Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    122
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    1 405

Entries in this blog

Willie

Willie i jego Dom

Połowinki

 

 

 


Nawet się termin zgadza – bo jak miałem kiedyś Połowinki to tez wypadały na koniec stycznia – sam środek Męczarni Młodego Studenta. Męczarnie były Absolutnie Oczywiste.

 

 


Przecież zacząłem Jedną Szkołę w Starym Dobrym Socjalizmie a kończyłem zupełnie Inna Szkołę w Nowym Drapieżnym Kapitalizmie. Zero Ludzkiej Twarzy – jak teraz – tylko walka o Przetrwanie!

 


Widać to było zwłaszcza po tych profesorach którzy na I i II roku wykładali nam zawiłości ekonomii Politycznej Socjalizmu i Jej Niezaprzeczalnej i Nieodwołalnej Wyższości nad Świętami Bożego Narodzenia (i Zgniłym Zachodem). Walcząc o przetrwanie na V roku z wypiekami na twarzy wykladali nam Tłumaczenie czemu Wtedy nie Byli Szczerzy

 


Zdaje się że Znakomita Większość spokojnie dotrwała emerytury na uczelni. Niektórzy chyba nawet do dziś tam urzędują.

 

 


Powyższe oczywiście było Nie Na Temat.

 

 


Połowinki dotyczą BB tym razem.

 


Zapauzowałem uroczyście Stoper żeby pochylić się nad Wykonanym Odcinkiem Robót.

 

 


200 PROCENT NORMY!

 

 


Normy BB rzecz jasna. Wedle Listy to bedzie jakies 20%........

 

 


Czyli stan na dziś – w balkonach tarasowych podklejone listewki na silikonie coby nie ciekło.

 


Ciekło po pierwszym założeniu listwy – jak jeszcze Wiosna panowała i deszcz sypał rzęsisty. Czyli tydzień temu.

 


Teraz nie Ciecze.

 


Niestety po mojemu tylko dlatego że przypadkowo zamarzło Medium Cieczące. Jak tylko odpuści mrozek jesteśmy umówieni na próbkowanie wodne. Nie mam dobrych przeczuć.

 


Przewertowałem zasoby Ludzkiej Głupoty czyli wyciągnąłem z sieci kilka interesujących Dyskusji o temacie uszczelniania progów.

 


Listewka aluminiowa z silikonem to Najniższy Wyobrażalny stopień zabezpieczenia progów balkonowych przed wilgocią. Należałoby tam jeszcze jakąś uszczelkę włożyć, albo pomyśleć o dodatkowym progu…..Ciekawe czemu to wszystko przychodzi do głowy w momencie kiedy jest Po Czasie?

 


Może z powodu całego mnóstwa Innych niezwłocznych tematów…..w każdym razie ten nie wygląda najlepiej.

 


Jeśli będzie ciekło to każemy zrywać natychmiast, jeśli nie to dopiero jak tylko się pogoda poprawi…..

 


Najbardziej irytuje fakt że kilka razy te progi już mnie męczyły ale zawsze jakoś temat uciekał na potem…..a potem jest już teraz, bo przecież podłogi zamówione i chcemy zacząć w lutym…..inna spraw że BB ZAWSZE ma odpowiedź „ZAWSZE tak robimy i ZAWSZE jest dobrze”.

 


Dobrze też miernik wilgotności działał. Dopóki nie przyszedł fachowiec podłogowiec ze swoim……

 

 


Generalnie BB mamy dość.

 

 


Niech zrobi to co na liście i …BE GONE FOREVER.

 


PP w przypływie Desperacji rzuciła całkiem niegłupią koncepcję – WYKUPMY GO.

 


Tzw zaproponujemy Glazurnikowi prywatny kontrakt i niech robi już tylko dla nas…..najwyraźniej już tylko On pozostał w firmie oprócz właściciela.

 


Nasz Elektryk Wielu talentów (zwłaszcza Krasomówczych) chyba w końcu powiedział za dużo. BB go zwolnił. Nie moglem uwierzyc - ten FILAR FIRMY! Znaczy - koniec juz Bliski.....

 


Natomiast w ramach walki o termin podobno jeszcze wpadnie pokończyć światełka. Nawet się chyba nie chce mi denerwować. Nie mogę nawet.

 


Zetkę w komórce miał zrobić!

 

 


Glazurnik w ramach tej samej walki z terminem w te pędy robi….sufit w łazience i wyprowadzenie odpowietrzenia kanalizacji na dach…..a glazurki leżą w tych swoich sreberkach……..

 

 


Atmosfera więc na budowie jest tak gorąca że w pokoju PP wyrosła Palma

 


Od podłogi do sufitu. Najlepszy dostępny model. Bezwodna. Czyli tylko tyle wody jej potrzeba co do tych farb malujących.

 

 


W podobny sposób w planie jest jeszcze Tor Wyścigowy w sypialni Chłopców i Zamek w Oficjalnej Bawialni. Czyli w Magazynie Zabawek.

 

 


Nowy Dom jest niezbędny w tym zakresie. Gospodarka Polska generuje agresywnie nadwyżki Zabawek własnych i z importu. Lwią część z okazji przeróżnych Okazji Dziecięcych m.i. PEŁNE 6 LAT FILIPA! (bo ostatnie kilka miesięcy napytanie o wiek odpowiadał bardzo starannie „5 lat, 9 miesięcy i Trzy Czwarte”!) ostatnio przetransportowano do naszego starego Lokum. Ciężko już wepchnąć tam Chłopców na noc…..stąd też w Nowym Domu jeden (i to największy) pokój oficjalnie zostanie Bawialnią Dziecięcą…..

 

 


W niedzielę – pierwszą zimowa tej zimy najpierw godzina prania mózgów żeby Chłopcy zechcieli oderwać się od zabawek na rzecz tak doskonałej rozrywki jak odśnieżanie + darmowy pociąg sankowy w postaci tatowej.

 


Odśnieżanie się od razu przyjęło –jest to rewelacyjna okazja żeby wpadać po pas w największe nasze zaspy ogrodkowe + wyrównać nieco rachunków braterskich szuflami prosto na czapkę……po wyładowaniu Pierwszej Energii Towarzystwo dało się załadować na sanki i łaskawie pociągnąć na samą Budowę. I ja też tam byłem i wszystkich Ciągnąłem

 

 


Tam krótka wizytacja postępów budowlanych i Gwóźdź Programu – czyli Brykanie po śniegu w Nowym Ogrodzie widać że już go lubią!

 

 


Ja też lubię – teraz kiedy spadł gruby śnieg, jest prawie równy i taki czysty i zadbany…..może by się dało tak na stałe jakoś urządzić, jakaś wizualizacja holograficzna czy co

 

 


Hmmm…. Jak tak mi się napisało to może pójść za ciosem?

 


Hologram walnąć na te niewykończone wszystkie DROBIAZGI i zamieszkać!

 


I do Pensjonatu tez wysyłać Hologram zamiast się Samemu denerwować co rano że Przeproście i Sp (ponownie) nam Most Północny uwala……

 

 


Lecę. Sprawdzę oferty.

 


Jakby co – to i tak nikt nie pozna że następny post przygotuje HOLOWILLIE

Willie

Willie i jego Dom

LISTA

 

 


BB się stawił jak trzeba na Spotkanie Rozliczeniowe.

 


Może nie do końca trafił w Dobre Miejsce. Wpadliśmy na niego wyjeżdżając z osiedla. Udało się nakierować na właściwy Azymut

 


Pomknęliśmy więc do Domu i po zwyczajowej chwili chrząkania, rozglądania i ogólnego dobrego wrażenia wyciągnęliśmy LZR.

 

 


LISTA ZALEGŁYCH ROBÓT.

 

 


LISTA była tworzona od dni paru w postaci wolnych myśli wymieszanych z pogłębioną analizą.

 


Wolne myśli dostarczała PP. Ja resztę.

 


To straszne jak Ciężko się zebrać we Dwójkę żeby przedyskutować taki temat jak LISTA zaległych robót.

 


W wolnym czasie wieczornym gdy Chłopcy już Ululani i bije 22……oboje mamy ochotę na wszystko tylko nie rozmowy budowlane.

 


Hmmm.

 


W zasadzie to Prawda jest jeszcze bardzie j skomplikowana.

 


Na rozmowy budowlane TEŻ nie mamy ochoty. I na to Wszystko też nie. Ochoty zostaje tylko na jakieś tam Drobiazgi.

 


DVD, ksiązka, szydełko.

 


Poszukiwanie Dożycy na allegrze……

 

 

 


Mimo wszystko Lista została ogólnie zaakceptowana. JA ani PP nie mieliśmy wątpliwości że jest Dobra.

 


I tu niespodzianka.

 


BB tez nie dyskutował z ta tezą.

 

 


Najważniejszy punkt brzmiał – PODŁOGI.

 

 


Po pierwsze – NIE robi ich BB.

 


Po drugie – musi skończyć do połowy lutego wszystko co przeszkadza w rozpoczęciu prac podłogowych. Patrz pierwsze 8 pozycji na liście.

 

 


BB jakoś się nie wzruszył strata zlecenia podłogowego. Czyli kolejny dowód na słuszność naszej decyzji…….

 

 


Jak zwykle był Współpracujący.

 


Dobrze mu to robi generalnie – PP na przykład tez w bezpośrednim starciu odparowuje z chęci do rękoczynów.

 


No bo jak ktoś się nie broni i zgadza ogólnie?

 

 


Zawsze mówię że na dłuższą metę taka strategia jest Zdrowsza. Dla obu stron

 

 


BB dostał od nas Listę w ilości dwóch.

 


Jedna dla niego.

 


Druga dla Ekipy.

 


I pouczenie menadżerskie – żeby monitorował z lista w reku. Bo tak właśnie my to zrobimy.

 


Oczywiście podziękował.

 


W ramach Miłych niespodzianek zaanonsował Kolejne Przybycie Elektryka… ..tym razem w roli ogolnobudowlanej….a przede wszystkim ma w końcu progi balkonowe uszczelnic!

 


Bo po ostatnich deszczach znowu naciekło do salonu i sypialni!

 


Próbę wody wykonamy zaraz po zrobieniu.

 

 


Spotkanie zakończyło się więc w atmosferze porozumienia. :)

 

 


Na wszelki wypadek jednak zadzwoniłem zaraz po rozstaniu do BB na komórkę.

 


Żeby przypomnieć że końcowy zapis na Liście o rozliczeniu odsetek z OBU UMÓW wejdzie w życiu po niedotrzymaniu aktualnego TERMINU.

 


BB wyprostowany (słychać to było w głosie) potwierdził że rozumie.

 

 


Połowa lutego.

 


To już za 4 tygodnie.

 

 


No to zasiadamy wygodnie w fotelu i włączamy stoper.

Willie

Willie i jego Dom

ZIMA STULECIA

 

 


Dzieci, Chorzy i Starcy przykuli się do grzejników…..ZARAZ!

 

 


TAK to było na początku tej strony czyli jakieś 12 miesięcy temu.

 

 


W tym roku jest Krańcowo Inaczej.

 


Brytyjczycy lojalnie ostrzegają że Nadciąga Najcieplejszy Rok Cywilizacji jaką znamy.

 


Kochani Bracia ze Wschodu tak samo prognozują upały i usłużnie kurek zakręcili z ropą cobyśmy nie musieli płacić Bezdurno za Nic.

 

 


Czy może być Piękniejsza Prognoza dla Inwestorów Budowlanych?

 

 


Należałoby dodać też dla Klimatyzatorów.

 


I Piwnych Dystrybutorów.

 


I Lodziarzy.

 


Robaki się też cieszą. Różne. W zasadzie Wszystkie powinny.

 

 


Wszystko się grzeje w kilkunastostopniowych STYCZNIOWYCH UPAŁACH.

 


I tych Czterdziestostopniowych tez się pogrzeje.

 


Co to niewątpliwie nadciągną. Gdzieś tak po Wielkanocy obstawiam.

 

 


Wszystko się grzeje.

 

 


Tylko Dwie Rzeczy nie.

 

 


Robota w naszym Domu.

 


Ani w nim Wylewki.

 

 


Albo BB źle widzi z powodu upałów. Pomierzył w weekend Elektronicznie i na dole nadal powyżej 3%, na górze nadal powyżej 2% z Jednym Wyjątkiem……..pokój z Bawolikonem osiągnął i PRZEBIŁ Krytyczną Granicę 2%! Spadł aż na 1,8…….niewiarygodna historia!

 


Prawie się cieszymy.

 


Albo nie. Bo ile wymarzonej podłogi można położyć w jednym pokoju – Pech chciał że to jeden z najmniejszych!

 


Do tego nie rozumiemy jak to możliwe – ten dosechł mimo że była Dolewka Wylewki zaledwie 3 miesiące temu (dodatkowe rury pod balkonem do ogrzewania) a reszta NIC NIE DRGNĘŁA???

 

 


Ja bym to Dogłębnie Zanalizował!

 

 


PP nie czekała na mnie i moje Przemyślenia, tylko od razu pojechała zamówić podłogi i monterów. Za to ją właśnie (czasem) Kocham do Szaleństwa. Czasem – bo nie da się tak bez przerwy. Nadciśnienie przecież może wystąpić jak się nie unormuje emocji. Więc Dawkuję.

 

 


Bo Ja nie potrafię podjąć Decyzji bez poświęcenia jej Całego Siebie. Czasu, Emocji, Dramatu Rozterki.

 


Zwracam uwagę na Czasu.

 


Szybkość podejmowania decyzji to Mocna Strona mojej PP. Dokładnie jak Yin do mojego Yanga

 

 


Bo kiedy ja już zapadałem w Analityczną Zadumę usłyszawszy przez telefon o efektach mierzenia BB to PP właśnie opowiadała co dalej się wydarzy po podpisaniu umowy!

 


W ramach usługi przyjadą najpierw zmierzyć wilgotność metodą Łupaną czyli zagłębią się w Głąb wylewek żeby omacać Wewnątrz Co Piszczy….czekamy niecierpliwie czy wyniki będą Z czy Ro Zbieżne.

 

 


Wtedy zadecydujemy finalnie co do Wykonania i Wykonawcy.

 

 


Bo umowa z BB opiewa i na podłogi ale:

 


- nie wyrobił się Dramatycznie z terminami pozostałych prac. Znowu.

 


- widać i słychać Dramatyczny Brak Kadry. Postępujący.

 


- sam nie kryje że w podłogach nie ma Dramatycznie Wielkiego doświadczenia…a jakby nie kryl to tez jakby bylo WIDAC...

 

 


Teraz zobaczymy czy miernik (POŻYCZANY każdorazowo) ma choć dobry.

 

 


Ale w zasadzie się o to z PP nie kłócimy. Oboje wyraźnie czujemy że Nie Chcemy żeby to BB podłogi robił.

 


Kobiecy Instynkt.

 

 


A nasz jedyny Glazurnik ciesząc się pogoda Wolno dłubie taraski, Łazienki więc nadal kwiczą z lenistwa, choć podobno pokleił trochę płytek ściennych jak padało – ale zapomniał o paru dekorach, więc….zwolna wokół się trawa zastanawia….a my……….

 

 


Siedzimy na Kupce i Przesypujemy z lewa na prawo.

 


Kupka się z Banku dostała. Znaczy sie FOTO spodobalo!

 


Z lewej to nasze.

 


Z prawej to Wykonawcy i Materiały.

 


Dobrze że odkurzacz centralny będzie – z lewej strony zostanie nam spora kupka KURZU do wciągnięcia

 

 


Uwaga – Akcja przyspiesza – oto news dnia Dzisiejszego:

 

 


AHA!

 


FUCK!

 


AHA!

 

 


PP miała rację!

 


Właśnie Fachowiec Podłogowy PODAŁ WYNIKI!!!

 

 


WYLEWKI MAJĄ 1%.

 


JEDEN PROCENT!!!

 

 


Metoda chemiczna i nawiercenia – oficjalnie dająca GWARANCJĘ….i tak jest w calym Domu z dwoma wyjątkami – zupełnie logicznymi – 2% ma wylewka wokół klatki schodowej (wylana w listopadzie) i pod oknem Bawolikonu (również) :)

 

 


Czyżby Dobra Nowina!?

 

 


No nie do końca……PP ma Nagły Skok Ciśnienia Wściekniczego…

 

 


Bo:

 


1. Fachowiec podał szereg prac które MUSZĄ być zakończone przed rozpoczęciem podłóg m.i. górna łazienka (zaawansowanie 15% na dziś), uszczelnienie otworów balkonowych (nie zrobione) wykończenie otworow grzejników podłogowych (jw.), spolerowanie krawędzi gresów na styku z podłogą (jw.)…..

 


2. Fachowiec również wyjaśnił że pomiar elektroniczny może odbiegać od chemicznego o MAX JEDEN PROCENT….czyli BB nas oszukał albo ma sprzęt do mierzenia twardości jajek a nie wilgotności podłóg……

 

 


Musiałem sam do BB zadzwonić, bo Moja Ukochana stwierdziła że nie da rady porozmawiać w Sposób Cywilizowany. Natomiast Płonie Żądzą rozmowy Niecywilizowanej… Z facetem który pod hasłem wilgotnych wylewek opóźnił wszystkie roboty jakie tylko mógł i który 3 dni temu ponownie wciskał nam że trzeba czekać...

 


Trzeba czekać.

 


Ale na NIEGO……

 

 


BB krótko zakomunikowałem że chcemy na spotkaniu na budowie ustalić termin zakończenia robót i skomentować efekt pomiaru wylewek (usłużny glazurnik w międzyczasie już doniósł że była konkurencja). Nie zdradziłem efektu Zaskoczenia poza krótkim stwierdzeniem że efekt jest „lepszy”…….. ......w tzw Miedzyczasie przygotujemy z PP DOKLADNY plan spotkania i oczekiwanych ustalen......

 

 


Oj – dla mnie to jednak DOBRA NOWINA. Można Zacinać Konie i JAZDA Z TYM WYKOŃCZENIEM!!!

 

 


With or Without BB!

Willie

Willie i jego Dom

Minęła Chwila

 

 

 


Musiałem cos chlapnąć nie tak. Z Góry poszła żółta kartka. Teraz mam być grzeczny i starać się.

 


Staram się.

 

 


Bo przecież budowa się nie skończyła. Nie mogę więc tak dziennika zakończyć.

 


W Polu.

 

 


Tym bardziej że mamy Kota.

 


Zupełnie Innego niż Domowy. Domowa Bestia jest nadal na starym lokum.

 


A w domu się ujawnił Nowy. Znowu Ona. I zachowuje się jakby nas kochała co najmniej jak Stara.

 

 


Glazurnik ja przyhołubił, a potem się sama nauczyła wsuwać do domu przez szpare przez Niezałożony próg w garażu ….teraz chyba będzie miała gorzej, bo próg właśnie zrobiony.

 


Ale i tak glazurnik wpuszcza za dnia.

 


Nie ma co ukrywać – Fajna jest a my Koty lubimy. Jak się uchowa i z Bestia dogada to ma Poważne Szanse na Kontrakt.

 


Oczywiście jeśli jej Serduszko wytrzyma widok Doży. PP już zaciera ręce i zbiera adresy. Panienka jest nam potrzebna na wydaniu. Czyli Jakoś tak 8 tygodniowa. I to jeszcze przed przeprowadzką, żeby w Starym Lokum pożarła i podarła co ma do pożarcia i podarcia.

 

 


Z ciekawostek budowlanych – Kuchnia się nam Objawiła. Na same Święta.

 


Jeszcze w sobotę Pan Majster dokręcał zaworki i takie tam.

 


Popatrzyliśmy sobie na nią z Zachwytem i w te pędy zaordynowaliśmy Zakrycie Folią coby Kot z niej nie korzystał. Ślady już widać zwiedzania blatów….

 

 


Gdyby jeszcze jakiś Biały Zrzut wisiał to już naprawdę można mieszkać. :) Naprawdę Na Upartego.

 


Bez podłóg, drzwi i sławetnego progu w garażu.

 

 


Co do podłóg PP przeliterowała BB Ultimatum na pomiar wilgoci. Czas właśnie mija. Jutro. Wyposzczeni Alternatywni Operatorzy czekają….

 

 


Nasz Jedyny ( bo Jedyny) pracujący Glazurnik niestety zarzucił pracę nad górną łazienką. PP oddelegowała go do wykańczania płytek na tarasach i schodach bo w koncu Mrozy kiedys wpadna.

 


A tych Płytek co to ich NIGDZIE nie można dostać było w opinii BB - PP namierzyła po drugim telefonie.

 


Stopień naszego Zirytowania/Zobojętnienia/Świadomości/Zaprawy (do skreślenia wg upodobań i samopoczucia) najlepiej pokazała wspólna reakcja. Pokręciliśmy głowami z westchnieniem w tej samej tonacji.

 


BB już nawet nie udaje że mu zależy.

 

 


A nas przy nim trzyma w zasadzie tylko Pan Irek – rzeczony Glazurnik. Z trzech powodów.

 


Po pierwsze i najważniejsze – bardzo się nam podobają efekty jego pracy.

 


Po drugie – jest w pracy w zasadzie Codziennie.

 


Po trzecie – jest w ogóle Jedyny na tej budowie od jakiegoś czasu, choć…od kilku dni towarzyszy mu jakiś Nowy. Ksywa – Pomocnik. Miejmy nadzieję że pod nadzorem.

 

 


Do zakończenia elewacji brakuje jeszcze płytek na cokole i listew zewnętrznych pod drzwiami balkonowymi.

 


Oba tematy maja już wielomiesięczne Brody.

 

 


Westchnienie.

 


W tej samej tonacji.

 

 

 


Podłogówka dziwnie się zachowuje ostatnio. Działa tylko część, co wyraźnie stwierdzamy gołą ręką. Reklamację złożyliśmy u BB i czekamy co dalej.

 

 


Bank wpadł zaraz po Nowym Roku z aparatem, obfotografować nasze Żądanie Ostatniej Transzy.

 


Czekamy w napięciu co z tego wyniknie.

 


Żądanie bowiem nieco jest Na Wyrost, ale z racji obsuwy na podłogach w zasadzie niewiele można zrobić….a termin wykorzystania kredytu zaraz mija. Tak to chociaż zostawiamy ślad że Chcieliśmy……wykorzystać

 

 

 


…i tak to leci…….

 

 


Plany na Nowy Rok – życzymy sobie jak najlepiej. Bez Wielkich Konkretow.

 


Innym też.

 

 


Zdrowia.

 

 


Reszta Zawsze może poczekać.

Willie

Willie i jego Dom

Rozwód Nadciąga na Budowę

 

 


Nie tylko pogoda się popsuła.

 


Relacje międzyludzkie też.

 

 


Moje z PP na szczęście są pod Kontrolą i Specjalnym nadzorem.

 

 


Ale nadciąga Kryzys z BB. Ewidentnie.

 


Znaki na niebie a zwłaszcza ziemi się Potęgują.

 

 


Powód jest Oczywisty dla Stron. Wszystkich obecnych i podglądających.

 


Kasa.

 

 


BB zaczyna mnożyć żądania a dzielić robotę. W zasadzie nie da się już bardziej Podzielić.

 


Ostatnio bywa tam JEDEN pracownik. Dokładny, solidny, WOLNY. Robi glazury. W tym akurat jest Dobry.

 


A prac niepokończonych przybywa.

 

 


Najgorsze jest to że absolutnie Żadne Terminy nie obowiązują. Czyli umawiamy się i zawisa to powietrzu, opatrzone standardowym: jutro się za to biorę.

 


Chyba mamy dość.

 


Zbieramy siły i argumenty. Kupiliśmy Lornetę i wypatrujemy Punktu Przegięcia. Jeśli nadejdzie to Się Żegnamy. Pozostałe roboty zrobimy już z Nowymi najemnikami. Niektórzy już nawet przebierają nóżkami i rączkami. Obiecują dyskonty itp. itd. Jeśli zamówimy towar z montażem….

 

 


Ech Budowanie. Ile Cię trzeba cenić Ten się dowie …….Kto Cię ZAKOŃCZY……..

 

 

 


Jedno co dobre że nie płacimy dopóki nie skończy.

 


Ergo Sum jak mówi Sum – jak nie skończy to nie zapłacimy.

 

 

 


Wczoraj zrobiliśmy kolejny Odbiór Prac wskazywanych przez BB jako skończonych. W tym slawetny gres co go PP obejrzec nie mogla, zlozona chorobami.

 


Po kolei.

 

 


Kuchnia – sufit z gipsu i malunki.

 


Fajnie, ale mamy uwagi. Male ale upierdliwe.

 


Bo jeśli pomalowali ścianę to czemu na samym końcu zostawili pasek centymetrowy białego…..

 


A jeśli pomalowali wnęki okienne to czemu nie wyczyścili potem zachlapanych ram okiennych….

 


A jak pofugowali płytki na ścianie to czemu nie wyrównali w rogu granicy z druga ścianą…..

 


Same OCZYWISTOŚCI.

 


Dla nas.

 

 


Dla wykonawcy najwyraźniej SĄ to Zupełne Nowości…..

 


BB zarabia na Dobra Opinię i Potępiająco Strofuje kolegę malarza……(dziś jakiś Straszliwy Tłum stołuje się w naszym salonie przy deskowym stole – oprócz glazurnika jest i malarz i elektryk i jeszcze ktoś bliżj mi nie znany)……także jest Kogo Strofować

 

 

 


Gres w kuchni i hallu. Dzieło w spadku od Malaka-Galaka. Niestety.

 


Z osiągnięć: jedna płytka wystająca z poziomu w hallu, druga w kuchni. Ale szczyt jest gdzie indziej.

 


Mamy w projekcie taki A LA KŁAZI dywanik. Dokładnie na wejściu do Domu. Pierwsza rzecz na jaką będziemy Patrzeć po wejściu. W środku 2 duże płytki, otoczone Stadkiem Maluchów.

 


Stanęliśmy nad Nimi i Staliśmy czas jakiś.

 


Nikt nie wiedział Jak zacząć. Obrazowo tylko tak można to ująć – Fale Dunaju……

 

 


BB Niemal nas rozbawia swoimi tłumaczeniami. Że Niełatwo takie Małe ułożyć na jednym poziomie.

 


PP z miejsca go spunktowała – że też cena za te Małe była wyższa niż za inne.

 


Znowu zapada Zaduma.

 

 


Ktoś musiał to w końcu powiedzieć – DO WYMIANY. Oczywiście na koszt BB.

 

 


Mała łazienka – zastygła w ¾ roboty. PP czujnie zauważa że ostatnio były płytki na obudowie Geberta.

 


BB nie przeczy. Były.... źle położone ….ale wraca do pracy (podobno) drugi glazurnik i się tym zajmie.

 


Od przyszłego tygodnia.

 


Podobno.

 

 


Łazienka dolna. To mila chwila dla odmiany. Nasz Jedyny Prawdziwy Glazurnik naprawdę się tu spisał.

 

 


Oj, poigrałoby się wśród tych Mozaik Wannowych….ale Te Wszystkie Przyjemności nadal cały czas jeszcze przed nami

 

 


Idziemy na górę. Chwila dyskusji w górnej łazience. Tu prace są w toku, na oko w połowie toku.

 


Aktualnie Glazurnik czeka na część kranu której Ku Naszemu Zdziwieniu nie było w pudełku z napisem Kran.

 


Zupełnie naturalnie okazało się że ten kawałek należy zamówić osobno……

 

 


Ale łazienka to tylko Przykrywka wyprawy na górę.

 


Grzejniki.

 


Pomysł był prosty jak cep.

 


Grzejniki maja być schowane we wnękach w ścianach kolankowych poddasza – miejsca akurat, trzeba tylko zostawić dziurę na wlot na dole i wylot na górze.

 


Właśnie omawiamy stan Po Drugiej Poprawce.

 

 


Prosty jak cep pomysł nie może się jakoś zrealizować…….i ciężko mi zrozumieć gdzie leży problem. Najwyraźniej jest Mentalny. Pomysł jest widać Zbyt Radykalny dla wykonawcy.

 


W każdej (!) wnęce grzejniki wystają z dołu albo z góry. Przeważnie i i.

 


Dyskusja odkrywa pokłady inwencji BB.

 


Bo Brak było projektu.

 


Bo miały być kratownice.

 


Bo nigdy nie robił (O! zbliżamy się do czegoś)

 


Bo ma być po 10 cm wlotów a wnęka za mała (tu mała (o)Podpowiedź – kto wnęki budował mając w reku wymiary grzejników???........ .)

 


Bo zupa była za słona…..

 

 


Jesteśmy Zmęczeni.

 

 

 


No i na ten moment Nic Nie Wiemy…..bez podłóg nie zrobimy ani schodów ani drzwi ani wentylacji……wylewki schną w tempie bliżej nieznanym……niby piec miał być podkręcony a w domu jakoś upał nie bucha…..

 

 


Jakby tu POWIAC OPTYMIZMEM???

 

 


Święta za 4 tygodnie.

 


Następne za 18……………….

Willie

Willie i jego Dom

Całe Moje Szczęście w Chorobie

 

 


Zażyłem Sczepu Grypowego. Jak co roku zresztą – mam taką Świecką Tradycję już od lat paru. Oficjalnie to GrypoChron. Nieoficjalnie – poprawiacz nastroju. Pozwala poczuć się Lepiej na samą myśl. Przezorność i Odporność wszak cechują odpowiedzialnego Człowieka Nowej Rzeczypospolitej.

 

 


Szczep się przyjął na Schwał. Grypy ani śladu.

 

 


Mam ANGINĘ.

 

 


W sumie czuje się Bosko. Zwolnienie to Oficjalny Czas Boleści i nomen-omen Ogólnego Zwolnienia od Obowiązków. Kiedy mija już Pierwsza 39 stopniowa Fala a Szarpiące Bóle Pleców też dają odetchnąć – zaczyna się życie na walacjach.

 


Herbatki, łóżeczko, książki, telewizor.

 


Rodzina na paluszkach. W tym Dzieci Oficjalnie Odstawione od Piersi.

 


Ech.

 

 


No chyba że Wybuchnie Zaraza.

 


PP razem ze mną. Zaraz potem Filip. Kacper się jeszcze trzyma. Ale sądząc z zachowania – albo mamy )Pełnię Księżyca albo Prątki i Bakterie już zaatakowały jego Ośrodek Samozachowawczy. Jak inaczej tłumaczyć Trzy Kary Kątne w ciągu 1,5 godziny……….

 

 


Z racji Zarazy Przywileje rozkładają się demokratycznie na Tego kto Akurat zdradza Największe Objawy.

 


Mój dzień był wczoraj.

 


PP w niedzielę.

 


Dziś miało się Ku Lepszemu.

 


Cóż za Szczęśliwy Zbieg Okoliczności. Znam Dokładnie Jednego Osobnika który potencjalnie się Nie Cieszył.

 


W ogóle.

 


Wy też go znacie.

 

 


BB.

 

 


Zupełnie Znienacka wczoraj wysłał Rachunek.

 


Wyszeptałem do słuchawki (wszak to był Mój Dzień) że siły brak, najwcześniej jutro PrzedsięWezmę wyprawę do Komputera. A potem Nie Dodałem że Autoryzację Rachunku przeprowadzi nasz Główny Kontroler.

 


PP aż zatarła ręce.

 


Wszyscy Budujący wiedzą o co chodzi. Jak już trafia się Okazja żeby dostać Delikwenta Wykonawcę w pozycji Klęczącej to Absolutnie należy wycisnąć wszystkie złości, niedoróbki i plany na przyszłość.

 


To ostatnie to taka Stara Zabawa.

 


On udaje że podaje Jakieś Terminy.

 


My udajemy że Wierzymy.

 


Ale Gra jest na tyle wciągająca że gramy w to już Drugi Rok.

 

 


BB zadzwonił więc z Samego Rana dziś.

 


Przygotowałem Grunt. Mamy zastrzeżenia i Odbiór nastąpi na Budowie.

 


Oczywiście że się zgodził. Z Głosu przebijała mu nieskrywana ŻĄDZA PIENIĄDZA.

 

 

 


Ja tymczasem przygotowywałem Perfekcyjny Materiał Dowodowy dla PP.

 


Porównanie Cen z Wycenami z umowy.

 


Analiza odchyleń.

 


Wyjaśnienia – sugestie – strategie negocjacyjne.

 


Słabe punkty Przeciwnika.

 


Możliwe Pułapki.

 

 


Takie tam.

 


SUN TZU.

 

 


NA Zapleczu jestem naprawdę Niezły. Wariantuje Wszystko co możliwe albo i nie bardzo.

 


Sam się czasem gubię w tym gąszczu. Ale wnioski wychodzą mi niezłe.

 

 


I najpiękniejsze jest na końcu.

 

 


PP potem przekazuje to paroma Stalowymi Zdaniami. I rozstrzyga Wszystkie Wątpliwości (a miewam ich zwykle niemało) jednoznacznie.

 


Na Naszą Korzyść.

 

 


Do tego dawno nie miała okazji z BB. Uzbierało się.

 


Zacieraliśmy ręce.

 

 


Zacieraliśmy. :)

 

 


I dokładnie godzinę przed Spotkaniem PP Zacierając Ręce Padła na łóżko.

 


Do Objawów Wczesnej Anginy znienacka dołączyły się Zwijające Skurcze Żołądka.

 


Kanał.

 


Serio. Angina to nic.

 


Skurcze po prostu Ścięły PP.

 

 


Nie było wyjścia. Upewniwszy się że Nos-Spa, Termofor i Filip nad nią czuwają mogłem tylko Pokrótce uzgodnić Główną Linię Negocjacyjną i pojechałem Osobiście.

 


Że przypomnę.

 


Wczoraj jeszcze widziałem Obroty Sfer Niebieskich w naszym pokoju. A może i samą Kopernikową. Albo Gozdzikowa.......

 


A dziś przyszło Odbierać Zestaw Wykończeń który od początku Pilotowała PP z Ewą.

 


Z Analiz na Front.

 

 

 


Najgorzej szło mi pospisywać wszystkie Ważne Detale które PP mi cichutko starała się opisac przed wyjściem.

 


Na miejscu jakoś jednak odcyfrowałem. I polecieliśmy z BB po poszczególnych pozycjach.

 

 


Łazienka odpadła z miejsca. I z Rachunku. Brak fug, brak części płytek, części mozaiki.

 

 


Nasza Strategia Rozliczeniowa jest bardzo prosta i znana BB od początku.

 


Płacimy po skończeniu.

 


Doskonale wiemy że Zapłata wcześniej powoduje jedynie Wzmożony Wypływ Gotówki bez efektu budowlanego.

 


Do tego Na Szczęście mamy to zapisane w umowie.

 


A już Absolutnie na szczęście mamy w drużynie PP.

 


Bo ja czasem Prawie zapominam o tych Żelaznych Zasadach – jakoś tak BB na mnie działa tym swoim Brakiem Agresji………

 

 

 


Mimo wszystko próbował m nie przekonać. Że fugi po malowaniu (??? Ja tam się nie znam – z głupia frant więc odparowałem – TO MALUJCIE!) a płytki jak będzie grzejnik (to było akurat proste – BB się dowiedział Niezwłocznie że grzejnik miał wyspecyfikowany MIESIĄC temu i dlaczego go tu jeszcze niema to Absolutnie nie moja tajemnica).

 


 

 


Polecieliśmy po hallu i gresach. Problem. Większośc schowana pod folią – z uwagi na świeże fugi i jakoś tak. Indagowany na Okolicznośc BB pokazał wymienioną płytkę w rogu na łuku.

 


Czyli że zrobione. Czułem się jednak niepewnie. Fatalnie że PP tego nie może obejrzeć.

 

 


Idziemy dalej. NA wysokości.

 


Malowanie poddasza. OK. kolory są. Ale brak osłon na grzejnikach. Nie tylko że nie pomalowane. W ogóle ich tam nie ma.

 


Wiadomo co będzie jak zaplacimy za malowanie.

 


Założą i pomalują.

 


Koło Wielkanocy.

 


A ja bym chciał przed Wigilią. Tak żeby zapłacić za to malowanie BB na świeta.

 

 


BB wzdychając zsunął się za mną do Kolejnej Dużej Pozycji Rachunku.

 

 


Tarasy.

 


Zgoda że jest więcej metrów niż oryginalnie wyceniał. Z faktami nie dyskutujemy.

 


Ale fakty Są tez takie że brak części fug, brak wykończenia progów wszystkich drzwi wokół domu, brak wyłożenia przy komórce i na balkonie.

 


I oczywiście schody. Częściowo tylko podocinane plytki , nie zakończone. BB tłumaczy że musi najpierw zrobić pionowe płytki klinkierowe.

 


Ale przecież wiem.

 


Stary Dobry BB – przecież elewacji nie możemy rozliczyć od wiosny przez te płytki. I nie trafia do mnie wyjaśnienie że Nigdzie Ich nie ma….taki BUM.

 


Ja jestem od płacenia, BB od logistyki.

 

 


I tu pławiąc się w słoneczku Cieplejszego Listopada Beztrosko Wlazłem w Minę.

 


Stary Dobry BB odpalił ją zupełnie Niewinnie.

 

 


Że schody tarasowe to Przecież Dodatkowe Koszty.

 

 


???!!!

 

 


Dla przypomnienia. Moja Strategia negocjacyjna jest Elastyczna.

 


Co oznacza że Im Bardziej tym Bardziej.

 


Dopasowuje się do Drugiej Strony.

 

 


Łagodny BB działa na Mn ie uspokajająco.

 


Podstępnie Atakujący BB Wręcz Przeciwnie.

 

 


Do tego Osłabiony Gorączką Organizm nieco zmienia charakter. Zwyczajowe Blokady Charakterologiczne się Nie Włączyły.

 

 


Jak tylko się podniosłem – wjechałem na BB w Pełnym Rynsztunku.

 


Aż się Murarze Płotkowi dyskretnie wycofali Za Linię Ogrodzenia.

 

 


Co On sobie żarty robi!? Po 3 miesiącach negocjacji cen wykończeniówki Teraz mi wciska że w ramach ceny za tarasy NIE MA wliczonych schodów???!!!

 


Nie będzie schodów, nie będzie w ogóle zapłaty za tarasy.

 

 


BB tez widać po chorobie.

 


Nie będzie zapłaty nie będzie wykończenia.

 


I jeszcze Zaległe Żale. Że pewnie znowu chcę Obciąć mu wypłaty za Opóźnienia.

 

 


O.

 


Świetna myśl. W ferworze zapomniałem. A my już 3 tygodnie po terminie z umowy.

 


W takim nastroju nie można marnować Żadnego Naboju!

 

 


Po starciu na Schodach nieco Okrwawieni wycofaliśmy się do narożników.

 


Następnie wróciliśmy do Cywilizacji.

 

 


Omówiliśmy co JEST zaakceptowane i na co faktura może być wystawiona.

 


Reszta zawisła w Gradowym Milczeniu.

 

 


Jeśli o mnie chodzi to BB miał Wybitne Szczęście w Mojej Chorobie.

 


Bo zaraziłem PP i jej tu nie było.

 

 


A to byłby Ostatni Jego Dzień na naszej Budowie.

 


A tak to dostał Oficjalne Stanowisko Inwestorów razem z Opcją na Kasę.

 


Jeśli schody zrobi.

 

 


Nawet mu na końcu powiedziałem że jak już robi to dobrze. Ale ZAWSZE po terminie.

 


A on się skarżył na niedolę Wykonawcy. Że zawsze coś jest Wbrew najlepszym Chęciom.

 

 


Ba.

 


Przecież wiem.

 


Miałem to w szkole.

 


OPERATIONS MANAGEMENT.

 

 


Trzeba wiedzieć Kiedy Chorować.

 


 

 

 


PS - oficjalnie od Dziś żyjemy już na WYŻSZEJ STOPIE. Po rozwiezieniu humusu działką nam podjechała o jakieś 15 centymetrow do nieba.......

Willie

Willie i jego Dom

ŻENUA ciag dalszy albo O Sztuce Obsługi Klienta

 

 

 


Kuchnia kwiczy że chce do nas. BB stanął na uszach żeby pomieszczenie Dyszało z niecierpliwości, z gotowymi wszystkimi kaflami, kablami, dziurami, otworami a nawet Fugami. Jak nie on po prostu.

 

 


Wszystko było gotowe Dwa tygodnie temu.

 

 


Odpowiednio wcześniej PP podjęła Kroki ku Wyposazeniu. Przegląd rynku, wybór egzemplarzy, przegląd oferentów.

 


Pełna profeska.

 


Jako Klient przygotowała się perfekcyjnie.

 

 


W końcu w puli znalazły się dwa sklepy. Z Internetu.

 


Wygrał ten deklarujący że dostawa w Trzy Dni.

 


Rewela.

 

 


Choc na boku powiem – nie to żeby jakieś geny czy Pomrocznosci wizjonerskie – ale Ciężko mi było uwierzyć w takie szumne zapewnienia.

 


Się to nazywało w mojej szkole Market Promise.

 


I od razu było z gwiazdką i podkreśleniem - że Najgorsza Rzecz dla sprzedawcy czegokolwiek to tak zwany OVERPROMISE.

 


Po naszemu to Nie Obiecuj Gruszek na Wierzbie.

 


Bo o wiele łatwiej Wkurzyć niż Zadowolić Klienta.

 

 


Tyle Podręcznik.

 

 


A praktyka wygląda tak że PP TEŻ nie do końca wierzyła w te zapewnienia. Zamówienie poszło więc 10 dni przed uzgodnionym terminem Dostawy.

 

 


Dzień przed terminem zadzwonili że NIE MA.

 


 


Obsztorcowani przeprosili że nawala hurtownia.

 


Hmmm. Że tak powiem to nie nasz problem.

 


Nasz to konieczność przesuwania montażu w ostatniej chwili z powodu NIESOLIDNOSCI SPRZEDAWCY.

 


Sklep na pytanie ile czasu potrzeba JESZCZE zapewnil że MAKSIMUM TYDZIEŃ.

 

 


Przesunęliśmy montaż od razu o 2 tygodnie. Spoko, relaks.

 

 


I pojechaliśmy sobie do Juliusza C. Sprawdzić przepis jak się buduje Imperium pod hasłem IV Republiki. Bo się nam wydaje że coś Tym Naszym Imperatorom nie idzie zgodnie z planem. To chcieliśmy pomóc.

 

 


A tu pech.

 


Juliusz C zszedł był. Nie przeżył Idów Marcowych.

 


Popatrzyliśmy więc tylko na te wszystkie Ruiny.

 


Potłuczone rzeźby.

 


Śmieci na ulicach.

 


Kolosalne Ślady Dawnej Wielkości.

 

 


I nie mamy nic do dodania. Co najwyżej Ostrzeżenie. Żebyśmy przypadkiem w tej naszej Drodze do Wielkiej Zmiany nie przeskoczyli od razu do tego OSTATNIEGO Etapu. Upadku.

 

 


Ale wyjazd super. Kilka dni NIE MYŚLENIA o budowie, o pensjonacie, o codzieńszczyźnie.

 

 

 


Dopiero po powrocie.

 

 


Glazurnik skończył dolna łazienki i aktualnie buduje górną. Na oko ze 3 tygodnie. Albo i jeszcze ciut.

 


BB szuka miernika do pomiaru wilgotnosci wylewek.

 


Płotek PRAWIE wymurowany. Został tylko wjazd na koparkę którą BB od 3 tygodni umawia na rozsypanie HUMUSU. Jak się płot zamknie to koniec pieśni. Zostaną grabie i łopaty.

 


Przy okazji okazało się że tylna skrzynka elektryczna dorobi się jednak Kołderki z Klinkieru. W toku dyskusji upadła koncepcja przesuwania jej na drogę – w sumie nigdy nie wiadomo co tam kiedyś będzie a i też jak na swojej ziemi to na swojej…….

 


Cały czas wiszą jeszcze Drobiazgi do pokończenia. Małe ale Wiszą.

 


Schody - trzeba zalać otwór wokół klatki.

 


Progi tarasowe - powykańczać na styku z gresem.

 


Kabel - przeprowadzić z domu do ogrodzenia coby Raził i Czuwał.

 


Takie tam.

 


D(robne) UpeRele.

 

 


No i kuchnia we wtorek.

 

 


A dziś PP dostała przed południem Zwięzłego ESEMESSA. Że sklep zadzwoni jak będzie miał Komplet.

 


?

 


Niezwłocznie Połączyła się Głosowo. Że co to znaczy – skoro jutro (poniedziałek) ma być Dostawa???

 


?

 


Nie mają umywalki i baterii. I NIE WIEDZĄ KIEDY BĘDĄ.

 

 


!<#@%*

 


A po krótkim namyśle PP dodała jeszcze

 


*&!!!!....!!!!!

 

 


Zrobiło wrażenie.

 


Zamiast kolejnego esemessa zadzwonił Imć Szef.

 

 


Na zarzut że sobie kpi bo ma opóźnienie 3 tygodnie i dalej nie potrafi potwierdzić daty stwierdził że PRZECIEŻ WIADOMO ŻE TAK WYGLĄDA TEN BIZNES.

 

 


Nie wiemy, nie znamy się, w końcu nie musimy.

 

 


Ale o co innego chodzi.

 


Czy on nie zdaje sobie sprawy że to niepoważne??? Co innego gdyby od początku sprawę postawił jasno – zwykle trwa to 2 tygodnie, ale max miesiąc. OK. zamówilibyśmy wcześniej. Nawet i o siedem tygodni.

 


Ale SAM KILKAKROTNIE ZAPEWNIAŁ że 3 dni bez problemu – i to mając w ręku nasze zamówienie.

 


Do tego całkiem nie małe. Bo całościowo te sprzęty zamówiliśmy u niego....

 


A tak to znowu musimy odwoływać ekipę kuchenną, a co gorsza nie wiadomo o ile…..

 

 


Ale najbardziej nas wkurza fakt Kłamania w Żywe Oczy. I jeszcze groźba na zakończenie rozmowy ze jak się będziemy tak stawiać to jeszcze nam to zlecenie odwoła!

 

 


W tym momencie to w zasadzie Koleś sobie Skreślił Klienta.

 


TO ON NAM ŁASKĘ ROBI????

 

 


%%%&)()_)@)&%@$#&

 

 


PP właśnie wisi na telefonie u konkurencji.

 


Ale kto nam odda te Obumarłe w ataku wściekłości komórki mózgowe???

 


I kiedy wypadaja NASTEPNE IDY MARCOWE???!!!

Willie

Willie i jego Dom

O wyższości Wysokości

 

 

 


Akcja była jak Służbowa. Oczywiście Służb Specjalnych.

 


Drzwi wejściowe trzeba było wyjąc i włożyć z powrotem. Zaangażowany był BB i Okiennicy. Jako odpowiedzialni za Złą Wysokość. Po otwarciu pod drzwiami zostawało może z centymetr….a to jeszcze w czasach kiedy tam była tylko wylewka betonowa.

 


Udało się. Drzwi pojechały do góry o jakieś 2 centymetry. Uff. Załatwiony kolejny problem.

 


To tak na wiosnę jakoś się wydarzyło.

 

 


I już na jesieni BB wziął się za kładzenie gresu przed wejściem. Tak się wziął że po standardowym kilkutygodniowym oczekiwaniu przyszedł Fachowiec i machnął połowę w dwa dni….chodziło o to żebyśmy nie zdążyli zareagować.

 


Dopiero potem.

 


Fachowiec Być Może nie wiedział co z drzwiami robiliśmy. Teraz przecież to już wszystko zarobione, zaglifowane i w ogóle.

 


Ale oczy chyba ma.

 


Raczej ma.

 


Jak się witał to patrzył.

 

 


Ale jak skuwał wylewkę to już nie.

 


Skuł tak że drzwi teraz po otwarciu wiszą dobre 3 centymetry nad poziomem gresu. Revelka.

 


Powiesimy przed wejściem znak „Uwaga Próg. I Zły Właściciel”.

 


Bezmyślność wykonawców nie ma barier. Na warczące pytanie, pada prosta odpowiedź: - on tu jest od kładzenia a progiem to BB się zajmie…… BB ma wizję obłożenia progu żeby się komponowało z gresem. Co wysokości to jakoś nie ma wizji. Tak wyszło.

 


Tylko Po Cholerę się bawiliśmy w podnoszenie pół roku temu……..

 

 


Pomijając ten Incydent fachowiec kończy obłożenie tarasów. Z przerwami na Przygodne Popijawki z Ekipą Teściów.

 


Akurat się załapałem na jedną. To znaczy butelki zdążyli schować jak wszedłem Niestandardowo po 7 wieczorem sprawdzić szybko poddasze. Ale brzek szkla byl klasyczny

 

 

 


A na poddaszu słupy nabrały szlachetnej barwy Złotego Dębu. Idealny kolor do innych naszych kolorów. Na ścianach bowiem mamy ich Kilka. Każdy pokój ma swój. Każdy kolor ma inną barwę niż to co na próbkach. Chyba się przyzwyczajamy.

 


Złoty Dąb tez wyglądał Idealnie na próbce.

 


W Realu wyszedł Nieco Ciemniej. Może i Złoty on jest. Ale na pewno Stary tak że aż poczerniały.

 

 


Na tym etapie niezbędna jest Złota Zasada Psychiczna. Żeby Się Nie Wykończyć.

 


Zasada ma kilka Członów. Trzy dokładnie.

 

 


1. Zawsze jest Trochę Inaczej niż na Próbce.

 


2. Ale Można się Przyzwyczaić.

 


3. Nie można się Wściekać. Ciągle.

 

 


Albo tez Jak to mawia jeden Wesoły Budowlaniec z BBC – BĘDZIE SIĘ PANU PODOBAŁO

 

 

 


Z osobistej praktyki wiem że najgorsze jest Pierwsze Wrażenie. Potem się człowiek przyzwyczaja.

 


Omijać wzrokiem

 

 

 


Najgorzej się przyzwyczaić do Fachowców niestety.

 


Jakoś tak prawie rok temu wpadli do nas Flip i Flap żeby instalację gazowa wykonać.

 


Przypłaciłem to ciężką Nerwicą przed i po. Zwłaszcza w Trakcie.

 


Nie pamiętam żeby trafił się nam Bardziej Wpieniający Koleś niż Flap. Wszystko mu było w Poprzek. Najbardziej Robota.

 


Aż się z tego z PP pożarliśmy. To znaczy niby chodziło o kwestie budowlane.

 


Ale tak naprawdę Wylała się ze mnie ŻÓŁĆ po spędzeniu kilku godzin we Flapowym towarzystwie.

 


Brr. Jeszcze mnie zatrzęsło.

 

 


No i się okazało że słusznie. Bo Wrócił.

 

 


Zaczęło się od niewinnej wiadomości od PP. Trzeba przesunąć Zawór Gazowy na rurze w kuchni.

 


Głupia sprawa. Tam gdzie jest teraz będzie Martwa Przestrzeń. Zabita na wieki i w ogóle Dziki Haszcz. Zero Dostępu.

 


Opanowując gonitwę myśli upewniłem się że oboje mówimy o tym że za tydzień już Będą Meble???!!

 


Jako fanatyk Planowania i Wariantowania jeszcze jakiś czas temu to bym na pewno Zwariantował. Przecież to trzeba załatwić w pięć dni!

 


Ale obecnie obserwuje u siebie Zadziwiający Objaw. Im bardziej PP szlag trafia przy Zarządzaniu Wykończeniami tym spokojniej do naszej budowy podchodzę.

 


Niewątpliwie ma to związek.

 


Rok temu ja odchodziłem od zmysłów przeżywając każdy etap niemalże na poziomie śrubki. PP była w miarę spokojna.

 


Więc teraz na odwrót.

 


Pomaga.

 


Poza tym pensjonat mi wybitnie pomaga, pochłaniając znakomitą większość moich negatywnych uczuć.

 

 


Gazownicy dojechali więc już po 3 dniach poganiani przeze mnie bardzo asertywnie.

 


No i Flap.

 


Od razu go poznałem, po naburmuszonym głosie gdy zadzwonił dopytać który to dom.

 


A jak wspomniałem że właśnie rozmawiam z żoną na drugiej linii telefonicznej o miejscu umieszczenia zaworu od razu wybuchł – on na pewno nie będzie dzwonił do mojej żony ze swojej prywatnej komórki!!!

 


Q F J. że tak powiem.

 


Przecież w ogóle się nie zająknąłem na ten temat, a temu już w Poprzek!

 

 


Wieczorem PP zdała mi relację. Nic się facet zmienił. Wpienia nawet na odległość.

 


No, ale zawór zrobili. Będzie pod zlewem, za śmietnikiem. Też Niezły Haszcz. Ale za to można będzie się dostać

 


Mimo że się pultał że co to za wymysły.

 


Ech.

 

 


Najgorsze że w kraju zostają Ci Gorsi Fachowcy……..

 

 


Choć są wyjątki.

 


Po pierwsze Gadak Malak dostał dymisję. Za ogólnie ujmując Słaby Performance. BB teraz kombinuje jak ponaprawiać największe fuszerki w gresie w hallu…..

 


Po drugie Glazurnik łazienkowy jest rewelacyjny.

 


PP wzdycha na same wspomnienie dolnej łazienki…..podobnie Nasza Czarodziejka. Choć wyskoczyła Skucha. Na projekcie zaznaczyła zawory których wcale nie będzie – glazurnik dokładnie jak i całą resztę zrobil. I mamy tez dziury w ładnych płytkach do załatania….na szczęście tylko dwie.

 


Cieszę się i westchnę jak już wszystko będzie pokończone. Teraz czas na łazienkę poddaszową czyli Chłopców.

 

 


Chłopców jeszcze czeka malowanie Niezwykłości w ich pokojach.

 


Po pierwsze i najważniejsze – Zamek w pokoju Zabaw czyli największym poddaszowym.

 


Po drugie – tor wyścigowy w pokoju spaniowym.

 


Czekamy na projekt Panny Malarki i chcemy to zrobić jeszcze przed przeprowadzką…..oj chyba Sam Tam Będę Przesiadywał

 

 

 


A na dworze….

 


Im bardziej spada temperatura tym szybciej rośnie ogrodzenie. Z przodu już w zasadzie słupki stoją klinkierowe, a nawet w środku już zamurowana skrzynka listowa i kamerka do mrugania oczkiem na przechodniów.

 


Szybki jest ten Pan Płotek.

 


A że nie da się bez Trudnych Pytań to dzwoni i pyta.

 


Najpierw jak rozwiązujemy problem Ziemski. Czyli znane powszechnie zagięcie horyzontu. U nas na długości 50 metrów robi się jakieś 30-40 cm różnicy poziomu. Do tego Nasz Stary Dobry Już Znajomy Sąsiad też z tym walczył i w rezultacie ta podmurówka tez jest nierówna. Będziemy robic uskok na połączeniu bo inaczej na końcu działki podmurówka wchodziłaby w ziemię….prosto pod skrzynkę rozdzielaczowi na granicy z Teściami.

 


I ta skrzynka tez nam Klina Zabija. Jak Cholere ominac bez budowy Mocarnej Murarki.......

 

 


PP po konsultac jach z Tesciami podjęła menadżerskie decyzje – skrzynkę przesuwamy do przodu żeby nie obudowywać sztachetami bez sensu a podmurówkę robimy tak aby poziom był równy na długości. Czyli z jednej strony uskok bo nie da rady, ale z drugiej powinno się udac bez uskoków – po prostu poziom płotu będzie schodził razem w poziomem gruntu….stwierdziliśmy że 20 centymetrów różnicy Wysokości na Długości 50 metrów będzie niezauważalne……

 

 

 


Przy okazji kolejny fachowiec zgotował nas swoim podejściem do klienta.

 


Po 3 tygodniach oczekiwania kiedy to robił wycenę montażu sztachet na listopad - Nie Zadzwonił.

 


PP zadzwoniła.

 


A ten rozbrajająco zakomunikował że Nie Dzwonił bo on i tak może dopiero na wiosnę robić!

 

 


No Żesz Q F J…..Żenada.

 

 


W rezultacie rozmawiamy z BB czy by tego nie zrobił. BB jak to BB. On by wszystko zrobił, tylko Nigdy Nie Wiemy jaki będzie termin Odbioru No i też nad ceną się zastanawia już z tydzień……

 

 


Odkurzacz też mnie nieco zgotował. Od 2 tygodni umawiamy się ze przyjedzie w tym tygodniu zainstalować szufelkę w kuchni PRZED meblami.

 


To Wczoraj mi zaczyna jakieś smętne opowieści że w zasadzie to muszę zagwarantować że zapłacimy od razu, bo tak to on nie robi w ogóle to się zastanawia, bo tylko dla samej szufelki jechać…..

 

 


No Żesz…..ja nie wiem jak z Tymi Ludźmi rozmawiać. To ja mam się jeszcze prosić żeby mnie łaskawie obsłużył…..oj żeby nie terminy to bym go już chyba pogonił…..ale tragiczne w tym etapie budowania jest to że to jak strzał w nogę…..jak rezygnujesz z tego z którym już masz temat rozpracowany to od razu miesiąc minimum w plecy…..tak w praktyce wygląda Straszenie Konkurencją na końcu budowy – czyli to Nas Straszą a Nie my Ich

 

 


A propos cen to Październik jest Ewidentnie miesiącem Swobodnego Spustu Surówki z konta….

 

 


Wreszcie wymienili krzywą ramę w balkonie w sypialni. No naczekaliśmy się niewąsko – od wiosny.

 


Za to przy okazji zareklamowałem drzwi od komórki ogrodowej które w ogóle się przestają zamykać.

 


No i kolejna rewelacja…… okazuje się że w komórce kumuluje się tyle wilgoci z przyłącza wodnego że bez wybicia otworu na wentylację i założenia ogrzewania to niedługo wszystko zgnije….trzeba nam było wstawić jakieś ordynusy metalusy a tak to teraz będziemy poprawiać – najgorzej z ogrzewaniem bo c.o. nie ma więc pozostaje jakiś pomysł na prąd……..

 

 

 


Budowa się już nie mieści czasowo w zapisach kredytu to wystąpiliśmy o przedłużenie terminu….w międzyczasie dostaliśmy już zestawienie rat kapitałowych do spłaty…oczywiście bez sensu do kredytu jeszcze nie zużyliśmy całego ale nikt tego w banku nie zauważył, spojrzeli tylko na datę na kalendarzu…..mi to nawet nie przeszkadza bo im szybciej kapitał spłacimy tym niższe odsetki będą, ale cały wic żeby ostatnią transze jednak DALI……..no i po to ten aneks…..pozycja numer czternaście na Liście Rzeczy Do Załatwienia…..

 

 


Z Dużych Kontraktów to zostaje nam jeszcze ten na drzwi wewnętrzne – jesteśmy przed Finalną Rundą Negocjacji….a że termin dostawy tradycyjny 8-10 tygodni to już realne ryzyko że możemy nie zdążyć w grudniu…..ale jakoś Też Mnie to już nie rusza….A byłem strasznie zawzięty bo najpierw miał być lipiec, potem październik, potem Absolutnie nieprzekraczalne Święta…….

 

 


Ale jak sobie pomyślę że mielibyśmy Na Siłę i Na Wariata pakować 7 lat mieszkania i przerzucać Siebie, i Sprzęty w ciągu paru dni po to żeby choinkę postawić w nowym Domu i spędzić święta w Totalnym Chaosie (bo schody będą w połowie grudnia, podłogi to teoretycznie przed samymi świętami, a drzwi zaczynają pachnąć styczniem, a pudeł będzie ze Sto Pięćdziesiąt) ……..to chyba Szkoda Nerwów.

 


Na szczęście nie goni nas konieczność opuszczenia obecnego lokum, a choinkę i tak możemy postawić i w kominku rozpalić w święta I tak zrobimy!

 


Willie

Willie i jego Dom

Październik Miesiącem Oszczędzania

 

 

 


Tak. To właśnie ten miesiąc.

 


Z jakiś dziwnych powodów za czasów Zatęchłego i Wyklętego PRLu był to czas kiedy wywieszano zachęty do oszczędzania. Problem był tylko z Zawartością do Odłożenia.

 


Taki Dom dajmy na to.

 


To można sobie było zobaczyć w serialu z Brazylii albo i w filmie kryminalnym zachodnim.

 


Żeby zbudować to Broń Boże nie można było oszczędzać. Wręcz przeciwnie. Nieźle trzeba było Dawać.

 

 


Dziś to w ogóle się Pokręciło na Odwrót. Oszczędzać nie należy Absolutnie. Trzeba Inwestować.

 


A Kredyty teraz są Oszczędnościowe!

 


Wynalazca tego hasła powinien dostać Premię za Machiavelistyczne Podejście do Klienta.

 

 


Żeby nie przedłużać. Zaczęły się u nas Oszczędności.

 


Topić.

 

 


Bo i jest Przyczyna.

 


BB jak się okazało miał ukryty Warunek Krytyczny niezbędny do odpalenia pieca.

 


Po prostu czekał czy Jesień idzie. Bo takie tam jakieś Ciepłe Wrześnie to żadna jesień.

 


Prawdziwa Polska jesień to zimno i plucha.

 

 


Na szczęście pogoda się wreszcie popsuła. I WŁALA.

 


Piec gra i trąbi. Razem z podłogówką, dmuchają nam też te wszystkie pochowane Konwektorowe Blachy.

 


Jest super.

 

 


W ramach akcji Grzanie glazurnik paraduje po domu w Galotach. Maksi Seksi.

 


Albo nie.

 


Ale i tak paraduje.

 

 


Do tego Miał Towarzystwo.

 

 


Ekipa Kominkowa zjechała, zupełnie tak jak umówiona. Ledwo zdążyłem ich obejrzeć a Już pojechali z powrotem. Wczoraj wieczorem. Zaraz po Uroczystym Odpaleniu.

 


Normalnie aż się Krepować nie będę.

 


Super mamy kominek.

 


 

 


Ładny to on był na tym rysunku co go lepiliśmy 2 miesiące temu.

 

 


Na żywo wyszedł po prostu Piękny.

 


Utwierdzamy się w przekonaniu że nie jesteśmy Kanciaki. Zdecydowanie Okrąglaki.

 


Dach z Falkami Wolich Ócz.

 


Okna z Łukami nadproży. :)

 


Terakota powywijana Falami na podłodze.

 


I teraz On.

 

 


Nasz Najfajniejszy Mebel NowoDomowy

 

 


Półokrągły kominek z trzema Półkolami sięgającymi sufitu. I Kafle.

 


Dla nich pojechaliśmy Aż w Góry. I warto było.

 

 


Stopiliśmy więc z Satysfakcją Kolejne Oszczędności Kredytowe.

 

 


BB doczekał się też Porcji za Piec.

 


Majster Ogrodzenie tez wyciąga ręce.

 


Płytki na taras przyjechały. Też nie za darmo.

 

 


Oj.

 


Oszczędzamy NA MAKSA.

Willie

Willie i jego Dom

Znikający Punkt

 

Willie Bauer wolno wciągnął chłodne poranne powietrze i zmrużył oczy.

Czas ocenić status sytuacji.

Koordynator Akcji w CTU (Czas Teraz Uderzyć) analizował położenie na mapach satelitarnych. Dla zatuszowania ich Prawdziwej Natury oficjalnie wykonał je wynajęty geodeta z pobliskich Marek. W głębokiej tajemnicy logo GEO – długoletni konsultant CTU wykorzystywany do zadań specjalnych.

 

Willie poprawił lekko swoją pozycję na wzgórzu. Słońce już wstawało i zaczynało przeszkadzać – w końcu miał je dokładnie naprzeciwko. Czas na Bany.

Rej Bany.

Tak pieszczotliwie określał swoje Wysłużone Czarne Okulary.

Model Druciak. Sprawdzał się w każdych warunkach. Słońce Chorwacji i Śniegi Krynicy.

 

Bauer uwaznie zlustrował całą okolicę. Wszystko pod kontrolą. Sąsiedzi jeszcze nie dawali oznak życia.

W końcu Nie Każdy ma Żelazny Organizm Agenta CTU. Niektórzy śpią dłużej niż 4 godziny.

Lecz nie Bauer.

Jego Misja nie pozwalała na to już od dawna.

 

Zaczęła się tak naprawdę już 2 lata temu – bezpośrednio po zakończeniu Szkolenia w Międzynarodowej Akademii Bauerów. W skrócie M B A.

Wtedy na zamknięciu dostał do rąk Deskę z Inskrypcją.

Wiedział jak Prawidłowo Odczytać pozornie zwyczajowy tekst o zakończeniu szkolenia.

 

Wiadomość była Prosta. Takie one zwykle są. CTU jest bardzo praktyczna. Nie Misja jest istotna. Człowiek.

 

CTU musiało zmienić bazę.

Obecna po 7 letnim wykorzystywaniu była zbyt rozpracowana przez Konkurencyjne Komórki a z biegiem lat zasiedlili ja Młodzi Agenci, którzy coraz bardziej desperacko potrzebowali Nowych Pomieszczeń Śledczych i Analitycznych.

 

Willie B. nie wahał się ani chwili. W uzgodniony sposób uścisnął rękę Szefa Wyszkolenia. Oficjalnie Profesora Orła. Faktycznie Agenta Wita. Dla Przyjaciół - Świętego.

Obaj wiedzieli że Misja Nie Będzie Łatwa ani Krótka.

 

Ale obaj tez wiedzieli że tylko Bauer może to Teraz wykonać. Naładowany całą świeżą wiedzą o świecie Agentów i wyposażony w nową Siatkę Kontaktów.

I najważniejsze.

Koordynatorem została jedyna osoba która była w stanie Kontrolować jego Zmienne Nastroje.

PP.

Agentka zwana Stal.

Na co dzień Oficjalnie używająca pseudo MATKA.

 

Bauer ruszył nie oglądając się za siebie…..był październik 2004 roku……..

 

 

Willie potrząsnął głową. Wspomnienia.

Nie czas teraz na to.

Czas na Uzgodnienie Koordynatów Sytuacyjnych.

I syrop.

Specjalny Energetyzujący Napój od współpracującej z Agencją Kompanią Braci Boni.

Fratrów.

W tych Dziwnych PISczących czasach był niezbędny aby umysł koncentrował się na Zadaniu. Bauer wiedział że Piszczykami zajmuje się inny Wydział jego Agencji. I pozostałych Agencji też.

CTU, KGB, CIA, MOSAD, HAMAS, GAY, PKP, WC…..za długo by wymieniać.

Każdy to wiedział.

Oni też o tym wiedzieli.

 

Układ działa.

 

Teraz jednak Willie Bauer potrzebował Innego Układu.

Układu Rzędnych.

 

Budowa nowej siedziby CTU była bowiem już na ukończeniu. Trwały ostatnie prace Przystosowujące.

Pokój Przesłuchań.

Pokój Szkoleń.

Pokój Odnowy Biologicznej.

Zapadnie Salonowe, sprytnie ukryte pod pozorem grzejników podłogowych.

Magazyn Broni Zaczepnej automatycznie wysuwany ze stropu garażowego.

Magazyn Broni Obronnej umieszczony w nagłówkach nad łóżkami Agentów.

Śluzy Powietrzne izolujące na wypadek Ataku Biologicznego.

I cała reszta.

Dokładnie według Standardu określonego przez Projekt CTU.

 

Została teraz rzecz Równie Istotna.

Ogrodzenie.

 

Musi spełnić Najwyższe Kryteria Obronności. A jednocześnie na zewnątrz wyglądać jak Zwykły Cywilny Płot.

 

Niełatwe.

 

Ale Bauer był przecież Szkolony. Wiedział Gdzie i Jak pytać.

I wiedział Kogo wysłać na Ostatni Etap.

Propozycje Nie do Odrzucenia.

Wtedy On Ubezpieczał z centrali.

Negocjowała PP.

 

Wszystko już było Gotowe na Pierwsze Zbrojenia.

I wtedy Bauer odkrył że Wróg Uderzył.

Oczywiście wiedział że Się Czai.

Zawsze się Czai.

To Pierwsza rzecz jaką wbija się do Głowy na Szkoleniu.

 

Willie zabezpieczył więc Budowę od Pierwszego Momentu Zamknięcia. Wróg więc uderzył Podstępnie.

Akcja Znikający Punkt.

A nawet dwa.

 

Pod pozorem Prac Wodociągowych zniknął bezpowrotnie Kołek Pozycyjny.

A drugi przesunął.

 

Willie musiał więc Wezwać Posiłki.

GEO nie mógł być użyty. Precyzja uderzenia wskazywała że GEO mógł być Spalony.

Z dawnych czasów PP wydobyła Nowy Kontakt.

Pseudo KOS.

Dla niepoznaki Kobieta.

 

Właśnie wczoraj była Narada. Pod przykrywką Spaghetti. KOS obejrzał Mapy. I zabrał się do roboty.

Willie dostał tylko jedno zadanie.

Pilnować Pozostałych Punktów.

I czekać na Wysłannika z Detektorem Zaginionych Kołków.

 

Pociągnął znowu z Pękatej Buteleczki.

Charakterystyczny Słodko-Cierpki smak rozszedł się z wolna po podniebieniu i wolno zaczął płynąć w głąb przełyku. Słońce przygrzewało coraz mocniej.

Gdzieś na Odległym Tajnym Lotnisku zaczynały się z wolna kręcić Łopaty Tajnego Śmigłowca.

Z Pobliskiego domu dobiegał odgłos Porannych Mdłości.

Wstawał Kolejny Znaczący Dzień.

W Życiu Agenta nie ma Innych.

 

……………..

Willie

Willie i jego Dom

400 m przez Płotki

 

 


Mamy w domu dwie Frakcje.

 


Jedna toleruje BB Jeszcze, a druga Jeszcze Mniej.

 


I wiadomo Kto jest Gdzie.

 

 


Ale idą zmiany.

 

 


Poważnie zacząłem się bowiem zastanawiać czy Jeszcze to właściwe słowo. Bo charakter mam taki ze do rany przyłóż.

 


Najczęściej Taki.

 


Czasem tylko Posyp solą. I pieprzem.

 

 


I BB się zaczął Dopraszać. Postęp prac począł być tak Oczywisty że nawet Mój Charakter w końcu się zbuntował.

 


Na budowie Wakacje, radio, śpiwory. Plaża. Gdyby dachu nie było to mógłby się opalać Gadak z Pomagierem. W przerwach miedzy Przenoszeniem Płytki numer 28 do kąta w którym oczekiwała jej Płytka numer 43. Był to już Prawie Przedostatni Przystanek przed podróżą w stronę kąta za rogiem, gdzie czekała podróż do Maszyny Tnącej Różnorako.

 


Akurat jak byliśmy to się okazało że nie Tnie. Za mała na te nasze Potwornie Wielkie Płyty.

 


?!

 


Po prostu – budujemy blok z Wielkiej Płyty.

 


Prawie.

 


Jak wyraźnie widać Nie Jest Lekko ułożyć te dwadzieścia parę metrów. I jeszcze kuchnię. Takimi Wielkimi Płyt(k)ami…..które do tego jeszcze trzeba Obkołować po Nabrzeżach.

 


Znaczy Wężykiem Jasiu Wężykiem.

 


Jasiu Gadaku.

 


Oczywiście.

 


Dostał to zadanie i wziął się za nie z Całą Mocą. Gadaną.

 


Ech.

 

 


W tak zwanym Uroczym Międzyczasie w Innej Galaktyce toczyło się Przyjęcie Weekendowo-urodzinowo-Rodzinne u Szwagrów w Ogrodzie.

 


Wiecie. Mają Dom.

 


Fajna sprawa.

 


Te wizyty u nich stanowiły Niebagatelny Argument Za Własnym.

 

 


Ale nie o to idzie.

 


Nasz obecny etap życia charakteryzuje Posiadanie w miarę Stabilnej Bazy Wspólnych Znajomych, ze szczególnym wskazaniem na Dzieciatych. Łatwiej po prostu. Nikt się nie dziwi że w czasie obiadu trzeba Znienacka wytrzeć Gila do Pasa. Albo że w trakcie pogawędki należy zerwać się Dostojnie i Stanowczym Krzykiem Załagodzić śmiertelny konflikt w sprawie Klocków. Ewentualnie wpaść w Panikę na widok Słodkiego Trzylatka balansującego na szczycie 2 metrowej drabinki.

 


Takie Tam.

 


Dziecinady.

 

 


Wspólność Znajomych sięga tego stopnia że nasz BB się wziął od Takich. Przy każdej więc takiej Okazji nie omieszkają zadać Sakramentalnego Pytania:

 


- A jak BB???

 


 


W Ostatniego Sylwestra po mojej odpowiedzi Zabawa nieco przygasła. To akurat był etap Śnieżyc, Mrozu i Brakującego Dachu. Na szczęście było co Polać, więc zabawa i ja odżyliśmy za chwil parę.

 

 


Tym razem jednak Sakramentalne Pytanie zmieniło nieco Kształt:

 


- Czy BB już Was unika???

 


 


Intrygujące.

 


Niepokojące.

 


Sugerujące.

 


 


Rzuciłem się do gardła. Po szczegóły.

 


Znajomi wygadali że ostatni etap ich budowy zaznaczony był Wyjątkową Nieuchwytnością BB.

 


Nie stawiał się na spotkania umówione.

 


Wyłączano mu komórę akurat jak dzwonili.

 


Zamieniano mu numer na nowy, o czym informował z opóźnieniem.

 


Obiecywał.

 


 


Zadumałem się. U nas jak dotąd Spoko.

 


Oczywiście Obiecuje. Ale w końcu z tego żyje. Taki ma sposób na biznes. Po ponad roku już w miarę potrafimy Odcedzić Realium od Fantasmagorium. Zwłaszcza PP jest tu bezlitosna.

 


Ja nadal Niestety biorę wszelkie obietnice za Dobrą Monetę.

 


Jesteśmy Nieuleczalni. Obaj.

 


Ja i BB.

 

 


Ale ja na szczęście mam PP

 

 


Natomiast ani śladu problemów komunikacyjnych. Ile razy dzwonię BB jest po drugiej stronie. Numer też Ten Sam od początku.

 


Magia jakaś?

 


Trwająca Promocja?

 


Wstrzyczasomywacz?

 

 


 


Z Dumą się pochwaliłem. Że u nas wszystko Gra.

 


Poza tym co nas wpienia, dobija i maltretuje psychicznie.

 


Ale ogólnie to Widać Koniec.

 

 


- No, to fajniej macie niż my…… - przyznali Wspólni Znajomi, Byli Posiadacze BB.

 

 


Nie zaprzeczyłem.

 


Przez grzeczność.

 

 


To było w niedzielę. Super miła ta niedziela była.

 

 


A potem był poniedziałek i wtorek. We wtorek zadzwoniłem do BB wieczorkiem ustalić spotkanie w sprawie brakującego Pieca. Razem z resztą ogrzewania. I Braku glazurników. Czyli Zaproszenie na Operatywkę.

 

 


„Abonent ma wyłączony telefon albo jest poza zasięgiem” tyle mi powiedział we wtorek. Jako wstęp do środy.

 


„Abonent ma nieaktywny numer telefonu”

 

 


Niemożliwe.

 


N I E M O Ż L I W E.

 

 


Przez ponad rok było OK. A teraz Dwa Dni po rozmowie z WZ???!!!

 

 


Wiem.

 


Wiedziałem.

 


Mogłem Podejrzewać.

 

 


To Oni.

 


Pozazdrościli i już.

 


O resztę zatroszczyła się Matka Złośliwa Natura.

 


Wyrównała Poziomy Irytacji w Narodzie........

 


 


Od tego momentu BB stał się człowiekiem Widmo. W piątek złapałem Jego Brata. Nie wie, nie słyszał, ale wie że problemy z telefonem. Uczyniłem go Odpowiedzialnym za Przywrócenie Łączności, przy okazji wydobywając Cenną Informację. Nasi Oczekiwani Glazurnicy kończą inna budowę. Jeszcze 5 dni. Max.

 

 


BB się zgłosił z zupełnie Nowego Numeru.

 


Po paru dniach się okazało że to też Numer Widmo.

 


W zasadzie do teraz Komunikacja Szwankuje.

 


Nie dalej jak dziś miał być i nie był....

 

 


Hmm.

 


Z Zupełnie Innego Punktu Widzenia to jednak ŚWIETNA WIADOMOŚĆ. U Wspolnych Znajomych było dokładnie tak samo. Na Samym Końcu…..

 


czyli

 


Zbliżamy się do KOŃCA!

 

 

 


Nawiązałem ponownie Kontakt z Za Górami Za Lasami. Tam gdzie Kominki Robią.

 


Chcielibyśmy w pakiecie dostać i drugi. Nie za darmo.

 


Ale w ramach Tej Samej Wizyty.

 


I tu niespodzianka.

 

 


Nie. Nie. Nie.

 


Nie robią zewnętrznych. A nawet zniechęcają. Bo robili i Same problemy potem mieli.

 


Klienci. Ale winili Wykonawcę…….a tu chodzi o samą Ideę. Bo grill najlepiej robić w postaci Klasycznej. Metal Boks na trawie.

 


W Postaci przyściennego kominka tylko Brudzi, Prycha i Pryska.

 


Więc nie robią.

 

 


Wobec takiego sprzeciwu trudno.

 


Zrobimy.

 


Ale z Kim Innym.

 


I raczej już nie w Tym Sezonie.

 

 


Czekamy więc na Ten Umówiony. Bo my tu Gadu Gadu a to już za całkiem niedługo…..

 

 


Mamy tez inne Potrzeby. Stolarza nam trzeba. Znamy takiego Fajnego.

 


Zrobił nam kiedyś i nie za drogo i nie za długo i do dziś się Kupy Trzyma.

 


Zadzwoniłem na Wschód. Tam Tacy się Rodzą.

 


Żona odebrała. I z lekką Taką nieśmiałością powiedziała że nie Poda nowego Numeru Męża.

 


Bo to Za La Manche trzeba teraz dzwonić…..

 

 


NO NIE!

 


Ktoś musi z tym zrobić Porządek.

 


To już Kolejny Osobiście znany mi przypadek Przepadku Krajowego Fachowca!!!

 


Najwyższa pora Zamknąć Granice!

 

 


Ewentualnie obciąć Wydatki Budżetowe, Obniżyć Podatki i Uprościć Prawo.

 

 


E.

 


Po namyśle jednak.

 


Granice będzie Szybciej. I Efekto(y)wniej. No po linii Politycznej.

 


W końcu Patriotyzm ma Być. A nie jakieś tam…..Lądki czy Zielone Wyspy!

 


Ech Rządzenie.

 


Niełatwa rzecz.

 

 


Ale Ciężko się Odessać jak się już Raz Possie.

 

 


No i tyle mojego co się Nagadałem...

 


A potem wraz z PP zacisnęliśmy Pętle na Schodach.

 


Pan od Właściwej Wizualizacji okazał się Wytrawnym Graczem.

 


Podrażnił nasze Kubki Smakowe dobrana Propozycją i dopiero potem Dopasował Cenę.

 


To musiało się skończyć na Ubitej Ziemi! A nad nią wylewka i gres.

 


Dokładnie w miejscu przyszłych schodów.

 


Same Taktyczne Przewagi po naszej stronie.

 


Nasz teren.

 


Przewaga Liczebna.

 


Zgrany Zespół.

 


Przemyślana taktyka.

 

 


Ja robię Piękne Oczy. PP atakuje. A potem się Zamieniamy.

 


W ten sposób jest Większe Zaskoczenie. I Chaos się wkrada w Szeregi.

 


Czasem nawet we własne.

 


Grunt żeby nie pomylić Kolejności i razem nie zrobić Pięknych Oczu!

 

 


Udało się.

 


Cena spadła. Ale za mało. Padła propozycja żeby Coś Ze Schodów wyciąć.

 


Popatrzyliśmy na wizualizacje raz i drugi. I trzeci.

 


Nie dało się.

 

 


Stanęło na Ostatnim etapie. Pan wróci do Szefa i poda naszą ofertę. A my poczekamy.Przy okazji dowiedzieliśmy się że na Mazurach Straszna Nędza. Z pracownikami.

 


Ci co umieli to nie chcą za te Mazurskie pieniądze robić i jadą Precz. Do Londynu.

 


Ci co nie umieli, nadal nie umieją.

 


No i trzeba pensje podnosić.

 


Więc ceny Też Nie Rosną.

 

 


Mówiłem.

 


Najwyższa pora na te Granice!

 

 


Po dwóch dniach już na neutralnym gruncie Zapisaliśmy Pakt i Przybiliśmy Pieczęcie.

 


Schody dojadą już na grudzień…………terminy jak za Komuny Taki BUM.

 

 

 


Jak schody to i Płot. Następny na liście Drobiazgów.

 


Pomijam że Ładne Widoki i w ogóle. Człowiek sobie patrzy i wyobraża. Że jest jakimś Posiadaczem.

 


Ale już tu z boku wyrastają takie Obce Cosie. Oczywiście nie mówie o Teściach. Oni byli od początku w Koncepcji.

 


Ale z drugiej strony się zaczął z wolna ruch.

 


Najwyższa pora Grodzić. Opalikować. Druty zapleść. Fosę napełnić. Przepustki drukować.

 

 


Ale jak tu grodzić skoro Mamy Ruchome Miejsce na Bramę!

 


Czyli ja ja widzę Tu a PP 5 metrów obok…..

 


I tak się okopaliśmy. Nie wiem zupełnie czemu.

 


To znaczy – nie wiem Czemu Ona Mnie Nie Rozumie?

 


Bo mi wychodzi że jak brama Tam gdzie PP chce czyli max w lewo do Furty a Furta na wprost wejścia- to potem na długości 6 metrów trzeba będzie Nie Dość że pod Górkę (bo garaż na szczycie poziomu Zero jak i reszta Domu) to jeszcze Zakręcić!

 


A PP Problemu nie widzi!

 

 


To musi mieć coś wspólnego z tym Kobiecym Postrzeganiem Rozmiarów.

 


Albo z Męskim Szowinizmem. Czy jakoś tak.

 


Efekt w każdym razie jest oczywisty.

 


Nijak się dogadać nie mogliśmy.

 


Co gorsza nawet co do sposobu Rozstrzygnięcia.

 


Bo ja chciałem na pole, a PP na karteczkę. Skala, odmierzyć, wyciąć i przymierzyć.

 


No.

 


Pięknie.

 

 


Tylko że potem to nie 2 centymetrowa karteczką będziemy się Tam przeginać tylko stalową 700kilówką…..

 

 


Trwałem więc nieprzejednany i Dumnie Zamknięty w swoim przekonaniu.

 


Aż przyszedł Pan Płotek i Się Dogadali.

 


Jak wpadłem zdyszany z pracy na pole to już Kurz Opadał.

 


Po ustaleniach.

 


Nawet się nie dziwiłem. W sumie od pierwszego spotkania nawet Pan Płotek wiedział Bez Uprzedzania. Bez Żony to my sobie możemy ustalać. Wycinanki na Karteczkach.

 


Po Opadniętym Kurzu więc PP powędrowała na Tradycyjną Domową Kontrol.

 


A ja.

 


Popatrzyłem z lewa. Z prawa. Na wprost.

 

 


Dobra.

 


Niech będzie.

 


Że ZMIENIŁEM ZDANIE.

 

 


Pan Płotek też to wiedział. Że zmienię.

 

 


Czyli

 

 


Kolejny Raz stanęło na MOIM!

 


Takim Nowym i Ulepszonym.

 


Ale jednak TERAZ przecież już i Moim

 


Budowanie to Fraszka.

 


Wspólne Decyzje to dopiero Orka….

 


 

 


W kolejnym Międzyczasie wpadłem w Sieć Gadaka. Sprytnie zastawioną. Zaczęło się od Solidaryzacji z naszymi Uczuciami wobec BB. Gadak się przyłączał co i rusz. Nie sposób było zaprzeczyć.

 


Skoro jako pracownik BB narzeka że on by chciał ale BB nawala, to co?

 


Miałem bronić BB?

 


Potem doszła tzw Sprawa Cięć i Linii. PP wykryła niezgodności między Projektem a Wykonaniem w paru miejscach. A to przy progu, a to na Łuku.

 


Niby takie Drobiazgi.

 


Ale wiadomo.

 

 


Nic co nasze nie jest nam Obojętne. Nie po to przelewaliśmy Pot i Łzy decydując się na Układ Poprzeczny. Albo wręcz przeciwnie. Z wynikiem w projekcie. Ma być tak jak Tam i koniec.

 

 


Gadak od razu i Bez bicia przyznał że to BB zmienia. Nie on.

 


I tak nasza troska o Wspólny Dom zaszła do etapu gdzie Gadak wklepał sobie do pamięci Mój Numer. I to Pod Nadzorem!

 


Przykazałem dzwonić jeśli tylko kolejne Odstępstwa od projektu zauważy!

 

 


Ani razu nie zadzwonił.

 


W Tej Sprawie.

 


 


Za to zaczął dzwonić z Nudów (żebyśmy wiedzieli że on chce ale nie ma materiałów).

 


I z pretensjami (na BB).

 


Na końcu z Niedwuznacznymi propozycjami (żeby mu powiedzieć Co ON MA ROBIĆ)

 


Wreszcie przekroczył Granicę.

 


Poszedł do Sąsiada.

 

 


Ha.

 


I tu się naciął.

 


Nie po tośmy przecież tyle już RAZEM Jedli i Pili żeby Sąsiad nie zareagował.

 


Dał znać że nam się Gadak Rozłazi Po Okolicy i u niego Pracy szuka……

 

 


Zaraz sprawę Uporządkowaliśmy.

 


Na Forum Ogólnym czyli Budowie PP wydała Precyzyjne dyspozycje BB. Gadak się nudzi a tu Kupa (Ew. Wiele - nie takich znowu) Drobiazgów odłogiem się buja. Tak jak Murek na tarasie. Już drugi miesiąc go poprawia. Dramat. Jak nie staniesz z kijem nad głową to umiejętnie omija wszelkie usterki wzrokiem i chęciami….

 

 


Ach.

 


Wreszcie nastaly Wymarzone Wakacje. Cale Sześć Dni. Plus Półtora jeżdżenia/latania/promopływania…..

 


Za to Rewelacyjne Chwile, Widoki, Skałki, Morze, Wino.

 


Polecamy. Na Hvar!

 

 


Ile by te Wakacje nie trwały niezmienne jest jedno.

 


Depresja powrotna. I ja i Filip w poniedziałek rano mieliśmy To Samo. Kompletny Brak Chęci…..na szczęście Kacper jeszcze tego nie zna – a przecież właśnie Pierwszy Raz szedł do przedszkola! Zero problemów. Z histerią poczekał do następnego tygodnia…….

 

 


A po wakacjach w Domu…..

 

 


…..podłogi płytkowe zrobione! Łuki, cięcia i kolorki – leżą. Szachownica w kuchni gotowa.

 


Niebiesko-żółta podłoga w łazience Chłopców wesoło błyska już w daleka.

 


Nasza też błyska. Tyle że tak bardziej jakby – brązowo? Może beżowo. Nie jestem najlepszy w tych odcieniach.

 


W każdym razie – jest!

 

 


W salonie i sypialni Maszyny parują i wodę zbierają. Wszystko po to by dosuszyć wylewki.

 

 


A w kotłowni…….hit sezonu. Rurek Gęstwina + Piecolodówa.

 


Prawie super.

 


Bo jeszcze nie chodzi. Jakiś zawór jedzie z daleka…..

 

 


Ogólnie nam się podoba. Choć z drugiej strony…..czysto to w tym domu nie mamy….ale jak już przefiltruję te kurze, plamy i pyły……..KLAWO JAK CHOLERA!

 

 


Poza tym że Gadak dostał Żółtą Kartkę. Jak porównaliśmy Jakość Położenia płytek w łazienkach z tą w Hallu……tak go to zmotywowało że połozyl błyskawicznie cała ścianę płytek kuchni. Fajnie.

 


Ale zamiast tego miał poprawić murki na tarasie…..

 

 


Wreszcie też z okazji Płotu przystąpiliśmy do realizacji FAZY C planu zagospodarowania przestrzeni. Czyli Zapoznajemy się z Ostatnimi Sąsiadami. Tymi od północy. Tam gdzie rosło Drzewo. Trochę szkoda…..ale ich dom nijak się nie chciał zmieścić……właśnie zaczynaja kopac fundamenty…jeju…ja już Prawie Nie Pamiętam kiedy to u nas było……..a PP donosi ze STRASZNIE BLISKO sie wydaje od nich do nas.....hmmm.....ile by nie bylo PLOT sie musi zmiescic

 


Na razie kontakt telefoniczny Intensyfikuję z okazji Szukania Wspólnej Granicy. Jeden z Kołków zaginął w trakcie budowy linii wodociągowych.

 

 


 

 


........budowanie.........

 

 


…..słoneczko pięknie świeci rano odparowując nocną wilgoć…..

 


…..wypasione pająki stadami hamakują na Maksa w ogródku i na oknach…..

 


……ciemnawo się zaczyna robić już tuż po powrocie z pensjonatu……..

 

 

 


Jakby to wszystko ładnie podsumować….

 

 


JESIEŃ IDZIE.

 


Willie

Willie i jego Dom

ZADYSZANY PRZERYWNIK

 

 


BB nie pyta już Komu bije Dzwon.

 

 


PP wyjaśniła mu to bezpośrednio.

 

 


Jak to na Budowie.

 

 


i Po Żołniersku. Czyli po Teściu.

 

 


 

 


Zanim zdążyła porządnie odjechać z powrotem, Osusacze w Cudowny Sposób dojechały...do kompletu z Glazurnikami

 

 


a to MA BYĆ dopiero Początek Niespodzianek

 

 


szkoda że CASU NI MA

 


ale

 


jest Nadzieja.

 


bo

 


desperacko gonię

 


DALSZY CIĄG....................

 

 


W. w podróży

Willie

Willie i jego Dom

Wycinanki

 

 


Pozbyłem się Niepotrzebnych Organów . Żeby jeszcze to coś Cennego było. Można byłoby sfinansować może płot albo co.

 


A to tylko Stare i Nieczynne Almondy.

 

 


Jest korzyść oczywista. Dużo gadać nie mogę teraz.

 


Piłka jest w pełni po stronie PP.

 

 

 


I proszę bardzo.

 


Kuchnia zamówiona. Dodatkowo Cud Nad Wyraz szafka i Rabat.

 


Ja wiem żebym tego Tak nie załatwił.

 

 


Po pierwsze nie przedarłbym się przez Gąszcz Wymiarów i Zamiarów Kuchennych.

 


Szafek od prawej do lewej. Każda inna!

 


Do tego pojawiły się Madżiki. Kornery znaczy.

 


Ach ta mania angielszczyzny.

 


Prościej by było przecież Skrętki Wzdłużne. Po garnek zapraszamy prosto i 5 minut w lewo. Miejmy nadzieję że Kurz się zgubi po drodze. I inni Intruzi. A my nie zapomnimy drogi.

 


Albo nasz Półwysep Kanaryjski. Żeby Teneryfę przypominał. No albo Hel przynajmniej.

 


Będzie na nim Wulkan. Z gazu i pięciu palników.

 


A pod nim Pleciemy za Darmo. Znaczy PP wstawi na specjalne półeczki Specjalne Koszyczki z Wikliny.

 

 


Znaczy wystrój Wnętrza generalnie się zapowiada Mat i Chrom Edż Dizajn.

 

 


Pan Kuchenny (od pomiarów i projektu) ma jedną zasadniczą Wadę. Wyraża się i co gorsza zachowuje Wolno i Zastanawiająco. Zupełnie Nie w stylu mojej PP.

 


Dowiedział się o tym już na drugim spotkaniu.

 


Kiedy on Udał że nie zrozumiał że miał przygotować szczegóły wtedy jak nas nie będzie. PP wytłumaczyła mu że to Ostatni Błąd na jaki sobie pozwolił przed Stratą Zlecenia.

 


Bronił się trzeba przyznać nad wyraz.

 


Nakazał dostarczyć sobie Wszystkie Sprzęty kuchenne , włącznie z wolno stojącą OBOK lodówką.

 


Dobrze że ja to gadać nie mogę za dużo. Jak to usłyszałem to i tak się nagadałem.

 


Jakbym tak na niego wpadł to jeszcze by mi Szwy pękły.

 


A PP załatwiła temat. Dobrała parami sprzęty i udowodniła że facet Plecie. Bo wymiary są w większości standardowe.

 


I niech nie mydli oczu.

 

 


Kontrakt podpisany więc Wreszcie.

 

 


Za dwa miesiące ma być Dostawa.

 


W międzyczasie Pan nie przestaje Irygować. I Irytować.

 


Czepia się Wszystkiego.

 


Nawet gdzie rurka z woda po ścianie leci.

 


Albo ma polecieć.

 


I co chwila wzywa PP na Konsultacje.

 


Maila nie używa. Przez telefon tez nie potrafi zapytać.

 


Po prostu – Stara Cholerna Szkoła Fachowa.

 

 


Patrząc na postępy prac musieliśmy spojrzeć na siebie i zamruczeć z niepokojem.

 


MAŁO CASU KRUCA BOMBA.

 

 


Zawezwaliśmy BB. Także skutkiem Przeglądu Okresowego Postępów. Braku w zasadzie.

 


To znaczy Kręcą się Ludziska.

 


Ale jakoś tak. Mało efektywnie.

 


Grzejniki powieszali. Ale bez pieca i innych Napędów.

 


Płytki przykleili w jednej łazience.

 


Niedużo. Na szczęście.

 


Bo zaraz musieli zrywać.

 

 


No Nastrój po prostu SZAMPAŃSKI.

 


Taki właśnie mamy.

 

 


BB wpadł jak zwykle.

 


Miał być gdzieś po 14.

 

 


Biła więc 19.30 jak zawitał z uśmiechem i kilkoma parami płytek z naszej kolekcji.

 


Nie chciał być Gołosłowny.

 

 


No i On wiedział Kilka Rzeczy a my nie. I to Bardzo.

 

 


Najpierw pokazał płytki żebyśmy sami mogli w pełni Podziwnąć Ręczne Rzemiosło Włoskich Mistrzów.

 


Starych Mistrzów. A może i nawet Rozpitych i Stetryczałych.

 


Jedna para od drugiej rozjeżdża się na 2 do 3 milimetrów.

 


Płytki z tej samej Firmy i Serii.

 


Cóż to jest wobec Wieczności.

 


Nic nie znacząca Zmarszczka Czasoprzestrzeni.

 

 


Ale Nas Szlag trafił.

 


Bo się fugi przez to rozjeżdżają. I w Czasie i w Przestrzeni.

 


Ewa wykonała nowiem projekty jak Zyletka. Co do milimetra.

 


A teraz Trzeba Inscenizować w Terenie…i nie wiadomo Co z tego wyjdzie.

 

 


Temat dla Jaśnie Rządu Jaśnie RP. Numer (RP) do Wstawienia wedlug Zapotrzebowania.

 


Co za Układ Wrogi płytki nam wysyła Niewymierne???

 


Włosi.

 


Ja to im nigdy Specjalnie nie ufałem!

 


Wiec Uprzejmie Donosze!

 

 

 


BB poczekał żeby się w nas utrwaliła Nieuchronność Nieuniknionego czyli Problemy z Glazurą, potem odpalił Pocisk Właściwy.

 

 


WILGOTNOŚĆ POSADZEK.

 


Mimo ich wylania Wieki Całe Temu nie trzymają Standardu czyli 2%. Wręcz te dolne SA bliżej 4% niż 3%. 3% łaskawie pokazują te górne. Z Hakiem.

 


Jak by nie opisywać. Daleko im do poziomu który Wszyscy Zapytani Przygodni Parkieciarze uznają za bezpieczny.

 


Przy tym tempie schnięcia majaczy nam Wiosna 2007.

 

 


Wzdrygnąłem się. Ale to nic dziwnego – ja i inni wiedzą że ja Już tam Chciałbym mieszkać.

 


Ale PP tez się wzdrygnęła! Mimo że nie jest tak dramatycznie zdecydowana jak ja.

 


Ale wiecie – w końcu BEZ JAJ. Nie będziemy siedzieć bezczynnie aż łaskawe Opary Wodne się z domu wyniosą.

 


Trzeba je Zachęcić.

 


BB ma wstawić MOSy. Maszyny Opary Ssące. No i wreszcie ogrzewanie odpalić. Niezależnie od temperatury na zewnątrz.

 


Dla pocieszenia dodał że w lecie to najgorsze suszenie. Najlepsze w zimie, gdy na zewnątrz sucho i się dobrze „wyciąga”.

 


No.

 


Pocieszył.

 


Jak Cholera.

 

 


Z innych drobiazgów to jakoś Niepostrzeżenie Główną Postacią na budowie stał się Gadak-Malak. Plus Młody (tak zwany Przyboczny).

 


Ktokolwiek by tam nie był to Oni Tez są.

 


Jak nikogo nie ma to Oni Tez są.

 


I tak właśnie się dokonują Wielkie Awanse Zwykłych Ludzi. Przez odpowiednie Trwanie.

 


Był zwykły Gadak-Malak.

 


Teraz jest Najważniejszy Budowniczy w naszym domu.

 


Maestro Gadacco-Malacco-Glazurro.

 


Nawet jakby mniej zaczął mówić.

 


Awans tak działa na ludzi.

 

 


Wiem z doświadczenia.

 


Jak pierwszy raz zostałem Szefem Czegokolwiek to nie mówiłem niemal trzy miesiące.

 


Komunikowałem się oczywiście w celach bytowo-służbowych.

 


Ale mówić przestałem.

 


Łapałem oddech.

 


Potem się przyzwyczaiłem jakoś.

 


Myślałem że to tylko Pierwszy Raz tak działa.

 


Niestety.

 


U mnie są Nawroty.

 


Starość czy Co. Bo nie Radość.

 


Albo to te Ataki Korpo Wścieklizny.

 

 


Czyli jako się rzekło Maestro teraz dowodzi. BB dal mu w uznaniu zasług malutką łazienkę do obłożenia płytkami. Półgębkiem do nas tłumacząc – to ta najprostsza! Do dużej przyjadą Fachowcy.

 


No.

 


Wytłumaczył.

 


Jak Jasny Gwint.

 


PS – ten awans na Glazurro to już PO pierwszym zrywaniu płytek. Ten co to zrobił, już zapomniał gdzie Dom stoi. Pod Przymusem.

 

 


Coś Popadłem ostatnio w stan bezwładu. Częściowo tylko tłumaczony Przejściami Operacyjnymi.

 


Podejrzenie wykluwa mi się jednak.

 


Yin i Yang, Coca i Cola, Flip i Flap.

 


Innymi słowy – w naturze musi być zachowana Równowaga. Żeby to wszystko nie P…ło.

 


Pękło znaczy.

 

 


A ostatnio w Naszym Stadle zachodzić zaczęły Istotne Przemiany. Z PP.

 


Patrzę i jakbym siebie widział i słyszał.

 


Tak mniej więcej przed rokiem.

 


Kiedy ruszyły Zaciężne Armie Budowlane na naszym polu.

 


Przeżywałem Każdy Mały Ruch. Nie mogłem usnąć. Budziłem się zlany potem. Nerwowy byłem.

 

 


Teraz to już z przyzwyczajenia i pracy zawodowej tylko. Ale jednak per saldo Mniej sie Przejmuje. Budowa przynajmniej.

 


No i Natura zaczela wyrównywac SALDO.

 

 


PP?!

 


Była Niewzruszona i Wyluzowana.

 


A teraz przestała. Wykonczeniowka po prostu.

 


Ściskam kciuki. Żeby jej szybko minęło. Ergo żebyśmy się szybko przeprowadzili

 

 


W celu tym również Zamówiliśmy Oficjalnie Fachowców do obudowy kominka.

 


Z bliska nie są.

 


Z gór wręcz.

 


No i poza tym z Polecenia i Naocznego sprawdzenia efektów pracy.

 


Zajęło nam chwilę Uzgodnienie Wizji bo Pani Wizażystka czyli od Komputera jakoś Oporna była.

 


Podobno to taki Lokalny Koloryt.

 


Zdawało się nam że Nic Jej Nie Pasuje.

 


Ale w końcu się udało. Pod naciskiem Szefa. A ma czym nacisnąć. Jakieś 199 centymetrów a Kilo to strach zapytać.

 


I bardzo dobrze. U nas komin wysoki akurat to będzie mu Bliżej Zajrzeć!

 


Mają wpaść na występ do stolicy za 2 miesiące. Koniecznie chcieli Przed Podłogami.

 


Spoko.

 


Spoko?

 


Spoko. Niestety.

 

 

 


Z ostatnich Wiadomości – Napadły nas Apacze. Z powietrza nalecieli na nas w świąteczne południe.

 


Chłopcy byli Zachwyceni!

 


Kacper biegał za każdym kolejnym kółkiem nad domem na taras Się Schować, a Filip z zapartym tchem wyłapywał kolejne szczegóły techniczne. Rakiety im przecież Wisiały!

 


Po rozmowie z Teściem zweryfikowałem poglądy. Być może to Huzarzy byli.

 


Co by nie było.

 


Zrobili wrażenie.

 

 

 


No i zupełnie na koniec.

 


Uciekając przed Nalotem wpadłem w drzwiach wejściowych na czyjąś przyciśniętą Twarz.

 


Do szyby, przyciśniętą. Dobrowolnie.

 


Nie to, żebym ja jakoś sam specjalnie. To dopiero jak oficjalnie tu zamieszkam.

 

 


Twarz okazała się być Częścią Większej Całości. Trzyosobowej i Sympatycznej.

 


Zaczęli rozmowę Wyśmienicie. Jak im się Dom podoba. I tez Rozważają Sewerynkę.

 


Nie przepuściłem Takiej okazji. Musieli obejrzeć od góry do dołu.

 


I do tego Sami Chcieli.

 


Pozdrawiamy serdecznie.

 


Willie

Willie i jego Dom

Powtórka z rozrywki

 

 


Pogoda jak Drut Pancerny.

 


A do tego kolejna warstwa społeczna Skompromitowana w Pełnym Świetle.

 


Na jesieni to byli progności od wyborów. Tych co Kaczki przegoniły.

 


Teraz to progności od Prognoz. Tych co wygnały tysiące rodaków na Emigrację. Bo przecież w kraju miał być Niespotykanie Zimny Lipiec. Na dokładkę do Lodowatego Sierpnia. A potem znowu Mrozima.

 


Niby to tylko wczasy. Ale wiadomo jak to jest.

 


 


Człowiek jedzie.

 


Patrzy w lewo.

 


Patrzy w prawo.

 


 


Kaczek nie ma.

 


Edgara nie ma.

 


Nawet Donalda nie ma.

 


Za to jest Dobra i Optymistyczna Pogoda.

 


Pełny Luz.

 

 


I potem się okazuje że 2 miliony nie wraca Zaraz. Może potem. Ale w Lądku to już Naszych cała Dzielnica.

 


A w Zielonej (Wyspie) to już może i miasto.

 

 


A wszystko przez te Błędne Prognozy.

 


Chyba.

 

 

 


Jest tak gorąco że się Nie Chce Pracować. Ekipie BB w każdym razie idzie z Wolna.

 


Maja dobre wytłumaczenie. Swoje gipsy w zasadzie porobili, a glazurników i hydraulików jak nie było tak nie ma.

 


BB ma gorsze wytłumaczenie. To samo co przy Wszystkich Wcześniejszych Okazjach.

 


Takich samych Okazjach.

 


Przez Dwa pierwsze tygodnie właściwi merytorycznie pracownicy „mają być”.

 


Potem mają być w następnym tygodniu.

 


Ale wtedy już z wyjaśnieniem, bo w okolicach przełomu drugi/trzeci tydzień kończy się Inwestorska Cierpliwość.

 

 


Tym razem wyjaśnienie brzmi – znienacka glazurników do Woja wzięli!

 


To znaczy na Kolej.

 


Się nieco zdziwiłem. Ale (historia miała z pięć zdań) oni w normalnym wcieleniu to są Kolejarze. I ta Kolej ich znienacka z urlopów odwołała. Urlopów które biora co roku na sezon budowlany

 


PS – jako syn Kolejarza to w sumie nie powinienem się irytować. A jednak.

 

 


No i czekamy. Bo ci drudzy co umią jak trza, to robią gdzie indziej. Skończą w przyszłym tygodniu…..

 

 


A hydraulicy…. Chyba piją. Albo co.

 


Nie pracują w każdym razie. BB nie ma kasy żeby ściągnąć towar do dokończenia instalacji. A ja ewentualnie idę na wymianę ręka w rękę. Czyli zapłacę jak dowiozą na plac. A BB nie ma żeby ściągnąć……kółko graniaste…….jest jedno wyjście. Przez Elewację

 

 


Bo elewacja NIEMAL skończona.

 


NIEMAL to drobiazgi może w skali małe - jak to drobiazgi - ale za to istotne.

 


Klinkier pobrudzony przy tynkowaniu i malowaniu, a do tego wykwity mu wykwitły gdzieniegdzie.

 


Order 66. Serach and destroy.

 


Taśmy niepodejmowane z okien.

 


Słupy na tarasie źle obłożone do wymiany.

 


Fugi niedokończone na murkach do wykończenia.

 


Balkon do oblachowania i opłytkowania.

 


Takie tam.

 


Dupe-Erele.

 


NIEMAL.

 


Ale z praktyki wynika że Takie Są NAJGORSZE.

 


Jak się ich nie weźmie za łeb i nie zrobi od razu – będą straszyć do zimy.

 


A żeby wziąć to tylko jedno wyjście.

 


Zapłacimy dopiero jak znikną.

 

 


Prosty Mechanizm. Wszystko na kasie stoi…..

 

 


Straszny Świat. Wszystko na kasie stoi……

 

 

 


W sobotę wpadłem Schody pomierzyć z Panem Okolicznym. Został zwerbowany pod hasłem – niech żyje Konkurencja żeby było Taniej.

 


Przysłał ofertę i jak w filmie. Taniej!

 


A teraz przyjechał na budowę, porozmawialiśmy, pomierzył, pokręcił się i poszedł.

 


Zupełnie jak ja.

 


Nie wiele się dzieje, a ile razy można z uwielbieniem oglądać otynkowana ścianę, albo i podbitkę?

 

 


PS – Pan wieczorem przysłał wycenę. Przestał być konkurencyjny……albo chce się Podroczyć???

 

 

 


Potem PP wróciła znad morza. Całkiem Zmurzyniała od tego Wyjątkowo Chłodnego Lata.

 


Chłopcy mniej, ale oni dostawali co rano Filtr 25. Mój ulubiony Rozmiar. Czyli widać Geny Męskie działają.

 


Z PP zupełnie odwrotnie. Jej Geny nie znoszą Żadnego Filtra. Ewentualnie mleczko. Do opalania.

 


Średnio więc w naszej rodzinie nie jesteśmy Mocno Opaleni. A ponieważ średnia przeważnie wyrównuje ekstrema to Ja stanowię To Drugie Ekstremum. Blade.

 


Prawdziwy ze mnie Blade Runner

 

 


W sobotnie popołudnie zabrałem Młodszego Bambola żeby napaść Sąsiadów. Zaprosili na Galaretki.

 


Mieszkają nadal w stanie wskazującym na Wykańczanie.

 


Ale w sobotnie letnie wieczory czuć Po Co To Wszystko.

 


Luz, cisza, lenistwo, pogawędki…….

 

 


W tym momencie Kacper przetarł usta, wstał i zarządził:

 


- tata, nudzę się – WYCHODZIMY!

 

 


Co było robić? W końcu ma już niemal pełnie praw wyborczych czyli ma prawo Rządzić – 2 dni temu skończył 3 LATA.

 

 


A ja Strasznie nie mogę się doczekać żebyśmy od Sąsiadów wyszli DO SIEBIE OBOK

Willie

Willie i jego Dom

Setna zabawa

 

 

 


Ubawiliśmy się setnie z Sąsiadami.

 


Skuliśmy do nieprzytomności, a przed jej utratą obeszliśmy Chwiejnie okoliczne domy z Niezapowiedzianymi wizytami i Niedwuznacznymi propozycjami

 


Nie, no - żartowałem!

 


Była to tylko jedna z Opcji która rozważałem idąc wizytą polem i polem do Sąsiadów.

 


A naprawdę to wykonaliśmy po prostu Pełną Kulturę.

 


Ryzykując mandatem albo i wrecz doprowadzeniem za pogwałcenie starych ale czynnych PRLowskich przepisów – zasiedliśmy na ganku z Naparstkiem Wyskokowym, z którego wychylaliśmy zgrabne porcyjki do kompletu z lekką konwersacją i zagryzaniem świeżo przygotowanego obiadu.

 


Takie rzeczy warte są podkreślenia. To Pierwsze moje Wizytowanie z Pogawędkowaniem, Pojadaniem i Popijaniem na Sąsiadowym ganku. :)

 


A do tego jeszcze działo się to dosłownie o Rzut Oka od Mojego Osobistego Ganku!!

 

 


Po prostu Pięknie.

 


I miło.

 


I sympatycznie.

 

 


Choć pewien Cień wisiał nad nami, zwłaszcza gdy dzień się staczał. Okazało się bowiem w ostatnich dniach że na naszych polach nie tylko kuropatwy mają legowiska.

 


Wylęgły się też Lepkopalce Gnidy. Ludowa nazwa Złodzieje.

 

 


I to wcale nie jest śmieszne.

 


Nie dość że przyszli raz sprawdzić zawartość aut na podwórzu to wrócili po kilku nocach z kolejna próbą. Na sygnał Sąsiada i wezwanej policji rączo pognali zapaść w polach.

 


Oj.

 


W pełni się identyfikujemy razem z PP z Uczuciami Sąsiadów.

 


I w pełni się podpisujemy pod postulatem wprowadzenia zasady Miru Domowego.

 


Bo czy jest ktoś kto może szczerze powiedzieć że na widok Złodzieja na swoim terenie nie doznaje uczucia Gwałcenia? To jedna z Zasadniczych Spraw w cywilizowanym życiu – wchodzisz tylko jeśli masz zaproszenie właściciela. Jeśli łamiesz tę zasadę, to znaczy że gotów jesteś złamać i kolejne….

 


Giuliani miał na to tylko jedno gorzkie lekarstwo – zero tolerancji.

 


I nie chodzi mi o amerykańska zasadę Broń w każdym domu. To przegięcie w druga stronę z korzeniami w dzikim Zachodzie.

 


Wystarczy jeśli Złodziej będzie wiedział że wchodząc bierze na siebie Pełne Ryzyko tego że ja będę się bronił jak najskuteczniej potrafię. Bo to moja rodzina, moja ziemia i mój dom. Nie ma rzeczy bardziej osobistych i własnych.

 

 


To jedna z niewielu rzeczy gdzie może na moje poparcie liczyć PEACE

 

 

 


I tak to sobie z Sąsiadami zacieśnialiśmy. Obejrzałem wszystko co dało się obejrzeć. Obeszliśmy Dom z jednej i drugiej. Wypytalem o drobiazgi i plany Podobalo mi sie.

 


A do tego.......popatrzyłem na swój Dom z lewego kąta i z góry też. No, co będę ukrywał. Niezły jest. Jakoś mi się Coraz Bardziej podoba

 

 


Aha. I umowę z BB w końcu podpisaliśmy.

 


Niby drobiazg.

 


Ale moja Stargana Życiem dusza odetchnęła z ulgą.

 


Mam cos w sobie z urzędnika.

 


Podpis to podpis.

 


A BB jeszcze dostawił PIECZĘĆ

 


Po czym wyluzowany odpowiedział na pytanie kiedy pojawią się Zeszłotygodniowi Hydraulicy żeby uzupełnić ekipę Gipsiarków-Malarzy - Gadaków.

 


Oczywiście że Za Tydzień.

 

 


ale poza tym - to juz naprawde nie moge sie doczekac!

Willie

Willie i jego Dom

Sypło

 

 

 


Różnica poziomów to rzecz niekomfortowa, każdy chyba przyzna.

 


Zwłaszcza na krótkiej dość odległości, gdy widać Gołym (z tego gorąca) Okiem że jest.

 


W naszym przypadku to jeszcze sobie Dorobiliśmy widoków przez klinkierową opaskę wokół domu.

 


Teraz to nawet ja widziałbym że jest.

 


Bo normalnie bym nie widział. Nie mam oka do takich szczegółów.

 


Tu co prawda zauważyłem już jakiś czas temu (a wrecz przy kopaniu Dziury ROK TEMU!) ale tłumaczy mnie jedno – to Własna Dziura i Własny Dom. A taki to wiadomo , że się ogląda do Bólu. Gołym Okiem tez.

 

 


Rozmawialiśmy sobie z BB co jakiś czas o temacie. Że trzeba by Podsypać Nieco.

 

 


A w tak zwanym Międzyczasie Sąsiad się przeprowadził!

 


Bardzo nas to ucieszyło bo Sąsiedzkie Oko nawet nie chcąc Zatacza Krąg niczym latarnia, a nasze Miejsce na Ziemi zajmuje tego Kręgu jedna czwartą. I jeszcze Ciut.

 


Nie wchodząc w szczegóły – pierwsze efekty Nadzoru już się pojawiły a nasza Świadomość na temat postępów budowlanych zyskała kolejny wymiar.

 

 


A przy okazji Sąsiedzi zapragnęli pozbyć się nadmiaru Czarnoziemu jaki został przy ich domu.

 


Naturalnie dogadaliśmy się co do Intencji.

 


Ale to co nastąpiło przekroczyło nasze Najdziksze Fantazje.

 


Sąsiad zainwestował w Taczkę, w Pracownika i w osobisty Czas Wolny. Przerzucił nam już połowę Hałdy.

 


Potem ją jeszcze rozprasował po działce!!

 

 


Zupełnie Nieprzypadkowo w tym samym dniu BB z rana zadzwonił z pytaniem/twierdzeniem po raz kolejny że Trzeba By Sypnąć. Popołudniu mieliśmy być na inspekcji, więc uzgodniliśmy żeby temat Tam Omówić. Ile, za ile i kiedy.

 


Jak dojechałem na budowę to było już Po Temacie.

 

 


Najpierw zauważyliśmy Czarnoziemski Ślad Sąsiada. Wdzięczność nasza Zaniemówiła. Tylko liczba w pamięci odkładanych jej Dowodów się co najmniej podwoiła. Wybierzemy teraz już tylko jakiś Pasujący Wieczór i dokonamy Dostawy z Konsumpcją. Kusi mnie żeby na naszym Tarasie zainaugurować…..powstrzymuje mnie tylko brak hydrauliki, ale jakby tak dobrze pomyśleć………hmmm

 

 


Zaraz potem zauważyliśmy Ślad Jurajski. A wręcz ze trzy. Takie Opony to tylko Jurajskie Tiry miewają. Takie jak te co nam Sypły co tam miały. Ziemi wykopkowej. To o niej z BB konferowaliśmy rozluźnieni z rana.

 


Teraz się okazało że On tez jakoś nie do końca kojarzył że dowiozą już dziś.

 


Do tego jeszcze się okazało że po wysypaniu Trzech Jurów to chyba starczy.

 


W każdym razie mogę obwieścić że Chwilowo Ziemi Ci u nas Dostatek.

 


Ale z BB pić nie będę.

 

 


Reguła zabrania. Jak w zakonie.

 


Nie będziesz się ze swoim BB spoufalał.

 


Jak skończy, wyjdzie i się rozliczy to może wtedy pogadamy o Maryniach.

 


Ale dopóki na szali Przyszłość Inwestycji stosunki muszą być regulowane formalnie

 

 


W innym międzyczasie Ekipa się nieco zmieniła. Pojawił się Majster Malak. Gaduła znaczy. Maluje elewację na kolor wybrany po namysłach pod hasłem – to w sumie żeby tak Jak u Sąsiada Wyszło inaczej. Oczywiście. Ale na szczęście tez nam się podoba.

 

 


Gaduła za to Niemiłosierny. Raz wpadłem bez osłony i samotnie. Zaatakował jeszcze jak stałem przy wejściu i Nie Odszedł dalej niż 3 metry przez następne 45 minut. Najgorsze te momenty kiedy Zawieszał Głos. Tak Oczekująco. A ja nie miałem Bladego Pomysłu na Podtrzymywanie konwersacji. Na szczęście to tylko Momenty. Przez 95% czasu radził sobie sam.

 


Jak wsiadłem z powrotem do auta – od razu wyłączyłem radio. Musiałem Porozkoszować się Brzmieniem Ciszy.

 

 

 


W łazienkach pojawiły się konstrukcje sufitowo-półkowe. W łazience Chłopców zaczyna rosnąć Zaułek Prysznicowy. W kuchni zawija się Sufit Rogalowi.

 


No dzieje się.

 

 


Był Pan od Schodów. Popatrzył, pomierzył, pokalkulował. Teraz śle tzw Wizualizacje. Na razie nie powala. Ale może się jeszcze spotkamy….

 

 


Był Pan od Kuchni. Popatrzył, pomierzył i pogadał. Wolno. I zawile. PP pojechała potem na 3 godzinna sesje projektową. Wróciła w Desperacji. Musimy wybrać już Wszystko. Kuchenkę, zmywarkę, piekarnik. Fale Mikro też. I Poważnie Zadecydować czy Kosz ma być Obrotowo-Okrągły czy Wysuwano-Kanciasty…….uffffff

 

 


O Lodówie to aż mi się nie chce gadać. Że też już trzeba zdecydować.

 


A tu……PP z Chłopcami wyjeżdża, Czarodziejka wyjechała…..ja w robocie……..

 

 


Nic tylko (się) Wykańczać.

 

 


Całe szczęście że Wakacje takie Krótkie!

 

 


PS – u Teściów zaraz będą Lać Betonem w Dziurę….oj dzieje się!

Willie

Willie i jego Dom

Wakacyjne Robótki

 

 

 


To BB.

 

 


Wyszedł z założenia że robi nie to co chcemy, a to co mu akurat pasuje.

 


W związku z tym przy Trwającym Braku Czynnej Hydrauliki zaczął robić wykończeniówkę.

 


Oczywiście – obiecując co tydzień że Grzejniki Już Jadą.

 


Na przemian z – Nadal Zbieram Pieniądze.

 

 


Podsumowując Stany:

 

 


Budowlany – obrzucone ściany tynkiem, przykręcane sufity do stropów, nerwowo przebiera nogami podbitka, a grzejniki jadą.......razem z płytkami i Tak Zwanymi białymi elementami......

 


Finansowy – nic w zasadzie nie zakończone, więc BB nic nie dostaje. Za to trzeba było wysupłać Moniaki na zamówienia u Płytkarzy i Ceramiarzy

 


Emocjonalny – Mix. Znudzenie, zniecierpliwienie, wakacje.........od czasu do czasu tylko puknie Mocniej serduszko.......czyżby na jesieni koniec??? I wtedy z natychmiastową Podpowiedzią Puka Paluszek w Czółko…..

 

 

 


Jako że Czarodziejka jest Oficjalnie Odpowiedzialna za Nadzór – uzgodniłem spotkanie jakiś tydzień temu. No góra dwa. Zebrałem Triumwirat Kreatywny.

 


PP – osoba Najważniejsza.

 


Czarodziejka – Druga po PP.

 


BB – BB. Druga Osoba Najważniejsza. My wszyscy tylko gadamy. On naprawdę pracuje.

 

 


Żeby nie komplikować i Trzymać Się Kurczowo stanowiska pracowego – nie pojawiłem się. Bo jak już jestem to też Tylko Gadam.

 

 


Wszyscy się stawili i zrobili Obchód. Potem się rozeszli i spotkali ponownie. Zostały zadane wszystkie Ważne Pytania i Pokazane Wszystkie Ważne Szczegóły. Tak brzmi wersja oficjalna. Nic więcej z PP nie wyciągnąłem.

 

 


Swoją drogą to był jej Absolutny Rekord.

 


Chyba dotąd jeszcze nigdy nie spędziła Naraz tyle czasu w nowym Domu.

 


Czuć że to Wykończeniówka.

 

 


PP okazuje się być Generałem Doskonałym.

 


Planuje, uzgadnia i wykonuje. Czyli zamawia i kontroluje.

 


Nic dziwnego. W końcu Córka Żołnierza.

 


Nie wiem jakich Sztuczek używa ale Marże lecą na Łeb po osobistych Wizytach….

 


Po namyśle obstawiam że jednak Teść pożyczył jej swój stary Pistolet - w połączeniu z Urokiem osobistym jest nie do Powstrzymania.

 


Ja się W ogóle nie opieram

 


staram się tylko nadążyć z finansami……

 

 


WannyCzar nas ostatnio męczy. Miała być Taka Hecna. Z jednej strony żeby w róg wpasować, a z drugiej dla odmiany żeby krany powiesić. Jednym słowem – droga jak Sku.

 


Już z niej zrezygnowaliśmy, ale jeden Oferent zaoferował za Połowę Ceny. Połowę!

 


To znowu miała być.

 


Potem chwilowo nie, bo jednak to była Połowa Sku.

 


Ale obcienkowaliśmy na innych towarach i znowu miała być.

 


Poszło zamówienie. I nas wtedy Wku. Bo przeprosił że Się Pomylił. I tak naprawdę to tylko 20% taniej niż Całe Sku.

 


To nie dość że znowu zrezygnowaliśmy, to jeszcze nas Wku złapało.

 


No i czas goni, bo przez te zabawy to parę tygodni minęło.

 

 


Aktualnie Czarodziejka znalazła Substytut. Do zabudowy w rogu, z miejscem na krany w środku. Cudna Cena.

 


Chyba ta będzie. Ale męcząca taka wanna co pojawia się i znika.

 


Że o kranach Tradycyjnie nie wspomnę....

 

 


Poza tym ścigam się z BB w kwestii umowy. Albo on nie może, albo ja nie mogę, albo Coś.

 


I on pracuje a umowa leży.

 

 

 


I jakoś ostatnio nie mogę się zabrać za pisanie. Pensjonat męczy, ale też i Wenua jakby przycichła.

 


Mam nadzieje że to Chwilowy Urlop.

 


W końcu Wakacje….

 

 

 


PS – HUMUS ZDJĘTY – zaczyna się budowa Teściów! Ha! No to TRZYMAMY KCIUKI NA MAKSA... bo terminy mają napięte

 

 

 


PS 2. Emocjonalny Niebudowlany – za ten karny dla Włochów z Australią i wolny dla Francuzów z Hiszpanią to Nadal Ich Nie Lubię. Tylko Bardziej. Teraz to już tylko Portugalia mi została……

 


Willie

Willie i jego Dom

Artykuł Niesponsorowany!

 

 


Serio.

 


Ani gramika mnie nie skorumpowano żebym napisał to co zaraz napiszę.

 


Szkoda.

 


Ale i tak napiszę.

 

 


Budowniczowie Lepszej Polski – nie kopcie studni!

 


WODOCIĄGI RULES!

 

 


A było to tak............

 

 


Straszliwie mnie ucieszyło podłączenie wody w komórce przydomowej. Poczułem się jak ...... część świata.

 


To była pierwsza namacalna oznaka że Dom staje się realnym kawałkiem Infrastruktury Społecznej. Nie jakieś tam ściany i dach na polu. Nie jakiś tam kabel ze skrzynki pełnej Mocy.

 


Z rurą w Domu to już Pełnoprawny Zużywacz cennego dobra.

 


Extra.

 


Cieszyłem się aż przestałem. Bo to był koniec listopada.

 


A Potem nastąpiły Mrozy.

 


Kosztowały mnie jakieś 632 miliony spalonych komórek mózgowych z powodu rozważań o konsekwencjach zamarznięcia tej Cholernej Rury w komórce.

 


Poza tym jeszcze jakieś 226 milionów z powodu rozważań o przepaleniu się konwektora co grzał komórkę na kablu z pobliskiego garażu. Dla urozmaicenia kabel ów przechodził dziurą z garażu na dwór i z tego dworu z powrotem do komórki.........

 


Zupełnie nieistotne przy tych Psychicznych Ranach wydały mi się koszty poniesione za rzeczony konwektor.....pracujący 4 mroźne miesiące.......na Usłużnym acz Nietanim Prądzie z Przyjaznej Firmy Niemieckiej w Polskiej Stolicy...........

 

 


Te Emocje zamąciły mi Obraz Całości. Zapomniałem że brak jeszcze Taryfy czyli Wodomierza. Nazywanego zresztą z upodobaniem przez firmę instalującą Wodomiarem. Ów dojechał dopiero na początku marca na moje stanowcze życzenie że chcę podłączyć ogrzewanie a nie bawić się w Rurkę Złączkę.

 


Wodomiar dojechał. Uspokojony mogłem więc przesunąć cała zabawę hydrauliczną na Potem.

 


W zasadzie Potem jeszcze nie nastąpiło do Dziś.

 


Ale podobno już Tuż Tuż..........

 

 


Z tej Okazji odnowiło mi się Poczucie Obywatelskiego Nieporządku. Takie Poczucie że Coś jest Nie w Porządku.

 


Niemiecka Moc fakturami jako rzekłem ciśnie bez ustanku.

 


Gazownia fakturę przysłała też. Trudno że Bez Sensu. Ale znak że Są i Czuwają.

 


A Wodociągi nic!

 

 


W tych tematach zachowuję się jak Szwajcar. Mam ból brzucha jeśli nie zapłacę a używam.

 


Błąd jakiś w genach, albo za dużo romantycznych lektur w dzieciństwie.

 

 


A tymczasem - Firma instalacyjna pobrała ode mnie kilka podpisów bodaj w marcu i zapadła cisza na froncie wodnym. Coś tam płynie przez wodomiar a nikt się nie interesuje.... ...postanowiłem Interweniować.

 

 


Firma instalacyjna zaklęła się po Trzykroć że wszystko dostarczyli jak trzeba ale Osobiste Stawiennictwo będzie niezbędne.

 


Nie mogłem ocenić Szczerości badawczym przewierceniem w Twarz – niemam jeszcze komórki z 17 calowym ekranem na którym będzie widać nie tylko Emocje Rozmówcy ale i Stringi przechodzących obok Nieziemskiej Urody Przelotnych Nieznajomych......

 

 


A propos.

 


To zdecydowanie Wynalazek Stulecia.

 


Stringi oczywiście.

 


Mówię jako Degustator nie Używający.

 

 


Bo komórki z ekranem i spływającymi nań filmami i serialami to dla odmiany Największe Mydlenie Oczu w tym dziesięcioleciu.

 


Polecam.

 


Zapiszcie się od razu w kolejkę po Nowe Oczy.

 


No chyba że rzeczywiście już za chwilę Konglomerat Francusko-Angielsko-Niemiecki wypuści modele z teleskopowymi 17 calówkami......

 

 


Rad nie rad – zebrałem się w sobie i pognałem Upalnymi Ulicami do Wodnych Rewirów.

 


Przeczucia jak najgorsze.

 


Skoro nic nie słychać to zaginąłem w czeluściach Biurokratycznych Procedur. Do tego instalator wspomniał coś o protokole montażu Wodomiaru. Nie ma. Sprawdziłem wszystko. Nie ma. Podejrzewam że to oni zabrali.

 


Na pewno udowodnię i znajdą jak tylko będzie trzeba.

 


Zwłaszcza że Szczerze z Trudem Udali że mnie w ogóle rozpoznają po tych Trzech miesiącach.

 

 


Wchodzę więc do Gmachu. Bo w stolicy Wodociągi mają Gmach jak się patrzy. Taki niemal Gotycki. Człowiek przy nim Taki Mikro wchodzi...

 

 


Pustawo. Ale jest Pani w okienku. Z uśmiechem.

 


Sprzedałem temat.

 


Pani uspokaja że zaraz znajdzie.

 


Nie znajduje.

 


Pod adresem obecnym też nie.

 


Pod adresem budowlanym też nie.

 


Pod nowym docelowym też nic.

 


Ostateczny Filtr – po nazwisku. Jest!

 


Tylko imię nie moje...........

 

 


Wiedziałem.

 


Ale zanim padam z płaczem do nóg Pani z uśmiechem zaprasza do pokoju Obok z napisem „TRUDNE PRZYPADKI”.

 


Albo jakoś tak podobnie. Może że Biuro Obsługi. Trudno dojrzeć przez Załzawione Oczy.

 

 


Druga Pani ma więcej doświadczenia. W latach ale i w Poszukiwaniach.

 


Uśmiech natomiast zadziwiająco Podobny.

 


Mam się nie martwić.

 

 


Proces się powtarza. Ha! Nie ma nazwiska, ale znajduje się Działka! Pierwszy Znak że jednak jestem Realnym Kawałkiem Infrastruktury Społecznej!!!

 

 


Uśmiech. Mówiła że spoko.

 


Ale zapis jednak jest NieWystandaryzowany. Dziwny wręcz. Jestem a jakoby nic nie było. Hmmm.

 

 


Pani Niezrażona jednym gestem rzuca chusteczki na moje kolana, drugim dzwoni po Husarię.

 


Wbiega Młoda Łania. Z uśmiechem.

 


Mam się nadal nie martwić. Pada magiczne hasło.

 


TAK CZASEM BYWA Z TĄ SIECIĄ

 

 


Spędzam tam upojne 15 minut wertując na zmianę teczkę z dokumentami i gazetę zabrana na okoliczność Nieuniknionej Kolejki do Okienka.

 


Czy wspomniałem że siedzę sobie rozparty jak panisko na krzesełku?

 


Obok Druga Pani załatwia Inny Przypadek.

 


Uśmiech i Łagodność.

 


W wolnych chwilach Zaczynam się Dziwić.

 

 


Wpada Łania. HA!

 


Ma w ręku egzemplarz umowy który podpisałem z instalatorem te 3 miesiące temu. Spędziłem cały ten czas na stercie Nie(z)Godnych z Sieci.

 


Chwila śledztwa i wszystko Jasne. Instalator wpisując numer budowlany Się Pomylił. Zapomniał w cyferce dać Jedynką przed Dwójką!

 

 


Ulżony leżę sobie na krzesełku z pytaniem co teraz.

 


Łania na to

 


– ta umowa taka jakaś wymięta. Nową Panu zrobię!

 


– Ach....- jestem ujęty Szczerą Troską. Widzę wyraźnie że To po prostu dla mnie ta cała Zyczliwość.

 


– Aha – Łania podsuwa jeszcze załącznik – Pan wykreśli ten samochód!

 


– Jak to – przecież mam! – to Ja Durny Obywatelski Porządnicki.

 


– A będzie Pan go PODMYWAŁ??? – wchodzi nam w słowo Pani Druga.

 

 


 

 

 

 


I Obie Panie mi tłumaczą, oczywiście po Niezbędnej Chwili na Szczery i Nieskrępowany Śmiech z Frywolnego Żarciku Słownego, że nie chodzi o to czy mam tylko czy Myć Zamierzam. Więcej nawet – Panie mi wbijają do głowy że Nie Zamierzam!

 

 


Jestem Oszołomiony.

 


Tyle Wrażeń. Tyle Kobiet. Tyle Uśmiechów!

 


Taki Upał na mieście.

 


Tyle Stringów

 

 


Na odchodnym życzę Tym i Wszystkim Paniom w Wodociągach Wszystkiego Najlepszego. I Oficjalnie informuję że wygrały Moją Osobista Nagrodę na Najbardziej Przyjazny Urząd jaki odwiedziłem do tej pory!

 

 


Szczerze. Bez komórki.

 


Polecam.

 

 


 


Na tej wznoszącej Fali Załatwiania Pozytywnego wyserfowaliśmy jeszcze parę tematów w ostatnich dniach.

 


Z BB uzgodniliśmy wreszcie cenę na wykończenia.

 


PP wypuściła Pierwsze Zamówienia na płytki.

 


Okiennicy potwierdzili że kończą szykować okno balkonowe do wymiany.

 


A ja skończyłem właśnie pisać Love Letter do banku. Że skończę później, ale pieniądze chcę wcześniej. I dodałem żeby się nie martwili bo Wszystko Gra.

 


Chyba dobrze, co?

 

 


Na tej Optymistycznej Fali to nawet i wieczorem włączę telewizor z Dortmundu.

 


Może będą jakieś Stringi na widowni ???

Willie

Willie i jego Dom

Kranie Tanie Niesłychanie

 

 

 


A jednak.

 


Jeszcze nie śmierdzi.

 


Ale już jest.

 


Mamy szambo!

 


Taka w sumie dziura w ziemi Pokazuje też wyraźnie jak wysoko trzeba podsypać podjazdu do garażu. Przypomnę – mimo sugestii Nie Obniżyliśmy poziomu garażu. Wybraliśmy Stok Podjazdowy zamiast Schodka Domowego.

 


Życie pokaże, co się lepiej sprawdza. Pół metra schodka czy 5 metrów Spadku.

 

 


Poza tym - Pozornie to jakby się niewiele działo.

 


Faktycznie jednak Komórki Myślące wrą znowu z Przegrzania. Moje oczywiście.

 


Komórki Wykonawców nigdy szczególnie nie zdradzają objawów.

 


PP ma stanowczo lepszą Konstrukcję Psychiczną. Bierze życie z jego objawami jakie jest. Jeśli nie pasuje to walczy o zmianę. Jak się nie da to się godzi. Średnio oznacza to że nie Boryka się na co dzień z Podręcznym Pakietem Wahań, Rozterek i Psychoz.

 


Od tego ma mnie. Przecież.

 


Ja wytrwale niedosypiam rankami Panikując w tematach co, kto i kiedy. A zwłaszcza ja i kiedy.

 


Jak Piękny Umysł nudzą rozważania budowlane, bez zbędnych zwłok podrzuca mnie Nagłymi Sztychami z projekciku pensjonatowego.

 


Aż się chce wstać czasem.

 


Na stojąco jakoś Mniej Boli.

 


Chyba się Mu (temu Umysłu ) wydaje że Coś Robię w kierunku Działania jak Stoję.

 


W każdym razie.

 


Na stojaka Lepiej.

 

 


A poza tym to Lepiej nie mówić.

 


Coraz Bardziej Desperacko chce mi się Coś Skończyć.

 


Albo budowę albo projekcik albo pensjonat.

 

 


PP dba i chucha na moje Nadwątlone Psyche . Nie protestuje gdy wieczorem idę sobie posiedzieć w ciemności żując orzeszki w czekoladzie. Znaczy do kina. Orzeszki+Cola. To jest po prostu Zestaw Obowiązkowy.

 


Film czasem lepszy czasem gorszy.

 


Ale orzeszki Zawsze Rewelacyjne

 

 


Chłopcy z okazji Dnia Dziecka dostali po Bicyklu na głowę.

 


Kacper wpadł w Amok. To jego Pierwszy Oficjalny Rower.

 


Pierwszego dnia jeździł z przerwami kilka godzin. Każda mijana osoba na osiedlu była informowana „A ja mam NOWY ROWER. SUPER ROWER!”

 


Po kilku dniach nadal dzień zaczyna i kończy kółkami w salonie.

 


Nawet Filip daje się porwać temu Szaleństwu. Z racji starszeństwa oczywiście reaguje spokojniej. To już nie pierwszy Sprzęt w jego życiu. Cieszy się, ale nie wariuje. Chyba że przy tych kółkach w salonie.

 

 


Bo Kto ma Dwóch Chłopców w domu – doskonale wie jaki jest mechanizm Dorastania.

 

 


Starszy Syn rośnie zgodnie z Podręcznikiem. Dopóki nie pojawi się Młodszy.

 


Na Młodszego nie ma już tyle czasu, cierpliwości a jest doświadczenie i większy spokój reakcji.

 


W rezultacie Młodszy jest mniej zestresowany Życiem niż Starszy, który od małego był świadkiem jak rodzice dbają chuchają trzęsą się i hołubią . Starszy więc oczekuje nadal Dużej Dawki Zatroskania przy każdym kroku.

 


Młodszy wręcz przeciwnie . Od małego widzi że rodzice oczekują od niego samodzielności i radzenia sobie w różnych sytuacjach życiowych. Co więcej widzi tez jakie w tym kryją się Możliwości. Ileż ciekawych rzeczy można robić jak rodzice nie patrzą. A nie patrzą bardziej niż na Starszego.

 


No i robi. Doprowadza czasem do szału, ale po krótkiej burzy z piorunami nadal robi.

 


 


Starszy się uczy że jednak czasem jest Fajniej Narozrabiać.

 


Pojawia się Mieszanka Bratersko-Wybuchowa. Słowo Brat nie oznacza może dużo więcej niż Ten Młodszy który jest Obok najczęściej. To przede wszystkim Kumpel do Wszystkich Ważnych Rzeczy które robią Chłopaki. Niestety też Konkurent.

 


Są spięcia.

 


Ale są też Cudne Momenty współpracy.

 

 


Nie wszystkie Nas zachwycają. Te kółka w salonie na przykład. Po którymś okrążeniu tak jakoś twarze im się zmieniają, pedały coraz szybciej się kręcą i robi się wyścig kto kogo! No i ściany obrywają się na rogach. Poza tym jak się zbliżą na odległość ramion to im jakoś same wyskakują i plączą. Nogi zresztą też.

 

 


Ale jednego jesteśmy pewni.

 

 


Super że mamy ich Dwóch.

 


Mogliby tylko wcześniej chodzić spać

 

 


A propos spania i sypialni. Czyli Wnętrz.

 


Wybraliśmy w zasadzie WSZYSTKO.

 


Został tylko drobiazg.

 


Krany.

 

 


Fachowo zwane Armaturą.

 


Wojskowo zwane Bateriami.

 

 


Tak się nam wydawało że to żaden problem. Tak zresztą wspominamy wykańczanie obecnego lokum. Krany czy wannę czy zlew – to wszystko poszło w zasadzie w pół godziny w jednym sklepie. Dali zniżkę to dostali. Śmy.

 


A Teraz???

 


Jakiś Dramat Wojenny z tymi Bateriami! Prawie pomijam Zabawy z dobieraniem umywalek. Jak wszystkie zabawy Ta Też skończyła się gdy podliczyliśmy Kasę. Wybraliśmy te Lepsze oczywiście. Z Właściwego Punktu widzenia.

 


Bo wszystko od Niego właśnie zależy.

 


Punkt Widzenia.

 


Uczono mnie kiedyś że Jak Rano stanowczo Tupnę Nogą i zadecyduję że to będzie Dobry Dzień to TAKI WŁAŚNIE BĘDZIE (takie tam korporacyjne pranie mózgów – kupę kasy na to firma wydała, ale jak widać jest skutek. Pamiętam jeszcze. Albo Takie śmieszne było.

 

 


Czyli że Jak się Uprzeć to zawsze widać Jasne Strony.

 


ZAWSZE.

 


Jak w moim ulubionym kawale o Czaku.

 


On zawsze uprawia seks na Pierwszej Randce. ZAWSZE.

 

 


Nie mogę się jakoś Skoncentrować. Pewnie dlatego że Pensjonat mnie Molestuje Psychicznie. To taki Tak Zwany EUFEMIZM.

 


Czyli że nie mogę Głośno napisać co mi robi naprawdę bo to by była Obraza Moralności.

 


A w dzisiejszym klimacie to Najcięższe Oskarżenie.

 


Aż się cieszę że Inkwizycja to tylko Plotki były.

 


Bo jakby nie to może by Kto i chciał przywrócić. Jest Dobry Klimat. Przecież.

 

 


A Pensjonat. Prace daje. Płaci. Wymaga. Też jest Dobry. Przecież.

 


Tylko ja widać nie dość Stanowczo Tupię. Muszę więcej ćwiczyć.

 

 


Z tego wszystkiego w ostatnie wieczory zamiast Tradycyjnych Ciężkich Brzmień z gitary dobywają się coraz Lżejsze. Rytmy też jakieś takie. Dżezowe. Organizm szuka Równowagi. Tyle Ciężkich Myśli. Więc gram coraz Lżej

 

 


Wspominałem już o Kranach???

 


Za Ciężką (mówiłem!) Cholerę nie można ich wybrać. Czarodziejka bankrutuje znosząc kolejne 2 kilowe Katalogi.

 


A gdy po miesiącu wybraliśmy, to wycofali Akurat Tę Serię z produkcji. Mieliśmy zeszłoroczny katalog.

 


Wszystko przez to że Nie Produkuje się dziś Normalnych Kranów.

 

 


Same Pogięte. Albo Wręcz Przeciwnie.

 


Kwadratowe.

 


Płaskowniki też się trafiają.

 


Ale nie ma zwykłych.

 

 


Ta wiadomo. Dwudziesty Pierwszy wiek. Trendy i Owędy. Ale dziwne.

 

 


Pojechaliśmy w weekend w pole. Znaczy do Oferentów. Jednego wręcz.

 


Tego co PP tak dobrze się sprzedawał przez internet. Po prostu Niewiarygodnie.

 


Z ciekawości samej chciałem zobaczyć Kto To.

 

 


Bardzo Miły Człowiek. I potwierdził te ceny to wysyłał.

 


I Krany u niego znaleźliśmy.

 


I szczerze przyznał że ten Najdroższy Kawałek zamówienia to po kosztach policzył. Żeby nas Zachęcić.

 

 


Szczerze i z Całą Mocą przyznałem mu wychodząc że TO DZIAŁA.

 


Kupimy u niego.

 

 


W niewolnych chwilach pracuję nad planem przepływów na najbliższe miesiące. Wskazany intensywny udział banku.

 


Generalnie uwagę mam jedną. Do siebie.

 


Jakbym teraz startował to kredyt bym brał już na początku a nie w połowie. Bo własne to własne – wydam jak i kiedy chcę. A bankowe to żeby wydać muszę wykazać należytą realizację w terminie. Tak oficjalnie przynajmniej. Jak w projekcie......

 


W praktyce to zobaczymy. Bo na przykład w umowie to było że dostarczam zdjęcia żeby transzę uruchomić. A w praktyce to bank wysłał swojego fotografa..........

 


No i dodatkowy powód do rozważań jest.

 

 


Co by tu jeszcze.......PoRozważać???

 

 

 


Gazownia rachunek przysłała. Dba o przychody. Zwłaszcza Przyszłe.

 


Naliczyli mi zużycia ze 300 metrów. I jeszcze Dwadzieścia parę.

 


Zanim skończyłem czytać już biegłem do Czarnej Skrzynki. Jak w samolocie. Skrzynka Prawdę ci powie.

 


Spróbowała by nie! I tak ja otwierałem nerwowo

 


Skrzynka powiedziała bez wahania że nie wie O Co Chodzi.

 


Na liczniku jest coś PO PRZECINKU. Też w sumie nie wiem skąd. Ale nie ma tam 300 metrów. I jeszcze Dwudziestu paru. Nawet JEDNEGO METRA nie ma.

 


Bo niby skąd ma być. Tam nadal Nic Nie Ma podłączonego!

 

 


Już po Dwóch dniach trafiłem na wolną linię w Punkcie Obsługi. Pani się jakoś nie zdziwiła. Ani też nie wiedziała co dalej. Poza tym żebym nie przyjeżdżał do nich bo to i tak Gdzie Indziej się załatwia.

 


Po głośnym uzgadnianiu z innymi Paniami (wszystkie na telefonie więc długo to trwa) dowiedziałem się że NA PIŚMIE złożyć i czekać. Reklamację.

 


Poszedłem tam gdzie się składa i złożyłem. Pisać to Akurat LUBIĘ

 


Ale Straciłem czas. No i nerwy. Z tego co zostało po innych Rozważaniach.

 


A punkt 4 Informacji dla Klienta mówi „Reklamacja nie zwalnia z obowiązku dokonania wpłaty”.

 


To chyba nie Reklamacja.

 


To REWELACJA.

 


Ci Niemcy dobrze wiedzieli jaką firmę sobie w stolicy kupić.

 

 

 


BB zaszalał.

 


Mamy podłogę z gresu w kotłowni i garażu! Ha! To pierwsza prawdziwa podłoga w naszym Domu!!

 


Taka jasno szara. Z daleka to w zasadzie taka jasna. I szara.

 


No Bomba.

 


Chodziłem sobie po niej i Tam i z Powrotem. Potem w drugą stronę też.

 


Zdjęć zrobiłem tradycyjnie. Ze czterdzieści. Z góry, z dołu, na wprost, z boku, zza drzwi. Ze sobą nawet jedno zrobiłem.

 


Wiem, wiem. To jakiś Amok.

 


Ale z okazji Mundialu przecież trzeba ćwiczyć

 

 

 


Poza tym, UWAGA- UWAGA!

 


Przypory się udało BB zrobić jak w projekcie!!!

 


Sam nie wierzył. Chyba był zadowolony.

 


Zwłaszcza jak usłyszał od PP na Zachętę że jak się teraz nie uda to rozbiera i robi od początku.......

 


Też się cieszymy

 

 

 


Casting Wewnętrzny zbliża się do Grandy Finalnej.

 


Ostatnia prosta.

 


BB skoncentrowany. Druga Poprawka przyniosła szczegóły bliższe Stanowi Docelowemu ale nadal za mało dokładnie. Cena lekko drgnęła w dół. Nadal za mało. Ale na wadze leży VAT i ma swoją Potężną Moc Przekonywania.

 

 


Challenger numer 2 jechał też na maxa. Błyskawicznie potwierdził że ma w Metrze to co BB w szczegółach. Zaraz potem zadzwonił powiedzieć że już uzupełnił inne szczegóły (kleje, siatki, inne żywice). I Zupełnie na końcu dodał że Pierwszy Wolny Termin to ma w Październiku. Ludzie mu się pochorowali. Z przepicia. Na Pysk ich wylał więc hurtem.

 

 


Trzeci Chętny dosłał Nieistotne Informacje do poprzednich Ogólnych Informacji więc zgodnie z logiką Ostatniej Prostej wypadł z zakrętu.

 

 


A my nadal NIEZDECYDOWANI

Willie

Willie i jego Dom

Kiszka Kaszana Szokujące Odkrycie

 

 


Negocjacje.

 


Całe życie to wielkie negocjacje. Niby żadne to Odkrycie.

 


Ale jak się nawarstwi tego na raz i w domu i zagrodzie i pensjonacie..........

 

 


To jednak.

 


Gdzie nie spojrzeć – zawsze jest Coś za Coś.

 


Tak banalnie zupełnie to ten nasz Dom. Damy pieniądze, dadzą Dom.

 


Oczywiście wynegocjowaną umowę mamy Zupełnie Odwrotnie.

 


Dadzą Dom, damy pieniądze.

 

 


Dokładnie! To właśnie Po To się na Dom zdecydowaliśmy. Żeby mieć Ten Zapis Umowny!!

 


Napawamy się nim.

 


Czasem rzadziej, czasem dużo częściej.

 

 


To leczenie zadawnionych ran. Przy obecnym lokum umowa była Wręcz Odwrotna.

 


Skończyła się dokładnie tak jak mówi Wam Prawie Najgorsze Przeczucie.

 


My zapłaciliśmy a oni nie zbudowali.

 

 


Uratowało nas Prawie.

 


Prawie przed samym zbankrutowaniem w desperacji sprzedali akt notarialny za dodatkowe 10 tysięcy.

 


I Te 2 miesiące później nie znaleźliśmy się w Masie Spadkowej

 


Tylko to pozwoliło nam przeboleć stracone pieniądze i włożyć je jeszcze raz, teraz już w swoje........

 

 


Wtedy to właśnie, o północy, w świetle księżyca, przy wyjącej Bestii naszej Kociej zaprzysięgliśmy się z PP że jeśli (tfu, tfu ) jeszcze kiedyś będziemy chcieli dom to tylko na własnej ziemi i na własnej umowie i płacimy tylko PO!

 


PO co prawda jeszcze wtedy nie było. Ale rozumiecie ideę – pełny Liberalizm.

 


Ci co się nie zgodzą na Nasze Warunki są przez nas Liberalnie wykopywani z Konkursu.

 

 


Tyle Piękne Liberalne Teorie.

 

 


A Życie?

 


Jest takie jak zwykle.

 


Praktyczne bardziej niż Teoretyczne.

 


I w mordę.

 


Albo negocjować.

 

 

 


Tak jak z BB.

 


Onegdaj Sławetnego Wtorku stanął u drzwi żeby się dowiedzieć Ile Ma Dopłacić.

 


Wychodząc dwie godziny później, miał w ręku skrupulatną kalkulację z której wynikało co miało wynikać.

 


Że Ma Dopłacić.

 

 


BB ma tę swoją specyficzną Manierę Negocjacyjną.

 


Niewiele mówi o pieniądzach.

 


I nie kłóci się za bardzo. Ani od razu.

 

 


Więc poszedł i niewiele powiedział. Pozostało nam takie Miłe Uczucie.

 


Każdy je zna, jak coś Dobrze Zrobił.

 


Takie Uczucie że Się Dobrze Zrobiło.

 

 


Miło się je miało jeszcze ze dwa dni. Potem BB zadzwonił z kolejną fakturą. Żeby zapłacić.

 


- Ale Kto? – zdziwiłem się Uprzejmie

 


- NO ale CO? – tak jakby nawiązał BB

 


- To zapraszam – westchnąłem na negocjacje. Wewnętrznie. Zewnętrznie twardo zawezwałem do spotkania w Twarz, skoro poprzednie zostawiło jak słychać Wątpliwości.

 

 

 


Na marginesie wspomnę że Człowiek ze mnie Okrutnie Uczuciowy.

 


Najbardziej się Rozczulam nad najbliższymi.

 


A nad sobą to w ogóle Nie Panuję!

 

 


Tak strasznie bym chciał że naokoło było miło i sympatycznie i wesoło.

 


A jest jak jest.

 

 


Trzeba negocjować. Jest taka Teoria Windy. Że ja Win i on Win. Czyli że obie strony jadą Tą Samą Windą.

 


Nie wierzcie w to.

 


To ZAWSZE są inne windy.

 

 


Chyba że negocjacje nie dotyczą Wymiany tylko Współpracy.

 


Na przykład jak złoić skórę Upadłemu Developerowi.

 


Wtedy to może być WINWIN. Ja dołożę i Sąsiad dołoży.

 

 


Ale jeśli na rzeczy jest Ja Tobie a Ty Mi to nie obejdzie się bez Bólu.

 


Mam taki specjalny rodzaj bólu negocjacyjnego.

 


Ściska mnie Kiszka Kaszana.

 


Tak ją nazwałem po Sąsiedzku.

 


Bo gdzieś tam w okolicy jest podobno jakaś Kiszka. Nie wiem, nie widziałem (choć są Sposoby )

 


A Kaszana to już nawet nie muszę Tłumaczyć czemu.

 

 


Ale nazwa ogólnie oddaje moje Emocje Negocjacyjne.

 


Nie wiem który to gen nawala, ale coś jest nie tak.

 


Nawet jak staje na moim to i tak.

 


Kiszka Kaszana.

 

 


No chyba że druga strona mnie Wnerwi. Wtedy jak odjął.

 


Kiszka się zwiera, Mózg wygładza a Oczy Gromowładne.

 


Szkoda że tak rzadko się Wnerwiam. Na drugą stronę.

 

 


A już przy BB to w ogóle rzadziuchno. Bo widzę że Się Stara. No nie wychodzi, zawala, obiecuje na próżno.

 


Ale wszystko jednak z wyraźnym śladem Dobrej Wiary.

 


Kiszka Kaszana.

 

 


Tak więc usiedliśmy sobie pod pensjonatem i negocjowaliśmy. BB najwyraźniej dopiero po wyjściu od nas doczytał się ilości zer przy cyfrach z przodu. Miał bezdech.

 

 


Opowiedział mi o Długiej Mroźnej Zimie 2006.

 


A ja mu o Długiej Ciepłej Jesieni 2005.

 


 


On mi o tych wszystkich pracownikach co tak dzielnie w chłodzie i mrozie budowali nam lepsze Jutro.

 


A ja mu o tych wszystkich pracownikach co tak uparcie w cieple i bez deszczu Nie budowali dobrego Wczoraj.

 


 


On o tej umowie co od razu mu się nie podobała za bardzo z tymi karnymi odsetkami za opóźnienie.

 


A ja o tej umowie co z niej odpuściłem te odsetki za poszczególne etapy i dorzuciłem jeszcze parę tygodni na końcu wydłużenia bez kar.

 


 


I tu nam się czas skończył. A tak dobrze nam szło!

 

 


Żeby nie zapeszyć podałem Warunki Brzegowe i zaprosiłem na Finalną Rozgrywkę po niedzieli.

 


Warunki Brzegowe to tak zwany Gest Dobrej Woli.

 


Czyli że skoro już uzgodniliśmy ile wynosi Suma Kontrolna , teraz możemy dyskutować Formy i Procent Realizacji. Faktycznie postawienie sprawy na ostrzu może się skończyć zejściem z placu co nigdy nie jest Najlepsze......dla obu stron.

 


W Trzecim Akcie pojawiła się Kwota i prawie oficjalny Nowy Termin zakończenia. Czyli z uwagą że licznik bije nadal jeśli ten też Się Nie Uda.

 

 


Oficjalnie więc Uzgodniliśmy.

 


Ale jakoś tak Wszyscy Podejrzewają że temat się nie skończył. Czyli BB ma nadzieję że jednak będzie mniej, my myślimy z czego ciąć. Rzeczona faktura zapłacona w połowie, reszta czeka na szpachlowanie...

 

 


BB bierze udział w castingu na Mordor. Nie jest bez szans mimo początkowego szoku szczegółowością wyceny.

 


Po dyskusji zasiał w nas Ziarno Niepokoju.

 


Umie uzasadnić te Nasze Wydatki. Czyli powiedzieć za co konkretnie i dlaczego mamy płacić.

 


No i prezentuje Dość Profesjonalne podejście. Mówi twardo że wyceny typu „to jest w cenie metra” to pułapka.

 


Albo wydatki urosną w trakcie, albo jakość spadnie.

 


Taa.

 


To te momenty budowania które oboje z PP Uwielbiamy.

 


Będziemy Musieli popatrzeć sobie Głęboko w Oczy, potem je zamknąć i Zadecydować.

 


I to ja Ją w to wciągnąłem.

 

 


Została jeszcze Chwila przed zamknięciem castingu.

 

 


Konkurent numer Dwa ma scenę teraz dla siebie. Sprawdzamy co on ma w tym swoim Metrze.

 

 


Konkurent numer Trzy jakoś najsłabiej się stara. Pokazał na razie Ogólne Menu i jakoś nie może dostarczyć konkretnej wyceny do naszego projektu. Chyba pokażemy mu Bramkę Numer Trzy.

 

 


Na końcu wybór jest dość prosty.

 


Cena totalna.

 


Ale jest Dyscyplina Dodatkowa. To Vat i materiały. Można sporo punktów nazbierać.

 


Jak patrzę na wyceny materiałów od naszej Czarodziejki to aż Się Wierzyć Nie Chce ile tych Punktów.....

 

 


A poza tym to........

 

 


- drzwi nam przemalowali Okiennicy. Z koloru „Purchle z wilgoci” na „Taki podobny do ramy”.

 


Ale za to cicho jakoś o wymianie Krzywego Balkonu Sypialnianego. Miałem Kiszkę zewrzeć . Ale.......nie będę się denerwował przy Papieżu, zadzwonię po niedzieli. Zwłaszcza że Zwarcie w tym tygodniu już miałem w tym swoim Drugim Projekciku w pensjonacie. Nic miłego.

 

 


- No a szambo BB obiecuje drugi tydzień dowieźć.

 

 


- I jeszcze coś.

 


Taki Drobiazg.

 

 


Przypory totalnie zawalone. Poszarpane krawędzie BB zaczął zamieniać na Doklejone Krawędzie z cegieł.

 


Wstrząsnęło to nami. BB zresztą też, bo nawet nie próbował bronić Fachowców.

 


Kolejna próba będzie z płytkami zamiast cegiełek.

 


Jak to się nie uda to zostanie już tylko Ostateczne Rozwiązanie.

 

 


Pozwiemy Projektanta.

 

 


W końcu Ktoś Musi być WINNY.

Willie

Willie i jego Dom

Świnka Filipka

 

 

 


Miałem normalne życie. Może ciasne, może nudne. Ale normalne.

 


Potem coś się stało.

 


W głowę.

 


Definitywnie.

 


Żadna inna część ciała nie chce się przyznać.

 

 


Tylko głowa była w stanie przekonać Resztę.

 


A zwłaszcza PP.

 


Bo Dzieci same chciały. Dwa razy nie trzeba ich do HECY namawiać.

 


ICH ZWŁASZCZA.

 

 


Jak dojeżdżam z Pensjonatu to już od drzwi słychać że Chłopcy Potrzebują Nowej Przestrzeni Życiowej.

 


A weźmy ich na budowę! Szał i Amok.

 


Nasz i Ich.

 


Ich chyba większy.

 


Chyba.

 

 


Właśnie jak w kwestii tego Amoku.

 


Miało tak pięknie Być. Płotek może nie biały, domek też nie biały. Ale i płotek i domek i piesek. Cały Kawał Pieska. Cielaka wręcz. Doga znaczy.

 

 


Ostatnio minął nas o Włos. I Psi Pazur.

 


PP pojechała na tzw Targ. Mają taki jeden w Płońsku. Akurat bywamy czasami niedaleko.

 


No i pojechała, jak zwykle.

 


Znienacka zadzwoniła stamtąd.

 


Nie jak zwykle.

 

 


- ACH. OCH, ECH!!!!

 


- A Bez Metafor Mój Skarbie?

 


- Dogi są do wzięcia!!!

 


- !!?!??? – miałem zatrzymanie oddechu – jak to DOGI???!!!!

 


- No bo są DWA. Jeden mnie JUŻ kocha, a Drugiemu będzie smutno bez niego!

 

 


Ojojoj!

 


DOm obecny pełny, Nowego jeszcze nie ma, Powóz standardowy na 2+2 czyli Stan Obecny Pełny a tu PP Dogów kupuje w Ilościach Mnogich!

 


Tradycyjnie Oddałem się Panice.

 


Na szczęście PP dzwoniła Jeszcze nie trzymając ich w ręku. Robiła kółko żeby uzgodnić z Mężem Niestandardową Ilość. Negocjowałem twardo. Max JEDEN.

 


Wszystko na nic.

 


Zakochana kobieta.

 

 


Na szczęście Właściciel Dogów się nie zakochał. Zanim PP wróciła z kółka, zabrał się z Targu.

 


Słowo! Ja nic nie miałem z tym wspólnego – nawet go nie znam!!!

 


 


Ale PP miała To w oczach. Strach pomyśleć co będzie na Następnym Targu!

 

 


To właśnie Klasyczny przykład Amoku.

 


Taki miałem Półtora roku temu. Jak namówiłem PP na budowę.

 


Taki miałem rok temu. Jak załatwiałem papierologię, wykonawcę i startowała budowa.

 


Taki miałem pół roku temu. Jak na zimę zamykałem budynek.

 

 


A dzisiaj.... nie mam. To co mam to definitywnie Nie Amok.

 


Za ciężko na piersi leży. Tamten porywał mnie do boju z okrzykiem.

 


Ten przyciska momentami tak że się gadać nie chce.

 


Albo i spać rankami.

 

 


Zwykły stres to był kiedyś jak byłem Młody. Ten w porównaniu jest Dojrzały i Grubszy.

 


Jak ja zupełnie.

 


Przywala mi na zmianę. Ma czym.

 


Do kompletu z budową mam tez taki projekcik w pensjonacie.

 


Nie polecam Łączenia. Budowa i projekcik. Czyli dwa projekciki. Takie tam. Maleńtasy.

 


Osobno to jak cię mogę.

 


Ale naraz to Masakra.

 


No i wspomnę o Pensjonacie.

 


Może w innych to jakoś inaczej wygląda. Ale w tym nieodparte wrażenie jest takie że procedury i procesy przede wszystkim. Jak zawsze wszyscy chcą dobrze. No ale procedury. Czasem nie wiadomo czy się z Człowiekiem rozmawia czy z Procesem.

 


A może to wszystko Proces-ory???

 

 


Tak czy siak. Jak mam chwilę spokoju w tematach budowlanych to Na Pewno nie mam w pensjonackich. I Wicewersa.

 

 


A tak w ogóle to Nie Mam chwili spokoju w tematach budowlanych. Pominę klasyczne psychologiczne rozterki Dnia Świra na temat procesu budowlanego. Jakoś już nawet nie mam siły się Martwić że Się nie znam!

 


Teraz Molestuje mnie Bardzo Tradycyjny temat.

 

 


Tak pięknie miało być.

 


A jest Tak Dużo.

 


Może i Pięknie.

 


Ale Dużo jakoś Bardziej teraz widzę.

 

 


Przełomowy Moment Widokowy nastąpił jakoś tak niedawno. Podsumowałem w Miarę Jak mi się wydawało ile czego i po ile jeszcze trzeba żeby Rodzinę za Rękę i do nowego Domu pobiec.

 


Z zapasem jak mi się wydawało.

 


Dziwnie wyszło.

 


Potrząsnąłem, zamknąłem, otworzyłem jeszcze raz. I jeszcze.

 

 


Potem zaniosłem PP pokazać.

 


Usiedliśmy sobie razem Popatrzeć Głęboko w Oczy.

 

 


Bo Generalnie to jest nieźle.

 


Tylko Kasy brakuje.

 


A Się Wydawało że nie.

 

 


Czyli Cięcia. A one jak to zwykle Cięcia.

 


Niemiłe w dotyku.

 

 


I właśnie przy Kolejnej Ciętej Rozmowie znienacka podchodzi do nas Zaaferowany Filipek.

 

 


- Ja..ee...chciałem... – taki ma teraz styl. Wolny nieco. Być może irytujący czasami. Ale Kochany

 


- ???

 


- Chciałem wam eee dać Wszystkie Moje Pieniążki żeby nam na Dom starczyło! – i dołącza uśmiech – i z portmonetki i z ...eee...tej Świnki!

 


- Skarbonki???

 


- Tak!!! – uśmiech robi się Najszerszy – Wszystko co mam. Bo MAM DUŻO!

 

 


ps - pewnie że Ma Dużo. W końcu Wróżka Zębuszka już za Dwa Zęby tam po dychu zostawiła!!!

 

 

 


Ten wieczór był Najmilszy od dawna.

 

 


I do teraz mnie Grzeje. Nasz Rycerz Filip.

 

 


Plus Poczucie że nie jesteśmy Sami w tym NieAmoku.

 


No i nie zapominajmy.

 

 


Dostaniemy Świnkę!!!

 


Teraz Nie może się nie udać!!!

Willie

Willie i jego Dom

Przycisk

 

 


Magiczny.

 


Okrągły.

 


Niebieski może być. Mój ulubiony kolor.

 


Taki Przycisk bym chciał mieć.

 

 


Gdzieś tak z tyłu głowy, może za Płatkiem Usznym. Mam tam Trochę miejsca na Schowek. Rodowe. Filip też ma.

 

 


Przycisk Niezbędnie Konieczny by się nazywał.

 


Prosta funkcja. Dwie w zasadzie.

 


ON i WON.

 


W wersji Light Deluxe Lady byłoby Ona i Wona.

 

 


Funkcja pierwsza włącza Humanizm a druga Wręcz Przeciwnie.

 


Włącza Kalkulator. Oraz Zwłaszcza Wyłącza Humanizm.

 


Niezbędnie Konieczne przy Każdej dyskusji z wykonawcą.

 


Zwłaszcza jak Inwestor Romantyczny z natury.

 


Miętki znaczy.

 

 

 


O podróżach w czasie to wiadomo już że będą, ale Jeszcze Nie Teraz. Strasznie żałuję.

 


Aktualnie Desperacko potrzebuję kopa 6miesięcy do przodu, żeby przeskoczyć Mordor.

 


Wykończeniówką zwany również.

 

 

 


Pogoda jak drut pancerny. Taka Mocarna. Nic tylko budować. :)

 


A u nas?

 


Jest taki Miły Pan.

 


Sympatyczny.

 


Cichy.

 


Spokojny.

 


Chyba.

 

 


Lepi nam płytki do ścian. I gada. Do tych płytek.

 


Bo nikogo innego Tam nie ma.

 


Tylko on i te płytki.

 


Jak skończy to już zupełnie Sam tam zostanie.

 


Więc wolno robi. Bardzo.

 

 


W przerwach popatruje sobie na te nasze Piękne Przypory z Klinkieru.

 


W przyszłość patrzy oczywiście.

 


Tam gdzie one są JUŻ piękne.

 


Bo w Terazie są takie jak po stworzeniu. Szczerbate.

 


BB zapewnia że myśli intensywnie jak je Wygładzić.

 


Zapewniam go że wraz z PP też o Nich myślimy.

 

 


Spotkanie niemal Towarzyskie.

 


Wpadłem na budowę pogadać. Głównie nasz temat dyżurny. Bawolikonowy Pokój.

 


Gipsiarze Obcienkowali ściany przy łukach. Tak jak uzgadnialiśmy. Że obcienkują.

 


Ale nie TAK jak uzgadnialiśmy. Bo pojechali skosem do okien zamiast ściąć i dać kąty proste. Miały wyjść docelowe półki na różności. A wyszły Wsuwki Na Kurze.

 


Uzgadniamy więc ponownie.

 


Strasznie to Podstępny Etap Budowy.

 


Niby mówimy jasno i wyraźnie. Ale Potem dopiero się okazuje czy BB słucha też jasno i wyraźnie.

 

 


Z ciekawostek technicznych. Gipsiarze dopadli kabel alarmowy. Szybcy byli, nie powiem. Zdążyli zadzwonić przed Brygadami Tygrysa. Że przecięli. I żeby odwołać Brygady.

 


Skutek był taki że wyło i wyło. Gipsiarze zalepili.

 


A potem i tak przyjechał Zbych i zrobił Porządek.

 

 


BB wystąpił z wnioskiem o Płatność. Poczuwa się do Gipsów i Kartonów.

 

 


Posiedzenie Zarządu w tej sprawie odbędzie się we wtorek. Z udziałem Zainteresowanego.

 


I prostego kalkulatora.

 

 


Mamy początek maja.

 


Naciągany, przeciągany umowny koniec budowy to był początek marca. Umowny bo był w Umowie.

 


Na dziś to nadal widzimy tam kilka tygodni pracy przed BB.

 


I specjalnie nie widzimy Agresji w Pracach. Była, owszem. Zaraz na początku kwietnia się zaroiło.

 


Ale potem znowu siadło i siedzi.

 


Trochę się sławetny Elektryk ujawnia jako Tynkarz i Murator (glify i kanały w salonie), a to Pan Płytka poklei płytki. Ale generalnie jak w polskim filmie.

 


Wieje nudą.

 

 


Dla ożywienia poprosiliśmy o wyceny wnętrz.

 


BB przysłał akurat na długi weekend. Bardzo dobrze.

 


Czasu akurat na Długie okrzyki.

 


Nie Zachwytu bynajmniej.

 

 


Biegnę Przycisk instalować za Uchem.

 


I baterie załaduję Świeżutkie w kalkulatorze.

 


I może uprzedzę Brygady Tygrysa kontrolnie.

 


 

 


Bo jak się BB dowie że w zasadzie musi dopłacić to może się w desperacji na Kable rzucić.

 


I znowu będzie wyło.

 

 


WON.

 


Willie

Willie i jego Dom

Wycisk

 

 


Luz.

 


Joga. :)

 


Masaż.

 


Psycholog.

 


Psychiatryk.

 


Budowa.

 

 


O.

 


Wyszła mi Piramida Zdrowia Psychicznego.

 


Na dole jest (nie)Zwykły Przeciętny Kowalski zaspokojony pod względami społecznymi – dom, rodzina, praca, rezerwa gotówki.

 


Na górze ja.

 


W stanie Wykańczającym.

 

 


Bo Nasz Piękny Dom zniknął. Stało się to zupełnie Znienacka.

 


Zajechałem jak zwykle koło weekendu.

 


Mrugnąłem oczami.

 


Drugi raz też.

 

 


A tam zamiast Naszej Chaty pojawił się zupełnie Ktoś Inny.

 


Wielki.

 


Przepastny.

 


Nienasycony.

 

 


Zaraz, zaraz. Ja Go Znam!

 


To arkusz EXCEL!!!

 


Mieli zwoje cyfrowe w ilościach Monstrualnych.

 


I wykonuje uparcie Tylko Jedno Działanie.

 


O nie. Nie dodaje.

 


Mnoży.

 


MNOŻY.

 


MNOŻYYYYYY

 

 


No i przy okazji zupełnie. MROZI.

 

 


Oczywiście cel jest Jasny. Chce PODZIELIĆ.

 


Mnie z PP.

 

 


Bo jako finansowy z zawodu znam tylko jedno działanie Odruchowe w reakcji.

 


Odejmuję.

 


Chciałbym żeby odjąć Komu Innemu. No ale u Chłopaków w pokojach to i tak tylko podłoga w planach. Przecież ich nie zostawię na szlichcie. Żonie z pokoju też przecież Bawolikonu nie odkleję.

 


Więc odejmuję Sobie.

 


Ale ja to MY. Przecież przysięgaliśmy.

 


Przysięga na piśmie jest. A nawet na filmie.

 


Że razem sobie Dodamy.

 

 


Niewyraźnie tam jakoś za to było o ODEJMOWANIU.

 


Pięknych Płytek. Pięknych Zlewów. Pięknych Kranów. Pięknych Łuków i Dekorów.

 

 


Pewnie dlatego że one się nie Odejmują. Raz przyssane do Psychiki potrafią się co najwyżej Dzielić na mniejsze.

 


Żeby po zsumowaniu dać Większą niż oryginalna Kwota.

 


Nic dziwnego że takie Sztuczki umieją.

 


Za tę cenę.

 


Sam bym pewnie umiał. Jakbym miał za godzinę tak płacone jak one za METR.

 

 

 


Generalnie widzę DNO.

 


Dalsze Nieobliczalne Osłabienie.

 


PP mnie tylko trzyma w Pionie. Podtrzymuje znaczy.

 


Razem z poczuciem Odpowiedzialności.

 

 


Ciekawe kiedy znowu ten Nasz Dom zobaczę.

 


Już mi się tęskni.

 

 


W ramach Rozrywki dla Osłabionych Umysłowo przerzucam się pomysłami Zabicia Płotu albo Niestandardowej Linii Zakończenia Gresów. Takie Pasy 1,5 metra na każdej ścianie Surowej Szlichty. To może być HIT. Trendy, Jazzy albo i nawet STYLE.

 

 


A umywalki wylewane w szalunkach z desek?! Wanny tym bardziej. Krany z peszla!!

 


Przecież ja chyba na tym Majątek mogę zrobić!

 


Zaraz biegnę po Patenty do Urzędu.

 


I Znak zarejestruję.

 


Taki Worek na Dutki.

 

 

 


Nie bez powodu ten natłok pomysłów.

 


W ostatnią znaną mi sobotę Usłużna Ptaszyna wycelowała dokładnie w Lewy Kwadrant Czaszki i otworzyła Klapy na Przestrzał. Strzał spod sufitu. Jakieś 5 metrów lotu. Prosto do Mojego Celu.

 


Kumpel stojący obok dostał odłamkami. Dzieci już oszczędziło. A wszystko na Szczycie Świata. XXX piętro widokowe Pałacu. Czyli Na Krawędzi.

 


Pozostaje mieć nadzieję że poza Oczywistym Przypływem Gotówkowych Darów Losu (w tym wzmiankowanego Wycisku Pomysłów) nie był to Łabądź z Torunia.

 


Nie wyglądał jak.

 


Ale wiadomo to co Grypa z Ptaków robi?

 

 


W każdym razie pióra mi jeszcze nie rosną.

 

 


No to LECĘ.

 

 


Muszę zrzucić coś tam na tego Dużego (w)EKSLA co mi się na działke wepchał!

 


Nawet wiem co. Oczywista sprawa.

 


ZAWIRUSUJĘ GO.

 

 


a potem to juz tylko worek

 


i Dutki

 


i Dutki

 


i dutki........

Willie

Willie i jego Dom

Wszystko Rośnie

 

 


Oj Cisną.

 


Cisną Panie tymi Sprawami. I Tematami. I raportami.

 


Zwłaszcza Raportami.

 


Jak wiadomo, One po to są żeby Cisnąć Pytaniami.

 


Czyli najpierw Harówa coby znaleźć i powpisywać Dziwne Nic Nie mówiące Normalnym Ludziom cyfry i nazwy. Potem Skurcz Porodowy żeby wysłać. Potem Blues żeby wyjaśniać. I wyjaśniać. I wyjaśniać.

 

 


Czasu nie ma no Normalne Życie. Ani na Budowlane też.

 


Czasu w ogóle nie ma na Sens.

 

 


Korporacja po prostu.

 


Do pasji doprowadza zwłaszcza Jedna Korporacyjna Cecha Płciowa. Totalna i Nagminna Arogancja Mailowa.

 


Mail rządzi. Bez uprzedzeń, bez wyjaśnień, bez kontaktu z żywą osobą. Choć telefony nadal istnieją.

 


Dominuje NakazowoRozdzielczość Mailowa. I to Międzynarodowa. Stamtąd też nikt nie dzwoni. Tylko przychodzą Mejle. Suche i Pilne.

 

 


Coś jest w tym świecie Pomylonego. Czynnik OdLudzki. Ch...ówka. Znaczy Charówka. Oczywiście że przez CeHa.

 


Coś podobnego widać na drogach. Z angielska mówią na to Road Rage.

 


To tu chyba będzie Corpo Rage!? Albo po polsku.

 


KORPOR.

 

 


Co ja tutaj robię???!!!

 

 


A.

 


To znowu Zapaść była. Chwilowa Niepoczytalność.

 


Na szczęście dostałem w głowę Brzęczącą Monetą.

 


Oprzytomniałem.

 

 


Przecież o Budowaniu miało być.

 

 


Chciałbym. Ale nie mogę.

 


Jak tu pisać gdy się ręce po klawiaturze telepią.

 


Albo jak miotają klawiaturą po pomieszczeniu.

 


Odporne jakieś na szczęście. Te klawiatury.

 

 


Więc póki oddech w miarę spokojny smaruje w Pośpiechu, zanim znowu dopadnie CorpoR.

 

 


Taras jest piękny. Nadal. Teraz już calutki.

 


Można obejrzeć, czemu nie. W albumie.

 

 


BB stał się ostatnio Niemożliwy. Wręcz Agresywny.

 


Jak nie On.

 


Roboty pogania jak Ekonom. Ekipy śmigają i migają. Nie wiem nawet Kto i Co i Kiedy.

 


Dowiaduję się za to kolejnych nazwisk jak ich Solidne Ekipy Tygrysa łapią na włączaniu alarmu. I za swój comiesięczny Abonament mam kolekcję nazwisk budowlanych. A wiadomo co to jest w dzisiejszych czasach.

 


Czysty zysk. Baza danych.

 


Czyli warto inwestować w Ochronę

 

 


W ramach Nowej Polityki Frontowej na sobotę BB poprosił o kolejne spotkanie na budowie. Pod ogólno szeroko brzmiącym hasłem – elewacje.

 


Ha.

 


Elewacje.

 

 


Czy ja rok temu bym pomyślał że będę miał Coś Takiego? I to na Całym Domu wręcz!

 

 


A teraz proszę. Mamy je omawiać.

 


Normalnie Cuda. Wiosna. Wszystko rośnie.

 

 


A Nam rośnie Kalahari na podścianach. To te kawałki co są ścianą a jakoby już/jeszcze nie były.

 

 


A Kalahari to para do miedzianej angoby na dachu.

 


Uwielbiam te czarodziejskie momenty kiedy mając w ręku 3 płytki i 2 dachówki trzeba sobie wyobrazić jak będzie wyglądał 300 metrowy dach w połączeniu z kilkudziesięcioma metrami klinkieru. I Zdecydować!

 

 


Jedna moja znajoma się popłakała jak jej zamontowali po kilku miesiącach wybraną stolarkę okienną. To znaczy trzymała się jeszcze jakoś przy oknach. Ale przytrzasnęli ją drzwiami. W wybranym starannie kolorze jasnego buku. Na próbce.

 


Mąż musiał ją kilka dni trzymać w odosobnieniu od budowy i z wolna przyzwyczajać żeby nie rzuciła się Pruć Świeżych Pianek.

 


Takie to Histe(o)rie Ludzkie się zdarzają. Pocieszające generalnie.

 


My nie płakaliśmy.

 


Już nawet nie widzimy tego Pomarańczu Okiennego specjalnie. Pomógł oczywiście Sąsiadowy Płot Pomarańczowy.

 


Ale jednak Hart potrzebny.

 

 


Z klinkierem i dachówką podobne Harce.

 


Poszło nam jednak o wiele Lepiej.

 


Czułem już coś jak skręciliśmy w te naszą Czarniawą Drożynę. Jakieś takie plamy na dole ścian.

 


Przypory!

 


Filip będzie Wniebowzięty. Toż to wygląda jak ZAMEK!

 


Mamy na rogach takie pochyłe Cosie obłożone klinkierem. Pan Projektant miał taką wizję.

 


Super komponuje się z tymi pasami klinkieru wzdłuż podścian!

 

 


Klinkierowi dali w fabryce na imię Kalahari. Wiadomo. Podstawa Podręcznika Biznesu.

 


Daj Tajemnicza Nazwę. Co najmniej 10 procent kupi tylko dla tego brzmienia Uroku Tajemnicy.

 


No i żeby się pochwalić.

 

 


Fakt że Tajemnicze Plamki są Tajemnicze. Mała w lewym rogu. Mała w prawym rogu.

 


Cały pomysł że jak się połączy 2 cegiełki to w środku wyskakuje jedna większa.

 


Kurczaki Wielkanocne! To naprawdę nieźle wygląda

 

 


No. Może z Małym Wyjątkiem. Te przypory mają na końcu Krawędzie. A te Krawędzie jakieś takie Szczerby.

 


Zupełnie jakby Pohańcy atakowali i się o nie Wyszczerbili

 


Zwracam uwagę BB że To nie przejdzie Odbioru Końcowego. Musimy być gotowi na kolejne ataki. Krawędzie muszą być Nie Dziurawe!

 


Spoko. BB roztacza wizję XV wiecznej Ręcznej Rzemieślniczo Artystycznej roboty, która doprowadzi te Krawędzie do Błysku....

 

 


Ale my nie Podziwiania tu jesteśmy. Ani nie dla zabawy. Niestety.

 

 


Trzeba uzgodnić kilka istotnych Wyglądów.

 


Donice. Daszki. Murki.

 


Dokładnie ujmując chodzi o to żebyśmy podjęli Kolejną Ważką Decyzję Inwestorską. Co ten nasz klinkier ma mieć na głowie. BB przytargał 3 rodzaje parapecików, którymi możemy podmienić planowaną blachę........

 


Najgorsze że podoba się nam ten Najładniejszy.

 


I producent o tym wiedział z góry.

 


Stękając i wzdychając z Zachwytu oczywiście czekamy na wyliczenia BB ile tych kawałków trzeba będzie nabyć.

 


No kilka. Set. I Setek.

 


Done.

 

 


No to PP udaje się na Donice. A ja tradycyjnie z Aparatem na Okolice. Wpadam na pięterko po naszej starej dobrej Kładce Śmierci. Teraz to można śmigać Do Woli bez lodu.

 


Ładny widok. Dekarz założył obróbki blacharskie na Bawolikon, coby się woda nie lała do dziur ściennych. Macham fotek jak głupi. Czyli jak zwykle. Z okazji wiosny aparat Uwolnił Nowe Moce w zużytej baterii. Teraz starcza na 20 ujęć naraz.

 

 


Z góry to nawet nieźle widać. PP i BB. Machają do siebie rękami i patykami. Znaczy – uzgadniają parapet dla donicy.

 

 


ps- Uzgodniony pomysł PP po kilku godzinach stanowczo Odrzuca. BB reaguje spokojnie. Ustalimy jeszcze raz jak znajdzie takie płytki co to są na naszym obecnym płotku. Te które on oczerniał jako nieistniejące. Więc teraz ma przyjechać i sobie obejrzeć.

 

 


Przy okazji wychodzi na jaw Nie do Końca widoczna Dotąd cecha naszej Plantacji.

 


Teraz to widać Jaskrawo pod pasem klinkieru.

 


Działka ma jedną stronę Mniej.

 


Tę od Frontu.

 

 


W porywach to będzie i może z Pół Metra.

 


Oj. Trzeba będzie zapolować na Ziemię po okolicy. Dużo ziemi. Jakiś tam spadek może zostać ale nie taki żeby na sankach z tarasu do bramy jeździć

 


Ale to już naprawdę Zupełnie Przy Okazji. Na razie traktuje to jak Scarlett.

 


Pomyślę o tym jutro. Raczej pojutrze.

 

 


Teraz jeszcze Igramy z Murkami na tarasie. Kolejny kwiatek z projektu wyskakuje na wiosnę

 


Według niego murek ma Odgradzać Taras od Ogrodu!???

 


Oczywiście zgodnym Kiwnięciem zatwierdzamy zmianę. Przenosimy go na stronę od Płotu.

 


PP się martwi że jakby go nie było to chłopcy będą skakać z Tarasu na Ziemię.

 


Chyba nigdy nie była Chłopcem.

 

 


Po co mają skakać z Tarasu skoro będzie taki Piękny Murek do Skakania!

 

 

 


W ten piękny sobotni dzień zmykamy do Płytkowni, korzystając z tego że Chłopaki sprzedane do Babci i Dziadka.

 


W płytkowni oczywiście płytki w ilościach szalonych. Szorstkie i Wygłaskane.

 


Rozbawiają mnie do Łez.

 


Dwa razy.

 

 


Raz jak się dowiaduję że płytki zrobione Dokładnie kosztują jakieś 15% więcej. Czyli dopiero wtedy producent robi tak jak Niby robi od początku. Że na przykład 30 na 30 to nie będzie 29 na 31!

 


RZENUA.

 

 


Dwa jak wpadam na kubek do zębów. Metalowy taki. Barachło, rzekłbym.

 


Ale za 787 złotych.

 


Wszystko wyjaśnia Uprzejmy Sprzedawca. Przecież to cena Z MOCOWANIEM.

 


Jakby to Przetrawić? Chyba tak jak mawiał mój znajomy z angielska.

 


UNFUCKENBELIEVABLE.

 

 


Dla nieznających lengłydża wersja spolonizowana.

 

 


TEREFERE.

 


Niewiarygodne TEREFERE! (copyrajts Maciek S

 

 

 


Pominę prawie Milczeniem Kolejne spotkanie z Elektrykiem. Jeszcze trochę i się niemal Polubimy

 


Kabel nam zakopał z domu do skrzynki. Wreszcie.

 


I na samym końcu, niemal przypadkiem wydobyłem z niego że Ten Ostatni Koniuszek to już nie on robi tylko STOEN. Gdybym nie zapytał wprost to bym sobie żył w Błogim Przeświadczeniu Kablowym wisząc nadal na tymczasowej przedłużce.

 


Extra.

 


Ech Budowanie.

 


Jak pudełko z czekoladą....

 

 


Ale powiem Coś na Lewym Boku.

 

 


Uwielbiam Wiosnę!

 

 


Wszystkie problemy są o wiele lepiej przyswajalne jak tak sobie stanę na słoneczku. Jeszcze nie zabija jak latem.

 


Jeszcze Robactwo nie rzuca się do gardła.

 

 


Za to Wszystko Rośnie.

 


Czego i Wam życzę.

 

 


Razem z Wesołym Alleluja i Mokrym acz Rozsądnym Dyngussem i Chwilą Spokoju w tym zwariowanym świecie!

Willie

Willie i jego Dom

NAMOLNIAK GRZYBNY

 

 


Ech.

 


Ach.

 


Och.

 

 


Rzucić się na zieloną trawkę i zalec rozkoszując zapachem i smakiem wiosny!

 


Tak się poczułem właśnie stojąc w Pamiętny Wtorek przed naszą Chatą.

 


Stałem i Wąchałem.

 


Bo Bawolikon nadciągał.

 


I nadciągał.

 


I nadciągnął.

 


BB. Zwarty i gotowy. Trzeba przecież Kilka Dziur Odetkac w związku z Wielkim Otwarciem.

 


To wreszcie ta chwila gdy Gabinet PP ujrzy światło dzienne.

 


Biedak.

 


Pewnie się już przyzwyczaił do mysli o Wiecznej Ciemnicy Zabitej Dechami.

 

 


Koniec!

 


Wiosna Panie Sierżancie!

 

 


Postałem i Porozkoszowałem się jeszcze trochę.

 


Naprawdę. Taki Dzień po Koszmarze Poprzedniego Lata…eee Zimy. Jakos Lato bardziej Pasuje???

 

 


W każdym razie. Pognałem z Dobra Nowiną do Pensjonatu. U mnie na Polu Wiosna!

 


Bawolikon nie dotarł.

 


Nie dotarł nawet 1,5 godziny Później. Wtedy zajrzała tam PP.

 


Ciekawska taka.

 


Kontrolny Telefon do Okienników. Tubalny.

 


Wiedzieli od razu co Odpowiedzieć.

 


Dojeżdżają.

 

 


Ja dopiero PP. Późnym Popołudniem.

 


Najgorsza pora dnia.

 


Już nie robocza. Trzeba Poświęcać Rodzinę.

 


Ale Bawolikon to nie Przelewki.

 


Wręcz Przeciwnie.

 

 


Przeraził mnie.

 


Z dołu wydał się Olbrzymi. Na górze Jeszcze Bardziej. Musiałem ochłonąć.

 


Najgorsze jest zawsze Spełnienie Oczekiwań.

 


Dopóki wszystko jest w projekcie albo zamówieniu Człowiek ma takie miłe uczucie Satysfakcji. Bo przemyślał, wybrał i zamówił. Będzie super. Wiemy to na pewno.

 


Potem zaczyna się u Niektórych Inwestorów Stadium Psychozy. Zaczyna się wydawać że Nigdy Realix nie dorówna temu Matrixowi co go w głowie mamy.

 


Do tego dochodzi Taki Dziwnie Naturalny lęk przed wykonawcą. Wyobrażenia ILE RZEZCZY można spaprać przy montażu…..

 


Ja jestem Niektóry.

 


Nic dziwnego że Stając Przed Faktem musiałem Ochłonąć.

 

 


I nagle zobaczyłem Coś Pięknego.

 


Cały Świat.

 


BAwolikon wpuścił nam do Domu Cały Świat zewnętrzny.

 


Powierzchnia Patrzalna jest chyba większa niż powierzchnia gabinetu.

 


REWELACYJNIE.

 

 


Ha!

 

 


Pomijam drobne szczegóły Wygasających Obaw że Coś Jest Nie tak. PP popatrzyła na fotki. Potem w weekend obejrzała osobiście. Pokraśniała z Zadowolenia. W końcu sprawa jest jasna. To JEJ Bawolikon.

 

 


Ja ewentualnie mogę się Poczuwać do Oczka Garażowego. Mruga z boku. Trzeba uważać by nie przegapić. Takie Ma/Mi/Lutkie.

 

 


Pięknie więc. Wydaliśmy Pięknie pieniadze.

 


Zachwyt jednak nadal podszyty niepewnością. Nie wiem o co chodzi. Minęło parę dni i cos mnie nadal trzyma.

 


Jeden szczegół to nawet od razu wiedziałem.

 

 


DZIURY.

 


Super mieć taki Bawolikon i Oczko.

 


Ale Dziury?!

 


Pod bokami Bawolikonu dziury na wylot aż do murłaty. No Ładna Wentylacja.

 


BB oczywiście uspokaja. Się dorobi tę ścianę Ile Trzeba. I tłumaczy że nie można inaczej. Bo dach idzie po krokwi pod katem a okno w pionie. Musi powstać Różnica Ciśnień.

 


To u wykonawcy i to u Inwestora.

 


Hmm. Dopiero Konsultacja z Bratnią Seweryną pozwala je wyrównać. Też ściany dorabiane do góry.

 

 


Odetchnąłem PółDeszkiem.

 


W ostatniej Chwili przed.

 


Pandemonium.

 

 


Czyli dziś.

 

 


Niewinnie zaanonsowane jako Poranne Ustalenia co do sufitu z BB.

 


Poczuł wiosnę i Postanowił Pokazać nam że Umie.

 


Rzucił naraz Trzy Ekipy.

 


Dekarze montuja świetlik i podbitkę Tarasową.

 


Murarze klinkierują i doły dłubią na Salonowe Chowańce Grzejne.

 


A Świstak?

 


Przysłał Pana Gipsiarza coby polepił nam Sufity.

 

 


Wcześniej jeszcze w weekend Namierzyliśmy Miły Akcent Leśny w gabinecie.

 


Grzybek. Obok jeszcze jeden.

 


Taki białawy.

 


Konsultacje i Plotki potwierdzaja gatunek.

 


Wilgotnus Deskowus.

 

 


Ech.

 


Rzucić się w tę Trawę i Zapomnieć.

 


Albo nie.

 

 


Kazać BB natychmiast Eksterminować!

 

 


Pierwsza rzecz z rana to Zielone Dechy. Grzyb dostał w Czapę.

 


To Dobra Wiadomość.

 


Ostatnia dziś.

 

 


Potem wchodzi Gipsiarz.

 


- To co z tymi oknami?

 


- ???

 


- Te ścianki to jakby tak……NIE BARDZO.

 

 


Zatoczyłem się.

 


Trafił w Punkt. Dwa nawet. Lewy i prawy.

 


Oba końce łuków nikną ZA ściankami działowymi gabinetu. Niewiele. Ze 20 centymetrów.

 


No góra 26.

 


Za to OBA.

 

 


To był Ten Brakujący Uparty Szczegół.

 

 


BB dopadł mnie jeszcze w Zamroczeniu. Sufit trzeba Pogiąć.

 


Nie, nie.

 


Nie mówimy o Łuku dopasowanym do Łuku Ramiennego Bawolikonu. Tam się tylko zaczyna.

 


A potem jest jazda na boczki gdzie mamy Belkę i Krokiew i Słup.

 


Dla symetrii z drugiej strony bez Słupa.

 


Za to Krokiew bardziej wysunięta.

 

 


No i CO MAJĄ ROBIĆ?! BO JUŻ SIĘ BIORĄ!!

 

 


Oparty o Dziurę tuz Przy Zapadniętym Łuku nieopodal Wysuniętej Krokwi mogłem tylko jedno odpowiedzieć.

 


NIC!!

 


Wszyscy wychodzą z gabinetu.

 


Inwestor też.

 


I dziś już na pewno NIC NIE ROBIMY.

 


Niech garaż robią.

 

 


A ja pomyśleć muszę.

 


Jak to PP opowiedzieć. Nie da rady. To trzeba zobaczyć.

 

 


Zasada numer jeden.

 

 


NIE WOLNO pokazywać takich rzeczy bez minimum Jednej Sensownej Koncepcji co dalej.

 

 


Do popołudnia coś tam się wykluło w Niewolnych Chwilach Pensjonackich. Mamy tak akurat Taki Projekt.

 


Od Matki Globalki Francuzki.

 


Nazwaliśmy go roboczo GENUA. MOzna czytać przez Zet z Kropką na początku

 


Daje nam zajęcie na najbliższe kilka/naście tygodni.

 


Merci.

 

 


Za to Pobudzony Umysł żwawo krąży i analizuje Pomysły na Nasz Namolniak Grzybny.

 


Gabinet z Bawolikonem.

 


Cudny w tym OKU.

 

 


Jakbym wiedział WTEDY co tam się kryje DZIŚ to chyba bym z Krzykiem zamienił na Toporną Lukarnę.

 


Konstrukcja.

 


Deskowanie.

 


Wentylacja.

 


Łuki.

 


Dziury.

 


Grzybki.

 


Sufit w Piętnastu Kątach..

 


Konstrukcja więźby co wyskakuje ze ścian.

 


………

 

 


PP musiałem nieco cucić przy oględzinach. Koncepcja co prawda jest. Nawet Czarodziejka już wpadła dorzucić Trzy Myśli.

 


Dałem znać do BB. On tez przemyślał. I poprosił nas o więcej czasu. Żebyśmy dobrze przemyśleli.

 


Dobra. Decydujemy po weekendzie.

 

 


Zejście z budowy Naładowane Burzowo.

 


I nagle wpadliśmy na Odgromnik.

 

 


Blisko Domu.

 


Na TARASIE.

 


Bo Taras jest Cudny. Nie możemy się napatrzeć.

 


Zrezygnowaliśmy Błyskawicznie z kratownicy co tam miała wisieć.

 


Po co?

 


Żeby zasłaniać ten Rewelacyjny Widok Drewnianej Podbitki???!!

 

 

 


Dzięki za Takie Zakończenie Dnia.

 

 


I dzięki Bratniej Sewerynce.

 


Już Ona wie Za Co!



×
×
  • Dodaj nową pozycję...