
Ogrodzenie?
Przez Rybenka1719507382,


- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 80 wyświetleń
Przez Rybenka1719507382,
Przez Rybenka1719507382,
Fantastyczna pogoda przez cały dzień. Gdybym nie wiedziała, ze mamy polowe listopada, i miałabym zgadnąć po pogodzie porę roku, postawiłabym zdecydowanie na wiosnę! W taki dzień jak dziś aż milo popracować na świeżym powietrzu... a oto efekty tej pracy:
http://img241.imageshack.us/img241/5295/img5722m.jpg" rel="external nofollow">http://img241.imageshack.us/img241/5295/img5722m.jpg
http://img219.imageshack.us/img219/2562/img5723z.jpg" rel="external nofollow">http://img219.imageshack.us/img219/2562/img5723z.jpg
http://img51.imageshack.us/img51/4422/img5724kg.jpg" rel="external nofollow">http://img51.imageshack.us/img51/4422/img5724kg.jpg
http://img842.imageshack.us/img842/6334/img5734z.jpg" rel="external nofollow">http://img842.imageshack.us/img842/6334/img5734z.jpg
Jak widać, ciągle walczymy ze ściętymi drzewami, ale mogę już śmiało napisać (z nieukrywana duma i radością), ze już ponad polowa drzew jest pocięta. Jeśli pogoda również jutro dopisze, być może uda nam się skończyć w końcu "proces pieńkowania".
Przez Rybenka1719507382,
A oto kilka zdjęć z naszej działki - po wycince drzew. W weekend postanowiliśmy trochę popracować na działce. Popaliliśmy kolejna partie gałęzi, a Miszczu pociął na pieńki grubsze drzewa. Brzoza trafi do kominka, a sosna do pieca. W transporcie okazał się niezastąpiony nasz "sprzęt do zadań specjalnych":)
http://img573.imageshack.us/img573/1598/img5713.jpg" rel="external nofollow">http://img573.imageshack.us/img573/1598/img5713.jpg
http://img703.imageshack.us/img703/6476/img5714.jpg" rel="external nofollow">http://img703.imageshack.us/img703/6476/img5714.jpg
http://img571.imageshack.us/img571/4118/img5716k.jpg" rel="external nofollow">http://img571.imageshack.us/img571/4118/img5716k.jpg
Dzisiaj chłopcy również walczyli z drzewami - niestety nie widziałam jeszcze efektów.
Wczoraj otrzymaliśmy ostateczne warunki zabudowy, a z ZE warunki przyłącza energii elektrycznej. W WZ pojawiła się informacja, ze do PnB należy dołączyć zgodę zarządcy drogi na czasowe zajęcie pasa drogowego w celu wykonania przyłączy. I po przeczytaniu tego zdania nasuwa mi się kilka refleksji... Dojazd do naszej działki przebiega przez drogę prywatna obarczona służebnością dojazdu, z której obecnie nikt nie korzysta w celu dojazdu do swojej posesji- po prostu na razie nie mamy żadnych zabudowań po sąsiedzku. Linia energetyczna biegnie wzdłuż frontowego brzegu naszej działki. Wodociągu i kanalizacji brak - mamy w planie wykonać studnie głębinowa i przydomowa oczyszczalnie ścieków. I teraz zagadki - o zarządcę której drogi chodzi? Gminnej (oddalonej od naszej działki o jakieś 100m), od której odchodzi ta ze służebnością dojazdu, prowadząca bezpośrednio do naszej działki czy tez chodzi właśnie o te drogę prywatna? Z praktycznego punktu widzenia i tak nie ma to większego znaczenia, bo żaden pas ruchu drogowego ani na drodze gminnej ani na drodze ze służebnością i tak nie zostanie wyłączony z użytku na czas wykonywania przyłącza energii elektrycznej - po prostu nie zaistnieje taka potrzeba. Jednak zgoda na papierze być musi i basta!
Przez Rybenka1719507382,
Mistrzu zadzwonił do urzędu gminy i dowiedział się, dlaczego jeszcze nie otrzymaliśmy warunków zabudowy. Spodziewałam się, ze chodzi o jakieś urzędnicze sprawy, które - jak zawsze - wloką się w nieskończoność. Tymczasem okazało się, ze ciągle brakuje jednej jedynej opinii - opinii naszego sąsiada! Sąsiad dostał już 2 listy polecone w tej sprawie i żadnego nie odebrał, a na telefony nikt nie odpowiada. Na szczęście udało się zdobyć aktualne dane i z nim się skontaktować - obiecał załatwić sprawę w przyszłym tygodniu.
Zakończyliśmy tez pierwszy etap prac nad projektem - ustaliliśmy rozkład pomieszczeń, uzgodniliśmy ostatnie poprawki w tej kwestii i pracownia architektoniczna przystąpiła do wykonywania wizualizacji elewacji. Z architektem rozumiemy się i dogadujemy fantastycznie. Efekty naszych spotkań to liczne pomysły, których realizacji aż trudno się doczekać...
Dzisiaj odebrałam w końcu mapę do celów projektowych!!! Mała rzecz, a cieszy:) Trochę trwało jej sporządzenie, ale podobno nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło.
Kolejna załatwiona sprawa to złożony wniosek o warunki przytacza energii elektrycznej - tym zajął się mój Miszczu osobiście z samego rana! Prawdziwy zuch!
Oficjalnych warunków zabudowy ciągle brak, chociaż informowano nas w piśmie z 16 września, ze zgromadzono już wszystkie opinie zainteresowanych stron i, w razie braku naszych sprzeciwów, decyzja zostanie wydana po 7 dniach... - chyba trzeba będzie zadzwonić do urzędu gminy i się trochę przypomnieć!
Prawie wszystkie drobne gałązki na działce są już zebrane i popalone - dzięki za pomoc, mamo:) Pozostałe bale muszą jeszcze trochę zaczekać na uporządkowanie...
A oto stan działki po wycince drzew:
http://foto0.m.onet.pl/_m/c03a39fea0d478d75aec4ac52911a940,3,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto0.m.onet.pl/_m/c03a39fea0d478d75aec4ac52911a940,3,19,0.jpg
Zostawiliśmy pojedyncze sosny i brzózki pod lasem oraz od frontu działki, mocno przerzedzone, aby kiedyś wyrosły z nich piękne rozłożyste drzewa...
Przez Rybenka1719507382,
We wtorek w zeszłym tygodniu, wedle zapewnień projektanta, mieliśmy oglądać pierwsza koncepcje projektu. Telefon jednak milczał zarówno we wtorek jak i środę, a nasza cierpliwość "przeżywała" kryzys... W czwartek mój Miszczu zadzwonił po raz kolejny do projektanta w nieco bardziej bojowym nastroju. Ten akurat miał jakieś spotkanie i powiedział, ze oddzwoni za 15 min. W ciągu następnych kilku godzin telefon znowu milczał... Miszczu napisał wiec dluuuugiego maila, w którym podsumował (łagodnie rzecz ujmując) wszystkie nasze uwagi co do dotychczasowej "współpracy", a przede wszystkim słowności pana architekta... Wymiana korespondencji była bardzo burzliwa i trwała 2 dni... Nie wdając się w szczegóły, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, doszliśmy w końcu do porozumienia!!! Wyjaśniliśmy sobie, czemu wszystko się ślimaczy i jakie mamy oczekiwania względem siebie. Na dowód zaistnienia pozytywnych zmian, mogę w końcu ogłosić, ze kilka dni temu oglądaliśmy w końcu pierwsze efekty pracy nad koncepcja naszego przyszłego domku! Muszę przyznać, z wielka satysfakcja i zadowoleniem, ze jest super!!! Architekt uwzględnił wszystkie nasze uwagi i zachcianki, zaproponował również własne pomysły, z których z pewnością skorzystamy. Omówiliśmy już kilka rzeczy do poprawienia, jednak zmiany zapowiadają się na bardziej kosmetyczne niż zasadnicze! Rozważamy tez sposób ogrzewania domu. Na razie skłaniamy się ku pompie ciepła, ale może coś się jeszcze zmieni.
Kolejna dobra wiadomość to fakt odnalezienia mapy w ośrodku geodezji - przyznam szczerze, ze zaczęłam już snuć czarne wizje, co tu robić, jak mapa się nie znajdzie... interwencja przyjaciółki okazała się strzałem w 10 - A., wielkie dzięki:) Teraz czekam na mapę do celów projektowych.
Na koniec wspomnę jeszcze, ze zabraliśmy się w końcu za porządkowanie działki- a konkretnie chodzi o wycinkę drzew. Wczoraj cały dzień Miszczu i 2 innych panów walczyli pilami spalinowymi z zaroślami na naszej działce, a ja układałam stosy z pociętych gałęzi (żeby nie było, ze się obijałam:)) Dzisiaj do naszego grona dołączyła moja mama. Wszyscy wykonali kawal solidnej roboty - drzewa ścięte, a spora cześć gałęzi już spalona. Grubsze bale potniemy za tydzień na pieńki i wykorzystamy do palenia w piecu. Pogoda była fantastyczna... jejku , jak tam jest pięknie...
Zadanie na najbliższy tydzień to złożenie wniosku do ZE o warunki przyłącza energii elektrycznej - jest to ostatni do załatwienia dokument, który musimy dostarczyć architektowi.
Wkrótce tez mamy otrzymać ostateczna decyzje o warunkach zabudowy.
Przez Rybenka1719507382,
Dzisiaj zadzwonił geodeta, że nie uda mu się wykonać mapki na umówiony termin... W Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjno-Kartograficznej panuje bajzel - zgubili mapę, na której jest akurat nasza działka i szukają ją już 6 dni... na razie bez efektu...
Poza tym okazało się, całkiem przypadkiem, ze ten geodeta to brat mojej dobrej koleżanki!
Architekt na razie się nie odezwał - obiecał do środy zaproponować rzuty pomieszczeń, które w gruncie rzeczy już uzgodniliśmy.... zostały mu 2 dni i przyznam szczerze, ze jeśli się do tego czasu nie odezwie i nie zaprezentuje swojej dotychczasowej pracy, to poważnie zastanowię się nad zakończeniem współpracy... a może jestem w gorącej wodzie kąpana?? Wy tez czekaliście na swoje rzuty 4 tygodnie?? Jakoś to wszystko się wlecze, chociaż się nawet tak naprawdę nie zaczęło... chyba właśnie ogarnął mnie jesienny nastrój...
Przez Rybenka1719507382,
2 dni temu wybraliśmy się na działkę, aby zaznaczyć drzewa do wycinki. Zmieniła się też nieco koncepcja umiejscowienia domu. Po raz kolejny zaopatrzyliśmy się w mapkę, młotek, paliki, miarkę, farbę w sprayu i ruszyliśmy do dzieła. Niestety nie udało nam się odnaleźć wszystkich słupków geodezyjnych (mam nadzieje, ze nie będziemy musieli tyczyć granic działki, gdyż rok temu zrobił to poprzedni właściciel). Zdążyliśmy wyznaczyć (co prawda tylko orientacyjnie) prostokąt na dom, po czym zrobiło się ciemno... ach ta jesień. Przyznam szczerze, ze jestem przerażona, ile czasu może nam zająć rozprawienie się z tym laskiem... Strasznie ciężko poruszać się po tamtejszym terenie - spora powierzchnia, ograniczone pole widzenia- drzewa rosną bardzo gęsto, trawa i chwaściory ciągle wysokie, poza tym jakoś ostatnio sporo pada... Wędrowanie przez 2 godziny po naszych chaszczach zaowocowało wbiciem 4 palików, mokrymi butami i spodniami brudnymi po kolana. Drzew oczywiście nie zaznaczyliśmy. Podjęliśmy jednak decyzje, ze sami damy z nimi rade... na dowód tego własnoręcznie ścięłam jedno drzewko! (jakieś takie zeschnięte i chore było)
Wczoraj mieliśmy spotkanie z architektem i przyznam szczerze, ze jestem z niego umiarkowanie niezadowolona...tzn. jeszcze nic poważnego nie przeskrobał, ale spodziewałam się, ze w ciągu tych prawie 3 tyg od przekazania mu warunków zabudowy, na wczorajszym spotkaniu zobaczymy jakieś pierwsze propozycje rozkładu pomieszczeń. Tymczasem nasze spotkanie nic nowego nie wniosło, bo gadaliśmy o tym samym, co 2 miesiące temu. Projektant uzyskał osobiste potwierdzenie naszych oczekiwań i upewnił się, ze jesteśmy zdeterminowani do pracy nad projektem. Mam nadzieje jednak, ze on również wykaże w przyszłości więcej zaangażowania.
Zaczęliśmy tez szukać geodety do sporządzenia mapki do celów projektowych. Na razie mamy 2 oferty - za 1000 i 500pln (spora rozbieżność w cenie). Czekamy na pozostałe...
Przez Rybenka1719507382,
No dobra, hmmm..., powoli brzydnie mi już czekanie na te warunki zabudowy... Chce już działać - chałupę projektować, fotki wklejać (dokumentować postępy!), pisać, pisać, pisać... a tu klops, bo nie ma o czym!
W tym tygodniu mieliśmy otrzymać projekt decyzji WZ, ale... nie otrzymaliśmy.
Wydawać by się mogło, ze to czysta formalność i spokojnie bez tego można by zacząć prace nad projektem. Zapewne w większości przypadków tak właśnie jest, ale nie u nas... A wszystko przez, łagodnie rzecz ujmując, niemiłą panią z urzędu (lub bardziej dosadnie wredną i złośliwą babę), która nie raczy nas poinformować o tym, czy urbanista miał jakieś zastrzeżenia co do zgłoszonej przez nas szerokości elewacji frontowej... Musimy więc czekać na oficjalne pismo, bagatela, już chyba 6 tydzień.
Rozstrzał tego parametru w naszej okolicy jest ogromny - od kilku do prawie 40 metrów (38 ma pojedynczy, ale nieco bardziej oddalony dom), jednak średnia wynosi tylko 15 m (+/- ustawowe 20%). I właśnie tymi 15 metrami nas straszą w gminie!!! A nam się marzy takie 25m - domek w kształcie prostokąta, gdzie południowa (najszersza) elewacja jest zwrócona do lasu i słońca.
Czy rzeczywiście kryterium szerokości elewacji frontowej liczone według średniej jest takie superrestrykcyjne? My w to nie wierzymy i mamy nadzieje, ze będzie "po naszemu". Will see...
W tym roku na działce byliśmy 3 razy - na początku wiosny i kilka dni temu. Za pierwszym razem - z ciekawości, czy śnieg się szybko topi, czy woda nie stoi, gdzie bardziej sucho. Do drugiej wyprawy uzbroiliśmy się w 4 drewniane pale, młotek, miarkę i farbę w sprayu w kolorze pink:) Chcieliśmy mniej więcej wymierzyć i zaznaczyć, gdzie miałby stanąć dom oraz które drzewa należy wyciąć. Pierwsze zadanie poszło dosyć łatwo - , ale drugie się nie udało... bo jak tu zdecydować, które drzewka wyciąć, a które zostawić, skoro wszystkie są takie piękne!!! Poza tym ich liczba sprawia, ze trzeba poświęcić na te rozważania zdecydowanie więcej czasu niż wiosenne popołudnie...
Trzecia ( i dotychczas ostatnia) wyprawa odbyła się w środku lata, a zastany widok trochę mnie urzekł, a trochę przeraził. Zresztą zobaczcie sami. ( I w tym oto miejscu spróbuje wkleić pierwsze zdjęcia)
http://foto1.m.onet.pl/_m/06026bc2e5925678c75184127e2c6635,10,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto1.m.onet.pl/_m/06026bc2e5925678c75184127e2c6635,10,19,0.jpg
W niektórych miejscach trawa wybujała prawie po pas, a chwasty nawet nas przerosły, zaś w całym tym gąszczu podstępnie czają się klujące osty.
Przerzedzenie drzew i wyrównanie gruntu na działce to zadania do wykonania jeszcze w tym roku, podobnie jak ogrodzenie. Czy się uda? No cóż, plany nie organy i grac nie musza:)
Ale za to ta przestrzeń, ten zapach, śpiew ptaków, ten spokój i cisza wkoło...
Z ostania wizyta na naszych ziemskich włościach wiąże się jeszcze jedna historia. Mianowicie, poznaliśmy pierwszego sąsiada!
Jego domek mieści się w odległości ok 200m. Jest to starszy pan, ale za to wesoły i pełen krzepy! Maszerował sobie dziarsko z koszykiem w kierunku lasu w poszukiwaniu grzybów (oczywiście po naszej działce! - ta nieformalną dróżką, opisaną w poprzednim poście, którą chcemy zlikwidować)) Gdy zauważył nas, od razu zaczął wołać. Podeszliśmy bliżej, przywitaliśmy się, po czym pan ni z gruszki ni z pietruszki zarzucił nas pytaniami, czy gramy na jakichś instrumentach, czy lubimy śpiewać, zbierać lub jeść grzyby i czy wieczorem zrobimy sobie ognisko na naszej działce:eek:!!! Na pożegnanie chciał nas obdarować grzybami, a odchodząc, głęboko westchnął "życie to mój las", co strasznie nas rozbawiło na tyle, ze do tej pory z uśmieszkiem powtarzamy to zdanie:) Tamtego wieczoru ogniska nie było, ale kto wie, czy się jeszcze kiedyś nie przytrafi:)
We wstępie do naszego Dziennika chciałabym wszystkich zaglądających tu serdecznie powitać. :welcome:Dziennik będzie NASZ - czyli Rybki i Panicza (zwanego niekiedy Miszczem, Misiem lub Koteczkiem), jednak głównym redaktorem tego "dzieła" najprawdopodobniej pozostanie moja skromna osoba:rolleyes:. Mój kochany Miszczu z pewnością jeszcze się wykaże i zaznaczy swój udział w całym przedsięwzięciu w troszkę innych rolach, które zamierzam solidnie udokumentować.
Do dzieła więc!!!
Od paru ładnych tygodni, a możne i miesięcy, godzinami siedzę na necie przeglądając liczne watki budowlane, burzliwe dyskusje forumowiczów Muratora, zdjęcia wnętrz, okien, schodów, cegieł, dachówek, mebli i rożnych innych gadżetów z zasobów Google. Książki, podręczniki leża i pokrywają się kurzem (a egzamin tuz tuz!!!), ja tymczasem zapisuje "przydatne" linki, przyswajam nieznane mi dotąd terminy budowlane i zastanawiam się, jak to u nas będzie wszystko wyglądało... Na sama myśl o własnym domu na mojej twarzy pojawia się ogromny "banan", a oczy zaczynają błyszczeć jaśniej niż słońce:)
Chęć budowy domku jest - i to ogromna, a (co najważniejsze) pierwsze kroki do realizacji tej chęci również podjęte!
Mamy już zakupiona prześliczną działkę, położoną 8 km od granic miasta. Obecnie jest ona porośnięta trawa i chwastami po sam pas, spomiędzy których nieśmiało wystają młode sosny i nieliczne brzózki(samosiejka). Jednak już niedługo będzie to prawdziwy RAJ NA ZIEMI. Działka jest na lekkim wzniesieniu i graniczy z lasem państwowym dokładnie od południa (już wyobrażam sobie widok na ten las z salonu:). Bezpośrednich sąsiadów brak, chociaż w okolicy powstało już parę domów. Zakupu dokonaliśmy we wrześniu 2009 roku po dość intensywnych oraz niezwykle czasochłonnych i paliwożernych poszukiwaniach. Na początku 2010 roku dokupiliśmy jeszcze sąsiadujący wąski pasek ziemi - dzięki temu po ogrodzeniu działki nieformalna dróżka do lasu pomiędzy ziemia nasza i sąsiada (ta już po części ogrodzona) zostanie zlikwidowana, co da nam więcej prywatności z tylu domu.
Obecnie czekamy (już ponad miesiąc) na odpowiedz na wniosek o warunki zabudowy - jak tylko otrzymamy decyzje, przystępujemy do pracy nad projektem domu. Zdecydowaliśmy się na projekt indywidualny. Architekt już znaleziony i zaliczką hojnie obdarowany.
We wstępie do naszego Dziennika chciałabym wszystkich zaglądających tu serdecznie powitać. :welcome:Dziennik będzie NASZ - czyli Rybki i Panicza (zwanego niekiedy Miszczem, Misiem lub Koteczkiem), jednak głównym redaktorem tego "dzieła" najprawdopodobniej pozostanie moja skromna osoba:rolleyes:. Mój kochany Miszczu z pewnością jeszcze się wykaże i zaznaczy swój udział w całym przedsięwzięciu w troszkę innych rolach, które zamierzam solidnie udokumentować.
Do dzieła więc!!!
Od paru ładnych tygodni, a możne i miesięcy, godzinami siedzę na necie przeglądając liczne watki budowlane, burzliwe dyskusje forumowiczów Muratora, zdjęcia wnętrz, okien, schodów, cegieł, dachówek, mebli i rożnych innych gadżetów z zasobów Google. Książki, podręczniki leża i pokrywają się kurzem (a egzamin tuz tuz!!!), ja tymczasem zapisuje "przydatne" linki, przyswajam nieznane mi dotąd terminy budowlane i zastanawiam się, jak to u nas będzie wszystko wyglądało... Na sama myśl o własnym domu na mojej twarzy pojawia się ogromny "banan", a oczy zaczynają błyszczeć jaśniej niż słońce:)
Chęć budowy domku jest - i to ogromna, a (co najważniejsze) pierwsze kroki do realizacji tej chęci również podjęte!
Mamy już zakupiona prześliczną działkę, położoną 8 km od granic miasta. Obecnie jest ona porośnięta trawa i chwastami po sam pas, spomiędzy których nieśmiało wystają młode sosny i nieliczne brzózki(samosiejka). Jednak już niedługo będzie to prawdziwy RAJ NA ZIEMI. Działka jest na lekkim wzniesieniu i graniczy z lasem państwowym dokładnie od południa (już wyobrażam sobie widok na ten las z salonu:). Bezpośrednich sąsiadów brak, chociaż w okolicy powstało już parę domów. Zakupu dokonaliśmy we wrześniu 2009 roku po dość intensywnych oraz niezwykle czasochłonnych i paliwożernych poszukiwaniach. Na początku 2010 roku dokupiliśmy jeszcze sąsiadujący wąski pasek ziemi - dzięki temu po ogrodzeniu działki nieformalna dróżka do lasu pomiędzy ziemia nasza i sąsiada (ta już po części ogrodzona) zostanie zlikwidowana, co da nam więcej prywatności z tylu domu.
Obecnie czekamy (już ponad miesiąc) na odpowiedz na wniosek o warunki zabudowy - jak tylko otrzymamy decyzje, przystępujemy do pracy nad projektem domu. Zdecydowaliśmy się na projekt indywidualny. Architekt już znaleziony i zaliczką hojnie obdarowany.
We wstępie do naszego Dziennika chciałabym wszystkich zaglądających tu serdecznie powitać. :welcome:Dziennik będzie NASZ - czyli Rybki i Panicza (zwanego niekiedy Miszczem, Misiem lub Koteczkiem), jednak głównym redaktorem tego "dzieła" najprawdopodobniej pozostanie moja skromna osoba:rolleyes:. Mój kochany Miszczu z pewnością jeszcze się wykaże i zaznaczy swój udział w całym przedsięwzięciu w troszkę innych rolach, które zamierzam solidnie udokumentować.
Do dzieła więc!!!
Od paru ładnych tygodni, a możne i miesięcy, godzinami siedzę na necie przeglądając liczne watki budowlane, burzliwe dyskusje forumowiczów Muratora, zdjęcia wnętrz, okien, schodów, cegieł, dachówek, mebli i rożnych innych gadżetów z zasobów Google. Książki, podręczniki leża i pokrywają się kurzem (a egzamin tuz tuz!!!), ja tymczasem zapisuje "przydatne" linki, przyswajam nieznane mi dotąd terminy budowlane i zastanawiam się, jak to u nas będzie wszystko wyglądało... Na sama myśl o własnym domu na mojej twarzy pojawia się ogromny "banan", a oczy zaczynają błyszczeć jaśniej niż słońce:)
Chęć budowy domku jest - i to ogromna, a (co najważniejsze) pierwsze kroki do realizacji tej chęci również podjęte!
Mamy już zakupiona prześliczną działkę, położoną 8 km od granic miasta. Obecnie jest ona porośnięta trawa i chwastami po sam pas, spomiędzy których nieśmiało wystają młode sosny i nieliczne brzózki(samosiejka). Jednak już niedługo będzie to prawdziwy RAJ NA ZIEMI. Działka jest na lekkim wzniesieniu i graniczy z lasem państwowym dokładnie od południa (już wyobrażam sobie widok na ten las z salonu:). Bezpośrednich sąsiadów brak, chociaż w okolicy powstało już parę domów. Zakupu dokonaliśmy we wrześniu 2009 roku po dość intensywnych oraz niezwykle czasochłonnych i paliwożernych poszukiwaniach. Na początku 2010 roku dokupiliśmy jeszcze sąsiadujący wąski pasek ziemi - dzięki temu po ogrodzeniu działki nieformalna dróżka do lasu pomiędzy ziemia nasza i sąsiada (ta już po części ogrodzona) zostanie zlikwidowana, co da nam więcej prywatności z tylu domu.
Obecnie czekamy (już ponad miesiąc) na odpowiedz na wniosek o warunki zabudowy - jak tylko otrzymamy decyzje, przystępujemy do pracy nad projektem domu. Zdecydowaliśmy się na projekt indywidualny. Architekt już znaleziony i zaliczką hojnie obdarowany.
We wstępie do naszego Dziennika chciałabym wszystkich zaglądających tu serdecznie powitać. :welcome:Dziennik będzie NASZ - czyli Rybki i Panicza (zwanego niekiedy Miszczem, Misiem lub Koteczkiem), jednak głównym redaktorem tego "dzieła" najprawdopodobniej pozostanie moja skromna osoba:rolleyes:. Mój kochany Miszczu z pewnością jeszcze się wykaże i zaznaczy swój udział w całym przedsięwzięciu w troszkę innych rolach, które zamierzam solidnie udokumentować.
Do dzieła więc!!!
Od paru ładnych tygodni, a możne i miesięcy, godzinami siedzę na necie przeglądając liczne watki budowlane, burzliwe dyskusje forumowiczów Muratora, zdjęcia wnętrz, okien, schodów, cegieł, dachówek, mebli i rożnych innych gadżetów z zasobów Google. Książki, podręczniki leża i pokrywają się kurzem (a egzamin tuz tuz!!!), ja tymczasem zapisuje "przydatne" linki, przyswajam nieznane mi dotąd terminy budowlane i zastanawiam się, jak to u nas będzie wszystko wyglądało... Na sama myśl o własnym domu na mojej twarzy pojawia się ogromny "banan", a oczy zaczynają błyszczeć jaśniej niż słońce:)
Chęć budowy domku jest - i to ogromna, a (co najważniejsze) pierwsze kroki do realizacji tej chęci również podjęte!
Mamy już zakupiona prześliczną działkę, położoną 8 km od granic miasta. Obecnie jest ona porośnięta trawa i chwastami po sam pas, spomiędzy których nieśmiało wystają młode sosny i nieliczne brzózki(samosiejka). Jednak już niedługo będzie to prawdziwy RAJ NA ZIEMI. Działka jest na lekkim wzniesieniu i graniczy z lasem państwowym dokładnie od południa (już wyobrażam sobie widok na ten las z salonu:). Bezpośrednich sąsiadów brak, chociaż w okolicy powstało już parę domów. Zakupu dokonaliśmy we wrześniu 2009 roku po dość intensywnych oraz niezwykle czasochłonnych i paliwożernych poszukiwaniach. Na początku 2010 roku dokupiliśmy jeszcze sąsiadujący wąski pasek ziemi - dzięki temu po ogrodzeniu działki nieformalna dróżka do lasu pomiędzy ziemia nasza i sąsiada (ta już po części ogrodzona) zostanie zlikwidowana, co da nam więcej prywatności z tylu domu.
Obecnie czekamy (już ponad miesiąc) na odpowiedz na wniosek o warunki zabudowy - jak tylko otrzymamy decyzje, przystępujemy do pracy nad projektem domu. Zdecydowaliśmy się na projekt indywidualny. Architekt już znaleziony i zaliczką hojnie obdarowany.
We wstępie do naszego Dziennika chciałabym wszystkich zaglądających tu serdecznie powitać. :welcome:Dziennik będzie NASZ - czyli Rybki i Panicza (zwanego niekiedy Miszczem, Misiem lub Koteczkiem), jednak głównym redaktorem tego "dzieła" najprawdopodobniej pozostanie moja skromna osoba:rolleyes:. Mój kochany Miszczu z pewnością jeszcze się wykaże i zaznaczy swój udział w całym przedsięwzięciu w troszkę innych rolach, które zamierzam solidnie udokumentować.
Do dzieła więc!!!
Od paru ładnych tygodni, a możne i miesięcy, godzinami siedzę na necie przeglądając liczne watki budowlane, burzliwe dyskusje forumowiczów Muratora, zdjęcia wnętrz, okien, schodów, cegieł, dachówek, mebli i rożnych innych gadżetów z zasobów Google. Książki, podręczniki leża i pokrywają się kurzem (a egzamin tuz tuz!!!), ja tymczasem zapisuje "przydatne" linki, przyswajam nieznane mi dotąd terminy budowlane i zastanawiam się, jak to u nas będzie wszystko wyglądało... Na sama myśl o własnym domu na mojej twarzy pojawia się ogromny "banan", a oczy zaczynają błyszczeć jaśniej niż słońce:)
Chęć budowy domku jest - i to ogromna, a (co najważniejsze) pierwsze kroki do realizacji tej chęci również podjęte!
Mamy już zakupiona prześliczną działkę, położoną 8 km od granic miasta. Obecnie jest ona porośnięta trawa i chwastami po sam pas, spomiędzy których nieśmiało wystają młode sosny i nieliczne brzózki(samosiejka). Jednak już niedługo będzie to prawdziwy RAJ NA ZIEMI. Działka jest na lekkim wzniesieniu i graniczy z lasem państwowym dokładnie od południa (już wyobrażam sobie widok na ten las z salonu:). Bezpośrednich sąsiadów brak, chociaż w okolicy powstało już parę domów. Zakupu dokonaliśmy we wrześniu 2009 roku po dość intensywnych oraz niezwykle czasochłonnych i paliwożernych poszukiwaniach. Na początku 2010 roku dokupiliśmy jeszcze sąsiadujący wąski pasek ziemi - dzięki temu po ogrodzeniu działki nieformalna dróżka do lasu pomiędzy ziemia nasza i sąsiada (ta już po części ogrodzona) zostanie zlikwidowana, co da nam więcej prywatności z tylu domu.
Obecnie czekamy (już ponad miesiąc) na odpowiedz na wniosek o warunki zabudowy - jak tylko otrzymamy decyzje, przystępujemy do pracy nad projektem domu. Zdecydowaliśmy się na projekt indywidualny. Architekt już znaleziony i zaliczką hojnie obdarowany.