Masakra czyli Proste Zamówienie
Głupia sprawa.
Zachciało się nam Zaoszczędzić.
Drzwi zamówiliśmy jak tych Wagonów. Nikt nie wie co się za nimi mieści. Prawie nikt nie wie ile to będzie kosztować.
Cos tam Tylko podejrzewamy.
To PP zgrabnie wykoncypowała że TAKIE piękne nie muszą być przy garderobach, co to ich mamy Ciut. Trzy Ciuty, dokładnie ujmując. Na poddaszu.
Poszliśmy śladem Zmyślnych Internautów co to kupują w Ciastowym Sklepie Sosnówki i sobie Malują.
Sobie Kupimy. A pomalują Ci od reszty drzwi – żeby pod Kolor było.
No bo Najważniejsze – zaoszczędzimy z połowę kosztów. Na tej Trójce Drzwiowej!
Jak Mówią – Tak Robią.
Upajaliśmy się ta Oszczędnościową Koncepcją przez pare tygodni, bo i tak nie ma co Na Razie kupować skoro dopiero za Ileś Tam mogą zabrać.
Pomysł powrócił znienacka do głowy przed umówionym za Ileś Tam Podebraniem do Malowania. Dokładnie na Dwa Dni przed.
Idealna Okazja żeby Zbiorowo Rodzinnie udać się do Ciastowego Sklepu. W Te Pedy
Chłopcy Wniebowzięci. Idziemy przecież kupować Drzwi do ICH GARDERÓB. Oznaki Puchnięcia z Podniecenia wyraźnie widoczne. Nóżki i Rączki i Buzie podrygują i się nie zamykają.
Ja to Doskonale rozumiem.
Sam tak częstokroć mam jak wkraczam do takiego sklepu.
Mimo Obydwu Lewych Kończyn – to musi coś być w tej całej Płci Mózgu. Widać na Marsie też mają takie Ciastowe Sklepy. Gdzie nie spojrzeć jakiś Super Czadowy Kawałek Czegoś. Do malowania, pukania, składania, klejenia……ech…..ja to się czuję zupełnie jakbym umiał!
A Chłopcy to w zasadzie Pierwszy Raz w Takim Sklepie! Tak świadomie. No i to poczucie że Ich Drzwi!
No a przede wszystkim to Ciastowy Sklep! Wszystko dlatego że Filip wyraźnie zmarszczony z wysiłku usiłował zrozumieć dlaczego mówiłem że przyjechaliśmy do KASTO skoro Pierwsza Litera wielkiej nazwy to „Cy”. Po moim wyjaśnieniu zawiłości Polsko-Francuskiej współpracy gospodarczej i językowej nadal wyglądał na Nieprzekonanego. Zaproponowałem więc negocjacyjnie że jak chce to może mówić Ciasto…..od razu się przyjęło z wielkim uśmiechem! I teraz zgadza się z „Cy”!!
Pierwsza część wizyty w zasadzie zgodnie z planem. Zgubiliśmy tylko wybierane pieczołowicie 6 tygodni temu wzory glazur. W Desperacji wybraliśmy już Inne, gdy PP namierzyła Tamte. Uff. Powiesili je najwyżej jak można. Ale za to wiemy na pewno że to TE.
Teraz drobiazg.
Policzyć ile metrów potrzeba w płytkach wiedząc ile potrzebujemy ścian w tym rogu Kotłowni. Posługując się Wywieszonym Językiem i Zmarszczonym Czołem wychodzi nam za każdym razem inaczej. Do kwadratu. Bo skoro mi wychodzi inaczej niż PP tez inaczej, to….dobrze że Filip niedługo Szkołę zaczyna…..wspomoże Staruszków w zakresie Mnożenia….
Jakoś się udało. Warszawskim Targiem. To co wyszło dla pewności zaokrągliliśmy. A potem jeszcze dorzuciliśmy do Równego. Złapaliśmy za rękę Pana we Wdzianku (znaczy Tutejszy) i zaklepaliśmy.
Spoceni, Zdenerwowani ale Zadowoleni – bo zamówienie otwarte! Całe Prawie Pięć Metrów!!
Teraz już Prostota. Trzy sztuki drzwi z ościeżnicami.
PP gna jak Natchniona. Już w zasadzie wybraliśmy, teraz więc tylko zamowienie.
Stajemy przed regałem.
Chłopcy rozbiegani, więc oczy i ręce też. Wszak w tym sklepie Ruch Kołowy w najlepsze.
- No to jakie te drzwi? – pytam niewinnie, bo w świadomości mojej to PP zarządza tematem - i firmę znalazła i do domu wpuściła i przy pomiarach była…..
- No te! – PP mruga oczami
- Ale wymiary?? – ponaglam bo przecież mogła nie zrozumieć
- ……….- PP jakoś się dziwnie Mina Wydłuża………
- ….. – mi się jakoś dziwnie Mina Wydłuża a Brwi lezą w górę
- Ale prawe czy lewe – próbuję ratować sytuację
- Prawe do środka, tak musi być! – PP wyraźnie pojaśniała, ten kawałek ma przemyślany!
- Eee…. – nie wiem jak zacząć, bo widzę na twarzy PP szczery zachwyt który MUSZĘ zamienić w Daremne Żale………
- Eee, znaczy, tak się nie da!
- ??!!!
- Z tego co pamiętam to w garderobach Nie Ma miejsca żeby otworzyć drzwi do środka pod skosami…..
- ……-
Postaliśmy chwilę, posapaliśmy i Prawie Milcząc oryczeliśmy zgodnie Chłopców za Bieganie. Albo i za te Drzwi.
W końcu ktoś musi być winny!
A potem grzecznie do auta i do starego domu Po Miarkę a do Nowego Domu po Pomiarki.
Po drodze Uzgodniliśmy z PP ze to ostatni Dom jaki budujemy. Potulnie przytaknąłem.
A Dobrze mi się wydawało.
Drzwi wyszły Lewe na Zewnątrz – jedyna możliwość.
Otwory pomierzone komisyjnie. Raz ja, raz PP. Dwa podobne, jeden Cieniasszy. Czemu? Nie Wiadomo. Pewnie majstrowi się omskła linijka.
Wróciliśmy i jakby nigdy nic znowu stanęliśmy pod regałem. Tak jakbyśmy mrugnęli powieką a godzina minęła.
Złapaliśmy Kolejnego Pana we Wdzianku. Potrzeba nam skrzydeł i ościeżnic. Regulowanych – specjalnie PP sprawdzała już wcześniej i w Ciastowym sklepie też to dopytała.Wszystko jest bez problemu.
- Skrzydła są, ościeżnice nie……. – Pan we Wdzianku nam nie robi miło, choć ogólnie miły.
- Przecież były ZAWSZE???? – PP nie może uwierzyć – to KIEDY będą?
PRZERWA.
No co mógłby nam Pan odpowiedzieć gdyby to był Durny Amerykański Film Komediowy o Griswoldach (uwielbiam) ???
KONIEC PRZERWY.
- NIGDY! –
- bęc, bęc, bęc…
Pobiegliśmy zebrać opadłe szczęki.
Potem z powrotem do Pana we Wdzianku. Molestujemy.
I się okazuje ze to wszystko przez NAS. Ciasto klep stwierdził ze tak Mało sprzedaje tego towaru ze już go nie będzie NIGDY zamawiał. I w ogóle to producent chyba tez go nie będzie produkował.
No bo skoro nie chcieliśmy do tej pory……..
Dramaturgia rośnie. Chłopcy szaleją miedzy alejkami.
Pan proponuje laminaty regulowane. Jasne. Pasować będzie jak Laminat do Sosny.
I nagle….SĄ! Pan mowi że maja jeszcze kilka takich ościeżnic w takim małym Innym Sklepie.
Oczywiście na drugim końcu miasta. Dziś nic z tego.
Bierzemy więc same skrzydełka.
Z dostawą na pojutrze razem z plytkami.
W średnich humorach wracamy w noc. Zapewniamy się nawzajem że Budowa Domu w takich Warunkach jest Absolutnie niedopuszczalna!
Ilość spraw jakie PP załatwia w tym tygodniu jest Parlamentarnie Porażająca. W zasadzie należałoby postulować o prace przedszkola do 21 i dostarczanie Chłopców do domu od razu uśpionych w piżamkach. Toż to nie ma czasu żeby nawet porozmawiać.
Do tego wiosenne przesilenie wyjątkowo złośliwie w tym roku działa.
PP dopadło w zeszłym tygodniu, a mnie dla odmiany w tym. Zasypiam jak Koń – stojąc – tuż po uśpieniu Bamboli…
Czyli już Dwa tygodnie wieczorami ze sobą nie gadamy – no bo jak tu rozmawiać z bezsilnym Człowiekiem w Letargu???
Cały kontakt operacyjny to telefony w ciągu dnia.
Następnego dnia wyprawiam się na drugi koniec miasta, żeby wrócić z rzeczonymi ościeżnicami. W tamtym sklepie nic nie wiedzą o zaprzestaniu produkcji…..no, ale nic dziwnego skoro Tam właśnie kreujemy SSANIE RYNKOWE
Po dwóch dniach Nowina od PP.
Skrzydła przywieźli. I płytki.
Ale NIE TE!
Pan we Wdzianku się pomylił, zamiast pomarańczowe wysłał nam beżowe…..
Takie proste Zamówienie było.
To co to by było jakbyśmy TAK CAŁY DOM BUDOWALI???!!!!