Ławy cd...
Przez marcia1,
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 63 wyświetleń
Przez marcia1,
Przez marcia1,
Zbrojenie ułożone- solidne jakby co najmniej blok miał na nim stanąć
Beton zalany...pomalowany...wyklejony.....i ruszamy z murowaniem.
Przez marcia1,
Przez marcia1,
Firmę budowlaną miałam umówioną na koniec sierpnia. W międzyczasie ja odpoczywałam na wakacjach, a pozwolenie się uprawomocniało.
W międzyczasie koparka ściągnęła humus i 1 sierpnia geodeta wyznaczył budynek. Do wejścia budowlańców miałam prawie miesiąc, więc stwierdziłam, że dam radę wykopać ręcznie ławy.
Efekt moich pierwszych prac został uwieczniony na zdjęciu.
Przez marcia1,
Wszystko wskazywało na optymistyczny bieg zdarzeń. Projekt miał być zrobiony w ciągu miesiąca. W międzyczasie okazało się, że pierwszy projektant zapodział mój wtórnik. Nie wspominałabym o tym, gdyby nie fakt, że w Geodezji zawieruszyła się teczka z moją dokumentacją
I od początku załatwianie z geodetą, chodzenie, proszenie o przyspieszenie sprawy...
Po tygodniu dostałam wtórnik, który kosztował mnie tym razem dobrą kawę i czekoladki
Małe poprawki w projekcie i na początku lipca lżejsza o parę tysięcy odebrałam dokumentację.
Następnego dnia udałam się w końcu z projektem do Starostwa złożyć dokumentację o pozwolenie. To był chyba mój szczęśliwy dzień, ponieważ spotkałam dyrektora, który ku mojemu zdziwieniu zapamiętał mnie. Obiecał, że zrobi co w jego mocy, aby moja sprawa została potraktowana priorytetowo i żebym się przypomniała w przyszłym tygodniu
Dni się wlekły niesamowicie, aż w końcu 10 lipca zadzwoniłam. W słuchawce usłyszałam- " Gratuluję Pani serdecznie i zapraszam po odbiór pozwolenia! HURRRAAAAAAAAAA!!!!
Nie czekałam ani chwili- w ciągu godziny stałam już przed Dyrektorem, odbierałam dokumentację i po życzeniach szybkiej i bezproblemowej budowy zdołałam tylko wykrztusić z siebie- " Dziękuję, to najmilszy urodzinowy prezent jaki dostałam"
Następnego dnia świętowałam swoje urodziny i zaczynałam układać plan na kolejne miesiące
Przez marcia1,
Minął marzec, a nawet połowa kwietnia i pozwolenia nie widać Zaniepokojona tym faktem udałam się do Starostwa, żeby się zorientować jak wygląda moja sprawa. I niespodzianka- projekt nie został jeszcze złożony!!!
Jaka była moja złość i wściekłość i nie chodziło mi już o fakt, że rozpoczęcie budowy się przedłuży, ale o to, że projektant bezczelnie mnie okłamał. Dawno temu zatwierdziłam mu ostateczny wygląd domu i miał tylko technicznie go dopracować między innymi podciągi itp. i zapewniał, że już dawno złożył do pozwolenia.
Czekała Nas poważna rozmowa.....
Przyparty do muru przyznał się do kłamstwa zwalając wszystko na brak czasu ( zlecenie dostał w lipcu!!!). Dostał czas do końca kwietnia- jeśli nie to dziękuję za współpracę.
Dziwi mnie jak można tak nie szanować swojej pracy, bo oczywiście nie starczyło mu czasu. Idąc za ciosem poprosiłam o zwrot zaliczki, dokumentów i tak się rozstaliśmy.
Kolejnego dnia wzięłam się twardo za szukanie projektanta- odwiedziłam kilka biur projektowych i moja rozpacz rosła z każdym kolejnym odwiedzonym. Terminy realizacji min. 6 miesięcy i wszystko zanosiło się na to, że będzie mnie to kosztować 3 razy więcej niż u feralnego projektanta Szok jak ceny potrafią się diametralnie zmienić- chociaż pewnie widzieli moją moją determinację i chcieli to wykorzystać.
Tak to w życiu bywa po szczęściu przychodzi pech- tylko dlaczego akurat teraz, na samym początku?
Po długich rozmyślaniach stwierdziłam, że jest jeszcze jedno wyjście- przypomniała mi się koleżanka z liceum i to, że planowała studiować architekturę Odświeżyłam znajomość na jednym z popularnych portali i jakie było moje wielkie zaskoczenie i szczęście kiedy dowiedziałam się, że jest mi w stanie pomóc wspólnie z jej mamą. W zasadzie planowała wrócić do pracy dopiero za 3 miesiące, ale po starej znajomości zajmie się tym w przerwie między karmieniem i praniem pieluch
Następnego dnia ( przecież czas mnie goni) spotkałyśmy się i przekazałam jej całą dokumentację i ruszyły prace...
cdn...
Przez marcia1,
Minął marzec, a nawet połowa kwietnia i pozwolenia nie widać Zaniepokojona tym faktem udałam się do Starostwa, żeby się zorientować jak wygląda moja sprawa. I niespodzianka- projekt nie został jeszcze złożony!!!
Jaka była moja złość i wściekłość i nie chodziło mi już o fakt, że rozpoczęcie budowy się przedłuży, ale o to, że projektant bezczelnie mnie okłamał. Dawno temu zatwierdziłam mu ostateczny wygląd domu i miał tylko technicznie go dopracować między innymi podciągi itp. i zapewniał, że już dawno złożył do pozwolenia.
Czekała Nas poważna rozmowa.....
Przyparty do muru przyznał się do kłamstwa zwalając wszystko na brak czasu ( zlecenie dostał w lipcu!!!). Dostał czas do końca kwietnia- jeśli nie to dziękuję za współpracę.
Dziwi mnie jak można tak nie szanować swojej pracy, bo oczywiście nie starczyło mu czasu. Idąc za ciosem poprosiłam o zwrot zaliczki, dokumentów i tak się rozstaliśmy.
Kolejnego dnia wzięłam się twardo za szukanie projektanta- odwiedziłam kilka biur projektowych i moja rozpacz rosła z każdym kolejnym odwiedzonym. Terminy realizacji min. 6 miesięcy i wszystko zanosiło się na to, że będzie mnie to kosztować 3 razy więcej niż u feralnego projektanta Szok jak ceny potrafią się diametralnie zmienić- chociaż pewnie widzieli moją moją determinację i chcieli to wykorzystać.
Tak to w życiu bywa po szczęściu przychodzi pech- tylko dlaczego akurat teraz, na samym początku?
Po długich rozmyślaniach stwierdziłam, że jest jeszcze jedno wyjście- przypomniała mi się koleżanka z liceum i to, że planowała studiować architekturę Odświeżyłam znajomość na jednym z popularnych portali i jakie było moje wielkie zaskoczenie i szczęście kiedy dowiedziałam się, że jest mi w stanie pomóc wspólnie z jej mamą. W zasadzie planowała wrócić do pracy dopiero za 3 miesiące, ale po starej znajomości zajmie się tym w przerwie między karmieniem i praniem pieluch
Następnego dnia ( przecież czas mnie goni) spotkałyśmy się i przekazałam jej całą dokumentację i ruszyły prace...
cdn...
Przez marcia1,
Mój dziennik będzie odmienny, gdyż pewna jego część będzie tworzona już po fakcie. Jednak doszłam do wniosku, że warto go założyć, gdyż jeszcze długa droga przede mną zanim zamieszkam w swoim wymarzonym domku.
Zaczęło się od kupna działki, paradoksem jest jednak to, że działka ta mieściła się 250 km od mojego miejsca zamieszkania i była kupiona w celu, żeby ją w przyszłości sprzedać i rzecz jasna zarobić
Stało się jak widać inaczej...
Pewnego dnia stwierdziłam, że raz się żyje, jestem jeszcze młoda i ryzyko jest wpisane w mój wiek, więc czemu by nie spróbować.
Oczywiście wszystko wiązało się nie tylko ze zmianą "czterech ścian", ale całego życia- przeprowadzka na tzw. stare śmieci, zmiana pracy itp. Kompletny zwrot o 180 stopni.
Odpowiednio wcześnie ( w lipcu) dałam zlecenie na wykonanie projektu z zastrzeżeniem, że na wiosnę się przeprowadzam i chcę mieć już pozwolenie na budowę.
Wszystko szło po mojej myśli, aż byłam zaskoczona i zastanawiałam się dlaczego większość uważa, że to nie jest taka prosta sprawa wybudować dom??? Przecież to tylko kwestia organizacji, znalezienie projektu, ekipy i za rok się wprowadzam.
Projekt powstawał, podpisałam umowę przedwstępną na sprzedaż mieszkania, uzbrajanie działki trwało- po prostu bajka. Pełna energii i zapału odliczałam dni do wiosny...
Tuż przed przeprowadzką dostałam informację, że projekt jest już dawno złożony do Starostwa, także według obowiązujących terminów pozwolenie będzie najpóźniej do końca marca- hurra
Jak dotąd idealnie wszystko według planu...
Przez marcia1,
Mój dziennik będzie odmienny, gdyż pewna jego część będzie tworzona już po fakcie. Jednak doszłam do wniosku, że warto go założyć, gdyż jeszcze długa droga przede mną zanim zamieszkam w swoim wymarzonym domku.
Zaczęło się od kupna działki, paradoksem jest jednak to, że działka ta mieściła się 250 km od mojego miejsca zamieszkania i była kupiona w celu, żeby ją w przyszłości sprzedać i rzecz jasna zarobić
Stało się jak widać inaczej...
Pewnego dnia stwierdziłam, że raz się żyje, jestem jeszcze młoda i ryzyko jest wpisane w mój wiek, więc czemu by nie spróbować.
Oczywiście wszystko wiązało się nie tylko ze zmianą "czterech ścian", ale całego życia- przeprowadzka na tzw. stare śmieci, zmiana pracy itp. Kompletny zwrot o 180 stopni.
Odpowiednio wcześnie ( w lipcu) dałam zlecenie na wykonanie projektu z zastrzeżeniem, że na wiosnę się przeprowadzam i chcę mieć już pozwolenie na budowę.
Wszystko szło po mojej myśli, aż byłam zaskoczona i zastanawiałam się dlaczego większość uważa, że to nie jest taka prosta sprawa wybudować dom??? Przecież to tylko kwestia organizacji, znalezienie projektu, ekipy i za rok się wprowadzam.
Projekt powstawał, podpisałam umowę przedwstępną na sprzedaż mieszkania, uzbrajanie działki trwało- po prostu bajka. Pełna energii i zapału odliczałam dni do wiosny...
Tuż przed przeprowadzką dostałam informację, że projekt jest już dawno złożony do Starostwa, także według obowiązujących terminów pozwolenie będzie najpóźniej do końca marca- hurra
Jak dotąd idealnie wszystko według planu...
Przez marcia1,
Przez marcia1,
Witam,
Wasze opinie, porady, pytania, itp. będą mile widziane
Na początek- tak będzie wyglądać mój domek: