16 luty
Z tym wyrokiem sądu było naprawde ciężko i pewnie gdyby nie taki mały spisek, który uknuliśmy z teściem, to nic by z tego nie było. No, ale o tym cicho sza...najważniejsze, że poskutkowało! Zaobserwowałam, że jak na razie załatwianie wszelkich formalności, to taka huśtawka - jednego dnia szaleję z radości, a drugiego płaczę z bezsilności . Nie powiem żeby mi się to podobało. Podobno kobieta zmienną jest, ale kto wytrzyma takie skrajności ? I żeby tradycji stało się zadość, dziś był mało radosny dzień. Myśleliśmy, że uda nam się załatwić notariusza, ale okazało się, że brakuje nam jakiegoś świstka z Urzędu Skarbowego, o którym wcześniej pani notariusz nie wspomniała . Na ten świstek przyjdzie nam czekać tydzień! - kolejny zmarnowany tydzień, bo w urzędach zawsze mają czas (założę się, że wypisanie tego świstka, to 5 minut roboty).
Nie pisałam jeszcze o naszym znajomym architekcie, który robi dla nas adaptację projektu. To cioteczny brat Pawła, który na naszym weselu złapał muchę, więc robi nam tą adaptację w cenie promocyjnej i w ekspresowym tempie. Kilka dni temu był na "naszej" działce sprawdzić jak to wygląda w tzw. naturze. Powiedział, że powinniśmy usytuować budynek frontową elewacją do drogi (a my planowaliśmy postawić go bokiem), bo z tyłu będziemy mieli piękny ogród, a za ogrodzeniem park i szkoda żeby nie było tego widać z salonu. Taras od północy, to jego zdaniem wręcz zaleta - oczywiście zależnie od upodobań. Przekonał nas! Zaproponował nam kilka zmian w projekcie, ale o tym jeszcze porozmawiamy. Okazało się również, że kilka spraw musimy jeszcze załatwić: projekt szamba (nie zamierzamy go budować, bo za rok powinna być kanalizacja, ale w WZ jest, więc projekt już zakupiliśmy), musimy też dopisać mnie do WZ (myśleliśmy, że wystarczy jedno z nas, ale dzwoniłam do Starostwa i musimy być oboje, bo oboje będziemy inwestorami i jak się ostatnio okazało właścicielami działki) oraz uzgodnić nowy wjazd na działkę. Wczoraj otrzymaliśmy mapkę z naniesionym budynkiem - bomba! Będzie pięknie!
Pa! ajupa