Przyszła zima i szkoda było nie skorzystać z pogody - kilka fotek w białej scenerii.
- Czytaj więcej..
-
- 4 komentarze
- 2 773 wyświetleń
Przyszła zima i szkoda było nie skorzystać z pogody - kilka fotek w białej scenerii.
Przez Drake,
W zasadzie do efektu końcowego pozostało wykonanie opaski, tarasu i schodów wejściowych z kostki. Trzeba było czekać aż do października, ale wyszło całkiem fajnie.
Ustawiliśmy też obrzeża dla przyszłej drogi wjazdowej.
Przez Drake,
I wreszcie jest. Warto było czekać. Jest tak, jak być miało
W naszym domu pojawił się również kominek. Wkład Wiktor 14kW z kratek.pl. Do tego DGP do górnych pomieszczeń. Obłożenie kamykiem nastąpi za jakiś czas.
Ale wyjdźmy na zewnątrz. Miesiąc po starcie prac, dom zaczyna przypominać dom.
Jednak zdecydowaliśmy, że kolor obwódek pozostanie niezmieniony.
Efekt prawie ostateczny.
Przez Drake,
Przyjeżdżamy na budowę, a tu od ogrodu mamy kolorowy dom! Zachwytom nie było końca. Zamiast robić coś pożytecznego, stałem i patrzyłem się jak wół na malowane wrota
Na jednym z okien mamy nawet drugi kolor - takie będą obwódki i cokół.
I tutaj dylemat. Jakoś to razi. Jakoś za intensywne. Może lepiej dać jednakowy kolor na wszystko. Może lepiej kupić trochę bledszy tynk...
Mamy jeszcze chwilę czasu na ostateczną decyzję.
Żeby nie przeszkadzać ekipie ociepleniowej, wymyśliłem jak zrobić schodki do garażu.
Tymczasem styropian niknie pod warstwami kleju.
Wszystko przygotowane na lanie posadzek. Dzwonię do szefa ekipy od mixokreta, a ten zdziwiony, że byliśmy umówieni na ten czwartek... Załamka, specjalnie 2 tygodnie wcześniej rezerwowałem termin. Wyszło 3 dni opóźnienia, ale jak już się pojawili, to sprawnie w ciągu jednego dnia skończyli.
Dzień później budynek zaczął robić się szary...
Mamy też bramę garażową Wiśniowskiego.
Kolejne 3 dni czekania i mamy również prawdziwy SSZ.
Wzięliśmy się w garść z rodziną i popołudniami rozłożyliśmy styropian na posadzki. Na dole wyszło 18cm. Na górze - 5 cm.
Zaraz po nas hydraulik wziął się za rozprowadzenie podłogówki.
A trawa na oczyszczalni już cieszy soczystą zielenią.
W wolnej chwili doznałem natchnienia i zacząłem klecić huśtawkę.
Przez Drake,
Po niespełna dwóch tygodniach doprosiłem się o przyjazd tynkarzy. Ile się musiałem oprosić, wiem tylko ja i zabiorę ze sobą tą pamięć do grobu. Ale wreszcie dotarli. Pięciu czy sześciu chłopa, każdy wie co ma robić. Robota idzie szybko i sprawnie.
Trzeba było się sprężyć i zrobić od dawna odkładaną na później instalację elektryczną w garażu. Ale zrobiłem. Tyle gniazdek nie mam w żadnym innym pomieszczeniu w domu
Po pięciu dniach robota zakończona. Teraz trzeba brać się za rozkładanie styropianu pod posadzki, bo ekipa zaklepana na początek czerwca.
Przez Drake,
Ja - optymista. Myślałem, że przyjedzie koparka i zrobi wszystkie wymyślone przeze mnie rzeczy w jeden dzień. Niestety, trzeba było poświęcić jeszcze jeden roboczodzień, żeby wszystko skończyć.
Dodatkowo, czując zbliżający się etap ocieplania, pozwoliłem sobie zamówić styropian na ocieplenie budynku. Tylko jeszcze trzeba tą kupę jakoś przewieźć pod dach...
Tymczasem wróćmy do koparki. Trzeba było wykopać rów pod rurkę na gaz.
I wyrównać kupki ziemi wokół domu.
A teraz najfajniejsze i zarazem najbardziej odpowiedzialne zadanie z całego procesu zwanego budową domu: wybór koloru elewacji.
Był długi weekend. Wsiedliśmy więc w samochód i zaopatrzeni w próbnik kolorów uderzyliśmy na wycieczkę do Puław - mają tam osiedle nowych domków jednorodzinnych - można sobie porównać w zasadzie każdy kolor z próbnika. Faworytem był domek, który często mijałem przemieszczając się przez miasto Puławy. Decyzja zapadła. Będzie coś takiego:
Przez Drake,
Kwiecień 2011. Już czuć wiosnę.
Tynkarzy doprosić się nie mogę, więc coś trzeba podgonić. A że hydraulik przygotował instalacje pod tynki, to umówiliśmy się na montaż przydomowej oczyszczalni ścieków.
Oczyszczalnia firmy Sotralentz, model Epurblock. Po zakopaniu widać tylko tyle.
A tynkarze wciąż się migają. Instalacja antenowa zrobiona. Instalacja sieciowa i alarmowa też powoli się kończą.
O jak miło, już nie wieje! Mamy okna.
Po długich pertraktacjach wybór padł na profil Salamander SL76 w orzechowej obustronnej okleinie. Pakiet 3-szybowy. 1800zł dopłaty - miejmy nadzieję, że kiedykolwiek się to zwróci.
W szybkach umieściliśmy szprosy - 26mm. Wszyscy dziwili się, że takie szerokie. Już w zamontowanych oknach okazało się, że wybór węższych nie byłby trafiony.
W ferworze negocjacji wywalczyłem montaż parapetów przez ekipę od okien. Koszt: 1zł.
Kolejny etap za nami.
Przez Drake,
Zimno jak pierun. A my z rodzinką ocieplamy. Inwestor zamówił wełnę Isover Super-Mata Lambda 0,033. Lepszej nie było na ten czas. Zamówienie złożone w Radomiu, transport bezpośrednio z fabryki. Wcisnęliśmy pierwszą warstwę pomiędzy krokwie, do weryfikacji prac wystarczyło.
W tym samym czasie z instalacją elektryczną walczyła dzielnie ekipa elektryków.
Po dwóch tygodniach instalacja elektryczna została zakończona. 130 punktów. Instalację sieciową i antenową postanowiłem zrobić samemu.
Pozaklejaliśmy otwory okienne i oddaliśmy się spokojnemu czekaniu i wycenom okien.
Przez Drake,
Cieśle zakończyli swoje dzieło a po nich mieli wejść dekarze.
I weszli, ale tak się ociągali, że zaczął padać śnieg... A było to 27 listopada roku pańskiego 2010.
A nasypało go masę. 30cm - to wersja optymistyczna.
I kto musiał się zająć wysypywaniem tej kupy ze stropu? No przecież nie fachowcy, którzy uparcie twierdzili, że lepiej niech sypie na strop, niż zasypie membranę, bo wtedy nic nie zrobią. No i biedny inwestor z łopatą w ręku i wsparciem rodziny walczył ze śniegiem. Gdy odsypaliśmy wszystko, złośliwiec śnieg przyszedł po raz drugi... i nasypał jeszcze więcej.
Aż wreszcie membrana została położona.
W nagrodę za pracę w ekstremalnych warunkach, panowie dachowcy dostali wsparcie w postaci kozy - radości nie było końca.
W wigilię Wigilii front domu był już prawie nakryty.
W Sylwestra w dachu pojawiły się okna: Velux 78 x 140. W łazience model powlekany tworzywem - odporny na podwyższoną wilgotność pomieszczenia. Modele to GGU i GGL - już nie pamiętam który to który.
Dni płynęły, śnieg znikał, dach się kończył. 14 stycznia pozostały już tylko szczegóły do zrobienia.
I na podsumowanie garść danych. Dachówka RuppCeramika Sirius 13 antracyt angobowany. Rynny Bratex Struga (na domu) i Gamrat (na garażu). Blacha i rynny w kolorze szarym. Ile to wieczorów spędziliśmy nad zastanawianiem się nad wyborem szara lub czarna blacha i rynny. Sprzedawcy przekonywali, że w zasadzie wszyscy kupują szarą, ale nam to jakoś nie pasowało, jednak ostatecznie się posłuchaliśmy - i jakoś to wcale nie razi.
No dobra, dach nakryty, czas na okna, tylko żeby dostać na nie kasiorkę z banku, to trzeba wcześniej jeszcze ocieplić poddasze.
Przez Drake,
Strop zalany. Przerwa technologiczna.
Rola inwestora w systemie gospodarczym to typowy etat. Kto nie ma czasu, żeby zamiast ruszać do pracy na 8:00, by napić się kawy i sprawdzić co tam na onecie, tylko domówić cementu, stali, plastyfikatora, suporexu, desek, stempli, gwoździ i czego tam jeszcze można sobie wymyślić, niech lepiej inaczej organizuje ten etap budowy. Jeszcze żeby wiedzieć o konieczności zamówienia z jakimś tam wyprzedzeniem, a tu nie - przed wyjazdem z budowy człowiek pyta czy wszystko jest -JEST, by po godzinie usłyszeć w słuchawce, że coś tam się jednak kończy i potrzebne będzie najpóźniej na jutro rano... Załamka.
Głupio tak przerwać budowę w połowie, więc jedziemy dalej. Pogoda sprzyja, jakby zamówiona. Ściana kolankowa więc postępuje.
Rosną i ściany szczytowe.
Zbliżamy się do montowania dachu, więc należałoby ściągnąć dachówkę.
no i więźbę
10 listopada - czekamy na cieśli - oczywiście jak wszyscy - opóźnieni - w prognozach przebąkują o śniegu...
a chłopaki kończą garaż
I konkurs: co to i do czego ma nam służyć? Rozwiązanie za jakiś czas...
Przez Drake,
Minął tydzień ciszy (no prawie). Po użeraniu się z miejscową siłą roboczą służącą do kopania rowu na przyłącze elektryczne, po tygodniu doczekaliśmy się własnej skrzynki z prądem.
Kolejny tydzień i mury idą w górę:
by po tygodniu dojść do zbrojenia wieńca i stropu:
A tak robi się rozszerzające się filary:
I tak z kronikarskiego obowiązku - chudziak i kanalizacja:
i zaszalowany parter ze stropem:
z dwóch stron:
No i wreszcie mogę pochwalić się widokiem z góry (strop Teriva z Wytwórni Betonów w Radomiu ul. Mokra):
No i na koniec jak skonstruowaliśmy komin w kotłowni (wąski kanał wentylacyjny dla kotłowni, kanał dymowy do kotła na paliwo stałe, jeden z bliźniaczych kanałów wentylacyjnych na rurę spalinową do kociołka gazowego, drugi bliźniak jako wentylacja garażu):
To co, czas zamawiać beton... znowu.
Przez Drake,
I tak oto koparka wykopała dziurę. Chłopaki skręcili zbrojenie i rzekli: "No to w poniedziałek możemy zalewać". Jak to w poniedziałek?! Pięć razy pytałem i miało być, że we wtorek! Nie byłoby w tym może nic strasznego, ale była sobota, godzina 15:00. Gdzie ja teraz im beton na poniedziałek zamówię...
Żeby nie było żem mięczak, w poniedziałek rano, o 7:04, beton został zamówiony. Będzie na 12:00.
I fundamenty przylane.
A żeby nie wylewać nadmiaru betonu (zamówiłem 3 pełne gruszki), rano przygotowaliśmy szalunek i lunęliśmy na wjazd. Oczywiście nie wystarczyło, ale w zanadrzu miałem jeszcze inny projekt...
... garaż za domem. Miało go nie być na razie, ale co tam, zapytałem chłopaków czy by mi za jednym zamachem nie wymurowali. Cenę dali korzystną, suporex zamówiony i tak z nadmiarem, stal na zbrojenie leży... No to działamy. Łopaty w ręce i dnia następnego wykop na fundament gotowy.
Wprawę w zamawianiu betonu już miałem, to sobie zamówiłem i na drugi fundament i znów zostało i to w sam raz, żeby wykończyć zjazd.
Gdy ja z teściem buszowaliśmy w cemencie równając nasze piękne dzieło, murarze ciągnęli zerowanie z bloczków betonowych, by po dwóch dniach wyglądało tak:
Tyle wyszło bloczków. Człowiek łapał się za głowę, że będzie to tak wysoko... Piętnaście schodków nad ziemią.
Żeby nie próżnować, robiło się też przyłącze wodociągowe.
i zerowanie garażu
Murarze przykleili jeszcze styropian, obłożyli folią, zaciapali dysperbitem i pojechali. A ty inwestorze teraz zakombinuj piasek na wypełnienie fundamentów. Peszek, że akurat były to dni deszczowe...
Poszukiwania skoczka - dla niezorientowanych - taka zagęszczarka - zakończyły się w Ramirencie. Przytargałem na budowę. Piasek dojechał - 54 tony. I co pomyślał sobie mądry inwestor - wrzucimy to łopatkami Minęło 15 minut i rozpoczęły się poszukiwania koparki "na dziś" Na dowód, że nic nie jest nie do przeskoczenia w trakcie budowy, po 16-tej cały piasek znalazł się w środku. Krajobraz jak po wybuchu bomby (a mieliśmy taką ładną działkę jeszcze wczoraj...), wszyscy mokrzy, zziębnięci i padający na twarz - udało się!
No to czekamy na ekipę.
Przez Drake,
3...
Przyszedł sierpień. Blaszak dla ekip ustawiony. Przyjechał też kibelek. Kto by przypuszczał, że zostanie z nami do dziś...
2...
Przyszedł wrzesień. Geodeta do palikowania ściągnięty. Dom z garażem wyznaczone.
Pozwolenie na budowę odebrane. Było gorąco, trzeba było działać szybko, ale w końcu pieczątka jest Kredyt podpisany, czekamy na pierwszą transzę.
1...
Okazuje się, że nie tak łatwo załatwić z tygodniowym wyprzedzeniem koparkę, ale dla chcącego... będzie
START
i się wzięło i zaczęło: 18.09.2010r. Pamiętna data.
Przez Drake,
Ja, człowiek ambitny a zarazem mocno niecierpliwy, napotkałem na swej drodze... polską rzeczywistość = urzędy.
Pomysł na dom pod koniec 2009r. Start budowy na wiosnę 2010. Co to to nie. Może pod koniec 2010, jak się nic nie obsunie, rzekła polska rzeczywistość. Co się odwlecze... powiedziałby normalny człowiek i zaplanował start na wiosnę 2011, ale przecież nie ja. Znajoma ekipa z rodzinnych stron wstępnie umówiona na czerwiec/lipiec, najwyżej zrobią jeszcze inną robotę przed moją. Trzeba by jeszcze pogadać z innymi czy to "jak od Ciebie to taniej weźmiemy" jest faktycznie taniej. Od telefonu do telefonu i przez kierownika budowy trafiłem na inną ekipę. Koszt podobny (może nawet tańsi), gość wydaje się kumaty, no i trzeba przytrzeć nosa "znajomym". Tym samym pod koniec lutego zaklepałem termin na początek września.
W międzyczasie skołowałem przepusty i wytworzyliśmy z rodziną wjazd.
W poszukiwaniu fachowców od dachu odbyliśmy z żoną kilka rozmów i zaklepaliśmy mistrzów dachowców. Miała być blachodachówka, ale koszt robocizny (65zł/m2 - minimum za dachówkę, 55zł/m2 - minumum za blachodachówkę) starał się coraz mocniej pchać mnie w decyzję o dachówce. Objechałem kilka składów z dachami i porobiłem wyceny materiałów na dach - od razu widać kto robił je rzetelnie (najbardziej profesjonalną wycenę wykonał Neotech z Puław). I oczywiście wszędzie słyszałem, że teraz to jest taniej, a we wrześniu, to na pewno zdrożeje, więc lepiej już teraz to zaklepać. Szkoda było uszczuplać budżet, więc decyzję o zakupie odłożyliśmy na wrzesień i... oczywiście nie zdrożała
Tymczasem tujki rosną:
deski wyrznięte
materiał na ściany czeka
Czekamy i my.
Był sobie wrzesień, może październik 2009r. Rozpoczęło się namawianie żony na przeprowadzkę na wieś. Mimo, że oporna jak głaz, wiedziała już, że jak się mężowi coś w głowie urodzi, to nie ma zmiłuj. Choć po dziś dzień jeszcze do mieszkania w głuszy nie jest przekonana.
Jako nieliczni szczęściarze, mogliśmy sobie wybrać jedną z dwóch działek, tylko miejsce mieliśmy nieco zawężone do jednej wioski, a był to Motycz koło Lublina. Jako jeszcze bardziej nieliczni szczęściarze, dostaliśmy działkę w prezencie od rodziny żony, cóż było robić, zmarnować taką okazję byłoby nierozsądne. A arów tam wyszło ze 40... 28m x 150m.
Pierwszą inwestycją okazało się obsadzenie granicy z sąsiadem rzędem tujek, aby każdy posiadał należy komfort mieszkania we własnej rezydencji. Kto by przypuszczał, że zakup badylków może zająć nam 2 dni i pierwszą noc w necie na doktoryzowanie się z gatunków tujek. Wybór padł na tuje szmaragd, których to zakupionych zostało okrągłe 200 sztuk.
Z braku lepszego zdjęcia, to musi wystarczyć w celach dokumentalnych, jakie to były maleństwa.
Następnie nastały smutne czasy zimy i załatwiania dokumentacji: podział działek, warunki zabudowy i najfajniejsze: wybór domu
Założenia proste, metraż ok. 120mkw., dach dwuspadowy, prosta bryła. I tak nasze zamiary ewoluowały do prawie 140mkw., dach się nieco rozrzeźbił lukarnami, no i doszły "upiększacze" w postaci wykusza i kolumienek, ale w końcu ma to być dom na całe życie
Tysiące projektów, setki katalogów, dziesiątki wersji, długie wieczory przed komputerem i na placu boju pozostała dwójka:
dom w kosówce z Archonu (żona):
http://archon.pl/images/products/m44bf7f4f61ed0/289.jpg" rel="external nofollow">http://archon.pl/images/products/m44bf7f4f61ed0/289.jpg
i Ambrozja z dobrych domów (mąż):
http://www.dobredomy.pl/projekty/pliki/ambrozjaI/w1_h286.jpg" rel="external nofollow">http://www.dobredomy.pl/projekty/pliki/ambrozjaI/w1_h286.jpg
ale ze zmianami frontu w stylu Oriona:
http://www.dobredomy.pl/projekty/pliki/orionI/w1_h286.jpg" rel="external nofollow">http://www.dobredomy.pl/projekty/pliki/orionI/w1_h286.jpg
I tak nasze spory o projekt trwałyby po dziś dzień, a kłótnie opisywałyby gazety ogólnopolskie, UWAGA z TVNu robiłaby reportaż o znęcaniu się mężów nad żonami na naszym przykładzie, gdyby nie to zdjęcie:
"Jak będzie tak samo wyglądać, to może być i ta Ambrozja" - tym samym znów wyszło na moje