.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000063.JPG

 

Przesympatyczna psinka

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000064.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000064.JPG

 

I tu razem - harce na trawie

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000065.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000065.JPG

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

A dziś same dobre wiadomości!

 

Transza z banku uruchomiona, teraz można już ruszać pełną parą. Nie obyło się bez moich interwencyjnych telefonów (trzech w ciągu dwóch godzin), ale w finale bankowe panienki ruszyły sprawę do przodu .

 

Prace na działce poszły ostro naprzód, na jutro zapowiada się jeszcze więcej zadań do wykonania. Czasem mam wrażenie, że nasz wykonawca ma w sobie tyle zapału i tyle entuzjazmu, co my.

 

Nie chciałabym zapeszyć, ale chyba bardzo dobrze wybraliśmy firmę. Jej szef jest konkretny, rzeczowy, kontaktowy i na razie wydaje się jedną wielką chodzącą zaletą. Oby tak dalej!

 

Po powrocie z pracy wysłuchałam najnowszych wieści z placu robót, obejrzałam zrobione przez "połówkę" zdjęcia, pochwaliłam Go za wykonaną pracę i okazałam swój entuzjazm. Wiem, że to niewiele, ale tylko tyle na razie mogę z siebie dać. Niestety - praca zawodowa zajmuje mi prawie cały dzień, przynajmniej na razie dopóki dzień jest taki krótki.

 

 

A oto co dziś zobaczyłam na zdjęciach:

 

 

Przyjechały pierwsze materiały

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000021.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000021.JPG

 

A tu pierwsze wykopy

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000022.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000022.JPG

 

I wykopów ciąg dalszy

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000023.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000023.JPG

 

 

I jeszcze parę zdjęć z soboty - takich mamy sympatycznych sąsiadów:

 

 

Czarny urwipołeć

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000063.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000063.JPG

 

Przesympatyczna psinka

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000064.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000064.JPG

 

I tu razem - harce na trawie

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000065.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000065.JPG

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

Tyle się działo przez ostatnie dni.

 

Najpierw walka z bankiem (ociągają się jakoś z wypłatą drugiej transzy), a tu wydatki rosną z minuty na minutę, ekipa wykonawcza potrzebuje materiałów, a szanowne bankowe urzędasy mają to wszystko głęboko gdzieś. Dla nich tydzień, czy dwa oczekiwania na pieniądze nie mają większego znaczenia, dla nas - niestety - mają zasadnicze.

 

Potem (chyba w piątek) Mariusz przywiózł z budowy niepokojącą wiadomość, że inżynier sanitarny, który sporządza projekt wodociągu i kanalizacji dopatrzył się czegoś nieciekawego w mapce projektowej, geodeta musi ją opracować jeszcze raz i to ponownie przedłuża nam okres oczekiwania na podłączenie wody. Z prądem też się ociągają, więc jeśli szybko osiwieję - będę już przynajmniej wiedziała z czyjego powodu.

 

Na szczęście męża mam kochanego optymistę. Potrafi - jak nikt - wyciągnąć mnie z otchłani rozpaczy i z niecierpliwości, na którą ostatnio permanentnie choruję. W kółko mi powtarza, że damy radę.

 

Na działce też wielkie zmiany, przyjechała maszyna ściągnąć humus, a geodeta wytyczył obrys domu.

 

 

Jak pojechałam tam w sobotę zastałam taki oto budujący widok

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000012.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000012.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000018.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000018.JPG

 

Całą sobotę pracowaliśmy - ja trochę lajtowo, Mariusz ciężko

 

Jestem pełna podziwu dla Jego zaciętości, uporu i wytrwałości. Z bólem w głosie nawoływałam Go do zrobienia kolejnej przerwy i.. nie było łatwo.

 

Najchętniej cały dzień by nie jadł, nie pił i nie siusiał. A ja NIE

 

 

Trochę pracowałam przy płocie

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000013.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000013.JPG

 

Ale zaznaczam, że tylko trochę

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000014.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000014.JPG

 

Ale nie ma to, jak praca na świeżym powietrzu.

 

Wieczorem moje powieki wyrabiały różne przedziwne rzeczy i kompletnie nie licząc się z moim zdaniem - przesłaniały mi wszystkie obrazy, które resztkami dobrej woli chciałam jeszcze oglądać. Niełatwo było nad tym zapanować, sen morzył mnie na siedząco.

 

Za to satysfakcja z wykonanej pracy, jak i obrazy z "naszych włości", których naoglądałam się w sobotę - wynagradzają wszelkie niedogodności natury fizycznej. Nawet moich zasiedziałych kości nie dopuszczam już do głosu.

 

Niech tam - co ma być, to będzie.

 

W poniedziałek wchodzi ekipa i tylko składam modły do niebios o przychylną pogodę.

 

 

A taki wieczorny obrazek znad Bukowej Chatki, z widokiem na las - rekompensuje mi wszystko: i opieszały bank, i czepialskiego inżyniera sanitarnego, i spieszącego się powoli geodetę.

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000019.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000019.JPG

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

Tyle się działo przez ostatnie dni.

 

Najpierw walka z bankiem (ociągają się jakoś z wypłatą drugiej transzy), a tu wydatki rosną z minuty na minutę, ekipa wykonawcza potrzebuje materiałów, a szanowne bankowe urzędasy mają to wszystko głęboko gdzieś. Dla nich tydzień, czy dwa oczekiwania na pieniądze nie mają większego znaczenia, dla nas - niestety - mają zasadnicze.

 

Potem (chyba w piątek) Mariusz przywiózł z budowy niepokojącą wiadomość, że inżynier sanitarny, który sporządza projekt wodociągu i kanalizacji dopatrzył się czegoś nieciekawego w mapce projektowej, geodeta musi ją opracować jeszcze raz i to ponownie przedłuża nam okres oczekiwania na podłączenie wody. Z prądem też się ociągają, więc jeśli szybko osiwieję - będę już przynajmniej wiedziała z czyjego powodu.

 

Na szczęście męża mam kochanego optymistę. Potrafi - jak nikt - wyciągnąć mnie z otchłani rozpaczy i z niecierpliwości, na którą ostatnio permanentnie choruję. W kółko mi powtarza, że damy radę.

 

Na działce też wielkie zmiany, przyjechała maszyna ściągnąć humus, a geodeta wytyczył obrys domu.

 

 

Jak pojechałam tam w sobotę zastałam taki oto budujący widok

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000012.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000012.JPG

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000018.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000018.JPG

 

Całą sobotę pracowaliśmy - ja trochę lajtowo, Mariusz ciężko

 

Jestem pełna podziwu dla Jego zaciętości, uporu i wytrwałości. Z bólem w głosie nawoływałam Go do zrobienia kolejnej przerwy i.. nie było łatwo.

 

Najchętniej cały dzień by nie jadł, nie pił i nie siusiał. A ja NIE

 

 

Trochę pracowałam przy płocie

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000013.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000013.JPG

 

Ale zaznaczam, że tylko trochę

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000014.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000014.JPG

 

Ale nie ma to, jak praca na świeżym powietrzu.

 

Wieczorem moje powieki wyrabiały różne przedziwne rzeczy i kompletnie nie licząc się z moim zdaniem - przesłaniały mi wszystkie obrazy, które resztkami dobrej woli chciałam jeszcze oglądać. Niełatwo było nad tym zapanować, sen morzył mnie na siedząco.

 

Za to satysfakcja z wykonanej pracy, jak i obrazy z "naszych włości", których naoglądałam się w sobotę - wynagradzają wszelkie niedogodności natury fizycznej. Nawet moich zasiedziałych kości nie dopuszczam już do głosu.

 

Niech tam - co ma być, to będzie.

 

W poniedziałek wchodzi ekipa i tylko składam modły do niebios o przychylną pogodę.

 

 

A taki wieczorny obrazek znad Bukowej Chatki, z widokiem na las - rekompensuje mi wszystko: i opieszały bank, i czepialskiego inżyniera sanitarnego, i spieszącego się powoli geodetę.

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000019.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000019.JPG

Iwona i Mariusz

Nasza BUKOWA CHATKA

Historii c.d.

 

Listopad obfitował w ważne wydarzenia dotyczące budowy.

 

2 listopada łaskawe Starostwo wydało pozwolenie na budowę. Uczciliśmy to obficie w ten sam dzień (mimo poniedziałku); okazja przecież była niebywała . Jakby nie było - znaczyło to dla nas zakończenie jakiegoś ważnego papierkowego etapu.

 

Odczekaliśmy ciągnące się, jak obrady sejmu 14 dni i akurat w dniu moich urodzin (niebylejakich zresztą) uprawomocniło się to arcyważne papierzysko.

 

Czym prędzej zawiadomiliśmy (na piśmie, a jakże) wszystkie ważne urzędowe persony o tym, że za 7 dni zaczynamy i ruszamy ze stawianiem naszych marzeń

 

 

Potem wśród resztek jesiennej trawy zjawił się "blaszany blaszak".

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000009.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000009.JPG

 

 

Po krótkim, acz treściwym wykładzie mojej "połówki" zrozumiałam, że jest niezbędny i będzie służył jako magazynek i przechowalnia różnych mniej i bardziej potrzebnych gratów. Blaszane cudo szybko zapełniło się niezbędnym sprzętem: wylądowały w nim grabie, taczka, no i najważniejsza UKOCHANA mojego mężusia, czyli "gitara" (czyt. łopata), a oprócz tego jakieś worki z cementem i z wszelakim innym budowlanym dobrem.

 

 

MÓJ ŚLUBNY WZIĄŁ SIĘ ZA BUDOWĘ DREWUTNI (sam, całkiem sam)

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000010.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000010.JPG

 

Ubolewam nad tym, że nie mogę jeździć razem z nim na budowę. Kiedy ja kończę pracę, jest już prawie całkiem ciemno, pozostają mi tylko weekendy. Za to ze zdumieniem i podziwem w oczach wpatruję się w zdjęcia, na których codziennie uwiecznia efekty swojej pracy. Na szczęście trafił mi się pracowity chłopina.

 

Ale przez to codzienne machanie "gitarą", ja wieczorami oglądam najczęściej Jego powieki i to tylko z tej zewnętrznej strony. Zasypia tak niespodziewanie, że sam jest zdumiony tymi swoimi "odlotami".

 

 

Ostatnio przywiózł między innymi taką perełkę:

 

http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000011.JPG" rel="external nofollow">http://pl.fotoalbum.eu/images1/200911/119914/382666/00000011.JPG

 

Tak wyglądało niebo nad naszą kiełkującą Bukową Chatką



×
×
  • Dodaj nową pozycję...