Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    12
  • komentarzy
    5
  • odsłon
    64

Entries in this blog

Brodinio

Chirurdzy nie górale

 

Mój nowy wykonawca rozbiera daszek ja cykam fotki jest prawie sielanka i nagle słyszę o ja p...........Pani Basiu aparat.

 

Pozostawiam wpis bez komentarza zdjęcia mówią same za siebie,

 

Na dachu głównym pod blachą było podobnie, folia zaczeła robić się brunatna , wióry zaczeły już butwieć.

 

Trzeba było zdjąć pierwsze płaty blachy ,wyciąć uszkodzoną folię i zmontować na nowo.

 

TRZEBA BYĆ WYJĄTKOWYM PART........ ABY COŚ TAKIEGO WYSMARZYĆ

Brodinio

Nowy wykonawca

 

Długo szukałam nowego wykonawcy szukałam po Kujawach, Małopolsce a znalazłam dosłownie dwa domy dalej. Zdesperowana zaczełam pytać po wsi i okazało się, że jest młody człowiek, ambitny i pasjonat drewna.

 

WSTĄPIŁA WE MNIE NADZIEJA

 

Z mężem pojechali 200 km po podbitkę, pragnę nadmienić, że tartaków w okolicy jest kilka, przywieźli towar 1 klasa i w dobrej cenie.

 

pierwszy + dla Piotra

 

W sobotę czekamy na okna, trzeba dobrać kolor podbitki do okien. Jedziemy po Impregnat i malujemy 60m2 deseczek

 

Drugi + dla Piotra za inwencję twórczą

 

Trzeci + dla Piotra za zaangarzowanie w niedzielę był dwa razy sprawdzić jak wstawiają okna.

Brodinio

Gontox ilazuta 3V3

Domek czyściutki pachnący, Czas impregnację zacząć. Moi górale znowu stanęli na wysokości zadania w swoim papraniu. Część bali pociągnięta była lakierem bezbarwnym ,w workach które zostawili znalazłam pustą puszkę paskudztwa. Część bali wpiła Gontox bardzo szybko a na innych pozostały tłuste plamy. Ślubny potraktował beleczki spryskiwaczem do kwiatów. Dom pływał w Gontoxie. Za dwa dni zrobiliśmy mix 1 do 1 Gontox + Lazura. delikatnie jest tłuste ale po skończeniu robut ciesielskich na zewnątrz domu pokryjemy wszystko samą lazurą i będzie oki. Robiłam próbki na resztce bala i trzecia warstwa z samej lazury pięknie wyschła.
Brodinio

Szare mydło w akcji

 

DOM MI BRZYDNIE

 

Paskudnieje z tygodnia na tydzień.

 

I tu zaczyna się moja przygoda z forum.

 

Zaczełam szukać środków do zabezpieczania drewna i znalazłam WAS BALOWICZÓW nagle okazało się, że są ludzie skorzy do pomocy, ludzie z podobnymi problemami i tacy którzy przeszli już tą drogę którą idę teraz.

 

BARDZO W SZYSTKIM DZIĘKUJĘ dzięki Wam pokochałam swój domek na nowo a po cichu już chciałam go sprzedać. Ale się rozczuliłam.

 

Wracam do opowieści o domu.

 

Zaczełam pytać o szare mydło, okazało się, że ma wielu zwolenników i postanowiłam spróbować. żakupiłam 4 wiadra w Castoramie, 4 szcztki na kiju w lidlu ale problem miałam z szarym mydłem tzn z białym jeleniem. Zjeżdziłam 2 hipery, lidle a kupiłam 2 stoiska dalej od mojego na mojej starej porządnej hali targowej.

 

Zaczeła się akcja mycie, ekipa ściągnięta z Bożkowa ( odpracują przebalowaną kaskę), mydło bajka, górale jednak wiedzą co robią dom wybielał, większość plam zniknęła.

Brodinio

 

Wtedy podjeliśmy z pierwszym mężem decyzję o zmianie ekipy ale po takich fachowcach jak moi trudno kogoś znaleźć. Jak mówiłam co jest do zrobienia było oki, ale co do poprawy to już nie.

 

Pierwsze okna i drzwi trzeba wstawić bo dom nie pilnowany, instalacja c.o. położona, piec tzw. koza ( czarna żeliwna ze zdobieniami ) stoi a ludzie się kręcą "marmury" oglądają.

 

Kuzyn zjechał specjalnie na letnisko, domek miał blisko i zaglądał, nawet auto zostawiał ale ile tak można.

 

Jeśli myślicie ale mecyje okna wstawić, niech ktoś spróbuje przy niewyciętych otworach w balu znaleźć firmę z montażem. Dolne okna wg projektu owszem ale na piętrze kabarecik otwory o ok 30cm niższe wyżej wyciąć się nie da bo bal pod dachem musi być cały. Drzwi tarasowe nie pasują jedne leżą prawie na kominie a drugie 10 cm od, zamiast 210cm wysokości mają tylko 180 cm a mój "majmniejszy" syn mierzy ok 195 cm.

 

Trzeba się przyjrzeć jak stoi komin do szczytu domu. Firmę znalazłam z Krakowa -też Góral ale nie partacz. Na okna czekałam miesiąc. Dwa dni je wstawiali prawie dali radę.Drzwi balkonowe mam i owszem ale oparte o ścianę.

 

Ściankę za kominem trzeba wzmocnić przed montażem drzwi balkonowych bo się kolibie. Wstawili drzwi wejściowe, zamknęłam i poczułam, że jestem w domu, w końcu szczęśliwa.

 

Patrzyłam jak pracuje piłą, wielka , ciężka a w jego rękach wyglądała jak piórko, a bal jak masełko.

 

Domku po paprochach poprawić jednak nie chciał.

 

 

Na Podhalu chłopcy z siekierami w rączkach się rodzą.

 

Aparat popsuł się i nie mogłam pokazać domku z oknami ale nadrobię.

Brodinio

Moje marmury

 

Domek się wietrzył a ja kombinowałam gdzie kupić trochę kamienia na komin. Dostałam nr telefonu i pojechałam na wycieczkę za Strzegom, kupiłam "trochę" 11 ton. Kuzyn obkleił komin i zaczął padać deszcz. Kolorów kamienia było wiele naliczyliśmy 40 odcieni. Wymyśliłam podłogę w łazience kamienną - czarną, wyszło super. Dalej na placu leżały sterty posegregowanych na kolory granitowych płyt, płytek wszelkiego rodzaju maści i gatunku. Deszcz dalej lał i górali widać nie było. Dwa razy była akcja pod tytułem w piątek będą. Sołtys pokój sprzątał, Pani Grażka zakupy ,gary obiadu ugotowane a później jedli tydzień ogórkową i mielone. Obciach na całą wiochę.

 

Mówią na mnie Basia od Górali

 

Miejscowość jest typowo letniskowa, są osiedla domków ale wszystkie na obrzeżach, moja działeczka jest przy wsi. Nie byłabym nikim szczególnym wsród mnóstwa letników gdyby nie mój dom z bala i prawdziwi górale. Jestem osobą kontaktową i lubię ludzi więc też pomogło mi to w nawiązaniu znajomości na wsi.

 

Do mojego domu ludzie chodzą na spacery, poszła fama po wsi, że mam podłogę z marmuru. Kuzyn który układał podłogę na biletach też by zarobił. Kabaret na całego. Dom bez okien, drzwi a oni marmury kładą- trzeba to zobaczyć.

 

Moje marmury to oczywiście wyżej wspomniane odpady od kamieniarza.

 

Podłoga jest niespotykana jedyna w swoim rodzaju, będzie fotka. Tarasik oczywiście w kolorze obwoluty domku. Mój mistrz kamieniarski skończył a moich górali dalej nie ma, jeszcze się łudziłam, że przyjadą zadzwonił i prosił o transzę, zaparłam się poprawisz dach jak obiecałeś to dudki będą, miał przyjechać za tydzień we wtorek. Na wsi znowu stan gotowości, pod składzikiem ( sklep) robią przy piwie zakłady, dziewczyny czekają i znowu obciach.

Brodinio

głową w bale

 

:bash:W tydzień domek stał. Przykryty piękną blachą imitującą gont góralski. W sobotę szczęśliwa dałam kolejną transzę, o którą prosił w środę mieli skończyć stan surowy czyli dokończyć dach i wyciąć otwory okienne na pięterku. Obiecali wrócić za trzy tygodnie. Pożegnałam i wróciłam do Wroclawia.

 

W poniedziałek zawinął ekipę. Przez telefon tłumaczył się trudnościami coś muszą jeszcze poprawić, ale ja nawet nie wiedziałam, co mi opowiadał. Rozpoczął się okres oczekiwania, setki telefonów, i w słuchawce miły głos " abonent poza zasięgiem". Wieś czekała razem ze mną, „chłopcy” zrobili furorę. Długo będą wspominali moich górali,bo ubaw mieli i to za darmola.

 

Jeszcze przywiózł dwóch dekarzy aby wykończyli dach, zrobili "obróbki blacharskie" przy kominie" , założyli rynny itp. Po dwóch dniach zabrał ich powrotem, powodów było wiele, brak haków, rynien a najważniejsza powódź z tym niemożna było dyskutować. Pojechali a z nimi moje marzenia o wakacjach z prysznicem. Bezsilność, i złość to nie są miłe uczucia.

 

Poniżej zdjęcia z budowy domu i stan pozostawiony prze Firmę TATRA-DREW.

 

Oczywiście kamieniem nie obkładali, tą pracę wykonał mój kuzyn.

Brodinio

 

Umowę podpisałam w połowie lutego, dom miał stanąć w trzy miesiące. Przyjechali po świętach Wielkiej Nocy i zaczęły się czary Górali.

 

Znacie je wszyscy.

 

Górale stanęli do pracy skoro świt, za min dojechałam, TIR w połowie był rozładowany a domek w połowie poskładany.

 

Tutaj muszę schylić czoła przed Panem Rafałem Tylka, drewno, które przywiózł jest piękne, szeroki płaz na 30-40 cm gruby na 16cm. W tydzień domek stał.

Brodinio

pozwolenie na budowę

 

Projekt, papierologia. Każdy przerabiał ten temat, Kolejne wakacje w przyczepie. Lejemy fundamenty, zaczyna się złota polska jesień, jesień się kończy a miły Pan nie przyjeżdża.

 

W grudniu Pan prosi o zaliczkę a ja o umowę. Otrzymałam zmienioną cenę i umowę bez terminu wykonania.

 

Miło się skończyło. Kolejne poszukiwania. Godziny w necie, nie pamiętam ile wysłanych e-maili z prośbą o wstępną wycenę. Po dwóch miesiącach mam. Firma z rekomendacjami od znajomych z Zakopanego. Piękne postawione osiedle w okolicy Zakopanego. Jestem szczęśliwa, mój siódmy zmysł nie miał prawa głosu.

Brodinio

Decyzja o budowie domku

 

Po pierwszych wakacjach z dzieckiem w przyczepie kempingowej miałam dość. Po dwóch dniach zamarzyły mi się luksusy: toaleta, woda, prąd, o prysznicu nawet nie śmiałam pomyśleć.

 

Zapadła decyzja o budowie domku letniskowego, małego i taniego. Po miesiącach grzebania w necie, rozmów jedziemy w góry do Sidziny. Kwiecień pogoda piękna, wystrojona w letnie kozaczki i lekki kożuszek, we wsi znaleźliśmy firmę Gór-Dom, właściciel bardzo miły, wywiózł nas tylko 7 km w górę a tam śnieg ok. 1 m do domku nie ma jak dojść, ale szczęście nam dopisało nadjechał leśnik na skuterze śnieżnym. Pani odważna pojechała, wycieczka była super oczywiście z przygodami. W górę pojechali po drodze, domek widać z daleka, cacko, ale trzeba obejrzeć, zsiadam ze skutera a tu miękko pod nogami, śnieg prawie po pupę, ale to szczegół. Jestem zauroczona domkiem i wykonaniem, chcę taki, z góry trzeba zjechać w dół, ale, po co po drodze, już mi do śmiechu nie było, przez pola, po płocie i dziobem w strumień. Jazda była przednia – super.

 

Zamówiony domek

Brodinio

Kupno działki

 

Decyzję o kupnie działki podjęliśmy w ciągu jednego dnia. My latawce, każda sobota w innym miejscu ( mamy autocamping), rodzince i przyjaciołom palców zabrakło do pukania się w głowę. Chcieć a znaleźć coś fajnego nie jest już takie halo, jeden dzień zjeździliśmy mieścinę i nic drogo i do bani, ale dobry wywiad środowiskowy to połowa sukcesu. Chłopcy posiedzieli jeden dzień pod składzikiem- sklep spożywczo-monopoliwy i bingo. Na skraju wsi, działka budowlana w dobrej cenie "o tu za rogiem " powiedział mąż, pooglądałam - fajnie.

 

Poszliśmy całą delegacją -dwóch kuzynów jedna żona i my - porozmawiać o możliwości kupna. Gospodarz bardzo miły, zaprosił na ganek rozmowy trwały krótko.

 

Jeśli ktoś tak jak my kupił działkę to zapraszam do grona szaleńców.

 

Kuzyn Edward w jednym zdaniu spytał o cenę, stwierdził, że oki i zza pazuchy wyjął połóweczkę, aby przypieczętować. Nawet na ganek dobrze nie weszłam a już miałam działkę zaklepaną. Najlepszy był koniec dnia jak się okazało oczywiście po wpłaceniu zaliczki, że działka, którą oglądałam to nie ta, którą kupiłam Pan mąż doskonale wiedział, że kupujemy działkę za składem zafoliowanych bali z siana (KISZONKI). Dobrze, że są cztery strony świata, jedna może odpaść.

 

Rok później

Brodinio

Początek

Wszystko przez mojego najmłodszego synka, w sierpniu 2007 roku, my mieszczuchy, wybraliśmy się z czteromiesięcznym brzdącem do rodzinki na ich działkę letniskową. Miejscowość rewelacja: grzyby, ryby, kajaki, rowery i cisza.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...