Inspiracja już była, po prostu któregoś razu wpadł mi w ręce numer któryś tam Dom i Wnętrze i tam na końcu... no wiecie.. ciasteczko...
Wtedy jeszcze nie podawali namiarów do autorów owych ciasteczek..
Pokazałem mojemu kochanie i o na w pierwszej chwili powiedziała że fajny.. ale jakoś tak wiecie 5 lat temu to my byliśmy bardzo na początku naszego związeczku...
A ja do niej taki dom chce mieć !!! i już !!! Ba dla podkreślenia taki dom BĘDZIEMY mieć kochanie...
Wiecie tatarata..
No ale że ja jak coś mówię to znaczy że w głowie jest już pełen scenariusz działań
Przez koleżankę dotarłem do Redaktora naczelnego DW uprosiłem kontakt do autora..
Za jakiś czas było pierwsze spotkanie my i on ogólnie badawczo zapoznawcze, no i ja że chcemy ten projekt kupić... a on mi na to że NIEMA TAKIEJ OPCJI bo to ten projekt to kupił jakiś tam dziany człowiek z Łodzi etc... ba już się buduje...
No myślałem że mnie szlak trafi...
No ale wiecie jestem zdania że poddać się to najprostsze wyjście i tak może każdy...
Powalczyć to już jest inna sprawa, jest wyzwanie jest OBAMA ale o tym kiedyś jeszcze napisze.. ( to ciekawa historia jest)
Ogólnie Obama w sowiej kampanii miał slogan jak to USA musiał być lotny jak u poprzedników..
Yes we can !!!
Do meritum wracając... pomysły
1. odkupie projekt od gościa
2. może będzie chciał obniżyć sobie z kand inond nie mały koszt
3. zostaje jeszcze opcja dogadania z budowlańcami co by sprzedali kopie.. kreatywne co..
4. zaproponuje dużą kasę architektowi że nikt się nie dowie że raptem 200km od Łodzi to kto by się dowiedział
5. wziąć jakiegoś tam architekta i z danych które miałem a miałem już sporo.. narysuje..
Nie będę się rozwijał nad to bo pomysłów było jeszcze kilka, powiem że najbliżej było mi do 5 i miałem już spotkanie z innym architektem itd. ale że jakoś mi niesmak tego rozwiązania uwierał w głowie... to jednak nie..
Jak wspomniałem wcześniej że ten dom to się już buduje to skorzystaliśmy z niebywałej opcji zobaczyć owe cacuszko w naturze i w składzie dwa plus miesięczny lub dwu inwestorek pojechaliśmy pod tą Łudź..
No i to było niesamowite chodziliśmy (wiecie stan surowy otwarty wzmaga doznania dla wyobraźni)
chodziliśmy jak po swoim budowlańcy się zdziwili jak i ni stąd ni z tam tond mówiłem gdzie co jest i że niby skąd ja to wszystko wiem ja chłopaki to ten projekt to mogłem recytować z wymiarów jak Pana Tadeusza inwokacje...
Nieziemskie uczucie te przestrzenie te przeszklenia ten ogród w środku domu i gdzie by się nie było w domu to jak by w ogrodzie... miał...
TAK TAK TAK !!! to jest to... to już wiedzieliśmy !!!
Małe podsumowanie na ten moment było takie:
1. wiemy że ten architekt zaprojektuje nasz dom..
2. działka jeszcze nawet nie zaczęła się dzielić..
3. wiedzieliśmy że potrzeba tak 1500-2000 m2 działki.
4. Ten mój plan z działką był na 5% zaawansowania
15% kupiłem ten przecinek od pana ktosia pomiędzy dwiema działkami
15% kupiłem od pana ktosia działkę skrajną
15% wstępnie ustaliliśmy podział za panią ktosiową co do skrajnej działki
-30% pałna obstrukcja pani ktośowej
+15% sonsiad ktoś wchodzi do układu podziału...
5% geodeta działa
5% podział w gminie zrobiony prawomocny..
czyli mamy 40% i nadzieje...
albo inaczej umoczyliśmy kupę kasy i działki takiej jak byśmy chcieli mieć nie będziemy mieli..
OBAMA projektujemy dom będzie dobrze...