Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    195
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    586

Entries in this blog

Zielona

Dziennik Zielonej

25 październik

 


Wczoraj rozliczyliśmy się z elektrykami. No i z 80 pktów zrobiło się 110 (łącznie z instalacją alarmową), trochę dużo, można by najwyżej z 8 gniazdek zrezygnować, reszta to konieczność.

 


Całość elektryki kosztowała nas:

 


- 110 pktów po 35 zł z materiałem - 3850 zł

 


- rozdzielnia z wyposażeniem – 400 zł

 


- rozdzielnia z częściowym wyposażeniem (trochę swojego) – 100 zł

 


- podpięcie rozdzielni (2 szt) – 450 zł

 


Razem: 4800 zł (cała instalacja robiona w rurkach)

 


No i możemy zapalić żarówkę w salonie.

 

 


Tata zrobił nam prowizoryczne drzwi wejściowe z desek, ale za to na kłódkę. Fachowa robota stolarza.

 


W sobotę spodziewamy się drzwi garażowych a w przyszłym tygodniu okien. Już nie mogę się doczekać. Gdy już będzie stan zamknięty i zamontują w końcu tą podbitkę (w tym tygodniu miała już zagościć pod dachem, ale ekipa, która tym miała się tym zająć przesunęła termin), to już spokojnie możemy czekać na nadejście zimy. Dopiero w lutym wejdą instalacje wod.-kan.-gaz.

Zielona

Dziennik Zielonej

21 październik

 


Jestem bardzo zadowolona z pracy elektryków. Nie kują bruzd pod peszle, tylko je wycinają boszem w porothermie. Górne oświetlenie pomieszczeń na parterze prowadzą podłogą poddasza. SPRZĄTAJĄ po sobie, przynoszą butlę gazową i obiadki sobie na niej odgrzewają. Poza tym robią szybko bez gadek o pierdołach. W piątek i sobotę zrobili przerwę, bo robią technikum zaocznie. No ... więcej takich ekip na budowie sobie życzę.

 

 


Trochę odbiegnę od tematu budowy. Nie samą budową żyje człowiek, czasami warto się odprężyć. W związku z czym, w sobotę wybraliśmy się ze znajomymi do CINEMA CITY na „Dzień Świra”. Moja recenzja tego filmu: JESTEM SKOŁOWANA. Z jednej strony: niesamowity zmysł obserwacji, wiele prawd życiowych, z drugiej tak przejaskrawiona rzeczywistość, że aż ciągnie na wymioty. Ogólnie film warto obejrzeć – ale tylko raz i szybko o nim zapomnieć. Żeby odreagować mieliśmy zamiar wypić piwo na kręgielni, ale .... trafiliśmy na remont torów. Skończyło się na dyskotece, na której średnia wieku była ok. 18 lat więc czuliśmy się na początku jak dziadki, ale już po paru drinkach liżące się dookoła małolaty przestały nam przeszkadzać. Na koniec zaliczyliśmy nocny spacer po rynku krakowskim.

 


Wszystkim, których budowa pochłonęła bez reszty zalecam kurację filmowo-imprezowo-kulturalną połączoną ze zwiedzaniem zabytków nocą. Można wszystkie zaległości odrobić w jeden wieczór. Szkoda, że po północy opera, operetka i teatry były zamknięte, bo w naszych humorach pewnie też byśmy je zaliczyli.

Zielona

Dziennik Zielonej

14 październik

Malowanie podbitki idzie sprawnie, tylko plan by malować z jednej strony Fobosem (który nam został z więźby) a z drugiej Drewnochronem był do kitu, za dużo zachodu. Malujemy wobec tego tylko Drewnochronem. Weszli elektrycy, kują ściany – ledwo dom odgruzowaliśmy, a tu znowu tonie w pyle i gruzach. Za pkt z materiałem płacimy 35 zł + rozdzielnia. W niedzielę spotkaliśmy się w punkcie zero by uzgodnić punkty. Stwierdziłam, że trzeba nie lada wyobraźni by to zrobić tak, by było funkcjonalnie. Trochę nam wyszło tych punktów ok. 80 i zastanawiamy się teraz, które są zbędne.

Ile w łazience trzeba gniazdek? Doszliśmy do wniosku, że jedno podwójne powinno wystarczyć (łazienka bez pralki).

A na schodach? Jakieś przechodówki są potrzebne i to trzy, bo jest pokój nad garażem (półpiętro).

Uwzględniliśmy i telefon, i dzwonki, i oświetlenie zewnętrzne, i tarasowe, i gniazdka antenowe, i komputery, i ... zastanawiam się o czym zapomnieliśmy. Dobrze, że elektryk jest do rzeczy i wiele nam podpowiedział, bo prawdę mówiąc nie byliśmy przygotowani, a i wizja oświetlenia wszystkich pomieszczeń też była bardzo mglista.

Zielona

Dziennik Zielonej

10 październik

Idzie zima. Jak ja ją przetrzymam. Energia mnie rozpiera, chciałabym pchnąć sprawę naprzód, a tu zimno, wietrznie, w bezokiennym domu przeciągi takie, że po godzinie odgruzowywania poddasza (w czapce i rękawiczkach) wymiękłam. Zapowiadają śniegi a ja mam nadzieję na „babie lato”.

Kupiliśmy Drewnochron – ciemny orzech - by samodzielnie pomalować podbitkę na dach. Od „lewej” – niewidocznej strony - będzie pociągnięta Fobosem, od „prawej” – twarzowej – 2x Drewnochronem. Teściu jak zobaczył dwie puszki Drewnochronu w piwnicy, to stwierdził, „ ...że mogliśmy kupić coś lepszego bo Drewnochron to kiszka ...”. Ha! Na to Marek „ ... że jak się okaże kiszka, to jak podbitka będzie zamontowana, to się pomaluje trzeci raz jakąś niekiszką ...”. Mój tata zaofiarował swoją pomoc w malowaniu (chwała mu za to).

Wyszło, że musimy kupić prawie 80 m2 podbitki (uwzględniając podbicie dachu tarasu). Z tym dachem nad tarasem to problem, bo zupełnie nie mamy pomysłu jak go podbić, chcielibyśmy, żeby konstrukcja dachu była widoczna, a z drugiej strony wtedy wyjdzie kapliczka, a jak zabudujemy to stodółka. No i pas.

Może coś w trakcie roboty się urodzi.

A jak się nie urodzi to zostawimy sprawę na wiosnę.

Zielona

Dziennik Zielonej

08 październik

Inspekcja pracowników banku za nami. Rozmowa z bankowcami po raz kolejny utwierdziła mnie w przekonaniu, że taka wizyta to tylko formalność, a tak naprawdę to oni o prawdziwym budowaniu nie mają większego pojęcia. Ale cel został osiągnięty, pod koniec tygodnia na koncie zagości 30 000 zł.

Na budowie spokój. Ekipa przeniosła się na inne budowy i u nas ma się zjawić pod koniec października by zamontować podbitkę pod dach. Na placu budowy zostało pobojowisko, kupki gruzu, ścinki dachówek, blachy, rynien, itp. – jaśnie panowie budowlańcy przecież nie są od sprzątania, tylko od prawdziwej roboty. Próbujemy to jakoś ogarnąć, a garaż – blaszak to wygląda jak po przejściu tornada.

Niesamowita harówa – ale jaka satysfakcja.

Zielona

Dziennik Zielonej

04 październik

W październiku wg sporządzonego przeze mnie w maju harmonogramu miały być już zamontowane instalacje wod.-kan.-gaz, elektryczne i mniej więcej o tej porze tynkowanie wnętrza miało iść pełną parą. Miało ..., ale nie idzie. Czy da się w ogóle budować z harmonogramem i kosztorysem? Poniekąd, ale zawsze coś wyskoczy, zaskoczy, przeciągnie się i ... zabije nam klina. Tak jak wczoraj.

Daliśmy nasz projekt domu sprawdzonemu i poleconemu instalatorowi do wyceny instalacji wod.-kan.-gaz + piec z zasobnikiem i bajerami + kaloryfery panelowe + drabinkowe. Zrobił wizję lokalną, poustalaliśmy gdzie co mniej więcej ma mieć swoje miejsce i wieczorem zaprosił nas do siebie by przedstawić swoje propozycje materiałowo-cenowe. W moich założeniach na ten cel przeznaczone było 18 000 zł. Kosztorys instalatora opiewał na 20 300 zł, z tym, że gdybyśmy się zdecydowali na zrobienie instalacji w styczniu – lutym (martwy sezon) następnego roku to na robociznę dostalibyśmy dodatkowy 10% rabat. Ponieważ plany „tynki, wylewki” przesunęły się na wiosnę, to właściwie czemu nie. Plus – rurki nie leżą odkryte całą zimę i nie kuszą złodzieja. Minus – prace się trochę zastopują, ale tylko o 2 miesiące i to te zimowe. Instalator stwierdził, że możemy wcześniej położyć elektrykę, prawie w 80% domów robił instalacje, gdzie elektryka była już rozprowadzona. „Cały nasz misterny plan ... w piz..” – jak powiedział Siara w „Kilerze”. Ale do tej pory wszystkie odstępstwa od planu tylko wychodzą nam na dobre, więc może to nie jest zły pomysł ...

Planowana przeprowadzka – wrzesień 2003.

 

 

[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Zielona dnia 2002-10-07 11:33 ]

Zielona

Dziennik Zielonej

30 wrzesień

Poranna wizyta na budowie nastroiła mnie optymistycznie. Cudowne słońce oświetlające NASZ DOM – piękny widok. Nasza małżeńska sypialnia jest usytuowana na wschód i będąc tam rano stwierdziłam, że nie ma dla niej lepszego miejsca. Oczami wyobraźni ujrzałam jakieś zwiewne tkaniny w balkonowym oknie sypialni i wkradające się do wnętrza słońce. Bosko!!!

Na placu boju zostało ICH 3: murarz, dachowiec i pomocnik. Reszta uciekła na inne budowy – podobno mają straszne tyły. Murarz w sobotę zaczął ścianki działowe poddasza i od razu na górze zrobiło się mniej miejsca, a było tak przestronnie. Na poddaszu mamy dwie łazienki – jedną, małą z bezpośrednim wejściem z sypialni – drugą, większą – dla dzieci. W naszej planujemy kabinę prysznicową, w dziecięcej – wannę. W sobotę ustalaliśmy z Markiem wygląd tych łazienek, w których miejscach będą umywalki, kibelki, grzejniki drabinkowe, itp. Stwierdziłam, że taka robota naprawdę mnie rajcuje. Marek nie ma za grosz wyobraźni i polega na moich pomysłach. Ja za to nie mam głowy do podatków, rachunków, spraw księgowych i zostawiam to Markowi, który lubuje się w bilansach, pitach i innych, takich. Na przykład załatwił w US, że nie płacimy co miesiąc zaliczek na podatek, a konto ulgi podatkowej.

Piękne słońce za oknem, chyba zamówię pizzę na obiad i czmychnę na działkę.

Aaa! Przecież mam furę bigosu.

Zielona

Dziennik Zielonej

27 wrzesień

 


Pogoda skutecznie krzyżuje nam plany. Wczoraj jak zobaczyłam dachowców, którzy wyglądali jak zmoknięte, przemarznięte kruki siedzące na naszym dachu, to moje niewrażliwe serce zaczęło się kroić.

 


Przycinają dachówkę przy koszach i jeszcze sporo kosmetycznej roboty im zostało. A tu dzisiaj znowu pada. W środku domu piździ jak ... w kieleckim. Wytrzymałam tylko pół godziny, a oni są 10 godz. Na noc wzięłam 2 tabletki polopirynki mulsującej. Jutro muszę mieć siłę bo będziemy z Markiem stawiać ścianki działowe – wirtualnie – bo trochę jest zmian w stosunku do projektu. Murarz już zaciera ręce na dodatkową robotę ( 1000zł – 70 m2 ścianek)

 


Czy jeszcze wyjdzie słońce?

 


Marek zrobił przegląd rachunków i wyszło, że z rozliczeniem pierwszej transzy nie będzie najmniejszego problemu. Po rozmowie z bankiem okazało się, że w przyszłym tygodniu możemy spodziewać się wizyty pracownika banku a nawet ... PANI DYREKTOR tego oddziału zaszczyci nasze progi, by na własne oczy zobaczyć postępy budowy. W lipcu, gdy braliśmy kredyt były tylko fundamenty i pracownica banku z niedowierzaniem przyjęła informację, że dach jest prawie skończony. Ja tu narzekam, że prace budowlane wloką się jak flaki z olejem, a bank jest zdziwiony, że w 3 miesiące można postawić stan surowy otwarty. No ... udało im się mnie zaskoczyć. Przecież niektórzy w 6 miesięcy mają dom pod klucz.

 


Wczoraj nieśmiało rzuciłam hasło, że może by tak zacząć załatwiać gaz ... forumowicze radzą nie zostawiać tego na ostatnią chwilę. I ... zostałam drugi raz zaskoczona ... Marek już większość formalności pozałatwiał, tzn. podobno mamy już uzgodnienia warunków dostawy gazu i projekt przyłącza i coś tam złożył w gminie w wydziale architektury i ma uzgodniony termin, żeby to coś odebrać. Nie chciał mnie wtajemniczać we wszystkie zawiłości tego tematu i jestem mu za to bardzo wdzięczna.

 


Podobno mam nie obciążać sobie tym „blond główki”.

Zielona

Dziennik Zielonej

26 wrzesień

W swojej naiwności miałam nadzieję, że złodziej na nasze włości nie zawita. A jednak ... w nocy znikły iglaki, które były już pięknie ukorzenione. Gdybym takiego złapała, to nogi ... itd. Był raz, to pewnie wróci po resztę, bo za pierwszym razem pewnie się nie zabrał.

 

 

Dach zaczął wyglądać naprawdę fajnie. Prawdopodobnie braknie trochę dachówek. Przez to, że zrobiliśmy trochę większe okapy, połać dachu znacznie się powiększyła i dlatego ciągle coś dokupujemy.

Koszty dachu:

Drewno + impregnacja - 7 250,10 zł

Dachówki + folia + akcesoria - 12 114,75 zł

Blacha na ofasunki - 560,00 zł

Rynny – 1 235,80 zł

Gwoździe, spinki, itp., - 318,03 zł

Robocizna – 6 955,00 zł

W sumie: 28 433,68 zł

Prawie wszystko było brane na faktury.

 

Byleby jeszcze pogoda się poprawiła. Ten deszcz i zimno działają na mnie przygnębiająco.

Zielona

Dziennik Zielonej

25 wrzesień

Znowu przestój. Po „wiechowej” sobocie nastąpił szewski poniedziałek. Z całej 5 osobowej ekipy jedynie majster był w stanie wyjść na dach. Nie obyło się bez awantury z groźbą, że im podziękujemy.

Zbliża się termin (1 tydzień października) gdy musimy się rozliczyć z pierwszej transzy kredytu, w związku z czym nie czas teraz na szukanie nowej ekipy. Niech kończą – rozliczymy się – i bye, bye ... A fakturę za wykonanie dachu muszę mieć najpóźniej w piątek (oczywiście zapłacimy jak robota będzie wykonana), by w poniedziałek złożyć komplet faktur w banku, z pokryciem 75% wypłaconej kwoty pierwszej transzy.

Szczęśliwi, którzy budują bez kredytu ... Są tacy?

 

Wtorek – deszczyk skutecznie uniemożliwiał pracę na dachu, ale dachowcy chcieli się zrehabilitować za poniedziałek, więc wynieśli całą dachówkę na dach.

 

Dziś kierownik budowy prześwietlił konstrukcję dachu, wcześniej nie miał czasu. Stwierdził, że bardzo solidnie.

Zabił nam klina - w projekcie mamy ścianki działowe na poddaszu z płyt g-k, i prawdę mówiąc nie rozważaliśmy nic innego – tak jakoś w ferworze walki nikt nie pomyślał, że są inne możliwości. Kierownik sugeruje zmianę na murowane. Poobliczał obciążenia stropu i wyraził zgodę na konkretnie Porotherm 11,5.

Wyjdzie taniej i ścianki solidniejsze i można to spokojnie zrobić jeszcze przed wstawieniem okien i instalacjami.

Szybka decyzja to dobra decyzja ... mam nadzieję.

Zielona

Dziennik Zielonej

20 wrzesień

Myślałam, że ten dzień nigdy nie nadejdzie. SKOŃCZYLI WIĘŹBĘ, ale nie tylko ... cały dach jest już przykryty folią, załacony, zamontowane okna połaciowe (tzn. na razie ramy), zrobione obróbki blacharskie, zamontowane rynny!!! Jestem w szoku ... takiego tempa prac u tej ekipy nie zanotowałam od początku budowy ... może są na środkach dopingujących. Viagra? Prochy? Marek mówi, że od przyszłego tygodnia zaczynają inny dach i dlatego teraz się tak spieszą. Dziś zaczynają kłaść dachówkę i majster – optymista mówi, że we wtorek skończą. Może ... teraz to już nie wiem co myśleć.

Jak dach będzie skończony to przedstawię rozliczenie finansowe.

Zdecydowaliśmy, co w tym roku jeszcze możemy zrobić:

1. Okna

2. Brama garażowa

3. Drzwi wejściowe (jeżeli się w końcu na coś zdecydujemy, jeżeli nie to zabijemy dechami na zimę)

4. Instalacje wod.- kan.

5. Instalacje elektryczne

6. Ocieplenie stropodachu i ściany działowe z płyt gipsowo-kartonowych na poddaszu.

7. Podbitka drewniana dachu.

8. Wyrównanie terenu działki.

9. I wszystko co wyjdzie przy okazji, że musi być zrobione.

Tynki, wylewki i reszta przesuwają się na wiosnę z przyczyn pogodowo-finansowych.

Acha ... nie wspomniałam, że nasza działka jest ogrodzona, wprawdzie ogrodzeniem po przejściach, pamiętającym chyba jeszcze czasy wojenne, ale skutecznie broniącym naszego terenu przed nieproszonymi gośćmi. Zmiana tego ogrodzenia na nowe to chyba ostatni punkt inwestycji (jeżeli jeszcze coś na koncie zostanie).

Jutro wybieramy się na Targi Budowlane – pod kątem ogrzewania (wybór pieca i grzejników – podobno instalator chce wiedzieć na co się zdecydowaliśmy). Znowu wrócę chora ... z kilogramem prospektów i wielkim mętlikiem w głowie.

Zielona

Dziennik Zielonej

17 wrzesień

Chciałabym już napisać SKOŃCZYLI WIĘŹBĘ ale mogę jedynie: KOŃCZĄ WIĘŹBĘ. Może do czwartku im się uda. Zaczęli już z jednej strony kłaść folię, łaty i kontrłaty, część desek policzkowych jest już na dachu, blacha na obróbki pocięta i nawet cztery sztuki dachówki są na dachu. Męczą się aktualnie nad połączeniem konstrukcji dachu domu z dachem garażu.

Ekstra za to wyszedł komin – przy ciemnym, brązowym, jednolitym dachu wybór lekko cieniowanego klinkieru z delikatną fakturą był trafiony. Zakończenie komina to jednolity ciemnobrązowy klinkier. Oczywiście teraz komin rzuca się w oczy, a potem pewnie zginie i nikt na niego nie będzie zwracał uwagi.

Pogoda trochę krzyżuje nam plany, bo deszcz, który od czasu do czasu pada, skutecznie spędza ekipę z dachu.

Zrobiliśmy mały przegląd dachówek (na razie 2 palety – gąsiory i krańcowe) trochę od razu wymieniliśmy, bo były potrzaskane, niewielka część ma małe odpryski, przy ciemnobrązowej angobie widać spod spodu jasnopomarańczową ceramikę. W hurtowni dostaliśmy w słoiczku brązową angobę do uzupełnienia takich ubytków. Pewnie to zginie na całym dachu, ale mnie drażnią takie drobiazgi więc zamierzam osobiście się tym zająć tzn. pomalować.

Po sobotnim sprzątaniu zwałów śmieci na działce, ładnie się przejaśniło. Depresja budowlana, która mnie dopadła w ubiegłym tygodniu, to na dzień dzisiejszy tylko wspomnienie. Zaczynam się zastanawiać jak to zrobić, żeby nie podwyższać całego poziomu działki, tylko część, co chwila mam inną koncepcję i wizję, ale to pozwala mi przetrwać przedłużający się okres oczekiwania na dach.

Zielona

Dziennik Zielonej

13 wrzesień

Kolejne zakupy uświadamiają nam jak szybko można wydawać forsę. Gotówka na koncie ubywa w tempie zastraszającym, a jeszcze przypuszczam nie jesteśmy w połowie inwestycji.

Czy to prawda, że na etapie stanu surowego zamkniętego jest się w połowie? Jeżeli tak, to jeszcze nie najgorzej, jeżeli jeszcze nie – to zaczynam wątpić czy będziemy w stanie to wykończyć.

Ogólnie pewien etap budowy za nami (więźba dachowa na ukończeniu – z niecierpliwością czekam na pokrycie dachówką), a ja patrząc jaki duży dom wyszedł troszkę wpadam w panikę; co dalej ..., co jeszcze uda nam się zrobić przed zimą ...? Plany się trochę zmieniły dzięki instalatorom, którzy przesunęli termin wykonania instalacji wod-kan. z października na listopad.

 

Rozliczyliśmy się z hurtownią za POROTHERM 38 P+W + ciepła zaprawa, suma: 21 000 zł !!! (po 20 % upuście), dobrze, że część mieliśmy już zapłaconą w ubiegłym roku.

Ważniejsze bieżące zakupy: 2 szt. okien połaciowych FAKRO + kołnierze – 1500 zł (15 % upustu).

rynny GAMRAT brązowe, blacha na wykończenie dachu, zakończenie komina od kominka, jeszcze kupa desek na dach, impregnat, gwoździe, śruby, duperele, codziennie coś trzeba dokupić więc powoli tracimy kontrolę nad wydatkami. Będzie chwila wolna to przysiądę nad rachunkami.

Dopadła mnie „depresja budowlana”, mam nadzieję, że szybko się jej pozbędę. Przydałby się jakiś wypad w góry, a tu weekend zapowiada się pracowicie.

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów w „dołku budowlano-finansowym”.

Zielona

Dziennik Zielonej

10 wrzesień

Wczoraj obserwując poczynania naszych budowlańców odkryłam dlaczego im to tak wolno idzie. Prosta sprawa organizacyjna. Mają tylko jedno rusztowanie, które jest zajęte przez murarza przy kominie. Okazało się, że inne rusztowania są na innych budowach i mają lada dzień dojechać. Więc o to jedno rusztowanie zabiegają i dachowcy i murarz, który cały czas je okupuje. Szkoda tylko, że nie wpadłam na to wcześniej bo jakieś rusztowanie by się im załatwiło, ale podobno dziś/jutro będą mieli swoje.

Trochę mnie to pocieszyło, bo to znaczy, że pójdzie szybciej. A swoją drogą straszne z nich dupy wołowe, przez taką drobnostkę marnują swój czas, a to znaczy swoje pieniądze. Żadni z nich biznesmeni.

Zielona

Dziennik Zielonej

09 wrzesień

Weekend minął pod znakiem odwiedzin w różnych hurtowniach. Kupiliśmy m.in:

^ klinkier ROBENA na kominy – te ponad dachem (na razie 300 szt.) po 1,78 zł/szt. i zaprawę murarską do klinkieru – ciemny brąz. Trochę zaszokował nas wybór klinkieru. Nie powiem ... jest w czym wybierać.

^ 2 dachówki z kominkami wentylacyjnymi (cena – o zgrozo!)

^ trochę pustaków wentylacyjnych, bo brakło.

^ 2 drewniane słupki 16x16cm; 3,5 metrowe pod daszek nad tarasem.

Konstrukcja dachu powoli ... bardzo powoli ... zakreśla się nad naszym domkiem. Nasi sąsiedzi stwierdzili ostatnio, że albo mamy bardzo precyzyjnych dachowców, którzy debatują godzinę nad położeniem każdej krokwi, albo to flegmatycy. Średni dzienny przyrost położonych krokwi na dachu to 2,5 szt. Fakt, że trochę czekają na murarzy, którzy jeszcze cały czas się tam kręcą przy kominach. W sumie to na dole wszystkie krokwie już przycięte, końce pozacinane i zaimpregnowane, tylko je wtachać na górę i połączyć. Nie mają płatne za godzinę tylko za cały dach (25 zł/m2) więc nie wiem czym to tempo jest spowodowane. Pracują dziś 5-ty dzień, co najmniej 9 godzin dziennie; 3 osoby i mają zrobioną na oko 1/5 część konstrukcji dachu.

A do 15 września to na 100% się nie wyrobią.

Zielona

Dziennik Zielonej

04 wrzesień

Powiedzmy, że widać postępy. Murarze kończą ściany szczytowe i kominy. Konstrukcja dachu to na dzień dzisiejszy tylko zarys przy ścianach szczytowych. Dachowcy kończą kłaść dachówkę na innej budowie i tak optymistycznie myślę, że może w piątek przyjdą w końcu na naszą.

Wczoraj zamówiliśmy okna, drewniane – mahoń meranti – kolor mleczna czekolada – lazur. Trochę na nie musimy poczekać. Wstępnie umówiliśmy się na montaż pod koniec października. Koszt okien na cały dom: 15 000 zł.

Z majstrem patrzymy na siebie bykiem, wszystko konsultuje z Markiem. Ostatnio powiedział „że do 15 września się to oni się z tym dachem z palcem w d... wyrobią. Ja na to, że mi wcześniej kaktus ... i, że mogę się o flaszkę założyć, że ostatni tydzień września to bardziej realny termin.

Wolałabym tą flaszkę przegrać.

 

 

[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Zielona dnia 2002-09-04 11:54 ]

Zielona

Dziennik Zielonej

30 sierpień

 


No dobra ... . Nie wstydźmy się, powiedzmy to głośno: W AWANTURACH JESTEM CIENIUTKA!

 


Wczoraj opuszczając mury biura, miałam już przygotowany opieprz dla majstra, bojowe nastawienie, 3 gotowe scenariusze rozmów, a skończyło się na tym, że majster się obraził i prawie mi nabluzgał, „ ... że jestem niecierpliwa, że oni oczywiście mogą szybciej ale spartaczą robotę przez pośpiech, ale jak mi zależy tylko na terminach a nie na solidnym wykonaniu robót, że on pół dnia jeździł z moim mężem za porządnymi gwoździami – krokwiakami, że go rodzina prawie nie widuje, bo ON robił MI taras do 10 w nocy, żeby tylko się wyrobić w terminie, podczas gdy ja wyjechałam na weekend, ...”. Gdy nieśmiało wtrąciłam, że w końcu mu za to płacę, poczerwieniał i stwierdził, „ ... że co to za pieniądze, że on sobie to wszystko za mało skalkulował, że ja jestem biurokratka, bo dałam mu kosztorys robót do podpisania i teraz musi się tego trzymać, i że jutro w p a d n i e na budowę z dachowcami ... ”.

 


Jasiu napisał w komentarzach, że warcholstwo popłaca.

 


Są jakieś kursy? Może korespondencyjne?

 

 


Dzisiaj urodziny moich dzieci. Wprawdzie jest między nimi 4 lata różnicy, ale oboje urodzili się 30 sierpnia (1994 i 1998 roku). To się nazywa terminowa robota.

Zielona

Dziennik Zielonej

29 sierpień

 


Wkurzył mnie majster. Mają jakąś drugą budowę. Wczoraj mieli zacząć kłaść konstrukcję dachu. A on rano zadzwonił, czy mogą zacząć w czwartek, bo coś tam..., ale przyjdą w sześć osób i wszystko będzie terminowo. No to my, że OK., co zresztą innego można by powiedzieć. Dzisiaj rano przed pracą przyjechaliśmy na budowę a tu ani słychu ani widu ekipy. Skontaktowaliśmy się z majstrem na komórkę, powiedział, że będą o 11.00. Na razie przyjechało 2 murarzy, którzy robią swoją robotę a majstra z ekipą nie ma. Murarze mówią „że może dziś jeszcze przyjadą” Więźba leży nie poprzekładana, bo miała niby szybko znaleźć się na dachu.

 


Oj, będzie zadyma jak tylko wyjdę z pracy.

 


Już dawno stwierdziłam, że Marek jest dla nich za dobry „bo robią bardzo dobrze, precyzyjnie i tanio” ale nie terminowo!!! Marek ma na ten temat swoją teorię, że skoro robią tanio to muszą mieć jakąś drugą a nawet trzecią budowę, żeby wyszli na swoje i majster tak przerzuca pracowników, tu robią murarze-tynkarze, tam cieśle a pomocnik to powinien się rozdwoić. Ale mnie to wkurza, bo jak ja się na jakiś termin umawiam to choćby skały srały ... No dobra, sorry. Policzę do dziesięciu.

Zielona

Dziennik Zielonej

26 sierpień

 


Mamy schody!

 


Mamy taras!

 


Chociaż z tarasem to wyszło małe nieporozumienie. Jest 30 cm za krótki. Miał być 460cm x 230cm a jest na 200. W piątek wieczorem wybraliśmy się na ostatni weekend wakacyjny (jak się nie jeździ na prawdziwy urlop to pozostają weekendy), a ekipa pracowała. Taras z uwagi na ukształtowanie działki wyszedł 60cm nad ziemią !!! – prawie jak balkon (wprawdzie i tak tam przewidujemy podwyższyć teren o ok. 15 cm ale i tak będzie wysoko) w związku z czym przybył jeden schodek i tak się nieszczęśliwie złożyło, że przybył wewnątrz całkowitego wymiaru tarasu a nie na zewnątrz – i taras się skrócił o te 30 cm. Powinnam to zauważyć na etapie szalunków, ale zauważyłam dopiero po wylaniu.

 


Natomiast schody są naprawdę solidnie zrobione i dość wygodne.

 


No i urosła góra śmieci za domem.

 


Więźbę przywieźli – super równiutką – ładnie zaimpregnowaną – jak stwierdził majster. Tylko złożyli ją nie stosując przekładek – co mnie mocno zdziwiło – ale majster stwierdził, że oni w środę wezmą się za konstrukcję dachu – w związku z czym nie poleży długo. Polecił tylko ją przykrywać na dzień jak jest duże słońce. Czy ma rację?

 

 

 


[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Zielona dnia 2002-08-26 14:31 ]

Zielona

Dziennik Zielonej

21 sierpień

Wczorajsza próba wytrzymałości stropu wypadła pomyślnie. Przy tonie pustaków na stropie, strop minimetry się ugiął (na moje oko to nie drgnął) ale fachowcy stwierdzili, że coś tam. Zostawili to wszystko jeszcze na jeden dzień (chyba kuszą los) i dzisiaj mają po wizycie kierownika ponownie podstemplować.

Uff .... kamień spadł mi z serca.

W związku z pozytywnym zakończeniem akcji STROP prace budowlane ruszyły z kopyta. Na garażu już w całości wykończona jest ścianka kolankowa, na domu wyciągnięte naroża ścianki kolankowej i wybudowana w połowie ściana zachodnia, zaszalowane schody, zaszalowany taras ogrodowy, rosną kominy ponad stropem. Ponieważ pod schodami jest spiżarka (40 cm poniżej poziomu 0) schody będą murowane, prawdopodobnie w przyszłości wyłożone drewnem.

Dzisiaj przywożą więźbę dachową. Dachówka czeka na odbiór w depozycie.

Nie jest źle. Mam nadzieję, że miesiąc wystarczy na położenie więźby i pokrycia.

Jeszcze nie zdecydowaliśmy się na rynny. A to już najwyższy czas ...

Zielona

Dziennik Zielonej

20 sierpień

 


Dzisiaj popołudniu sprawdzamy strop na obciążenie. Mam nadzieję, że wszystko będzie OK! Wczoraj rozstemplowaliśmy pod tą częścią stropu, która uległa wygięciu; werdykt kierownika budowy: nic się nie ugięło. Polecił ekipie na 4 stemplach zbić z desek taki jakby podest, wszystko 1 cm niżej niż aktualna wysokość stropu, dziś popołudniu na strop zostanie wyniesione, najpierw pół tony pustaków, później tona i tą metodą zostanie sprawdzona wytrzymałość stropu na obciążenie.

 


Jak zamykam oczy to mam wizję, że to wszystko runie .... odpukać. Boże, żeby mieć to już za sobą.

 


Kierownik mówi, że ciut ugiąć się powinien, że przy takim obciążeniu nie powinien być super sztywny, zwłaszcza, że ma na dzień dzisiejszy (14 dni od zalewania) ok. 70% wytrzymałości.

 


Po próbie znowu się go podstempluje.

 

 


A za schody to majster wziął się dopiero wczoraj. Takie to są „majstrowe obiecanki – cacanki”.

 


W ogóle to jeżeli majster mówi, że coś będzie zrobione w 2 tygodnie, to jeszcze musimy dodać 1 tydzień – zapasowy.

Zielona

Dziennik Zielonej

12 sierpień

 


Prace budowlane zwolniły tempa, tzn. na garażu, którego strop jest 40 cm niżej niż poziom stropu domu aktualnie rośnie ściana kolankowa, schody i taras ogrodowy nadal czekają na wykonanie. Wg harmonogramu dach ma być wykonany do końca września (w pierwszym tygodniu października musimy się rozliczyć z I transzy kredytu). Mam nadzieję, że jest to wykonalne.

 


Za to zamówiliśmy więźbę na dach. W końcu zamówiliśmy impregnowaną (FOBOSEM). Analizowaliśmy wszystkie za i przeciw, oczywiście i jakościowe (impregnując na budowie wiemy, jak długo i dokładnie trwa impregnacja – zanurzeniowa – a na składzie to ok. 15 minut – ale ... okazało się, że na składzie przy impregnacji pracuje sąsiad naszego majstra i zobowiązał się, że powybiera ładne drewno i przyłoży się do impregnacji) i cenowe (różnica na całym drewnie ok. 200 zł – nie licząc pracy własnej przy impregnacji oraz zbicia z desek lub wykopania rowu na wannę impregnacyjną i wyłożenia folią budowlaną). No więc klamka zapadła. Na dach wyszło ok. 9 m3 drewna.

 


Majster obiecał mi na 14 sierpnia schody zobaczymy.

Zielona

Dziennik Zielonej

Acha!

Najważniejsze strop ugiął się nie na całej jego powierzchni, tylko na belkach o długości 390 (akurat pod naszą sypialnią.

Dzięki za wszystkie słowa otuchy przysłane na priva.

Zielona

Dziennik Zielonej

Właśnie dostałam faksem certyfikaty belek i pustaków stropowych oraz raporty z badań partii, z której pochodziły "moje" belki i pustaki. Wynika z nich, że belki były badane 18 czerwca, czyli mają ponad miesiąc. Ale na samych belkach nigdzie nie ma nabitej daty ani nie było przywieszki z nr partii.

Coś to wszystko mi się nie podoba.

Jako mądry Polak po szkodzie apeluję: sprawdzajcie czy na waszych belkach, pustakach stropowych są oznaczenia partii oraz data wyrobu lub badania. Okazuje się, że to niezmiernie ważne.

Zielona

Dziennik Zielonej

6 sierpień

Nie wiem jak opisać to co wczoraj przeszliśmy, w związku z zalewaniem stropu. Do tej pory mam ciężką gulę w żołądku z nerwów. Jeszcze nie nabrałam dystansu do całego zdarzenia.

Może po kolei.

Oczywiście przez zalaniem przyjechał kierownik budowy (z synem, który też nadzoruje budowy) i sprawdzili zbrojenie, stemple, bigi, podciągi, wieńce itp., i stwierdzili, że wszystko jest wykonane wzorowo, dokonali wpisu do dziennika i zezwolili na zalewanie stropu. Nadmieniam, że strop mamy gęstożebrowy z pustakami 60 cm, (najdłuższa belka 480 pod którą były 4 bigi) nad garażem, który jest 40 cm niżej – monolityczny O godz. 14.00 przyjechała pierwsza gruszka z betonem. Zalali garaż, wieńce i część stropu nad salonem, wszystko przebiegało sprawnie i bezproblemowo. Ok. godz. 15.00 przyjechała druga gruszka i po zalaniu 1/3 pozostałej powierzchni, puściła jedna biga i strop wygiął się ok. 9 cm w dół, tworząc kołyskę. Na górze było troje ludzi, którzy natychmiast wycofali się. Na górze nie było żadnego większego obciążenia, żadnej kupy betonu. Robotnicy zaczęli ściągać beton, szybko zorganizowali windę do podciągania stropu, dodatkowe stemple i sztywne metalowe bigi. Przez czas podciągania stropu (bardzo delikatnie i powoli) przybyło nam siwych włosów. Zawiadomiliśmy kierownika budowy, który natychmiast się zjawił i stwierdził, że nie było żadnych uchybień w sztuce budowlanej, i że podciąganie stropu wykonywane jest fachowo, co oczywiście nas uspokoiło (ale tylko na jakiś czas). Trwało to wszystko bardzo długo – robotnicy robili beton w betoniarce w nocy i układali przy reflektorach - wróciliśmy do domu dobrze po północy.

Dzisiaj skoro świt pojechaliśmy na budowę polać strop. Kierownik budowy już tam był i oglądał efekt wczorajszej roboty. Powiedział, że wszystko wygląda ok., ale wstrzymuje dalsze prace budowlane na 2 tygodnie, po których upływie sprawdzimy wytrzymałość stropu. Po dwóch tygodniach będzie miał 70 % wytrzymałości i po rozstemplowaniu będzie można go przetestować. Wtedy podejmiemy decyzję co do dalszych prac.

Długo trwały dyskusje o przyczynach (winie) zaistniałej sytuacji.

Po pierwsze: kierownik budowy nie sprawdził kiedy były robione belki (podobno muszą być przynajmniej miesięczne), pustaki stropowe były robione 26 lipca (i takie przynajmniej 10 dniowe są dobre)

Po drugie: bigi podtrzymujące belki stropowe, były podpierane stemplami (bardzo zresztą solidnymi) tylko z jednej strony, a powinny trzymać bigę tak jakby w kleszczach, żeby nie miała możliwości przechylić się w jedną stronę w razie zbyt dużych obciążeń.

Po trzecie: ciśnienie ze sztetera pompy, chyba dopełniło szali.

Wizualnie wszystko jest ok., sufit jest prosty, ale co się tam podziało w środku belek stropowych, tego nie wiadomo.

Pozostało 2 tygodnie niepewności.

Sorry, że to jest trochę chaotycznie pisane, ale emocje jeszcze nie pozwalają mi zebrać myśli, choć i tak trochę się uspokoiłam, gdy wylałam to na ekran.

Majster, kierownik i Marek są dobrej myśli. No zobaczymy. cdn...

 

http://foto.onet.pl/upload/47/62/_294342_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/47/62/_294342_n.jpg

 

Jeżeli macie jakieś doświadczenia z taką sytuacją, to bardzo proszę o rady i jeżeli to możliwe słowa otuchy w KOMENTARZACH.

Dzięki

Zielona



×
×
  • Dodaj nową pozycję...