Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    100
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    178

Entries in this blog

Martka

Dziennik Martki

To był tydzień... :)

 

 


Mam nową dobrą ekipę od g-k. Poddasze prawie skończone. Pozostało szpachlowanie.

 


Są przyzwoici cenowo i hm... robią całą wykończeniówkę. 22 PLN za g-k, 23 ocieplenie i elewacja zewnętrzna, 25 kafelki w łazienkach.

 


Obrobią mi też kominek i dokonczą ogrodzenie rozpoczęte przez braciszków i tatę.

 


Załatwili mi też kogoś od schodów drewnianych. 17 stopni dębowych z tralkami i balustradami i z montażem podobno zamknie sie w 5,5 tys.

 


Trudno mi w to uwierzyć, zwłaszcza, że dostałam wycenę na schody sosnowe w cenie 7,5 tys. Faktem jest, że są to ceny warszawskie, a moi rodzice również zamknęli sięrok temu z dębowymi w pięciu kawałkach. no nic... Dzis ma przyjechać ten pan na wizję lokalną i obadamy

 


Nadal robimy kolektor - koparka ciągle się psuje.

 

 


I dziś mają ostatecznie przyjechać okna i drzwi... Chyba umrę ze szczęścia jeśli przyjadą.

 

 


No i najważniejsza rzecz:

 

 


W nocy, z soboty na niedzielę pierwszy raz spałam na budowie. Ekipa miała wolny weekend i pojechała do domu. Wskutek braku okien zostało w niezamkniętym domu mnóstwo materiałów. Trzeba było pilnować.

 


Towarzyszył mi mój kochany braciszek.

 


Zrobiliśmy ognisko, pojedliśmy kiełbaski, podlalismy murek pod płot i poszliśmy spać.

 


Krzysiek spał jak zając - wszystko słyszał i czuwał. Mnie mogliby wynieść razem ze wszystkim.

 


Potem raniutko herbatka w słoneczku. Cicho i cudnie.

 

 


Zadania dla ekip na dziś:

 


Poddaszowa - zwęża otwór na drzwi i kończy poddasze.

 


Okienna - montuje okna równo ze ścianą zewnętrzną.

 


Koparkowa - kopie dziurę na trzeci kolektor.

 

 


A ja kurcze siedzę za biurkiem i nie mogę tam być

Martka

Dziennik Martki

Dni mijaja zadziwiająco szybko.

 


Zwłaszcza, że jest juz piątek, a ja nadal nie mam okien.

 


Wzięłam w czwartek urkop i oczekiwałam na działce. O 8.30 przedzwoniłam z grzecznym pytaniem, o której przyjadą...

 


eee, yyyy - pani Marto, bo okna to są, ale parapety nie dojechały. I drzwi niezrobione. Przepraszam, ale ZAPOMNIAŁAM do pani zadzwonić...

 

 


I dzień urlopu zmarnowany. No, może nie do końca.

 


Kopiemy dziury do kolektora pompy ciapła. Tzn kopie koparkarz, a dziś nadzoruje mój tata. I bracia. Dwaj.

 


Pan mi przysłał koparkarza, który się uczy.

 


Wczoraj byłam bliska wyrzucenia go. Kopie dużą dziurę - to fakt. Ale żeby wyjmować piachu po kilka bruzd, to licho zaczęło mnie brać.

 


Bo tu pani twardo jakoś.

 


Przyjechał właściciel.

 


W trzy godziny zrobił więcej niż tamten w 8.

 


A ten co w 8 - ooo, teraz jakoś "miękciejsze"...

 


I dziś będzie zalany fundamencik pod ogrodzenie.

 


Jaguś - można zamawiać sztachetki :)

Martka

Dziennik Martki

I wybrałam płytki do łazienek.

Do obu łazienek.

Mam nadzieje dłużej sietym nie zajmowac, a jedynie pojeździć po sklepach i sprawdzić gdzie taniej.

No dobra. Trochę kłamałam. Zdecydowana jestem na 99.5% (zawsze dobrze zostawić jakiś wentyl bezpieczeństwa) na dużą łazienkę.

Wybrałam Cersanit Trawertino. Płytki i dekorki bardzo mi sie podobają. Wklejam opcję ciemniejsza, ale są również jasniutko kremowe i wykorzystam oba odcienie

 

http://www.cersanit.kielce.com.pl/cms_foto/17/traw_beig25x35.gif" rel="external nofollow">http://www.cersanit.kielce.com.pl/cms_foto/17/traw_beig25x35.gif

 

Takie dekory:

 

 

http://www.cersanit.kielce.com.pl/cms_foto_mini/17/1traw_jade_beig_25x6_mini.gif" rel="external nofollow">http://www.cersanit.kielce.com.pl/cms_foto_mini/17/1traw_jade_beig_25x6_mini.gif

 

A tak wyglada aranżacja z drewnemk. Takiej nie będę miała, ale jest zrobiona własnie z tych jasniejszych płytek:

 

http://www.cersanit.com.pl/cms_foto/35/trawentino.jpg" rel="external nofollow">http://www.cersanit.com.pl/cms_foto/35/trawentino.jpg

 

No i mała łazienka. Byłam niemal zdecydowana na jesień Polcoloritu:

 

http://www.polcolorit.pl/oferta/lazienki/jesien/jesien_m.jpg" rel="external nofollow">http://www.polcolorit.pl/oferta/lazienki/jesien/jesien_m.jpg,

 

ale w sklepie nieco zbyt długo przyglądałam się listwom wykończeniowym (nie chciałam dekorów, tylko listwy) i uznałam, ze sa nie z tej bajki - znacznie różnią się fakturą od płytek...

 

No to na tapete wróciła kolekcja Andy Tubądzina (fotka na www kłamie - płytki są oliwkowe)

 

http://katalog.tubadzin.pl/p-andy3.jpg" rel="external nofollow">http://katalog.tubadzin.pl/p-andy3.jpg

 

w połączeniu z takim kolorem:

 

http://katalog.tubadzin.pl/p-andy2.jpg" rel="external nofollow">http://katalog.tubadzin.pl/p-andy2.jpg

 

Jutro jade na ostateczną wycieczkę.

Martka

Dziennik Martki

Pojechali...

Zapłaciłam za dotychczasowa pracę 400 PLN.

Nawet przepraszali.

Od poniedziałku przyjada inni.

Znów kilka dni nic się nie będzie działo.

Jest mi źle...

Martka

Dziennik Martki

Słońce już zaszło...

niebo zaczęło się zniżać, scieśniać

I coraz bardziej ku ziemii przybliżać

 

A ja, zadumana jak ów Tadzio Mickiewiczowy pojechałam w podobnej scenerii sprawdzić co też moja ekipa napracowała dzisiaj...

Mój dom jakoś dziwnie oświetlony z daleka sie wydawał.

Ladnie wyglądał, ale nie było to światło elektryczne.

Serce mi zabiło - wszak dopiero rozgladam się za ubezpieczycielem...

 

Dojeżdżam.

Cicho...

Przed domem pali się ognisko.

Dokładniej z 5 metrów do domu wznosi siędwumetrowy słup ognia w obok niego nie ma nikogo.

Wchodzę.

Na stryszku siedzi jeden.

Drugi kiwa się na poddaszu: pani wejzdzje na strych i odbdbdbiezżzże pracę.

 

I tu zaistniał u mnie stan najwyższej wściekłości. W stanie takim nie pamiętam kiedy ostatnio byłam.

Stan ów objawia się stoickim spokojem. Takimi igiełkami lodu gdzieś w środku. I gasna uczucia. Znika ciepło i współczucie. Przestają mnie interesowac żony w ciąży i płaczące dzieci. Mam w nosie 500 km do domu...

Ponad 200 tys kredytu na łbie. Z tego 150 zainwestowane. I to wszystko może w jednej chwili pójść z dymem przez dwóch pijanych durniów.

 

Nie odebrałam pracy. Po prostu odwróciłam sie i odjechałam po dopilnowaniu zgaszenia ognia.

Ale los "ekipy" jest przesądzony...

Martka

Dziennik Martki

Drrrryn Drrrryn...

 

 


-Słucham

 


-Dzień dobry, mówi Marta B. czy dodzwoniłam się do firmy X?

 


-Słucham

 


-chciałam spytać o której państwo przyjedziecie montowac mi jutro okna

 


-Jutro?

 


-no tak, miały być najpóźniej 19. sieprnia

 


-Faktycznie. Oddzwonie do pani za 10 minut

 

 


Dryyyn, dryyyn

 

 


-Słucham

 


- rozmawiam z pania Martą B?

 


-Słucham

 


-No nie mam dobrych wiadomości, nie zrobili jeszcze drzwi

 


- O, jakoś mnie to nie dziwi -kiedy więc mogę się spodziewać?

 


- Najpóźniej w środę.

 

 


I jakoś tak spodziewalam sie tego...

 

 


Ogłaszam konkurs na najbrzydszy wyraz jakim można okreslić firmę z Raszyna.

 


Ma nazwe od greckiej litery, która mówi, że jest się madrym. Tzn dwie sa takie litery, ale nie jest to akurat alfa tylko ta druga :)

Martka

Dziennik Martki

Wymiękłam...

Bo mam nową ekipę. Ekipa ociepla poddasze. I wie wszystko najlepiej. właściwie jeden wie wszystko najlepiej, a drugi od czasu do czasu wtrąca słówko.

Bo jest ich tylko dwóch.

I nie lubię tego co wie najlepiej. Znielubiłam go już w niedzielę.

 

A było to tak...

Ekipa nie przyjechała na wizję lokalną przed robota, ale umówilismy się na poniedziałek WIECZÓR, że przyjada, zainstalują się i powiedza jakiego materiału potrzebują.

 

W poniedziałek więc wyjechałam wcześnie od rodziców, bo wieczór to może być i szósta i ósma.

19.30 cisza.

Dzwonię

AAA bo my będziemy po 23.

Ale umawiał się pan na wieczór i mial mi powiedziec jakie materialy...

no tak ale to przyjedzie pani rano i pogadamy.

Rano jade do Bialegostoku i nie przyjade.

Aha. to przyjedzie pani o 23 i pogadamy.

 

No licho mnie wzieło. Zamówiłam wiec u Olsena to co uznałam za słuszne, powiedziałam, ze absolutnie po nocy nie bede jezdzic i czekac na nich i jak beda w Głosowie to niech dzwonią - wytłumacze jak dalej.

Pan widział na mapie "Glusków", który był 14 km od Grójca.

Prosze pana to jest GłOsków na trasie Piaseczno - Tarczyn i na pewno dalej niż 14 km od Grójca.

On ma mapę on wie.

Na pewno widzi Głosków?

Tak - głupi nie jest.

no dobrze.

22 - jesteśmy w tej miejscowości co pani mowila i stoimy pod barem

Tam nie ma baru - na pewno jestescie w Gloskowie?

Tak na pewno.

Wytłumaczyłam więc drogę do Baszkówki i poszłam spać.

 

24 - oni sie tu w ogóle pogubili, bo nie ma żadnego kościoła i nikt nie wie gdzie jest miejscowośc Błaszów. Więc cofnęli się do Grójca.

 

No do jasnej Anielki. Poprosze kierowcę do telefonu. Naychmiast.

Gdzie byli i przez jakie miejscowości jechali.

 

Oczywiście gdy dzwonili do mnie byli w Głuchowie koło Grójca i pytali o Błaszów, a nie o Baszkówkę.

I oczywiście wina jest wszystkich wokól, ale nie ich.

 

Wtorek.

Dzwonią o 8 i szukają mojego domu, bo jak sieokazało przespali sięw aucie na cudzym podwórku.

Wieczór - cały dzień przespali. Jeden w momencie jak przyjechałam nawet nie wstał z legowiska w aucie. Drugi nie do końca trzeźwy podjął ze mną dyskusję.

Wysłuchałam cierpliwie, przemyslałam rzecz dziś, wydałam polecenia i zabroniłam dyskutowania.

 

Zaistniała bowiem różnia zdań. W wielu miejscach.

1) "wypuszczenie" wełny poza mur.

Ja - wypuscić trochę na prosto, potem styropian ekipa ocieplająca podciągnie do samej góry

Oni - wysunać, zawinąć i wsunąć z powrotem nad murłatą.

Każdy taki wywijas, to około 70cm dodatkowych wełny

2)

Ja: Ocieplamy do kalenicy i potem strop nad poddaszem.

Oni - Po co do kalenicy jak tylko strop wystarczy

3) ja : wełna 18 miedzy krokwie i 5 miedzy stelaże

Oni - głupota - 15 w zupełności by wystarczyła, 18 to za dużo a ja jeszcze 5 chcę - zbytek

4) folia

ja - taka jaką dają wszyscy, zółta

oni - termoizolacyjna z pęcherzykami i aluminium, bo to nie przepuści pary i wełna nie skisnie, a pod moją folią skisnie, zgnije itd.

 

A dlaczego sa tacy mądrzy?

Bo ju 13 lat robiąw tym interesie i ostatnio robili u pani prokurator. I moga dać do niej telefon. to ona mi wytłumaczy jak sięrobi i jak wystarczy.

 

Nie mam siły...

Piszcie jeśli w którymś miejscu oni mają rację. Odszczekam wtedy wszystko...

Martka

Dziennik Martki

Nie wytrzymałam i pojechałam znow zobaczyc czy może cos sie na mojej działce zmienia.

Nic.

Oprócz koloru nieba - szybciutko znika szary a jego miejsce zajmuje granatowy. Granatowy pojawia się już o ponad 1,5 godziny szybciej niz przed dwoma miesiącami.

Dzięki Olsenowi, który przyjechał policzyć ile mi wełny potrzeba znowu mogę wejść na poddasze.

Pierwszy raz zobaczyłam wylewki poddaszowe.

Wymacałam właściwie.

I z wymacania wynika, że niestety u góry nie mam żadnego odpływu kanalizacyjnego. Ktoś będzie miał sporo pracy z odkuwaniem.

I na pewno nie będzie to mój hydraulik...

Poza tym wczoraj byłam zła, że panowie od g-k nie przyjechali obejrzec placu boju, tylko umówili się na cenę telefonicznie.

Dziś się cieszę.

Zmierzyliśmy bowiem odległości między krokwiami.

Nie ma chyba dwóch takich samych.

Bedą docinać wełnę.

Sporo docinać będą...

 

 

A okien nadal nie ma...

Martka

Dziennik Martki

Dziś króciutko.

 


Zadzwonił raniutko "Doradca" i rzecz, że mogę zmienic kosztorys, tylko musze mu szybko przysłac nowy

 


I jak zwykle zakończył "nie ma zadnego problemu pani Marto" :)

Martka

Dziennik Martki

Bankowa epopeja.

 

Wczoraj przesłałam mojemu "Doradcy" prośbę o opinię bankową, aby zrefinansowac siew innym banku (tym samym, co Whispery u tego samego pana K.)

Pan "Doradca" (cudzysłów jest celowy) poprosił o przyczyny decyzji o zmianie wierzyciela i wstępne warunki zaproponowane przez konkurencję.

 

Oczywiście warunki chciałam bardzo przesłac choćby po o, żeby zrobiło mu się łyso, tak z przyczynami hm... troche sie wahałam. Wszak w tym tygodniu już potraktowałam kogoś tak jak na to zasługiwał, więc nie chciałam miec drugiej marnej duszy na sumieniu.

Ale "Doradca" nalegał.

Na pytanie, czy moge wysłać mailem, odpowiedział, że i owszem, jednak on nie ma tutaj, to może na pana Marcina mail? (Pan Marcin, to mój pierwszy DORADCA, który na moje nieszczęście awansował i teraz jest szefem "Doradcy")

Upewniłam się ponownie, że mam tam wszystko wysłać.

Ograniczyłam do minimum listę przyczyn (tzn nie opisałam wszystkich wyskoków, a tylko ostatni o tym, że nie zostałam poinformowana o konieczności zmiany koszotorysu za każdym razem, gdy robie coś ponad, lub coś wyjdzie drożej). Z reszta myślę, że gdybym chciała opisac wszystko, to pewnie panu Marcinowi zapchałaby się skrzynka.

I cóż...

Odebrałam rozżalony telefon od "Doradcy", że on zupełnie nie rozumie dlaczego ja mam żal. Więc grzecznie mu wytłuaczyłam, że np o zmianie sposobu ogrzewania wiem od kilku miesięcy. Gdybym wiedziała, że trzeba kosztorys zmieniać i prosić bank o akceptację, to przecież już kilka miesięcy temu miałby go na biurku.

Ale pani Marto, ja nadal nie rozumiem, przeciez kosztorysy to rzecz elastyczna i zazwyczaj się je zmienia w trakcie i informuje nas o tym...

Ale panie Łukaszu, prosze sobie wyobrazic, że zazwyczaj kredytobiorcy uaktualniający kosztorys WIEDZĄ, że mają to zrobić. Mi tej informacji nikt nie udzielił

 

No i jeszcze chwila przepychanek.

Po godzinie drugi telefon.

Że postarają sie"zejść" z moich rodziców i obniżą marżę. Ale to chwilę potrwa. Tylko mam zostać u nich (tu mi serduszko zagrało - oszczedzam na prowizji nowego banku pana K i opłatach sądowych)

I że może chcę zwiększyc kwotę kredytu?

No przeciez napisałam, że chcę.

 

Uwaga....

To jeśli chce pani zwiększyć kwote, to najpierw musi pani wykorzystac cały kredyt zgodnie z zatwierdzonym kosztorysem.

 

No licho ciężkie mnie trafiło.

Kolejne pół godziny strawiłam tłumacząc mu, że nie jest możliwe zrealizowanie w całości założeń tego koszotrysu, ze jest zmiana ogrzewania, która pochłonie połowę transzy, którą teraz mam na koncie. Że pompa nie była uwzgledniona w koszorysie, więc nie zostanie uwzględniona w rozliczeniu transzy.

 

To on NIE WIE, co ja mam zrobić.

 

Więc doradziłam mu, żeby spytał, czy mogę zmienić koszotrys, wykorzystać całą kwotę, ale nie uwzględniać żadnych prac wykończeniowych i wtedy napisac o podwyższenie kwoty.

Pojął. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie.

 

Za pół godzinki znowu telefon.

Że przygotowanie opinii kosztuje 50 PLN i czy mogą potrącic z konta.

 

No nic. Składam tez wniosek u pana Kaczora.

Bo nie wiem ile PKO BP będzie się zastanawiało...

Martka

Dziennik Martki

No to przyznam się, że odczuwam lekką satysfakcję, aczkolwiek nie wiem jak się to odbije na moich oknach.

Wczoraj zadzwoniłam do firmy X, gdzie zamawiałam okna i której właściciel mnie okrzyczał.

Ponieważ nie mogli odpowiedzieć na moje pytanie kiedy okna będą - pani zobowiązała się do telefonu dziś.

Zadzwoniła, nie powiem:

Iskowa (I) -Ech, pani Marto, mam dwie sprawy

(ja) -słucham

I: miała pani potwierdzić drzwi

(ja): potwierdziałam telefonicznie, ale ok,. potwierdzę pisemnie. A druga sprawa?

I: okna będą na 19

ja: ale termin była na 11

I: wiem

ja: i co?

I: nie wiem co powiedzieć

ja: no cóż - będą to państwo musieli jakoś zrekompensować. Zamówienie leżało u państwa na biurku 2 tygodnie zanim zdecydowaliście sięje przekazać

I: jest jeszcze jedna sprawa

ja: tak?

I: podana przez nas cena szprosów była zbyt niska i cena okien wzrosla o 3 tys.

ja: oj, ale to już nie mój kłopot. Byłam przy tym jak pani mąż liczył i taka cenę mi podał. Taką też wpisał na zamówieniu. Nic nie poradzę jeśli się pomylił.

I: może sobie pani sprawdzic w Stollarze, że jest wyższa, ja nie chcę pani oszukać

Ja: alez ja pani nie podejrzewam o oszustwo, jednak w Stollarze sprawdzać nie będę. Pani mąż pouczył mnie, że podpisywałam umowę z państwem i państwa mam słuchać. Taką wycenę otrzymałam od państwa a nie od Stollaru i jej będę sie trzymać.

I: .............. no to może w ramach tego spóźnienia...

Ja: dziękuję

 

 

Jeśli ktoś chciałby skorzystać z usług, lub uniknąć kontaktu - służe namiarami na priv.

Martka

Dziennik Martki

Sobotnie przedpołudnie spędziłam na Bartyckiej chodząc i rozmyślając, że jak np teraz kupię tylko materac, a łóżko kiedy indziej, to będe mogła kupić dekorki do kuchni po okropnie wysokiej cenie i płytki kamienne też dosyć drogie. Do kuchni oczywiście

 


A jakbym zrezygnowała z takiej szafy ładnej, to jeszcze można by zrobić łazienkę z płytkami w cenach jeszcze wyższych.

 


Ale za nic nie widze sposobu, żeby miec wszystko :)

 

 

 


Poniedziałek.

 


Nadal szukam kafelków. I desek na podłogę.

 


Odwiedziłam nawet Castoramę, żeby sprawdzić jakie dechy mają i po ile.

 


A tu proszę.

 


Moje koszmarnie drogie dekorki z Bartyckiej są w cenie dwukrotnie niższej... :)

 


Nie mogłam się oprzeć.

 


Nadal moja kieszeń cierpiała, bo nawet połowę tańsze nadal stanowiły spory wydatek, ale hm... mam już je i nieodwołanie takie zostaną :)

Martka

Dziennik Martki

No dobrze...

 


Pożyczyłam od ppp.j zabużańską ekipe od wykończeń.

 


Póki co mają ocieplić, zrobić tynki zewnętrzne i g-k. Jak się spisza dobrze, to znajdziemy im dalszą pracę.

 


Ceny. No właśnie. Za montaż g-k od a do z ze szpachlowaniem włącznie - 18 PLN. Po targu, bo chcieli 20.

 


Ocieplenie i tynki zewnętrzne - 22 PLN/ metr do kwadratu. Chyba nieźle?

 


Nadal nie mam ekipy, która zrobiłaby strop drewniany. Taki sliczny z dechami na wierzchu i schodki drewniane.

 

 


Dzis ostatecznie dobrałam sprzęt do kuchni, odwróciłyśmy zlew i zmieniłyśmy okap, płyte gazową i piekarnik. W poniedziałek "upewniejący" pomiar w domku i zamawiamy.

 


Sama postanowiłam kupić baterię i uchwyty do szafek. Jakoś salonowe mi nie przypadły do gustu.

 


Na sobotę planuje turnee po sklepach z płytkami :)

 

 


No i fotki. Nie ma ich wiele, ale...

 


Otynkowany i wywylewkowany salon z bukietem kwaitków:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/49/92/_510610_n.jpg

 


To kuchnia po wylewkach, a pod rurkami powinien być odpływ, bo MUSI SIĘ LAĆ

 

 


http://foto.onet.pl/upload/18/84/_510617_n.jpg

 


To komin, w którym murarze zostawili dziury. Zapomniałam spytac po co. I tak już zostało, a ja do dziś sie głowię. Obok tego komina początkowo miałam coś domurować, żeby kuchnia grała.

 

 


http://foto.onet.pl/upload/29/48/_510612_n.jpg

 

 


I jasny dowód na to, że poziom jest:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/44/27/_510613_n.jpg

 

 


A to Draka. Znalazłam ją pod płotem rodziców. Mama miała nakarmić i wypuścić, ale psina uznała, ze mój brat będzie jej nowym panem. nie miał wiele tej kwestii do powiedzenia :) Ot, taka fotka na rozluźnienie - akurat się wywołała

 

 


http://foto.onet.pl/upload/15/82/_510611_n.jpg

 


No i ważna rzecz. Rozpoczęłam batalię o refinansowanie. Dziś byłam w BPH. Jutro umówiłam się z Whisperowym Kaczorem. Pan Kaczor okazał sie miec na imię Bartek. To zapamiętałam z rozmowy telefonicznej. Musze spytać Whispera o nazwisko, bo co... jutro wejdę i powiem że do Kaczora? Trochę głupio :)

Martka

Dziennik Martki

Właśnie zadzwoniła ekipia od tynków zewnetrznych i wykończenia poddasza.

Chcą robić g-k na dwa dni przed planowanym montażem okien, żeby za ocieplenie budynku i tynki zewnętrzne zabrać się zaraz po oknach.

Można tak?

Nic się nie stanie?

Kurcze - bardzo chciałabym żeby sobie weszli i popracowali.

Ale jak się coś skopie przez te przeciągi lub deszcz?

Martka

Dziennik Martki

Dziś odebrałam telefon w pracy.

Już ostatni, bo w sumie za 5 minut kończę...

I do jasnej Anielki tkwiłam tak przez 1,5 godziny tłumacząc, pytając, zapewniając, prosząc, grożąc, prawie płacząc.

Ten jeden telefon sprawił, że zamiast ogladać koszmarni drogie płytki na Bartyckiej ogladałam jeszcze koszmarniej drogie w TWW OPEX.

 

Oglądałam tez cudne deski na podłogi.

Prześliczne

Przedrogie.

Nie moje.

 

Przeraziło mnie moje ograniczenie. Komplente nudziarstwo. Podoba mi się wszystko, co beżowo - brązowe, albo drewniane.

Jak płytki sa w innych kolorach to już nie mają jakichś ładnych eleganckich wykończeń tylko trzeba wszystko współczesnie.

A ja nie jestem nowoczesna

Nic a nic.

W sobotę poszukam inspiracji gdzieś indziej.

Martka

Dziennik Martki

Rany, jak ja nie lubię jak nic się nie dzieje.

 


Kompletnie nic.

 


Cisza.

 


Wylewki schną nadal.

 


Schną tak, że mogę po nich chodzić i zauważyć np zawylewkowany odpływ do kanalizacji w kuchni.

 


Poprawią w niedzielę.

 


Z tego nic się nie dziania złapałam dziś na działce poziomicę. I tak z nudów chciałam, żeby wyszło krzywo. Tzn zeby wylewki okazały się krzywe. Nie poziomica

 


Tak przyczepić się.

 


Jak krzywo, to zawołam, będą musieli poprawić i znów będzie się COŚ DZIAŁO.

 


Nic.

 


Poziom jak cholera.

 


Ani drgnie.

 


Znów dostałam kilka ofert na pompy. znów ceny zawrotne i znów nikt nie wspomina o 12 kW. Potrzebujęwięc pompy o maksymalnej mocy 7,5kW.

 


Tak w sumie teraz mysle, że jak już okna mi zamówią, to szybciutko będzie mozna kłaśc kafle.

 


A ja nie wybrałam.

 


Nawet nie wiem jak ta moja słynna duża łazienka ma wyglądac.

 


Kibelek trzeba kupić. Wannę. Umywalki.

 


A ja nic nie moge zrobić bo nie ma moich ładnych okien

 


Nuudno

Martka

Dziennik Martki

W sumie nudno ciut.

 


Wylewki schną, lub, jak to Mieczu kiedyś napisał wiążą i niedługo zawiążą jakiś zwiazek.

 


Słupki na płot sterczą, ale żal mi było taty w domku bez okien więc zawiozłam go do domu i zaprosiłam po oknach.

 


Czekam na okna. Strasznie się to wszystko dłuży.

 


Więc przeglądam oferty dotyczące pomp ciepła.

 


Róóóóżne są - zdecydowałam, że nie będę kupowac od pana, od którego miałam kupić.

 


Od drugiego, od którego miałam kupić tez chyba nie kupię.

 


Strasznie dziwnie liczą zapotrzebowanie na ciepło w moim domku.

 


Pan 1 spojrzał w projekt i powiedział, że skoro wyliczenie zapotrzebowania w projekcie to 9.8 kW, to pompa musi być 12 kW.

 


Pan 2 stwierdził, ze skoro konkurencja mówi, ze 12 to faktycznie musi być 12.

 


Sąsiad za płotem ma 9kW i dom o połowę większy.

 


Mówi, że starcza i na ciepło i na wodę

 


Inna firma liczy 50W/metr powierzchni (dzięki Kroyena). To u mnie wychodzi jakies 6.5, co zgadzałoby się patrząc na sąsiada.

 


Mam więc pustkę w głowie.

 


To poszłam znów do sklepu z kuchniami. No doooobra, pochwalę się:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/37/90/_509513_n.jpg

 


Wiem, że miała być murowana. Ale po przeniesieniu okapu i kuchenki tu gdzie są, wpakowanie murków zabrałoby całą jedną szafkę. A szkoda szafki.

 


Taka tez ładna.

 


Pozostaje tylko poszalec z kafelkami - to co widac, to wersja na porzeby projektu - i wybrać sprzęt i zdecydowac się ostatecznie na blat.

 


Jestem zadowolona nawet.

 


A myślałam, że tylko murki potrafią mnie zadowolić:)

Martka

Dziennik Martki

No i mam wylewki.

 


Pięęęękne.

 


Róóóóóóóówne.

 


Intryguje mnie tylko fakt, że przy otworze na drzwi balkonowe jest uskok.

 


Nie lubię uskoków.

 


Wie ktoś dlaczego?

 


Zapomniałam wczoraj spytać.

 

 


Mam też ustawione słupki pod płot :)

 


Lubię mój domek

Martka

Dziennik Martki

Płot mi pomalutku, ale "sie robi"

Ziemia, na której wilgoć narzekałam wiosną - teraz stała sie kamieniem po to, aby jesienią ponownie sie rozpaprać.

Wbicie łopaty w ten cud jest niemożliwe.

Kilof też ledwie dawał radę.

Zlitowałam się więc nad tatusiem i zadzwoniłam po koparkę.

Mam więc rowki, o grubości większej niż planowałam.

Zanosi się na szalowanie.

Ech...

 

 

No i dzis zrobiłam kolejne podejscie do projektu kuchni.

Posiedziałyśmy z panią ze dwie godzinki wymyślając rozwiazanie dla wiszących szafek i niestety problem rozwiazania miał pozostac nierozwiazywalny.

Poprosiłam więc o przejszie na drugą stronę, tam, gdzie będzie kuchnia i garnki.

Przeszłyśmy.

Tu trzeba wspomnieć, że szerokość komina, na którym miała stać kuchnia gazowa wynosi 1,4m.

Jakoś tak wyszło, ze projektowany ten fragment kuchni był 1,70.

Niby nic strasznego najwyżej wchodziłby ciut na ściankę taka niziutką oddzielająca salon od kuchni.

Ale wtedy okap wypadał niestymetrycznie.

I nagle dostrzegłam błysk w oczach pani projektantki. Uwaga....

(tu nalezy przypomniec, ze mam już tynki wewnetrzne)

Uwaga....

To pani sobie coś tu DOMURUJE tak żeby ten okap mógł być na środku.

Potem pokazała mi przykład co i gdzie powinnam domurowac.

I wtedy mi błysneło.

Że ja już wiem czemu ta kuchnia cały czas mi się nie podoba.

Przeciez ja od początku nie chciałam okapu tam, gdzie komin.

Pani potem przekonała mnie, że to będzie praktycznie, że oszczędzi dodatkowej pracy itd.

A ze u mnie wolne kanały wentylacyjne to przytaknęłam.

Tym sposobem własnie wróciłam do mojego pierwotnego pomysłu. przeniesienia całej kuchni na inną ścianę.

Projekt ma być na poniedziałek.

Martka

Dziennik Martki

Mam kasę - kto chce kawę i ciacha?

 

 


Wczoraj na działkę zajechał mój szanowny rodzic wraz ze swym bratem.

 


Zadaniem obu panów jest wykopanie rowka pod ogrodzenie z dwóch stron i ustawienie słupków.

 


Kopać nie mogą - glina, na którą tak narzekałam wiosną stwardniała tak bardzo, że kilofem rabać trzeba.

 


Przyjedzie koparka.

 


Że tez ja garów wiosną nie polepiłam

 

 


Tata i wujek spali dziś w moim domku bez okien.

 


Nikt ich nie napadł, ani nie wyniósł.

Martka

Dziennik Martki

Transzowych kłopotów ciąg dalszy.

 

 


Tym razem jednak nie z winy pana "Doradcy". Trzeba zaznaczyc, ze biore kredyt w innym oddziale niz przeprowadzający kontrolę.

 

 


Zawsze wyglądało to tak, że szedł faks, a karta kontroli za nim pocztą.

 


Na podstawie faksu przygotowywano dokumenty i kolejną transze dla mnie.

 

 


Tym razem jednak ZAPOMNIELI przesłać faksem i WYDAJE im sie, że w piątek wysłali pocztą.

 

 


Mnie się natomiast WYDAJE, że mogę mieć przejściowe kłopoty z wypłacalnością.

 

 


Ech...

Martka

Dziennik Martki

No to zrobiono mi awanturę.

 

 


Ja już wspomniałam zamówiłam okna w dniu 04.lipca.

 


Tego samego dnia wpłaciłam zaliczkę.

 


Firma, w której zamówiłam owe okna podobno otrzymała zaliczkę 06, ale wymierzyli okna 05.lipca.

 


W dniu mierzenia, podpisałam wymiar i usłyszałam, że następnego dnia zamówienie zostanie wysłane do Stollaru.

 


Do stollaru zadzwoniłam dziś o 8.13 i uzyskałam informacje, że zamówienie nr 45/2005 do nich jeszcze nie wpłynęło.

 


Trzeba również wspomnieć, że w samym Stollarze produkcja trwa 4-5 tygodni., więc do 11 sierpnia nie wyrobiliby sie w żaden sposób.

 


Usiłowałam się skontaktowac z firma, której nazwy nie wspomne, ale przed momentem dzwonił do mnie człowiek, u którego okna zamawiałam, że Stollar sie z nim kontaktował i jak ja śmiem go sprawdzać, że przez 10 lat nie zdarzyło mu się aby ktoś dzwonił do fabryki i pytał czy jest zamówienie, że umowę podpisałam z nim a nie ze Stollarem.

 


Wtedy poprosiłam o zwrot zaliczki, bo podpisze ją własnie ze stollarem - postraszył mnie sądem.

 


Termin to jest jego problem a nie mój i co ja sobie wyobrażam.

 


Jakoś nie mogło do niego dotrzec, że klient ma prawo kontrolować dostawcę, zwłaszcza, gdy topi spore pieniądze. Gdy o tym wspomniałam zjeżył się jeszcze bardziej i stwierdził, że on również sprawdzi sobie moje płatności. Powodzenia.

 

 


Nie wiem co mam z nim zrobić, ale do wieczora coś wymyślę.

 


Póki co chodzi mi po głowie, żeby zadzwonić jeszcze raz do Stollaru, zapytać o możliwość montażu bez udziału tego pana.

 


Albo poczekać na montaż i jesli będzie opóxniony zapłacić mniej.

 


I również wysłać go do sądu.

 

 


Moja budowa zaczęła się 05. kwietnia.

 


Dziś jest 14. lipca - dzień w którym od rozpoczęcia procesu adrenalina skoczyła mi najwyżej. I dzień, w którym pierwszy raz wykonawca okazał się, co tu ukrywać, chamem pierwsza klasa.

 

 


Obejrzę sobie wieczorem "ucz się Jasiu", kiedy to Kobuszewski zaczyna dyktowac "chamstwo w życiu"... :)

Martka

Dziennik Martki

Dziś był czas rozliczenia z tynkarzami.

 

 


Wyszło im 450 metrów tynków, więc, zanim zapłaciłam, pojechałam sprawdzić czy aby na pewno.

 


Zainwestowałam w miarę stalową i spędziłam upojne dwie godziny mierząc, mnożąc i dodając.

 


Pan szef brygady tynkowej w tym czasie czekał na mnie w Piasecznie i trochę było mi go szkoda.

 


Wynik moich pomiarów - 400m.

 


No to jedziemy do pana.

 


Spodziewałam się hałasu, kłótni, jakichś nieprzyjemności, narzekania, że tynki wyjątkowo grube, ze źle im się robiło ta nidą itd.

 


Poprosiłam grzecznie o ich wyliczenia.

 


Pan wprawdzie nie mial ich przy sobie, jednak zainteresował się moim zainteresowaniem.

 


Zadzwonił do chłopaków, którzy te tynki mierzyli i po kilkunastominutowej z nimi rozmowie i przegladaniu moich papierków i bazgrołów doszliśmy wspólnie do wniosku, że nie odliczyli powierzchni drzwi.

 


Powierzchnia drzwi została więc odliczona, nawet większą niż rzeczywiście wyszła.

 


Pan przeprosił, dał jeszcze ciut rabatu.

 


A ja mam bardzo ładne tynki, kwiatki od panów w miejscu, gdzie będzie wisiała lampa w salonie i 7 stówek w kieszeni.

 

 


W zeszłym roku ten sam szef robił tynki u sąsiada - wszystko zgadzało się co do centymetra, więc myślę, że to zwyczajny wypadek przy robocie.

 


I cieszę się, że nie kłóciłam się, tylko załatwiliśmy sprawę pokojowo.

 

 


Chce ktoś namiar na tego pana? :)



×
×
  • Dodaj nową pozycję...