…. I tak to jest …. z tym moim pisaniem …. Zostałem wywołany do tablicy przez Willie’go ….. shame on me
No cóż, tak dawno nie miałem natchnienia do pisania, że nie pamiętam nawet o czym pisałem ostatnio ….. tak więc w angielskim nieco stylu …. pominę tę dziurę eleganckim milczeniem ….. ale może kiedyś, już w tych lepszych czasach powrócę….. jak w piosence „Powrócisz tu …. gdzie Białołęki Step …. Powrócisz tu … gdzie dachy pełne wiech ….
Dość tych śpiewogr bezgłośnych ….
Refleksji kilka się pojawia …. Pierwszą z nich jest : ZIMA …..
Mówię Wam, że gdybym mógł to przewidzieć to bym sobie język wyrwał , gdy w listopadzie i grudniu toczyłem regularne boje z naszym Bobem aby nie szykował się do żadnych robót w okresie zimowym bo: „zima będzie długa i bardzo mroźna” …… Bodajby mi język kołkiem w tej głupiej gębie stanął !
Mówię Wam ludzie – omijajcie mnie z daleka – ja zimę sieję ….
No a na pewno nie pytajcie mnie o pogodę …. Na pogodynkę to ja nie mam kwalifikacji, żadnych …. A przynajmniej na taką, która przewiduje DOBRĄ pogodę …
I jak to było …. Tak jak dokładnie chciałem – na mojej budowie przez całą zimę nie działo się N I C – to straszne: jedziesz tam, patrzysz …. Głucha Cisza, … trochę Wiatr Hula,…. trochę Mróz Szczypie …. Pustka i Nuda (jak w polskim filmie) ….
Jedynie na początku stycznia – przez 3 dni , mroźne dni, o kurcze, jak mroźne …. nasz hydraulik położył wszystkie rurki, przewody do kaloryferów, jakieś skrzynki zbiorcze itp. .
Tak mi to w pamięć się wryło - bynajmniej nie z powodu zakresu robót, szczególnej komplikacji zagadnienia czy czegoś w tym guście lecz z bardziej prozaicznej przyczyny: w końcu stycznia zobaczyłem rachunek za prąd!
TO BYŁO COŚ!
Coś Takiego WIELKIEGO, że aż usiadłem …. Bo jak pisałem to były mroźne dni …. A panowie się prądem ogrzewali ….
No ale było i minęło …. Zapłaciliśmy i tyle – jak tyle innych rachunków związanych z naszym DOM(kiem) ….
…. Oczywiście utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nic się nie powinno dziać na budowie bo za chwilę zabraknie pieniędzy na materiały … wszystko pójdzie w kabel prądowy …
No i taki byłem z siebie zadowolony … śnieg, mróz, zima , przestój PLANOWANY … wszystko pod kontrolą ….
Minął styczeń …. PLANOWE NIC Luty …. PLANOWE NIC ….
Nawet na tydzień ferii w Krynicy sobie pozwoliliśmy ….. (fajnie było )
…. zaczął się Marzec – rozumiecie ten miesiąc od WIOSNY …. A tu NIC – nie ma wiosny, jest ciągle zima …..
Muszę Wam przy tym powiedzieć, że największą miłośniczką ciepła, jaką znam jest moja Aga …. Na moje nieszczęście ….
Otóż moja Aga, od pierwszego marca, regularnie jakby w Phillip-Patek jakieś praktyki odrabiała w Szwajcarii, zadaje mi takie proste skądinąd pytanie:
- Dlaczego jest wciąż tak zimno????
- Bo jest zima kochanie….. odpowiadam pewnym siebie głosem…. :)
- TO ZRÓB COŚ – krzyczy Aga – Przecież TAM się NIC nie dzieje!
- Niby co mam zrobić? – pytam już znacznie mniej pewnie ….
- A skąd JA mam to wiedzieć?! To TWOJA sprawa – ma być CIEPŁO i ma się COŚ dziać !!!
Wiem, że jesteście po mojej stronie …… jesteście, prawda???
No ale wreszcie coś drgnęło na budowie …. Zasadniczo drgnęły dwie sprawy:
1. Zaczęto układać instalacje elektryczne
2. Zachwiały się nasze relacje z Bobem
I jedno z drugim jest bezpośrednio powiązane …. oczywiście ….
A czemu? A no temu, że poprosiliśmy naszego Boba o wycenę poszczególnych elementów drugiego etapu budowy…. Wszystkiego po kolei: hydrauliki, elektryki, tynków, wylewek i całej tej reszty …..
A potem, w te pędy sprawdzać różne inne oferty w poszczególnych dziedzinach ….
Tylko po to aby się przekonać czy: Bob nas nie robi w bambuko!
Okazało się właśnie, że mamy prądziarza, który określił cenę za punkt dokładnie o połowę taniej niż nasz Bob – dość kusząca propozycja, co nie?
A przy tym mamy do faceta zaufanie bo doprowadzał nam prąd na działkę, załatwiał wszystko w ZE itp.,,,,
Tak więc nie namyślając się długo powiedzieliśmy Bobowi, że elektryki to on nie będzie robił …. No i się …. OBRAZIŁ ….
Wyobrażacie sobie … duży chłopiec zabiera swoje zabawki do innej piaskownicy …..
- Ja nie biorę za to odpowiedzialności – pierwszy argument.
- Ja żądam pracy … to znaczy aby nasz elektryk robił to co ma zrobić … bo blokuje dalszy harmonogram prac …. czyli tynki wewnętrzne .. (tu przypominam, że nic się na budowie nie dzieje i harmonogram obejmuje PLANOWE NIC)
Tu się jeszcze raz zdziwił – moja Aga (nieoceniona) powiedziała -
- Umówiliśmy się, że w pierwszej kolejności skończy Pan DACH – dachówka czeka od stycznia.
- Ale JA chcę kłaść Tynki – Bob na to.
- Ale JA płacę za DACH – moja Aga na to.
….
….
- Boba zamurowało (fajne nie???) na dłuższą chwilę …. Potem się gęsto tłumaczył i się zmył …na narty….
Teraz już wrócił - właśnie z nim rozmawiałem – przymierza się do robót ….
Oby do WIOSNY …. CIEPŁA . … ROBÓT …. Na mury, bracia kochani, na mury …..
Więcej optymizmu a na pewno będzie cieplej