Dawno nie pisałem. A jest się czym chwalić Wyszliśmy z brudu w 905% i teraz dopieszczamy. Najważniejsze! Większość zależy już tylko od nas.
Ale po kolei. W maju w końcu mogła wejść ekipa z wylewką, którą ostatecznie prace wykonała w połowie czerwca. Potem przez 2 tygodnie prace kończyła najwolniejsza ekipa na świecie wod-kan, co. No ale w końcu i oni doszli do momentu, kiedy musieli się wynieść.
Od lipca rozpoczęliśmy prace wykończeniowe. No i bywało z tym różnie. Jak ekipa pięknie zaczęła, tak potem wszystko spadło i zamiast początkowych planów, że za 2 tygodnie wszystko skończą, przez.... 3 tygodnie nie było ich na budowie. No ale w końcu po groźbach, że przyjdą nowi, w końcu zabrali się do roboty i w sierpniu prace ładnie postępowały. Pod koniec miesiąca była już łazienka, płytki położone w na całym parterze + cokoły (masakra wybrać cokół do płytek gres antares!), osadzone drzwi (pierwotnie mieliśmy mieszkać przez kilka miesięcy bez drzwi, no ale...). Najwięcej marudzenia było przy kładzeniu otoczaków w wc. Ekipa nie znała tego, początkowo byli sceptyczni, ale zmienili zdanie po fugowaniu.
Pod koniec prac w łazience w końcu podłączono geberit i.... okazało się, że sufit zalało. Ekipa naprawiła, ale nic nam nie powiedziała. My popołudniowo-wieczornych pracach pakujemy się, patrzymy na sufit i... masakra. A telefon szef budowlańców już miał wyłączony. Tak więc przed tygodniem noc z czwartku na piątek nieprzespana. No bo perspektywa miła nie była. Kucie i szukanie problemu. Na szczęście okazało się, że to tylko źle podłączony geberit przez najwolniejszą ekipę na świecie.
W międzyczasie doprowadziliśmy ogród do takiego stanu, że mogliśmy zasiać trawę i może pod koniec miesiąca połapiemy na nim trochę słoneczka jesiennego. A taras zrobimy sobie na wiosnę i na 100% równając do perfekcji teren zamontujemy trawę w rolkach. Niektórzy sąsiedzi tak zrobili i widać różnicę.
Co nas jeszcze czeka, oprócz pustego portfela... W najbliższym tygodniu montaż licznika z gazem, uruchomienie pieca, montaż schodów i kuchni, ułożenie kostki na podjeździe. No i w międzyczasie malujemy, gruntujemy, ściągamy warstewkę piachu z tynków cementowo-wapiennych i zabieramy się do układania 40m2 paneli, które jeszcze musimy wybrać (brrrr). Aktualnie ekipa elektryków montuje nam światła. Swoją drogą, elektryków mogę wszystkim polecić! Nie są drodzy, ale robią bardzo dobrze, świetnie potrafią doradzić. Jeśli ktoś zainteresowany (raczej Górny Śląsk, ale wiem, że jeżdżą po Polsce jak mają większe zlecenia) to proszę pisać na PW).
Jeszcze czeka nas szukanie dobrego dostawcy internetu, podłączenie gniazdek net, tv i przewiezienie całego dobytku.
Plan pesymistyczny: przeprowadzka w pierwszym tygodniu października. Plan optymistyczny: przeprowadzka za 2 tygodnie!!!