Powinnam zacząć się pakować....Ech... Co ja biedna mam począć?..Czasu nie mam...Worki, kartony też jeszcze w polu....Tylko pod kopułą cosik pika, że już cas najwyższy...
Ale jak ja mam to zrobić???Tam jeszcze praca wre, kręcą się obce, może skuszą się na te moje nowe gacichy co je zamiast kafelek kupowałam???No i problem zasadniczy1 KIEDY JA MAM TO ZROBIĆ???
Cały Boży dzień w pracy!Po pracy powinnam byćjednocześnie conajmniej w trzech miejscach!!! NP>
W sklepach- coby wybrzydzać, wybierać potrzebne niezbędniki.
Na budowie, domku-żeby kazać zmienić koncepcję lub to co z koncepcji nie zostało zachowane.Zniwelować cały dzień pracy,zburzyć to co cały dzień powstawało,a wygląda niekoniecznie dobrze...I tym samym przyczynić się do powstania kolejnego opóźnienia...
No i w domku...pakować segregować no i oczywiście posprzątać!!!
Z tm sprzątaniem to ja już wysiadam...
Chałupę trza sprzątać, choćby tylko tyle żeby odgruzować miejsca użytkowe! Ale to często , prawie zawsze, syzyfowa praca!!!Za to wyśmienicie eksploatująca moje siły fizyczne...
W związku z tym miejsce mojego obecnego zesłania przypomina nieźle zapuszczoną melinę!! Wszystkie niezbędne urządzenia sprzątające, odkurzacz, mopy, miotła z prawdziwego zdarzenia, pojechały do domku!!Została mi tylko ręczna zmiotka i do kompletu polamana szufelka!!Używam jej tylko jak potknę się o jakiś ogromniasty okruch, lub ich zgrupowanie
Staram się nikogo do siebie nie zapraszać ( i tak mnie nie ma w domu! O!)No ale synek zakazu nie ma! Kumple co jakiś tam czas, nawiedzają nasze obecne domostwo!No i w związku z tym ponosi ryzyko
Ostatnio jeden z kolegów chciał pokazać jakąś nową figurę ( co się jej nauczył) breakdance i zaległ na dywanie ..wykonał kilka karkołomnych układów...Wstał dumny z wykonanego dzieła!! Tylko jego czarny polarek trochę ucierpiał Cale plery były obdyźdane kurzem i kocim pirzmem...
Ale tak naprawdę wstyd to mi się zrobiło dzisiaj... Rano , mój kteczek dzikie charce po chałupie czynił..Skakal, podrygiwał, koziłki wywijał..., na moje starcze oko nową zabawką!!Podrzucał , polował...Czym się tak bawił???No właśnie!!! SWOIM FUTERKIEM!!! Nie tym na grzbiecie, ale tym od jakiegoś tam czasu wyleciałym... porzuconym w kącikach domostwa...Futerko się rozbisurmaniło pod nieobecność odkurzacz i zaczęło się łączyć...W jakieś nieforemne kule!! To chyba takie ZRÓB TO SAM-Adama Słodowego w wykonaniu kotka Alfredy. W wyniku zaniedbania ( domu, kotka) i osłabienia adoracji, kot bawił się sobą !
Czy to już jest objaw kociego kanibalizmu?????
Przeraziłam się tym Przyjdzie mi, oprócz przedmiotów użytkowych, w czasie przeprowadzki, donieść trochę ( ekm..trochę ) kurzu...jakby na budowie był to towar deficytowy!!??