Już doszłam do tego dlaczego posty nie przechodzą do drugiego wątku.
Będę tylko tam pisać- jakoś mi łatwiej
Pozdrawiam i zapraszam.
Renata.
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 869 wyświetleń
Już doszłam do tego dlaczego posty nie przechodzą do drugiego wątku.
Będę tylko tam pisać- jakoś mi łatwiej
Pozdrawiam i zapraszam.
Renata.
Chyba źle założyłam dziennik, bo posty muszę przenosić tutaj z mojego wątku....
Gdy napiszę tu , to nie ma tam i odwrotnie ;(
Maddie Aine muszę przyznać mieć znajomego hurtownika to połowa sukcesu.Nam nie miał kto pomóc przy budowaniu,nikt się nie zna,więc byliśmy zmuszeni brać firmy.
Co innego teraz, drobne prace już damy radę wykonać )
Ja na szczęście nie będę mieć takich problemów, bo mąż pracuje w firmie budowlanej, która ma własny magazyn z materiałami jest jeszcze jeden dobry skład budowlany w Pszczynie - Tamir i z nimi nie ma takich problemów. Co do wykonawców, to większość będziemy robić sami, a resztę znajomi, koledzy z pracy męża. Mam nadzieję, że przynajmniej takie problemy nas ominą. Co do vatu to wszystko kupujemy w cenach netto lub na szefa i on nam zwraca kwotę vat
Największy horror to był z hurtownią w której braliśmy cały towar na budowę.Ceny super no i kontakt bardzo dobry.
Do grudnia wszystko ok. Dzwonię i towar przywożą - prawię natychmiast.
Pisałam wcześniej że coś nade mną czuwał....
Mieliśmy zacząć jesienią, Ale tak się uparłam że czym później tym drożej i po co czekać ,że mój M. uległ.
Po znalezieniu nowych rąk do pracy zaczęły się schody...
Dzwonię po pustaki pan mówi jutro będą- nie było ani jutro ani przez parę następnych dni.W końcu dotarły.
Nie dało mi to nic do myślenia bo i co ?
Gdy zaczęła robić się więźba jedziemy do hurtowni zamówić dachówki-zapłacone rok wcześniej, Warunkiem zakupu było to że będą je magazynować rok bo mają miejsce czego u nas na placu brak.
Pan mówi że trzeba czekać do miesiąca pytam jak ?
Ano trza zamówić. Szlag by to jak wspomnę ile mnie to kosztowało.
I znowu stara śpiewka Jutro, po jutrze, we środę , za tydzień - kurcze to powinien być hymn rodzinny
Mówi mi zamówione - pytam gdzie- w Środzie ŚL, dzwonię tam, a miła pani mówi nie zna takiej hurtowni w Tychach.
Za parę dni mówią że jadą dachówki z Bielska - dzwonię pan mówi nic o tym nie wie....
W końcu umówiłam się do prawnika coby poradził co zrobić i powiedziałam w hurtowni że to i to, a on mi że w poniedziałek dachówki będą.
I nie mogłam w to uwierzyć - przywieźli !!! Nie wiem czy przestraszył się czy co ale pomogło.
Potem Walczyłam o gazobeton na działówki ,też parę tygodni, dostałam gorące z rannej produkcji- folia na nich się topiła były tak gorące że bieda była żeby je z palet pościągać, a było 30 stopni ciepła.
To był ostatni towar jaki odebrałam.
Żeby było śmieszniej potem się okazało że brakuje całej jednej strony skrajnych dachówek i gąsiorów, bo nowy pan był ,i źle policzył.
A miał byś taki piękny weekend majowy w Olczy ;(
Na forum doczytałam potem, że są osoby które też były tak jak ja traktowane.
Mnie się udało, ale w czerwcu hurtownia została zamknięta. Ich sąsiad mówił że przyjeżdżali młodzi ludzie którzy tak jak ja płacili za towar i zastali zamknięte drzwi...
Nie mogę się nadziwić jak można być takim człowiekiem i tak oszukiwać ?
To już koniec złych wspomnień .
Pocieszyć się mogę że teraz jestem mądrzejsza i nie dam się tak załatwić.
Zasada ograniczonego zaufania działa
Ale się rozpisałam
Witam Dziewczyny )Bardzo się cieszę że mnie odwiedziłyście i zapraszam częściej . W końcu Gość w dom Bóg w dom
Dzisiaj dzwoniłam do pana Roberta i jak się spodziewałam nie odebrał- dzwoniłam na dwa telefony.
Potem wysłałam elaborata sms-em tego samego któryś raz z kolei i odpisał że będzie we czwartek ha ha dobre już mi tak pisał z 10 razy, ale co zrobię zaufam Dokładnie są z Brzezinki.
Potem wciągnę go na szaro-buro-koperkową listę...
Jedyną uczciwą firmą jaką miałam to panowie którzy wstawiali okna. Umówili się na sobotę o 10. Punkt 10 byli .Doradzali przy pomiarze, wycenę podali tak jak mówili, no i montaż był w terminie. Pełny profesjonalizm.
Teraz to chyba większość zrobimy sami .
Renata, też będę wpadać tu do Ciebie i czytać zachłannie Nieźle, więc ekipa z Andrychowa się nie popisała. Ciekawe co to za jedni
Fajnie, że zaczęłaś dziennik Lolka niestety takie są ekipy Twoja nie jest pierwsza i nie ostatnia, budowa domu to nieustanne kompromisy, nerwy i stres, ale i tak warto.
W każdym razie górale wyciągnęli mi ścianki poddasza, działowe i wystawili dach.Wiecha była ,a i do wiechy nie raz małe co nieco coby nie ciekło , prosto stało i nie rozpadło się czy jakoś tak...
Ciekło i tak będzie bo jaskółka nie wykończona ale przed zimą musimy to jakoś załatwić.
Parę fotek z tego co zrobili
I tak prosimy się naszego pana o dokończenie dachu już od lipca. Mówił że za tydzień , potem dwa, jutro ,pojutrze albo nie odbierał ,nie odpisywał i tak leci...A kto by pomyślał że tak będzie ?
Przecie to to jeden dzień roboty a Andrychów blisko. Ale po co ma kończyć robotę lepiej ludzi zwodzić.
Myślę że uczciwość ludzi kończy się z ostatnią wypłatą.
Oczywiście nie wszyscy tacy są.
Tylko ja jestem naiwna i mam takie zezowate szczęście..
Właściwie to mieliśmy zacząć ciąg dalszy budowania dopiero jesienią, na szczęście ktoś lub coś nade mną czuwa i dążyłam do tego by zacząć wcześniej.Będąc na zakupach w T. stało sobie auto za napisem budowa domów,ciesielstwo .
Spisałam numer i wieczorem zadzwoniłam.
Pan powiedział że niby ma czas i możemy się umówić, a że aktualnie pracuje na śląsku to jeszcze lepiej- nawet dobrze.
Pan z gór. Myślę górale to uczciwi ludzie będzie dobrze.
No i na początku to było suuper.
Panowie pracowici z niczym problemu nie było .
Pan nawet więźbę woził sam niby tanio. Materiału brakło to jechał, a nie dzwonił jak inni że trzeba drut kupić a sklep 600 metrów dalej...
Kierownik budowy oglądał i mówił że jest ok.
Myślałam że wiadomo kogo za nogi złapałam taka fajna firma.
Do czasu aż zapłaciłam resztę kasy a super firma miała wrócić dokończyć dach i obrobić
okno w jaskółce gdy je wprawimy....
Nasza pierwsza ekipa budowlana była spoko...Tak myśleliśmy, i byliśmy baaardzo zadowoleni. Widzieliśmy jak murują i wszędzie było ok.
Teraz jak widzę jak jest u nas, to mój pogląd na to zachwalanie ekipy jest ciut inny.
Było parę pomysłów i porad z których korzystaliśmy i to był nasz błąd .
A taka byłam mądra że z forum to nikt mnie nie zagnie -ale co tam ,teraz nie ma co płakać mleko rozlane.
4 listopada koparka.
7 listopada weszła ekipa.
25 listopada stan zero;)
29 listopada zaczęli stawianie parteru i po przygodach
13 grudnia zakończyliśmy wielką bibą zalewanie płyty;)
Tak zakończyliśmy budowlany etap AD 2011 .
cdn...
No i okazało się że to wcale nie tak łaps założyć dziennik....
Piszę i piszę potem szukam i co? nie masz żadnych wpisów w dzienniku!
Ehhh muszę potrenować...
W lutym wytyczyliśmy dom.Razem z radością tego całego budowania mieszały się stresy, czy damy radę, a jak , czym i po co?
Ile razy rezygnowałam ....
Że też mój M. ze mną wytrzymał to się dziwię.M jak M bo kocha to musi, ale babki w robocie?
Dali wszyscy rady baba jest zmierzła sama z siebie i marudzić musi.
Nasz Bob budowniczy odezwał się w czwartek 3 listopada po paru dobrych miesiącach i pyta - to jak pani Reniu budujemy?
To ja mu a buduj se pan - myślę teraz dzwoni jak ja zrezygnowałam....
Ale chyba jednak miękka jestem i umówiłam się że w poniedziałek zaczyna .
4 listopada pan koparkowy zrobił dziurę na pół placu - a tak fajnie było , czysto i równo.
Pan koparkowy godny polecenia w szoku byliśmy że takim sprzętem tak delikatnie można działać, ale jak to mówią praktyka czyni mistrza
cdn...
Potem to już papierologia.A wesoło nie było. Tak jak to bywa zawsze coś nie gra, to numery działki się nie zgadzają , to że droga za wąska właściwie to droga jest z działki sąsiada , ale mamy wszystko na papierze.Nerwy były i to ogromne.
Gdy już zagospodarowanie terenu się udało, pani w architekturze bardzo miła ,ale dość czepialska.
Parę dni przed końcem terminu do wydania decyzji dzwoni że trzeba poprawić granice działki na zielono..
W końcu 14 października 2010 dostaliśmy pozwolenie na budowę .
Radość nasza nie trwała długo.
Oświeciło nas że mamy nie te odległości co chcieliśmy- czyli od południa miało być 6 metrów a od północy 4 metry - niestety było na odwrót.
No i się uparłam że musi to być zmienione bo raz w życiu dom buduję to ma być po mojemu
No i było. Pan projektant wszystko zmienił i 10 stycznia 2011 dostaliśmy PNB .
cdn...
Witam wszystkich którzy tu zajrząPierwszy krok w założeniu jakby dziennika jest ....Jakoś poszło
Budujemy rok i tak szybko nie skończymy ale myślę że warto założyć dziennik .
Dawno temu, gdy nie mieliśmy pojęcia o tym że będziemy budować , mówiliśmy że wystarczyłby malutki domek taki coby na starość przytulnie siedzieć, bo przecie dzieci se w świat pójdą to po co wielkie....
Życie dziwnie plącze,i niespodziewanie zapadła decyzja o budowie.
Tak na hurra .
Właściwie mieliśmy zamiar remontować dom w którym teraz mieszkamy, z 1949 r .Rzeczoznawca po oględzinach stwierdził, że nie warto- drożej wyjdzie remont niż budowa nowego.
No i po naradach rodzinnych nadejszła wiekopomna chwiła -BUDUJEMY.
I zaczęło się szukanie projektu- ale nie tak jak to wszyscy -tygodniami, miesiącami... Ja szukałam, szybko szukałam i znalazłam !
LOLEK.
Piękny, mały , wszystkim się podobał , a i jeszcze jakby tani w budowie
,