tak, taak, masterek wyjechał chłopaki przenieśli cośtam na łaty, spakowali się i siuuuuuu- pojechali, B. musiał "na 2-3godzinki" do pracy skoczyć- ja zostałam sama...
Jackowy Romek ściął nam jeszcze 3jabłonki - to było przed "spakowali się ..."
-(B. do mnie biegnie i krzyczy "widziałaś, widziałaś... jak on odpalał tego stihl'a? zrobił jak Ci, noo... drwale (moja mina jednoznacznie dawała znać, że dla mnię to bardzo interesujące [ATTACH=CONFIG]12650[/ATTACH] hmm) a ten dalej: ... muszę mieć takiego stihl'a... ta Moja(w sensie jego, czyli B.) piła to już się nie nadaaaaje, sama widziałaś ja to się z małym drzewkiem męczyłem, a on podszedł, minuta i drzewo leży... muszę sobie taką załatwić.... - ahah, myślę- zaczęło się rumakowanie....
Miałam więc co robić, na 2-3 godzinki- ale oczywiście 2-3 godzinki to u Mojego B. rzadko są 2-3-ma godzinkami... i tak pech chciał niebo zaczęło się chmurzyć- se myslę ee, na pewno przejdzie...
za 2godz.prostuje kości, patrzę w niebo- ooooo, teraz to już nie przejdzie.... oczywiście B. nie wyniósł rzeczy do somsiada- bo kurna po co- przecież ja to zrobię nieeem
no i jak taka baba z bazarku co to "pyyyzyyyy gorące pyzyyy" sprzedaje nabrałam tobołów pod pachy i mówię"dajesz niunia"... 3 kursy zrobiłam w butach miałam maseczkę błotną
i jeszcze bramę zamknąć- której nikt nie raczył zamknąć jak już się masterkiem wydostali, a brama się "zastała" i ni ją w tą ni w tamtą
.... no nic mówię- stoje jak sierota w wodzie po kostki i siłuje się z żelastwem wrrrrrrrrrrr KOMARÓÓÓÓÓW PEŁNO!!!! już mi para z uszu dymi, ale otro stoję i zamykam (m.w. 1cm na 5minut:mad:).
Brama zamknięta, znaczy odstawiłam ją tam gdzie powinna stać- mówię do niej :noooo teraz to już 3maj fason niunia, bo nie będę Cię prostować- posłuchała;)
- jeszcze kłódka mi została- która sie zacina WRRRRRRRRRRRRRRRRR:evil: i tu szlag mnię trafił- bo kuuuuuurrrrrrczęż blade z zegarkiem w ręku 15 minut trafiałam tym kutaskiem w tą dziórkę i ni wuuuja- nie chciał wejść... ale jakżem już była u straty zmysłów ulitował się i został dzie jego miejsce
zdążyłam dojść do somsiadów i jak nie pieprznie wodą z nieba- myślę:co jest, Aniołki laną środę wprowadzają???
Przesympaticzne sąsiadeczki zrobiły herbatkę, se pogadałyśmy,(minęła 4 godzinka od kiedy B. do pracy pojechał- myślę: będzie trza tu nocować... ale dzwoni już wyjechałem... dotarł 40 minut później
ostatnio mamy szczęście- tylko odjeżdżamy z działki deszcz leje jak z wiadra- tym razem było także samo.... niech to gęś ....