Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    37
  • komentarzy
    15
  • odsłon
    69

Entries in this blog

Ania_1983

Skończone tynki

 

Coś ciężko mi net chodzi i nie bardzo mi się chcą załadować zdjęcia, żeby były takie duże w tekście więc wrzucam tradycyjnie, bo już dawno obiecałam zdjęcia z tynkami.

 

W kolejności 1. Łazienka górna, 2. Kawałek salonu z wejściem do kuchni i jadalni, 3. wiatrołap, 4. dolna łazienka, 5. malutka garderoba.

 

 

Dzisiaj na budowie pracowała ekipa od CO. Zrobili wszystko oprócz podłogówki tzn. zamontowali szafki i rozprowadzili rury do grzejników ryjąc tym samym piękne, równe korytka w naszych nowiutkich tynkach i tworząc siatkę grubych, czerwonych rur a podłogówkę rozłożą w poniedziałek. Potem zostanie już tylko powiesić i podłączyć kaloryfery.

 

 

Pod koniec tygodnia mają być zalane posadzki więc panowie się spieszą. Grzejników na razie nie kupujemy. Poczekamy na drzwi wejściowe i na podłączenie gazu, który w skrzynce już jest, ale żeby go wprowadzić na budynek jeszcze trochę formalności przed nami.

 

 

Drewniane drzwi wejściowe wyceniono nam na 3500zł z montażem. Jeszcze nie zamówiliśmy, bo czekamy na wylewki, żeby sprawdzić jakie wymiary będzie miał ostatecznie otwór, bo póki co jest wysoki na 214cm i te 4 nadprogramowe cm podnoszą nam cenę drzwi o 250zł

 

 

Zamówiliśmy też już sobie speca od płytek- będziemy pierwszymi wiosennymi klientami. Ostatnio byliśmy w sklepie z płytkami i już wiem, że zdecydowanie się na konkretny model będzie b. trudne. Tyle ślicznych wzorów, a jak zaczynam sobie wyobrażać łazienkę to czuję jakąś przygniatającą odpowiedzialność- że moje wyobrażenia nie będą tak piękne w rzeczywistości... Takie tam dzisiaj czarnowidztwo mam..

 

 

I z nowości- dostałam wycenę mebli kuchennych od firmy spod Siemiatycz- 16tyś. ale wiem, że cena nie jest ostateczna, bo np. za szuflady bym musiała jeszcze dopłacać. W BRW wycenili mi wiosną tego roku na 21tyś, ale mieli promocję i jak bym wtedy zamawiała zapłaciłabym 15tyś. Ciekawe czy tej wiosny też takowa będzie:confused: Mam jeszcze telefon do gościa, który robił kuchnię u sąsiada, ale wydaje mi się, że będzie najdroższy, bo u sąsiada jest ok. 8m zabudowy i zapłacił 18tyś, a u nas będzie 3,15m szafki górne i dolne, potem ok. 6m tylko szafki dolne i zabudowa lodówki, piekarnika itp o wymiarach 1,8m na 2m wysokości. Czyli wychodzi jakieś 11m bieżących... Chcemy lakierowane fronty w kolorze wanilii i oliwki, a blat do tego czarny- żałuję, że nie możemy sobie pozwolić na blat z konglomeratu z drobinkami czegoś co się błyszczy jak srebro (ma taki chyba Nefer u siebie, a ja widziałam w BRW)

 

 

Jak to pięknie będzie jak się już wprowadzimy.... Chyba się rozmarzyłam...

 

I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiaj moje sprawozdanie.

 

 

PS: Mój Małżonek rozkłada jeszcze w tej chwili styropian na podłogach

Ania_1983

 

Czy oglądaliście film Chłopaki nie płaczą? Wczoraj poczułam się jakbym była przy kręceniu ostatnich scen- ale od początku.

 

Ok. 8:30 usłyszałam, że chyba coś się dzieje przed naszym domem, a że Mała dopiero wstała i jeść chciała, to wykluczone było wyjście z domu, a od Mamy z okien nie widać drogi przed naszą budową, zadzwoniłam do Męża, on do tynkarzy i się dowiedziałam, że ekipa od gazu jest. Nakarmiłam Małą i w te pędy na dwór- co z tego, że padało- wózek pod folię, ja kaptur i jazda do gazowników. Jak doszłam, zdążyłam zobaczyć tylko tył ich samochodu i ekipa oddaliła się w bliżej nieznanym kierunku. Zostawili mini koparkę i rury na poboczu- myślę sobie- jak pojechali to i wrócą i zaczęłam spacerować po ulicy. Po jakichś 10 min. wrócili, ale nie wysiadali z auta, więc podeszłam i mówię, że jestem właścicielką- ich miny potwierdziły, że ta informacja nie była im do niczego potrzebna. Ekipa to trzech chłopaków, najstarszy mógł mieć ze 28lat, najmłodszy pewnie z 20. Poszłam dalej spacerować, bo jedli śniadanie, w międzyczasie zadzwoniłam do Męża i dostałam zestaw pytań do zadania im, ale nie chciałam przeszkadzać w śniadaniu więc pomyślałam, że zajrzę do tynkarzy. Wróciłam, przechodzę obok samochodu gazowników i co czuję??? NAJPRAWDZIWSZE ZIOŁO...

 

Wyszłam z budowy i stwierdziłam, że 40 minut na śniadanie to chyba wystarczająco długo i poszłam zapytać ile się im zejdzie i zadać Mężowe pytrania. Podeszłam do auta i widok jaki zastałam omal nie powalił mnie na kolana- siedzieli we trzech jak zblazowani, dwóch prawie spało, opierali się o siebie nawzajem, jak powiedziąłam "przepraszam chciałabym zadać kilka pytań" szybka się otworzyła szerzej a kierowca wyglądał jakby duchem był zupełnie gdzie indziej- oczy zamglone, wyraz twarzy rozanielony... :jawdrop:Pomyślałam "jest nieźle" i skojarzyło mi się to wszystko z ostatnimi scenami filmu "Chłopaki nie płaczą: gdy jadący autem do bunkrów pod Warszawą ratować Maćka Sztura budzą się zjarani nad morzem i mówią "bunkrów nie ma ale też jest z....e" Nasza ekipa od gazu wyglądała IDENTYCZNIE:rotfl:

 

W końcu okazało się, że czekają na ludzi, którzy mają zrobić przecisk pod asfaltem, w międzyczasie przyjechał ich szef, wzięli się do roboty i wszystko dobrze się skończyło- wybuchu nie spowodowali:lol2:.

 

Mamy przyłącze gazowe:wave:

 

 

Teraz łapiemy człowieka, który zrobi nam projekt instalacji na działce i w domu (mogliśmy zlecić to temu co robił przyłącze, ale z różnych względów się to nie udało i trzeba zlecić to innej osobie) aby złożyć papiery i czekać na pozwolenie...

 

 

Tynkarze skończyli- wiem, bo przyszedł do mnie gość po kasę, na budowie jeszcze nie byłam- pada i jakoś nie widzi mi się z córą taplać w błotku Mąż był wczoraj- dzisiaj zabierali swoje graty i jakieś kosmetyczne poprawki robili. Wrócą jeszcze, bo zabrali naszą łopatę i będą jechali ją zwrócić więc jakby coś nam nie pasowało to jeszcze poprawią. Wyszło 670m2... Robocizna kosztowała nas 10900zł (16zł za m2 tynku kwarcowego+ jakieś dodatki za obrobienie okien dachowych). Ile materiał nie wiem- będę wpisywała FV do zestawienia to policzę i napiszę.

 

 

Pozdrwiam serdecznie ekipę montażystów gazowo- wodno-kanalizacyjnych z Halinowa pod W-wą

Ania_1983

Czekając na gaz...

 

W ubiegłym tygodniu zadzwonili do mnie z gazowni, że na dzisiaj zaplanowali u nas zrobienie przyłącza:wave:

 

Termin superancki bo moja druga połowa wzięła na dzisiaj urlop aby pojechać z córą na USG bioderek. Na szybko trzeba było szukać skrzynki do licznika, bo wszędzie mieli brązowe, a beżowych brak. Zadzwoniłam tu i tam i w końcu znalazłam w takim kolorze jak chcieliśmy- 360zł poszło...

 

Instalatorów mieliśmy spodziewać się 8- 8:30. Od 7:45 siedzieliśmy jak na szpilkach wypatrując i nasłuchując czy nie jedzie już sprzęt ciężki, mijały kolejne minuty i nic... W końcu zadzwoniliśmy do pana, który dzwonił do mnie w zeszłym tygodniu i okazało się, że montaż jest przełożony na jutro... Jakże nam przyjemnie, że ktokolwiek raczył nas o tym poinformować...

 

Aby nie zmarnować dnia pojechaliśmy do firmy z której będziemy brali grzejniki i piec i co nieco ustaliliśmy. Oddaję pod grzejniki dwie ścianki dzielące salon z kuchnią i w korytarzu- kombinowaliśmy jak tu ogrzać salon, jadalnię i korytarz i bez kanałowych grzejników ciężko jakoś było coś wymyślić, a kanałowych jednak nie chcemy i był problem. W międzyczasie pojawiła się propozycja jakichś ozdobnych grzejników i bardzo spodobał mi się Inventio z Instal Projekt (taki z kwiatkami), ale w końcu stwierdziłam, że jak za dwa lata znudzi mi się grzejnik w kwiaty to będzie kiepsko wydane kilka tyś zł... Zamiast tego kupię sobie coś innego na ściany, co będę mogła łatwo zdjąć i wymienić jak mi się znudzi

 

Grzejniki będą firmy Kermi, a piec Saunier Duval Isotwin Condens.

 

Jutro zamawiam drzwi wejściowe (drewniane)- czas oczekiwania 6 tygodni...

 

Będą takie jak na zdjęciu poniżej.

 

Gość od CO powiedział, żebyśmy sobie alarm założyli, bo podobno zdarzają się kradzieże- nawet rurki od CO potrafią demontować- wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego, że w naszej spokojnej, zaludnionej bądź co bądź okolicy okradają nowe budynki. Ale coś w tym musi być bo mamy dwóch znajomych, których żony z dziećmi mieszkają jeszcze u teściów, a oni nocują w nowych domach na prowizorycznych łóżkach pilnując tego co już jest, a wcale nie budowali domów na odludziu... Co za czasy...

 

Mała śpi a ja idę szukać inspiracji łazienkowo- salonowych.

Ania_1983

Tynków kawałek

 

Kilka zdjęć tynków- robione wieczorem więc średniej jakości- najbardziej podoba mi się jak na razie obróbka okna nad klatką schodową. W domu zrobiło się po domowemu i jaśniej, a pomieszczenia zyskują nowy wygląd i wydają się być większe niż jak były jeszcze z cegły...:)

 

Na ostatnim zdjęciu halogen oświetlający wieczorami betoniarki- jest tak mocny, że łunę widać z b.b.b. daleka, a u sąsiadów naprzeciwko na działkach można spokojnie książki czytać- co niektórzy pytają czy ekipa w ogóle jeździ do domu

Ania_1983

 

To, że nie było mnie prawie 3 miesiące nie oznacza, że na budowie nic się nie dzieje. Prace idą do przodu, a mnie od komputera odwiodła najmłodsza lokatorka naszego Bożydara- ma na imię Agata, ur. się 20 sierpnia i od samego początku zaczęła się "wtrącać" w sprawy budowy- 19 sierpnia byliśmy umówieni na montaż okien więc zebraliśmy się w przeddzień i przyjechaliśmy aby wszystkiego dopilnować, ale na montażu nie byliśmy bo córa zaczęła się od rana pchać na świat i musieliśmy w trybie pilnym wracać do W-wy;)

 

Okna wstawiły się bez naszej obecności:D

 

Elektryk skończył instalację- czekamy na podłączenie prądu- ciekawe ile jeszcze- mija już pół roku od złożenia podania...

 

Zrobiona jest też instalacja wod- kan i zamontowane geberity ( z czego się bardzo cieszę, bo mój Mąż był na początku przeciwny i snuł przerażające wizje demolki łazienek w razie awarii:rotfl:)

 

Przedwczoraj weszła ekipa od tynków- 10 osób- i pracują jak mróweczki od 7:30 do 20:jawdrop: Prawie wszystko jest już zrobione na szaro, jutro zaczynają docierać kwarcem czy jak to się tam mówi... Jak poszłam na budowę to prawie w każdym pomieszczeniu był człowiek

 

Jeśli skończą do przyszłego piątku ( a na to się zapowiada) to w sobotę wchodzi znów hydraulik, tym razem z instalację CO, a po nim mamy umówione zalewanie posadzek jeśli tylko nie wyskoczy zima znienacka :)

 

Byliśmy wczoraj w sprawie pieca i kaloryferów- zastanawiamy się czy wziąć od razu zestaw piec (kondensat) dwufunkcyjny z solarami z firmy ACV czy na razie sam piec z Saunier Duvala- zobaczymy ile nas wyniosą kaloryfery. Największy problem jest z salonem i jadalnią, bo po naszych przeróbkach są to dwa połączone pomieszczenia z oknami tylko balkonowymi, i dwiema wolnymi większymi ścianami, których za nic w świecie nie chcę szpecić. Najpierw myśleliśmy o kanałowych, ale względy higieniczne zwyciężyły, teraz myślimy o trzech kaloryferach 1,8m wysokich a 60cm szerokich, które by się dało po bokach okien, ale w zimie pewnie musiałabym zdejmować zasłonki, żeby grzały, a ja lubię i zasłonki i firanki i ciepło w domu też...

 

Czasem czuję się jak bohaterka antycznego dramatu :bash:i marzę o większym ociepleniu klimatu- nie trzeba by było w ogóle kaloryferów...

 

Postaram się zmobilizować drugą połowicę, żeby zrobił aktualne zdjęcia i jak tylko Mała Głodomorra pozwoli wrzucę dzisiaj wieczorem co nieco

Ania_1983

Ekipa dopilnowana

 

Wrócili murarze, żeby ocieplić poziomą część stropu i tak jak pisałam wcześniej tym razem bardzo często byłam na budowie i dopytywałam czy przebili wentylację, sprawdzałam czy załatali dziury w kominach, które zrobili gdy wpadły im dwie kielnie na górze a wydobywali je oczywiście na dole, ogólnie kręciłam się bardzo i efekt był taki, że chyba mieli mnie już dosyć i sprężali się jak nigdy:D Zrobili wszystko to o czym zapomnieli ostatnim razem i pozostało się tylko jutro z nimi rozliczyć i adios amigos

 

Dodatkowo mieli jeszcze wytynkować sufit i kawałki ścian przy wejściu w garażu, żeby można było zamontować bramę garażową- bez tego nie daliby nam gwarancji- bardzo ładnie im wyszło, ale nie zdążyłam zdjęć jeszcze zrobić.

 

Na strychu już mogę robić sobie składzik naszych nieużywanych sprzętów:)

 

Pan od okien był w sobotę i powiedział, że 3-4 tygodnie i będą obsadzone. Okna będą z firmy "MS pomorska fabryka okien", a rodzaj to MSline PCV, trzyszybowe, kolor złoty dąb obustronnie. Już nie mogę się doczekać jak przyjadą bo dom się zrobi już taki bardziej kompletny:)

 

Nordea przelała dzisiaj kasę- mieli to zrobić wczoraj, ale podejrzewam, że poczekali sobie jeszcze jeden dzień i troszkę CHF osłabł więc lepiej na tym wyszli :/

 

Byliśmy też ustalić datę przyłączenia nam wody i kanalizacji i pojawił się mały problem- studzienki są tak usytuowane, że będzie kłopot z doprowadzeniem gazu, bo żadne instalacje nie mogą się przecinać i ciężko będzie je pogodzić- jutro idziemy do KierBuda, który jest też naszym projektantem, żeby go zapytać jak on sobie to wyobraża- na mapkach wrysował nam tylko wodę i kanalizację twierdząc, ze gaz się dorobi później i teraz się zastanawiam czy po prostu nie chciało mu się myśleć jak doprowadzić wszystko do budynku, żeby było dobrze. Musimy się spieszyć bo za tydzień w sobotę wchodzi hydraulik i dobrze gdyby przyłącze już było- na szczęście w naszym miasteczku nie trzeba czekać na przyłączenie tygodniami- myślę, że jak wyjaśni się sprawa gazu to 2-3 dni i woda z kanalizacją będą doprowadzone...

 

Co do grzejników kanałowych to podjęliśmy decyzję, że ich nie robimy. Mamy obok okna w salonie dwie ścianki ok. 1,20 szerokości i damy tam takie węższe a wysokie na 180cm kaloryfery- powinno być chyba ok:)

 

Jutro dalszy ciąg elektryki- przez burze naszego speca zatrzymali w pracy i nie dotarł jak zamierzał w czwartek.

 

Na dzisiaj to chyba tyle wiadomości

Ania_1983

Zmagania z bankiem

 

Czytałam kiedyś na jakimś forum, że Nordea, w której wzięliśmy kredyt opóźnia bardzo wypłaty kolejnych transz, ale jakoś nie chciało mi się w to wierzyć dopóki sami nie złożyliśmy pod koniec czerwca podania o wypłatę drugiej transzy... Niby wszystko miało być ok. Wg kosztorysu transzę wykorzystaliśmy w całości, nawet trochę dorzucając ze swoich, podanie złożyliśmy więc co mogło by pójść nie tak... Jakież było nasz zdziwienie gdy zadzwoniono do nas z banku i powiedziano, że mamy niezainwestowane 8000zł i nie mogą wypłacić nam drugiej transzy... Nie muszę pisać co sobie wtedy pomyślałam:p

 

Dostałam na maila dokumenty jakie bank otrzymał od rzeczoznawcy, który wizytował naszą budowę, rzuciłam się na nie niemalże z pazurami, poczytałam, przeanalizowałam i co??? Okazało się, że rzeczoznawca zgodnie ze stanem faktycznym nie wpisał do karty kontroli okien jakie mamy zamówione, zapłaciliśmy już 90% ceny, mamy umowę na ich zamontowanie i FV na kwotę jaką już w nie włożyliśmy, ale faktycznie NIE MA ich na budowie... I nie byłoby w tym nic dziwnego i wcale bym się nie bulwersowała gdyby nie fakt, że zakup owych teoretycznie nieistniejących okien został przez bank uznany przy składaniu wniosku kredytowego i wliczony w nasz wkład na dzień podpisania umowy...

 

Stan wg rzeczoznawcy był taki, że nie mamy zainwestowanych 8000zł, a stan faktyczny to 10000zł nad program wydanych z naszej kieszeni... Niestety nijak nie dało się przekonać bankowców, że okna są już prawie na budynku. Okien nie ma i już...

 

Na szczęście weszła nam ekipa od pokrycia dachu, na jeszcze większe szczęście coś tam na koncie własnego mamy i mogliśmy zapłacić część z własnej kieszeni;) Napisaliśmy znów podanie, przyjechał kolejny raz rzeczoznawca ( miał być max w 3 dni, a przybył po 8, ale o tym nawet mi się nie chce wspominać) i bank jest już zadowolony- mamy inwestycję na poziomie 20kPLN wyższym niż mieć powinniśmy w momencie uruchamiania drugiej transzy. Jutro ma być kasa... CHF wysoko więc dla nas na razie dobrze- jak zaczniemy spłacać to wtedy kurs może spadać:)

Ania_1983

 

14.07 przybył do nas elektryk i rozpoczął pracę przy instalacji- oczywiście wcześniej z Mężem pobiegaliśmy po budynku i zaznaczaliśmy gdzie chcemy mieć kontakty, gniazdka, źródła światła itp. Ciekawe ile razy przy wykańczaniu będziemy się klęli za takie a nie inne ich umiejscowienie;) Niby wizję ogólna prawie wszystkich pomieszczeń mam, ale kobieta jak wiadomo zmienną jest:D

 

Kusiło mnie, żeby zrobić kontakty na wysokości ok. 1m, ale chyba odwagi zabrakło- czytałam, że to bardzo praktyczne, ale nie miałam gdzie zobaczyć na własne oczy i zostało standardowo- 130cm.

 

Po przebrnięciu przez ładnych kilkadziesiąt stron wątku "Czego w urządzaniu domu nie zrobilibyście ponownie" wiedzieliśmy, że ma być dużo gniazdek, że robimy gniazdka na zewnątrz domu- jedno na balkonie od strony ulicy aby było do lampek choinkowych, drugie przy wejściu, trzecie na tarasie od strony ogrodu i że wyłączniki schodowe nie tylko na schodach to dobre rozwiązanie (będą na schodach, w salonie, żeby wychodząc na taras można było wyłączyć światło i w kuchni, żeby idąc do jadalni albo do salonu z jadalni nie trzeba było wracać się do włącznika w kuchni)

 

Elektryk jak na razie sprawdza się w 100%. Oprócz tego, że doradzał nam gdy mieliśmy wątpliwości gdzie zrobić niektóre gniazdka, to zaproponował, że wypuści nam mocniejszy kabel w kuchni jak byśmy kiedyś chcieli zrezygnować z gazu na rzecz indukcji i w łazience, jakbyśmy jednak zamarzyli o wannie z hydromasażem, żeby wtedy nie pruć ścian:)Co prawda robi trochę w kratkę, bo pracuje w energetyce i czasem ma dyżur nocny, czasem idzie na dzień, ale akurat to nas nie martwi, bo jak już przyjeżdża to naprawdę robi to solidnie.

 

Poniżej zdjęcia jego dotychczasowych dokonań.

 

1. Widok z kuchni na schody w salonie

 

2. Ściana w salonie

 

3. Widok z jadalni na ścianę w kuchni i salon. W tej wnęce będzie zabudowana lodówka, piekarnik i mikrofala

 

4. Widok z jadalni na kuchnię

 

5. Widok z wejścia na taras na salon i korytarz do wyjścia- po prawej stronie ściana kuchni

 

Swoją drogą muszę poczytać jak zamieszczać zdjęcia z opisem w większych rozmiarach w tekście- a może ktoś coś podpowie niezorientowanej forumowiczce?

Ania_1983

Zielonym do góry ;)

 

Doczekaliśmy się w końcu poprawy pogody i dach między jedną a drugą ulewą został położony. Trochę się zeszło, ale najważniejsze, że skończył się czas powodzi na budowie:D

 

Nie obyło się oczywiście bez niespodzianek- najpierw okazało się, że coś jest nie tak z zamówieniem kratek wentylacyjnych- chcieliśmy mieć zielone, bo kominy będą w kolorze elewacji i ani powszechnie dostępne brązowe ani białe nie pasowały mi do ogólnej koncepcji- w firmie z której braliśmy materiał na dach powiedzieli, że nie ma problemu- zamówią i będą za jakieś 3-4dni. Minęło 2 tygodnie i po kratkach ani śladu- zaczęliśmy się bardziej interesować tematem bo czas naglił i otrzymaliśmy informację, że kratki jakaś firma musi przemalować na zielono, bo nie mają takich w standardzie- pomyśleliśmy- chcą- niech malują. Minął kolejny tydzień pokrętnego tłumaczenia pani ze sklepu i okazało się, że nie są w ogóle jeszcze zamówione:mad: Mało tego- coś nas tknęło i dopytaliśmy o ich cenę- wcześniej nikt nie mówił, że może być niestandardowa- i... jedna miała nas kosztować bagatela 43zł (potrzebowaliśmy 12...) Podziękowaliśmy pani serdecznie za takie kratki i zaczęliśmy szukać na własną rękę- zainteresowanych uprzejmie informuję, że zdobycie kratek wentylacyjnych do kominów w kolorze zielonym jest praktycznie niemożliwe- obdzwoniłam kilku producentów, szukałam na necie i nic... W końcu zdecydowaliśmy, że bierzemy w kolorze beżowym- w sklepie z materiałami budowlanymi w naszej miejscowości zaoferowali ich sprowadzenie w ciągu 1-2 tyg. Zajęło im to niecały tydzień- koszt- 9zł sztuka:)

 

Potem okazało się, że jest również problem z włazem dachowym, który zamówiliśmy w kwietniu... Pani nie miała chyba czasu go zamówić i też go od razu nie było, ale na szczęście udało się im go sprowadzić zanim był potrzebny. Przy włazie już nie wytrzymałam i powiedziałam pani ze sklepu co myślę o jej organizacji pracy:P

 

Na koniec zabrakło 10cm rynny (ale to już nasza wina, bo zamówiliśmy rynnę przed zrobieniem więźby i cieśla trochę wystawił dach dalej niż było w projekcie i nie sprawdziliśmy dokładnych wymiarów) ... Zamówić musieliśmy dwa metry, żeby można ją było poprawnie zamontować i teraz czeka aż ekipa znajdzie chwilkę aby ją dołożyć.

 

Ogólnie dach jak dach- jak patrzę na niego to cieszę się, że nie wzięliśmy koloru miedzianego, który na początku siedział nam w głowie, a teraz sobie myślę, że nie pasowałby do niczego...

 

Dom zielonym do góry poniżej

Ania_1983

Ciągle pada...

 

Pogoda wstrzymuje nam prace na budowie:evil:

 

W zeszłym tygodniu miało się rozpocząć pokrywanie dachu, ale ekipa zdążyła tylko rozstawić dwa rusztowania i rozpadało się na dobre... I pada tak sobie do dnia dzisiejszego:evil:

 

Siła wyższa, ale irytujące to jest...

 

Wcześniej murarze dokończyli szczyty, ocieplili skosy i wymurowali do końca kominy- teraz jeszcze zostało ocieplenie płaskiej części drugiego stropu, ale póki co mamy tam korytka z wodą i o żadnym ocieplaniu nie może być mowy.

 

Co do ekipy to zdążyli mnie na koniec zdenerwować- zostało im kilka dupereli do zrobienia- góra 1,5 dnia u nas, a zabierali się do tego jak pies do jeża ciągle przekładając terminy. Mieli ocieplić i zaciągnąć dwa razy klejem kominy, podmurować na właściwy wymiar okna, dołożyć betonu tam gdzie nie dotarł przy zalewaniu stropu (dwa bardzo małe miejsca), zamurować dziurę w kominie, przez którą wyjmowali kielnię gdy im wpadła do komina i zamurować dwa otwory po źle wstawionych szybach wentylacyjnych. Przyjechali w czwartek (chociaż mieli być w poniedziałek) i wzięli się do pracy- poszłam dopytać czy pamiętają co mają zrobić, uzyskałam oczywiście odpowiedź twierdzącą i pojechałam na zakupy. Przyjechałam po jakiejś godzinie, po ekipie ani śladu więc poszłam zobaczyć co zrobili łudząc się, że zrobione jest wszystko- zapomnieli zamurować dziury w kominie i szybów wentylacyjnych, beton dołożyli, ale tylko od wewnątrz- z zewnątrz pewnie nie chciało im się rozkładać rusztowania...

 

Przyjdą ocieplić strop to nie ruszę się z budowy na krok;)

 

W piątek był elektryk i umówieni jesteśmy na drugą połowę lipca na rozprowadzenie instalacji- mamy tydzień na ustalenie wszystkich kontaktów, gniazdek, źródeł światła itp...

 

Poniżej zdjęcia budynku z kominami i szczytami

Ania_1983

Więźba gotowa

 

W piątek cieśle skończyli stawiać konstrukcję dachu. W sumie byli u nas 14 godzin (6 w czwartek i 8 w piątek) i naprawdę byłam w szoku, że poszło im tak szybko- jeden gość z którym rozmawialiśmy powiedział, że zejdzie mu się 4-5 dni:eek: Nie wiem co on by robił tyle czasu... Ekipa była naprawdę solidna- wszystko podocinane co do mm, żadnych dziur, prześwitów itp. Drewna wystarczyło i nie musieliśmy nic dokupować- co prawda koło okien dachowych trzeba było dać gęściej skrócone krokwie, ale wszystko się udało i od piątku nasz bunkier przypomina już coraz bardziej dom:)

 

We wtorek wracają murarze aby murować szczyty i kominy- nie będą klinkierowe tylko z cegły a potem wykończone tak jak cała elewacja. Nie znoszę klinkieru i absolutnie nie chciałam mieć go na kominach więc będą gładziutkie:) Murarze ocieplą też skosy- 12cm styropian i na skosach siatka i klej, a na płaskiej powierzchni stropu dodatkowo 4-5cm wylewki.

 

W następnym tygodniu wchodzi ekipa od pokrycia dachu. Udało się wynegocjować 18zł za m2. Tańsza ekipa chciała 2zł mniej, ale nie widzieliśmy jak pracują (polecał ich murarz, ale to nie on będzie mieszkał pod nim przez najbliższe lata) więc wolimy zapłacić trochę więcej, ale nasz dach powierzyć w ręce sprawdzonej ekipy;)

 

Wczoraj też mieliśmy najazd hydraulików.

 

Jeden bierze zapłatę od punktu i od m2 podłogówki, a drugi chce nam zrobić wycenę całości. Musimy policzyć ile mniej więcej wyjdzie u tego pierwszego i porównać. Zaczęliśmy się zastanawiać czy w salonie i jadalni na pewno robić grzejniki kanałowe- pomieszczenia są ze sobą połączone i mają podwójne i potrójne okno balkonowe z wyjściem na taras- poczytamy trochę o takich grzejnikach i trzeba będzie podjąć jakaś decyzję, bo bardzo by tam pasowały, ale nie wiem jak z ich funkcjonalnością...

 

To chyba tyle jak na razie:)

 

CDN....

Ania_1983

 

W sobotę przywieźli nam drewno na dach:)

 

Murłata 14x14cm 8,20m- 4szt Płatew 12x16cm 8,40m- 4szt 4,00m- 1szt Krokiew 7x16cm 8,00m- 40szt

 

Dzisiaj przybyli cieśle i zabrali się do pracy- co prawda krótki to był dzień, bo o 14 musieli jechać, ale ekipa wydaje się być ok. Widać, że cieszy ich to co robią i się im chce...

 

Dzisiaj przykręcili murłaty, naszykowali krokwie na jutro, docięli je i porozkładali naokoło aby mieć je "pod ręką".

 

W optymistycznej wersji jutro konstrukcja będzie stała- w wersji dłuższej, ale też optymistycznej skończą w sobotę.

 

Jutro też okaże się, czy nie będziemy musieli dokupić dwóch krokwi- zmienialiśmy wnętrza poddasza i zmienił się również rozstaw okien, a cieśla wyliczał krokwie z oryginalnego projektu. Teraz sytuacja przedstawia się tak, że jak z jednej strony krokiew jest ok, to z drugiej wychodzi w kominie, a jak od strony kominów jest ok, to wychodzi, że z drugiej strony powinna być w oknie nad schodami:rolleyes: i dlatego chyba trzeba będzie dokupić dwie sztuki, żeby się wszystko zgadzało.

 

Z innych aktualności:

 

- ustaliłam, że cegłę i inne materiały, które zostaną będziemy mogli spokojnie zwrócić:)

 

- wystąpiliśmy wczoraj do banku o drugą transzę i bardzo się zdziwiłam, bo już dzisiaj zadzwonił rzeczoznawca, że jutro chcą przyjechać na inspekcję megaszybko...

 

- umówiłam na budowę elektryka, aby zobaczył jak to wszystko wygląda i zrobił wycenę. Jak dobrze pójdzie to w połowie lipca rozłoży instalację (Muszę mniej więcej policzyć ile będzie źródeł światła, gniazdek itp, żeby mieć orientację ile nas to wyniesie. Coś czuję, że będzie to syzyfowa praca, tym bardziej, że nie mam jeszcze trwałej koncepcji urządzenia wszystkich pomieszczeń...)

 

- rozmawiałam też z jednym z dwóch hydraulików, których mamy z polecenia i też ma nam zrobić wycenę instalacji wod- kan i co. Z drugim ma się Mąż w weekend kontaktować, aby zrobił to samo.

 

- w weekend musimy zdecydować, którą ekipę bierzemy do pokrycia dachu- sprawdzona przez nas chce po 20zł/m2, a polecona przez naszego majstra chce zejść z ceny do 16zł/m2- na całym dachu wychodzi różnica koło 1000zł. Kierownik tej droższej ma przyjechać i obejrzeć budynek i mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia- w końcu to naprawdę prosty dach, a płacić tyle samo od m2 co za dach z różnymi wykuszami, pierdółkami itp. nam się nie bardzo uśmiecha... Bądźmy dobrej myśli

 

Póki co idziemy cały czas do przodu, bez większych przestoi więc nic tylko się cieszyć i w międzyczasie obmyślać z przyjemnością wnętrza;)

 

A teraz zdjęcia dzisiejszych dokonań

Ania_1983

Zalewamy...

 

Planowaliśmy zalać strop albo 2.06 w popołudniowo- wieczornych godzinach, albo jakby sie nie wyrobili z szalowaniem to 3.06. Mąż wziął sobie urlop na piątek 3.06 żeby do nas dojechać i też uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu (jakbyśmy lali w czwartek wieczorem to też by zdążył dojechać po pracy) i na spokojnie czekaliśmy aż ekipa skończy przygotowania. I tu niespodzianka- tak jak wspominałam w poprzednim wpisie gdy na budowę wrócił majster tempo robót znacznie wzrosło i w środę raniutko zostałam uraczona informacją, że strop, a jakże, będzie lany w czwartek z tą tylko różnicą, że nie wieczorem a o 8:30 rano co wiązało się z tym, że Mąż, który kończy pracę o 16 nijak nie zdążyłby do nas dojechać... Sklonować go w jeden dzień też się nie dało;)

 

Na szczęście Szef mojej drugiej połowy ma dobre serce:) i pozwolił aby Misiek miał wolne również w czwartek:wave:

 

Oczywiście zalalibyśmy strop i bez niego, ale po pierwsze aż mi szkoda było, że może go kolejny etap ominąć, a po drugie temperatury oscylowały koło 30stopni i ktoś musiał go podlewać co najmniej trzy razy dziennie zaczynając od czwartkowego popołudnia, a ja z brzuszkiem raczej nie ryzykowałabym wdrapywania się po drabinie;)

 

Beton zamówiony był na 8:30, a przyjechali o 8:00- z jednej strony rozkładała się pompa, a z drugiej ekipa szybciutko kończyła zbrojenia.

 

Skończyli koło 12 i od tego momentu nasz Bożydar wygląda jak ogromny naziemny bunkier:) Jest to najmilszy i najpiękniejszy bunkier jaki w życiu widziałam;)

Ania_1983

Cegiełka do cegiełki...

 

Majster trochę nadobrzał i pojawił się na budowie, co spowodowało zagęszczenie ruchów całej ekipy;) Dopóki go nie było to wydawało mi się, że pracują normalnie, ale okazało się, że można dużo szybciej... I tak szczęśliwie dobrnęli do końca ścian i kominów.

 

W międzyczasie oświecona zostałam, że w górnej łazience nie mam szans na przeniesienie w inne miejsce muszli klozetowej i w pierwszym momencie bardzo się zdenerwowałam, bo będzie od razu za drzwiami, pomarudziłam Mężowi, powiedziałam, że może robić co chce a sedes ma być w innym miejscu (ciężarnej podobno się nie odmawia;)) i koniec. Po czym zaczęłam się zastanawiać gdzie ja go chciałam mieć i wyszło mi, że nie ma lepszego miejsca niż to w którym jest rura :)

 

Panowie zaczęli przygotowania do szalowania stropu- nie ufamy płytom k-g i dlatego drugi strop zdecydowaliśmy również lać.

 

Jak na razie podoba mi się wszystko i mam nadzieję, że jak skończymy to stwierdzę, że to dom dla nas, a nie naszych wrogów:)

Ania_1983

 

Nasz główny majster się pochorował- w ubiegłym tygodniu już nie było dobrze, ale w poniedziałek wyglądał tragicznie (był tylko na chwilę) i zostawił swoja ekipę, która działa sama. Wczoraj próbował coś robić, ale jak go zobaczyłam to kazałam mu iść do domu. Jutro może już będzie... Mimo to chłopaki dają radę, a majster przyjeżdża od czasu do czasu zobaczyć czy wszystko ok. Tempo jest trochę wolniejsze, ale zawsze do przodu:D

 

Dzisiaj miałam wycieczkę do sądu, bo w banku pomylili się w umowie kredytowej w dacie końca kredytu i musiałam zawieźć uaktualnienie do księgi wieczystej. Wpisali zamiast 05.04.2041- 07.04.2041. Niby dwa dni ale dla nich ma to kolosalne znaczenie Wycieczka była jak zwykle ciekawa, bo w obsłudze klienta w dziale ksiąg wieczystych siedzi paniusia, której poczynania zawsze powodują uśmiech na mojej twarzy- mało wie, non stop biega pytać się o byle do kierowniczki i narzeka, że to wszystko jest takie trudne i skomplikowane...:bash:A największym chyba jej problemem jest to czy pazurek jej się nie nadłamał i czy misternie ułożona burza sztucznych loków nie zmienia aby swojego położenia... Na początku obcowania z tą panią byłam wściekła, teraz jest to dla mnie zabawne, szczególnie odkąd trafiliśmy do p. kierownik przez jej niekompetencję i p. kierownik z ciężkim sercem przyznała, że ma problem z tą pracownicą...

 

Dowieźli nam dzisiaj dwie palety cegły K3. Maxa nam pewnie dwie palety zostaną, a tej zabrakło- mam nadzieję, że nie będzie problemu ze zwrotem tych niewykorzystanych...

 

Na górze pojawiły się zarysy dwóch pokoi, garderoby i kawałeczek łazienki. Jak na razie wszystko ok, poza może garderobą, która myślałam, że będzie ciut szersza, ale i tak się cieszę, że udało się ją wygospodarować, bo w projekcie nie było:)

 

Zaraz zdjęcia z ostatnich dwóch dni, ale jeszcze dwa słówka.

 

Zdjęcia są ze specjalną dedykacją dla mojego Męża, który jest 90km od nas, pewnie już śpi smacznie w łóżeczku, ale bardzo przeżywa, że nie może być na budowie codziennie, nie może kontrolować każdej cegiełki i fugi, i że sam nie widzi dzień po dniu postępów. Zostawił swoje dwie kobiety (ta druga jeszcze bardzo, bardzo malutka u mnie w brzuszku) i pozostaje mu słuchać naszych relacji i podglądać zdjęcia.

 

Misiaku Twoje dziewczyny pilnują wszystkiego i czekają na piątek:hug:

Ania_1983

 

Nie było mnie ładnych parę miesięcy, a Bożydar wspina się już do góry...

 

Nadrabiam więc zaległości i teraz wiadomości będziemy uzupełniać miejmy nadzieję, że na bieżąco;)

 

To co się wydarzyło od ostatniego wpisu w telegraficznym skrócie:

 

16.11.2010- zalaliśmy chudziaka

 

styczeń 2011- zaczęliśmy szukać kredytu na budowę

 

- zamówiliśmy okna z firmy MS, bo była obniżka ceny na potrójne szyby i grzechem byłoby nie skorzystać. Montaż w lipcu:)

 

07.04.2011- podpisaliśmy umowę kredytową. Z pomocą przyszedł p. Bartosz Steczek z Murator Finance, który zaopiekował się nami i pomógł przebrnąć przez bankową papierologię

 

13.04.2011- przyjechała ekipa i zaczęli murować parter

 

21.04.2011- zalaliśmy pierwszy strop

 

W międzyczasie kupiliśmy cegłę (MAX z firm Leier, oprócz tego K3, dziurawka na stropy i pełna na kominy), drzewo i piach, a stal, cement i inne dodatki przywoził na bieżąco nasz majster z umówionego miejsca- nam pozostało tylko po zakończeniu parteru podjechać i zapłacić

 

Umówiliśmy też kolejne ekipy:

 

10 lub 13 czerwca przychodzi cieśla stawiać krokwie,

 

Koło 16.06 wracają murarze dokończyć szczyty i kominy i ocieplić poddasze

 

Pod koniec czerwca przychodzi ekipa od pokrycia dachu- blachodachówka (zielona) już kupiona, ale leży w firmie i czeka.

 

W połowie lipca zamontowane zostaną zamówione w styczniu okna

 

Koniec lipca to czas dla hydraulika

 

Na wrzesień zamówiliśmy ekipę do elewacji.

 

Tyle na razie udało się nam załatwić- złożyliśmy podania o przyłącza wod-kan, elektryczne i gazowe z czego najbardziej zaskoczyło nas to ostatnie- 9 miesięcy oczekiwania, a dystans jaki mają od gazociągu do działki to.... 2,5metra...

 

Póki co obmyślam wnętrza, bo zdałam sobie sprawę, że jak przyjdzie elektryk to dobrze by było wiedzieć gdzie chce się mieć kontakty, gniazdka, źródła światła itp aby potem nie kuć w ścianach...

 

Za chwilę fotki z dotychczasowymi dokonaniami:)

 

Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do odwiedzania naszego dziennika.

Ania_1983

Błądzić jest rzeczą ludzką

 

Misiek w piątek spędził pół dnia układając kanalizację- najpierw odkopał fundamenty w strategicznych punktach, potem poskładał, poukładał, podopasowywał rury, kolanka, trójniki i inne pierdoły do siebie, następnie zrobił test szczelności, zasypał pięknie wszystko a na koniec zajrzał do projektu... Oczywiście okazało się, że coś nam się pomyliło i tam gdzie Mąż zaplanował kanalizację ma być doprowadzenie wody, a kanalizacja ma być od innej strony... W sobotę o 8:30 rano po piątkowych działaniach mojego Kochania nie było śladu:hug:

 

 

W środę przyjdzie nasz kolega fachowiec z wszelkimi uprawnieniami i porozkłada wszystko jak trzeba- Misiek zrobiłby to sam, ale trzeba się przebijać przez fundamenty (wcześniej były zostawione otwory tam gdzie je sobie wymyślił) i nie ma do tego sprzętu.

 

 

Pierwsza budowlana wpadka za nami:)

Ania_1983

Pierwsze podsumowania

 

Ile już kosztował nas nasz Bożydar?

 

 

Notariusz- 1200

 

Projekt- 1600

 

Kosztorys- 320

 

Wypis i wyrys z planu zagospodarowania- 70

 

Geodeta (po znajomości :))- 900

 

 

Worek wapna- 14

 

Drut 12x40szt- 1140

 

Drut 6x100kg- 310

 

Koparka- 750

 

Beton- 6100

 

Cement+bloczki+inne duperele do zaprawy- 2750

 

Piach do murowania 18t- 300

 

Żwir do wsypania w fundamenty- 4 wywrotki- 1000

 

Stemple kupione wcześniej- 900

 

Taczka :)- 140

 

 

Projektant i KierBud- 1400

 

Murarz I rata- 5000

 

 

Jak by nie liczyć wychodzi przepiękna suma 23894

 

 

Przed zimą jeśli tylko pogoda pozwoli chcemy jeszcze zalać chudziaka i niech sobie czeka do wiosny...

 

 

Ja zamierzam w długie zimowe wieczory pogłębiać swoją wiedzę na tematy związane z budową, bo szczerze mówiąc szlag mnie trafia, że prawie nic nie wiem i cały czas mam pewnie słuszne przeczucie, że zarówno ekipa murarska jak i każda następna tę niewiedzę będą chciały skrzętnie wykorzystać...

 

 

Któregoś razu nasz murarz powiedział, że stawiał dom u jednej kobietki, która przyszła i powiedziała, że coś tam ma być o 3cm szersze (albo grubsze) niż on robi, bo w Muratorze tak przeczytała:D (bij zabij nie przypomnę sobie co to było) i absolutnie nie dała się przekonać więc musiał zrobić tak jak ona chciała. Jak na razie nie będę go uświadamiała, że też czytam, że coraz częściej zaglądam na forum i jakie mam plany na zimę Niech żyje w błogiej nieświadomości:P

 

 

Tym optymistycznym akcentem kończę na dzisiaj i idę do sklepu po lody, bo korzystając z urlopu udało mi się odwiedzić chirurga stomatologa i wyrwać ósemkę- dostałam zalecenie od pani doktor, że mam jeść dzisiaj jak najwięcej lodów- oby więcej takich nakazów:D

 

 

Pozdrawiam:bye:

Ania_1983

Pracująca sobota

 

Poniżej efekt sobotnich zmagań pięcioosobowej ekipy w składzie: mój Małż, jego dwaj bracia, Tata i kolega. Gość, który przywoził nam żwir do wsypania w fundamenty (4 wywrotki) powiedział, że do wieczora nie skończą, a oni uwinęli się w niecałe 5 godzin:P

 

Świetna robota chłopaki:)

 

Dziękujemy bardzo:D

Ania_1983

Na szczęście

Podobno w fundament w miejscu gdzie będzie wejście do domu wrzuca się pieniądze aby łatwo później wchodziły do domu- daliśmy się ponieść tej zabawnej tradycji i poniżej niezatopiona jeszcze część:)


×
×
  • Dodaj nową pozycję...