Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    29
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    94

Entries in this blog

adaman

III. NIECIERPLIWE OCZEKIWANIE NA POZWOLENIE.

 

 


Najlepsze miesiące roku straciliśmy na czekanie.Aż nasz projekt zejdzie z parapetu okiennego w starostwie i zostanie opieczętowany. Naprawdę, nic więcej się tam nie działo. Kiedy w końcu wrócił do nas upstrzony pieczątkami, błędy które w nim były, dalej tkwiły.Gdyby ktoś chociaż rzucił na niego okiem, nie powinien był go zatwierdzić!! A my przez te dwa miesiące tyle byśmy zrobili

 


A tak zostawało nam tylko grillowanie na naszym kawałku ziemi i zwiedzanie okolicy

 


http://www.adamania.neostrada.pl/images/las.jpg


http://www.adamania.neostrada.pl/images/las1.jpg


Muszę coś jeszcze opowiedzieć. Takiego właśnie bajkowego....

 


W moim mieście jest galeria malarstwa polskiego. Wisi tam sobie obraz, który jakoś tak szczególnie na mnie oddziałowuje. Skrótowo: przedstawia zakręt leśnej drogi rozświetlony plamami słońca....Często chodziłam posiedzieć przed nim, kiedy miałam jakiś problem do rozwiązania, albo po prostu było mi smutno. Wychodziłam lżejsza, często z pomysłem jak rozwiązać to ,czy tamto...

 


Pewnego słonecznego dnia poszliśmy sobie na spacer leśną drogą . Idziemy sobie, idziemy, nagle....myślałam , że usiądę - zobaczyłam na żywo mój obraz!!!I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie?

 


Koniec dygresji.Początek drugiej.

 


W/g przesądów budowlanych, budowę powinno rozpoczynać się w środę albo w sobotę. Nie staraliśmy się o to specjalnie, samo tak jakoś wychodziło - pozwolenie dostaliśmy w środę, geodeta znalazł czas tylko w sobotę,

 


http://www.adamania.neostrada.pl/images/geodeta.jpg


Pan Koparka miał być w poniedziałek, dojechał w środę.

 


http://www.adamania.neostrada.pl/images/koparka.jpg


Przyłącze wodne robili nam w środę, skrzynkę na słupa wieszali w środę, beton laliśmy zawsze w sobotę albo w środę. Czyli wszystkie ważne rzeczy działy się w te "odpowiednie dni". Tylko dlaczego akurat te są odpowiednie? Może ktoś wie i mnie oświeci?

adaman

II. PAPIEROLOGIA.

 

 


Rozpoczeliśmy najmilszy etap budowania domu - szukanie projektu. Chwała wynalazcy internetu!!! Gdyby nie to urządzenie, do dzisiaj przeglądałabym katalogi w biurach projektów Bo, jak na wstępie zaznaczyłam, jesteśmy rodziną wielopokoleniową, wielodzietną, ze skromnymi środkami finansowymi. A tu przydałoby się zrobić pokój dla mamy na parterze, z dostępem do łazienki, pokój dzienny na tyle duży, aby pomieścił na rodzinnych spotkaniach wszystkie dzieci ( docelowo powiększone o współmałżonków i przychówek ) , i nie trzeba było karmić rodziny na raty.No i kajutkę z klamką dla każdego na poddaszu.Takie domy są projektowane, ale ich powierzchnia pozostawała poza zasięgiem naszych możliwości wybudowania , a potem utrzymania. Na szczęście Archstudio z Krakowa wymyśliło dla nas dom I wszystko byłoby cacy, tylko nasz zamiar wybudowania domu wolnostojącego i osobno garażu wziął w łeb.W trakcie adaptacji dowiedzieliśmy się, że gmina określiła tak plan zagospodarowania , że w myśl jego ustaleń garaż powinien stać na środku działki, a dom przytulony do granicy z sąsiadem, pod warunkiem, że ten wyrazi zgodę na odległość 1m od płotu.Trzeba było zamienić plany ( całe szczęście, że pracownia nie robiła problemów),w nowym nanieść drobne poprawki (wywrócić dom do góry nogami - jak to określił architekt, a potem adaptator), zwrócić projekt garażu i.... Całe szczęście, że tak się porobiło. Dom zyskał na urodzie, my na garderobie i pomieszczeniu nad garażem, (które będzie składzikiem, albo pokojem gościnnym).Powierzchnia użytkowa domu przy tych samych kosztach zwiększyła się o 30m2 , pojawiło się miejsce dla komputera, o którego toczyła się wojna, a tak będzie ogólnodostępny

 

 


rzut parteru

 

 


http://www.adamania.neostrada.pl/images/parter.jpg

 

 


rzut piętra

 

 


http://www.adamania.neostrada.pl/images/pietro.jpg

 

 


Złożyliśmy papiery do starostwa i rozpoczęło się....

adaman

II. SZUKAMY DZIAŁKI.

 

 


Poszukiwania rozpoczęliśmy od ustalenia kryteriów : max. 20km od miasta, z dobrym dojazdem komunikacją publiczną, blisko lasu, bez nadmiaru sąsiadów, woda i prąd "w granicy" , no i cena na naszą kieszeń Dodatkowo biorąc pod uwagę względy estetyczne, poszukiwania rozpoczęliśmy zimą. Latem wszędzie jest pięknie, chciałam zobaczyć, jak poczuję się w takim miejscu zimą, z błotem, śniegiem i nagimi gałęziami drzew.....Jak będzie wyglądała droga do szkoły moich dzieci, co się stanie , gdy dosypie śniegiem - dojadę do pracy? Jako, że "domem" zaraziłąm koleżanke z pracy, na poszukiwania wyjeżdżały dwie rodziny. Przejechaliśmy 2000 km. obejrzeliśmy dzisiątki działek, poznaliśmy większość urzędów gminy w okolicy ..... i nic. Znajomi powoli tracili cierpliwość. POd ostatni adres, konsekwentnie omijany w podróżach mąż pojechał sam. Nawet mi o tym nie powiedział. Przyjechał do pracy i zapowiedział, żebym nie planowała późniejszego powrotu do domu, bo coś chce mi pokazać. Patrzyłam na to moje kochane, spokojne,zrównoważone stworzenie i widziałam iskry w oczach! Pojechaliśmy ze znajomymi. Najpierw jechaliśmy i jechaliśmy - wydawało mi się, że wieki całe, potem samochód zjechał z asfaltu w wąską dróżkę prowadzącą w stronę wysokiego lasu. Zatrzymaliśmy się. Stanęłam na łące zasypanej po kolana śniegiem, otoczonej ciemną zielenią lasu. Było cicho...Nagle po wysokich koronach ośnieżonych jodeł poleciał lekki podmuch wiatru..Poczułam zapach igliwia...Drzewa poruszyły się leciutko jakby chciały mi powiedzieć : jak dobrze, że już jesteś, czekałyśmy..."Miałam wrazenie, że zatoczyłam wielkie koło, aby wrócić do siebie, do domu...Mogę odpocząć. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że po twarzy płyną mi łzy. Do dziś pamiętam przerażenie w oczach koleżanki, kiedy odwróciłąm się do niej i powiedziałam : nie wiem jak wy, my znależliśmy swoje miejsce na ziemi. Nie wiedziała co się dzieje, dlaczego tutaj? Nie rozejrzałam się nawet, gdzie prąd, czy jest woda, wszystkie kryteria nagle stały się nieważne?Na szczęście okazało się, że nad głupcami czuwa opatrzność. Działka w cenie miała wodociąg, słup ze skrzynką, drogę wykonaną przez właściciela. 300m do BUSA ,1,5km do linii MPK i do szkoły podstawowej i gimnazjum z nowoczesną halą sportową, 1km do zalewu....A cena byłą niższa od tej, którą zakładałam. Dwa dni potem byliśmy u notariusza.

 

 


http://www.adamania.neostrada.pl/images/dzialka%20zima.jpg tak wygląda zima....

 


http://www.adamania.neostrada.pl/images/wiosna.jpgto jest wiosna

 


http://www.adamania.neostrada.pl/images/lato.jpg lato ....

 


http://www.adamania.neostrada.pl/images/jesien.jpg to samo miejsce jesienią...

adaman

Troszkę wygląda to jak bajka. Na razie w połowie zrealizowana...Ale szczęście, że w ogóle się zaczęła! A było tak:

 

WSTĘP.

 

W mieście położonym jak Rzym - na siedmiu pagórkach, wśród jodłowych lasów żyła sobie rodzinka nietypowa jak na dzisiejsze czasy , bo 2+4+1 (rodzice+dzieci+babcia) Żyli w bloku z wielkiej płyty i ciągle tęsknili "za zielonym". Każdą wolną chwilę wykorzystywali na ucieczkę z miasta tam, gdzie nie ma kurzu, spalin i głośnej muzyki. Problem bezrobocia ich nie dotknął, ale z państwowych pensji wystarczało na życie w miarę normalne , bez szleństw i bez możliwości odłożenia grosza. DOM , ogród - to było marzenie, które cichutko drzemało w sercu, ale nikt nie wierzył, że kiedykolwiek mogłoby zostać zrealizowane.....

Aż przyszedł taki dzień, w którym uwierzyłam , że słowa "proście, a będzie wam dane" zawierają w sobie prawdę! Pojawił się niespodziewany zastrzyk finansowy. Niewielki, ale taki kamyczek, który poruszył lawinę...

Pomyślałam : a może jednak spróbować? No i wpadłam pod Niagarę kubłów zimnej wody, którą wylewano mi na głowę... O dziwo, zamiast się rozpłynąć w przeświadczeniu, że to szaleństwo, niemożliwe - coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że damy radę! Pierwszy zaraził się entuzjazmem mąż. A mając Adasia po swojej stronie wiedziałam : MUSI SIĘ UDAĆ!!!!Kalmka zapadła : BUDUJEMY!!!!!![/img]



×
×
  • Dodaj nową pozycję...