Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    42
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    151

Entries in this blog

magalena

Dziennik Magaleny i Młodego

1. Mozaika zafugowana.

2. Drzwi (podobno)- pomontowane wszystkie.

3. Podłogi - deska modrzewiowa - wycyklinowane i lakierują się

4. Elektryk szaleje i zakłada kontakty i gniazdka.

5. Kuchnia tnie się i kleją fronty.

6. Inwestor w euforii.

7. Zlew nadal nie kupiony - tzn. kupiony, ale do oddania, bo współinwestor zagroził strajkiem.

magalena

Dziennik Magaleny i Młodego

Trochę się domek rozwinął więc trochę „afterandbefore”

 

http://images3.fotosik.pl/67/fdd4e05a6e6eed48m.jpg" rel="external nofollow">http://images3.fotosik.pl/67/fdd4e05a6e6eed48m.jpg http://images3.fotosik.pl/155/116efae49850e640.jpg" rel="external nofollow">http://images3.fotosik.pl/155/116efae49850e640.jpg

 

a tutaj mozaika w tej samej (górnej) łazience:

http://images3.fotosik.pl/155/c1ad35299879a05c.jpg" rel="external nofollow">http://images3.fotosik.pl/155/c1ad35299879a05c.jpg

 

Pochwalę się, mozaika gotowa czeka na zafugowanie – własnoręcznie „temi rencami” wykonana. Dzieci bardzo chętnie pomagały, ja się opędzałam, ale się udało.

 

Dolna łazienka ma już lustro, ale nie potrafię zdecydować się na lampy.

Generalnie wersja – najtańsze w promocji. Na szczęście teraz promocja tzw. plafonów okrągłych – więc do wyboru do koloru. Ale to przekleństwo wyboru właśnie. W efekcie kupuję różne i przymierzam, dzięki czemu lampy zyskała… górna łazienka, przedpokój i korytarz. Mam nadzieję dobrać nim mi się pomieszczenia w domu skończą…albo promocja…

magalena

Bywa i tak, że Inwestora nic nie cieszy.

 


Na pytanie „co tam z waszą budową?” odpowiada „Czy możemy porozmawiać na inny temat?”

 


Zamiast na budowę Inwestor chce do kina. Albo zrobić duuuże pranie. I prasowanie, chociaż tego nienawidzi. Albo umyć samochód. Chociaż tego to nie, bo samochód zwykło się myć na działce, a działka to budowa itd. To chociaż nareperować ten samochód.

 


Wbrew oczekiwaniom nie jest to stan, w który Inwestor(ka) wpada, gdy trzeba podjąć 80 superważnych decyzji lub wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych obcych ludzi (w końcu nie brałam kredytu po znajomości, nie?). Depresja budowlana dopada GDY NIC SIĘ NIE DZIEJE NA BUDOWIE.

 


Albo gdy coś spieprzyli na budowie i trzeba pilnować, by rozebrali. Wtedy nie tylko nic się nie dzieje, ale dzieje się jakby do tyłu… I jeszcze znosić spojrzenia budowlańców, którzy uważają, że krzywdę robimy im olbrzymią z czystej złośliwości.

 


A jak może czuć się Inwestor gdy, nie dość że wykonawcy spieprzyli to co robili, ale jeszcze spieprzyli z kraju na saksy?

 


magalena

Moje drzwi zewnętrzne:

 

 


http://images4.fotosik.pl/101/498d92a5dad00702.jpg

 


Tak, tak, nie pasują do stolarki okiennej - bo biała.

 


Nie są w kolorze podbitki - bo ta jeśli kiedyś będzie to ciemnobrązowa.

 


Nie pasują do bramy garażowej, bo takowej nie mam.

 


Ale są tanie, stalowe - może się nie wypaczą?, w kolorze, w którym zakochał się mąż. Niech ma. Jest to przykład decyzji z serii "niech się to skończy". Najbardziej optymistyczny i entuzjastyczny inwestor dochodzi do stanu, w którym chciałby zakończyć cokolwiek jakkolwiek.

 

 


Olaboga, ciągle przede mną zakup zlewu.

 


magalena

A tak wygląda łazienka dolna – i tu się CHWALĘ – płytki za 9,90 zł za metr, dekory po 6 zł!!!

 

http://images1.fotosik.pl/138/8de99127ddb08ef5.jpg" rel="external nofollow">http://images1.fotosik.pl/138/8de99127ddb08ef5.jpg

 

http://images1.fotosik.pl/138/b7ce8d9133b6b7a6.jpg" rel="external nofollow">http://images1.fotosik.pl/138/b7ce8d9133b6b7a6.jpg

 

http://images4.fotosik.pl/92/b0dd6d97b024d42a.jpg" rel="external nofollow">http://images4.fotosik.pl/92/b0dd6d97b024d42a.jpg

 

za ścianką tzw kotłownia.

 

Dla tych co są jeszcze przed wykończeniówką KOSZT CAŁOŚCI łazienki dolnej ok. 3.500 zł razem z robocizną. Podobnie łazienka górna.

[/img]

magalena

Przepraszam za przestój w dzienniku lecz nie na budowie...

 

Budowa rozpoczęta w kwietniu 2005 ---> do października stan surowy otwarty.

Dzięki długaśnej jesieni tynki i podłogi zrobione w grudniu. A później gipsowali, gipsowali, gipsowali no i tak zaczął wyglądać mój salon:

 

http://images2.fotosik.pl/67/6826c2f7e58952bfmed.jpg" rel="external nofollow">http://images2.fotosik.pl/67/6826c2f7e58952bfmed.jpg

 

Potem wzięli się za łazienki:

 

http://images4.fotosik.pl/31/1d9f068cc86ac76dmed.jpg" rel="external nofollow">http://images4.fotosik.pl/31/1d9f068cc86ac76dmed.jpg

 

To górna - w założeniu morska, zielonkawo-niebieskawa. Tam gdzie "brakuje kafli będzie mozaika.

 

http://images3.fotosik.pl/67/fdd4e05a6e6eed48med.jpg" rel="external nofollow">http://images3.fotosik.pl/67/fdd4e05a6e6eed48med.jpg

magalena

Gdzie postawić śmietnik czyli KRYMINAŁ

Pan Konstruktor (łaskawie przemilczę jego imię) czuł się może oszukany, że projekt miał projektować indywidualnie – a tu baba przyszła z gotowymi rysunkami, bo bardzo zapragnął wycisnąć swoje piętno na naszym projekcie. Ustawienie pomieszczeń, ich powierzchnia, wielkości i podział okien, nachylenie dachu, wysokość ścianki kolankowej, wykończenie podłóg, ba nawet umiejscowienie bramy było już albo gotowe w naturze, albo określone przez nas. Jedyne co mu zostało …. zgadliście ŚMIETNIK i POŁOŻENIE KIBLA w łazienkach. Wyposażenie łazienek pozwoliłam mu zaprojektować „po uważaniu, bo wie Pan, ja i tak zmienię”. Na to dictum Pan Konstruktor machnął wykład o prowadzeniu instalacji i dodatkowych kosztach późniejszych zmian. Odpowiedziałam , że nie czuję się na siłach akurat w tej chwili przemyśliwać urządzania moich łazienek, bo potrzebuję na to co najmniej 3 miesiące. Lubię wiedzieć o czym mówię, a on ma projekt oddać do gminy w ciągu 2 tyg. Więc niech oddaje, a ja potem przeprojektuję.

- Pani nie ma pojęcia o technicznych warunkach..

- To się dowiem co trzeba.

- Pani żartuje!

- Nie.

- To gdzie ma być prysznic?

- A gdzie Pan by widział?

- Ja narysuję gdzie Pani chce.

- To niech Pan narysuje gdzie Pan chce.

- To Pani dom.

- To ja chcę gdzie Pan chce.

Rozmowa tego typu z lekkimi wariacjami powtarzała się z trzy razy.

Podobna rozmowa dotyczyła ustawienia śmietnika. Lista uwarunkowań technicznych mało mnie obchodziła, bo ja i tak wiedziałam, że śmietnik będzie w wyjątkowo rozrośniętych krzakach tuż koło furtki. Komu by się chciało biegać gdzieś dalej. Nikt prawa doczepić się nie ma, bo krzaje kryją śmietnik z każdej strony. Śmierdzieć nie będzie bo to narożnik korytarzowo- łazienkowy. Sam cymes i łatwo wywieźć. Czego ten facet jeszcze chciał?!

Ustawienie prysznica i śmietnika zostało wrysowane wreszcie całkiem bez mojej wiedzy w ostateczną wersję projektu, tą, która trafiła do wniosku o zezwolenie na budowę. Na szczęście zabrakło jakiegoś papierka i mój mąż musiał jechać po projekt , który następnie miał przekazać do biura projektowego by uzupełnili ( o ile pamiętam, chodziło o drugie miejsce postojowe). Korzystając z okazji chwyciłam w ręce MÓJ PROJEKT. Jakie to uczucie wie tylko ten, co dom sam budował. Ekstaza i orgazm.

Jak mi przeszło, to spojrzałam przytomnym wzrokiem i…

Miejsca postojowe dla auta mam przed domem od strony ulicy, ale to pic i fotomontaż. Żeby tam zaparkować trzeba by mieć przegubowego małego fiata. Prawdziwy parking może być od strony drugiej uliczki (działka narożna). Nawet kierowca debil, czyli ja, tam zaparkuje i wyjedzie. Projektant jednak uparcie pchał mi te miejsca postojowe od frontu, bo mniej okien. Uwagę, że mąż marzy o oglądaniu z gabinetu swojego autka puszczał mimo uszu. Że tak szerzej też mu nie pasowało.

No i co znalazłam na projekcie? Śmietnik rozparty na środku ogrodzenia od strony fasady frontowej. Rozumiem, że jako główny ozdobnik. Ponieważ okno kuchni zrobiło się niebezpiecznie i nieprawomyślnie blisko budynek w całości został przesunięty o metr w prawo. Moje PRAWDZIWE miejsca postojowe szlag trafił, bo mam ścięty narożnik i nijak auto by nie przejechało. W gotowym od 20 lat ogrodzeniu mam wycinać dziurę na śmietnik i wycinać cudnie owocującą czereśnię (bo już na końcu maja!!!) by puścić tamtędy gaz! Pogięło faceta. Za telefon i opieprz. Wszystko dostawał na piśmie i rysunkach. Śmietnik też.

Mąż pojechał, korektę zrobili i Młody dzwoni, że zawozi to znowu do gminy. Zażądałam wglądu. I słusznie, miejsce postojowe wrysowane, śmietnik tam gdzie stał , nadal stoi. Za projekt i powrotem do biura. JA CHCĘ PRZESUNĄĆ DOM, tam gdzie miał być. O metr w lewo.

- Pani, to się nie da, śmietnik (sic!) będzie zbyt blisko okna kuchennego.

- To nich ten śmietnik zjeżdża gdzie bądź.

- Nie ma innego miejsca.

- Jest tutaj. TAM, GDZIE WRYSOWAŁAM W MOIM PROJEKCIE.

- Tu nie może, bo będzie zbyt widoczny.

- (tu wytnijmy litościwie pyskówkę).

Zostawiłam projekt – jak przerysują to odbiorę. Pan dzwoni w dniu następnym do męża i prosi żeby to on koniecznie projekt odebrał. OK. Zrozumiałam. Młody projekt przywiózł. Patrzę, śmietnik przesunięty, gaz idzie obok czereśni. Dom zmienił dystans do granicy z lewej, ale z prawej NIE. Rozciągnął się czy działka skurczyła? Rozumiem, nie chciało im się przerysowywać , tylko pokombinowali nad gotową mapką. Dzwonię cała w ą i ę i uprzejmie zwracam uwagę, że wymiar jeden zignorowali. Pan poprosił do telefonu mężą (UPRZEDZAŁAM, ŻE MAM PARSZYWY CHARAKTER?) i też uprzejmie wyjaśnił, że ma w projekcie własną ręką dorysować kreskę – zmieniając = 3m na ≤ 3m ( na rysunku to łatwiej niż w edytorze tekstu). OK.

Po paru tygodniach wraca do nas pozwolenie na budowę i znowu dostarcza mi ekstazy i orgazmu. Inwestor tak ma.

Umawiamy się z geodetą i …. odkrywamy z nimi, że zaprojektowano budynek nie do wytyczenia!!!

Tak, tak, w pozwoleniu napisali, że ma być w odległości 3 metrów od narożnika z prawej….

magalena

C.D. projektu

Kilka słów o założeniach projektowych. Należymy do Grupy Oszołomów Budujących na Kredyt. Dlatego miałam od początku obsesję zaprojektowania jak najtańszego w zbudowaniu i utrzymaniu domku. Lepiej mały i koślawy, byle by był. Młody miał założenie nieco inne – jak już budować, to żeby spełnić kilka marzeń – o przestrzeni, prestiżu itp. Ja wycinałam, on dokładał. Propozycja pierwsza powierzchnia zabudowy 10 x 9 m. I poddasze – jedyne moje niedyskutowalne marzenie i już! Młody dokładał dwa metry z każdej strony – ma być przestronnie i jasno. I wielkie okno na każdej ścianie. I strych. I przestawiał swój gabinet raz na wschód, raz na zachód. Po wyrysowaniu przeze mnie dwóch wersji (a jakże z gabinetem raz na wschód, drugi raz na zachód) – obcięłam znowu powierzchnię zabudowy do 10 x 10 m. Ratując od wycinki brzoskwinię i nektarynę – prawda, że ważny element projektowy?

Z oknami poradziłam sobie inaczej – są nieduże w wymiarach, ale bez podziałów. I wyszło przestronnie i jasno.

 

Poza tym zamiast planowanych 120 m2 mamy 136m2 + strych, po którym można chodzić na czworakach. Zawsze tam mogę schować trupa męża jak mnie zdzaźni. Samochód mógł uzyskać co najwyżej wiatę, żadnych garaży i piwnic. Mamy na działce stary domek gospodarczy, więc miejsca dość. Tu jego zdjęcie:

http://images1.fotosik.pl/67/f17aee70a0fd8c70.jpg" rel="external nofollow">http://images1.fotosik.pl/67/f17aee70a0fd8c70.jpg

 

Na zakończenie projektańci przerysowali moje rysunki, uznali wersję z gabinetem na zachód za lepszą i skupili się na szczegółowych i mrożących krew w żyłąch uzgodnieniach miejsca na śmietnik o czym w następnym odcinku

magalena

Budowa nasza odbywa się jak prowadzenie tego dziennika. Tak jak nie rozgryzłam dlaczego raz zdjęcia wklejam wielgachne, a raz miniaturki (a pod zdjęciem "powiększ" i dlaczego nie powiększa? Teleturniej ogłaszam, w nagrodę Nagroda Inwestora) tak i budowa co rusz odkrywa przed nami kolejne zagadki i pułapki.

 

 


Wykonawcy i projekt

 


Skoro zapadła decyzja o budowaniu trzeba było zdobyć projekt i wykonawców. Zaczęliśmy od końca, a może i nie, czyli od wykonawców. Od początku wiedzieliśmy, że dom nam postawi sąsiad pan Tomasz. Sprawdzony, pod ręką i z nieskończoną cierpliwością dla inwestorów wpadających co rusz w panikę. Nie musieliśmy karmić ekipy (szli do domu na obiad), pić nie pili, bo wstyd przed sąsiadami a i żony kontrolowały, a jak mieli pilną fuchę, to zdążyli wpaść na kilka godzin. Teraz myślę, ze gdyby na początku spotkały nas przejścia z fachowcami, o których piszą inni inwestorzy, to zarzucilibyśmy budowę w ciągu kilku dni. A tak stan surowy powstał i dopiero zaczęliśmy szukać fachowców i poczuliśmy się wciągnięci na terytorium wroga bez możliwości powrotu.

 

 


Po wyborze ekipy -projekt. Dzięki boomowi na budowanie domków wśród znajomych otrzymaliśmy namiary na tanie biuro projektowe. To, że projekt musi być indywidualny było oczywiste. Skoro mieliśmy trudności, by sie dogadać w dwójkę, jakim cudem moglibyśmy się dogadać z gotowymi projektami? Projekt został opracowany indywidualnie według naszych życzeń, piętrowy bez podpiwniczenia, z powierzchnią użytkową określoną nietypowo: "Proszę Pana, musi się zmieścić w kwadracie 10m x 10m." Inaczej musiałabym wyciąć kolejny rząd drzew w sadzie.

 


Koszt projektu 2900 zł.

 

 


A tak wyszło

 


http://images1.fotosik.pl/66/onj6po6i7shnz2t0.jpg

magalena

http://images2.fotosik.pl/66/naxsc5gtr5u2oqqwm.jpg" rel="external nofollow">http://images2.fotosik.pl/66/naxsc5gtr5u2oqqwm.jpg

 

Tak wyglądała nasza budowa dokładnie 10 miesięcy temu

 

Na pierwszym planie Ewunia przed wyjściem z salonu na ogród

 

tak to wyglądało nieco później (jesień)

 

http://images4.fotosik.pl/30/9lddii7bz8dpc9zfm.jpg" rel="external nofollow">http://images4.fotosik.pl/30/9lddii7bz8dpc9zfm.jpg

 

zimą już tak

 

http://images2.fotosik.pl/66/e8uwjtnf5tdaa01im.jpg" rel="external nofollow">http://images2.fotosik.pl/66/e8uwjtnf5tdaa01im.jpg

 

a teraz

 

http://images1.fotosik.pl/66/u3cw0nka802n3fe5m.jpg" rel="external nofollow">http://images1.fotosik.pl/66/u3cw0nka802n3fe5m.jpg

 

Kupa piachu na pierwszym planie zmniejszyła się w ciągu tego czasu o jakąś połowę.

magalena
Bardzo długo nie pisałam, bo chciałam najpierw pożyczyć aparat fotograficzny cyfrowy i zdjęciami dokumentować dziennik. Potem już podarowałam sobie robienie nowych zdjęć i chciałam się nauczyć wklejać stare - a umiem tylko linki HELP
magalena

A teraz jak nie należy dokumentować elektryki

 

http://images4.fotosik.pl/10/q9q9cdxu7xfui6tz.jpg" rel="external nofollow">http://images4.fotosik.pl/10/q9q9cdxu7xfui6tz.jpg

 

pytanie za sto pkt Co to jest? Na pewno ściana zewnętrzna bo wewnętrzne są nie z U220. Chyba nie poddasze bo by widać było skosy... Chociaż o ile zdjęcie dobrze wykadrowane to i skosy mogą być milimetr dalej...

 

Poza tym elektryk był pierwsza liga. Wziął pieniędzy mniej niż powiedział za więcej niż ustaliliśmy. Ja chcę powtórki!!

magalena

A teraz będą zdjęcia o ile mi się uda. Nie odnalazłam jeszcze płytki ze zdjęciami ze stanu 0, a więc dla tych co czytać nie lubią trochę obrazków:

 


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/j30znu3neyhkd2p2.html" rel="external nofollow">http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/j30znu3neyhkd2p2.html

 


to mój widok z przyszłego okna w sypialni

 

 


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/80t67325p8iayag2.html" rel="external nofollow">http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/80t67325p8iayag2.html

 


widok z pokoi na wschód

 

 


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/lb3gyilput30yox5.html" rel="external nofollow">http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/lb3gyilput30yox5.html

 


dolny korytarz widziany z kuchni w stronę łazienki, po lewej najpierw wejście do salonu, potem gabinetu

 

 


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/xgiewwadui9u94bn.html" rel="external nofollow">http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/xgiewwadui9u94bn.html

 


a teraz odwrotnie - widok z korytarza dolnego w stronę kuchni (po lewej) i salonu (po prawej)

 

 


Zdjęcia pochodzą z października 2005 - i dokumentują elektrykę

magalena

Kominek mam śtraśnie pikny!!! Z kamieni brukowych granitowych i bazaltowych, nad tym belka orzechowa (no dobrze, tylko bejcowana orzechem - jesionowa) i zwężający się ku górze czopuch. Dla tych jeszcze nie zorientowanych wyjaśniam, że czopuch to ten biały okap nad kominkiem, gdzie kryje się odprowadzenie do komina i ewentualna komora z ogrzewanym powietrzem, które przez kratkę wylatuje do pomieszczeń. Perfekcjonista okazał się wart swych pieniędzy.

 

 

 

A teraz czas na początek

 

Pierwszą łopatę wbiliśmy w kwietniu 2005 roku, ale prawdziwy początek był o wiele wcześniej. Początkowy początek to były dyskusje czy się budować czy nie, gdzie się budować i za co. Mąż twierdził, że on do końca swoich dni chętnie pozostanie na naszym aktualnym mieszkaniu. Do knajpy blisko, ciasnota mu nie przeszkadza, świeżego powietrza nie lubi. I że za takie pieniądze to on woli na safari do Afryki pojechać. Do Afryki to ja przez najbliższe 15 lat nie pojadę (młodsza córka ma 5 lat), ciasnota mi przeszkadza, bo na 3 szafy w pokoju mój mąż zajmuje już dwie, dzieci mamy dwójkę, płci i wieku różnego, więc ich dalsze wspólne zamieszkiwanie staje się coraz bardziej konfliktowe. Dodatkowo mieszkamy w miejscu, które coraz szybciej staje się śródmieściem, w dzielnicy o baaardzo umiarkowanej sławie. Logistyka doprowadzania i odbierania dzieci ze szkoły, zajęć dodatkowych czy po prostu wypuszczenie na jakiś plac zabaw, bo podwórka dla dzieci tu nie ma, zaczyna doprowadzać mnie do szału. W moim przypadku, być może nietypowo, przeniesienie się „na wieś” oznacza szkołę na tej samej ulicy, stałe godziny lekcji, 15 osób w klasie, możliwość samodzielnego powrotu dziecka do domu, boisko, na którym gra w piłkę widoczne z okna kuchennego. Jedyną niedogodnością będą dojazdy do pracy – ale teraz dojeżdżam przez całe miasto ze ścisłym centrum włącznie, co zajmuje mi 35-40 min. samochodem. Jedynym przegranym będzie mąż, który dochodzi do pracy w 20 min. spacerkiem. Nic więc dziwnego, że protestował.

Kolejne dyskusje dotyczyły tego, gdzie się budować. Działka w rodzinie jest od 18 lat. Ale Młody forsował budowanie się w szczerym polu. Bo łatwiej, bo nie zdemolujemy ładnej zagospodarowanej działki. W kwestii pierwszej zdanie mam do dzisiaj kompletnie odwrotne, w kwestii drugiej – i tak bym musiała ją wtedy sprzedać, więc co mi zależy by inni mieli „ładną zagospodarowaną działkę”. Zresztą w ostatnią sobotę mąż zagonił mnie i dzieci do prac niewolniczych przy zakładaniu trawnika, by (cyt) „ta działka przestała wyglądać tak dziadowsko”, i nie oznacza to, że przedtem trawnika nie było! Kiedy doszliśmy do porozumienia, że budujemy na działce, zaczęliśmy „dyskutować”, w którym miejscu na niej. Być może ze zmęczenia „dyskusjami”, a być może z powodu obustronnej parszywości charakterów, „dyskusje” przebiegały tak gwałtownie, że cud, że sąsiedzi po policję nie dzwonili. Koniec końców powstały 3 wersje wstępnego projektu domu, każda w innym miejscu, inaczej usytuowana do stron świata i drogi, jedna nawet w formie dobudówki do istniejącego budynku gospodarczego. Na szczęście w którymś momencie Młody rzucił hasło by wyrżnąć sad i jego środku dom postawić. Ku jego osłupieniu zgodziłam się natychmiast. A co mi tam sad. Zasadzę sobie nowy.

 

A tak wygląda mój kominek. Prawda, że piękny? W tle wejście do kuchni.

http://images3.fotosik.pl/67/f65edd5e0b85765b.jpg" rel="external nofollow">http://images3.fotosik.pl/67/f65edd5e0b85765b.jpg

magalena

Magalena to ja

Młody to MÓJ MĄŻ - wcale już nie młody, a coraz częściej mówiący, że właściwie to on już nad grobem stoi. I do tego grobu to ja go wpycham. Ale wszyscy mówią o nim Młody, bo się przyzwyczaili. Ja też.

 

Dziennik będzie o domu co już prawie stoi. W ostatni piątek wprawili mi okna (drewniane - co zaznaczam w związku z bogatym wątkiem o wyższości drewnianych nad plastikowymi i vice versa) i teraz twierdzę, że to już nie budowa a dom. Dziurawy, niedokończony ale DOM.

 

Następnym razem zacznę od początku. Ale teraz mnie rozpiera, bo majcher, pioruńsko drogi PERFEKCJONISTA, stawia mi kominek z kamieni. Nie wytrzymam i pojadę dzisiaj po pracy, choćby i po ciemku, sprawdzić jak mu idzie. Muszę tylko kupić latarkę.

Perfekcjonista Kominkowy kominków dużo postawił - i jeździ za to wypasioną bryką - z kamienia też, tak zeznaje, ale przez połowę czasu sprawia wrażenie, że kompletnie nie pamięta o czym ze mną rozmawiał. Przez drugą połowę kojarzy prawidłowo, tylko nie wiem czy na czas murowania będzie w jednym czy drugim stanie świadomości. Jedyne co mnie trzyma przy nadziei to Perfekcjonisty słupki ogrodzeniowe. Najpiękniejsze jakie w życiu widziałam, klinkierowe idealnie wymurowane pod lekkim łukiem od zewnątrz. No tak jakby się zwężały ku górze ale tylko z jednej strony. Jak mu się chciało coś takiego robić to on jest geniusz.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...