No tak... brak zdjęć jest wymówką, żeby nie pisać w dzienniku
A ja jestem tak zalatana organizowaniem materiałów i tego wszystkiego, że czasu naprawdę brakuje.
A na budowie się dzieje. Ściany fundamentowe skończone, pomalowane dysperbitem z zewnątrz - teraz malują w środku i przyklejają styropian.
Wzbogacił mi się przy okazji krajobraz - przybyło 7 wielkich gór piachu do zasypywania fundamentów. Jutro po południu przybywa Pan Koparkowy i zacznie się zabawa w piaskownicy
Od razu podam namiar na pana od piasku - strasznie długo szukałam jakiejś niezłej ceny, i wczoraj przez przypadek trafiłam - p. Andrzej Michalski 601 391 915
wyszło 200 zł za Tatrę (to jest chyba 10 m3), wcześniej krzyczeli po 250-300 zł lub 180 za mniejszy samochód. Piasek ok, bez gliny. Da się zagęścić.
A w ogóle moje myśli tak są zorientowane na budowę, że dziś podczas obiadu powiedziałam do młodszej córki - "jedz styropian!" (chodziło mi o kalafior).
Nie wiem, czy wszyscy macie takie problemy z dostawami /dostępnością materiałów - dziś po kolei przrabiałam - brak styropianu do fundamentów, kleju, Dysperbitu (a wszystko było wcześniej zamówione i miało być raniutko na budowie). W końcu dostawa przyjechała, ale bez Dysperbitu, więc z panem Wieśkiem pojechaliśmy do jednej z pobliskiej hurtowni (tam tez już się kończył, ale wystarczyło dla nas).
W międzyczasie telefon z budowy - pan Władek rozwalił sobie rękę o zbrojenie (startery) pod słupy tarasowe. Po drodze wstąpiliśmy do apteki i wyposażeni w mały niezbędnik przybyliśmy na pomoc - opatrunek zrobiony, wszystko ok. Pacjent przeżył
Opieprzyłam przy okazji, że nie mają podręcznej apteczki (teraz już mają ).
pan Władek kończył murowanie tarasu, a już pan Wiesiek popędzał, żeby przycinał styropian. Cóż, lekko nie ma
Aha, wiedziałam, że wszyscy mówią, że na etapie fundamentów domek wygląda mizernie, ale teraz doświadczam tego na własnej skórze. Wczoraj mój mąż uparł się, że musimy zrobić pomiary, bo z pewnością jest coś nie tak z wymiarami domu. Oczywiście wszystko się zgadza - chyba nawet co do centymetra (zmierzyliśmy salon i pokój obok, w którym, jak stwierdził mój mąż zmieści się tylko łóżeczko naszej młodszej córki )
Rozpisałam się potwornie, mam nadzieję, że nie przynudzam za bardzo w razie czego przeskakujcie do kolejnego postu
I jeszcze jedno na koniec - koszty transportu mnie zabiją (chodzi mi o silikaty). A tu trzeba w końcu je kupić. no nic, czekam jeszcze na tel. od sprzedawcy, i czas zamawiać.