Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    122
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    1 403

Entries in this blog

Willie

Rozmyślałem co by tu przewiercić Przenikliwym Ostrzem Satyry Postbudowlanej

 


i postanowiłem iść na Łatwiznę, Tanie Efekciarstwo, Granie na Emocjach.

 

 


Jednym słowem - Wpadki.

 


Nic tak bowiem nie podnosi nakładu jak opowieśc o tym co się Nie Udało

 

 


Pierwsza to Nasz Przepiękny Pokój z Bawolikonem.

 

 


Pokój sam w sobie bardzo polecam.

 


Od małego lubie takie małe dość pomieszczenia (bez przesady jednak żeby się Panika nie włączyła ), d o tego z Fajnym Widokiem.

 


Na może.

 

 


Pierwsze może to było że się Sąsiad naprzeciwko nie zbuduje jednak. Blisko już było. Po fali fundamentów zamilkł na 1,5 roku.

 


I cóż....niedawno dostawił resztę w Akcie Reaktywacji.

 


Nie to żebym jakoś Strasznie Narzekał, bo widok był dośc jednostajny i wczesniej na Dalszego Sąsiada...jednak to że naprzeciwko odbija się nam Seweryńskie Lustro to już jakos mi nie bardzo odpowiada. Dopiero co się wyprowadzalismy z Osiedla Segmentów

 

 


Drugie może to jest na fajną, cichą, Niemal Nieuczęszczaną drogę przed domem. Wisi nad nią bowiem Klątwa Unijna. Jak w końcu gmina si e przegrzebie przez Tysięczny Dokument Akcesyjny to załatwi finansowanie i zbuduje tam przelotówkę od Trasy na Północ Jestem ogólnie Euroentuzjastą.....ale..w tym wypadku ...może.....

 

 


Tak więc Pokój jest OK.

 


Natomiast cięzko go uzywać przez ok połowę danego nam czasu. Tę w której temperatury w kraju spadają W naszym pokoju spadają niestety proporcjonalnie

 


Dwa (a nawet i Trzy) powody odkryliśmy po Okresie Białej Gorączki...

 


- Olbrzymie Piękne okno generuje dwa powody na raz

 


- Grzejniki prześwietnej firmy grzeją jakby miały zawał..

 

 


Okno jest po pierwsze olbrzymie tak że stanowi w zasadzie jedną ścianę pokoju - stąd też generuje Należyty Chłód gdy zimno za szybą.

 


Co gorsza - montaż okazał się nieszczelny na styku okno połać dachu...nawet nie widac ale jak czasem zawieje to czuć...takie niby drobinki, ale mostek cieplny ewidentny

 

 


Pewnie by to nie było tak bolesne , gdyby nasz system ogzrewczy zechciał go grzać. A w tym akurat pokoju jest najgorzej. teraz tez już wiem czemu, oba grzejniki sa na Końcu Ciepłej Nitki, a jako konwektory to wogóle nie powinny być na końcu, do tego kondensat daje niższą temperaturę...itp itd itp.....

 


Trzeciego Domu budować nie zamierzamy.

 


Ale lojalnie przekazuję na pozytek Ogólny - nie łączcie konwektorów z kondensatem...nie warto... szkoda potem nerwów.. ..na dyskusję z Panią od Grzejników i Hydraulikiem...

 

 


A w wypadku takiego Bawolikomnu to niestety wogóle powoduje brak mozliwości używania w zimie bez wspomagania jakiś Farellem albo i Ciepłą Żarówką....no nie do końca o to chodziło

 

 


Żeby nie kończyć w tak smetnym nastroju jednak podkreślę że za Każdym Razem gdy patrze na ten pokój to mi sie podoba. Nawweet jeśli w tym celu trzeba przyodziać dodatkowy sweterek. Z podbiciem

Willie

Szybciorkiem bo dzieciarnia w domu kwili......coraz grubszymi głosami

 


w końcu jeden 8 ma za soba, drugi widzi na horyzoncie 6....

 

 


tak jakos się zakręciłem, poczytalem i szkoda mi się zrobiło że dalej ni c niema

 

 


coś z tym trzeba zrobić!

 


zwłaszcza że wiosna nadciaga, marzanny do rytualnego mordu już szykujemy, bedzie okazja żeby przewietrzyc dom na wielkanoc..... to może i wypadnie trochę Strasznych Opowieści

 

 


tyle tylko z Nagłego Doskoku

 


ale

 


nie przywyczajajcie się za bardzo do Mojej Nieobecności

Willie

Willie i jego Post Scriptum

Kryzys Fajansowy w pełni.

 

 


I nie chodzi o Żadne tam banki ani inne NiespłaconeKredytyOszukańczoZapakowanewŁadnePapierkiSPrzedanePołowieŚwiata….

 

 


Patrzę sobie nocy jak Pięknie upada świat który znamy i idę spać w poczuciu że Chińczycy są winni że takie Ciekawe te Czasy …..a że poczucie Winności Kogos Innego zawsze potężnie na psychikę pomaga – śpię jak suseł.

 


Za to budzę się jak IRASIAD z nosem wytrenowanym niemożebnie na wywąchania każdego świństwa narkotycznego …..bo CZUJĘ Opierając się, łudząc się że to może co innego skradam się po naszych schodach aż jednym skokiem wpadam w Oko Cyklonu. Be.

 

 


W łazience Chłopców znowu zaatakował WS. Wielki a nawet Potężny Smród.

 


 


Nie do opisania jest to uczucie Bezradności.

 


 


Do smrodu można nawet niestety przywyknąć operacyjnie jak już się pare minut pochodzi tu i tam szukając Skąd to tak daje……ale ta Bezradność. Czemu tak się dzieje, jak to naprawić???

 


Normalny człowiek wychowany na dzisiejszej papce każącej sobie ze wszystkim radzić i pozostawać Młodym Pięknym i Boskim nie może tego długo wytrzymać. Moja Psychika pęka momentalnie.

 

 


Uciekam więc z powrotem do sypialni i desperacko próbuję usnąć. Nie chcę pozostawac w depresji zastanawiania się czy trzeba pruć ściany przy wannie, czy wypruć podłogę prysznica układaną misternie kafeleczkami o wielkości 5 złotówek przez 3 miesiące……

 


Scarlet o’Hara to teraz moja idolka. Zajmę się tym Jutro

 


..........

 


Jutro.

 


Kompletnie absurdalne zjawisko.

 


Czasem śmierdzi, a czasem w ogóle. Przy tych samych warunkach.

 


Ogólnie reaguje na spuszczenie wody w toalecie.

 


Ale czasem nie.

 


Hydraulik przez telefon (bo osobiście to HOHO PANIE NIE MA KIEDY ) podrzucił koncepcję przytkanego odpowietrzenia na dachu. Wszystko mu pasowało do tej teorii.

 


 


Weszliśmy więc.

 


Znaczy ja wszedłem na drabinę wystawiona na balkonie skąd można zgrabnie wskoczyć na nasze Wole bawole Oko. Tylko zamiast skoczyć to się obejrzałem.

 


I musiała PP wejść zamiast mnie.

 


Nagły Atak Lęku wysokości pozbawił mnie wszelkiej męskości.

 


PP jako Kobieta męskości nie posiadała, mogła więc spokojnie Przestraszona poleżeć na krawędzi i nawąchać i nasłuchać co tam pod kominkiem rury odpowietrzającej Piszczy.

 


Nic.

 


Wszystko puste, śmierdzi jak trzeba.

 

 


Niby więc nic nie naprawione.

 


Ale Prosta Recepta szczęśliwego życia każe cieszyć się z najdrobniejszego sukcesu.

 


Byli(PP)śmy, sprawdzili(PP)śmy – działa.

 

 


Pewnie więc to chwilówka, może cośp przytkało i już będzie OK.

 

 

 


 


....więc Złośliwy Gnom napuścił nam więc smrodu zaraz następnego ranka. … tym razem jakieś 15 minut po tym jak wyszedłem z Kacprem z domu…..Filipek rozkoszujący się Pierwszym Oficjalnym Zwolnieniem po miesiącu bycia Pierwszoklasistą doniósł przy próbie uzycia łazienki…..

 

 

 


Teraz dla odmiany cały tydzień bezsmrodny.

 


Nie wiem już czego tu się czepnąć.

 


Wezwę hydraulika i co mi powie.

 


Że nic nie widać i trzeba pruć….

 

 

 


Świta mi taka myśl w Desperacji (King w najczystszej postaci!):

 


Może to jak Pogodówka – znaczy jak pogoda kiepska to ciśnienie spada i wyciska z syfonów górnej łazienki wodę, bo ewidentnie problem się nasila jak pogoda się psuje …..widze więc dwa rozwiązania w zasięgu ręki………..

 

 


……..zalać betonem odpływy + przerobić kibelek na kibeloprysznicowanienkę………

 


 


albo

 


……..otoczyć dom kopułą Wiecznych Tropików…….

 


 


i……..

 

 


ALOHA HAWAJE

Willie

Willie i jego Post Scriptum

Wpadłem z Impetem w głąb…..a tymczasem……..

 

 


Zostało sporo terenu wokół.

 


Żeby nie skłamać to znacznie Więcej niż w środku.

 

 


Mocarstwowe Plany przecież zakładały że jak już kupimy to Hektary.

 


No tyle przynajmniej żeby do płotu było ciut dalej niż 4 metry.

 

 


Wyszło nam tak że 4 są ale tylko tam gdzie Mało Patrzymy.

 


Z przodu w zależności od Kąta Patrzenia jest od 6 do 10 metrów.

 


Z tyłu……..hoho…. się wzrok może wypuścić Hen….jak się ściemni to nie widać nawet!

 


Będzie ze dwadzieścia osiem metrów!

 

 


Fajnie nam było z tymi hektarami. Aż dotarło że trzeba by coś z nimi zrobić Jeszcze. Poza patrzeniem..

 


Krótko podsumuję etap budowlany.

 


Wysypanie Góry Ziemi.

 


Rozsypanie Góry Ziemi.

 


Z uwagi na zajęcie poprzedniej dziury przez dom, manewr ten znakomicie podniósł poziom terenu ze spadkiem w stronę domu….cacko architektury ziemskiej…..

 

 


Wpuściliśmy więc Ekipę Zmyślnych Kopaczy tuz przed przeprowadzką.

 


Dostali misję Znalezienia i Zabicia wszystkich chwastów. A potem Anihilacja reszty . A może to była Niwelacja?

 


W każdym razie efektownie teren wyrównali…….łącznie z rzeczonym spadkiem.

 


Znaczy Spadek jest.

 


Nieco bardziej Równiejszy.

 


Ale nadal w stronę Domu

 

 


W tzw Międzyczasie znaleźlismy z PP chwile na poważną rozmowę. Musieliśmy sobie w oczy powiedzieć że Bieganie z Konewka nam nie wyjdzie .

 


I zamówiliśmy system Ssąco-Plujący oparty na naszej poczciwej pompie wodnej zbudowanej na samiutkim początku budowy i rurkach podłączony do prądu coby wiedziało kiedy Ssać a kiedy Pluć

 

 


Pluje po nocach.

 

 


Złośliwe Bydlę.

 

 


Ta Cała Trawa przez to rośnie niezależnie od pogody….....

Willie

Willie i jego Post Scriptum

jeszcze A propos Gównianych tematów.

 

 


Temat morze.

 


Smrodu….

 

 

 


Zaczęło się od mojej opowieści na łamach jak w starym domu walczyłem z rurą kanalizacyjna w kuchennym kominie. Z hasłem że Samotnym Niedostępnym Rurom mowimy stanowcze NEVERMORE!

 

 


Nie pomyślałem żeby zakląć jeszcze parę otworów….ale w tym temacie WSZYSTKO wychodzi na jaw szybciej niż się pomyśli.

 

 


Tuż po zamieszkaniu WS wychylił swój Wredny i Smrodliwy łeb . Uderzenie było skoncentrowane. Jedno na piętrze, drugie na parterze.

 


Przywaliło tak że po powrocie do domu musieliśmy się znowu ewakuować i odczekac aż wywieje .

 


Szambo jeszcze nie było ruszane, więc tego efektu jeszcze wtedy nie znaliśmy . Wydelegowany do Akcji MI3 w Terenie organoleptyczne stwierdziłem że śmierdzi z : obu umywalek chłopców i umywalki dolnej łazienki gościnnej.

 


Śmierdzi.

 


Jeśli jest jakieś dosadniejsze słowo to bardzo proszę się nie krępować.

 


Użyliśmy Wielu Różnych słów wspominając hydraulików. Jak się okazało wkrótce niesłusznie.

 

 


Na razie jedyne Pół lekarstwa to było zakręcić korki spustowe. Drugie Pół to było zalać jeszcze wodą umywalki. Wtedy smród prawie nie wychodził.

 


Tylko wtedy gdy dzieci u siebie a my na dole zapominaliśmy dokręcić czy też nie poinformowaliśmy w porę gości.

 

 


A wiecie jak to jest gdy się zamieszka w nowym domu…Goście niecierpliwie przebierają nogami w kolejce na każdy weekend żeby się Pozachwycać. Potem przebierają nogami do kibelka bo przecież Zachwyt obficie podlewamy przyjmując towarzystwo, żeby każdy czuł się w obowiązku tylko Miłe Rzeczy mówić

 

 


Także smród zawracał co chwila z dolnej łazienki.

 


Z górnej takoż. Dzieci małe to i zapominały albo nie sięgały należycie żeby Bezpieczniki załączać.

 

 


W międzyczasie trwały poszukiwania Umnego. To taki pośrednik pomiędzy Fachowcem a Amatorem.

 


Fachowiec wyśmiewa problemy życia codziennego i nie ma na nie czasu .

 


Amator może i ma czas, ale my mamy problem z Zaufaniem. Zwłaszcza po budowie.

 


Trzeba więc szukać takich co umieją ale mają czas. Znalazłem jednego z polecenia Fachowca.

 


Emerytowany można rzec.

 

 


Dziwna komunikacja była.

 


Jakbym z budowlańcem rozmawiał. Albo z informatykiem.

 


On mówił Coś w odpowiedzi na proste pytanie (Zrobi pan to?) a ja musiałem zadawać stertę Wyjaśniających Pytań Tłumaczących żeby cokolwiek zrozumieć.

 


Uciążliwe.

 


Do tego Umny miał jeszcze taka dziwną manierę ze od czasu do czasu Żartował.

 


Tylko że za nic nie mogłem utrafić.

 


Jak mówił serio to myślałem że to żart był. Jak żartował to bałem się dopytywać i brałem na serio.

 


Uciążliwe.

 

 


W każdym razie Umny przyszedł i robił. To też była taka maniera. Nie mówił że Zrobi.

 


Milcząco niemal zdawał się potwierdzać błagalne spojrzenia że się Da.

 


Z drugiej strony zostawiając ZAWSZE takie Wiszące Niedopowiedzenie, żeby sobie wielkich nadziei nie robić….

 

 

 


Zrobił na dwa rzuty dół i górę.

 


Na dole można by rzec triumfalnie. Bo jak się brał to w zasadzie Łamiąc Klauzulę Milczenia zacmokał się potężnie że to chyba jednak się Nie Da.

 


Cała rodzina ściskała Kciuki.

 

 


I jak po czymś takim negocjować cenę

 


A przed robotą nie negocjował. Milczał głównie.

 

 


A propos Ciężkich Wyrazów. Okazało się że to nie Hydraulicy. Nie tym razem.

 


To nasz Ulubiony As i Pan Płotek w jednym.

 


Montując złączki i inne dziwne rzeczy, część włożył gdzieś. Nie tam w każdym razie. Los zaginionych nieznany do dziś.

 


W sumie to nawet potem jakoś go widzieliśmy – wykończeniówki robił u sąsiadów. Fachowiec przecież

 

 


I wydawało by się że WS odszedł w niebyt.

 


Dokładnie.

 

 


Wydawało By Się…….

Willie

Willie i jego Post Scriptum

.........

 

 


Zajrzyjmy z wolna do środka.

 


Bez krępacji

 


Wszystko (nie) widac !

 

 


W projekcie były takie drzwi z mnóstwem przeszkleń. Normalnie, masakra.

 


Kto by to chciał.

 


My.

 

 


I mamy takie.

 


Miały dostać okienka odbijające. Odbijają się w ich ludzie zaglądając do środka

 


Przy zapalonym świetle generalnie można oczekiwać Braw Z Zewnątrz po szczególnie zręcznym zrzuceniu obuwia lub też przerzucie teczki.

 

 


Ale, ale….ogólnie to bardzo fajny klimat jest rano bo drzwi są od wschodu. Gdy słońce wstaje napełnia cały przedpokój radosnym światłem… ....i hall ze schodami też, bo miedzy przedpokojem a hallem mamy dla odmiany drzwi Przeszklone

 

 


Idąc tropem Przeszkleń – miedzy hallem a salonem mamy drzwi….właśnie ...

 


Nie byle jakie – największe chyba w całej okolicy (przynajmniej między brama wjazdową a tylnym płotem ) Wiszące Drzwi Przeszklone .

 


Wiszą sobie na czymś pod sufitem. Nawet już przestałem się ich bać. Pierwsze parę miesięcy wolałem siadać dalej, w razie gdyby się im odechciało wisieć

 

 


A potem to już salonowe okna po drodze zostają. W tym salonie gdzie kiedyś pisałem że ścian prawie brak.

 


Teraz do kompletu brak firanek, zasłon, rolet. Generalnie czegokolwiek co by pozwalało się zasłonić. Ergo wychodzimy na Ekshibicjonistów

 

 


Wszystko dlatego że Koncepcja zasłon nie może się jakoś uzgodnić . Myślałem o roletach, PP o suwanych segmentach. Są już nawet tacy co by je chcieli założyć .

 


Ale ja 3 miesiące myślałem że ich nie chcę bo muszą wisieć od samego sufitu i jakoś nie mogłem tego pojąć bez lęku że nie poznam salonu . Wreszcie doznałem Olśnienia że przecież niezależnie jak wyjdzie to i tak się przyzwyczaję!

 


I wtedy właśnie PP nabrała Podejrzeń .

 


Nie że ja zmieniłem zdanie. Że ona zmieniła. Na moje

 

 


Mija drugi miesiąc Jej rozważań.

 


Wciąż jest Szansa że przed gwiazdka się uda coś Zmajstrować.

 


 

 


W sypialni też. Trochę jednak znudził się ten stary, aczkolwiek przyjemnie niebieski, kocyk wiszący na oknie

 


………..

Willie

Willie i jego Post Scriptum

No cóż. Słowo się rzekło i teraz bryka u płota.

 

 


W zasadzie pomyślałem o planie opowieści, a potem skończyłem. A planu nadal brak.

 

 


Zacznę więc od Początku.

 


Frontu czyli.

 

 


Schodów tam mamy ze 40…no żartuję. Trzy. Ale za to długie na pięć metrów. Każdy. Nie żartuję.

 


To po to żeby wejść na stromizny na których Dom postawiony. Miałem stres co z wjazdem do garażu, bo jest na tej samej wysokości. No i przy kładzeniu kostki powstała do garażu podjazdowa górka, z której dośc szybkim łukiem zjeżdża się pod schody. Dzieci lubią tam wykonać jakieś efektowne pasaże na desce albo rowerku.

 

 


Ogólnie uznaję więc że koncepcja się sprawdziła.

 

 


Jeden tylko element nie do końca daje się pokochać.

 


Szambo w podjeździe.

 

 


Z przyczyn różnych jest centralnie przed garażem i tuż pod powierzchnią.

 


Tuż tuż.

 

 


Czasem stojąc przy drzwiach wejściowych, które są jednak z dobrych 10 metrów czuję Bardzo Wyraźnie że jest TUŻ.

 


Doświadczenie mnie nauczyło że Najlepsze Zapachy roznoszą się jak jest wilgotno w powietrzu. Jesień zwłaszcza Dużo Daje.

 


Wtedy staram się na jednym wdechu dopaść drzwi i zaczerpnąć świeżo dusznego powietrza z Przedpokoju ……ale przedpokój to już część z innego Odcinka

 

 


Kontynuując ten Gówniany temat - Stres Totalny na początku mieszkania w domu mnie prześladował że po prostu Za Chwilę Się Wyleje.

 


Nerwowo więc zmywałem ręce trzema odmierzonymi kroplami, pohukiwałem groźnie na Zalęknionych Domowników gdy próbowali myć się Niepotrzebnie , albo nie daj boże talerz czy kubek zmyć w zlewie kuchennym! Nie wspomne (dużo) juz o tak Pospolitych sztuczkach jak Wysikiwanie się Do Dna w pracy, tudzież nakaz spuszczania wody dopiero gdy każdy sprawdzi czy na pewno Nie Ma Ochoty się Dołożyć

 

 


I oczywiście - Akcja Ssawcza co chwila.

 

 


Przez pierwsze 3 miesiące Pan Gównopijka za każdym razem jak już wciągnął co miał wciągnąć śmiał się że jeszcze przecież można było spokojnie WALIĆ co najmniej ze dwa metry.

 


Ale co on wie.

 


Uczucie Pustego Szamba a zwłaszcza Usunięcia Zagrożenia Wylania było tak kuszące że nie mogłem się powstrzymać.

 

 


Teraz po roku jakoś się przemogłem i dociągam już prawie do 9 metrów. Nawet mnie Pan G pochwalił raz .

 

 


Co do Pana Gównopijka to też osobna historia.

 


Pierwszy raz przybył o 6,30.

 


Drugi raz przybył o 6,45.

 


Po delikatnych uwagach przybył o 6,50….

 


Po głębszych uwagach przybył któregoś razu o 8.

 


I wessał tylko połowę . Znaczy puścił się wcześniej z innym szambem i miejsca zabrakło. Spoko. Ja niby do pracy ale Przecież Mamy Złączkę! Umówiliśmy ze wróci i sobie Podosysa…

 

 


Słowny facet.

 

 


Popołudniu po otwarciu drzwi Smród nas Wyssał z powrotem na dwór w tempie expresowym. Zasysanie Szamba Złączką uruchamia taki specjalny proces hydrauliczny pod tytułem- I SYFONY TEŻ. WSZYSTKIE.

 

 


Odwietrzywało się ze 3 godziny ……a potem jeszcze znalazlem jakis Zaległy Śmierdzący syfon. W kotłowni. I jeszcze jakiś w małej łazience. Cholera, nie podejrzewałem nawet że tyle tego Wredziostwa mamy w domu poinstalowane

 

 


Od tamtej pory pokornie proszę o przybycie Jak Najwcześniej

 

 


Gówniany temat. Mówiłem.

 

 


i to dopiero początek....

Willie

Willie i jego Post Scriptum

Najpierw był Willie.

 

 


Potem był Dom.

 

 


Najpierw w głowie.

 


Potem na papierze.

 


Potem w opowieści budowlanej. O tam wpodpisie.

 

 


A potem się przeprowadziliśmy. Następnie mrugnąłem powieką.

 


I jest Rok Dalej.

 

 


Po fazie wybuchowej czyli Budowaniu nadeszła faza opadania czyli Zapomnienia.

 


Nie wszystko i nie do końca.

 


Ale jednak.

 

 


Czas zaciera ślady, myli tropy i mąci w głowie.

 


Ja już nie pamiętam, czy ci odkurzaczowi byli w piątek, sobotę, czwartek, a może to było jeszcze w 2005…..a może te kabelki to były w ogóle gdzie indziej….

 

 


Demencja Budowlana. Przepiękna rzecz.

 


Bo po budowaniu bardzo potrzebowaliśmy wszyscy Zapomnienia.

 

 


Im więcej czasu mija tym bardziej mnie zadziwia że do wywołania takiej ilości zamieszania wystarczyła jedna myśl w jednej głowie …..nie to żebym uważał że jakaś Nietęga i w ogóle, że przecież od małego byłem Super Bohaterem i miałem białego konia pod balkonem na którym walczyłem w obronie Indian …..

 

 


Ale fakt jest faktem.

 

 


Było pole - jest Dom. A my w nim.

 

 


Nadeszła więc Wiekopomna Chwila na Analizę Powykonawczą.

 

 


Zaraz sobie nakreślę jakiś Mały Planik, strzelę Projekcik, skonsultuję z Wykonawcami i Rodziną….i dokonam Ponownego Zrywu aby opowiedzieć parę słów……

 

 


Taką mam nadzieję przynajmniej.

 


A jak będzie to sami zobaczymy.

Willie

Willie i jego Dom

Pierwsza Upalna Noc

 

 

 


Nerwowe coś od rana mnie brało. Jak i PP zresztą. Przyznaliśmy to sobie w środku tygodnia. Że spać nie daje i męczy i niepokoi.

 


Jako się rzekło to Rozkrok był.

 

 


W piątek Rozkrok był już tak Rozciągnięty że aż Trzeszczało.

 

 


Najpierw wyszarpałem radio(magnetofon) ze ściany. Nie dał się. Zapamiętałem to żeby Mu Pokazać po powrocie z roboty. Radio uznałem za artykuł Pierwszej Potrzeby w domu gdzie nie ma telewizji.

 


Po powrocie z pracy (ostatni tydzień wakacji tj. erka jeszcze na urlopach wziąłem się jeszcze raz za Szarpanie ze ściany. Wziąłem Różne narzędzia i Udało się!

 


Po Paru minutach zapukali Czarni Panowie dwaj.

 


ABEWU?

 


CEBEŁA?

 


SIAJEJ?

 

 


A to tylko Solid… …że mamy sabotaż w domu! Az się nerwowo przez ramie obejrzeliśmy z PP!

 


A to ja tym Terrorystą byłem……przy tym wyrywaniu trafiłem w kabelek narzędziem……..

 

 


Nic to. Podziękowaliśmy za Opiekę i wrzucaliśmy dalej na pakę. Znaczy do auta. Strasznie pojemne. Nawet Deska Doprasowania weszła. Z jednej strony.

 


Z drugiej trochę wyskoczyła.

 


Wepchnąłem niecierpliwie z powrotem.

 


Weszła.

 

 


Ale się zemściła. Po otwarciu drzwi pod Domem pokazała mi się Dziura w Głośniku na drzwiach. Akurat rozmiaru nogi Deskowej.

 

 


Od tego momentu dałem sobie na wstrzymanie.

 


Dwa poważne Zniszczenia w ciągu kilku godzin – to wyraźny znak że Nerwy w Strzępach.

 

 

 


W końcu zostawiliśmy Stary Dom i pojechaliśmy po Chłopców i wreszcie ……..

 

 


………PIERWSZY WIECZÓR W NOWYM DOMU……..

 

 

 


Jakoś tak.

 


Nie wiadomo co i jak.

 


Brak Wspomagaczy typu TV czy Stukający Sąsiad.

 


Chłopcy na piętrze my na parterze…….dziwnie.

 

 


Filip i Kacper z miejsca zaakceptowali dwa pomieszczenia – sypialnia, gdzie każdy ma swoje łóżko samochód i Hit Spodziewany czyli Pokój Zabaw. W którym zabawki po przetransportowaniu zajęły połowę podłogi – te same które były ściśnięte dotąd w ich sypialni (9 metrowej!)…..nieprawdopodobne co dobra Logistyka Potrafi

 

 


Zagoniliśmy do łóżek po 22 i daliśmy sygnał. Nasi Ulubieni Sąsiedzi już czekali w dokach startowych.

 


A propos.

 


Wizyta zupełnie AD HOC i A PRIORI.

 


Znaczy tak sobie wpadliśmy nagle na pomysł jak przy płocie plotkowaliśmy…..no i jak tu nie lubić mieszkania w domach!

 

 


Chłopcy wyskoczyli jak z procy gdy usłyszeli – wszak syn sąsiadów to ich Idol. Już od roku zaprasza na wizyty z wybitnym udziałem swojego playstation i komputera …….i teraz wystarczyło że nakazał spanie bo w nagrodę w sobote zaprasza – i po 5 minutach Chłopaki spali w najlepsze……to a propos siły Rodzicielskich Argumentów……..

 

 


A my - Odbyliśmy Piwo Pierwszonocne! Pary na gadanie starczyło chyba do 1,30, potem Sąsiedzi zabrali się. Za płot. A my do sypialni.

 


Ciemno – koc na okno w ramach firanek. W łazience też.

 


Drzwi otworzyć trzeba żeby słyszeć czy Dzieci nie wołają- nakazane mają nie schodzić po schodach samemu w nocy….

 

 


Spanie – Dramatycznie fatalne. Duszno, wręcz gorąco. I to wcale nie tylko z Emocji Sny jakieś Zakręcone...

 


Dom nagrzany po kilku dniach upalnych – 26 stopni! A Klima tylko na poddaszu – na dole rekuperator nie pomaga. W ogóle jakoś go na razie nie czujemy.

 


Czujemy za to co innego.

 


W małej łazience i górnej. Smród Szambowy.

 


Rewelacja.

 


Zaczął narastać od drugiego dnia mieszkania

 


Badanie Per rectum wykazało ze najprawdopodobniej nawalił nasz pan Złota Raczka Płotek czyli AS.

 


Syfony nie odcinają kanalizacji bo rurki za krótkie albo nie pod tym kątem….do poprawy…

 

 


Kocię przywieźliśmy następnego dnia. Miała Zawał Emocjonalny. Trwał już w tydzień – widziała przecież że źle się dzieje – cały dom rozmontowują i wyjeżdżają.

 


Jak ją przewiozłem to Zawał się pogłębił……po całym dnu zawodzenia zaczęła w końcu zwiedzać………..czyli jest dobrze – weszła w 3 fazę Zmiany (po niedowierzaniu, oporze wreszcie Eksperymentowanie)!

 


Na wstępie korki wywaliła. O Szóstej rano – to była druga noc…..i już trzeba było się budzić – Solid zadzwonił. Że sabotaż i prądu brak………… no i kolejna noc była z głowy....

 

 


Dużo nowych przyzwyczajeń trzeba teraz Opracować!

 

 


Że łazienka jest w sypialni a nie obok……..

 


Że Chłopcy daleko nad nami a nie obok…..

 


Że obok to jest Płot a nie mieszkanie Sąsiada……..

 


Że drzwi wejściowe przeszklone tak że Klejnoty Rodowe należy (przy)odziewać przed wyprawą do Kuchni…….

 


Że salon to jakies oficjalne duże miejsce z widokiem na kawał ziemi...

 


Że się więcej wychodzi przez garaż a nie przez Drzwi………

 


….meble skręcam przy pomocy Chłopców……

 

 


Robi się tego trochę……NOWEGO.

 

 


Z Braków w zasadzie na razie to głównie doskwiera chyba TV. Straszne to jednak przyzwyczajenie było- że cos tam gada z boku a od czasu do czasu się pstryka dla pstrykania…….przyda się nieco DETOKSU

 

 


W planach mamy przeniesienie dvd żeby można coś pooglądać jednak wieczorkiem, ale na razie tylko radio i nieśmiertelny Program Trzeci………w pierwszą niedzielę mieszkania przed północą zasiadłem sobie w gabinecie pełnym pudeł i mojego fotela i słuchałem minimaxa patrząc na księżyc w pełni….oj dawno już tak fajnie się nie czułem!

 

 


Teraz z wolna rozgryzamy co i jak. Trochę się niemiło zrobiło rankami bo bez wakacji dojazd do miasta to ponad godzina…….ale za to…….

 

 


Oficjalnie odbyliśmy w te sobotę GRAND OPENING PARTY.

 


Tak jak marzyliśmy z PP już od wielu miesięcy – Picie, Hulanki i Swawole czyli TAŃCE i ŚPIEWY!

 


Grill, Piwo, Whisky i Wino lały się strumieniami.

 


Z CD leciały same nasze hity czyli pokolenie Lat 80 tych! aż musiałem po drodze skoczyć pod prysznic i zmienić kreację – tyle STRESÓW ze mnie wychodziło

 


Nawet WĄŻ był tańczony z salonu przez kuchnie do salonu……a stolik kuchenny Tradycyjnie okazał się być Centrum Dyskusyjnym Świata!

 


Było po prostu SUPER>

 


Najtwardsi okazali się Najmłodsi Goście……..nie chcieli przestać tańcować nawet jak rodzice popadali……może dlatego że Dzieciaki nie PIŁY PROCENTóW

 


..przenocowaliśmy bez problemu jakieś 8 osób i było ekstrasuper. Śniadanie ……..leniwe niedzielne rozmowy wspominkowe……..ŻYCIE JEST CUDOWNE!

 

 


PS – i nawet straty w postaci podrapanej podłogi jakoś się Bezproblemowo Przyjęły!

 


PS2 - i kotłownia się już sprawdziła w roli Dyżurnej Sali Gier Gitarowych! MBA BROS oficjalnie ochrzcili Nowy Dom!

 

 


Jednym słowem – MIESZKAMY!!!!

Willie

Willie i jego Dom

Ostatnia Noc albo Mamy Dość

 

 


Przyszło mi do głowy coś o czym wcale wcześniej nie myślałem.

 

 


Czemu nikt nie pisze o Ostatniej Nocy w starym domu…..

 


tu to jest dopiero Strefa Mroku…psychiczna.

 

 


Właśnie ją z PP przebywamy.

 

 


Chłopcy zaparkowali bezpiecznie u Nieocenionych Dziadków a my od dwóch tygodni PRZENOSIMY.

 


Głównie rzeczy.

 


Których Opór jest wręcz zastanawiający.

 


W starym domu okopują się tak mocno że widać je dopiero gdy wracamy padnięci na twarz wieczorem (wszak rano do pracy, po pracy wozimy…). Spod przytrzaśniętej Twarzy wtedy widzimy ile NADAL ich jest do zabrania.

 

 


Ale z nimi jakoś sobie radzimy. W ostatnie dwa weekendy mój Tata z przyczepką wykonał Kawał roboty. Przejechały się nawet Domek i Zjeżdżalnia z ogródka!

 


Plus wszystkie Największe gabaryty i duuużo mniejszych.

 


Najwięcej ………(głęboko myślę czego) sprawiła nam Wielka Niebieska Szafa z pokoju Chłopców.

 


Nie dała się tak od razu wnieść. Wierzgając (nami) po schodach tam i z powrotem ze Złością dźgnęła nasze Nowe drzwi miedzy hallem a wiatrołapem .

 


Psychoterapia dopiero po chwili zadziałała. Wyciszyć emocje, nie dorzucać (Szafy) do ognia (wieczorem z Sąsiadem to sobie użyliśmy na naszych kartonach po budowlanych – aż niektóre samoloty podlatywały niżej sprawdzić czy to jednak nie lotnisko! )….

 


Już się prawie nauczyłem Omijać Wzrokiem.

 


Nie ma innej metody. Wszak tu wszystko jest NOWE.

 


Podłoga co z bambusa miała być Najtwardsza! Ostrzegam – nie jest! Jeśli ktoś planuje ją z tego powodu to Nie Bierzcie. Ładna jest. Ale nie twarda.

 


Też już trzeba omijać niektóre rysy Okiem.

 

 


A z Tatą wykonaliśmy w międzyczasie Dwie Brudne Roboty.

 


Kotłownia i Garaż.

 


Aż sobie zdjęcie mam na pamiątkę.

 


Jak to Żaba pisze BIFORAFTERY. Zgram to pokażę – że jednak Ludzkość Potrafi.

 

 

 


Wracając do przenosin.

 


Jeszcze coś niesiemy do Nowego Domu.

 


Siebie.

 

 


I to idzie o wiele gorzej.

 


Stres nie pozwala spać. Głupie myśli atakują. Nagle zdaliśmy sobie sprawę że niektóre rzeczy w Starym Domu zrobiliśmy Ostatni Raz.

 


A to przecież NASZ DOM.

 


Był.

 

 


Teraz już jest Starym Domem. Tkwimy jeszcze w rozkroku. Jeszcze na pewno go odwiedzimy nieraz. Ale właśnie…….Odwiedzimy. Żeby zabrać kolejne rzeczy, posprzątać, pokazać chętnym…..

 

 


I ten stres chyba z tego Rozkroku się bierze.

 

 


Że w Starym już nas prawie nie ma, a w Nowym JESZCZE……

 

 

 


Bo Nowy to trzeba dopiero będzie Udomowić.

 


Na razie nadal za drzwiami wita nas przede wszystkim Obowiązek, Brak Czasu, Stres….niekończące nerwy z wykonawcami.

 


Na szczęście już w większości zewnętrzne bo ogródkowe, ale wcale nie mniejsze.

 


Mamy proste wymagania – ustalamy cenę za konkretną pracę do DOSTARCZENIA.

 


I szlag trafia gdy większym lub mniejszym Cichcem wykonawcy zaczynają eskalować koszty.

 


I zasłaniac się tzw Obiektywnymi powodami. Leżącymi po stronie wykonawcy który nie zadał sobie trudu żeby pomyśleć Jak swoją prace będzie wykonywał i że pojawią się rzeczy których nie przewidział.

 


To nie nasza sprawa.

 


My za każdym razem wyjątkowo wyraźnie mówimy czego oczekujemy. Interesuje nas efekty końcowy.

 


Jeśli firma od ogrodu podała cenę za trawnik i jego nawodnienie po tym jak pokazaliśmy ogród i miejsce poboru wody to decyzja była oparta na tej cenie. A znienacka Się Okazuje że przecież podłączenie hydrauliki nie było liczone.

 


Żenujący brak profesjonalizmu.

 


To nie my się na tym mamy znać co i jak należy zrobić żeby podlewać ogród. Nas interesuje podlany ogród.

 


Jeśli byśmy się o tym dowiedzieli na etapie negocjacji cen to nie mam zastrzeżeń.Przemyślelibysmy, sprawdzili i uzgodnili.

 


Ale nie Dzień przed terminem podłączenia – kiedy strzelają do nas że to dodatkowe 30%......

 

 


I takie rozmowy są potem bardzo nieprzyjemne.

 

 


Nie dość na tym. Firma przyznała częściowo rację, wzięli część kosztów na siebie, w końcu późnym wieczorem klepnęliśmy że koszty OK. – i niech robi hydraulik.

 


Dziś skończył (1,5 dnia pracy), umawiamy się na rozliczenie i on zaczyna……”Ale ja mam DODATKOWE koszty”

 

 


OŻESZQWDJCH!

 

 


Nic innego do głowy nie przychodzi. Jak byśmy się nie starali.

 

 


Mam nawet teorię na ten temat.

 


Wykonawcom odwala jak 1) widzą duży ładny dom 2) spotykają młodych (z wyglądu) i grzecznie wyglądających właścicieli 3) mają świadomość że konkurencja słaba a nam się jednak spieszy……….

 

 


Zacząłem rozważać warianty Aktów Przemocy i Organów Ścigania.

 


A PP wpadła na prosty i genialny pomysł.

 


Niech się wynosi.

 

 


Albo płacimy tyle co było uzgodnione albo niech zabiera to co zamontował i wyjeżdża za bramę.

 

 


I tych od reszty ogrodu też wywalimy za chwilę.

 


Niech wyjadą jeszcze raz z jakimś Dodatkowym kosztem……..juz i tak dyskutowaliśmy o kosztach wywozu wyrwanych krzaczorów. Oczyszczali teren i wywalili Przed Ogrodzenie……załamka. A propos – facet od odkurzacza umówił się dowieźć rury i zamontować szufelkę w tym tygodniu, uprzedzałem że wyjątkowo zależy nam zrobić to przed przeprowadzką..

 


Po raz kolejny nie dotrzymał słowa.

 

 

 


Mamy już serdecznie DOŚĆ.

 

 


Jak ochłonę troszkę to pójdę pracowicie pisać Nazwy i Nazwiska na Czarnej Liście. I opisy sytuacyjne.

 


Ekipę Teściów tez tak umieszczę. Bardzo zresztą znaną na Białołęce.

 


To co wykonują na budowie to ŻENADA i AMATORSZCZYZNA.

 


Zapomniałem o nagminnym kłamaniu w żywe albo i telefonowe oczy.

 

 


xxxxxx

 

 


Mam jeszcze Inną Teorię. Że w tym kraju już prawie Nikt Nikomu nie ufa. I stąd tez kupa nieporozumień i przekłamań się bierze...I to akurat wiem bardzo dokładnie dzięki komu. Nie mogę się doczekać żeby oddać swój Głos w sprawie……szkoda tylko tych Straconych Lat.

 

 


xxxxxxx

 

 

 


Taki to koniec wakacji.

 


Przeprowadzkowo Stresowy.

 

 


Ale za to przed nami NOWY DOM.

 


Dziś wieczorem będziemy tam już z Chłopcami.

 


Trzeba zapamiętać co się przyśni…….. i brac się za to UDOMAWIANIE

Willie

Willie i jego Dom

Desperado pt 6 - Wielkie Sprzątanie

 

 

 


AS odfrunął do następnej roboty. Szczęśliwy choć chyba z Nutką Żalu.

 


W ostatnim okresie nocował w naszym domu częściej niż w swoim.

 


Mieliśmy z PP nieodparte wrażenie że Się Przyzwyczaił.

 


Oficjalnie tłumaczył że to Tyle Roboty że aż po nocach robi.

 


PP sprawdzała.

 


Nieprawda. Nie robił Aż tyle.

 

 


Co gorsza to co zrobił też jakoś stopniowo okazuje się jakby Połowiczne

 


NP nr 1 - listwy przykleił do podłóg.

 


Ale przy okazji polepił klejem bliższe i dalsze okolice podłóg.

 


NP nr 2 - krany i kibelki pozakładał.

 


Ale połowa kranów cieknie, a bidet też ciekł aż do Trzeciej Poprawki

 


NP nr 3 - zabezpieczenia pod kratki na grzejnikach założył.

 


Ale metalowe listwy przykręcił zamiast do ściany to do innych metalowych listew opartych tylko krawędzią o wylewkę

 

 


 


Wtręt a propos Kratek - wykonane poprzez Panią Grzanę, znaną SkądInąd.

 

 


Była, wymierzyła, kazała dostarczyć Szablon, dostarczylismy. Z dokładnością do max 2 mm!

 


Efekt: kratki są za niskie o jakieś pól centymetra (trzeba korkiem podłożyć) i brakuje krańcowych listewek na długości (trzeba korkiem dosztukować).

 


SAKREBLEŃSKA FAKEN NENDZA

 


Czasem mam ochotę wziąc Takich Ludzi za Twarz albo i inne Kończyny, przywlec na Miejsce Zbrodni i potrząsać aż im Błoto z Głowy wypadnie...

 

 


Uff.

 


Spokojnie. Odpuścić. Stanąc obok.

 


 


Cholerna Joga. Albo i inne nauki Uspokajania Się.

 


 


Jak tu Zmysłom przetłumaczyć że Wszystko Przemija, że Poodycham i Wmówię sobie zaraz że Szkoda Życia na te nerwy.

 


To juz lepiej wylać złość na zewnątrz. Napisac coś

 


Albo jednak wziąć Takich Ludzi za.......

 

 


Kochana PP.

 


To ona teraz ma wszystko na głowie na co dzień.

 


Ja rano wstaje do Moje Ukochanej KorpoWyciskarki a ona zaraz po mnie do swojej Katorżniczej Pracy z Wykonawcami.

 


Aż z tego wszystkiego za nauke jazdy na motorze się wzięła.

 


Wreszcie

 


Marzyła o tym od jakis 25 lat

 


Ale się będzie Działo

 

 


Mamy juz meble skręcone. Przyjechał Pan i skręcił. PP wróciła do domu ledwo powłócząc nogami. Wykonała całą połowę roboty noszenia, trzymania i przenoszenia skręconych części. Bo Pan był przecież sam do tej roboty...

 

 


Przy okazji - kupilismy od nich Materac Ogromny. Tak ogromny że aż chcieli jeszcze troche kasy żeby go przewieźć. Woleliśmy taksówkę sami wynająć i pomyśleć sobie Różne Rzeczy o Dramatycznej Żądzy Pieniądza. Wołać 80 złotych za transport po tym jak wydalismy u nich te tysiące na meble....i Materac. Tak się wychowuje Stałych Klientów

 

 


Wrócili Spece od Drzwi. Musiali wyrwać drzwi od sypialni, bo się dopeiro dopatrzylismy że odwrotnie powieszone

 


Przy okazji nabrudzili z powrotem to co PP pracowicie od tygodnia czyści.

 

 


.......

 


a my już pakujemy Woreczki i inne Skrzyneczki. Już się Chłopcy dopytują kiedy...

 

 

 


CZAS DO DOMU

Willie

Willie i jego Dom

Desperado part 5 - Drobiazgi

 

 


Śmierdząca sprawa.

 


Przyjechała Gównopijka.

 


Ta co w świecie równoległym miała nie przyjeżdżać w ogóle.

 


Tam może nie jeździ.

 


U nas jak najbardziej.

 

 


Trzebało (copyrajt Kacperek !) wybrac z dołu co tam nakapało przez rok Otwartej Dziury.

 


Bo czapke dopiero BrukMeni założyli niedawno. Wcześniej się tam lało co chciało.

 


Gópijka wypiła Prawie do Dna.

 


A na dnie zostawiła Skarby. Z poważnym ostrzeżeniem żeby je wybrać.

 


Nawet nie to że takie Cenne.

 


Styropian, Torby, Resztki Tonga. Y.

 


Jak to w Zsypie.

 

 


Sposób rozumowania Wykonawców jest Zabójczy. Choć skądinąd chyba bliski Cudownej naturze Ludzkiej.

 

 


Po co sprzątać w domu, skoro umowa opiewa na „prac WYKONANIE”. Jak wiadomo, sprzątanie jest z gruntu Odrębnym zajęciem.

 


Po co śmieci do worków składać, skoro prościej na dwór CIEPNĄĆ. Tam już przecież nie Budowa.

 


Po co dziurę szambową zakrywać, skoro tak ładnie do niej wpadają te ŚMIECI. Po co lać do sławojki skoro w domu można w odetkaną RURĘ spustową…. …….nie chce mi się myśleć co dalej…………

 


Może tylko Brzydkie Słowa - o tych co skwapliwie podrzucają przed dom swoje Domowe Śmieci ładnie popakowane w torby ...bo przecież jak leżą deski i cegły....ech Ludność

 

 


W rezultacie śladami Juliusza V. wysłaliśmy Ekspedycję Do Środka Ziemi.

 


Całe szczęście że to nadal Dziewiczy Grunt, że tak powiem. Niezagazowany……

 


W roli Bohatera – oczywiście – nasz AS. Czyli Niezastąpiony Pan Płotek.

 


Bez wahania Zszedł do Podziemia żeby Skarby wyciągnąć……..

 

 


Poza tym po chwilowej Utracie Świadomości wrócił i kontynuuje P(ł)otyczki.

 


I uprawia Białe Szaleństwo w tzw międzyczasie – kiedy u nas nocuje…. Czyli wiesza Biały Montaż :) bo z Polecenia hydraulik z Miasta Ł był, ale po namyśle stwierdził że to jednak nie jego teren. I obaj się zgodziliśmy że nie będziemy wchodzić w Zlecenie Otwarte czyli „nie wiem ile czasu i za ile”…..

 


Płot w zasadzie zrobiony. Pozostało te 10% co najwolniej idzie. Docinki przy słupkach i Falki od Frontu.

 


Te falki to PP sprawka. Co tu dużo gadać. Po tej budowie mam do Niej jedną zasadniczą uwagę.

 

 


Urządzanie Wnętrz to coś czym mogłaby Nas wyżywić. Dodając niewątpliwe Zdolności Menadżerskie – nadzór wykonawczy też w palcu.

 


Wszystkie najlepsze pomysły Wyglądowe tej naszej Chaty to jej sprawka.

 


I WSZYSTKO mi się podoba!

 

 

 


Z innych tematów – Drzwi wewnętrzne.

 


Zamówione Wieki Temu.

 


Dla odróżnienia od Schodów – nie potrafią ich skończyć w żadnym rozsądnym terminie. Robia już 2 miesiące i nadal parę drobiazgów zostało.

 


Z ciekawostek wartych odnotowania – drzwi do garderób jak założyli to przeżyliśmy Katharsis.

 


Jeśli oznacza to Gwałtowny Atak Piany.

 


Przycięli je od góry bo skrzydła za bardzo od dołu odstawały….w rezultacie ujrzeliśmy NAD górną ościeżą piękny pasek Żółciutkiej Pianki Budowlanej wypełniający Dziurę w Murze.

 


Musiało minąć 2 tygodnie zanim dojechali z listwami do zakrycia. W dodatkowej cenie….bo tu akurat „wina” była nasza – to te drzwi dokupiliśmy w sławetnej wyprawie do Ciastosklepu i pomimo że wymiary otworu odpowiadały charakterystyce podanej w sklepie jako „standard” – w montażu okazało się Ten Standard ma 4 centymetry mniej niż nasz otwór…..

 


Poza tym Panowie Drzwiowi pracują bardzo nietypowo – jeżdżą z Lublina co drugi albo trzeci dzień, dojeżdżając zwykle mocno Po Południu – zwłaszcza kiedy się umówią na 11 rano…rewelacyjnie to Dezorganizuje cały dzień

 

 


Z innych ciekawostek w tym temacie – tych weselszych – Wiszące drzwi w salonie i Szklane w Hallu po prostu mnie fascynują.

 


Bałem się sobie wyobrażać jak to wszystko wyjdzie. Przypomnę że w salonie chodziło o drzwi suwane, którymi można się zasunąć przejście z hallu i kuchni (jeden otwór 1,8 metra, drugi 1,2), a w hallu chodziło o skopiowanie motywu drzwi wejściowych czyli tez szerokość 1,8, środek otwierany a boki sztywne – wszystko przeszklone……..

 


Efekt jest naprawdę niesamowity. W hallu stworzyła się jakby tafla lustrzana w której odbijają się schody robiąc wrażenie że mamy druga parę w wiatrołapie

 


A salon dla odmiany jest już wkoło pełen przeszkleń i drewna.

 

 


Jakoś tak wychodzi że nasz dom staje się dość charakterystyczny – dużo drewna (wszystkie drzwi, okna, meble kuchenne, podłogi) , dużo szkła (przeszklone drzwi wejściowe, wewnętrzne, plus oczywiście 10 tafli szklanych w samym salonie) i dużo łuków – poczynając od dachu (wole oczy) poprzez łuki na podłogach (styki gresu i desek) i sufitach (łazienka i kuchnia).

 

 


Sami nie wiemy skąd te natchnienia, ale czujemy że o to chodziło.

 

 

 


Z tak zwanych Wygódek:

 


- zainstalowany domofon z podglądem przed furtkę – uwaga! Jak wali piorunami to mu się widzenie na stałe załącza

 


- reku jako się rzekło przygotowane do „wdech-wydech – wdech-wydech”

 


 


- klimat na poddaszu…gotowy do schładzania w nasze Tradycyjne Upalne Zimy w Środku Lata

 


- i czekamy jeszcze na wykończenie dgp opuszczonego przez BB w stanie połowicznym…..kończy nam je teraz nasz Reku Master

 

 

 


Poza tym chodzę sobie wokół Papierologii Stosowanej czyli Budowaliśmy, budowaliśmy i …… teraz trzeba to jakąś pieczęcią Przywalić

 


Z istotnych braków na dziś: papiery elektryczne, kominiarek i kierownik budowy co znikł a powinien się podpisać jeszcze gdzieśtam. I Pan Geo co już trzeci miesiąc mapkę mi smaruje.

 


Z powyższego jasno widać że nie lubię tego tematu……..

 

 

 


Wracając do naszego ASA.

 


Poza umiejętnościami manualnymi ma jeszcze jedną Istotną Cechę. Czy aby Zaletę?

 


Jest Duszą Towarzystwa.

 


Obojętne jakiego.

 


Jak my to my, jak nie to Ktokolwiek.

 


Teść, Sąsiedzi, okoliczni wykonawcy.

 


Wszystkich już zna. I Wszyscy jego znają.

 


Gdy się zdarzył taki dzień że Nikogo nie było to Smutek bił z jego twarzy z daleka.

 


On po prostu Nie Potrafi Żyć bez kontaktu z drugim człowiekiem.

 

 


I powiem szczerze – mimo że męczące chwilami - to jednak ma jakiś urok.

 


Wolę to niż Burkliwych i Opryskliwych Wykonywaczy co patrzą spode łba.

 

 

 


A całkiem niedawno zdarzyła mi się Nocna Misja.

 


Znaczy Alarm (za)wył w Ciemności.

 


Załoga G doniosła że okno widza otwarte na dachu.

 


Wyrwany z głębokiego snu potwierdziłem żeby czekali i w długą.

 


Czekali aż do momentu kiedy zahamowałem przed wjazdem. I wtedy odjechali.

 


Pomyślałem sobie Parę Rzeczy. O nich.

 


Noc, chłodek, środek snu…otwarte okno sugerujące że Ktoś Je Otworzył.

 


Jakoś nie miałem śmiałości Nacierać Samodzielnie.

 


Po wykonaniu serii Upierdliwych Telefonów w końcu Panowie Załoganci pojawili się łaskawie z powrotem i wsparli po bokach.

 


Przeniknęliśmy do Wnętrz.

 


I nic.

 


Okno było otwarte.

 


Ale nikogo w środku.

 


Poza mną i Załogą G.

 

 


Zwolniłem Załogę.

 


A sam sobie postałem jeszcze chwilę.

 


Zapaliłem światełko. Zgasiłem. :)

 


Popatrzyłem na taras. Albo i na Przyszły Ogród.

 


Pogłaskałem ościeżnicę do kuchni.

 


I w końcu pojechałem z powrotem.

 

 


Już niedługo……

 


Willie

Willie i jego Dom

Desperado 4 – Kill ‘em All

 

 


Wykład marketingu albo Market promise.

 

 


Zamówiliśmy podłogi u Pana z ulicy Przekątnej. Jak wiadomo podłogi się składają z dwóch elementów – Podłogi Właściwej i Listew.

 


Pan Sprzedawca w osobach wielu włączając Właściciela, jego Żonę i Sprzedawcę (w roli Sprzedawcy) zaoferowali następującą ofertę. Kupimy u nich podłogi (trochę tego było i to nie najtańszych paneli ) i listwy. Wszystko z montażem. 7% VAT i upustem m.i. na cenę montażu listew i na same listwy. Wszystko ładnie policzone, podane i ze szczerym uśmiechem zaoferowane.

 


Mimo że nie odbiegało to Dramatycznie od innych ofert to wybraliśmy ich. Te listwy tak fajnie zabrzmiały że i upust i Vat po 7%

 


Montaż podłóg zrobili szybko.

 


Po montażu na pytanie o listwy dostaliśmy odpowiedź ze listwy dopiero należy zamówić jak będzie po lakierowaniu i montażu drzwi.

 

 


No to Właśnie PP zadzwoniła zamówić.

 


I dostaliśmy drugie info: jasne że sprzedadzą ale:

 


1) listwy bez upustu i z vatem 22%

 


2) montaż w cenie o 40% wyższej od poprzedniej

 

 


Ja się ugotowałem od samego słuchania PP.

 


Ofuknęła że to jej zadanie a ja mam słuchać dalej.

 


Zaprotestowała powołując się na ofertę, na co usłyszała „Ale to dlatego że pani NIE ZAMÓWIŁA od razu! – teraz to NIE MOŻEMY!”

 


Tej pieśni trzymają się też Pozostali Właściciele (żona, córka itp itd).

 


Przypomnę że to oni nam wskazali że listwy w II etapie zamawiać mamy.

 

 


Po Reprymendzie zeszli z vatem na 22% ale pozostałe ceny utrzymali.

 


Jakieś kilkaset złotych w plecy, lekko licząc.

 


Nie lekko licząc to po prostu Niedotrzymanie Warunków Oferty.

 


Po naszemu – Żenujące.

 


Zwłaszcza ten argument o NIEMOCY Co to jest spółka pod Czułą Opieką Skarbu Państwa??? Do Cholery to przecież prywatna firemka jakich wiele - nie tyle nie mogą co po prostu chcą po prostu wycisnąć Więcej Szmalu z Pętęnta. Bo raczej Już nie Klienta:x

 

 


Kolejne rozczarowanie poziomem szacunku dla klienta na jakim operuje większość tzw biznesmenów w branży.

 

 


Drugi Przypadek przytrafił się nam jako Człowiek Z Odku. Centro Rzaczem.

 


Zaczęło się od montażu szufelki w zimie kiedy było to krytycznie potrzebne do montażu kuchni. Mimo że dawno byliśmy umówieni, ceny ustalone, połowa montażu instalacji za nami i opłacona, Człowiek Z Odku dosłownie w ostatniej chwili (wieczór przed montażem) zaczął się domagać Listów Żelaznych, Gwarancji Skarbu Państwa i innych glejtów na to że następnego dnia będziemy czekali na budowie z Gotówką….pod groźbą Nie dostarczenia. Padł argument że „nie opłaca” mu się wysyłać człowieka….

 


Mimo pewnej irytacji sprawę wtedy załatwiliśmy. Od razu PP zgłosila zastrzeżenie że szufelka jest nie taka. Za duża i biała – a do mebli potrzebna brązowa. Zamiast wymienić od razu – Odku zamontował twierdząc że bez problemu się da wymienić przy montażu reszty sprzętu.

 

 


Całkiem niedawno nadeszła pora na zamknięcie tematu czyli montaż jednostki i gniazd.

 


Człowiek Z Odku przysłał na tę wieść nową ofertę. Wyższą od starej oczywiście ……nie wiem czy się komu zdarzyło dostać nową ofertę NIŻSZĄ niż stara????

 


Irytacja moja przerodziła się w zapytanie skierowane do konkurencji. Magia zadziałała. Na wieść o niższej ofercie Wrażej konkurencji Człowiek z Odku obniżył się do poprzedniego poziomu.

 

 


I tu popełniłem Zasadniczy Błąd.

 

 


Nie zaufałem swojemu Kobiecemu Instynktowi.

 


Od dawna wiem że mam taki Instrument. Z lektury kolorowych pism dla Kobiet (dla facetów chyba nie robią albo ja nie wiem które to ) wiem że jak komuś się tak robi Niby Nijak i Bez Wyraźnego Powodu ale wyraźnie czuć Niepokój z Niesmakiem i nutką Wrażliwości – to właśnie Kobieca Intuicja że coś idzie nie tak jak powinno.

 


U Facetów w takiej sytuacji załącza się Marsjańska Mina i Testosteron ale niestety o wiele wiele później………Przeważnie Za Późno na sensowne ruchy. Zostaja juz same Agresywne

 

 


A ja mimo Wyraźnego Szturchania Instynktu wybrałem ofertę Człowieka Z Odku.

 

 


Przyjechał, zamontował. Juz w trakcie montażu pojawiły się dyskusje z PP na budowie i różnice zdań. Okazało się że szufelka w kuchni (ta zimowa) jednak nie da się wymienić Bez Problemu.

 


Przy montażu kuchni ekipa kuchenna musiała wyciąć otwór w listwie dolnej na wymiar starej szufelki. A nowa jest mniejsza. I jej się teraz Nie Da zamontować do listwy. Trzeba listwę wymienić. Odku skwitował to wzruszeniem ramion – to za 20 złotych przecież wymienią….

 


Kuchenni też tak powiedzieli – tylko jeszcze jedno zero dodali. I drugie tyle za montaż.

 


Inna sprawa że zdrowo przegięli i PP szuka innej oferty stolarskiej.

 

 


Ale chodzi o fakt że ta zabawa generuje dodatkowe koszty, z oczywistej winy Odku……

 

 


Co do faktów – to zaraz po montażu Człowiek z Odku zadzwonil do mnie poprosić o wpłatę. 90% całości tego co zostało do końca montażu (a zostało 2 szufelek założenie).

 


Czujnie zapytałem – a gdzie orurowanie jest? Nasze zapłacone 9 metrów i szczotki???

 


Na budowie zostawione przy montażu. Miało być.

 


Nie było.

 


Odku obiecał dowieźć w następnym dniu.

 


Potem w kolejnym.

 

 


Ja zupełnie bezmyślnie w międzyczasie zapłaciłem zdaje się po dniu drugim .

 


A rur nie było. Po 2 tygodniach odku naraz wrócił do starej śpiewki – to jemu się nie opłaca człowieka przysyłać z tymi rurami – mogę w sklepie odebrać.

 


Do tego PP zaczęła dyskusję na temat kosztu nowej listwy. Odku się nie poczuwa oczywiście do partycypacji…….

 

 


Wreszcie tydzień temu pojechałem. Straciłem na to półtorej godziny w piątkowych korkach . Dotarłem na moment zamknięcia. Szefa brak, siedzi tzw Pracownik.

 


- ja po rury i faktury! – się mi rymło

 


- oczywiście! – miło zaczął – szef mi kazał wydać…….

 


- cieszę się! – wtrąciłem. Jak się okazało Zupełnie Niepotrzebnie

 


- …….że mam wydać jeśli pan dopłaci resztę pieniędzy……..

 

 

 


 


Skrócę opis. Zawiera on moja reakcję, telefon do szefa, durne dyskusje. W skrócie – zapłacić resztę mogę jak skończy montaż całości tak jak się umawialiśmy, a rury to były zapłacone i nie dostarczone już miesiąc temu.I nie mówiłem tego wcale tak spokojnie jak piszę…….

 

 


W poniedziałek zadzwonił że przywiezie jak zapłacimy na budowie.

 


Szlag nas trafia do dziś. Domorosły Szantażysta nam się trafił.

 


Rur nie mamy, z odkurzacza nie można korzystać, kupa kasy wydana i jeszcze trochę pójdzie i na listwy i na te rury. No i na montaż tych szufelek – kuchni po zmianie listwy i w hallu po zakupie odpowiedniej szafki….

 


Jesteśmy zdesperowani na tyle że już sprawdziliśmy ile dodatkowo dopłacimy jak kupimy je gdzie indziej…..

 

 

 


Już nie chce mi się pisać, przypominać o koledze z hurtowni AGD co nas „obsłużył” w grudniu, o śmieciarzach co za 5 minut wyniesienia 10 worków śmieci krzyczą 100 zł, o elektryku co oprócz montażu kontaktów zabrał sobie kilka drobiazgów……

 

 


Bo to z jednej strony Tylko Pieniądze……ale z drugiej to Poczucie Żenady jaka prezentują niektórzy ludzie. I nerwy, które skracają życie.

 


Bo w końcu to wszystko jest przecież w Człowieku.

 


Nigdzie indziej.

 


Willie

Willie i jego Dom

Desperado part 3 – Gabinet Figur Przechodnich

 

 


Schody!

 


Schody.

 


Schody….

 

 


Jesteście jak Zdrowie.

 


Bo jak Was nie ma to wyrżnąć niemożebnie na Budowie

 


Możliwe i znane są przypadki Takowe

 


Gdy glazurnictwo spada Prawie na Głowę

 


I traci się czas i Zdrowie………

 


 

 


Fraszka to Igraszka.

 


Na cześć naszych SCHODÓW.

 


Zamówionych zawadiacko w sierpniu roku ówczesnego – z dostawą na grudzień. Całe szczęście i my i oni się nie Wyrobiliśmy.

 


A teraz już są. Cięte, Gięte i do ściany Podpięte.

 


Co ja będę dużo gadał – ŚWIETNE są i tyle. Wprawdzie jeszcze Drobiazgi zostały typu – takie dwie podpórki co to za nic nie pasują Stylem i Poziomem do reszty towarzystwa. Ale i bez nich można już zaprosić Krewnych i Innych na zwiedzanie pięterka.

 

 

 


Do tego Reku Master podłączył nas do Powietrza. Cale sterty tego możemy sobie nadmuchać.

 


Możemy nawet o Wiele Więcej.

 


Możemy sobie też Nie Nadmuchać.

 


Możemy sobie przepychać to co mamy.

 


Możemy nawet trochę dmuchać, trochę nie.

 

 


Na razie nic nie dmuchamy, bo pył i kurz budowlany nadal dominuje w atmosferze.

 


Ale mamy świadomość że jakby co………

 

 


Przy okazji Drobiazg (te Drobiazgi to strasznie Upierdliwe Małe Cosie ) – Reku ma taka rurkę z wodą w roli syfona na lato, a w roli spuszczacza wilgoci w zimie. Się okazało że zapomnieli(śmy ) odpowiednią Dziurkę do tej rurki wykonać. Trzeba będzie się przed zima jakoś przegryźć przez ścianę (24 cm. I Tynk) do najbliższej Możliwej Spuszczalni pod brodzikiem w kotłowni….

 

 


Pan Kostek zapowiedział się na Lipiec.

 


Zadzwonił więc dokładnie 22 maja. Że JUTRO może zacząć.

 


Najpierw się ucieszyłem niemożebnie. Potem zaraz wpadłem w tradycyjną Panikę.

 


Bożesz, a my tacy NIEGOTOWI!!

 


A to trzeba ustalić jakieś kolory, jakieś wzory, jakieś spotkania, nadzór… ..w tym momencie Cudna Moja PP spokojnie powiedziała do drugiej strony mojej Zestresowanej Słuchawki:

 


- Nic się nie martw. Ja się tym zajmę!

 

 


Kocham Ją.

 


Za to też.

 

 


I wszystko się potoczyło jak z górki spod naszego garażu. Nawet wymiana szambowego korka z 9 centymetrowego na 15. No - Betonicho jak się patrzy! Teraz to już tylko Pancerne Kółko widać. Ale zdążyłem jeszcze zobaczyć te Grubość.

 

 


Poza tym Dom nam się Opasł. Naokoło potoczyła się Kolorowa Wstęga. Połknęła rury Rynnowe żeby je zaprowadzić do Lochów Beczkowych na bokach działki. I przerżnęła nasze pole za tarasem. Bardzo Wyraźnie.

 


Tak 15 centymetrów za dużo ziemi tam mamy. Na razie to wygląda jak okopy wojenne.

 


Opaska i Wykopy. Potem Zielone Pastwiska. Na końcu płot. Czeka na Sztachetki.

 


Ale w ogóle to Rewelacja. Można już zawadiacko podjechać pod garaż albo i pod sam dom!

 


Oczywiście wzorki i kształty w naszym Ulubionym Kształcie – jajowo-kółkowym.

 


Żeby do (Ba) Wolich Ócz pasowały.

 

 

 


W ramach Odskoczni zlustrowałem Herr Kilowata. Wszak to teraz w modzie i potrzebie patriotycznej.

 


Efekt był taki że wykryłem u nas nadpłatę na jakieś 200 zlotych.

 


I zadzwoniłem do Centrali.

 


Ha – i tu miła niespodzianka.

 


Nie musiałem nawet znacząco Chrząkać do słuchawki – przytaknęli, przeprosili i jeszcze wysłali Czyściciela. Znaczy Inkasenta. Żeby wyczyścił ten zabagniony Stan Licznika.

 


Bardzo mnie rozbawił.

 


Po dwóch dniach zadzwonił żeby się upewnić że jak wpisze ten stan co podałem na Centrali to będzie OK. I wziąwszy moje rozbawienie za dobrą monetę – roztoczył Barwną i Epicką opowieść o Losie człowieka w terenie, którego centrala nie potrafi zrozumieć. Nawet nie chce. Domaga się bezlitośnie raportów. A jak on ma te wszystkie Polne Liczniki znaleźć i wycisnąć??? Przecież on żeby to spisać musiałby 3 dni tam jeździć po okolicy – tak je Bezdurno ta Centrala postawiała!

 


Bardzo mnie rozbawił.

 

 

 

 


Wracając do naszych baranów. Dziury w Salonie jakoś niepokojąco nas niepokoją.

 


Głębokością i szerokością. I brakiem zasłonek. Czyli Kratek.

 


PP wzięła się i za ten temat.

 


Na budowie pojawiła się ponownie znana Skąd I Nąd pani Grzana.

 


Tradycyjnie zmieszała z Pyłem nasze instalacje. Dobrze ze mnie tam nie było. Wystarczyło popatrzeć na PP. Każdy uwielbia jak przychodzi Fachowiec i ma w Większości Niedobre wiadomości. A z konkretów – brak należytej izolacji otworów i brak głowic wyprowadzonych na zewnątrz dziur. Obrazowo mówiąc – bez nich się grzejnik zapoci w tym swoim dołku i przestanie dmuchać do nas na górę….

 


Na szczęście i na osłodę PG zaproponowała wycenę brakujących kratek przez swoje źródła.

 


Nasze stolarskie wyceniły na tyle pieniędzy że zaczęliśmy rozważać wykopanie grzejników z powrotem.

 


I proszę – wycena Pani Grzany było o jakieś 60% niższa!

 

 


Umówiliśmy się na umówienie. Po naszej stronie pozostało dostarczenie Zaliczki (drobnej) i Szablonów dziur (olbrzymich).

 

 


I tu do akcji wkracza nasz Pan Płotek – ponownie wezwany do roli Asa. Że przypomnę - AS to nasza rodzima odpowiedź na Supermena. Polecam Hydrozagadkę

 


Tym razem Asa Wycinankowego.

 

 


Kopnąłem się do Ciastosklepu po formy. Okazało się że kupno sklejki powyżej 2,44 metra jest A-Wykonalne. U nas oczywiście potrzeba 2,75. Chwila zmóżdżenia przy półce. Będziemy dorabiać z dwóch kawałków.

 


Dowiozłem i zostawiłem u rąk własnych Pana Płotka.

 


Wieczorem wpadłem żeby zabrać Obiecane Wycięte Schematy…..zamiast schematów znalazłem Ślady po Panu Płotku. Rower, Saszetka, Scyzoryk. A jego ani śladu.........

 


Indagacja poprzez Małżonkę Płotkową przyniosły zasmucające wieści.

 


Pan Płotek zaniemógł. Choroba zawodowa. Najwcześniej za tydzień wróci do nas.

 


Hmmm.

 


Mamy problem. Bardzo zaufaliśmy w jego Trzeźwą Obecność i planowaliśmy parę dodatkowych robót poza główną (a płotu ze 3 przęsła dopiero zrobione!).

 


Na razie zatrzasnęliśmy na Spusty i czekamy na przybycie z niebytu.

 


Kurczę, to naprawdę choroba zawodowa. Jak patrzymy naokoło po twarzach w okolicznych budowach……..

 


Albo narodowa…….

 


Fatalna sprawa.

 

 

 


Żeby nie kończyć w Minorze – POSPRZĄTALIŚMY NASZ DOM.

 


W ostatnia niedzielę PP zakasała swoje i moje rękawy i rzuciliśmy się do walki.

 


Bite 7 godzin, żeby: zgarnąć gruz, odkopać folie i papiery, zgarnąć kurz, odkurzyć, wymyć mopem i pracowicie zakryć papierem i folią…..wszak jeszcze drzwi robią i kują………i inne takie Drobiazgi……

 

 


I z tej Okazji zdażył nam się Intymny Moment w tym naszym DOMU.

 


Kiedy już siła woli zawiodła i wszystko nam opadło, a pracy nadal było w bród – pomknąłem po Niezdrowe Szybkie Żarcie.

 


Usiedliśmy na środku salonu. Pożarliśmy to Żarcie.

 


I popatrzyliśmy na ten nasz Dom. Z tej salonowej podłogi. Co widać kawałek Kuchni. I kawałek schodów. I wiadomo co jest tam gdzie nie widać.

 


Potem popatrzyliśmy sobie w oczy.

 


I się uśmiechnęliśmy do siebie.

 


Bo fajny Dom mamy.

 


Willie

Willie i jego Dom

Desperado part 2 – Atak Ludzi z Kosmosu

 

 


Kosmos – Finalna Frontiera.

 


Wiadomo – Tam nikt nie ma wolnego czasu. Bo jak tylko się zatrzyma to Ziąb Cholerny.

 


Więc każdy zasuwa jak HSS Enterprise. Napęd Jonowy.

 


Nie mrugajcie więc powiekami – stracicie Cały Szoł

 

 


Zaczęło się niewinnie.

 


Pana Płotka umówiliśmy w roli Czyściciela. Garaż BB nam zostawił w stanie wskazującym na Niechluje i Obiboki.

 


Poza tym Bliskie okolice domu również.

 


Pan Płotek żeby mieć gdzie te swoje sreberka znaczy sztachełki wsunąć – przybył Dnia Pięknego wraz z Synem i się wzięli.

 


Równolegle zamówili(śmy) Kontener.

 


Od razu wyszło na jaw nasze Dyletanctwo i brak doświadczenia Mafijnego. Znaczy przemyslu Śmieciowego nic a nic nie rozumiemy.

 


Ten rozmiar co zamówiliśmy to się zapełnił na sam widok naszego podwórka.

 


I Taki stoi do dziś.

 


Mimo monitów i moniaków zapłaconych.

 


A może to właśnie był Błąd. Trzeba by płacić dopiero jak Zabiorą.

 


A tak to stoi już tydzień i 2 dni. W Ramach 2 dniowego podstawienia.

 

 


W każdym razie – jakby ktoś potrzebował Opłacony Kontener to zapraszam po odbiór. Do tego czasu większość naszych śmieci już na pewno z powrotem z niego spadnie na ziemię……..

 

 

 


PP&Son Co. machnęli garaż na glanc. Normalnie już zapomniałem że tam tyle miejsca.

 


Na szczęście zaraz go zajęli sztachetkami.

 

 


Oko nasze w tym czasie mrugnęło.

 

 


Na budowie pojawił się NOWY ELEKTRYK. PP wyczarowała go z ekipy Taty.

 


Wbrew złowieszczym wieściom pojawił się w ciągu 1 dnia. Musiał się już strasznie nudzić w tym LĄDYNIE czy DAŁBLINIE.

 


Wziął się za gniazdka i kontakty. Myślałby kto że taka nudna robota.

 


Nie dla PP.

 


W ciągu tygodnia przeszła intensywny kurs

 


1) rozmowy z fachowcem

 


2) rozmowy z hurtownikiem

 


3) rozmowy z fachowcem po rozmowie z hurtownikiem

 


4) piany z pyska.

 


Choć punkt Czwarty był już dobrze przećwiczony z BB – parzy nadal tak samo.

 


Nieśmiało też buchnął po 2 dniach punkt Piąty.

 


KAŻDY ELEKTRYK TO CHAM I PRZEMĄDRZAŁY LEŃ.

 


Na naszej budowie.

 

 


Fatum jakieś czy co.

 

 


Vide - Dyskusja o rodzaju gniazd do TV……klasyczny przypadek Stresu Menadżera.

 


PP musiała podjąć szybką decyzję mając do dyspozycji

 


– Leniwego acz Przemądrzałego Pracownika bez Należytej Wiedzy

 


– Zarzucającego Stertą Niezrozumiałych Informacji Dostawcę

 


– Dyszący w Karczycho DEADLINE.

 


 

 


PP radzi sobie Niebywale. Żongluje tematami i wykonawcami. I ani pisną.

 

 


Elektryzujące Zajęcie.

 

 


A Ten Nowy Ele.

 


Zostawił gniazda i kontakty i halogenki

 


Razem z pęknięciami w gipskartonowych sufitach , gruzem w łazience i porysowanymi szafkami . ……byłbym zapomniał – rzutem na glebę podpiął nam Prąd do Ogrodzenia!

 


Uważajcie teraz przechodząc – możemy znienacka Przyciąć Bramą

 

 


Na odchodnym jeszcze nam zrobił Odkrycie Miesiąca. Nawet podwójne.

 


Pierwsze to był kabel ze ściany w garażu. Taki DO NICZEGO.

 


Poszedł na niego wyłącznik. Ale nikt nie wie co wyłącza.

 


Drugie odkrycie było Nieśmieszne Zupełnie.

 


Mata grzejna założona przez BB w górnej łazience NIE DZIAŁA.

 


Mata dolna działa. Już po 2 godzinach od włączenia termostatu temperatura podłogi Zauważalnie Przekroczyła temperaturę ściany.

 


A może to jednak ręka tak zziębła po drodze???

 

 


Specjalnie tak się rozczulam nad tą dolną. Żeby o TEJ DRUGIEJ nie myśleć.

 

 


Do TECZKI BB dołożyliśmy kolejny Obciążający Dokument.

 


Teczka grubnie. Dojrzewa.

 

 


Oko znowu nam mrugnęło.

 

 


Herr KiloWat znowu przysłał Zmyślony Rachunek.

 


Do Domu wpadli Stolarze. :)

 


Zderzyli się z Reku Masterem.

 


Potknęli o nogi Odkurzacza.

 


Wyrżnęli brodą o krawędź SCHODÓW.

 

 


I Przerażeni brakiem Przestrzeni w te pędy wystartowali z powrotem w Kosmos………

 

 


A PP z wolna zacierała ręce i Mrużyła Oczy.

 


Bo CDN wił się i popiskiwał u Jej Stóp......całkowicie w jej Władaniu

 

 

 

 

 

 


PS – wyczytałem ostatnio że kurs glazurnictwa kosztuje 1,2 tys a zarobki 6-8 tys. Oczywiście jak się człowiek nie obija. Ale w ciągu roku stawka za metr dwa razy w górę….czyżby otwierała się Alternatywa dla Ponurego Świata Korporacyjnego ????

 


Willie

Willie i jego Dom

Desperado part 1 - Chodź pomaluj mój świat

 

 

 


Pomalować..... jak to łatwo powiedzieć. Zwłaszcza jak załatwia sprawę BB i Czarodziejka.

 


Do nas (PP) należało cyknięcie zębem i wskazanie należytego Odcienia do zarzucenia na ścianki.

 

 


Ale teraz BB się oddalił bezpowrotnie.

 


Zabrał swoich Wszystkich Półtora Ludzi i wszystkie wiadra z farbą.

 


To znaczy wiadra na budowie zostawił, ale tylko jako zbędny balast.

 

 


PP wzięła się za temat. W ramach Pierwszego Podejścia wysondowała jakie farby mają w pobliskim Ciastosklepie. Po nabycie zostałem wydelegowany z racji rozwiniętych mięśni poprzecznych czoła (od intensywnego namarszczania ) oraz masy ciała pozwalającej nie przewrócić się od razu przy 20 kilowym pojemniku .

 

 


Podążyłem do Sklepu w podskokach . Wykonywanie to przeciez zupełnie Coś Innego niż Zarządzanie. Tam można wydać polecenia głosem Wszechwiedzącego i oddać się Kontemplacji przed przystąpieniem do etapu Kontroli.

 


A wykonawca?

 


Błyskawicznie zmieniłem Stan Umysłu i zażądałem Pogłębionych Instrukcji.

 


Z mojego nowego umysłu zniknęły wszelkie oznaki Własnego Rozumowania.

 


Wykonawca to przecież Wykonawca. Ach jak ja dobrze teraz rozumiem tych naszych budowlańców!

 


Myśleć?

 


Przecież od tego jest Zarządzający

 

 


Pomknąłem przez Dróżkę naszą Czteropasmową naprzeciw do Sklepu.

 


Oprócz zakupu Białasów miałem rozeznać rynek na okoliczność Koloru. I to nie byle jakiego, ale konkretnego. Tego producenta co do niego wszystkie kolory zostały dobrane.

 


Przy okazji się dowiedziałem że Kolor Kolorowi absolutnie nierówny.

 


Producent A produkuje zielony w odmianie zielony, ale nie Ten Sam co producent B.

 


Spryciarstwo.

 


Co będzie konkurencji napędzał swojego PeTe KliJenta.

 

 


Tylko jako klient rozglądający się mam problem. Bo się okazuje że mój producent (od tego próbnika) nie zainwestował w sieć dystrybucji. A przynajmniej nie w okoliczne Bud-Super-Wszystko-Mające – Markety…………Pstryk.Pstryk.Pstryk.

 

 


Oj…..zaraziłem się.

 

 


Na budowie pojawił się Nowy Zespół Malarski. Wieczorowy . U nas zaczynają o 17 i smarują do 20-21. Znowu to zupełnie niezrozumiała dla nas Etyka Biznesu……… PP codziennie ocenia postępy i przyjmuje zamówienia na następny dzień i kolor.

 


Z okazji braku dystrybucji farb numer jeden (ach te dopieszczone wizualizacje naszej Czarodziejki!) trzeba było weryfikować kolory z próbnikiem obecnym w dystrybucji.

 


Farby zaczęły schodzić jak WODA….z magazynu sklepowego. W ilościach ściśle odmierzonych – być może nie każdy bowiem wie - nie można sobie tak wziąć ile się chce.

 


Musi być osiągnięte pewne minimum. Zależne od koloru i producenta .

 

 


Innymi słowy – za pomoc w pisaniu Doktoratu kasę inkasuje PP. Zgłoszenia kierować na adres w STOPIE .

 

 


W tzw. międzyczasie Zabawiliśmy się z CiuCiu Babkę.

 


My byliśmy CiuCiu, a Babka która nas ścigała to nasz sklep meblowy. Czy też raczej sklep z Naszymi Meblami.

 


Zadatkowane w grudniu, wykonane w lutym, zapłacone w marcu, Nie Odebrane w marcu, Nie Odebrane w kwietniu, w maju PP kontrolnie przestała odbierać telefon……… Bo przecież przez Naszego Niezapomnianego BB nadal nie mieliśmy ich gdzie Postawić!

 

 


Odbiór (chcąc) nie chcąc wykonaliśmy po długim weekendzie. Na szczęście (?) przywieźli po prostu pudła które zgrabnie zatamowały przejście kuchnią. Mają wpaść je poskręcać, jak już będziemy gotowi żeby je obejrzeć Bliżej. Na razie nikt ich nie chce oglądać bo Przeszkadzają.

 

 


Kolejnego pięknego dnia wydarzyła się Awaria. Bardzo malownicza i należycie dramatyczna.

 


Zadzwonił był Pan malarz że mu (NAM) tam Buczy Piec.

 


Nie to żeby cicho.

 


Na dowód nie musiał przykładać swojej wszystumiejącej słuchawki. Było słychać i tak i tak.

 


Taki piękny piec. A teraz Buczy, skowycze, podskakuje i PLUJE.

 


Zapluł okolicę zanim go wreszcie PP zatkała kurkiem naczelnym od wody domowej.

 


Extra.

 


Takie rzeczy się koszmarzą jak się dom zaczyna budować.

 


Wespól w zespół – PP w Domu ja w Pracy podjęliśmy rozliczne działania.

 


Najpierw Panika Bezprzykładna ogarnęła wszystkich Męskich Członków Zespołu. Potem wspólna Agresja Ślepa do BB.

 


Potem zaczęliśmy dzwonić.

 


Ja od chorego Pana Piecyka dotarłem do zdrowego ale niedostępnego innego Pana Piecyka.

 


PP od innego pana Piecyka dotarła do dostępnego pana Piecyka. I do tego fajnego Ryśka co to wszystko instalował. Rysiek się generalnie postanowił skonsultować z BB w kwestii gwarancji. Do dzis nie oddzwonił.

 

 


Inni Piecykowie Po drodze teorii nakładli do głowy tyle, że się nie chce powtarzać.

 


Stanęło na tym że to Ciśnienie to Wodomiary walnęli Przeogromne żeby nasza Pompa tego nie zniosła.

 


Czyli że nie piec to a woda tak narozrabiała.

 


Fakt.

 


Woda tam zalegała na podłodze.

 


A nie piec.

 


Tylko czy to pocieszenie………..

 

 

 


Cdn……….choć ledwo dyszymy……….

 


Willie

Willie i jego Dom

Długi Weekend

 

 


Nadchodził i nadchodził.

 


Ale nadejść jakoś nie mógł.

 

 


Najpierw odbył się Koszmar PP. Wstała w sobotę z Przerażeniem w Oczach.

 


Rzuciłem ukradkiem okiem do Lustereczka.

 


Uff.

 


To nie o mnie chodziło.

 

 


- to BB! – wykrztusiła wyjaśniająco – miałam wizje jak wynosi wszystko co się rusza. A potem odkręca te resztę co się nie rusza!

 


- Ba! – moja mina mówiła pocieszająco. Była sobota, w zasadzie bez planów budowlanych.

 

 


I tu się okazało że Sny są Prorocze.

 


Zwłaszcza Koszmary.

 

 


Ten akurat wyprorokował spędzenie paru upojnych chwil na budowie. Z panem Kluczykiem.

 


Wiecie.

 


Sobota, nagła sprawa, zdesperowany klient, dostawa ekspresowa.

 


W skrócie – już w południe mieliśmy Nowe Zamy. Takie Duże i Mocne.

 


Nie to co te wcześniejsze zameczki tycie.

 

 


Do Wora z należnościami Nie i Ma-terialnymi od BB dorzuciłem kolejny Koszt. Dutki + ten Koszmar.

 

 


XXXXXXXXXXX

 

 


Potem przyjechali Hej pod Okienko coby wypucować podłogi.

 


Ja zupełnie nie rozumiem jak oni pracują.

 


W Dwa Dni zrobili.

 


A jak cudnie! Nie mogę się Napatrzeć.

 


Kark i Kręgosłup drętwieje jak tak balansuję na krawędzi gresu żeby się przejrzeć w Lakierach.

 


Przecież od razu wprowadziliśmy Absolutny Zakaz Używania Podłóg!

 

 


Po dwóch dniach znaleźliśmy Świeżutkie Ślady Zbrodniczych Butów.

 


W tym własnych.

 

 


XXXXXXXXXXXXXX

 

 


Gdzieś w tych okolicach odbyliśmy też Kolejne Krytyczne Spotkanie. Z panem Kostkiem.

 

 


Zawadiacko narysował nam zarysy podjazdu i objazdu i opaski.

 


Łau. Ale super.

 


Wyszło mu z grubsza 170 metrów.

 


Łau. Ale super.

 

 


Stanęło na wersji Budget Economy.

 


Kostek machnął ręką ze zrozumieniem

 


– spokój zachować- pomierzymy dokładnie żeby było Dobrze

 

 


Podbudowani rzuciliśmy się do gardła:

 


- No to kiedy Pan zrobi?

 


- No – zamyślił się (niby) – koniec czerwca.

 


- ????!!!!

 


- W zasadzie – popatrzył zdziwiony – to początek lipca.

 

 


PP czujnie podchwyciła Idealną Okazje Negocjacyjną.

 

 


- No to MUSI pan z ceny coś opuścić, skoro tak długo musimy czekać!

 


- Buhaha!!!! – szczerze nad wyraz to zabrzmiało – jaka cena będzie to nawet ja nie wiem. Ta co podałem jest dziś! W lipcu będzie lipcowa.

 


 


Zdjęcie szkoda że nie zrobiłem. Inwestorzy Zadziwieni Siłą Swoich Pieniędzy.

 

 


No to jesteśmy umówieni.

 

 

 


Przy okazji to pan Kostek poddał w wątpliwość Wytrzymałość naszego szamba podjazdowego.

 


No i masz.

 


Moja paranoja rozkwitła. Pamiętam ze upewniałem się u BB czy to pod podjazd. Oczywiście potwierdził.

 


A teraz Inny Fachowiec krzywi się cmokając zębem.

 

 


Jak to rozstrzygnąć – zwłaszcza przy braku BB i atestów do szamba, których od prawie roku nie zdążył dostarczyć………..czas do lipca cyka.

 

 


XXXXXXXXXXX

 

 


W tak zwanym kolejnym Między Czasie.

 


Poszukiwanych Fachowców dostarczył znienacka Pan Płotek. :)

 


Siebie przede wszystkim. A potem Kolegów. Obstawiają glazury, malowanie, hydraulikę.

 

 


Zaczęliśmy testowanie od Płotka w roli Hydraulika.

 

 


Najpierw się spotkał z PP żeby ustalić co i gdzie trzeba.

 


Potem ja Wkroczyłem. Odbiór z pobliskiego miejsca pracy dziennej i dowóz na naszą budowę.

 


Pan Płotek (chwilowo jako AS) ma powolne gesty. Czuć Spokój Zawodowca.

 

 


- No to jak mam montować? –

 


- Eeee – wytrąciło mnie to z samozadowolenia żeby wydukać – ale o co chodzi?

 


- No – zanęcił – to jak W Zasadzie?

 


- Ale co pan z Żoną ustalał??? – poczułem przypływ nowych uczuć z irytacją na czele. To ja mam mówić hydraulikowi JAK umywalkę podłączać????

 


- No – pełny spokój nadal fachowy – mi chodzi czy tak jak z żoną rozmawiałem– że te na górze, czy może co innego………

 


 


Stanęło na tym że na górze. Tak jak ustalone z PP.

 


Jakiś Nadwrażliwy jestem.

 

 


Postałem trochę przy fachowcu.

 


Błąd.

 

 


- Pan patrzy! – padło za chwil parę.

 


Popatrzyłem.

 


- Patrzę – ale nic nie widzę?

 

 


- No te syfony! No nie pasują!

 

 


Nie mnie oceniać. Tylko pytać zostało. I dopytywać.

 


To nasz blat zawinił.

 


Wszystko Czarodziejka zaprojektowała. Tylko nie przewidziała że długości standardowych syfonów nie będą się MIEŚCIĆ w grubości blatu jaki sprokuruje BB. I takie rurki co otwierają/zamykają te kurki.

 


Kopnąłem gniewnie ścianę.

 


Nie wzięliśmy też pod uwagę wpływu Faz Księżyca.

 

 


Tego wieczoru wiele więcej się nie wydarzyło.

 


Pan AS musiał się wycofać żeby uzupełnić braki sprzętowe.

 

 


Przybył drugi raz wkrótce.

 


Krótko pobył. Ze 20 minut.

 


Jak podjechałem mile zdumiony tempem, palił sobie uśmiechająco.

 


- Hehe – pyknął mi – ale dałem teraz…….

 


- ??

 


- No rozmiary źle pomierzyłem – te kurki musze wymienić…..

 


- Kiedy???

 


- No teraz to już po Długim Weekendzie….

 

 


Przerwę Epopeję w tym miejscu krótkim – na dzis to mamy te umywalki. W trzech podejściach się udało.

 


Na razie walczę z myślami.

 

 


Czy ten TEST zaliczyć do udanych………..

 

 


Przy okazji poszukałem kranu odcinającego wodę na górę. Musiałem.

 


Był niedaleko.

 


W komórce bez dostępu z domu. Tej bez ogrzewania.

 


Zupełnie słusznie. Jak maja zawory pękać to lepiej od razu wszystkie.

 


I bez dostępu z domu.

 

 


Łau.

Willie

Willie i jego Dom

Testosteron

 

 

 


Dręczyło i Męczyło.

 


Wiło i Drążyło.

 


Gniewało i Wzburzało.

 

 


To poczucie że Międzyludzka Relacja się Nie Układa.

 


Z elektronicznych kart niniejszej opowiastki przebijało nie raz. I Nieraz.

 

 


BB – Bruner naszej Budowy.

 


Czarny i wręcz Szwarc Charakter.

 


Choć Do Rany Przyłóż.

 

 


Bo trzeba oddać że w bezposrednim kontakcie najczesciej Potakujący, Obiecujący i ogólnie Wspierający.

 

 


Aż do ostatniej Wielkanocy.

 

 

 


Od tamtej pory – jak ręką odjął.

 


Ani miły, ani potakujący. Nic nie wspierający. Nic również nie obiecuje.

 

 


Nie mówi też. Nic.

 


Trudno się nawzajem usłyszeć bez odebrania telefonu.

 

 


Możemy tylko mówić do Sterty Narzędzi wszelakiej maści i rozmiarów. Grzebać nogą w Śmieciowych Kupach w i w Okół Domu. Podziwiać brakujące elementy Niedokończonych prac.

 

 


Ekipa w zawrotnej ilości Półtora Człowieka (bo drugi to był na przyuczeniu) oddaliła się Bez Pożegnania.

 

 


Najpierw myśleliśmy że to taki Tradycyjny Poświąteczny Tydzień po lanym poniedziałku. Zalany.

 

 


W końcu mają ze sobą klucze, nie zabrali narzędzi, nawet jakieś kurtki i buty leżą nadal.

 


Po tygodniu jednak przestało być to oczywiste. BB nie reagował na nic.

 


PP dodzwoniła się w końcu do Glazurnika.

 

 


Był tuż tuż. Na Podlasiu. Do nas nie wraca.

 


BB mu nie zapłacił na święta. Powiedział że to dlatego że my mu nie zapłaciliśmy.

 

 


A my akurat wyjątkowo w wielki czwartek wysłaliśmy BB pieniądze…

 

 


Cóż za doskonała Puenta naszej Dwuaktowej Komedyjki.

 

 


Pierwszy Akt to stan developerski.

 


Do dziś elewacji nie odebraliśmy – ostatni akord to położenie płytek na cokole tuz przed tymi świetami, ale juz bez zafugowania. Na balkonie nie ma balustrady. Poza tym brak grzejnika garażowego i brak głowic z kapilarami na istniejących grzejnikach. To też jeszcze ze starej umowy. Brak dmuchawy do dgp. W tej liście grzejnik i dmuchawa już były opłacone.

 

 


Drugi Akt to wykończenia.

 


Mała łazienka od której zaczęli w lipcu Około Rok Temu do dziś nie skończona, płytki zrywane dwa razy.

 


Podłogi położył już kto inny (PP slusznie wyczula ze BB zmierza ku upadkowi). Gres w przedpokoju nie ma cokołów. Wspomnę też o nierównościach tu i ówdzie. Podobnie jak braku uszczelnienia styku gresu przy ścianach na tarasach. I holenderskich nizinach na tarasie tylnym i wejściu do domu gdzie po każdym deszczu pozostaje urocze Taplawisko – starannie wykonany zły kąt spływu.

 


Biały montaż też się nie załapał na jakikolwiek zryw budowlany BB.

 


Brak podłączenia mat grzejnych.

 


Skute i nie ogipsowane gniazdka gdzieniegdzie.

 


Pomalowane juz sciany w kotłowni i na poddaszu pozostawione obecnie z pochlapanymi śladami robót….

 


Brak dokumentów – atest szamba (i okrutnepodejrzenie ze za slaba pokrywa pod podjazd), oświadczenie kierownika, protokoły odbioru…..!

 

 


Ogólnie Degustacja i Żenua.

 

 


Dla odmiany – nadmiar śmieci i narzędzi z którymi tez cos trzeba zrobić!

 

 


PS – ogłosimy taką Amerykancką inicjatywę z przedmieść – jarmark Używanych Narzędzi Byłego Wykonawcy w ogródku/błotku przed domem – zaproszenie zamieścimy odpowiednio wcześniej – będą OKAZJE!

 

 

 

 


Wszystko to podlane jest obfitym Sosem Odsetkowym z półrocznego opóźnienia – I termin prac był na koniec października. A z umowy developerskiej to już prawie zapomniałem kiedy to było. Jakoś luty 2006…….

 

 


Jak to wszystko wzięliśmy pod uwagę to z jednej strony Przywaliło Testosteronem , z drugiej Wlało Ulgę .

 


Teraz przynajmniej mamy jasną sytuację – wszystko trzeba dokończyć z kim innym. A BB przecież już dawno mieliśmy dość. Czyli czujmy się Lepiej! Tym bardziej że Lista Prac Nieskończonych ma tendencję do Zasłaniania Dłuższej Listy Prac Zrobionych!

 

 


Ale testosteron podrywa rączki do góry za ogólną niesolidność i oszustwo. I kupę zmarnowanego czasu. I nieodpartą Żądzę rewanżu emocjonalnego.

 

 


Mam nieodparte wrażenie że się jeszcze usłyszymy z BB.

 


Nawet jakby bardzo nie chciał.

 

 

 


Znaczy – normalka.

 


Wszyscy budujący z którymi rozmawiałem mieli na podorędziu podobną Własną Historię z kontaktów z Mazowiecką Szkołą Budowania. Ponoć w innych Zaułkach Kraju występują jakieś drobne różnice w podejściu do klienta. Wykonawcy bardziej nerwowi mogą być.

 


A z racji europowstania w budowlance się nie poprawi przez następne 5 lat.

 


Do tego ceny w zasadzie będą londyńskie. Tam przypadkowo akurat Olimpiada się kroi – to też jazda w górę.

 

 

 


Ale…….

 


Wszyscy mieszkający byli budujący z którymi rozmawiałem dodawali na końcu – zamieszkajcie a zapomnicie o tym wszystkim co bylo wczesniej.

 

 

 


I taki jest właśnie Plan.

 


Willie

Willie i jego Dom

Sezon na Bliźniaki

 

 


W sumie żadne to odkrycie.

 


Jak się każdy obejrzy za siebie to zobaczy tam z pewnością takie coś.

 


Jakby Cień. Podwójny wręcz.

 


Otoczony Pomniejszymi z definicji Cieńkami. Dla zagęszczenia jeno.

 


Wiadomo że liczy się tylko ten Podwójny.

 


Układ.

 

 


Nie powinno mnie dziwić że i w budowlance moda zapanuje na Bliźniaki.

 


Wręcz przeciwnie.

 

 


Jak 2 lata temu szukałem Tam i Ówdzie jakichkolwiek oznak Sewerynki w naszym kraju pustka była okrutna.

 


A dziś?

 


Aż miło posłuchać.

 


Kolejni Mili Goście zjeżdżają pod okienko.

 


Przy Łucie szczęścia nawet wpadają na nas i do środka.

 


Czy Chata bogata - tym gości. Czyli nami Praktykami. Ale już niedługo dorzucimy w pakiecie gościnnym herbatę - wszak kuchnia gotowa. Tylko z nadmiaru ogólnego kurzajstwa przykryta foliami maskującymi.

 

 


Już się nieco pogubiłem w kolejności. Ale pozdrawiamy Sewerynki z Pomorza, z Grodziska i z Marek.

 


I taką z Drugiej Strony Miasta, której przyszli Właściciele tuż obok rezydują.

 


Ze Starszych wszystkie Lubelskie. I spod Rzeszowa.

 


I oczywiście Toruń – Pierwsza Sewerynka co nam pięknie pomogła nie raz.

 

 


Bo pomoc nieunikniona jest – zwłaszcza na etapie dyskutowani projektu, decyzji, rozważania zmian. Przy niespodziankach.

 


W ogóle się lepiej robi jak się pogada z takim co już tam coś polepił.

 


Psychoterapia po prostu. Przy budowaniu Nie Do Przecenienia.

 

 


Myślałem już że mnie żadna kolejna Sewerynka nie zaskoczy.

 


Aż tu Sąsiad Pospieszny (bo tempo prac zadziwia nie tylko nas) zdradził mi ostatnio Nowinę.

 

 


- Niech Pan zgadnie co tu rośnie..- zaczął tajemniczo w trakcie świątecznych życzeń...(patrz wyżej - budowlanka spoiwem społecznym... )

 


- A nie zgadnę - odparłem bez wahania. Nigdy nie zgaduję. Nawet jak próbuję.

 


Tylko więc uściśliłem zeznania:

 


- A gdzie to Tu??

 


- Dokładnie Naprzeciwko - i zawiesił głos....... - będzie Sewerynka!!

 


- Ha! - zaśmiałem się niedowierzajaco- a skąd Pan wie?

 


- A Sąsiad mi powiedział....

 

 


Wtręt:

 


Sąsiadów robi się stanowczo coraz więcej, należy więc wprowadzić pewną Klasyfikację.

 


Na przykład według kolejności Domów Stawiania i Poznawania Się.

 


Poznawanie się oznaczać będzie Oficjalną Wymianę Imion z Nazwiskami oraz Sięganie Rękami czyli minimum Pierwszy Kontakt Bezpośredni.

 


Sąsiad Pospieszny będzie więc Drugim.

 


Pierwsi to oczywiście Sąsiedzi Pierwsi z którymi dawno już Stosunki Zadzieżgnięte zostały a podlewane regularnie ku rozwojowi Społeczeństwa Demokratycznego się przyczyniają.

 


Mimo Absolutnego Braku zapotrzebowania na Takowe ze strony Najwyższych Władz.

 

 


Rzeczony Sąsiad z naprzeciwka byłby więc Trzecim.

 


Naprzeciwko oznacza ni mniej ni więcej tylko Prosto przed nami po drugiej stronie Przyszłej Ulicy Obecnej Drogi Ubitej.

 

 


Po dniach paru Pierwszy potwierdził informację. Skąd wiedział? Trzeci mu powiedział.

 

 


Ten Trzeci coś Dużo Mówi.

 


Tylko nie nam.

 

 


A Prawdę rzekł. Tym naszym Sąsiadom.

 


Poznaliśmy go po czarnym kapeluszu. A dokładniej po wylanych fundamentach.

 


Co to – własnych fundamentów bym nie poznał!

 

 


Tak że kroi się niezła heca. Osiedle Pokazowe.

 

 


Pamiętajcie.

 


Jak do nas - to z Drogi NA LEWO. !!

Willie

Willie i jego Dom

Robi się.

 


Śmiesznie.

 

 


Podłogi zaległy cienkim kwikiem i czekają na glanc przed błyszczkiem.

 


Znaczy nic się nie dzieje.

 


Patrzę i podziwiam.

 


A przy takim podziwianiu to wiadomo że (nie) wiadomo co się wypatrzy.

 


Patrzę więc nie za szczegółowo, takim Big Pikczerem.

 


I poddasze nadal Boskie.

 

 

 


Z BB wykonaliśmy Rundę Rozliczeniową. Z Zupełnie Nam Niewiadomych powodów strasznie zaczęło nam mu zależeć na rozliczeniu wykonanych prac. I zadziałał oczekiwany przez nas mechanizm. Zero kasy przed skończeniem wymusza przyspieszenie kończenia. Genialne.

 


Tylko do tej pory nie działało.

 


Podejrzane więc.

 

 


Z Dwojga jednak o wiele milej się zastanawiać czemu ROBI a nie czemu OLEWA. Tym bardziej że wzruszeni podjęciem oznak życia zakomunikowaliśmy że zapłacimy. Coś z tej Całości. Mimo że w zasadzie odsetki przerosły należności. Dawniej niz wczoraj. BB wręcz wydawał się zdziwiony. Albo po prostu wolno trawił informację o tym że on do swoich pracowników powinien mieć pretensje za odsetki. Bo to ich praca te opóźnienia powoduje. Od początku.

 


Nadal pracują standardem Biurowym. 8-16. W soboty 9-13.

 

 


Żądza Okrutna więc zmusiła BB do osobistej interwencji. Wczoraj samotrzeć udał się na dach by założyć kominek do odpowietrzenia kanalizacji i wymienić pęknięta dachówkę. Inaczej nie chcieliśmy rozliczyć łazienki na piętrze.

 


Zresztą nadal nie chcemy.

 


Trzeba jeszcze zabudować rurę do kominka i zagipsować wewnętrzną ścianę od szafki.

 


Tacy jesteśmy.

 

 

 


PP dzielnie reprezentuje Rodzinę w nowym Domu. Ostatnio jednak koszty emocjonalne idą w górę jak ceny działek w całej okolicy. Traci dziennie po 3-4 godziny z tytułu oczekiwania na wszelakich umówionych wykonawców. Wierzyć się nie chce jak ludzie żyjący z nas są niepoważni.

 

 


Wczoraj była Kumulacja Emocji.

 


Rano zakazali nam wyjazdu w kierunku miasta. Do Rondelka jazda trwała pół godziny (o siódmej rano!) . A potem było tak samo źle. Do centrum jazda 1,5 godziny. Do tego Bliskiego Centrum.

 


Wydrukowałem sobie zdjęcie jednego byłego Prezia Miejskiego. Przypadkowo Obecnego zresztą też. Tylko już na skalę Makro. Działa tak samo zresztą.

 


Rzutki pożyczam od Dzieci i wyrzucam z siebie Negatywną Energię w kierunku tego zdjęcia. Mam nadzieje że wszystko trafia.

 


Za ten Most Północny.

 


Tez.

 

 

 

 


Dziś Kumulacja numer Dwa.

 


Przyjechali pod okienko Weseli Wykonawcy.

 


Jedni od Klimy. Drudzy od szafek łazienkowych. Trzeci to ci sami co dotąd. Ci to może nie weseli. Opatrzyli się nam już.

 

 


Weseli numer Jeden zaczęli od efektownego wejścia.

 


- Kto Pani to zakładał? – cyknął zębem do PP Wesoły lewą brwią wskazując na kable do Klimy wiszące spod sufitu

 


- Wy! – wszak to ta firma gdzie 1,5 roku temu nabyliśmy sprzęty i która robiła montaż orurowania.

 


- Baaa – kiedy to nie my! – Wesoły poweselał – ten co to robił już nie pracuje!

 


 


Strasznie i Wesoło się zrobiło. Okazało się że trzeba było wtedy wkuć rurki w ścianę z wypustem z boku. Teraz po ptakach. Trzeba rury po ścianach ciągnąć i chować pod obudowy z plastiku. Rewela. Zwłaszcza w pokoju z super malunkami rycerskimi albo i wyścigowymi.

 


Sakreble Fak.

 

 

 


Weseli numer Dwa nie mieli efektownego wejścia.

 


De facto byli w ogóle weseli Inaczej. Obwiesili miny jak zobaczyli Brak Schodów.

 


A szafki niewąskie do wtargania. Szafki do łazienki Chłopców. Reczna robota na miarę. Pod blat co go BB w pocie czoła wykonywał 3 miesiące.

 


Nie chcąc więc zarzucili liny i wytargali na balkon.

 


Stamtąd już 3 kroki do łazienki.

 


W łazience już tylko dwa ruchy zamaszyste i Wszystko Jasne.

 


Szafki za szerokie.

 


Sakrebleńska Faken Nędza.

 

 


Winnego oczywiście nie ma. Stolarz się upiera że dobrze zmierzył tylko glazurnicy za dużo glazury na ścianie położyli. Żenua. Wiedział że będzie glazura, gdzie i ile. PP była przy pomiarach. Dał ciała na DWA centymetry.

 


Cóż to wobec wieczności.

 


Ale nie wejdzie.

 

 


To tylko Połowa Zabawy po Pachy.

 

 


Druga jest taka że Szafki nie spełniają Obietnicy Emocjonalnej. Znaczy Brzydkie są. Efekt Powiększenia zadziałał. Na próbce piękna sosna. W łazience Okrutna żółto-pomarańcz. Do reszty łazienki za nic nie pasuje.

 


Oj będziemy ciąć naopał.

 


Chyba ze coś tam jeszcze ustalimy ze Stolarzem.

 


Tylko czy to zadziała.

 


Jak na dwa centymetry niedowidzi…..

 

 

 


Kacper ma na to jedno podsumowanie:

 


PEŁNA PACHA!

 

 


Tyle mamy zabawy.

 


I to za własne pieniądze.

Willie

Willie i jego Dom

Oczekiwana Zmiana Miejsc

 

 

 

 


BB zachciało się porozmawiać o rozliczeniach.

 


Najpierw poczuliśmy się Nieswojo. Bo to taki moment kiedy Wyciągnięta Ręka Wykonawcy przesłania całą Tę Radość Budowlaną. Przypomina że ludzie nie pracują dla Szczęścia i Zdrowia Bliźniego tylko dla Swojego…..

 

 


Potem popatrzyliśmy uważnie do środka Serdecznej Prośby BB.

 


A tam same Odsetki wyskoczyły.

 


I zupełny brak pospiechu z naszej strony.

 

 


Cóż za odmiana!

 


Teraz to BB wydzwania nerwowo z pytaniem Co U Nas Słychać

 


A my się zastanawialiśmy ze dwa dni, potem jeszcze ciut.

 


A Potem przyznaliśmy że Coś jest na rzeczy. I zaproponowaliśmy że chętnie (no…to może Kurtuazja była Zbyteczna) spotkamy się to Omówić na koniec miesiąca. Kiedy upływa Śmiertelna Lina na resztę prac z Listy.

 


Dead-Line znaczy.

 

 


I policzymy wtedy co się Komu Należy. W zależności od Stanu Wykonania.

 


Zapytałem czy wie co my Tam Widzimy w tym rozliczeniu.

 


BB bardzo potulnie przytaknął. I się zgodził poczekać.

 


Zupełnie dla zakończenia Przemiłej Rozmowy wspomniałem o nowym standardzie budowlanym na naszej budowie. Ekipy od podłóg. I zestawiłem go ze standardem BB.

 


Żeby wiedział.

 

 

 


Bo właśnie - z Absolutnych nowości budowlanych - Podłogi nadjechały Pospiesznym!

 


W tydzień zrobili jakies Trzy Czwarte dołu i Dwie Trzecie góry. Albo i na odwrót.

 


W każdym razie przyzwyczajeni do standardu BB przecieramy lewym rękawem Załzawione Niedowiarą oczy a prawym Zasmarkane ze Wzruszenia nosy.

 


Przychodzą rano, wychodzą wieczorem. I to żadne tam 18 czy 19. Dwudziesta Pierwsza.

 


Przewidują skończyć w połowie tego tygodnia część zasadniczą. Na górze pozostaną już tylko listwy, ale to po drzwiach. Na dole zabawa dopiero się zacznie. Wrócą po świętach żeby Cyknąć Dechy a potem Zabłyszczyć.

 

 


Na dziś góra mi się bardziej podoba. Bambus wygląda super. Zwłaszcza w pokoju PP – tam gdzie już jest jeden na ścianie

 


Deski dolne na razie wywołują Ambiwalentne odczucia. Cieszy że podłoga się robi, ale wygląd na razie Taki Średniaki. Surowizna. Znawcy uspokajają – trzeba poczekać do finalnego pociągnięcia Pędzla! Póki co to musi sobie poleżeć coby się ulożyć

 

 


Część zachwytu Bambusowego wynika więc z faktu że bambuski to pakiet Wash&Go czyli parkiet gotowy po przyklejeniu.

 


Taki panel.

 


Tylko parkiet. Czyli deski.

 

 


Panele mamy obecnie w (że tak powiem) Miejscu Tymczasowego Pobytu i po 7 latach ewidentnie wyglądają jak panele. Udawały drewno skutecznie przez pierwsze 3-4 lata. Także uznajemy że zamortyzowały koszty. Ale wymianę pozostawimy Właścicielom. Następnym.

 

 


Z innych ciekawostek Przyrodniczych: jest taka gałąź biznesu gdzie Wory Banknotów tarzają się po ziemi. Tylko łapać.

 


Tworzenie Zarośli się to nazywa.

 


Przysłali nam wycenę na takie niewinne zapytanie – co i za ile.

 


Co - nie napisali dokładnie. Zanęcili tylko. A to że oświetlenie, a to że glebę wymienią, a to rynny pochowają, a to wymieniona glebę wypoziomują i wypionują (wedle życzenia – górka tez może być). Ach, rośliny też będą.

 


WSZYSTKO ZROBIĄ. ABSOLUTNIE!

 


Napisali Niestety za ile . Przyznać trzeba że podają Widełki. Popatrzyliśmy na Maksy.

 


Pokiwaliśmy w zadumie głowami.

 


Poprosiliśmy o ofertę konkurencji.

 

 


Potem zapytamy Jeszcze Raz na Poważnie. I zalosujemy.

 


COŚ na pewno musimy zrobić wokół domu. Ale pełny zestaw ogrodowy chyba rozłożymy w czasie na dłużej.

 


Żadne chyba!

Willie

Willie i jego Dom

Miękisze

 

 


My znaczy.

 


Albo Węziej – jam to.

 


Bo to Tydzień Nowy już u końca , a BB nie leży w kącie z Okiem Zbitym i Ręcami Przetrąconymi.

 


PP za to łypie Okiem Zmrużonym i cyka Zębem.

 

 


Sam siebie zapytuję – Com Uczynił???

 


W Prawie Byliśmy przecież żeby BB bez pardonu Wziąć za Fraki i Wytargać 13 razy wokół Domu – zwłaszcza pod rynnami. A potem przerzucić na kupkę Za Ogrodzeniem. I zatrzasnąć Ramę od Furtki.

 


Za te wieczne Opóźnienia. Za te ciągłe Bezpokryciowe Obietnice. Za Nerwy.

 


Zwłaszcza za Nerwy.

 


W zasadzie to za nerwy Starczy.

 

 


Dlaczego nadal więc tam jest??

 

 


Powód pierwszy:

 


Listy gwiazdkowej nie wykonał w całości . Ale…..zrobił zadziwiająco Dużo. W zasadzie to zabrakło praktycznie tylko kołnierzy na otwory grzejników podłogowych. Obiecuje do wtorku założyć. Haha. Czas minął – chcieliśmy zakrzyknąć.

 


Jednakowoż…..podłogowcy najwcześniej w drugiej połowie tygodnia się pojawią, więc…..oby przed nimi.

 


Łazienka – glazury zrobione, szpachla jeszcze zarzucona w sobotę na sufity…. w poniedziałek jeszcze to przeszlifowali i w zasadzie tylko malowanie zostaje…..a to podobno Zawsze po podłogach SIE robi wg BB….(ciekawe że podłogowcy jakoś inaczej na ten temat mówią… .) – ale BB się zapiera że po położeniu podłóg i tak trzeba przemalować bo ONI tez brudzą… .Weź tu i rozstrzygnij Niemądry Inwestorze ……zobaczymy co powiedzą na miejscu, bo w biurze to straszą Utratą Gwarancji….kurczę – czemu my nie straszymy Utratą Zapłaty???? …..znaczy miękisz…..

 

 


Powód drugi:

 


Stado Gości nadjechało w sobotę Sewerynkę podziwiać i te wszystkie Zachwyty jakoś tak nas podnosiły na Upadłym Duchu….do tego Wiosna Niewątpliwie daje oznaki budzenia ze snu i to samo w sobie jest Piękne…..mnie jakoś w ogóle nosi…..juz bym chciał graty wnosić!

 

 


Powód Trzeci:

 


TV program o budowaniu AD 2007.

 


A propos – jakby ktoś jeszcze nie zauważył jak płynie informacja w Erze Globalnej….najpierw artykuł w internet, równolegle idzie do prasy, wieczorem, najdalej jutro trąbi o tym telewizor we wszystkich istotnych kanałach…..

 


Także jeśli Ktoś Z Was do tej pory nie usłyszał o PKB czyli Polskim Kryzysie Budowlanym to się najwyraźniej Nie Nadaje do tej Ery

 

 


W skrócie: z budowlanką w Polsce jest Tak Dobrze że się Sama Zatyka!

 

 


Po Pierwsze: brak zimy zauważyli tylko inwestorzy i sprzedawcy, a nie producenci – ergo BRAK PÓŁPRODUKTÓW typu cegła albo i drąg...

 


Po Pierwsze i Pół: są podejrzenia że producenci jednak zauważyli, ale sprzedawcy udają że nie, i te marże podniesione to PRZECIEZ nie Ich Wina……. .

 


Po Drugie: Polscy Wykonawcy masowo budują lepsze Domy w Anglii, więc w Polsce terminy dostępne dopiero jak wrócą – ergo Prawdziwi Fachowcy będą gdzieś tak około grudnia i to tylko pod warunkiem że Zima będzie Sroga (bo jak lekka to przecież nie wrócą bo pracują…..) – ergo ergo – trzeba BRAĆ I NIE WYBRZYDZAĆ co jest.

 


Po trzecie: Ceny Mieszkań w Intensywnych Częściach Kraju miały się zatrzymać w tym roku. Obecnie wiadomość ta brzmi „Być Może Zwolnią…..”. Ergo – TRZEBA BUDOWAĆ WIĘCEJ (DOMÓW).

 


ERGO SUM.

 


Nie Stój – Nie Czekaj – Co Robić? – Buduj Szybciej!

 


Wersja dla Znużonych Ogólną Atmosferą: Co Robić? – Uciekaj tam gdzie Budują Polscy Fachowcy

 


Wersja dla Znużonych Obecnym Wykonawcą: szanuj co masz, bo Nikt Lepszy Tu Nie Został.

 

 

 


Z tym że BB nie daje się szanować. Miał co poniedziałek plan robót dawać do akceptacji. Ani słowa do środy, kontaktu brak, ekipa dopieszcza nasze Pastylki (mozaika w górnej łazience)….

 

 


W zasadzie to sam jestem ciekaw co dalej się zadzieje. W sobotę kolejna kontrola.

 

 

 


W międzyczasie zajrzałem do skrzynki gazowej. Nie wiem czemu mnie naszło. Może że ostatnio to chyba w lipcu tam patrzyłem.

 


Nic dziwnego że Obrażona. Przywaliła z najgrubszej Rury.

 


Złapałem się za Murek ją otaczający i trzykrotnie palcem wodziłem po liczniku. I nic.

 


Nadal 2 tysiące metrów. I to Sześć-Ściennych.

 


Obszedłem naokoło wąchając.

 


Nic nie czuję.

 


Czyli wszystko w chałupę poszło.

 


Od października.

 

 


Do kompletu Niemiecki Dostawca Prądu przysłał fakturę. Otworzyłem z marszu. Ostatnio co miesiąc jakieś 70-80 złotych było.

 


687. I jeszcze jakieś grosze.

 


Zużyte w lutym Tysiąc Siedemset kilo.

 

 


Strasznie Oszczędny ten nasz Dom. Zwłaszcza jak na Tak Srogą Zimę…….

 

 


Żeby nie popaść w Zadumę wykonałem kilka czynności kontrolnych. PP sprawdziła licznik prądu – prawie się zgadza. Tylko zamiast 1410 kW jak na fakturze jest 1040 kW….

 


Poczytałem też o zużyciu gazu gdzieniegdzie. Nieśmiało przebiła się myśl żeby złożyć to na karb Legendy Pierwszego Sezonu Grzewczego - że to w sumie za 5 miesięcy, że dom się musi wygrzać, że mocno grzaliśmy bo wylewki, że nadal 22-23 stopnie trzymamy….to pocieszenie na przyszłość. Na teraźniejszość to kupiłem grabki żeby zacząć Kupkę Zbierać na Opłaty.

 

 


A teraz Weselsza Część Rachunków.

 

 


Herr AC/DC się nieco zafrasował jak zadzwoniłem z pytaniem o co chodzi – zwłaszcza że akurat w lutym Pijany Glazurnik 2 tygodnie gościł poza budową …..i po pierwsze przyznał że Herr Inkasent nie czyta licznika regularnie mimo że faktura co miesiąc, czyli cos tam Poszacował na Boku i teraz wyrównują ……a potem wyrównał mi do Rzeczywistego Stanu Licznika bo najwyraźniej mu się Cyferki Przestawiły. Generalnie czekamy na nową Mniejszą fakturę.

 

 


Nasz Krajowy Gazodaj nic nie mówił. Przysłał fakturę.

 


Na niecałe 500 metrów. Z datą pomiaru licznika – 30 października Starego Roku.

 


Najpierw pomyślałem że to jeszcze pochodna strajku pocztowców z grudnia. PS – pocztówka z Krynicy do Siostry szła co do dnia Tylko Trzy Tygodnie…… .

 


Ale na główce data wystawienia – 4marca. Data płatności – 4 kwietnia.

 


Cyknąłem zębem. Ładny Cykl ściągania należności mają. Bardzo mi się podoba.

 


Z Dostawców jeszcze tylko Wodomiar się nie ujawnił. Nie zaglądam więc do komórki na wszelki wypadek.

 


Bo przecież wszystkie te rachunki się zwaliły na głowę jak tylko Zajrzałem do Liczników!

 

 

 


Zajrzałem tez do innego Licznika. Na Forum.

 


Data Pierwszego Wpisu dziennika – 17 MARCA 2005.

 


ANFAKENBILIWEBUL.

 

 


Dwa lata Upiększania Rzeczywistości, Zaklinania Faktów, Niedosypiania i Czekania. Czasem jak krew z nosa – pisanina bucha aż Furczy, a czasem jak krew z palca – wyciskanie po kropelce.

 


Czy mi się jeszcze chce to ciągnąć?

 


?

 


Żartowałem.

 


Już się nie mogę doczekać Dalszego Ciągu!

 

 


Ściskam z Powinszowaniem Urorurodziurodzin.

 


Wszystkich Czytaczy. Bez wyjątku. Nawet prorządowych

Willie

Willie i jego Dom

Masakra czyli Proste Zamówienie

 

 


Głupia sprawa.

 


Zachciało się nam Zaoszczędzić.

 

 


Drzwi zamówiliśmy jak tych Wagonów. Nikt nie wie co się za nimi mieści. Prawie nikt nie wie ile to będzie kosztować.

 


Cos tam Tylko podejrzewamy.

 

 


To PP zgrabnie wykoncypowała że TAKIE piękne nie muszą być przy garderobach, co to ich mamy Ciut. Trzy Ciuty, dokładnie ujmując. Na poddaszu.

 

 


Poszliśmy śladem Zmyślnych Internautów co to kupują w Ciastowym Sklepie Sosnówki i sobie Malują.

 


Sobie Kupimy. A pomalują Ci od reszty drzwi – żeby pod Kolor było.

 


No bo Najważniejsze – zaoszczędzimy z połowę kosztów. Na tej Trójce Drzwiowej!

 

 


Jak Mówią – Tak Robią.

 


Upajaliśmy się ta Oszczędnościową Koncepcją przez pare tygodni, bo i tak nie ma co Na Razie kupować skoro dopiero za Ileś Tam mogą zabrać.

 


Pomysł powrócił znienacka do głowy przed umówionym za Ileś Tam Podebraniem do Malowania. Dokładnie na Dwa Dni przed.

 


Idealna Okazja żeby Zbiorowo Rodzinnie udać się do Ciastowego Sklepu. W Te Pedy

 

 


Chłopcy Wniebowzięci. Idziemy przecież kupować Drzwi do ICH GARDERÓB. Oznaki Puchnięcia z Podniecenia wyraźnie widoczne. Nóżki i Rączki i Buzie podrygują i się nie zamykają.

 


Ja to Doskonale rozumiem.

 

 


Sam tak częstokroć mam jak wkraczam do takiego sklepu.

 


Mimo Obydwu Lewych Kończyn – to musi coś być w tej całej Płci Mózgu. Widać na Marsie też mają takie Ciastowe Sklepy. Gdzie nie spojrzeć jakiś Super Czadowy Kawałek Czegoś. Do malowania, pukania, składania, klejenia……ech…..ja to się czuję zupełnie jakbym umiał!

 

 


A Chłopcy to w zasadzie Pierwszy Raz w Takim Sklepie! Tak świadomie. No i to poczucie że Ich Drzwi!

 


No a przede wszystkim to Ciastowy Sklep! Wszystko dlatego że Filip wyraźnie zmarszczony z wysiłku usiłował zrozumieć dlaczego mówiłem że przyjechaliśmy do KASTO skoro Pierwsza Litera wielkiej nazwy to „Cy”. Po moim wyjaśnieniu zawiłości Polsko-Francuskiej współpracy gospodarczej i językowej nadal wyglądał na Nieprzekonanego. Zaproponowałem więc negocjacyjnie że jak chce to może mówić Ciasto…..od razu się przyjęło z wielkim uśmiechem! I teraz zgadza się z „Cy”!!

 

 


Pierwsza część wizyty w zasadzie zgodnie z planem. Zgubiliśmy tylko wybierane pieczołowicie 6 tygodni temu wzory glazur. W Desperacji wybraliśmy już Inne, gdy PP namierzyła Tamte. Uff. Powiesili je najwyżej jak można. Ale za to wiemy na pewno że to TE.

 


Teraz drobiazg.

 


Policzyć ile metrów potrzeba w płytkach wiedząc ile potrzebujemy ścian w tym rogu Kotłowni. Posługując się Wywieszonym Językiem i Zmarszczonym Czołem wychodzi nam za każdym razem inaczej. Do kwadratu. Bo skoro mi wychodzi inaczej niż PP tez inaczej, to….dobrze że Filip niedługo Szkołę zaczyna…..wspomoże Staruszków w zakresie Mnożenia….

 

 


Jakoś się udało. Warszawskim Targiem. To co wyszło dla pewności zaokrągliliśmy. A potem jeszcze dorzuciliśmy do Równego. Złapaliśmy za rękę Pana we Wdzianku (znaczy Tutejszy) i zaklepaliśmy.

 


Spoceni, Zdenerwowani ale Zadowoleni – bo zamówienie otwarte! Całe Prawie Pięć Metrów!!

 

 


Teraz już Prostota. Trzy sztuki drzwi z ościeżnicami.

 

 


PP gna jak Natchniona. Już w zasadzie wybraliśmy, teraz więc tylko zamowienie.

 


Stajemy przed regałem.

 


Chłopcy rozbiegani, więc oczy i ręce też. Wszak w tym sklepie Ruch Kołowy w najlepsze.

 

 


- No to jakie te drzwi? – pytam niewinnie, bo w świadomości mojej to PP zarządza tematem - i firmę znalazła i do domu wpuściła i przy pomiarach była…..

 


- No te! – PP mruga oczami

 


- Ale wymiary?? – ponaglam bo przecież mogła nie zrozumieć

 


- ……….- PP jakoś się dziwnie Mina Wydłuża………

 


- ….. – mi się jakoś dziwnie Mina Wydłuża a Brwi lezą w górę

 


- Ale prawe czy lewe – próbuję ratować sytuację

 


- Prawe do środka, tak musi być! – PP wyraźnie pojaśniała, ten kawałek ma przemyślany!

 


- Eee…. – nie wiem jak zacząć, bo widzę na twarzy PP szczery zachwyt który MUSZĘ zamienić w Daremne Żale………

 


- Eee, znaczy, tak się nie da!

 


- ??!!!

 


- Z tego co pamiętam to w garderobach Nie Ma miejsca żeby otworzyć drzwi do środka pod skosami…..

 


- ……-

 

 


Postaliśmy chwilę, posapaliśmy i Prawie Milcząc oryczeliśmy zgodnie Chłopców za Bieganie. Albo i za te Drzwi.

 


W końcu ktoś musi być winny!

 

 


A potem grzecznie do auta i do starego domu Po Miarkę a do Nowego Domu po Pomiarki.

 


Po drodze Uzgodniliśmy z PP ze to ostatni Dom jaki budujemy. Potulnie przytaknąłem.

 

 


A Dobrze mi się wydawało.

 


Drzwi wyszły Lewe na Zewnątrz – jedyna możliwość.

 


Otwory pomierzone komisyjnie. Raz ja, raz PP. Dwa podobne, jeden Cieniasszy. Czemu? Nie Wiadomo. Pewnie majstrowi się omskła linijka.

 

 


Wróciliśmy i jakby nigdy nic znowu stanęliśmy pod regałem. Tak jakbyśmy mrugnęli powieką a godzina minęła.

 


Złapaliśmy Kolejnego Pana we Wdzianku. Potrzeba nam skrzydeł i ościeżnic. Regulowanych – specjalnie PP sprawdzała już wcześniej i w Ciastowym sklepie też to dopytała.Wszystko jest bez problemu.

 


- Skrzydła są, ościeżnice nie……. – Pan we Wdzianku nam nie robi miło, choć ogólnie miły.

 


- Przecież były ZAWSZE???? – PP nie może uwierzyć – to KIEDY będą?

 

 


PRZERWA.

 


No co mógłby nam Pan odpowiedzieć gdyby to był Durny Amerykański Film Komediowy o Griswoldach (uwielbiam) ???

 


KONIEC PRZERWY.

 

 


- NIGDY! –

 


- bęc, bęc, bęc…

 


Pobiegliśmy zebrać opadłe szczęki.

 


Potem z powrotem do Pana we Wdzianku. Molestujemy.

 

 


I się okazuje ze to wszystko przez NAS. Ciasto klep stwierdził ze tak Mało sprzedaje tego towaru ze już go nie będzie NIGDY zamawiał. I w ogóle to producent chyba tez go nie będzie produkował.

 


No bo skoro nie chcieliśmy do tej pory……..

 

 


Dramaturgia rośnie. Chłopcy szaleją miedzy alejkami.

 


Pan proponuje laminaty regulowane. Jasne. Pasować będzie jak Laminat do Sosny.

 


I nagle….SĄ! Pan mowi że maja jeszcze kilka takich ościeżnic w takim małym Innym Sklepie.

 


Oczywiście na drugim końcu miasta. Dziś nic z tego.

 


Bierzemy więc same skrzydełka.

 


Z dostawą na pojutrze razem z plytkami.

 

 


W średnich humorach wracamy w noc. Zapewniamy się nawzajem że Budowa Domu w takich Warunkach jest Absolutnie niedopuszczalna!

 

 


Ilość spraw jakie PP załatwia w tym tygodniu jest Parlamentarnie Porażająca. W zasadzie należałoby postulować o prace przedszkola do 21 i dostarczanie Chłopców do domu od razu uśpionych w piżamkach. Toż to nie ma czasu żeby nawet porozmawiać.

 


Do tego wiosenne przesilenie wyjątkowo złośliwie w tym roku działa.

 


PP dopadło w zeszłym tygodniu, a mnie dla odmiany w tym. Zasypiam jak Koń – stojąc – tuż po uśpieniu Bamboli…

 


Czyli już Dwa tygodnie wieczorami ze sobą nie gadamy – no bo jak tu rozmawiać z bezsilnym Człowiekiem w Letargu???

 

 


Cały kontakt operacyjny to telefony w ciągu dnia.

 

 


Następnego dnia wyprawiam się na drugi koniec miasta, żeby wrócić z rzeczonymi ościeżnicami. W tamtym sklepie nic nie wiedzą o zaprzestaniu produkcji…..no, ale nic dziwnego skoro Tam właśnie kreujemy SSANIE RYNKOWE

 

 

 


Po dwóch dniach Nowina od PP.

 


Skrzydła przywieźli. I płytki.

 


Ale NIE TE!

 

 


Pan we Wdzianku się pomylił, zamiast pomarańczowe wysłał nam beżowe…..

 

 


Takie proste Zamówienie było.

 

 


To co to by było jakbyśmy TAK CAŁY DOM BUDOWALI???!!!!

Willie

Willie i jego Dom

Wiosenne Ocieplenie

 

 


O czym tu pisać? Chyba o wiośnie pozostało.

 


Albo o niedawnych feriach.

 


Albo o wcześniejszym chorowaniu.

 

 


Co by to nie było – na budowie Bez Większych Zmian.

 

 


Za to w Krynicy naoczni świadkowie mogli podziwiać Kolejnego z Klanu który rozpoczyna karierę śnieżną pod okiem instruktora by w ciągu 2 tygodni z Kompletnego Nielota przeobrazić się w Posuwisto-Zwrotnego Narciarzyka.

 


Tylko Orczyk jeszcze w tym roku się nie chciał Polubić. I wcale mu się nie dziwię. Mnie też nie chciał. Na odchodnym jak we Dwóch z Kacprem się mieliśmy zabrać na górę Wyszarpał za Ramię tak że do dziś czuję. Orczyk, nie Kacper.

 


Filip za to Luzik. I to taki że momentami nie mogłem nadążyć z przypomnieniem że na stoku powyżej 30% nachylenia Skręty są OBOWIĄZKOWE.

 


Na odchodnym Fil wykonał widowiskowego Fikoła z wykręcaniem nóg. Na szczęście wszystkie stawy i kości bez zmian.

 


PP patrzyła na te nasze Męskie Podrygi z pobłażliwym uśmieszkiem. Ona wszak doskonali się na SMOLBOLDZIE. Jak to trafnie ujął Kacper

 


Uff – Białe Szaleństwo w czystej postaci!

 


Super.

 

 


Wszystko co super tez się kończy niestety. I wraca Codzienna Szarówka.

 


Na pocieszenie najwyraźniej Wiosna puka. Gdy rano tak zastuka słoneczkiem i ciepłym powiewem to naprawdę Nastrój zmienia się błyskawicznie.

 


Prościej tez rozstrzygnąć Ciągnące się niedomówienia i nerwostany.

 

 


Nawet na budowę się wybrać. Czy tez jakbyśmy coraz bardziej chcieli – przejść się do NOWEGO DOMU.

 


Tak tez Chłopcy za nami mówią od czasu jakiegoś.

 


Wiosna to poczucie tylko potęguje.

 


Czujemy że coraz bardziej Chcemy.

 

 

 


BB dostał już Pół Dymisji.

 


Pozostała Połówka spodziewana w najbliższą sobotę. Jesteśmy już nawet umówieni.

 


Powód jest banalny i znany od dawna. Znowu nie dotrzymał terminu kilku prac które nie pozwalają wejść ekipie od podłóg.

 


Jedyny plus że w końcu zaczął uszczelniać progi balkonowe w jakiś sensowny sposób – czyli wg przekazanych wskazówek z uszczelnieniem taśmą pod ościeżnicą, zalaniem wylewki, zabezpieczeniem płynną folią i na to dopiero płytki. Tylko czemu dopiero Teraz??!!! To klasyczny przykład jego kompletnego irracjonalnych działań – zmarnował kilka tygodni na bezsensowne prace by teraz wszystko spruć i robić prawidłowo – tak samo było przecież z grzejnikami. Nasze oczekiwania zawsze są takie same – chcemy żeby dobrze działało.

 

 


Aby wpuścić Podłogowców brak jest tylko: progów balkonowych, wyrównania wylewek, założenia kołnierzy i kratek na grzejnikach podłogowych oraz skończenia mokrych robót w łazience Chłopców na piętrze a dokładnie – 3 metry mozaiki do położenia i pomalowanie sufitu….

 


Tylko.

 


Aż.

 

 


Każda robota ma to do siebie że trwa dopóki się jej nie skończy.

 


I to dla nas jest niezrozumiałe jak BB zarządza ekipą i czasem. Nieciągle i nieliniowo.

 

 


Czas był do połowy lutego. Przedłużka do powrotu z ferii.

 


Na oficjalne spotkanie Kontrolne BB wpadł z Zaskakującym Ochroniarzem. Rozpoznałem po chwili – to Mityczny Właściciel firmy która jest od początku w naszej umowie na równych prawach z firmą BB. Czyli taki Papierowy BB 2.

 


Tak tez się zachowywał. Papierowo.

 


Po fakcie rozważyliśmy że jego obecność prawdopodobnie miała związek z mocnym podejrzeniem BB że jechał po wypowiedzenie i pewnie chodziło mu po głowie jakieś rozliczenia.

 


Rozliczenia dostał a jakże. Nie po to szlag nas trafiał z PP noc wcześniej że zamiast rozkoszować się wrażeniami z solidnej Dawki Testosteronu (:_) !!!! to ślęczymy nad cyferkami, robotami i umowami.

 


Rozliczyłem ile odsetek urosło od uzgodnionego terminu zakończenia prac, ile prac jest zrobionych i za ile wg kosztorysu umownego. I Kontrolka Kto Komu.

 

 


BB na razie dostał tylko Część Pierwszą – ile odsetek i kary. Kary za zerwanie umowy z jego winy za kilkukrotne opóźnienie uzgadnianych terminów. Do tego podsumowanie listy pozostalych prac w podziale na PILNE – do następnej soboty i RESZTA – do końca miesiąca. I oficjalne pismo że niedotrzymanie któregoś z tych terminów skutkuje rozwiązaniem i rozliczeniem umowy.

 

 


Czemu nie do razu Fora Ze Dwora?

 


Tu właśnie leży Pogrzebany Hot Dog.

 

 


Mamy rozgrzebane kilka robót, czyli najgorszy wariant do szukania zastępców.

 


Nie mamy znajomych budowników - copyrajt Filip – właśnie na niedzielnym spacerze do kaczek wyznał że w przyszłości zamierza być „budownikiem” „ale SZEFEM!” i to dopiero po tym jak będzie Prezydentem „I każe wszystkim Szybciej Pracować!” – skąd mu ten PREZYDENT SIĘ WZIĄŁ – może że wzrostem podobni????!! Marzenia o Szybszym Pracowaniu to akurat wiem gdzie słyszy co drugi dzień…..i to właśnie dotyczące BUDOWNIKÓW

 

 


Wywalenie BB oznacza że i tak stajemy z robotami, do tego nie wiadomo na ile.

 


Z drugiej strony pozostawanie z BB w tym trybie oznacza że i tak stoimy z robotami. I też nie wiadomo na ile.

 


Po prostu - jakby nie patrzeć Poziomica z Tyłu.

 

 


BB wdzięczne tłumaczenia sprowadzają się do tego że to „NIESOLIDNI BUDOWLAŃCY zawodzą”. Poumawiał a oni albo pouciekali albo pochorowali albo popili.

 


Nie wiemy czy się śmiać czy denerwować. Śmianie zdrowsze jednak…..

 


BB przy okazji opowiada nam Dowcip Sezonu. On już się wycofuje z wykończeń! Nasz ostatni Dom robi. Taaa. To zupełnie by pasowało do Stylu w jakim pracuje…….

 

 


A propos – już nie będziemy Tego Glazurnika podkupywać. Ostatnie dwa tygodnie spędził w upojeniu niezdolny do wysiłku budowlanego. Choroba narodowa i zawodowa, niestety. Na budowie ostatnio tylko Młody robił i sam szczerze przyznawał bez bicia że robi tylko Proste Prace bo się boi coś napsuć….dobre chociaż i to. Jak sobie przypomnimy gadaka-malaka to takie Podejście wydaje nam się wręcz Chwalebne…….

 

 


Ha! Rewelacja Sezonu dla odmiany to Pokój Rycerski Chłopców. Panny Malarki wykonały już Zamek i Rycerza i Wieże Warowne. Nie możemy się napatrzeć! Chłopcy tylko na fotkach widzieli ale już im się Buzie Cieszą

 

 


No i w zasadzie to wszystko.

 


W poniedziałek rano Ochrona złapała z rana Glazurnika na włamie do domu. Dobry Znak – wydobył się z Ciągu…… .Zły Znak – ręce najwyraźniej tak się trzęsą że nie może trafić z kodem w klawiaturę…… .

 

 


Wkurzenie miesza się z Zobojętnieniem.

 


Aby do soboty.

 


Potem zajmiemy się psychicznym pressingiem na Podłogowców aby zechcieli dać gwarancje na podłogi mimo braku paru metrów glazury na ścianach łazienki…..

 

 


Już rozwieszamy Wici po Znajomych że szukamy glazurnika, hydraulika i malarzy NA GWALT ……PS - PISZCIE NA SKRZYNKE W STOPCE .

 

 


A w międzyczasie Toczymy Negocjacje Handlowo-Techniczne z poleconym Panem Sztachetą. Dzięki Jacek i Aga! Tylko tej drogi roztopionej Wam współczujemy szczerze …….choć z drugiej strony – żaden Potencjalny Złoczyńca też się stamtąd szybko nie wydostanie!

 

 


Zawsze jest Druga Strona. Sztuka ją tylko należycie Docenić.

 


Na szczęście Wiosną wszystko łatwiej

Willie

Willie i jego Dom

Próg Wytrzymałości

 

 


Wiecie co wczoraj się działo. Letnia zadyma w środku Zimy.

 


Czyli DESZCZ walący bez miłosierdzia od Bladego do Późnej.

 

 


Właśnie Późną wylądowałem kolo naszego Domu. Wcale nie miałem do niego zaglądać.

 


Wypełniałem bowiem Tajną Misję Sąsiedzką.

 


Jest tak Tajna że na pewno nie powiem. Nawet jak by mnie chcieli Zlustrować.

 


Na pewno Chcą. Sądząc z reakcji – Drżą z Podniecenia na samą Myśl.

 


Tacy są. Ci Oni.

 


Podniecają ich nie te rzeczy co mnie.

 

 


Jako się rzekło – byłem w Tajnej Misji i zupełnie Przypadkiem zobaczyłem ze się u nas Świeci Światło!

 

 


Niemożliwe – pomyślałem.

 


Omamo mam Omam – dodałem po chwili.

 


Znaczy Chleją – rozumnie skontrowała Druga Polowa Mózgu.

 

 


Z różnych więc Powyższych Przyczyn chwilowo tam nie wszedłem. Po wypełnieniu Misji pojechałem do Lokum.

 


Się Uzbroić.

 

 


I taki właśnie zajechałem jeszcze raz Późną.

 

 


Lał Deszcz.

 


Lał tak że aż mi się auto zapadało pod nogami. Znaczy razem ze mną. Brr. Straszne uczucie Nie Posiadania Amfibii.

 

 


Nic to – wycofałem wieloślad na Suchszy Grunt i przeskokami dotarłem do wejścia.

 


Zaskoczę Ich – znowu pomyślałem.

 


To taki wieczór był.

 


Myślący.

 

 


Wszystko miałem co trzeba. Tylko nie klucze do Drzwi po właściwej stronie.

 


Miałem po swojej. Ale po kilku minutach Szarpania Się (oczywiście przy zachowaniu Najwyższych Standardów Ciszy) odkryłem że Nie Miałem kluczy po tamtej stronie. A wtedy nie można otworzyć.

 


Trudno.

 

 


Pukaniem przerwałem Narastający Suspens (i Niewyobrażalne Chlejstwo jakie moje Duszne Oczy tam widziały).

 


Wytoczył się Pijany Elektryk.

 


Ha!

 


Ledwo stał!

 

 


Wmaszerowałem Godnie.

 


Potoczył się z Marną Miną za mną. Coś tam wyszeptał że już spał. Spojrzałem uważniej.

 


Nie widać Wódy. Nie widać Ekipy. Nie czuć Oparów.

 


Chyba rzeczywiście spał.

 


Hmmm.

 

 


W każdym razie nie zawadzi Taka Kontrolka co jakiś czas!

 

 


Ruszyłem Tam gdzie Chciałem. Nie chciałem. Wiedziałem co tam zobaczę. Nie chciałem ale musiałem.

 

 


Mokra wylewka pod oknem balkonowym w sypialni.

 


Wiedziałem.

 


Łudziłem się.

 


Ale wiedziałem.

 


Leje się jak przez Dziurawą Piankę zabezpieczoną Listewką na Silikonie. Plama na 20 cm od okna na całej szerokości!

 

 

 


Nie zmieniło to generalnie Wybuchu emocji.

 


Nie kto inny jak Pijany vel Zaspany Elektryk zarzekał się tydzień wcześniej że przejdzie 13 razy wokół domu na rekach jak będzie przeciekać.

 


Skinąłem Palcem – PROSZĘ BARDZO! I JAZDA MI Z TYMI KÓŁKAMI TERAZ!

 

 


Był na tyle Pijany/Zaspany że zapomniał o zwyczajowym Chamstwie i Bezczelności. Zrobił Głupią Minę i się schował.

 

 


Taaa.

 


Niby że mi to coś pomogło.

 

 


Nic a Nic. Adrenalina dalej waliła. Sprawdziłem salon. Tu niespodzianka. Zdążył zakleić ytongiem obramowanie grzejnika pod balkonem.

 


Teraz NIE WIDAĆ czy cos leci. Nie widać od razu – musi minąć trochę czasu aż przesiąknie pod tym ytongiem.

 


Przecież wiem że leci tak samo jak w sypialni.

 

 

 


Wypadłem z domu do auta i zadzwoniłem do BB.

 


Miał szczęście.

 


Nie odebrał.

 

 


Wystukałem SESEMESA. Drukowanymi literami.

 

 


Dziś rano odebrał.

 


Nawet nie próbowałem dyskutować. On próbował. Nie pozwoliłem.

 

 


Ma zrobić tak jak każą materiały szkoleniowe jednej firmy od uszczelnień. TERAZ.

 

 


Ale to chyba jakas Ukryta kamera jest. Zaraz po skonczeniu rozmowy z BB zupełnie z Nienacka i Skąd Inąd zadzwonił jeden Pan do mnie. Nie znam, nie widziałem, nie słyszałem nawet. A on akurat zna. Nawet w moim domu był. BB mu pokazywał jako przykład swojej Doskonałości Budowlanej.

 


Chciał ostrzec. Bo buduje z BB dom. I co chwila jakaś wpadka. Aktualnie dach przecieka.

 


Extra.

 


Ponarzekałem Wspólnie.

 


Niby nic, ale zbliża.

 

 

 


Cała ta historia nie zmieniła tylko jednego w relacji z BB.

 

 


Nadal MAMY GO DOŚĆ.

 

 


Przekroczył Próg.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...