Zaczynam pisanie. A co tam
Zgadzam się z tymi co piszą w dziennikach, że jest to świetny sposób na nie zapomnienie ważnych faktów z budowy. Przydatny bardzo w puźniejszym okresie.
Już widze siebie oczami wyobraźni biegajacą z obłedem w oczach za elektrykiem i próbującą sobie przypomnieć gdzie są te $%^%% *&** przewody.
Może zdjęcia i wpisy robione dla tego dziennika uchronią mnie przed taka sytuacją :)
A tak po za tym bardzo liczę na cenne rady zagladających na te strony.
Co do rozpoczęcia.
Dom chodził mi oraz mojemu partnerowi po głowie od dłuższego czasu. wiec raczej nie jestem w tym oryginalna ;P. Zaczełam intensywnie szukać działki w czasie gdy ceny zaczely szaleć (w ciągu roku za działki pod miastem z 60 zł podskoczyly na 200 zł za m2).
W poszukiwaniu działki zaczeliśmy się zapuszczać coraz dalej i dalej. Byliśmy raz nawet bliscy kupienia (30 km od Wrocławia), ale wtedy wydaliśmy najlepiej w życiu pieniądze na prawnika. Uchronił nas przed bardzo niekorzystną umową stworzona przez dewelopera wyprzedającego działki (rok 2009 - tak zwany kryzys). Deweloper nie zaakceptował naszych zmian (między innymi zarządaliśmy by wyszczególnił kiedy oraz z czego zrobi droge za którą kazal nam już płacić - wyszliśmy z założenia że jak mają ustalony koszt jaki mamy ponieść to chyba wiedzą co zrobią z drogą - niestety sie bardzo pomyliśmy - "Panowie" nie posiadali takiej wiedzy, więc my nie posiedliśmy ich działki).
"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" - to moja ulubiona sentencja życiowa, która wielokrotnie mi się sprawdza.
"Moja" piękna porzednia działeczka przeszła mi koło nosa, a ofert jakiś fajnych na rynku brak. Wiele ogłoszeń się powtarza, widzę już jakie działki zalegają od lat u agentów, rozpoznaję już nawet po innych ujeciach danego pola i kształtu otaczajacego lasu lokalizację. Na dodatek ceny jak z kosmosu.
W ostatecznym akcie desperacji zaczełam oglądać ogłoszenia z przetargami miejskimi. Szybko się zorientowałam, że na przetargach cena wywoławcza jest sporo niższa od średniej rynkowej. Wytypowaliśmy kilka interesujący lokalizacji i zaczeliśmy bywać w urzędzie miasta. Przez kilka pierwszych przetargów inni nas zawsze przelicytowywali (ustaliśmy sobie ostre zasady o jaką ilość postapień idziemy do góry). I tak sobie spokojnie bywaliśmy co tydzień. Aż zdarzył się "cud" i trafiliśmy w końcu na taka cenę jaka nas satysfakcjonowała.
Mamy sporą działkę i to we Wrocławiu za rozsądną sumę, w okolicy która się nam od dawna podobała (komunikacja, zieleń). Aj :) nie ma tego złego.... Bardzo się dobrze złożyło, że tamtej działki nie kupiliśmy - ..... a ze mnie straszliwa chwalipięta - wybaczycie mam nadzieję, ale radość mnie rozpiera.
Działka wady swoje oczywście ma.... ale to w nastepnym odcinku :)
Działeczka ze śladami cywilizacji
http://images44.fotosik.pl/254/25efdba07d01ca9b.jpg' alt='25efdba07d01ca9b.jpg'>