Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    7
  • komentarzy
    6
  • odsłon
    33

Entries in this blog

MamaWojtka

Mury pną się do góry

 

Dawno mnie tu nie było - wyjechaliśmy na dłuższe wakacje. Tymczasem nasi budowlańcy nie próżnowali. Gdy wróciliśmy okazało się że już wyszli z ziemi a przez ostatnie 2 dni pociągnęli już nieźle ściany. W piątek najprawdopodobniej będą kładzione belki stropowe a na początku przyszłego tygodnia zaleją strop.

 

Zdjęcia załączę wieczorem albo jutro.

MamaWojtka

 

U mnie w mieście jest na to bardzo prosty sposób. Warunkiem jest to, że drzewo jest duże a działka znajduje się w sąsiedztwie jakiegoś np. urzędu. O sposobie tym dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. A było tak:

 

Na naszej działce rosną dwie ok. 40-o letnie topole. Z projektu zagospodarowania wynikało, że jedna z nich będzie rosła 2 metry za garażem, natomiast druga jakieś 7 metrów od niej. Mąż od początku upierał się chwasty trzeba wyciąć ale ja twierdziłam, że na pustyni mieszkać nie będę, że ładnie nas zasłaniają od sąsiadów - czyli budynku starostwa powiatowego a dokładnie wydziału budowlanego, w którym to w ciągu 14 dni udało mi się załatwić pozwolenie na budowę i że zobaczymy jak będzie i najwyżej później się wytnie.

 

Ale jak już wytyczony został obrys budynku i jak przyszliśmy po południu w dniu, w którym działała koparka to okazało się, że jakiś geodeta słabo się przyłożył do właściwego zaznaczenia miejsca drzew, gdyż to co miało być za garażem jest dokładnie w środku ściany garażu. Koparka je musiała dobrze podkopać żeby wykopać właściwie pod fundament, a co za tym idzie trwało to dłużej o kilka godzin no i kosztowało odpowiednio więcej. Jak zobaczyłam te korzenie na wierzchu to w te pędy pognałam do domu odpalić internet, znalazłam wniosek, wypełniłam i następnego dnia raniutko stawiłam się w wydziale komunalnym UM. Wypytałam co i jak, ile trzeba czekać, Pani była miła, powiedziała że 30 dni mają na wystawienie decyzji, ale na pewno będzie trochę szybciej. Nie pochwaliłam się zdolnościami Pana od koparki i postanowiłam grzecznie poczekać w duchu licząc że nie będzie żadnej wichury. Następnego dnia raniutko telefon z UM. Pani już nie była tak miła. "Jutro o 9:20 chcę obejrzeć drzewo, proszę stawić się na działce" wybąkałam, że w pracy co prawda będę ale coś wykombinuję i będę a Pani mi na to że nie zamierzała AŻ TAK się spieszyć, ale zadzwonili z wydziału budowlanego że drzewo grozi zawaleniem bo jest podkopane. Następnego dnia o 9:20 stawiłam się na działce. Pani znowu była miła. Pokazałam im mapkę i projekt zagospodarowania - zamieściły w protokole informację o błędnym wytyczeniu drzew. O 12:30 Pani zadzwoniła żeby zgłosić się po odbiór decyzji zezwalającej na wycięcie.

 

Takim oto sposobem załatwiłam decyzję w ciągu 3 dni . No i z uwagi na sytuację oraz na to, że tylko my byliśmy stroną w sprawie nie musimy czekać 14 dni na uprawomocnienie

 

Nadmienię tylko jeszcze, że na decyzję w sprawie pozwolenia wjazdu na działkę czekałam 8 dni a nie 30 a na pozwolenie na budowę 14 a nie 65. Jakoś tak mi dobrze te urzędowe sprawy szły . No, a teraz zacznie się budowa- oby szła w takim samym tempie.

MamaWojtka

 

U mnie w mieście jest na to bardzo prosty sposób. Warunkiem jest to, że drzewo jest duże a działka znajduje się w sąsiedztwie jakiegoś np. urzędu. O sposobie tym dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. A było tak:

 

Na naszej działce rosną dwie ok. 40-o letnie topole. Z projektu zagospodarowania wynikało, że jedna z nich będzie rosła 2 metry za garażem, natomiast druga jakieś 7 metrów od niej. Mąż od początku upierał się chwasty trzeba wyciąć ale ja twierdziłam, że na pustyni mieszkać nie będę, że ładnie nas zasłaniają od sąsiadów - czyli budynku starostwa powiatowego a dokładnie wydziału budowlanego, w którym to w ciągu 14 dni udało mi się załatwić pozwolenie na budowę i że zobaczymy jak będzie i najwyżej później się wytnie.

 

Ale jak już wytyczony został obrys budynku i jak przyszliśmy po południu w dniu, w którym działała koparka to okazało się, że jakiś geodeta słabo się przyłożył do właściwego zaznaczenia miejsca drzew, gdyż to co miało być za garażem jest dokładnie w środku ściany garażu. Koparka je musiała dobrze podkopać żeby wykopać właściwie pod fundament, a co za tym idzie trwało to dłużej o kilka godzin no i kosztowało odpowiednio więcej. Jak zobaczyłam te korzenie na wierzchu to w te pędy pognałam do domu odpalić internet, znalazłam wniosek, wypełniłam i następnego dnia raniutko stawiłam się w wydziale komunalnym UM. Wypytałam co i jak, ile trzeba czekać, Pani była miła, powiedziała że 30 dni mają na wystawienie decyzji, ale na pewno będzie trochę szybciej. Nie pochwaliłam się zdolnościami Pana od koparki i postanowiłam grzecznie poczekać w duchu licząc że nie będzie żadnej wichury. Następnego dnia raniutko telefon z UM. Pani już nie była tak miła. "Jutro o 9:20 chcę obejrzeć drzewo, proszę stawić się na działce" wybąkałam, że w pracy co prawda będę ale coś wykombinuję i będę a Pani mi na to że nie zamierzała AŻ TAK się spieszyć, ale zadzwonili z wydziału budowlanego że drzewo grozi zawaleniem bo jest podkopane. Następnego dnia o 9:20 stawiłam się na działce. Pani znowu była miła. Pokazałam im mapkę i projekt zagospodarowania - zamieściły w protokole informację o błędnym wytyczeniu drzew. O 12:30 Pani zadzwoniła żeby zgłosić się po odbiór decyzji zezwalającej na wycięcie.

 

Takim oto sposobem załatwiłam decyzję w ciągu 3 dni. No i z uwagi na sytuację oraz na to, że tylko my byliśmy stroną w sprawie nie musimy czekać 14 dni na uprawomocnienie

 

Nadmienię tylko jeszcze, że na decyzję w sprawie pozwolenia wjazdu na działkę czekałam 8 dni a nie 30 a na pozwolenie na budowę 14 a nie 65. Jakoś tak mi dobrze te urzędowe sprawy szły . No, a teraz zacznie się budowa- oby szła w takim samym tempie.

MamaWojtka

 

U mnie w mieście jest na to bardzo prosty sposób. Warunkiem jest to, że drzewo jest duże a działka znajduje się w sąsiedztwie jakiegoś np. urzędu. O sposobie tym dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. A było tak:

 

Na naszej działce rosną dwie ok. 40-o letnie topole. Z projektu zagospodarowania wynikało, że jedna z nich będzie rosła 2 metry za garażem, natomiast druga jakieś 7 metrów od niej. Mąż od początku upierał się chwasty trzeba wyciąć ale ja twierdziłam, że na pustyni mieszkać nie będę, że ładnie nas zasłaniają od sąsiadów - czyli budynku starostwa powiatowego a dokładnie wydziału budowlanego, w którym to w ciągu 14 dni udało mi się załatwić pozwolenie na budowę i że zobaczymy jak będzie i najwyżej później się wytnie.

 

Ale jak już wytyczony został obrys budynku i jak przyszliśmy po południu w dniu, w którym działała koparka to okazało się, że jakiś geodeta słabo się przyłożył do właściwego zaznaczenia miejsca drzew, gdyż to co miało być za garażem jest dokładnie w środku ściany garażu. Koparka je musiała dobrze podkopać żeby wykopać właściwie pod fundament, a co za tym idzie trwało to dłużej o kilka godzin no i kosztowało odpowiednio więcej. Jak zobaczyłam te korzenie na wierzchu to w te pędy pognałam do domu odpalić internet, znalazłam wniosek, wypełniłam i następnego dnia raniutko stawiłam się w wydziale komunalnym UM. Wypytałam co i jak, ile trzeba czekać, Pani była miła, powiedziała że 30 dni mają na wystawienie decyzji, ale na pewno będzie trochę szybciej. Nie pochwaliłam się zdolnościami Pana od koparki i postanowiłam grzecznie poczekać w duchu licząc że nie będzie żadnej wichury. Następnego dnia raniutko telefon z UM. Pani już nie była tak miła. "Jutro o 9:20 chcę obejrzeć drzewo, proszę stawić się na działce" wybąkałam, że w pracy co prawda będę ale coś wykombinuję i będę a Pani mi na to że nie zamierzała AŻ TAK się spieszyć, ale zadzwonili z wydziału budowlanego że drzewo grozi zawaleniem bo jest podkopane. Następnego dnia o 9:20 stawiłam się na działce. Pani znowu była miła. Pokazałam im mapkę i projekt zagospodarowania - zamieściły w protokole informację o błędnym wytyczeniu drzew. O 12:30 Pani zadzwoniła żeby zgłosić się po odbiór decyzji zezwalającej na wycięcie.

 

Takim oto sposobem załatwiłam decyzję w ciągu 3 dni. No i z uwagi na sytuację oraz na to, że tylko my byliśmy stroną w sprawie nie musimy czekać 14 dni na uprawomocnienie

 

Nadmienię tylko jeszcze, że na decyzję w sprawie pozwolenia wjazdu na działkę czekałam 8 dni a nie 30 a na pozwolenie na budowę 14 a nie 65. Jakoś tak mi dobrze te urzędowe sprawy szły . No, a teraz zacznie się budowa- oby szła w takim samym tempie.

MamaWojtka

Wytyczono, wykopano

 

 

No i ruszyło. Wczoraj po południu uwijali się Geodeci. Zaraz po nich zaczął szaleć "Pan Koparek", ale nie poszalał sobie za długo bo się ciemno zrobiło. Dokończył dzisiaj i podkop zrobiony.

 

 

 



IMG_4272..jpg.fd16073d1a26d8911f48df9d403e759d.jpg

 

 

 



Nadal nie wiem jak załączyć duże zdjęcie. Może mi ktoś podpowie??? Kurcze, nie mam czasu żeby nad tym posiedzieć . Założyłam konto na Onecie, ale nie miałam kiedy popróbować jak z tego skorzystać....

IMG_4272..jpg.fd16073d1a26d8911f48df9d403e759d.jpg

IMG_4272..jpg.fd16073d1a26d8911f48df9d403e759d.jpg

IMG_4272..jpg

IMG_4272..jpg

MamaWojtka

 

 

Oto rzut parteru

 

 

 



rzut..jpg.93ae01b88d658a38938b314dcc634581.jpg

 

 

 



Udało się chociaż malutki załącznik dodać :) Ale po kliknięciu na niego pokazuje się w większym rozmiarze.

 

 



Teraz muszę spróbować dojść do tego jak dodawać normalne, duże zdjęcia.

 

 



Podobno z Onetu wchodzą - tylko jak???

rzut..jpg.93ae01b88d658a38938b314dcc634581.jpg

rzut..jpg.93ae01b88d658a38938b314dcc634581.jpg

rzut..jpg

rzut..jpg

MamaWojtka

 

W sobotę (znaczy się jutro) przyjeżdża koparka i będzie zdejmować humus. W poniedziałek wkraczają geodeci Znaczy się - będzie się działo.

 

Niestety nadal nie mam pojęcia jak dodać tu jakieś zdjęcie Może ktoś mi podpowie? Nie mam też, niestety, na tyle czasu żeby szukać, szukać i próbować. A co to za dziennik z budowy bez dokumentacji? Kicha nie dziennik....

MamaWojtka

 

Obecnie projekt to taka Moja Lukrecja. Rozkręciłam się jak zaczęłam zmieniać. Działka jest tak usytuowana że wejście do domu będzie od południa, co zawężyło mocno krąg nadających się projektów. Generalnie w oryginalnej Lukrecji nie podobały mi się "tylko" 2 rzeczy: brak wykuszu - wykusz, moim zdaniem, dodaje uroku domkowi, oraz schody w salonie. Jak sobie wyobraziłam Wojtusia biegającego jak huragan z góry na dół (jeszcze co prawda sam nie chodzi, ale przecież zaraz zacznie) i to z kolegami - czyli tabuny dzieci przebiegające przez salon - to od razu stwierdziłam, że schody muszą być po drugiej stronie domu. Żeby je tam wcisnąć musiałam poszerzyć dom o 1 m a i tak w sumie 1 m mam węziej niż w oryginale (kosztem gabinetu) bo schody zajmują 2 m. Ale zostały przemieszczone. Wykusz doprojektowany. I poszerzyliśmy garaż bo Mąż zdecydowanie upierał się że kotłownia nie może być w domu. No i brakowało pomieszczenia gospodarczego. Przez poszerzenie domu i przestawienie schodów zmniejszyła mi się część północna domu ale zwiększyła południowa więc mam większy wiatrołap i sporą łazienkę powstałą w miejscu dawnej kotłowni, która się powiększyła.

 

Na poddaszu powiększyła się nieco łazienka i pokój od południa i zmniejszył się pokój od północy. Ale w tym od północy i tak będzie pralnio-suszarnia więc jak na takie pomieszczenie i tak jest duży. No i znacznie powiększył się pokój nad garażem - nasza sypialnia bo ma okna na wschód.

 

Jestem podekscytowana bo za tydzień podobno ma wjechać koparka. Muszę zaraz zadzwonić do geodety żeby się umówić :)

 

Jak mi się uda (jak w ogóle sprawdzę jak to zrobić) to wkleję rzuty po zmianach.

MamaWojtka

Zaczęło się.

 

 

Zaczęło się zimą 2009 r. Przyjaciółka podrzuciła mi katalog. Nie chciałam go bo ja przecież NIGDY W ŻYCIU nie dam się namówić na budowę domu. No i stało się. Zakochałam się w 'Domu w rododendronach 5' z Archonu. Następnie nakręciłam się na kupno działki (konkretnej nie jakiejkolwiek). Wizyta u doradcy w OpenF. i już miałam plan. Mąż się opierał. Że nie damy rady itp., itd. Opierał się tego wieczoru gdy wróciłam od doradcy i przedstawiłam co i jak. Następnego dnia po powrocie z pracy zastanawiał się już jakie tynki będzie kładł Później było oczekiwanie na przetarg - odbył się 5 marca. No i się zaczęło. Projektów przejrzałam tysiące. Dom w rododendronach odpadł od razu bo niestety nie pasował na działkę. No i w końcu padło na Dom w lukrecji 3. Oczywiście zmodyfikowałam go po swojemu (sporo tych zmian).

 

 



Od marca załatwiłam wszystkie papiery od księgi wieczystej przez pozwolenie na wjazd na działkę i mapę do celów projektowych aż do prawomocnego pozwolenia na budowę. Kredyt też załatwiłam. No i ruszamy za jakieś 10 dni.

 

 



Jestem jednocześnie podekscytowana i wystraszona.

 

 



Ale będzie dobrze. Na pewno.

 

 



Chciałabym wytrwać w tych wpisach i na dodatek być w nich systematyczna. Postaram się bardzo.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...