Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    13
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    14

Entries in this blog

nika3077

 

Apetyt rośnie w miarę jedzenia:popcorn:

 

 

W tym tygodniu miałam w planach wybrać się wreszcie do gminy i przy odrobinie szczęścia przywieść dobre wieści . Specjalnie czekałam na słońce bo wiadomo urzędnik też człowiek i jak słońce świeci lepszy humor ma. Ale nie moje dziecko nie odpuszcza bo lubi chorować w najmniej oczekiwanym momencie. Jak nie przed świętami dostaje zaostrzenia astmy i nie można nawet zmienić firanek bo kaszle to znowu jak już świeci piękne słońce to moje dziecko ma co..................anginę ropną.:bash:No ręce opadają. Ale przynajmniej mam czas żeby trochę posiedzieć nad projektem . Kiedyś kiedy jeszcze nie wiedziałam , że mam idealną działkę (z wjazdem od wschodu i ogrodem od południa i zachodu przynajmniej tak wyczytałam na FM) podobało mi się kilka projektów gotowych np. Z19 .Ale potem okazało się , że od północy wypadało by mieć garaż na całej ścianie co by robił za strefę buforową . No i się zaczęło.....................Szukam i szukam i nie ma. Wprawdzie nadal szukam ale też pracuję nad wyjściem awaryjnym. Miał być mały parterowy domek z kuchnią od frontu , dużym garażem od północy ,o zwartej bryle i kopertowym dachu a wyszedł mi 200m potwór. A potwór wygląda tak:http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images42.fotosik.pl/198/73d2dd4dbd0265f2med.jpg" rel="external nofollow">http://images42.fotosik.pl/198/73d2dd4dbd0265f2med.jpg href="http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images42.fotosik.pl/198/b2ba82d0b3ec8e43med.jpg" rel="external nofollow">http://images42.fotosik.pl/198/b2ba82d0b3ec8e43med.jpg

 

No ja się trochę przestraszyłam bo to wielkie jest jak nie wiem. Ale nie bardzo jest jak ten kawał chałupy ścieśnić . Wyszło mi 196m2 razem z garażem i pomieszczeniami gospodarczymi. Co myślicie ??Dużo co?? Co by tu jeszcze poprawić??Napiszcie co o tym myślicie. O ile ktoś tu czasem zagląda:D:D:D

nika3077

 

METODA TRZECH KROKÓW

 

5.40- dzwoni budzik . Zrywam się żeby go wyłączyć . Po omacku robię trzy kroki . Już jestem w kuchni . Cały czajnik wody ląduje na gazie . Znowu trzy kroki . Jak miło wrócić do ciepłego łóżka . Zamykam oczy . 11 minut później jakiś niemiłosierny jazgot wyrywa mnie z dopiero co rozpoczętego snu . Trzy kroki . Wyłączam czajnik . Zalewam 2 kawy i herbatę . Trzy kroki ."MIŚKU PORA WSTAWAĆ" ( Miśku-Małż ) . Kolejne trzy kroki . "KAJA , STEFAN POBUDKA ". (Kaja- córka ,Stefan- pluszowy bóbr). Potem już tylko śniadanie , skarpetki , czesanie włosów ,leki , szukanie worka , "mamo gdzie mój telefon? ",buziak na dobry dzień i ............................cisza. A wszystko to metodą trzech kroków. No cóż na 40 m2 wszystko jest w zasięgu trzech kroków. Ale jak to jest na 150m2??? Chyba będzie trzeba opracować nowy rytuał. :)

nika3077

 

 

O ja niewdzięczna!!! Biję się w piersi bo napisałam , że chyba mam za blisko (1,5 km) do domu teściów. Ale po lekturze pewnego wątku na FM chyba zmienię zdanie. Otóż trafiłam wczoraj wieczorem na wątek "Co wam ukradli z budowy". Jakoś do tej pory nawet przez myśl mi nie przyszło , że trzeba pilnować zamontowanych już okien. Widać moja "złodziejska wyobraźnia" przestała działać kiedy jako dziecko świsnęłam lizaka w zieleniaku:) Miałam potem takie wyrzuty sumienia , że gdyby nie to ,że już zdążyłam tego lizaka zjeść to pewnie bym go poszła oddać. Ale , żeby okna.................To trzeba mieć tupet ! Wpadłam w niemałą panikę. Jeszcze nie zaczęłam budowy a już poczułam się okradziona;) Zrobiliśmy z Małżem burze mózgów i uknuliśmy sprytny plan...............Osobom o słabych nerwach proponuję teraz przynajmniej usiąść i głęboko oddychać.............Jako , że nasza budowa będzie się odbywać w szczerym polu obok lasu , bez czujnych sąsiadów za płotem postanowiliśmy :

 

 



-Po pierwsze :

 

 



Niemalże zamieszkać na budowie. W dzisiejszych czasach można nawet wynająć "męża do prac domowych " więc my wynajmiemy przyczepę kempingową. Do teściów 1,5 km więc latorośl będzie mogła (mam taką nadzieję) zamieszkać u dziadków. I takim sposobem zostaniemy stróżami własnej budowy. I tak planowaliśmy sporo prac wykonać sami więc odchodzi dojazd na budowę. Pozostaje jeszcze jeden problem . My jako ludzie z miasta wychowani w smogu jak się już cały dzień nałykamy świeżego powietrza to w nocy śpimy jak susły. Więc wypadało by zaopatrzyć się w jakiegoś zwierza ,który w razie niebezpieczeństwa podniesie alarm. Pierwsza myśl - wiadomo pies. Ale pies jak to pies. Wiadomo przekupna bestia. Dasz mu kiełbaski a gotowy ci nawet bramę otworzyć A złodziej też znowu nie taki głupi. I gaz ma na pieska i trutkę na szczury co by ci pieska otruć. Zrobiliśmy rekonesans zwierząt stróżujących i casting wygrał a raczej wygrały..................................................................

 

 



GĘSI:)

 

 



-Po drugie

 

 



Gęsi sztuk około 10. Zbuduje się im zagrodę , żeby się w dzień po budowie nie pałętały. A w nocy będą dzielnie bronić majątku budowlanego swoich właścicieli. Ja się gęsi boje jak ch........... strasznie znacz się A , że zwierzęta ( raczej chyba ptaki ) to bojowe i krzykliwe to mam nadzieję , że zdążymy się obudzić. Chciałabym widzieć minę takiego złodzieja który się natknął na stadko gęsi :):):) Gęsi chyba na kiełbaskę nie lecą (mam nadzieję ) a i gazem wszystkich na raz nie potraktujesz. Same korzyści. A ,że srają na potęgę . No fakt niezaprzeczalny. Ale nawóz jak najbardziej wskazany dla mojego kiedyś pięknego ogrodu. Teraz następuje ostatnia część planu. Muszę przyznać , że średnio mi się podoba..........Coś trzeba z nimi zrobić po zakończeniu budowy...........Małż ma wprawdzie pewną propozycję kulinarną ale ja nie jestem przekonana. Może ktoś z Was znajdzie jakieś wyjście ????

nika3077

Poszperałam ,poszperałam i znalazłam w bezkresnych odmętach internetu nasze włości. Nie wiem wprawdzie czy się z tego cieszyć bo pomierzyłam i wyszło mi,że:

 


-350 m od drogi głównej (w której jest woda i prąd) więc wcale nie mało

 


-

 


-711m do szkoły (no nie najgorzej ale teraz mamy 300m więc trzeba zacząć kształcić latorośl na piechura)

 


-jakieś 500m do przystanku autobusowego (blisko ale autobus co godzinę)

 


-las 10m w linii prostej od furtki (jakieś 15 od okna w kuchni -mam nadzieję ,że są w nim grzyby)

 


-250m od ujęcia wody(w linii prostej przez las) składającego się z dwóch studni. Studnia głębinowa nr 1 (zasadnicza) ma ustaloną wydajność eksploatacyjna Q = 54,0 m3/h przy depresji S = 38,0 m. Głębokość studni wynosi 100 m.( cokolwiek by to miało znaczyć)

 


-120m w linii prostej przez las od mającego wkrótce powstać osiedla domków jednorodzinnych budowanych przez dewelopera(grunty już wykupione )

 


-1500m od domu teściów..................hmmmmmmmmmmmm nie wiem czy nie za blisko

 

 


Bilans nie najgorszy ale martwi mnie trochę koszt przyłączy i utwardzenia drogi

 


Na prąd nie ma rady trzeba ciągnąć taki szmat drogi. No chyba ,że postawimy sobie elektrownie wiatrową Myśleliśmy też o wykopaniu studni ale nie wiem czy w sąsiedztwie studni głębinowej ma to sens.Chyba po świętach wybiorę się wreszcie do gminy i wszystkiego się dowiem.

 

 


ŻUR ,KIEŁBASA,JAJEC GÓRKA IDĄ ŚWIĘTA KURKA, RURKA

nika3077

 

Poszperałam ,poszperałam i znalazłam w bezkresnych odmętach internetu nasze włości. Nie wiem wprawdzie czy się z tego cieszyć bo pomierzyłam i wyszło mi,że:

 

-350 m od drogi głównej (w której jest woda i prąd) więc wcale nie mało

 

-

 

-711m do szkoły (no nie najgorzej ale teraz mamy 300m więc trzeba zacząć kształcić latorośl na piechura)

 

-jakieś 500m do przystanku autobusowego (blisko ale autobus co godzinę)

 

-las 10m w linii prostej od furtki (jakieś 15 od okna w kuchni -mam nadzieję ,że są w nim grzyby)

 

-250m od ujęcia wody(w linii prostej przez las) składającego się z dwóch studni. Studnia głębinowa nr 1 (zasadnicza) ma ustaloną wydajność eksploatacyjna Q = 54,0 m3/h przy depresji S = 38,0 m. Głębokość studni wynosi 100 m.( cokolwiek by to miało znaczyć)

 

-120m w linii prostej przez las od mającego wkrótce powstać osiedla domków jednorodzinnych budowanych przez dewelopera(grunty już wykupione )

 

-1500m od domu teściów..................hmmmmmmmmmmmm nie wiem czy nie za blisko

 

 

Bilans nie najgorszy ale martwi mnie trochę koszt przyłączy i utwardzenia drogi

 

Na prąd nie ma rady trzeba ciągnąć taki szmat drogi. No chyba ,że postawimy sobie elektrownie wiatrową Myśleliśmy też o wykopaniu studni ale nie wiem czy w sąsiedztwie studni głębinowej ma to sens.Chyba po świętach wybiorę się wreszcie do gminy i wszystkiego się dowiem.

 

 

ŻUR ,KIEŁBASA,JAJEC GÓRKA IDĄ ŚWIĘTA KURKA, RURKA

nika3077

A teraz trochę o tym JAKIM SPOSOBEM?,DLACZEGO? i CO?

 


JAKIM SPOSOBEM?

 


Sposób jest znany i praktykowany od lat.Trzeba zaprosić teściową na niedzielny obiadek. Porządnie Ją nakarmić. Zapewnić miłą atmosferę. Koniecznie zadbać, żeby nikt nie wspominał ostatnich imienin cioci Zosi (oczywiście jeśli ktoś na tych imieninach bardziej chwalił sałatki przygotowane przez ciocię niż przez Waszą teściową ) A potem to już samo idzie."Że ziemia","Że dla was","Że budujcie". No przynajmniej w naszym przypadku to się sprawdziło I takim właśnie sposobem staliśmy się szczęśliwymi "prawie właścicielami" 7300m2 szczerego pola (do niedawna jeszcze uprawianego) z widokiem na las oraz udziału w drodze dojazdowej do tegoż pola.

 


DLACZEGO?

 


Na próżno szukałam w twarzy mojego Małża jakichkolwiek oznak szczęścia. Jak się potem okazało od razu pomyślał o kolejkach w urzędach (ma na nie alergie),znaczkach skarbowych,pozwoleniach(na wszystko),opłatach notarialnych. Ale ja aż przykucnęłam w kuchni. Bo ja pomyślałam o wieczorach na tarasie, szafach wszędzie i na wszystko, ogromnej wannie w ogromnej łazience no i o widoku na las ( o powrotach do domu po zmroku obok lasu pełnego "zboczeńców" wtedy jeszcze nie myślałam). Obecnie mieszkamy na 40 m2 100 letniego drewniaka z widokiem na E7 i całe morze TIRów nią płynące więc tym bardziej zadziałała mi wyobraźnia. Dopiero kiedy w poniedziałek po pracy zasiedliśmy do oglądania pierwszego zakupionego na tę okoliczność katalogu z projektami domów mój Małż powolutku zaczął przejawiać cień entuzjazmu. Następny rok minął nam na zbieraniu pomysłów,przekonywaniu naszej córki, że przeprowadzka to nie koniec świata i zbieraniu sił i wiedzy.

 


CO?

 


Najpierw pomysł był taki......Sprzedajemy wszystko, kupujemy starą chałupinę z widokiem na góry, remontujemy ją i codziennie rano pijemy kawę patrząc na górskie szczyty . Ale potem przyszło opamiętanie. Bo przecież wszędzie daleko, a jak nas zasypie to nie wygrzebiemy się do wiosny, poza tym rynek pracy nieznany a tu Małż ma już wyrobioną markę i kontakty. Więc zostajemy. A jak zostajemy to budujemy. Ale co?????????? Dom ma być parterowy bez poddasza bo zawsze nam się takie podobały, ma mieć podwójny garaż bo rusztowania, wiertarki, drabiny trzeba gdzieś upchać, ma mieć 2 duże sypialnie i jedną małą (gościnną), duży salon z ogromnym oknem do ogrodu. W zasadzie tyle......Żeby Was nie zanudzać o reszcie napiszę później

nika3077

 

A teraz trochę o tym JAKIM SPOSOBEM?,DLACZEGO? i CO?

 

JAKIM SPOSOBEM?

 

Sposób jest znany i praktykowany od lat.Trzeba zaprosić teściową na niedzielny obiadek. Porządnie Ją nakarmić. Zapewnić miłą atmosferę. Koniecznie zadbać, żeby nikt nie wspominał ostatnich imienin cioci Zosi (oczywiście jeśli ktoś na tych imieninach bardziej chwalił sałatki przygotowane przez ciocię niż przez Waszą teściową ) A potem to już samo idzie."Że ziemia","Że dla was","Że budujcie". No przynajmniej w naszym przypadku to się sprawdziło I takim właśnie sposobem staliśmy się szczęśliwymi "prawie właścicielami" 7300m2 szczerego pola (do niedawna jeszcze uprawianego) z widokiem na las oraz udziału w drodze dojazdowej do tegoż pola.

 

DLACZEGO?

 

Na próżno szukałam w twarzy mojego Małża jakichkolwiek oznak szczęścia. Jak się potem okazało od razu pomyślał o kolejkach w urzędach (ma na nie alergie),znaczkach skarbowych,pozwoleniach(na wszystko),opłatach notarialnych. Ale ja aż przykucnęłam w kuchni. Bo ja pomyślałam o wieczorach na tarasie, szafach wszędzie i na wszystko, ogromnej wannie w ogromnej łazience no i o widoku na las ( o powrotach do domu po zmroku obok lasu pełnego "zboczeńców" wtedy jeszcze nie myślałam). Obecnie mieszkamy na 40 m2 100 letniego drewniaka z widokiem na E7 i całe morze TIRów nią płynące więc tym bardziej zadziałała mi wyobraźnia. Dopiero kiedy w poniedziałek po pracy zasiedliśmy do oglądania pierwszego zakupionego na tę okoliczność katalogu z projektami domów mój Małż powolutku zaczął przejawiać cień entuzjazmu. Następny rok minął nam na zbieraniu pomysłów,przekonywaniu naszej córki, że przeprowadzka to nie koniec świata i zbieraniu sił i wiedzy.

 

CO?

 

Najpierw pomysł był taki......Sprzedajemy wszystko, kupujemy starą chałupinę z widokiem na góry, remontujemy ją i codziennie rano pijemy kawę patrząc na górskie szczyty . Ale potem przyszło opamiętanie. Bo przecież wszędzie daleko, a jak nas zasypie to nie wygrzebiemy się do wiosny, poza tym rynek pracy nieznany a tu Małż ma już wyrobioną markę i kontakty. Więc zostajemy. A jak zostajemy to budujemy. Ale co?????????? Dom ma być parterowy bez poddasza bo zawsze nam się takie podobały, ma mieć podwójny garaż bo rusztowania, wiertarki, drabiny trzeba gdzieś upchać, ma mieć 2 duże sypialnie i jedną małą (gościnną), duży salon z ogromnym oknem do ogrodu. W zasadzie tyle......Żeby Was nie zanudzać o reszcie napiszę później

nika3077

Tak właściwie to ja się nie przedstawiłam.Pewnie nie wszystkich to interesuje ale uznałam, że jest to dość istotne dla zrozumienia pewnych naszych decyzji.

 


Więc tak.Nasza rodzina składa się z :

 


-GŁOWY rodziny czyli mojego Małża.Lat 38.Zawód........budowlaniec(i tu następuje właśnie istotny wpływ na nasze decyzje).A konkretnie jakby to ująć"wykończeniowiec".Fajnie mieć ten komfort psychiczny, że etap najprzyjemniejszy budowy domu czyli ostatnie szlify nie zależą od humorów jakiegoś"Pana Zenka-malarza"(nie ujmując Panom Zenkom).W naszym przypadku wszystkie prace wykończeniowe zostaną wykonane przez Małża mego,osobistego(oczywiście pod czujnym okiem i przy wsparciu psychicznym żony).Wiadomo tanio,szybko,profesjonalnie.

 


-SZYI która tą głową kręci czyli mnie.Lat...........hmm już 33. Zawód:kura .Kura domowa lub jak ktoś woli kobieta udomowiona Pasjonatka dłubania w czarnej ziemi i projektowania wnętrz.I tu następuje mój wkład w całe przedsięwzięcie.Otóż mam wybrać odpowiedni projekt,zrobić wizualizację,poustawiać meble,sprawdzić czy wszystkie nasze graty się zmieszczą i oddać do oceny Małżowi.Być może jakieś moje wypociny zostaną kiedyś zamieszczone w tym dzienniku Zobaczymy.

 


-oraz LATOROŚLI.Sztuk 1.Płeć żeńska.Lat 11 Do tej pory jej zadanie polegało głównie na szukaniu wszelkich możliwych minusów naszej przeprowadzki.Bo przecież "Ona się tu urodziła i tu jest jej dom.I nigdzie nie zamierza się przeprowadzać".Ale powoli i Ona zaczyna się cieszyć z nowego życia jakie ją czeka. :)

nika3077

 

Tak właściwie to ja się nie przedstawiłam.Pewnie nie wszystkich to interesuje ale uznałam, że jest to dość istotne dla zrozumienia pewnych naszych decyzji.

 

Więc tak.Nasza rodzina składa się z :

 

-GŁOWY rodziny czyli mojego Małża.Lat 38.Zawód........budowlaniec(i tu następuje właśnie istotny wpływ na nasze decyzje).A konkretnie jakby to ująć"wykończeniowiec".Fajnie mieć ten komfort psychiczny, że etap najprzyjemniejszy budowy domu czyli ostatnie szlify nie zależą od humorów jakiegoś"Pana Zenka-malarza"(nie ujmując Panom Zenkom).W naszym przypadku wszystkie prace wykończeniowe zostaną wykonane przez Małża mego,osobistego(oczywiście pod czujnym okiem i przy wsparciu psychicznym żony).Wiadomo tanio,szybko,profesjonalnie.

 

-SZYI która tą głową kręci czyli mnie.Lat...........hmm już 33. Zawód:kura .Kura domowa lub jak ktoś woli kobieta udomowiona Pasjonatka dłubania w czarnej ziemi i projektowania wnętrz.I tu następuje mój wkład w całe przedsięwzięcie.Otóż mam wybrać odpowiedni projekt,zrobić wizualizację,poustawiać meble,sprawdzić czy wszystkie nasze graty się zmieszczą i oddać do oceny Małżowi.Być może jakieś moje wypociny zostaną kiedyś zamieszczone w tym dzienniku Zobaczymy.

 

-oraz LATOROŚLI.Sztuk 1.Płeć żeńska.Lat 11 Do tej pory jej zadanie polegało głównie na szukaniu wszelkich możliwych minusów naszej przeprowadzki.Bo przecież "Ona się tu urodziła i tu jest jej dom.I nigdzie nie zamierza się przeprowadzać".Ale powoli i Ona zaczyna się cieszyć z nowego życia jakie ją czeka. :)

nika3077

Buraczka mi się zachciewa!!!Szumnie, dumnie napisałam wczoraj,że 7300m2.No niby tak ale..................dla nas zostanie jakieś 1300m2 a reszta do spieniężenia.Przecież za coś ten dom trzeba wybudować I tak marzenia o marchewkowym polu kurczą się do rozmiaru doniczki Ale zobaczymy.....a nóż,widelec uda się coś wygospodarować.

 


Więc plan jest taki:

 


-przepisujemy ziemię(bez problemów)

 


-dzielimy na działki

 


-spieniężamy(oby szybko)

 


-świętujemy(chwilkę)

 


-załatwiamy papiery(i tu blady strach na mnie pada)

 


-wybieramy projekt(choć nad tym pracujemy od dawna)

 


-iiiiiiiiiiii BUDUJEMY!!

 


-wprowadzamy się(jakie to szczęście )

 


-siejemy marchewkę i kwiatki(choćby w doniczkach ale własne,osobiste)

 


A potem żyli długo i szczęśliwie

 


Tak ma być.A jak będzie .....zobaczymy.

nika3077

 

Buraczka mi się zachciewa!!!Szumnie, dumnie napisałam wczoraj,że 7300m2.No niby tak ale..................dla nas zostanie jakieś 1300m2 a reszta do spieniężenia.Przecież za coś ten dom trzeba wybudować I tak marzenia o marchewkowym polu kurczą się do rozmiaru doniczki Ale zobaczymy.....a nóż,widelec uda się coś wygospodarować.

 

Więc plan jest taki:

 

-przepisujemy ziemię(bez problemów)

 

-dzielimy na działki

 

-spieniężamy(oby szybko)

 

-świętujemy(chwilkę)

 

-załatwiamy papiery(i tu blady strach na mnie pada)

 

-wybieramy projekt(choć nad tym pracujemy od dawna)

 

-iiiiiiiiiiii BUDUJEMY!!

 

-wprowadzamy się(jakie to szczęście )

 

-siejemy marchewkę i kwiatki(choćby w doniczkach ale własne,osobiste)

 

A potem żyli długo i szczęśliwie

 

Tak ma być.A jak będzie .....zobaczymy.

nika3077

Pierwsze prawie wiosenne promienie słońca chyba mnie tak nastroiły. Mam nadzieję ,że w regulaminie forum nie ma zapisu ,że aby prowadzić dziennik budowy trzeba JUŻ coś budować Chociaż ja już prawie ,prawie buduję A przynajmniej śni mi się ,że buduję. Często mi się śni. Nawet moja dawno nie widziana kumpela wpadła do mnie ostatnio jak po ogień bo jej się śniło, że się przeprowadzam. A to już są jasne znaki,że trzeba się ruszyć. Więc chyba uprawnia mnie to do rozpoczęcia tego dziennika.

 


Kurcze a jeśli nie?

 


To może ja po prostu napiszę ,że jesteśmy z Małżem mym prawie właścicielami 7300 m2 ziemi. Póki co rolnej wprawdzie ale z możliwościami Piszę "prawie" bo trzeba ją jeszcze oficjalnie przepisać. A wiadomo, jak już prawie ma się ziemię i to spory kawał, to budzi się w człowieku jakaś niewypowiedziana dotąd chęć budowania.Otwierają się nowe perspektywy. Kwitną nowe pomysły. W moim np. przypadku pojawiło się przemożne pragnienie posiadania własnej, osobistej marchewki Tak, tak marchewki. A jak się zagalopuję to i buraczka,jabłuszka,agrestu(nawet nie pamiętam, kiedy ja ostatnio jadłam agrest?). W sumie to dziwne,że człowiek wychowany w bloku na 9 piętrze posiada gdzieś w podświadomości takie marzenia. Tak nie dość ,że zbuduję dom to jeszcze będę dłubać pazurami w czarnej ziemi Będę ........kiedyś.

nika3077

 

Pierwsze prawie wiosenne promienie słońca chyba mnie tak nastroiły. Mam nadzieję ,że w regulaminie forum nie ma zapisu ,że aby prowadzić dziennik budowy trzeba JUŻ coś budować Chociaż ja już prawie ,prawie buduję A przynajmniej śni mi się ,że buduję. Często mi się śni. Nawet moja dawno nie widziana kumpela wpadła do mnie ostatnio jak po ogień bo jej się śniło, że się przeprowadzam. A to już są jasne znaki,że trzeba się ruszyć. Więc chyba uprawnia mnie to do rozpoczęcia tego dziennika.

 

Kurcze a jeśli nie?

 

To może ja po prostu napiszę ,że jesteśmy z Małżem mym prawie właścicielami 7300 m2 ziemi. Póki co rolnej wprawdzie ale z możliwościami Piszę "prawie" bo trzeba ją jeszcze oficjalnie przepisać. A wiadomo, jak już prawie ma się ziemię i to spory kawał, to budzi się w człowieku jakaś niewypowiedziana dotąd chęć budowania.Otwierają się nowe perspektywy. Kwitną nowe pomysły. W moim np. przypadku pojawiło się przemożne pragnienie posiadania własnej, osobistej marchewki Tak, tak marchewki. A jak się zagalopuję to i buraczka,jabłuszka,agrestu(nawet nie pamiętam, kiedy ja ostatnio jadłam agrest?). W sumie to dziwne,że człowiek wychowany w bloku na 9 piętrze posiada gdzieś w podświadomości takie marzenia. Tak nie dość ,że zbuduję dom to jeszcze będę dłubać pazurami w czarnej ziemi Będę ........kiedyś.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...