Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    217
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    354

Entries in this blog

alfreda

Początek

Dzisiaj 13-tego.......

 


Trzynastego, trzynastego......ja jakieś wibracje kole tej daty posiadam...W dn 13.07.05 rozpoczęly się u nas roboty budowlane na mojej, naszej cudnej działce...Trzynastego lutego , rozpoczęliśmy drugi etap budowy ( montaż okien i dalej już poszlo....) A dzisiaj 13.09.06.podpisaliśmy z elekrodajnią umowę o dostarczenie enegii elektrycznej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 


Jejku jak im to poszło !!! Ledwie DWA LATA I TRZY MIESIĄCE!!!!! I prądzik jest!!Czyż nie napawa to entuzjazmem??? jaka prężna, solidna firma , ta elektrodajnia!! Czyż jak już podpisali umowę , to trzmali się paragrafów jak młodzian pierwszej laski??/ no...na lepsze idzie !!! Zdecydowanie na lepsze!!! A guzik! Prądu nie ma...ale umowa podpisana i teraz trza tydzień poczekać, aż JAŚNIE PANI Z OKIENKA NR.....ZGOTOWI NASZE PAPIERY ( Probowala nas harpia przestraszyć ilością potrzebnych dokumentów, pozwolenie na budowę, akt notarialny, ktore to sobie w iich czeluściach aktowych spokojnie, cierpliwie,bez ponagleń leżały w ICH ARCHIWUM!!! Na moje sugestie Pani wykręcala się jak "bielizna" że u nich nie ma takowych!1 Na moje silne uparcie, że są cmokala, prychala i wiary miom abstrakcjom słownym nie dawala!!1 Po groźbie przykucia się do stanowiska obsługi, poszła sprawdzić i ....były niecnoty jedne!!!!.....Musicie przyznać że w "mig" im to poszło!! Nie ma to, jak fachowość, obowiązkowość, terminy umów, i kompetencja! Ja osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem!!!!Jak Unia, to Unia..nowe dyrektywy, obostrzenia i....odrazu cud, miód!!!No popatrz, popatrz!!!Jakem się pięknie dopasowaliśmy do krajów zwanych cywilizowanych...

 


A tak normalnie mówiąć...ja bym te wszystkie cholery na galery wyslala...przy świeczce, o kromce chleba i kubku wody !!Zapiszmy jeszcze do Uni jakiś kraj afrykański...tedy mamy szansę nie być na ostatnim mijscu Dotyczy to chyba każdej dziedziny życia ludzi powszechnie uważanych za obywateli

 


No nic...teraz czekam....Pomimo że koniec Lipca jakoś minąl ( ileś dzionków temu) szansa na zwykly prąd jest, coraz bliżej.....

 

 


DRZWIMój ulubiony temacik....

 


W niedzielę , o godz. gdzieś ok. 19 otrzymaliśmy radosny telefonik ŻE JEST!!! JUŻ SĄ!!!! Tylko że w kontekście całej rozmowy wylazło,że tylko ościeżnica dojechała Ta, co to niezgodna z zamówieniem byla A o reszcie ...CISZA!!!!( TRZY SKRZYDLA I REKLAMOWANA LISTWA MASKUJĄCA )Następna dostawa ...Czwartek- piątek...Ale to też nie gwarancja że UPRAGNIONE skrzydelka dotrą do celu przeznaczenia....Myślę tak sobie , że kole TRZYNASTEGO PAŹDZIERNIKA DOTRĄ....PIĘKNA DATA!!!!

alfreda

Początek

Po pierwsze...PRĄD

 


Niby już jest, inwestycja wykopaliskowa zakończona ( to juz jest koniec Lipca??) Teraz tylko trza do elektrodajni pojechać, umowę podpisać i .....już?! O nie !!!! Trza jeszcze poczekać, kiedy możnowładcy przyjadą i skrzyneczkę podłączą!!! Tylko, że u mnie trochę skomplikowana sytuacja...Ja muszę wiedzieć kiedy i o której się pojawią. Musimy najpierw odkopać prądzik tymczasowy, odłączyć kabelek, przekopać troszkę, coby się do skrzynki prądowej dostać i podlączyć cholernika...Jakoś tak nie wyobrażam sobie postoju kilku dniowego, bez energii....Tylko nie wiem co ONI NA TO????

 


Drzwi..... tyż ni ma..Niby jutro ( środa) ma być odpowieć!!!Niby by mnie to nie ruszało, gdyby najważniejsze skrzydło ( kotłownia) dojechało....A tak cały asortyment zapachowy z tejże, do domu się wdziera.... No nic..każą czekać ...to czekam...

 


POGODA...Opisując moje sielskie, anielskie życie w noym domku, nie wspomniałam nic o wiatrze... Tego akutat najmniej lubię! Okoloca jakoś nie sprzyja wichurze, która towarzyszy nam od kilku dni...Nie lubię tego wycia! Tych jęków i steńkań...Pokładających się na glebie drzew i utrudnień w zbieraniu grzybów ( dziś " odsprzedałam " całą łubiankę Rydzów i mikroskopijnych Maślaczków) Nie dla tego żeby mi paskudziły kuchnię, ale dlatego że już nie mam siły je przerabiać, konsumować.....ale dla tego że nie mogę się powstrzymać coby na w/w nie poleść.....Więc idę , zbieram i.....czekam, Komu je by tu dziś wcisnąć????

 


NIEDZIELA... W dniu tym odwiedził nas ŚW. MIKOŁAJ.... Co?? Za prędko??/ Nie o tej porze??? A kij z porą!! Ważne że prezenty przywiózł!!! I to całe mnóstwo różnych darów!!! Po pierwsze: SŁOIKI!!! Mam w co pakować swoje przetwory, nie narażając się na dodatkowe koszty!!! Po drugie...Flaszeczki ( bardzo urokliwe) na naszą gotową naleweczkę...A że butelek cała mnogość, nalewek trza ponastawiać jeszcze!!!!

 


Po trzecie ....PODKOWA!!! Na szczęście..Jeszcze koniem waliła!!! Co jest wprostproporcjonalne, do naszego bytowania..

 


Po czwarte....I tu RARYTASIK!!! Otzymałam malusią retrospekcję NASZEJ BUDOWY!!! Od początku...Kiedy to dzrewka malusie były, potem czas wykopków, następnie,- fundamęcik. Na kolejnej prcy widać DOM Z WIĘŹBĄ!!!Tak jakto kiedyś było....A na koniec -DESEREK!! Domek już zamieszkany!! Z płotem, drzewkami ...no i oczywiście ....SMOKIEM!!! Bliskim kuzynem tego z Wawela!!! Jeszcze imienia mu zabrakło, ale cosik mi się wydaje , że to baba, więc żeńskie potrzebne!!1 Jak dojdę do pieniędzy, to sę oprawię dzieła, pastelami wydzierganymi, i powieszę w pokoju kominkowym!!! Prace są cudne,malowane pastelami, więc warte odpowiedniej ekspozycji..

 


Po następne...Idzie Jesień...Dni stają się coraz krótsze, przebywanie w domu, lekuchno chłodniejsze....A kotek...Znosi paskudztwa przenajróże do domu!!BLEEEE>>>łowny jest..to fakt!! Ale po co ta cholera do domu to? targa????

alfreda

Początek

http://img293.imageshack.us/img293/9150/r001002ty3.jpg


http://img174.imageshack.us/img174/8943/r001004ml7.jpg


Tutaj dary natury w NASZY OGRODZIE!!! Nie trzeba nigdzie daleko biegać. Można sobie podchodować grzybki do dowolnej wielkośći...Ważne aby ubiec robactwo przed konsumcją....To biale, cienkie..to noga od naszego baldachimu ogrodowego....więc mam naprawdę blisko> Obecnie hodujemy 8 Rydzow.....

 


http://img293.imageshack.us/img293/9619/r001006ei4.jpg


http://img293.imageshack.us/img293/5883/r001009jo0.jpg


Nadproża wymagające "rekonstrukcji". Znaczy trza otwory drzwiowe pomniejszyć...Wydana niepotrzebnie kasa, zszargane nerwy, opóźnienie w realizacji.... Dzisiaj , to sobie pomyślalam , że operacja "DRZWI" trwa dłużej niż budowa domu....Dziwne , prawda???

 


http://img174.imageshack.us/img174/5521/r001014cf4.jpg


Ogród o poranku...Poranku Sierpniowym...Nawet widać tę mroźność, prawda? Taki to oto krajobraz towarzyszy mi codziennie przy śniadanku....Aż się nie chce kończyć posiłku i wracać do rzeczywistości....

 


http://img174.imageshack.us/img174/3628/r001015hq1.jpg


Mój, nasz stół biesiadny..towarzyszy nam podczas posiłków, biesiad towarzyskich, a w dali ( drogi plan) DREWUTNIA własnymi rękami- MĘŻA- zmajstrowanna.....

 


http://img174.imageshack.us/img174/4384/r001016hu4.jpg


Tutaj w przybliżeniu..Funkcje ma przenajróżne..Po pierwsze chodzi o to by nam ludziska w talerze nie zaglądała Trochę imtymności..Chodzi o to by grzybiarze nas nie tremowali...Po drugie jest to podręczny składzik, zadaszony, drewna...Niech schnie...

 


http://img293.imageshack.us/img293/9454/r001017lz8.jpg


Drzwi , po nieudanej próbie montażu powędrowały do garażu..I napewno jest im tam smutno....

 


http://img174.imageshack.us/img174/6504/r001019ma4.jpg


Moje niedzielne zbiory..ich część...A i tak jestem dumna jak paw, bo byłam tylko chwilkę, a smakowitości wystarczą na Zimę....

 


http://img293.imageshack.us/img293/9322/r001022dy8.jpg


Tutaj kwiatek od KASI64 rośnie sobie pięknie, czasami urozmaica nam swoją obecność, kwitnięciem kwiatowym...Nigdy bym nie przypuszczała , że taką "rolniczką " się stanę!1

 


http://img103.imageshack.us/img103/5171/r001024cu8.jpg


Część mojej spiżarni....Boże jak moje oko się cieszy , na sam widok robi mi się lżej na serduchu...I melduję posłusznie że zapas słojów, słoiczków się skończył...Obecnie szukam po ludziach szkła....

 


http://img174.imageshack.us/img174/3608/r001028wh1.jpg


A tutaj efekt zbieractwa zamienił się w przetwory. Jeden słoiczek Maślaków ( samych malusich) i trzy słoiki Rydzów, różnej wielkości...

 


http://img174.imageshack.us/img174/9784/r001029cw2.jpghttp://img163.imageshack.us/img163/3158/r001031hq2.jpg


A tu już drzwi po montażu..Chociaż nie obyło się bez zgrzytów ( ale mi dopiekły te drzwi ) Trzy skrzydła jeszcze nie dojechały, jedna listwa maskująca okazała się być pęknięta, a jedna ościeżnica niezgodna z zamówieniem......

 


http://img163.imageshack.us/img163/9025/r001034yo0.jpg


Tutaj można zauważyć "różnicę wzrostu" drzwi...Jak by były , jak na planie, było by piękniusio, ale napewno nie tanio....A teraz to ja nie mam już zadnego wyjścia...Musi być tanio.....

alfreda

Początek

w związku z tym , że nic spektakularnego na mojej budowie ( Domu, kretynko!! DOMU!!!!!!!) się nie dzieje, oprócz tego że Pan Radek dzisiaj przyjdzie wykańczać moje drzwi ,A stagnacja ta jeszcze chwilę potrwa, podzielę się swoimi spostrzeżeniami z mieszkania............

 

 


Od chwili zamieszkania, każdy dzień, wieczór,noc, poranek, przynosi nowe doznania, emocje,.Uprzedzam- będzie mydłkowato, aż się miód z paszczy poleje.......

 

 


Uwielbiam w MOIM DOMU poranki...Każdego dnia zachwycam się, gdy pierwsze promyki słonka delikatnie rozświetlają moją kuchnię! Towarzyszą mi podczas parzenia porannej kawy. Delikatnie łasokoczą moją facjatę ( brak firanek, zasłon, rolet- no goluśkie są poprostu! )smagają rozgrzanym światłem dzbanekm filiżankę....Później towarzyszą mi w trakcie śniadanka.Oczywiście na tarasie!!!-Tutaj , jeszcze nie rozpalone żarem południa , informują mnie cudzie poranka!!1Śniadanko sporzywam w towarzystwie ptaków.Ich śpiewy, trele, akrobacje lotnicze, niezmiennie budzą mój zachwyt i radość życia.Podziwiamy sobie z kotkiem, ich wyczyny, zalotykłótnie.Kotek z apetytem spogląda na to całe latające towarzystwo! Mój już zaspokojony, więc mi to lata.

 


Po śniadanku, obowiązkowo- obchód włości1 Mokra od rosy trawa, cudowny zapach ziemi...Moje nowe roślinki. z którymi codziennie się witam, rozmawiam, liczę listki i wybucham niezrozumiałym entuzjazmem na każdy nowy pąk.Im też jest tu dobrze....

 


W miom nowym DOMU pokochałam deszcz!....Gdy miarowo stuka o szyby, szarością okrywa okolicę, ja zachwycam się jegop pieśnią!!Pieśnią o cudzie natury...Siadam na ganku, wsłuchuję się ........Jak wali o dachówki, jak wślizguje się do rynien i kaskadą się oddala..Jak krople z okapów tworzą w glebie malusie dołeczki, jak nakarmiona wodą trawa( i chwasty też) łapczywie wyciągają swoje wicie , po życiodajną wilgoć!Jedne udają że im to zwisa- kładą się całością na glebie- ale ja wiem, że totylko taka podpucha ..Po deszczu są kałuże , w których ptaki urządzają sobie kąpiele..Widok raduje oczy, duszę i ..całą jednostkę!!!I pachnie....pachnie.....pachnie....do nieprzytomności, upaja zapachem ziemi. Sosny po deszczu wydają się być dwa razy większe! Krople otulają sosnowe igliwie i skrzą się jasnością!! Świetlista mglistość, otula całe drzewa. A pod nimi Maślaczki, Kozaki i jakaś opóźniona Poziomka....

 


Kocham wieczory i noce...Księżyc bezwstydnie zagląda do nasze sypialni Rogalik robi to nieśmiało, jakby zawstydzony...Natomiast ten spaśluch w pełni, bezczelnie, bez oporów rozsiada się w pokoju... Nic nie robi sobie z naszego zarzenowania....Jest próżny, zarozumiały..domaga się komplementów, słow uwielbienia i zachwytu....A gdy uzyska słowa uznania, zmyka za chmurką, nasycony komplementami. Czasami wraca....przebrany w inną sukienkę, o innym odcieniu, kolorze, połysku , deseniu....i znowu czeka....

 

 


Całość dopełnia zapach drzewa przy kominku, pieczonego ciasta, chleba....i nawet przypalone gary po konfiturach nie stanowią problemu....

 

 


Boże, jak to dobrze że zdobyliśmy się na budowę TEGO NASZEGO DOMU!!!Aż mi ciary łażą po plecach ( w te i nazad) gdy pomyślę że to wszystko mogłoby mnie ominąć!!!Tyle jeszcze brakuje w naszej chacie, tyle kasy jeszcze pójdzie na różne pierdułki ( jak będzie oczywiście) Ale to nie jest istotne!!!!Dziś jest ważne to że KOCHAM MÓJ DOM!!! jEGO OTOCZENIE I DARY NATURY!!! Na dzień dzisiejszy, marz ę tylko o spokojnej egzystencji w jego okowach ( kredycik+ opłaty+ jedzonko) Nic więcej!!! Do końca życia nie będzie mi nić innego potrzebne!!! Żadne tam Majorki, Tunezje, Egipty....Żadne wypasine bryki...ani markowe ciuchy...Wystarczą te ze szmateksu Nic!!! Tylko mój DOM!!!i jego otoczenie.....i MY.....nasza rodzinka.....

alfreda

Początek

Dzisiaj, Piotruś Pan od rana murksuje! Znaczy się zalepia , obniża otwór drzwiowy...Warstwy karto -gipsu, klei , szpachluje...Na kij mi było malowanie??? Dobrze że z kolorkiem na cacy nie wyjechaliśmy...Ale jest nadzieja że jutro Pan Radek się zaweźmie i chociaż w najbardziej newralgicznych miejscach drzwi staną...Nie pamiętam tylko, kto był matką nadzieji???

 


Na grzyby poszłam, ale o godzinie szóstej rano. Przytargałam dość znaczną część lasu do chałupy. Wynikiem owej wyprawy jest 8 słoików grzybków marynowanych. Szaść borowików i dwa maślaczkow. Również do suszenia część się nadała. Wyszło tego jakieś dwa słoje. Suma sumarum prztargalam do domu 86 borowików, 8 Rydzów, a maślakow nie liczyłam , bo śliskie cholery i jakoś tak się ślimaczyły podczas rachunków, więc im dałam spokuj Rydze zostały ze smakowitością skonsumowane! Tak mi lasek wynagrodził moje drzwiowe perypetie...Dobry lasek, aja lasek, tylko zając mnie przestraszył wyskakując z naniecka spod drzewa.....Ale to ja intruzem bylam w jego domu, więc mu odpuszczam....

alfreda

Początek

Niby mam drzwi - a ich nie mam....Buuu ( tutaj szloch inwestorski...)

 


Za to mam SMAKOWITEGO, WIELGACHNEGO BABOLA!!!!!!!!!!!!!!

 

 


Po dostawie drzwi do chałupy, z racji nieokiełznanej radości, telefonik do stolarza.JUŻ SĄ!!!! JUŻ SĄ!!!!Można montować!!!!!

 


Pan Radek stawił się na wezwanie w ilości dwóch człowieków ( On + pomocnik)Od razu zabrał się do pracy.Trochę zabrało nam czasu dojście do wiedzy które? gdzie? Ale w końcu się udało!!!

 


Potem nastąpiło stuku...puku...i ościeżnica szurum burum do otworu drzwiowego, a mi ,na ten widok, jakoś nytko na serduchu się zrobiło!!....A krew, sru, odpłynęła gdzieś w dal, albo uderzyła z siłą wodospadu Już dokladnie nie pamiętam jak to było....Dla wyjaśnienia...Nie z radości mi się tak porobiło! O nie!!!!Tylko cholera mnie chwyciła Ożesz w mordę jego królewska mość!!! Otwór drzwiowy okazał się być zdeczko wyższy niż standardowa ościeżnica!!!Zdeczko wynosi jakieś 7cm!!! Czyli nie mało!!!1 Nie mało, nie mało.....Kurde , nawet nie macie pojęcia jaka wielgachna wentylacyja się pojawiła u szczytu!!!!

 


Wszystkim miny zeszły do podziemia!!!Co ja mówię , do bunkrów przeciwlotniczych!! Słychać było bluzgi i mnogość słów niecenzuralnych, powszechnie uważanych za obelżywe...Aż syn wynurzył się ze swojej jamy, aby obaczyć cóż takiego ciekawego się dzieje?A starzy operują słownictwem, którego nie powstydziłby się żaden jago rówieśnik!!

 


Jak zobaczył w czym dzieło, skwitował:-Ale beka!!!-A jego lico rozjaśnił promienny uśmiech...Ja Go kiedyś wydziedziczę i na żebry wyślę!!!!!

 


Nerw był tak potężny, że mi rozum ekstracugiem czmychnął.Nawet nie spostrzegłam się kiedy i gdzie!!W obliczu takiego babola, zaczęłam się ubierać Kaloszki, sztormiaczek ( bo padało) koszyczek w łapsko....Wszyscy stoją osłupiali-Co się dzieje? Wreszcie ślubny nie wytrzymał i pyta:- A ty gdzie?-

 


- Ja???? Ja na grzyby-odpowiedź prosta jak drut!W domu cisza!!Stolarze popatrzyli na siebie ukradkiem, wzrokiem zwyczajowo przyjętym jak się na szaleńca trafi!

 


- A wiesz która godzina?- staruszek delikatnie ,jak z wariatami należy..

 


-No, ale grzyby....-jakby moje życie na tą chwilę od tego zależało...

 


-Jest po dwudziestej!!!- nawet nie usłyszałam zniecierpliwienia w jego głosie, tylko taką jakąś delikatną troskę.

 


No to sobie w tym całym grzybowym ekwipunku, usiadłam na stołku w korytarzu i się najnormalniej w świecie poryczałam!! Jak baba jakaś!

 

 


No kto mi takiego babola zaserwował?? No pytam się kto???!!!!W pierwszej kolejności padło na naszego wykonawcę ( A tak człowieka lubiłam)

 


Zaczęło się przeliczanie posadzki, ilości i grubości poszczególnych warstw! Wszystko się zgadza!A wysokość otworu drzwiowego i tak wynosi 212..214 cm, a nie pożądane 207cm

 


W obliczu łez niewieścich, faceci zaczęli wynajdować rozwiązania problemu...Na pierwszy ogień poszło....Uwaga..uwaga....Podniesienie poziomu posadzki Grzmotnęłam piąchą w swoją łepetynę, przecież to mi rozum odebrało! Proszę nie odbierać mi takiego przywileju!!! Dobrze?Potem powstał pomysł na stworzenie progów???Taa.....cudnie!! Coraz lepiej!!1Do każdego pokoju próg w wysokości 5-7 cm Bajecznie....Toż to byłby stopień już a nie próg!!!A syn przysłuchujący się tej rozmowie, wydawałoby się ludzi dorosłych, co to z niejednego pieca....króciutko wypalił:- A nie możecie poprostu dodać tam karton- gipsu, no zamaskować tą szczelinę?!- No normalnie Einstein jakiś z tego moje synka!!! Pojawiła się nadzieja że nie wyląduję tej nocy w wariatkowie....

 


Także drzwi " poszły" z powrotem do garażu....

 


A "babola" stworzyli architekci. Sprawdziłam projekt. Dobrze chcieli, żeby u nas ładnie było, nie tuzinkowo, nie standardowo, symetrycznie i porządnie. Wszystkie otwory drzwiowe, ich wysokość ,dopasowana jest do wysokości otwartego do pokoju kominkowego!Ładnie to by może wyglądało, ale i ładnie kosztowało!!!Takie drzwi na specjalne zamówienie...No normalnie poezja finsowa.....

 


W sztormiaku przesiedziałam prawie godzinę zgrzalam się, spocilam, jednym chałstem opróżniłam butlę piwa co nieznacznie rozluźniło mnie...

 


Na grzyby nie poszłam....

alfreda

Początek

Drzwi przyjechali...Przyjechali drzwi....

 


W miniony piątek, po kilku interwecyjnych telefonach, dojechały na miejsce przeznaczenia, zamówione 22.06.br. DRZWI!!!!W dbałości o klienta, jego zdrowie, stan emocjonaly, firma postanowila dawkować mi radość .....Przyjechały tylko cztery skrzydła i wszystkie ościeżnice!Ja ich w pewnym sensie rozumiem. Taki niezwyczajny, prosty człowieczek, po takim czasie oczekiwania ( miesiąc po terminie) mógłby się wykopyrtnąć z tej radości,że już nastąpiła finalizacja zamówienia.....Tak nie może być...

 


Ciekawszą stronę "medalu" stanowił etap upraszania się o swoje. Dzwonił mąż, dzwoniłam ja...A tam, tylko trza było decyzji kooperanta...Potem okazało się że trzy skrzydła zostały w czasie transportu uszkodzone i wróciły do wykonawcy w celu doprowadzenia ich do stanu zadawalającego upierdliwego klienta. Tego co chciałby kasą rzucać na prawo i lewo, do tego jeszcze w przód i tył, i otrzymać substytut skrzdła drzwiowego...

 


Wreszcie, mężulek powiedział do pana od drzwi: -Jak tak, to tak! Od jutra szczuję was swoją Babą!!!Dowidzenia...

 


W wyniku tego szczucia , przywieźli nam te dobre(dodatkowy transport gratis, co jest nie bez znaczenia, bo sucho w portfelu, a lokalizacja mojego domu, zawsze znajduje się w tej ostatniej,najdroższej strefie transportowej) dołożyli bon towarowy w wysokości 200 pln! Ale tego skubańca trza odebrać osobiście, w punkcie obsługi klienta, no bo może nie pojawi się uchonorowany człek i kaski nie będzie trza wydawać awanturnikom.....

 


Narazie stoją sobie w garażu...Na jutro jest zamówiony człek do montaż. Będzie robił powoli, bo po pracy, za to tanio....Czekałam tyle na poprawę warunków mojej egzystencji, mogę poczekać jeszcze zdeczko...nic mi się od tego nie zrobi.....Ważne by tylko dotrzymał słowa w postaci wysokości ekwiwalentu finansowgo.....

alfreda

Początek

Tak się zastanawiam, czy tego DZIENNIKA już nie czas zakańczać?????Już sobie mieszkamy, czas dzielimy pomiędzy pracę zawodową, chwile barłożenia i korzystania z dobrodziejstw chałupki.......Chatka lekuchno wymagjąca jest!! Chciałaby ( przynajmniej czasami) być posprzątana, szlifu ścierką dostać, podłogę w zapachach posiadać...A i obiad trza dać domownikom, coby mieli siły na te wszystkie prace....

 


W związku z powyższym, nie mam czasu zasiąść przy klawiatrurce i chociażby poodpowiadać różnym, dobrym ludzikom na serdeczne wieśći... Smutne to jest i mi samej przykro! Tyle fajowych człowieków wspierało mnie podczas budowy, dawało dobre rady,trzymało na duchu, czasami miło polechtało moją budowlano- wykończeniową próżność....A ja tak ich "olewam" Wstyd poprostu...Czasami ułamki czasu pozwolą tylko poczytać , co tam u innych się aktualnie dzieje, a potem zaraz...albo mlody wykopuje mnie od komp. albo jakieś prozaiczno-bytowe obowiązki mnie wzywają...

 


Brak kasy powoduje odkładanie przeróżnych inwestycji, w dalej nieokreślną przyszłość Co ma dość ścisły związek z moją aktywnością w dzienniku...Znaczy się jej brakiem....Czasem tylko KASIA64 przez telefonik, lub osobiście ,poinformuje o swoich aktualnych poczynaniach na Jej budowie-Za co jestem jej niezmiernie wdzięczna. Robi mi tym dużą frajdę, bo choć początek budowy jest dość skomplikowany logistcznie, to widać postępy, efekty.... I sedrucho tak wali jak młot kowalski...przynajmniej wie człek ,że żyje

 

 


Zdjątek parę czeka na aktualizację forumową( Prąd,pobliskie pobojowisko ziemne, skladzik drewna- co to sami zbudowaliśmy z resztek budowlanych, potem zakupiliśmy drweno, pocieliśmy i poukładaliśmy, kwiatki od Kasi, którym się tu podoba i kwitnąć zaczynają....)

 


Prądu dalej nie ma

 


Drzwi również..

 


I tylo mi pozostalo zachwycać się okolicą, w wolnych chwilach spacery uskuteczniać, napaścić oczęta widoczkami, poodychać lasem.....

 


Acha ..na mojej działeczce lekuchno grzybki porastają...Kożlaki, maślaki...głównie..Ale staruszek zrywać zakazał Na grzyby to do lasu, a te z działki wara...pozostawić niech swoją urodą zdobią ( pewnie chodzi mu o to coby oklolicznych odwiedzających zazdrość chycila ) Tłumaczę dziadowi, że jak je tak odłogiem pozostawi ( a jest ich całkiem sporo) to się cholerniki zawezmą na niego i rzekną:-Jak nie ?! To nie?! Nie chcą nas tu , to fora ze dwora!! W przyszłym roku sobie gdzie indziej powyrastamy!!!!-Tak napewno mówią te grzyby!!!Ale facet głuchy, to pożałuje!!...Ja chyba w tym wypadku nie dam się zdyscyplinować i je wykorzystam do celów kulinarnych.....Niech się dzieje co chce, ale nie dam zmarnować TAKIEGO DARU LASU.....

alfreda

Początek

Jakoś weny ostatnio nie mam.....

 


Wydaje mi się że przyczyna leży w posiadaniu ( a w moim przypadku, nieposiadaniu) środków platnichych.... Tyle jest do zrobienia, tyle piredułek czeka na finisz , a kasiorki jak nie ma , tak nie ma!!! Cyba na wakacje głupia forsa sobie pojechała, olała mnie całością.....Gryzę pazury, wściekam się i.....dalej czekam .....może się zlituje i sypnie z rogu obfitości, wprost do mojego portfela....

 


Co do prądu.....Czy koniec lipca już minął? Ktoś się orienuje w tej materii???? Bo prądu dalej nie mam....No, mam ten tymczasowy, którego umowa dotyczyła do 18 07br...Czyli tzw. tymczasowy prądzik , od tej daty pobieram sobie nielegalnie ( chyba, bo mi jeszcze nie odłączyli) Ale ONI też nie dotrzymali ŻADNEGO TERMINU....Umowę z Energą o kant tyłka potłuc..... Kopią cały czas, w różnych miejscach, różne firmy, różne inwestycje. Pobliski teren wygląda jak poligon wojskowy z zasiekami, umocnieniami, zasadzkami! Gdyby dziecię młodsze było, mółby sobie poszaleć , w wojennkę się bawiąc!!!

 

 


W Domku nic się nie zmieniło,jedyne na co nas w chwili obecnej stać to "kradziejstwo" z okolicznych terenów, sosenek, świerkó, brzózek ( takich malutkich) i ubzdrzyć sobie nimi do woli działeczkę....Pierwszy sort już siedzi w glebie! Mężulek postanowił również dokoptować do leśnego towarzystwa drzewko zwane Dębem....Posadzić na końcu działeczki....Na eskapadę wybrał się odpowiednio przygotowany...Gumofilce, taczka , szpadel...Wybrał maluśką sadzonęczkę i zaczął kopać...Ta jednak ( choć naprawdę malusia) jakaś oporna była..Za cholipę nie chciała opuścić swojego obecnego miejsca pobytu....Co się chłop nasapał, nastękał , to jego! A Dąbik, ani rusz....Chyba korzonkiem o Australię się zaczepił z tego uporu......No i Dęba nie ma....

 

 


Acha drzwi tyż nie ma.....

 


A śmierdzi z kanalizy( tylko przy zmianie pogody) dlatego, że jeden z pionów kanalizacyjnych, jest za bardzo "rozciągnięty" .No...dalej ma po prostu...,Dlatego też jego odpowietrzenie na dachu, będzie musiało być zdeczko poprawione.....

 


No i pozatym to już się nic, a nic nie dzieje.....

 


Chyba tylko to że ogólnie to jest nam CUDOWNIE, LEPIEJ NIŻ MOGLIBYŚMY SIĘ SPODZIEWAĆ,Barłożymy sobie w ogrodzie, ucieszyliśmy się z ochłodzenia-Napaliliśmy w kominku, nastrojowe światełko, muzyczka.....No cudnie!!!Ponastawialiśmy naleweczki przeróżne...niech dojrzewają...Będzie co na zimę konsumoawć i szykuję się do konfitur gruszkowych.......

 


No tak sobie sielsko egzystuję na mojej wioseczce...

alfreda

Początek

DRZWI.....CISZA... Niby to z powodu zmiany okleiny( nie z mojej, naszej winy) ale cicho jest,niestety....

 


PRĄD...CISZA... a nie mowiłam??/ Złote gory???? Co prawda rów zasypany, szafeczka postawina, a sztrumu jak nie ma, tak nie ma....

 


SZLAFROCZEK?! Nie kupiony.. Z wiadomych powodow...Na dzień dzisiejszy, stan konta naszej trzyosobowej rodzinki wynosi.....0,67 gr!!! Za tą kwotę to chyba szlafroczka nie kupię? Prawda??? Chyba że samodzielnie krowę ( jakoś mi te krowie latki do gustu wskoczyły ) ubiję, mięsko przerobię, a ze skórki odzienie poranne sobie walnę!! Ale to chyba mało humanitarne by było!!!

 

 


Odwiedzila nas , też kasia64 z przyleglościami, na które to kobitka kalumnie sklada ( całkiem niesłusznie zresztą!!! Ciekawe kto by zniósł wyklad 1,5 godz. na temat geologoiczno -studniowytemat, gdyby swojej kobiecie domu nie chciał zafundować???No pytam się kto???? Tym to się Kasia nie chwali!!1Malo jest takich nieprawdaż???0 Acha, powracając do tematu.. Kasia, przy każdej wizycie (och adaman żałuj że w tych rejonach się nie budujesz!!1 Och żałuj....Byłoby tak piknie.... obdarowuje mnie, a raczej nasz zapuszczony odród w różne WYPASIONE roślinki, sadzonki!!! Za co jestem Jej niezmiernie wdzięczna!!! I już teraz, nie podejrzewając się wcześniej o takie predysozycje...Co rano, lecę do moich darowanych roślinek, cóż mi one tam dzisiaj " powiedzą?" Jak wypuścily listki, albo czy nie?? jak się rozrastają, albo nie..... Fajne to zajęcie!!!! I fajnie że Kasia 64 tak blisko mieszka i hopla ma takiego ( Te roślinki, znaczy się) ma!!!! Dzięki temu mój OGRÓD ma szansę ,że za lat parę będzie wyglądał jak prawdziwy, anie jakiś substytut.......

alfreda

Początek

Tak sobie siedzę , a po łbie lata, możliwość kasy zarobienie!!! Tak się zastanawiam czy Pogodynki ( Wicherka, Chmurki itp. prezenterow ) nie wygryść???? Tylko że, specjalizację w spadku ciśnienia atmosferycznego bym uskuteczniała...Jak leci to ścierwo na łeb, moje szambo ( wykonane podobno na cacy ze wszystkimi napowietrzeniami i odpowietrzeniami) JEDZIE!!! No normalnie wali z kibelkosa!!A FEeeeee!! W wyniku pojawiającego się zapaszku zmobilizowałam siłę męską, na ambicję mu wlazłam bez skrupułów...NIECH SIĘ DOWIE DLACZEGO TAK WALI!!!!!Odkręcał, zakręcał, gimnastyki różne czynił i nic!!!!Żadnych pozytywnych rezultatów!!!!A w chałupie coraz bardziej swojsko, tym bardziej że drzwi nie ma, to się niecnota po włościach rozwaliła i w nozdrza waliła całym pędem!!1 Mężulek , w desperacji na kota chciał przyczynę zwalić, ale nie uległam tak absurdalnym sugestią!!! Mój koteczek,akutat!!! porządny jest i nie pozwolę wcisnąć mu takiego ochyctwa!!!

 


I przyszedł dzionek, nastał nowy dzień, jasny ciepły, ciśnienie w górę,a smród won!!!! Już nie śmierdzi!! Pytane różne ludzie na temat zjawiska, potwierdzali że taka jest uroda szamba, ale nie chce mi się jakoś wierzyć...niestety....Będziemy obserwować, szukać przyczyny, bo zapaszek jakiś taki nie bardzo....

 

 


Prąd kopią!!! Niby do końca miesiąca ma być już ten wlaściwy! No pożyjemy ...zobaczymy...Nie takie złote góry nam przyobiecywano...

 

 


No i dygresyjka, poniekąd budowlana...

 


Czaka mnie , nas, w najbliższym czasie uroczystość rodzinna, zwana inaczej weseliskiem!! Ból polega na tym, że to córa naszego geodety, skądinąd rodzina!! Facet wykazał się więzami rodzinnymi i liczył nas naprawdę symbolicznie! Z ręką na sercu!!! No teraz byłaby okazja odwdzięczyć się! Tylko jak , jak kasa jakieś tekie tendencje wyschniętego żródła sobą prezentuje!? No i ubrać by się trza porządnie...żadne tam gumofilce, kufajki, flanelówy!!! Po obleceniu w trymiga wszystkich pobliskich sklepów odzieżowych, doszłam do wniosku że krwiopijcom nie dam zarobić!! No nie mogę się pogodzić że za kawalek chałata mam tyle kasy wybulić!!! Buciki sobie kupić( za cenę rolety, a może i dwóch) na obcasiku, w których to po polu latać nie zdołam A i w glinę się wryję na cacy i na bank!!Znaczy się nie przydatne do niczego! Wobec powyższego podjęłam męską decyzję! Pójdę w jedynym mi dostępnym stroju wizytowym ( jakieś dziesięć wiosenek mu wyliczyłam) A za zaoszczędzone pieniążki kupię sobie.......no przecież nie rolety,tylko...SZLAFROCZEK MÓJ UTĘSKNIONY!!!! Dobrze kombinuję??? A towarzystwo, rodzinkę dalszą, bliższą i tą całkiem obcą zaleją alkoholem i pozbawię w ten prosty sposób pamięci!!!!Nikt nie będzie zawracał sobie głowy moim skromnym przyodzieniem,ale za to wyryję się im w pamięci jako jednostka wielce towarzyska, skora do zabawy ........Dobrze kombinuję???/

alfreda

Początek

Ale mi piękny RÓW wykopali przed chałupką!!!! Dokładnie takie jakieś 0.50m przed płotem Rów leci wzdłuż wszystkich działeczek i gromadzi zainteresowanych.....Wszyscy cmokają, ciumkają, głowkami na boki potrząsąją...a na licu radość....

 


Ja trochę troszku mniej......Bo ja, to jakiegoś kaprawego pecha mam na końcówce... To zając nie taki jak w filmach i na obrazkach, to szlafroka nie mam,to drzwi w różnych kolorach chcą mi wcisnąć, rodzinka przypomniala sobie jak mam na imię.....I tak samo z tym prądem Wszyscy ( no zdecydowana większość) ma szafeczki prądowe przed inwestycją, a ja....PO...... No jeszcze tej szfeczki nie mam, ale już żyję nadzieją....

 


A najbardziej mnie wkurza ta nasza POLSKA RZECZYWISTOŚĆ, MALOWANA DECYZJAMI URZĘDNIKÓW I PLANEM TANIEGO PAŃSTWA.....

 


W czym rzecz? Już tlumaczę: Panowie geodeci nanieśli punkty rozliczne. To szafeczka, to latarenka itd. Ale czego się od wykonawców dowiadujemy???? Że oni tylko kabelek pod szfeczki A od latarenek , przyjdą za czas jakiś ,inni ( przetarg wygrali) i od nowa będą kopać , ryć po całości, żeby oświetlenie kurnym chatom dostarczyć!!!!Może ja i głupia jestem, a ślina kącikami ust się wydostaje, ale bardzo przepraszam...NIE ROZUMIEM !!! Ja to bym odrazu jednej firmie zleciła ! Szybciej, taniej, za jednym zamachem!!Do tego wszystkiego, firma wykonująca obecny wykop, pochodzi z " gdzieś z Polski" jakieś 200km?! Tu na miejscu wymarli , czy pojechali taniej zrobić np. na Sybir?? Czym dalej, to taniej?? Tak jest teraz??? Bo może ja stara, nie kumata???/

 


Pozatym, obecne działania wykonawców prądowych zmusiły nas do wstrzęmięźliwości i umiarkowaniu w spożywaniu napojów alkoholowych!! Naszych gości również!!1Wykopany rów, ewidentnie przeszkadza w bezkolizyjnym przemieszczaniu się w te i nazad!Trza skokiem brać! Można też lec, niczym Rumburak!!!Jedna jednostka może budzić przypuszczenia co do wnikliwości oględzin wykonanej roboty, ale mnogość osób, już nie bardzo!!Jakiś obraz Boscha legnie mi się na wyobraźnię... Dumaliśmy już sobie ze staruszkiem , coby do rowu wody nie nalać??!! Fosa..jak marzenie!!!Kolejna fortyfikacja za friko( no nie , trza doliczyć koszt wody) Ale za to jakie zabezpieczenie!!! Monolit ( w formie płotu ) już jest! Schron przeciwlotniczy również....Teraz fosa..Piknie by było! I nietuzinkowo!!!1 Można jeszcze, ewentualnie, mostek zwodzony zrobić!! Nadawałaby się do tego jedna z palet!!!A konieczne do tego lańcuch, jakieś krowie na polu gwiznę! Niech sobie krasula wolności posmakuje!!! Było by i tanio i bezpiecznie????

 


A teraz z innej beki! ( Szlafroka nadal nie mam I zazdroszczę np. takiej Żabieco to nie mieszka a ma!) Ale nie o tym chciałam!!!

 


Dzisiaj z rańca udalam się na jagody!! Daleko mam, ale dałam radę! Plon zbiorow był tak" obfity" że wszystko na żywca zeżarte , nic na zaprawy nie zostało!! Ino tylko koktajlik, babeczki z jagódkami....Cosik kiepsko....

 


No i naważniejsze wydarzenie dnia!!!wizyta kasi64 Zażyczylam sobie pierwsza wiedzieć co tam z fachowcami ugadała!!! I wiem ...ale nie odbiorę Jej tej przyjemności i szczegółw nie zdradzę! Jej to budowa, Jej emocje ( a są!), Jej opowiadanie o TYM!!!

 


Za to, przy okazji prezentów dostałam!! Fajnie mam , prawda??? Roślinki do mojego ogrodu!!! Fajna ta Kasia64 z przynależnym Jej facetam!! Mówię Wam!!! Teraz możecie nam zazdrościć, a jest czego, że tak blisko siebie będziemy mieszkać!!!!I będziemy się odwiedzać( wprosiłam się już na Święta Wielkanocne, na jaja!!Albo na jakiś tort!!!)Będziemy wymieniać się zieleniną- obiecałam Kasi drzewka "kradziejne" z lasu, na Jej działkę w odpowiednim czasie dostarczyć! I to dzięki forum się poznałyśmy FAJNE TO FORUM....I pmimo wielu, wielu nieciekawych zdażeń w trakcie budowy, zazdraszczam Kasi 64 tych emocji, wrażeń , spowodowanych zblizającym się terminem napoczęcia inwestycji!! Człowiek takiego szwunku dostaje,jak niejaki TERMINATOR!!!A to się niecodziennie zdarza....

alfreda

Początek

Niby stagnacja po budowie w pelnej krasie, luzik i inne dyrdymały....tylko się cieszyć obecnym stanem i nerw wypielęgnować....

 


A tu chała i pasztet w jednym...

 


Niby tak nic nieznacząca data 11.07.06 Lato w pełni i krasie...A nerw taki ..ŻE HO..HO...HO!!!! I JESZCZE CAŁY BAGAŻNIK!!!

 


Martwilam się wczoraj czy prądowi do zimy zdążą???Martwila!! I po co??/ A niepotrzebnie!!!1 Dzisiaj z samego rańca warkot koparki obwieścił, że nastał nowy dzień!!!! Po czym, znaczy się po chwili jakiejś znikła nam jedna faza w chałupie!!!! No i cóż się okazało???? Ano to że nasz kabelek tymczasowy za bagatela....wolę nie pamiętać ile nas to kosztowało , położony adhok na polu , leci dokładnie na lini wyznaczonej przez geodetów Kurde!!! Tyle pola wokół, a ten akurat tu musiał się rozłożyć w t ym miejscu!, no by go jasna cholera trzasnęla po licu!!!!! Następnie znikła druga faza i nam pociemniało w oczętach!!!! Ja w te pędy do roboty, nie miałam czasu już na zbytnie trawienie i rozwiązywanie problemu!! Zostawilam ślubnego z tym zgniłym jajem....I hajda, a po cichu ,muszę przyznać, żem zbytnio nie rozpaczała, ba, nawet ucieszylam się w skrytości, że to ON będzie walczył i pianę z pyska toczył!!!Acha , zapomnialam nadmienić że na dzień dzisiejszy wizyta była umówina..Dalekie krewna z USA-a z przyległościami chciały swoich krewniaków po długim czasie obaczyć!!!!

 


A tu wychodzi na to że tylko wodę dostaną , bo inna strawa na prądzie przygotowana....

 


Po gorącej lini telefonicznej, prąd z swoimi fazami na miejsce wrócił ( okazał się tylko lekko dziabnięty łychą, rzecz do naprawienia się nadawała) Panowie , co to rowy kopią, tyćko nie w humorach ( delikatnie powiedziane) byli, bo robota, no prawie 300m, okazała się być koronkową!!!Delikatnie i z wyczuciem, bez sprzętu ciężkiego w taki upał!!!!Biedne człowieki Ale ja też, bo elektryka wywaliła z mojej kieszeni parę niepotrzebnych tysiączków, i moje samopoczucie w związku z tym napewno nie jest lepsze.....A wyszystko przez te urzędy które na wszystko mają czas, a umowa z klientem, może służyć jedynie jako papier toaletowy, ewentualnie śniadaniowy...bo nikt ( oprócz nas, oczywiście) stojącymi tam zapiskami, paragrafami, się nie przejmuje...

alfreda

Początek

Wiecie czego najbardziej, ale tak najbardziej, najbardziej mi brakuje w nowym domku?????I tak nie mam się co pytać, bo nikt by chba nie wpadł na zakres moich potrzeb!!! A mi mianowicie najbardziej brakuje......SZLAFROKA!!!! Dziwne nie???? Takowego nigdy nie posiadalam Zawsze wydawał mi się zbędnym fatalaszkiem..Nigdy nie miałam czasu paradować w peniuarze po blokowisku...Tylko myk..na budzik pobudka, szybki prysznic, wykonaćzadania przed robotą i już..Żadnych niewieścich przemieszczeń w /w kapocie czasu nie było....

 


Teraz to się zmieniło Nie żebym opływała w czas i łażenie w szlafroku...ale...TERAZ MAM TARAS!!!!! I chętnie takie odzienie bym posiadała na własność, coby niedzielne śniadanko w takim demobilu ubraniowym spędzić.Nigdzie się nie spieszyć, o nic nie troszczeć.....Co prawda mam tylko jeden dzień w tygodniu na takie babskie brewerie,....no ale by chciala i już!!!!

 


A tak pozatym to nic spektakularnego na naszej domie-budowie już się nie dzieje Bo i spektakularnej kasy już nie ma...To trochę smutne, ale prawdziwe....

 


Natomiast w połowie zeszlego tygodnia otrzymaliśmy ciekawą informację, że nasze zamówione drzwi będą......W innym odcieniu niż ościeżnice Chyba jakieś jaja, myślę sobie, do debila daltonisty dzwonią czy jak??? I cala kołomyja od początku..Wyprawa do OBI, ( znowu mi zabrali troszkę z mojego cennego czasu ) i tam dowiedzieliśmy się że firma otrzymała inny odcień okleiny i drzwi z ościeżnicą w jednym kolorze ...zapomnij!! NIE MA!!!!A już odwyklam od tych utarczek sklepowych, a teraz znowu muszę podejmować decyzję , która z założenia mnie nie satysfakcjonuje Mogliśmy tylko zmienić kolor na inny....Nie dość że ze względu na kasę nie mam tego co mi się podoba, to teraz mam jeszcze lufę przy skroni......

 


Acha...zuważylam też -dzisiaj- pewną znaczącą zmianę ,w czasie powrotu piechotką z pracy, że......WYZNACZONE SĄ GEODEZYJNE PUNKTY POD SZAFECZKI ELEKTRYCZNE MA MOIM POLU, Innm polem nie chodzilam, więc moja wiedza jest na ten temat znikoma....Ale u nas są!!!Czerwone badyle sterczą przy każdej z działek!!!Nie wiem cieszyć czy nie????No bo ile to jeszcze może trwać, do zimy zdążą???????

alfreda

Początek

http://img322.imageshack.us/img322/3773/14sc.jpgPokój kominkowy, powoli, bardzo powoli, zostaje "doposazany" w niezbędniki. Świeczniki, zdjątka...Dziadki i pradziadki , jak również rodzina aktualna, zostanie uwieczniona na fotografiach, zapakowana w odpowiednie ramki ( każdemu według zasług ) i chyc na ściaNĘ...Brakuje nam tylko fotela ( no może dwóch) coby klimaciku pokoik nabral....Czas?! E tam kiedyś.....jak gotoweczka się urodzi...

 


http://img323.imageshack.us/img323/5976/26sc.jpg


Przedpokój, holl...zwal, jak zwał ważne że już wory zniknęły i pojawiły się sprzęty użytkowe Coprawda stare, z poprzedniego mieszkania, ale cztery litery jest na czym usadzić , a i buciki pochować....

 


http://img323.imageshack.us/img323/9903/31do.jpg


http://img289.imageshack.us/img289/2264/48hm.jpgJeden z nowszych nabytków...OŚCIEŻNICE!! Tam ( kuchnia i pok. kominkowy) pozbawione będą drzwi w zamyśle i czynie...Pozostalo tylko je " oprawić" Przyszedł więc młody robotny ( I TANI STOLARZ, NAJWAŻNIEJSZE) I WYKONAŁ NASZE ZAMÓWIENIE..Kasy wziął niewiele, więc zleciliśmy mu wykonanie bebechów garderoby...No może moje "trupy" wreszcie się na swoich miejscach poukładają w należytym porządku.....

 


http://img323.imageshack.us/img323/1895/55ua.jpg


Ościeżnica do pok. kominkowego...Czlek tak się przyzwyczaja do prowizorki, że jak już cosik nowego się w domu pokaże...to jakieś klasy chałupa nabiera ( przynajmniej w mojej, osobistej ocenie....)

 


http://img289.imageshack.us/img289/764/67kb.jpg


Widok podwórka, okolicy po burzy..Rozświetlony ogród...klimatyczne wnętrze....BAJKA..

 


http://img342.imageshack.us/img342/2189/88kw1.jpg


Płot...Zostal pomalowany własnoręcznie, w najgorsze upały, przez mężusia Narobił się bidulek, napocil...ale efekt jest chyba lepszy od poprzedniego???J. A i drzewo do opału zajechało...i pachnie....

 


http://img274.imageshack.us/img274/4941/94nl.jpg


http://img277.imageshack.us/img277/4788/102gq.jpg


Płoty w różnych wersjach...Północno- wschi południowo- wschodniej....

 


http://img277.imageshack.us/img277/4497/114zt.jpg


Podworeczko, ogród, coś tyćko po burzy...Rozjaśniona naturalna zieleń drzew, krzakow...A w domku, cieplutko, milutko..

 


http://img424.imageshack.us/img424/6648/124re.jpg


http://img408.imageshack.us/img408/7696/145gv.jpg


Nasz stol "gratisowy" Ten to, to co za zakup drzwi w OBI, otrzymaliśmy niezbędną ilość" plusików" I wyszło nam, że za darmo may te foteliki...Takie zakupy i NIE trwonienienie kasY NADAREMNO..To ja rozumiem...

 


http://img424.imageshack.us/img424/2373/150an.jpg


I na koniec kuchennka elektryczna....Wolnostojąca...Ale znając mOje "zezowate" szczęście, musiało być coś nie tak..No niema normalnie bata....na tego mojego pecha..Kuchenka zakupiona w IKEA,z tzw. promocji..Z ceny 2 899 pln, pozostało im 1899pln!!1moja radość nie byla jedna zbyt długa i soczysta...W W/wbrakuje tzw. RUSZTÓW potrzebnych do egzystencji piekarnika...Po złożeniu telefonicznej reklamacji, dowiedzialam śię że tak..należy się człowiekowi do kompletu..Podobnież już w paczce jadą..No to czekam sobie i w wolnych chwilach ( A ja takowe jeszcze posiadam???)układam menu, dla rodzinki./..

alfreda

Początek

Chcialam jeszcze tylko dodać, że czasu na sen mam jeszcze mniej...

 


Niby jestem prowizorycznie rozpakowana, życie zaczyna przypominać normalność( ) ale ostatnio zgubila mnie CHCIWOŚĆ!!!! Czyta chciwość!!! Od paru dni moglam zoobserwować "kicających" mi ludzikow za płotem!1 Myślę co jest??? Poczatkowo nawet sądzilam że to jakieś psy się ze wsi urwały, coby obaczyć nowego osadnika...Ciemne to to , w pozycji przykucznej, nie rusza się...Jeden, drugi, potem więcej....No zguplam zupelnie i nawet zatracilam tyćko intymności...( moje okienka niziutko, każde mogł se do woli zaglądać, a firan, zasłon u nas NIET! Bo i po co???) Po paru dniach nie wytrzymalam,i wieczorkiem polazlam śladami "kucaczy" I wiecie co moje gały ujżały.....POLA POZIOMKOWE!!! CAŁE MNÓSTWO TYCH PÓL I WIELKIE MNÓSTWO OWOCÓW NA NICH!!!!Całą noc się gryzłam ( taka psiacza natura Polaka ) No co mi tu obce będą wokół domu latać i dary natury zbierać?! A ja co?? Mam spokojnie spać, biesiadować?? Nic nie robić???? Nieee...nie mogę...

 


Dnia następnego ..pobudka !!Godzina 4.30!!Zabralam michę ze sobą ( na początek niewielką, coby możliwości miejskiego pomiotu sprawdzić....Ale jak wlażlam na cale takie mnóstwo poziomek, to myk..myk do chałupki ( daleko nie mam, ino za płot) po większą michę!!!Godzinka wystarczyla i naczynko pełne!! No i teraz "kicam" z innymi. Pierwsza partia rano, przed pracą, druga wieczorkiem, po pracy.Mam już dziewięć słoików KONFITURY POZIOMKOWEJ!!! nO KTO Z wAS ( MÓWIĄC NIESKROMNIE, BARDZO NIE SKROMNIE ) Ma takie konfiturki!!!!To całe zbieracto , to istna zaraza!!! Już się szykuję na grzyby, jagody borówki....Wyciągam z kartonów, słoje, słoiczki, myję i ustawiam w widocznym miejscu, coby je jak najszybciej zapełnić....Mam przecież spiżarnię!! Coś tam trzeba przecież poustawiać!!!!

 


Mąż, początkowo sceptyczny, ba nawet rozbawiony, moją nową manią- zbieractwo leśne- Po posmakowaniu wytworzonej konfiturki, podpuszcza mnie że hej!!_ Jutro też idziesz??Idź, idź, tylko wcześniej, bo ci wyzbierają!!! A poziomki po deszczu jak grzyby.....Ja niby puszczam mimo uszu te uwagi, ale.....po cichutku, w tej chorej głowce plan dzialania ukladam..wypieki na twarzy, w myślach wyszukuję coraz to większe naczynia na specjały leśne.... I nic to że jest ciężko!! Nogi bolą ( nie zwyczajne są ) muszysk cale mnóstwo, żaby, mrówki po człowieku lezą a i komary śniadanko spożywają! I to ja stanowią ich danie głowne...Ale poczekajcie cholerniki!!! Już nie długo..Jak minie taki roczek ( a mija coraz szybciej) to moja skóra smagana wiatrem, deszczem, wystawiona na bezlitosne promienie słoneczne, do tego mróz, śnieg...Za rok moja skora jak beton będzie!! I przyleci sobie taki, niczego nie świadomy komarek wystawi swoją wątłą witkę i .....chlaś...połamie wątlaka!!!!

 


Co w konsekwencji doprowadzi go do śmierci głodowej...Taki mam plan....zemsty za moje obecne bóle i bąble.....

alfreda

Początek

Żeby było na temat i pokolei....DRZWI...

 

 


DRZWI ZAMOWIONE!!!! Nie takie jak chcieliśmy, ale takie, na które nas obecnie stać!!! Po obłędzie jeżdżenia, szukania i kalkulacji cenowych w ostateczności padlo na drzwi z marketu pt.OBI.Drzwi okleinowe w kolorze "orzech"Classena i za przyzwoitą cenę..Srednio wylazło 460 pln za sztukę W cenie są ościeżnice regulowane ( w tym dwie kobyły na mur 28-30cm) Do kompletu brakuje nam tylko do nich klamek...Miłym akcentem zakupowym było wytargowanie 3% rabat ( telefon do tych na górze) i talon zakupowy na wartość 200 pln. Z czego nie nieomieszkaliśmy chybcikiem skorzystać! Kupiliśmy najtańszy stół tarasowy ( z sosenki) i bejcę.

 


PS. rabaciku....Jak już opuściliśmy wspomniany market, ślubny mi żekł, że od faceta "kacorem" zajeżdżało że hej!!! No wczorajszy chlopina był ( ach ten mundial )A ja mu na to, z awanturą wyjeżdżam: - Czemuś mi prędzej nic nie mówił!!! Bym go tyćko przycisnęła o większy upuścik, lub doniosę komu trza!!!_ Staruszek zamknął mi gębę PYSZNIASTYM LODEM ORZECHOWYM I pod nosem wymamrotał: -Dobrze że to już koniec tego budowania, hamulców żadnych już nie posiadasz, daj ludziom żyć....A że gębusiem miałam zajętą pysznościami, zbagatelizowalam tę luźną dygresyjkę....

 


W każdym bądź razie drzwi mają być najpóźniej do 22 lipca, a nasz stolarz hobbysta zgodził się nam je zamontować za CAŁE 150 pln...Za wszystkie sztuki- znaczy się siedem!!!

 


W poprzedniej drzwiarni cholerniki krzyczeki 150 pln za 1szt> SŁOWNIE JEDNA SZTUKA 150 ZŁ No ciekawam jest kto w dziciejszych czasach zarabia jakiś tysiączek do ręki w jeden dzień

alfreda

Początek

No ja go normalnie ukatrupię!!! Zabiję!!!!Poćwiartuję i solą posypię!!!

 


Ciekawe kogo???/ No koteczka mojego!!

 


Dziadu jeden, zaaklimatyzował się w trybie ekspresowym.Dwa dni Jego nosilo po chałupie, w nostalgicznym nastroju....i byl spokój!!!Szukał sobie intymnego miejsca odosobnienia!! Ale gdy takowe zanalazł....poczul się jak ryba w wodzie

 


Poznawszy cały domek-zadanie ma ulatwione ( brak drzwi) i jak juz wspominalam " pieczętuje" mi moją świeżą pościel Odpadkami z kotlowni, garażu...

 


Ale to maly pikuś!!!! Po wycieczkach poznawczych wnętrza domu, postanowił poznać ogrod ( jejku jak to dumnie brzmi ) działkę....początkowe, subtelne i nieśmiałe wyprawy na dwór, z godziny na godzinę stawały się bardziej ekspansywne.Koteczek nabrał wigoru, odwagi i coraz to nowej , niezaspokojonej ciekawości.

 


Na dzień dzisiejszy, gdzieś kole 6.00 rano, a bywa że i wcześniej , drze mordę stojąc przy drzwiach tarasu..( caly czas, mylę pojęcia- TARAS- BALKON )JEŻELI DARCIE NIE POMAGA ( CZYT. NIE PRZYNIOSLO POŻĄDANEGO EFEKTU!!Czyli któryś z domownikow, nieprzytonym krokiem, ze śpiochami w ślepiach i kłębowiskiem na łbie, nie otworzy wrót, bram raju) Kot wskakuje do łoża małżeńskiego i początkowo delikatnie nas "molestuje"Jego sila persfazji narasta wrorostproporcjonalnie do naszego lekceważenia go

 


Paca łapą po policzku, sztura nosem w nos, w ucho i co tam kto jeszcze chce...Następnie z impetem wskakuje na wcześniej obraną klatkę piersiwą osobnika ( jakieś 8- 10 kilo żywej wagi )sapiąc, dysząc zniecierpliwiony.....No nie ma rady....trza intruza się pozbyć, żeby chociaż chwilkę jeszcze pobarlożyć

 


W ogrodzie kot ginie, na długi czas. Do domu drałuje kurcgalopkiem tylko w celu skorzystania z WC, lub srasznego zglodnienia...Na dzialce, plac po budowie ,ma niesamowite, nieograniczone wręcz możliwości...Ja już nie mam siły go szukać, nawolywać....

 


A niepokój jest!Bo go lubię, wszyscy go lubimy i tym bardziej nam trudno pogodzić się z ewentualną stratą jegomościa A ten niecnota probuje się zapuszczać poza teren ogrodzony!!1A że jest to miejski mięczak, a do tego wykastrowany, długiego żywota mu nie wróżę!!!!

 


W ogrodzie chowa się w najrozmaitsze , niedosięgle miejsca. NP. pod rozlożysty Świerki rozklada calościowo!!!I za cholipę nie chce wyjść!!!-Nie wiem , grzyby wysiaduje, czy co????A jak już wyjdzie, reprezentuje soba obraz nędzy i rozpaczy. Cały w kolkach iglanych, oliściony, opajęczynowany.....No masakra.

 


Ale nie to jest najgorsze....

 


Kotek , korzystając z wolności, swobodnie się przemieszcza.DOM- OGROD.Tzn. w dzikim pędzie wskakuje do domu, gdzieś w tym sprincie leci, kwicząc radośnie, a następnie , z tą samą prędkością opuszcza dom...Czynność taką powtarza kilkakrotnie korzystając z oferowanej mu wolności.Siedzimy sobie z mężusiem i roztkliwiamy się ,jaką to piękną ma emeryturkę nasz koteczek!!1Jaka nagroda za 10 lat wspólnego, ciekawego pozycia go spotakala I tak sobie mlaskamy w ekstazie, a koteczek" spaceruje " W te i nazad!

 


Dopiero późną nocką ujawniły się wyniki jego eskapad! Zmęczona kobieta ( czyli ja) postanowila złożyć swoje zmęczone cialo, na sen spokojny...Odkrywam kolderkę.........I DZIKI WRZASK ROZDARŁ CISZĘ, WSI SPOKOJNEJ, WSI GŁUCHEJ.....Postawil na nogi moich współdomowników, jak również ich uwłosienie na łepetynach!!!!! No co jest????I tylko koteczek siedział spokojnie na parapecie, w żaden sposob nie poddając się panice, wywolanej moim krzykiem!1Natomiast jego wzrok był pelen dezaprobaty, zdziwienia i wyrzutu....Gdzie wdzięczność????Radość??? No gdzie???? A on tak się starał!!!

 


Pod moją kołdrą powstało ( ta ,samo się zrobiło?? )zgrupowanie, wielce osobliwe Muchy, pająki,liszki..nawet jeden ślimak!A co?!Jedne jeszcze żyły, powłócząc swoimi poturbowanymi kończynami, drugie zabite na śmierć. Całkiem nieżywe!!!Całe to towarzystwo nieźle rozdyźdane na moim ŚWIEŻYM, CZYSTYM PRZEŚCIERADLE Normalnie cmentarzysko owadzie i co tak kto jeszcze chce...Uzupełnione oczywiście śmieciem leśnym i śladami stóp malego tygrysa!!!!FUJJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 


a CO TO BĘDZIE JAK UDA MU SIĘ ZAPOLOWAĆ NA MYSZY, JASZCZURKI, PTAKI??? Też znajdę pod kołderką>>>>

 

 


JA CHCĘ DRZWI!!!

 


Dobrej nocy życzę.

alfreda

Początek

No i mieszkam sobie.....

 

 


Po tak długiej, wyczerpującej i stresogennej przeprowadzce WRESZCIE MIESZKAM!!!!!

 


I z spostrzeżeń na gorąco...

 


Tego czego brakuje mi najbardziej to CZSA!!!Gdzie nie spojrzę trzeba by się za to zabrać! Tylko nie ma kiedy Ale jest to tak prozaiczne zagadnienie, że nie wartedłuższej uwagi....A więc ...SIO!!!!!

 


Teraz trochę uwag z dnia powszedniego:

 

 


Co trzeba zrobić, aby w trybie myk..myk mieć podłączony zlewozmywak do sieci wod-kan???

 


Ano trzeba delikwenta wysłać z michą brudnych naczyń, najlepiej tłustych i nieźle upapranych ,do powywania..Najlepiej do kotłowni(moja cud malina umywalka, coby łazienkowej ceramiki nie uszkodzić!)

 


Po tak traumatycznym doświadczeniu, facet bez ponagleń, próśb, gróźb sam zabierze się do w/w podłączenia

 


Tak , ku poradom piszę...

 

 


Droga do pracy....

 


Na autaobus trza kawalek dojść. Droga wydaje się nieco przydługawa, ale chyba nie w odległości leży problem.....

 


Jakiś niewidzialny magnes trzyma mnie na smyczy, połączonej z chałupą!Gira, za girą ciągnie się jakby utytłana w mazi smolistej Gęstej i lepkiej.Tęsknym wzrokiem żegnam się z moim domkiem, na tych parę godzin!! Serducho i umysł się buntują!!Nie chcą do miasta!!Chcą TUTAJ ze mną zostać!!!Ciężko opuszczać ten azyl ciszy i spokoju!

 


Inaczej natomiast wygląda powrót Niby ta sama droga, odległość-ale całkiem inna!!1 Wracam jak na skrzydlach!1I pomimo zmęczenia i obladowania zakupami ( wyglądam jak nie przymierzając , przysłowiowa baba z jajami na targ spiesząca,. Do tego przed Wielkanocą )

 


Po drodze pachnie mi rosnący w sąsiedzctwie Rzepak,ptaszki śpiewają, a odległość zmiejsza się zaskakująco szybko

 


Prę do przodu , jak nie przymierzając czołg, a moje nogi ( takie mam wrażenie) dość znacznie wyprzedzają pozostałą część człowieka..

 


Oko raduje się na widok domku, płotu - już pomalowanego-i tak chybcikiem jestem na miejscu!!! I wedy dopiero jest fajnie...NAJFAJNIEJ....

 

 


SĄSIEDZCTWO.....

 


Wokół nas domkow raczej niewiele, a i większość z nich jeszcze w trakcie budowy. Dwie działeczki w prawo- domek w stanie surowym, a jeszcze dwie dalej fundamenty. Jakaś bardzo dzielna kobitka sama zmaga się z zagadnieniem budowy.Jej determinacja i upór jest godna pochwały...ba medalu!!!Jak murarze zakończyli murowanie ścian fundamentowych, sama z Ojcem- Teściemje izolowali, ocieplali A po paru dniach zaczęły zjeżdżać tony żwiru na zasypkę!! I ta dzielna kobieta SAMA ubijala te tony piachu skoczkiem!!!Mąż pracuje na jakimś kontrakcie i śle kasę na budowę.Żonka trafila mu się PRIMASORT!!!!Nie wiem czy mnie byłoby stać na taki wyczyn...

 


Dwie działeczki na przeciwko, domek , już zamieszkaany! Przez tzryosobową rodzinkę!Ta trzecia to taka jeszcze malutka , w wózeczku. Rodzice natomiast bardzo mili, skromni , uczynni i bardzo pracowici.cAŁY wolny czas spędzają wokół swojego domu.Ciągle coś robią....ocieplają, piłują drewno, robią ogrodzenie...A wszystko to sami, siłą własnych rąk

 


Miło jest....

 

 


Ale posiadam również sąsiedzctwo inwazyjne....upierdliwe... Chodzi mi o różne insekty polno-leśne. Mrówki, pająkimuchy, komary...Mrówki lażą mi po stolach, ścianach, ścigane przez pająki ( wyścigi, czy co?)Muchy latają jak opętane, a komary tworzą bąblownicę na naszych wątłych, miejskich ( jeszcze ) ciałkach

 


Siedzimy uzbrojeni w packi, OFF-y i fenistile i próbujemy siłą wyperswadować zapędy mieszkalne owadom. Nawet nasz kot nam pomaga..Ciągle rusza paszczęką , coś przeżuwa. Jego michy nie opróżniają się zwyczajowo, więc mniemam że spożywa to latająco- łażące!! I musi być to dość treściwe pożywienie

 


Największy problem stanowią komary! jakieś takie mało widoczne ( chyba że to już nasza starcza ślepota?)Bradzo ruchliwe, i to my stanowimy ich danie główne!!Nie ma jak się zemścić Najlepiej takie OKO ZA OKO, ZĄB ZA ZĄB!!!.No ale poprostu nie dam rady ugryść komara...no nie dam rady...

 


Znam taką miłą osóbkę, młodą, która kiedyś tam postanowiła , podczas nurkowania chwycić w zęby rybkę Jak mnie pamięć nie myli, nie udało jej się do dn. dzisiejszego,chociaż miala przyobiecane za to beczkę piwa!! Ale nie usataje w dzialaniu już od kilku lat...

alfreda

Początek

http://img349.imageshack.us/img349/4309/18sp.jpg


Tutaj jedno z pomieszczeń prawie na ukończeniu...Łazienka.Przedzielenie jej blatem dodalo funkcjonalności i uroku..Zrobila się taka jakaś swojska...I naprawdę bardzo praktyczna!!! Nie widać brudu, zwyklego łazienkowego balaganu...Jest miejsce na kąpiel, pranie i takie tam rożne ablucje...

 


http://img231.imageshack.us/img231/152/23ix3.jpg


Umiejscowienie pralki , pojemników na brudną bieliznę, proszkow płynow pod blatem,jest naprwde bardzo dobre....

 


http://img231.imageshack.us/img231/827/32pf.jpg


Kabina natryskowa...Trochę mieliśmy problemow z wysokością , zamontowaniem drąga trzymającego słuchawkę prysznicową Pierwotne jej umieszczenie ( za wysoko) nie pozwalalo okolicznemu pacholęciu z skorzystania z np. z mydla.( jakieś 160cm)Po dokupieniu kafelek, pan kafelkarz, przewiesil na bardziej opcjonalną wysokość...Potem tylko musiał ( za jakieś dwa dni) wymienić kołeczki, bo mocowanko trzymalo się jak pijak płotu i mialo wyraźne tendencje upadkowe!!! Na dzień dzisiejszy jest OK!

 


http://img349.imageshack.us/img349/4831/47oi.jpg


Moje lusterko z IKEI...Bardzo funkcjonalne , wygodne, wielofunkcyjne..Półka z lustrem w jednym( ja chyba mam szczęście do takich kompletów? ) Natomiast calkowicie wyłożylam się na doświetleniu tego newralgicznego miejsca..Postawilam na esteytykę i kupilam lampkę do oświetlania obrazów Wynikiem tego jest BARDZO klimatyczne, nastrojowe światelko, tylko że ogoloić , wymalować lekuchno trudno..... Ale co?? Ładnie jest????

 


http://img349.imageshack.us/img349/6140/50gj.jpg


Widok na "czoło" lazienki....

 


http://img231.imageshack.us/img231/2889/64np.jpg


Miejsce za blatem...druga część łazienki...Na tej przeraźliwie bialej ścianie będzie w przyszłości wisiało lusterko..Marzy mi się też jakiś fotelik wiklinowy...Tylko po co takie klimatyczne siedzisko na przeciwko tak newralgicznego miejsca??? No niewiem..Ale ladnie by było....Kolorek ścian też ma być w przyszłości zlamany..Ale to później..Narazie niech sobie pracuje...

 


http://img231.imageshack.us/img231/8972/77mk.jpgWidok zaa blatu na część kąpielową....I Tylnią ściankę lustra..Można postawić byle co i tak , od pierwszego wizusa nie widać..Fjnie co???

 


http://img231.imageshack.us/img231/4341/a2sd.jpg


A Tutaj ogrodek..Każdy zajmuje się czymś...Syn pomaga Ojcu doprowadzić pojazd mechaniczny do ladu, po walkach budowlanych i remontowych, A naczelny szykuje swoim najbliższym godziwy wypoczynek na upalne, skwarne dni...

 


http://img231.imageshack.us/img231/50/a02qz.jpg


http://img231.imageshack.us/img231/4262/a16rk.jpg


A tu koteczek,bo ostatnich wybrykach wzbogacił się w uprząsz....Niby to niewygodne, ale jakoś to znosi, Znaczy się to ograniczenie wolności...

 


http://img231.imageshack.us/img231/8987/a24xy.jpg


A tutaj o tym co pisalam poprzednio..LEKARZA TRZA!!!Postanowilam się nie dać uwięzić w chałupie, coby pańszczyznę odwalić-Jakieś dziesięć pralek, prania, do prasoawania- Wynik przeprowadzki i calkowitego zarzucenia czynności pielęgnacyjnych rodziny...Wytargalam sobie przedłużacz budowlany ze strychu, wytargalam deskę do prasowania na taras, i w promykach słonka , odwalalam zaleglości..opalając się przy tym...Przyjemne z pożytecznym....

alfreda

Początek

SPRZATANIE

 


To dość górnolotna nazwa naszych usilnych starań doprowadzenia chałupy do jakotakiego stanu uzyteczności...Wszech obecny kurz, pył i inne resztki budowlano-remontowe walają się wszędzie...Miotłą przeganiamy te ścierwa z jednego kata w drugi...Osiada TO wszędzie!!!-dzisiaj podrapalam się w nędzne resztki mojego uwłosienia i się posypało... Normalnie wstyd!!1, lub nowa metoda wynoszenia gruzu z budowy...

 


Nasza sytuacja drzwiowa zdecydowanie się poprawila po zawieszniu foli w najbardziej newralgicznych miejscach pozwala na nieco normalniejsze korzystanie z niektorych przybytków... Zawieszone folie tyćko straszą w czasie powiewu wiatru, ale brudy przepuszczają jakby z pierwszeństwem przejścia Najbardziej newralgiczne miejsce, to kotłownia połączona z sienią gospodarczą, zgarażem...Brak kafli w tych miejscach, kocioł na paliwo stale, atym samym dodatkowy brud, kurz który swobodnie, bez najmniejszych skrupułów włazi na pokoje...Ble...

 


A kocisko z premedytacją łazi po tych pomieszczeniach i w zemście swoimi łapkami "pieczętuje" mi moje wyszorowane, ciemne parapety podłogi.....A potem, jak już się oczyście z nadmiaru betono-piaskuWraca coby sobie na nowo zanieczyścić łapska i na nowo ukurzonymi odnogami znaczy pościel...Upodobał sobie najbardziej prześcieradło w sypialni Wygląda jak z jakiegoś horroru!!Rano bielutki, normalnie śniezynka, a wieczorem...Kołderka w gó a tu!!!czarne ślady zwierza!!1

 


A powracając do "drzwi" Bardzo osobliwie wygląda korzystanie z niektorych przybytkow...Każdy drze się , na tyle, na ile ma sił w płucach coby inni domownicy przez chwilunię nie ruszali się ze swoich stanowisk Bo owa jednostka ma zamiar skorzystania z np. toalety, łazienki...Test koleżeński przeszli nawet kumple syna!!Musieli skorzystać z kibelka w momencie kiedy jeszcze nawet foli nie było ! Dzielni chlopcy..dali radę!!1Chyba lubią tego mojego syna, bo przychodzą nadal....Albo widoki im sie podobają...takie inne od miejskich..na las...

 


Acha , nia mam już "groszku" w pokoju dziennym, ale za to nie mam jeszcze "ogórka"...

 


No i na koniec chciałabym przyznać się jak bardzo osobliwą stanowimy rodzinę....

 


Syn wziąl wystraszonego kotka( pierwsze chwile na nowym miejscu) i z troską mówi..-Ale on ma zimne lapki!!-

 


- No to idę wlączyć podlogówkę!- Stwierdził mąż..Jak postanowił, tak zrobił!!!W Czerwcu...

 


Chyba lekarza nam trza.....

alfreda

Początek

http://img83.imageshack.us/img83/954/image18dh.jpg" rel="external nofollow">http://img83.imageshack.us/img83/954/image18dh.jpg

http://img372.imageshack.us/img372/6811/image27qk.jpg" rel="external nofollow">http://img372.imageshack.us/img372/6811/image27qk.jpgPokój dzienny....Już dużo tu się nie zmieni..Wstawiliśmy meble z naszego dawnego pokoju i możemy egzystować..Brakuje tylko dopieszczenia.I muszę przyznać że wcale to, a wcale nie brakuje mi firanek. Widoki jakie seruje mi NATURA, są tak urocze,że brak szmat na oknach jest całkowicie zbędny!!! Do tego dochodzi niskie zalidnienie okolicy....

http://img372.imageshack.us/img372/7819/image39nw.jpg" rel="external nofollow">http://img372.imageshack.us/img372/7819/image39nw.jpgTutaj jakiś czas po przewiezieniu dobytku...CZARNE WORY wszędzie...Bałagan, galimatias i ogólny syf...

http://img83.imageshack.us/img83/824/image42ld.jpg" rel="external nofollow">http://img83.imageshack.us/img83/824/image42ld.jpg

Moje WC. Niedoczekało się niestety zbyt dużego wypasu od ostatniej chwili .Widać za to pomyslowość inwestorów..Czy ktoś posiada tak orginalny wieszak na ręczniki??? Myślę że jestem jedyna w tej materii....

http://img83.imageshack.us/img83/8369/image53er.jpg" rel="external nofollow">http://img83.imageshack.us/img83/8369/image53er.jpg

A tutaj widok z salonu...Jak już prędzej pisalam , można korzystać z przybytku, nie przerywając wspólnego biesiadowania, w dalszym ciągu można być obecnym w temacie, konwersować, no tak domowo , rodzinnie.

http://img372.imageshack.us/img372/3675/image65uz.jpg" rel="external nofollow">http://img372.imageshack.us/img372/3675/image65uz.jpg

A tutaj mój kot, chuncwot jeden! Jak widać na obrazku, nadal obecny w rodzinie...

http://img83.imageshack.us/img83/3371/image71fo.jpg" rel="external nofollow">http://img83.imageshack.us/img83/3371/image71fo.jpg

Mój widok z okien kuchennych..Tylko ten z czerwonym dachem jest zamieszkany...Większość moich sąsiadów jeszcze w trakcie budowy..

http://img83.imageshack.us/img83/4766/image83rz.jpg" rel="external nofollow">http://img83.imageshack.us/img83/4766/image83rz.jpg

A tutaj widok na spiżarnię w kuchni i miejsce na tzw. KOZĘ.Tam gdzie stoi kredens, w przyszłości( jakiiś niespodziewany przypływ gotówki)No i moja stara, blokowa kuchnia..Zajmuje jakieś 1/3 pomieszczenia....

http://img372.imageshack.us/img372/9654/image96yk.jpg" rel="external nofollow">http://img372.imageshack.us/img372/9654/image96yk.jpg

http://img372.imageshack.us/img372/589/image105ld.jpg" rel="external nofollow">http://img372.imageshack.us/img372/589/image105ld.jpg

A tu, wysokiej jakości, krzyk ostatniej mody, bardzo wypasiona, najnowszej generacji urządzenie grzewcze...W zastępstwie normalnej kuchenki elektrycznej..Ciekawa jestem jak długo będzie trwala ta prowizorka???Podobnież są ( te prowizorki) najdłuższe...

http://img372.imageshack.us/img372/4889/image112eb.jpg" rel="external nofollow">http://img372.imageshack.us/img372/4889/image112eb.jpg

No i moje tymczasowe dzrwi....Jejku, jak tak piszę to okazuje się że prawie wszystko w moim nowym domu jest tymczasowe....

alfreda

Początek

PIERWSZY RODZINNY PORANEK W NOWEJ CHACIE....

 

 


Obudzila mnie(nas) cisza.....Cisza porażająca, przenikająca trzewia..Efekt był tym bardziej spektakularny, bo ostatnie pół roku mieszkaliśmy w centrum, w pobliżu SKM, niemalże na peronie...W nocy czasami miałam wrażenie że pociąg wjeżdża mi do łóżka.....Głośny pęd kół, sygnał dźwiękowy( blisko przejazd kolejowy, przed którym pociąg oznajmiał swoje się zblizanie- a tak nawiasem mowiąc, jak nazywa się pociągowy klakson??) Do kompletu dwie pobliskie nocne knajpki....Często, gęsto "bralam udział" w kłótniach pijackich,awanturach małżeńskich, powrocie kibiców sportowych,jak też powrocie żołnierzy do cywila... Bylam świadkiem zwracania pokarmów, treści żołądkowej i zwyczajowych czynności fizjologicznych...Och...tak sobie kiedyś mieszkalam....

 


A teraz.....CISZA!!! tylko śpiew ptakow, szum drzew.....No piknie jest....

 

 


*********

 

 


-Mamo, gdzie są moje skarpetki??? A koszulki???

 


-W worku!!!-odpowiadam , rozpaczliwie rozglądając się po obiekcie, w poszukiwaniu kartonu ze sprzętm kuchennym.

 


-A w którym?-

 


- W czarnym- tak na odczepnego...

 


-Dana, a gdzie moje kosmetyki?- to rozpaczliwe wolanie męża, który chciałby się zwyczajnie ogolić...

 


-W kosmetyczce..-drę się z odległego pomieszczenie.

 


- A kosmetyczka?-

 


- W worku...-

 


- Ale jakim!!!???-

 


- Czarnym- powtarzam nieodmiennie. Wszystko jest w czarnych worach..Jak trupy jakieś....

 


-A patyczki higieniczne widzialaś?-

 


-Widzialam!!Jakieś dwa dni temu, leżaly sobie w koszyczku, na bialej półeczce w lazience...

 


- Ale teraz? -

 


- Teraz będziesz miał brudne uszy, albo z buta do sklepu po nowe, bo te poprzednie mogą się tak szybko nie znaleść-

 


Usiedliśmy wszyscy na kanapie, każden w niekompletnym stroju i takim ogólnym demobilu zewnętrznej powłoki....Brak grzebienia..wyprasowanych ciuchów...kosmetyków upiększających...lub tych zwyczajnie zwykłych...Wyglądaliśmy iście dworcowo...nawet radość wymalowana na obliczu była podobna....

alfreda

Początek

Upchnąć....To dość trafne określenie....Nie żeby chałupa była mała, wręcz przeciwnie, nawet duża jest..ale zdecydowanie za mało mamy szaf!!!Naszą garderobę , w postaci zabudowy "komandor" zostawiliśmy swego czasu w bloku.Toteż cały nasz majątek legł na podłodze w gustownych czarnych worach i szarych kartonach... Brak szfek kuchennych i kuchni wogóle spowodował brak możliwości wyżywienia rodziny...Kawkę nadal pijemy w budowlanych kubkach, a kanapki robiliśmy na gazecie....Ale za to, w salonie....

 


Napaliliśmy w piecu..no bo nam zimno cholipa!!choć to już czerwiec!!!

 


Rozkoszowaliśmy się chwilą...

 


To już!!! Udało się!! Tyle marzeń, wyrzeczeń,nerwów,ale dobrnęliśmy do etapu, fizycznie nazywanego-końcowym!! To nic ,że ten etap najpewniej potrwa z 10 lat, a może nawet i więcej...Ale jesteśmy TU!! U SIEBIE!!!Acha,muszę dodać że mamy bardzo nietypowego sąsiada...Jest nim ZAJĄC LEŚNY AUSTENIK!!! Chodzi sobie wzdłuż ogrodzenia, zerka od czsu do czsu w naszą stronę, strzygąc słuchami...Ale nie porusza się w zwyczajowo przyjętym tempie chodzenia zajęcy!! Takie kickickickic...Tylko tak kiiiccc.....kiicc..potem długo, długo nic..potem znowu kiicc...kiicc....znowu chwila przerwy....kiiccc...No wolno mu to idzie poprostu!!Tylko mi taki pokraczny zając może się przytrafić Czy ja nie zasłużylam na normalnie kicającego zajęca????

 

 


Dzisiaj nakarmiliśmy niecnotę "dziadkową sałatą z wlasnej produkcji" Dostaliśmy tego ze dwie pełne siaty!!A że wszystko popakowane i o normalnym obiadaniu nie ma mowy , a wystarczającą ilością zieleniny okazała się ilość chlebowo-kanapkowa!!!Ekologiczną sałatę otrzymał popaprany Zając!!

alfreda

Początek

NO TO JESTEM PRZEPROWADZONA.....

 

 


Kolejne pakowanie , sortowanie, sprzątanie....dało nam solidnie w kość!!I niewątpliwie było dużo trudniejsze niż poprzednie.Przedewszystkim, brak czasu mnogość obowiązków, sprzątania ( tu i tam) latanie po sklepach,coby dokupić niezbędniki potrzebne do japońskiej ( jakotako) egzystencji..Pogodzenie tego wszystkiego jest fizycznie niemożliwe!!To był najbardziej wyczerpujący etap budowy.Przynajmniej dla mnie..Najwyżej 4 godz. snu na dobę od jakiegoś tygodnia Praca zawodowa( również w soboty i niedziele)

 


Sama nie mogę uwierzyć w to że nam się udało przez to przebrnąć!!

 

 


Chociaż u mnie, jak to u mnie- nie obyło się bez niespodzianek i nieprzewidzianych okoliczności....Ja chyba jakaś popaprana jestem,że mnie się te wszystkie rewelacje czepiają....

 

 


Sobota rano. Bardzo rano..4.30 pobudka. Mąż na budowie. Ja w mieszkaniu. Syn również.Czeka mnie dokończenie pakowania, które jest daleko w polu...Raczej więcej rzeczy jest do zapakowania niż mniej!Bolą mnie wszystkie mięśnie, ścięgna i nawet rzęsy Skurcze łapią co popadnie..łydki, uda, ramiona, ba nawet stopy A samochód zamowiony na 12. Ja do pracy na 10. Do tej pory wszystko musi być spakowane....

 


No i się udało..polazłam do roboty, pozostawiając mężowi pole do działania...W pracy mogłam trochę odsapnąć Ale nie na długo..O jakiejś 12.15 telefon

 


-Słuchaj kota nie ma...-

 


-Jak to nie ma?!?!- czuję jak zaczyna mi drżeć każda cząstka ciała, nawet włosy...

 


-No nie ma!!!.Szukaliśmy wszędzie-mężulek głos ma niewyraźny....

 

 


Tutaj powinnam dodać,że mój koteczek , chociaż rasowy, to jakiś przekombinowany ma charakterek.Strachliwy, płochliwy, nieśmiały...No taki ogólnie camciaramcia..Lecz nie kiedy budzi się w nim dziki zwierz!!!Staje się wtedy dziki, łowny, nieobliczalny...Do każdego leci z pazurami i poluje dosłownie na wszystko!!Myszy, muchy,swoje odbicie w lustrze, moje gołe łydki i frędzle na kocu....a nawet na deseń na materiale...

 


No i teraz nie wiedzieliśmy która natura go wezwała? Czy się schował do jakiegoś wora, szafy i miauczy jak połknięty gwizdek, czy wyczuwając napiętą atmosferę postanowiłskorzystać z zamieszania i dać nogę na łowy????

 


W trymiga, nie zważając na pracę zarobkową, zobowiązania i godziny przcy, zmknęłam budę i chajda na poszukiwania koteczka!!W mieszkaniu zastalam nieźle zdenerwowaną grupkę bliskich mi ludzików.każden popłoch miał w oczętach..Cała przeprowadzka została zarzucona.Wszystkie graty, pakunki, pakuneczki sru...na glebę. W odwloku wszystko inne..Przeprowadzka, transport, wynajęci ludzie noszowi..Tylko niech koteczek się znajdzie!!!!!Wszyscy szukać uciekiniera!!!!Łaziliśmy po okolicy jak jakieś obłońkańcy..Zaglądaliśmy w każdy śmietnik, dziurę, wnękę, pokładaliśmy się na ziemi wypatrując go pod samochodami....Niewątpliwie stanowiliśmy dość osobliwy widok!!!Szukanie okazało się bez owocne.Zrezygnowaliśmy, poganiani przez tragarzy Nic nam się nie chciało...Zalamani, krokiem straceńców, powróciliśmy do mieszkania.Panowie powrocili do targanki, a my dywagowaliśmy jak to się mogło stać?!?!Ja się poryczałam tak chaniebnie że gile same mi wylazły z kinola i trza je było uprzątnąć. Udałam się w tym celu do łazienki po sralną bumagę, co to za chusteczki czasami robi i co widzę MÓJ KOT NA PRALCE SOBIE SIEDZI I PATRZY NA MNIE WIELGACHNYMI, WYLĘKNIONYMI OCZAMI.

 


NASZ KOTECZEK!!! Wrzask który wydarła sobie z płuc, cała nasza rodzina, spowodował czmychnięcie zwierza za pralkę!!!Ale schylając się za rzeczoną...Zwierza nie widać???? No co jest???/Okazało się , że w rogu( tym najciemniejszym)Jest dzira ( brak kafelki i wnęka)i tam to naszę kocie znalazło schronienie....

 

 


Pojawienie się kotka, na łonie rodziny podwójnie zdopingowało wszystkich....I mogę powiedzieć że w ciągu trzech godzin ( dwa kursy) udało nam się nasz dobytek uchnąć w NOWEJ CHACIE!!!!



×
×
  • Dodaj nową pozycję...