Nie ma to jak dom!!!
Wczoraj spędziłam w naszym domku dobre pół dnia. W sumie nie byłoby to nic dziwnego (wczesniej tez tam trochę przesiadywałam), ale tym razem było inaczej: po pierwsze byłam sama (no, pies był na podwórku), poza tym nie poszłam tam, żeby coś sprawdzić, uzgodnić, przesunąć, uprzątnąć, itp.
Wczoraj (chyba po raz pierwszy) mój dom służył mi jako DOM .
Pisałam wam o swoich planach, więc wiecie, że poszłam tam, żeby się uczyć. ALe nie wiecie, jak mi było dobrze
Rozpaliłam w kozie, troche sprzatnęłam ze "stołu", zrobiłam sobie kawę i zajęłam się nauką. Niestety chwila była taka podniosła, że ciężko było mi się skoncentrować. A to zaglądałam do pieca żeby popatrzeć jak się pali, a to mi sie przypomniało, że można podsypać Sadpalu, a to otworzyłam okno, żeby ściągnąć kawałek taśmy, który został, no i tak ciągle...
Ale nie powiem, coś tam mi w głowie zostało.
Potem pojawili się moi sąsiedzi, którzy przyszli obejrzeć swój domek (pies ujadał, więc wyszłam zobaczyć, co się dzieje), więc zaprosiliśmy się nawzajem - najpierw oni przyszli do mnie, potem ja do nich. Śmieszne to jest (te nasze wizyty), bo, jak już wcześniej pisałam, mamy bardzo podobne domki - w środku też. ALe jest jednak mnóstwo różnic, które sprawiają, że jednak domki sa inne. Tak więc większość komentarzy była w stylu: "O, ale u was jest....", "a my mamy...." i tak w kółko - fajnie - ciekawe, jak się domki bedą sprawdzać w "praniu".
Pooglądałam sobie nasz kolektor do pompy ciepła, wygląda całkiem imponująco I powiem wam, ze wcale mi się nie chciało wracać do mieszkania Mimo, ze w spartańskich warunkach, to bardzo dobrze się tam czułam - chociaz trochę przeraża mnie ta przestrzeń (ale to się pewnie zmieni, jak beda drzwi wewnętrzne). W każdym razie to jest dziwne uczucie - świadomość, że ten dom jest nasz
Niestety telefon mojego tynkarza nadal wyłączony. Poszukuję na gwałt jakiejś alternatywy I co robić z puszkami elektrycznymi? Czy ma je obsadzać elektryk, czy tynkarz? Jak u was było?