Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    197
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    412

Entries in this blog

K74

Dom z widokiem?

Tak wyszedł brodzik, a właściwie lekko wyprofilowana podłoga z liniowym odpływem:

http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXGfxKcSLI/AAAAAAAAAXY/FNRHBAEgUbc/s400/17188de3c73f22c4.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXGfxKcSLI/AAAAAAAAAXY/FNRHBAEgUbc/s400/17188de3c73f22c4.jpg

 

Po zmoczeniu wodą czerwone płytki na podłodze są tak śliskie, że branie prysznica grozi śmiercią, a w najlepszym wypadku trwałym kalectwem. Na szczęście firma HG wymyśliła specjalny środek antypoślizgowy. Zobaczymy, czy się sprawdzi?

 

I zamontowana aparatura myjąca:

http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXGfw8ZvAI/AAAAAAAAAXg/ojL-98x4whE/s400/5106bc8067c44d90.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXGfw8ZvAI/AAAAAAAAAXg/ojL-98x4whE/s400/5106bc8067c44d90.jpg

K74

Dom z widokiem?

Historia powstawania naszej łazienki "czaderskiej" jest długa i pełna nagłych zwrotów akcji. Na początku wszystko szło pięknie i sprawnie, kafle duże łatwo i szybko się układały (za sprawą Pana od Kafelków). Kiedy przyszło do docinania prace zwolniły znacznie, a na etapie wycinania dziurek pod geberity - całkowicie zamarły. Pan od Kafelków narzekał, że gres okropnie twardy, pęka, odpryskuje i nie da się z nim pracować przy użyciu normalnych narzędzi. Rozpoczęły się poszukiwania firmy (pod Poznaniem są takie tylko dwie) zajmującej się wycinaniem w gresie za pomocą strumienia wody. Usługa wcale nie tania , ale dawała nadzieję na rychłe ukończenie rozgrzebanej łazienki. Nadzieje okazały się jednak płonne. Pan od Kafelków, niedokończywszy swego dzieła szybko się ulotnił (niestety z naszymi pieniędzmi, które był pobrał jako zaliczki ). Szczęściem udało nam się zorganizować w zastępstwie p. Stasia. Przyjechał na kilka dni, podoklejał, czego brakowało, zafugował (okropnie przy tym klnąc, bo okazało się, że te kafle nie tylko kiepsko się tnie ale jeszcze gorzej fuguje ), i przygotował nam front dalszych robót.

 


Na pierwszy ogień poszło malowanie sufitu. To oczywiście moja działka . I od razu zonk . Tak paskudnych połączeń między płytami gk na suficie, do tej pory nie widziałam. Farba tego niestety nie ukryje, więc sporo czasu poświęciłam na szlifowanie. Malowanie trzeba było przesunąć na późniejszy termin .

 


Następnie Mąż montował kontakty. I musiał wycinać w silce otwoty na puszki, bo te, które porobili elektrycy, Pan od Kafelków sprytnie ukrył pod kafelkami . Oczywiście obiecywał, że wszystko poprawi, ale...wiadomo, co było dalej.

 


Najgorzej było chyba z zamontowaniem umywalki. Straszeni przez kolejnych wykonawców, baliśmy się wiercić w gresie otwory na śruby. Przerażała nas twardość tego pieroństwa i widmo ewentualnego pęknięcia płytki. Jednak pełni determinacji i wyposażeni w wiertło firmy Dedra ( za ponad 100 polskich złotych ) przystąpiliśmy do prac. Wiertło okazało się warte takich pieniędzy (kinkiet nad lustrem mocowaliśmy z wykorzystaniem wiertła za 13 zł i różnica była doskonale wyczuwalna ). Wywierciliśmy, nic nie pękło, ale... mocowania do ściany umywalki "made in Italy" wypadły dokładnie tam, gdzie u nas idą rury od wody. I tu po raz kolejny mieliśmy dowód, że dobry Anioł Stróż nas nie opuszcza: przez dziurkę w gresie wymacałam śrubokrętem, że pomiędzy rurą od ciepłej wody a rurą od wody zimnej jest ok. 2 cm odstępu. Musieliśmy się wwiercić dokładnie w tym miejscu i... udało się . Instalacja nie została uszkodzona . Jednak akcja "umywalka" nie została zakończona. Przez te rury za płytkami, a raczej wykutą dziurę, w której te rury sobie siedziały, nie było szansy na zamocowanie umywalki standardowymi śrubami. Potrzebowaliśmy czegoś dłuższego, co sięgnęłoby przez płytkę, dziurę z rurami aż do ściany i tam weszło na tyle głęboko, żeby mocowanie było stabilne. Najdłuższe śruby jakie udało nam się znaleźć miały 18 cm. Pasowały idealnie . Uff!

 


Potym wszystkim montaż baterii to była bułka z masłem . Tylko zostały mi w pudełku dwie części, których przeznaczenia nie zdołałam rozszyfrować . Widocznie nie były bardzo ważne, bo bateria bez nich funkcjonuje doskonale .

 


Przyszła kolej na montaż grzejnika. W wierceniu otworów na śruby mieliśmy już spore doświadczenie, więc ta część operacji poszła sprawnie. Rur żadnych w okolicy nie wykryliśmy, bo grzejnik nie jest podłączony od instalacji co. Posiada za to grzałkę elekrtyczną, której o mało nie spaliliśmy. Zgodnie z zaleceniem przedstawiciela firmy produkującej grzejniki, wypełniliśmy częściowo naszą drabinkę mieszaniną wody demineralizowanej i borygo. Ponieważ jedyne otwory, którymi tę mieszankę można wlać znajdują się od spodu grzejnika, postawiliśmy go do góry nogami. Zgodnie z instrukcją zamontowaliśmy grzałkę elektryczną i włączyliśmy. Szczebelki rozgrzały się bardzo szybko . Tak szybko, że zaczął się topić plastik, z którego jest wykonana zewnętrzna obudowa grzałki . Przyczyna była banalna: za mało płynu nalaliśmy i grzałka nie była w nim zanurzona całkowicie. Na szczęście udało się sprzęt uratować .

 


Z ulgą przystąpiliśmy do montażu lampek halogenowych w suficie. I co? przestrzeń pomiędzy płytami gk a stropem ma tylko 11 cm, a producent lampek wymaga 15 . Olaliśmy producenta . Ale lampki i tak się nie zmieściły, bo tak wycięłam jeden z otworów, że zachodził troszeczkę na profil do mocowania płyt gk. Profil trochę wycięliśmy (tu wielkie brawa dla Małżonka) za pomocą ręcznej piłki do metalu: masakra. A światła dalej nie było, bo do dwóch z trzech przygotowanych punktów nie dochodził prąd. I znowu trzeba było kombinować. Mąż sprytnie kabelki połączył, poprzeplatał i stała się jasność .

 


Ale na zamontowanie baterii prysznicowej nie starczyło już czasu .

 


Było ciężko. Ale oto...tadaaaamm!:

 


http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXEQS0l8wI/AAAAAAAAAWk/7-BozvuM4CQ/s400/37ffef7b493ffbc0.jpg

 


Baterię nad umywalką, nie chwaląc się, samam zamontowała . I nawet się za bardzo nie ochlapałam .

 


http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXEQSc3TCI/AAAAAAAAAWs/c7fxOZ_ReFo/s400/7e268dcae7f59e5d.jpg

 


Grzejnik cudem uratowany przed spaleniem :

 


http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXEQsip-GI/AAAAAAAAAW0/C9oHb_0R2Ss/s400/202b965f0b9e6838.jpg

 


Brakuje jeszcze baterii prysznicowej. Tzn. bateria jest, leżakuje i nabiera mocy urzędowej w salonie, i ciągle nie starcza czasu na jej zamontowanie. Mam nadzieję, że prysznicowa część łazienki zostanie skompletowana w ten weekend (o ile znów nie wyskoczy coś nieprzewidzianego ).

K74

Dom z widokiem?

Mamy wreszcie płytę indukcyjną . Tzn. mamy ją już od jakiegoś czasu, ale ponieważ otwór w blacie był źle wycięty, nie można było jej zamontować. Panowie, którzy składali nam meble kuchenne, pomimo moich wyraźnych instrukcji i rysunków technicznych, i tak zrobili po swojemu . Nie pamiętam już ile razy umawiałam się z właścicielem, żeby przyjechał i zrobił poprawki, i ile razy zapomniał do mnie dojechać . Wreszcie przysłał pracownika, który zanim jeszcze zobaczył, o co chodzi, już stwierdził, że tego się nie da poprawić. Potem chciał mi połowę kuchni demolować i szafki rozkręcać, ale zorientował się, że nie ma odpowiednich narzędzi (trzeba było wykręcić 4 małe śrubki, a Pan nie wziął wkrętarki; pokazałam mu, że świetnie się do tego nada zwykły śrubokręt ). Na koniec Pan zapytał mnie, czy zamierzam tej płyty używać . Hmmm, wydawało mi się, że w tym właśnie celu ją kupiłam, ale może to nie jest taka oczywista oczywistość?

 

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXCf8fmzHI/AAAAAAAAAV8/g2fQGMU0NAU/s400/6b9f2ab41465c338.jpg

 


Ponieważ na dworze przeważnie leje, Pan Heniu z ekipą ociepleniową przenieśli się do środka. Najpierw zrobili podłogę z płyt OSB na stryszku, a później zaczęli nabijać styropian, żeby stworzyć szczelinę dylatacyjną pomiędzy wełną a deskowaniem. I nabijali kontrłaty na krokwiach, żeby zmieściły się dwie warstwy wełny (5+10 cm). Jeszcze nie widziałam takiego rozwiązania:

 

 


http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXCgG2CIPI/AAAAAAAAAWE/tNLfq8m9cCU/s400/2201c9f8671c7b3b.jpg

 


http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXCgF-KSUI/AAAAAAAAAWM/S7A1tMyGWek/s400/9013ac6843c7a8ce.jpg

 


Muszę pochwalić Panów, bo wykonują swoją pracę bardzo dokładnie. Trochę szkoda, że stryszek będzie nieużytkowy, bo całkiem milutko się tu zrobiło:

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaXCgZb8nRI/AAAAAAAAAWU/f-sq2lLssuw/s400/7fa33a4eaa39a1ba.jpg

K74

Dom z widokiem?

Ponieważ każdego dnia mam nadzieję na pokazanie naszej dolnej łazienki (ukończonej ), i każdego dnia nadzieja okazuje się płonna, to może chociaż napiszę o tym podliczniku do pompy ciepła.

 


Podlicznik założyła nam firma, która montowała pc, żebyśmy mogli poznać faktyczne koszty ogrzewania domu. No i poznaliśmy . Do tej pory jakoś nie zastanawiałam się nad tym, że pompa chodzi na okrągło i prawie się nie wyłącza. Zużycie dobowe prądu przekraczało 50 kW. Coś mi się kołatało po głowie, że 1 kW kosztuje ponad złotówkę (na szczęście źle mi się kołatało, sprawdziłam na rachunku i jest 0,3 zł, ufff...), więc nie trudno obliczyć, jakiego rachunku za prąd spodziewałam się w tym miesiącu. Już się wystraszyłam, że pompa zepsuta i zadzwoniłam do pana A. (to On pompę montował). I co się okazało? Okazało się, że mogłabym latać jak gołębica (kto oglądał "Szpital na peryferiach", ten wie ). Pan A. powiedział, że aby zmniejszyć zużycie prądu, sugeruje wyłączenie ogrzewania na poddaszu. Eureka! Do tej pory grzaliśmy nieocieplone poddasze i ciepło uciekało nam przez szczeliny pomiędzy połacią dachu a murłatą. Już wiem dlaczego miesiąc październik w okolicy naszego domu był wyjątkowo ciepły .

 


Zużycie prądu spadło od razu do ok. 15 kW na dobę, temperatura w domu utrzymuje się na poziomie 21-22 st. C. Pan Heniu obiecał, że jak skończy ocieplenie zewnętrzne i jeszcze jakąś dodatkową robotę, która Mu właśnie wpadła, to ociepli nam też poddasze . I w zasadzie można by już się wprowadzać, gdyby nie ta łazienka .

K74

Dom z widokiem?

Fajnie jest z tą ciepłą wodą w kranie . Tak fajnie, że zabrałam się wczoraj za zmywanie wszystkich garów i talerzy, które przewiezione na budowę kilka miesięcy temu zdążyły się już porządnie zakurzyć. Pompa cyrkulacyjna to super wynalazek . Odkręcam kurek i od razu leci ciepełko. Zupełnie jak w bloku . I ustawienie zlewu pod oknem jest też bardzo fajne . Można sobie myć i widoki oglądać, chociaż na razie najlepszy widok mam na rusztowania rozstawione przez Pana Henia.

 


A Pan Heniu z pomocnikami pracują dzielnie (od 7 do 17, co oznacza, że muszę wstawać o 6-tej, żeby im bramę garażową otworzyć ). Już otulili domek jedną warstwą styropianu i zaczynają otulać go drugą, bo wymyśliłam, że położymy ocieplenie grubo i podwójnie (12+6), na przekładkę, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia mostków termicznych. Na poddaszu też jakby cieplej, bo po ociepleniu ścian zewnętrznych została tylko 2-3 centymertowa szczelina pod deskowaniem i przestało tak wiać. A najważniejsze, że ptaszki już nam gniazdek nie wiją (i nie sr....ą ) w sypialni.

 


W przerwie zmywania garów pomalowałam sufit w łazience. Na czerwono . Wygląda trochę jak w tym, no.... domu publicznym . Niezupełnie o taki efekt mi chodziło . Ale na pewno jest bardzo ekstrawagancko .

 


Małżonek wykuwał w łazience otwory pod kontakty, które był nam nasz sławny Pan od Kafelków zakleił płytkami . Dziurawienie gresu i silki jest nielada wyczynem.

 


A o 22-giej, w nagrodę za ciężką pracę, pojechaliśmy do naszej ulubionej kafejki na Starym Rynku . Bo to nasza rocznica ślubu była .

K74

Dom z widokiem?

Mamy ciepłą wodę . Kurek był zakręcony . A pompa cyrkulacyjna nie działała, bo nie była włączona do prądu . Chyba bym nie zarobiła na chleb jako hydraulik .
K74

Dom z widokiem?

Pan od Mebli Kuchennych zadzwonił i umówił się ze mną na montaż brakującego blatu. Miał być o 12-tej. O 18-tej zadzwonił, że już tego dnia nie da rady i będzie nazajutrz z samego rana. Pół dnia zmarnowałam czekając na %&*$# .

 


W końcu jednak blat mamy zamontowany. Pan Stasiu położył nad nim kafelki, ja pomalowałam ściany, Małżonek zamontował zlew i kontakty:

 

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaWbRp2vUbI/AAAAAAAAAVM/_VLsomnUtJE/s400/821fe62be277a9ac.jpg style="color:#FFFFFF;">_http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaWbRybvgQI/AAAAAAAAAVU/tmu58Ooy-es/s400/e6378ad36ad4c7fd.jpg

 


Do pełni szczęścia brakuje nam tylko płyty grzejnej, która zamówiona w sklepie internetowym obtłukła się niestety w transporcie i musiała wrócić do nadawcy. Po niedzieli przyślą mi nową.

 


No i mamy problem z ciepłą wodą (a raczej jej brakiem ). Po dokładnym obmacaniu wszystkich rurek w kotłowni, jako sprawcę tego stanu rzeczy wytypowałam pompę cyrkulacyjną. Ciekawe, czy Pan Instalator potwierdzi moje spostrzeżenia .

K74

Dom z widokiem?

Od czwartku działa na naszej budowie Pan Heniu (w towarzystwie dwóch innych Panów o nieznanych mi, jak na razie, imionach). I już zdążyli nas zrobić na szaro ...

 


http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaWagjXOItI/AAAAAAAAAUs/tKy_yWerZTs/s400/09ec8880df427522.jpg

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaWag8FyL_I/AAAAAAAAAU0/Jp0v3OtZK3Q/s400/3a25a0c9596c130a.jpg


...styropianem platinum Termoorganiki. Czytałam ostatnio straszne rzeczy o jakości produktów tej firmy, dlatego spiesznie donoszę, że zakupionemu przez nas styropianowi nie mamy nic do zarzucenia. Może to dlatego, że sezonował się na naszym poddaszu od czerwca, kiedy to polecany na forum fachowiec od elewacji wystawił nas do wiatru .

K74

Dom z widokiem?

Wczoraj na naszej budowie pojawił się Pan Stasiu. Pojawił się na krótko, bo zaledwie na 3 dni, ale od razu wstąpiła w me serce nadzieja na skończenie czaderskiej łazienki, która do prawie 2 miesięcy leżała odłogiem. Główną i niewątpliwą zaletą Pana Stasia jest to, że w ogóle jest (o kłopotach z kadrą fachową nikomu nie muszę mówić ). A dodatkowo jeszcze pracuje i wydaje się być uczciwy. Po doświadczeniach z naszym ostatnim Wykonawcą do (nomen omen) wykończeniówki, uczciwy fachowiec wydaje mi się co najmniej tak egzotyczny jak Eskimos wśród Papuasów .

 


Z poprzednikiem Pana Stasia podpisaliśmy umowę w maju. Wpłaciliśmy mu nawet sporą zaliczkę na materiały (twierdził, że kupuje z niższym VAT-em, czyli taniej). Pracę miał rozpocząć na początku lipca, ale się nie pojawił. Usprawiedliwiał się śmiercią ojca, ale kiedy wreszcie dotarł do nas z 2-tygodniowym opóźnieniem, nie wyglądał na specjalnie zmartwionego sierotę. Później współpraca układała nam się dość dobrze. W zasadzie polegało to na tym, że fachowiec rzeczony roztaczał przede mną świetlane wizje tego, co ma zamiar zrobić (jutro, pojutrze, do końca tygodnia, do końca miesiąca, do końca wakacji). A ja głupia za te wizje płaciłam. Rozzuchwalił się do tego stopnia, że przyjeżdżał do pracy na 10-tą a o 14:30 zbierał się do domu. Ale ten fakt krótkiego dnia roboczego mogłabym nawet znieść (facet miał daleko do domu), gdyby przez te parę godzin uczciwie pracował. Ale gdzie tam . Zastałam go pewnego dnia śpiącego na styropianie i zapewne było by to śmieszne, gdyby nie fakt, że nieubłaganie zbliżał się termin opuszczenia naszego starego mieszkania a nowe nie nadawało się zupełnie do zamieszkania .

 


We wstępnej fazie i na fali dobrego wrażenia jakie początkowo sprawiał poprosiłam go o wykonanie kilku prac dodatkowych. I znowu muszę się przyznać, że popełniłam błąd (ja stara wyjadaczka budowlana ) i nie uzgodniłam wcześniej wynagrodzenia za te prace. Kiedy już część z tego wykonał stwierdził, że zajmie mu to tydzień i myślał (czyli taki stan umysłu nie jest mu obcy) leżąc (chyba na moim styropianie ), że 3 tys. zł to będzie uczciwa cena za tę dodatkową robotę. Rany Julek . 3 tys. za tydzień pracy . I to bez podatku . I żeby, kurna, uczciwy tydzień mu to zajęło, 40 kodeksowych godzin, a nie co dzień po godzinie, to bym jeszcze zrozumiała...

 


W miarę jak mijały miesiące i topniało nasze konto (a konto Wykończeniowca wręcz przeciwnie) tempo prac zdecydowanie słabło (o ile mogło jeszcze bardziej słabnąć, bo nigdy zawrotne nie było), aż wreszcie zniknął był z naszych oczu zupełnie. Chodziłam, szukałam, ale na styropianie tym razem go nie było. Między paczkami z wełną mineralną też się nie zawieruszył. Pojawił się pewnego dnia wieczorem (miał pecha bo akurat porządkowaliśmy działkę) i zabrał kilka worków gipsu, które zostały po gładzeniu ścian. Tłumaczył, że zabiera towar, żeby się nie marnował, a pieniądze zwróci. Jak się można spodziewać nie zobaczyliśmy już ani jego, ani pieniędzy. Po paru tygodniach dał znać, że mamusia mu choruje i w szpitalu przebywa. Moje chorujące dzieci, które przez niego do własnego domu wprowadzić się nie mogły jakoś go nie wzruszyły. Wyznaczyłam mu ostateczny termin na dokończenie prac. Oczywiście nie wywiązał się. Powiedziałam, że w takim razie kieruję sprawę do sądu, i tu NIESPODZIANKA: szanowny fachowiec o wielce bujnej wyobraźni, którą już zdążył zaprezentować w opisach pięknie wykończonego domu i spotykających go tragedii rodzinnych, zagroził wykorzystaniem swoich znajomości i zdemolowaniem mi domu, ewentualnie spaleniem go lub jeszcze inną straszną jakąś rzeczą .

 


Pozew do sądu przygotowany, policja o groźbach powiadomiona, a fachowiec na czarną listę trafił. Ciekawe tylko, czy uda nam się odzyskać wtopioną kasę .

K74

Dom z widokiem?

Zaległe zdjęcia niekompletnej kuchni:

 


http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaWZwmS-hUI/AAAAAAAAAUY/mg2N5yvCv0U/s400/9f9cd99ee87871fa.jpg


http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaWZwm8I-JI/AAAAAAAAAUg/h5KDZDT1YMU/s400/389d30744b5ce5f4.jpg


Najbardziej podoba mi się kąt ze słupkiem. I nasza stara "blokowa" lampa świetnie pasuje do całości. Ale przydałaby się jeszcze jakaś wisząca witrynka po drugiej stronie okna.

 


Teraz intensywnie myślę, na jaki kolor pomalować ściany .

K74

Dom z widokiem?

Doczekałam się wreszcie moich mebli kuchennych . Gdyby dodać fazę powstawania koncepcji i okres biegania po sklepach, i wybierania, to zakup mebli zajął nam ponad rok. I niestety nie dokonaliśmy najlepszego wyboru . Stolarnię Państwa I. w Rokietnicy polecił nam sąsiad, któremu podobno bardzo szybko i bardzo tanio wykonano tam zabudowę kuchni. Pojechaliśmy i przekonaliśmy się, że rzeczywiście jest bardzo tanio (kompletną zabudowę 5 mb wyceniono na mniej niż 5 tys.) i bardzo szybko (poinformowano nas, że termin realizacji wynosi 4 tygodnie). Pierwszym zgrzytem była konfrontacja wyceny wstępnej z ostateczną ceną mebli wg zaakceptowanego projektu (ponad dwa razy drożej za same tylko dolne szafki o standardowych wymiarach) . Ponieważ jednak nie mieliśmy już sił na wizyty w kolejnych sklepach z meblami kuchennymi, umowę podpisaliśmy. Wpłaciliśmy zaliczkę i już mieliśmy odjeżdżać, kiedy w dzikim pędzie dogoniła nas Pani I., poprosiła o nasz egzemplarz umowy, coś na nim nabazgrała i stwierdziła, że się POMYLIŁA : termin realizacji wynosi 2 miesiące. Ręce opadają, ale cóż. Czekaliśmy cierpliwie, aż w umówionym dniu montażu zadzwoniłam do Pana I. z pytaniem, co z tymi meblami? Sprawiał wrażenie jakby zapomniał, ale obiecał sprawdzić i oddzwonić. Nie oddzwonił. Po tygodniu zadzwoniłam znowu. Tym razem twierdził, że fronty przyszły nie w tym kolorze, co trzeba. Obiecał oddzwonić, jak tylko dostanie te właściwe. Nie oddzwonił. Przy trzeciej rozmowie telefonicznej byłam już bardzo niemiła, ale osiągnęłam to, że meble pojawiły się u nas po dwóch dniach. Niestety nie kompletne . Brakuje im blatu, który podobno będzie w przyszłym tygodniu. Pan I. obiecał zadzwonić , jak tylko blat do niego dotrze.

 


Meble jak meble, nic specjalnego . Białe są i raczej odległe od tego, co mi się marzyło. Zdjęcia robocze będą, jak Małżonek się postara .

 


Do kompletu z meblami nie mamy też sprzętu kuchennego, bo nie mam czasu, żeby biegać po sklepach i coś kupić. Chyba znowu nabędę coś via internet.

K74

Dom z widokiem?

Wiatrołap uzyskał już ostateczny szlif. Drzwi dostały wreszcie swoje opaski, chociaż nie obyło się bez odrobiny rękodzieła. Okazało się, że pionowe elementy opasek są zbyt długie i trzeba było je przyciąć (we wszystkim musi być odrobina Adama Słodowego). Teraz można już zaprezentować efekt światu:

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaWZMypSyeI/AAAAAAAAAUI/wmr9TqPhjCA/s400/b66399a298681f0b.jpg

 


Przeżyliśmy też bolesne zderzenie z prawdą: wybrany przez nas kolor na ściany jest bardziej niebieski niż szary , ale i tak wygląda całkiem elegancko przy tych białych drzwiach :) . Tylko szwedzkie mebelki jakby trochę nie z tej bajki... .

 


Przeniosłam się z wałkami i farbą do kuchni. I stwierdzam ponad wszelką wątpliwość, że malowanie sufitów nie jest moim ulubionym zajęciem. Smarowanie białą farbą po białym gipsie jest równie bezsensowne jak prasowanie skarpetek (namiętnie praktykowane przez jedną z moich koleżanek z lat studenckich ). Niestety czeka mnie jeszcze położenie drugiej warstwy . Ale później już tylko zabawa kolorkiem.

K74

Dom z widokiem?

Przez weekend ucywilizowaliśmy wiatrołap przy pomocy zakupionej wcześniej białej (to na sufit) i szaro-niebieskiej farby firmy Becker oraz wałka malarskiego firmy niewiadomej. Małżonek zaczął malowanie zgodnie z zasadami sztuki, czyli od sufitu, i chociaż na puszce z farbą podana była wydajność 16m2/l, to nie starczyło nawet na 4 m2 . Ja też spróbowałam swoich sił i tak mi się to spodobało, że raz zdobytego wałka za nic w świecie nie chciałam oddać :) . A i wydajność farby nanoszonej przeze mnie zdecydowanie wzrosła . Teraz zastanawiam się, co zrobić z nadwyżką, bo wyrzucić szkoda.

 


Weekend na budowie nie byłby jednak dopełniony, gdyby nie wydarzyła się jakaś budowlana katastrofa. Na szczęście tym razem była to tylko mała katastrofka. Zapleśniała nam mianowicie jedna z belek zdobiących sufit w pokoju nad garażem. A zapleśniała sobie, bo przed tynkowaniem, żeby nie zapaprać, Panowie Tynkarze owinęli ją szczelnie folią. I tak sobie ta folia wisiała przez kilka miesięcy.

 


http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaWYLpAR0eI/AAAAAAAAATw/uXBrDudx3jU/s400/659699e4d5290d9b.jpg

 


Małżonek w masce i okularach pleśń zeszlifował, a następnie pokrył belkę środkiem grzybobójczym.

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaWYL0VmNdI/AAAAAAAAAT4/dayE6QUMiqU/s400/5eb53f6fdb6d0f29.jpg

 


Później się okazało, że kolejność prac była odwrotna, bo trzeba było najpierw pokryć, a później szlifować . Nawdychał się biedaczek trucizny. A później zabrał się za naprawę zniszczonego podczas budowy płotu. I teraz, to ja już kłębkiem nerwów jestem, bo na forum mądre ludzie prawili, że "kto jesienią grodzi, ...."

K74

Dom z widokiem?

Pomału szykujemy się do właściwej przeprowadzki. W sobotę ekipa z firmy KMW Format spod Wrocławia, przywiozła i zamontowała nam drzwi wejściowe. Ta oficjalna zamiana klucza od tymczasowej kłódki na klucz od docelowego zamka nastąpiła z ZALEDWIE 3 tygodniowym opoźnieniem. Ale warto było poczekać. Drzwi są suuuuper . Podobno jedyne takie w Polsce i jedne z trzech w Europie (KMW Format eksportuje drzwi do Niemiec i Danii). Dokładnie takie, jak chciałam, chociaż byłam pełna obaw, bo kontakt z producentem ograniczał się tylko do rozmów telefonicznych i maili.

 


Tak wygląda dom z drzwiami...

 


http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaRs2sfO7wI/AAAAAAAAAS4/RMNj7dJsByc/s400/05c9fbb6a69c8491.jpg

 


Wiem, że fatalnie, ale po wykonaniu ocieplenia i elewacji będzie ładniej.

 

 


A tu już same drzwi. Od środka:

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaRs2pG8KxI/AAAAAAAAATA/lnBQl1ReETQ/s400/3abb64e4b9c32144.jpg

 


Brakuje jeszcze opasek maskujących wokół, ale te zamontujemy po malowaniu ścian. Kolorek już kupiony, taki szaro niebieski. Zobaczymy jak wyjdzie.

 

 


A tu od zewnątrz:

 


http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaRs29h49II/AAAAAAAAATI/Eb-4XwqEzMU/s400/eb8e30998c65ced8.jpg

K74

Dom z widokiem?

Niniejszym spieszę sprostować, że na powyższym zdjęciu odpoczynek był przy soczku. Herbatę zlokalizowałam dopiero dzisiaj w pudełku po butach. Poszukiwania butów, które do tegoż pudełka się przynależały są w toku .
K74

Dom z widokiem?

Pakowaliśmy się cały dzień. Koło północy byłam bliska załamania nerwowego ... jak wiele rzeczy można zgromadzić na niespełna 50 m2 . Około 2 nad ranem poddaliśmy się i stwierdziliśmy, że tych kilka rzeczy, których nie udało się przygotować dla firmy transportowej, przewieziemy sami. I to był błąd. Woziliśmy cały weekend . Ale w końcu wszystko wywieźliśmy, oddaliśmy klucze nowym właścicielom i w nagrodę za ciężką pracę Mąż zaprosił mnie na wystawny obiad do ... Pizza Hut (bo było najbliżej). A później pojechaliśmy pomieszkać do...teściowej . Niestety nawet największy hart ducha nie zmusiłby nas do zamieszkania w domu bez łazienki, drzwi wejściowych, bramy garażowej, mebli w kuchni i ocieplonego poddasza.

 


I tak pomieszkując u mamy, przygotowujemy nasz dom na właściwą przeprowadzkę. Powoli się rozpakowujemy, rozstawiamy meble. Kilka dni temu udało mi się w bałaganie poprzeprowadzkowym znaleźć czajnik elektryczny. Niestety do dziś nie zlokalizowałam puszki z herbatą. Ale jestem dobrej myśli .

 

 


A w tak zwanym międzyczasie, dom się realizuje (choć z opóźnieniem). Mamy już bramę garażową (Hormann z napędem Pro Matic)...

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaRrj8kDc6I/AAAAAAAAASg/tQnS4rHPTtE/s400/5d42830d073bcab2.jpg

 


...i drzwi pomiędzy domem a garażem (KMT), ale tych akurat Mąż nie sfotografował. A szkoda, bo to pierwsze drzwi w naszym domu.

 


I zaczęliśmy porządki w obejściu. Śmieci pobudowlane wypełniły cały wielki kontener.

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/SaRrj9CbTXI/AAAAAAAAASo/XQIFI--OPYs/s400/74a112489048796d.jpg

 


Przy okazji odkryliśmy pewną prawidłowość: ilość pozostałości po fachowcach jest wprost proporcjonalna do kosztów danego etapu budowy. U nas najdroższy był hydraulik, więc najwięcej było wszelkiej maści rurek i resztek styropianu z podłogi. Zaraz na drugim miejscu uplasowali się dekarze.

K74

Dom z widokiem?

Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni... Wrócą już do nowego domu. Synuś żegnając się ze starym mieszkankiem wycałował szafy (wbudowane mamy i musimy je zostawić ).

 


A tymczasem w domu robi się coraz bardziej domowo. Mamy już wykafelkowane podłogi (niestety jeszcze bez fug):

 


http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-nrsnzWII/AAAAAAAAA5M/nm54v3Q-DXw/s400/dce4d9a8289dfbd3.jpg

 


A tak wyszły przejścia pomiędzy korytarzem a dużym pokojem i pomiędzy wiatrołapem a korytarzem:

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-nsJhzX6I/AAAAAAAAA5U/7ewoHX2jTZ0/s400/577b9c1ca4cbc1cf.jpg style="color:#FFFFFF;">_http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-nsacFXKI/AAAAAAAAA5c/BePpukfxKnU/s400/ca90929cac8211a8.jpg

 


Mamy już normalne światło, włączane pstryczkiem w ścianie (chociaż nie wszędzie, bo trzeba nabyć ze sto kilo pstryczków):

 


http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-nsjMIYcI/AAAAAAAAA5k/UDndiMIvdQc/s400/6df5e6d3de6ba0a8.jpg

 


No i wreszcie są widoki na ukończenie dolnej łazienki (zwanej przez nasze starsze dziecię "czaderską"). Znalazłam pod Obornikami firmę zajmującą się m.in. wycinaniem otworów w gresie. I oto efekt:

 


http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-nsg48z9I/AAAAAAAAA5s/w07zXGrqZag/s400/d4d173ba198c87e9.jpg

 


Niestety na kilkanaście otworów, zapomnieli wyciąć jednego i musiałam do nich wrócić. Na szczęście to tylko 12 km w jedną stronę .

K74

Dom z widokiem?

Największy parapet zamontowany. Można go podnieść i schować pod spodem różne różności :).

 


http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-lqNrqFBI/AAAAAAAAA4U/TIS57iJgmdo/s400/e53938631812a40d.jpg

 


Po akcji prostowania kątów, które tylko w projekcje były proste, a Panom Ekipie wyszły tak sobie , podłoga zaczęła nareszcie nabierać kolorów.

 


http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-lqfTEkSI/AAAAAAAAA4c/-ue9v5g97Vw/s400/7a80af41db54a06d.jpg

 


Młodzież uczy się zawodu. Na razie tylko na sucho. Mam nadzieję, że nie będzie się upierał przy swojej koncepcji podłogi w jadalni ("Wężykiem, panie majster...").

 


http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-lqUank_I/AAAAAAAAA4k/W-KLaQm1X6A/s400/2bd477fc6542516e.jpg

K74

Dom z widokiem?

Dziś będzie o sklepie internetowym eplytki.pl. Niestety nie w superlatywach . Był czas, że zachwyciłam się robieniem zakupów przez internet. Sporo armatury, ceramiki łazienkowej i kafelków do łazienki kupiłam przez plusk.pl i byłam bardzo zadowolona ze współpracy z nimi. Kafelki do reszty pomieszczeń (u nas wszystkie podłogi mają być wykafelkowane) też postanowiłam kupić via internet. Najlepsza cenowo okazała się oferta sklepu eplytki.pl (plusk.pl nie sprzedaje polskiej ceramiki, a my chcieliśmy płytki z Opoczna). Wybrałam więc towar, złożyłam zamówienie, zapłaciłam i cierpliwie czekałam. Kiedy minął termin realizacji zamówienia zadzwoniłam z zapytaniem, kiedy mogę spodziewać się dostawy. Uzyskałam odpowiedź, że jeszcze całe zamówienie nie zostało skompletowane, i że winę za taki stan rzeczy ponosi producent płytek. Przez następny miesiąc Pan ze sklepu eplytki.pl zapewniał mnie, że zamówiony towar przyjedzie w kolejnej dostawie. Wreszcie nie wytrzymałam i zrezygnowałam z części zamówienia. To, czego eplytki.pl nie mogły sprowadzić przez dwa miesiące , ja zamówiłam bezpośrednio u producenta i sprowadziłam na budowę w ciągu 3 dni. Poinformowany o tym fakcie Pan ze sklepu eplytki.pl, paskudnie mnie wyzwał. Dodatkowo zwrotu pieniędzy za niezrealizowaną część zamówienia nie mogę się doczekać od ponad tygodnia, bo podobno moje maile z nr konta nie dochodzą .

 


Ponieważ na stronie sklepu eplytki.pl funkcjonuje forum, na którym można opisywać swoje wrażenia ze współpracy z nimi, postanowiłam opisać moje przygody. Trochę dziwnie się czułam i myślałam sobie, że mam okropnego pecha, bo wszystkie komentarze rozpływały się w ochach i achach, a ja tu pierwsza niezadowolona . Jednak po dwóch godzinach wszystko wróciło do normy: mojego niepochlebnego posta już na forum nie znalazłam .

K74

Dom z widokiem?

Dziś to, co w nowym domu najważniejsze. Parapety wykonane przez miejscowego stolarza na podstawie mojego projektu. Całkiem ładnie wyszły. Na razie jeszcze brudne i oklejone taśmą malarską, ale parapetówę można już robić .

 


http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-k3b7sBtI/AAAAAAAAA38/qhbgPaN1OpQ/s400/9f93c8eaefdba942.jpg

 


A za oknami przychówek szaleje na pozostałościach z poprzednich etapów budowy.

 


http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-k3qYuW6I/AAAAAAAAA4E/VyGXyIOL828/s400/bc4e5dd44fca9a04.jpg

K74

Dom z widokiem?

Właśnie minęły 2 miesiące od czasu zamówienia kafelków w sklepie internetowym eplytki.pl. I właśnie dziś wszystko przyjechało .

 

 


Na podłogi parteru Real Stone z Opoczna we wszystkich trzech dostępnych kolorach. Do tego mozaika zamówiona 3 dni temu, ale już poza internetem:

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-kGBPrFEI/AAAAAAAAA3k/py7xOj_y6yU/s400/7516f9168b6a29d6.jpg

 


A do holu na poddaszu Real Cotto z Opoczna wraz z dekorami do kompletu:

 


http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-kGvwmWbI/AAAAAAAAA3s/5W3wRDFL8YU/s400/d7f43c1d31774028.jpg

 


Zamówiłam firmę transportowo-przeprowadzkową na 25. sierpnia. Zaczynamy końcowe odliczanie. Pozostało 18 dni .

K74

Dom z widokiem?

Nic odkrywczego: wykończeniówka wykańcza . Ciągle gdzieś jeżdżę, spotykam się z fachowcami, coś zamawiam, wpłacam zaliczki...

 


Drzwi wewnętrzne zamówione. Na razie tylko na dół, bo poddasze leży odłogiem. Meble do kuchni zamówione. Nomen omen też tylko dół, bo koncepcja górnych szafek ciągle mi się wykrystalizować nie może.

 


Kafelki na podłogę, na które czekam już od dwóch miesięcy, mają ostatecznie przyjechać w poniedziałek. Żeby nikt nie myślał, że zamówiłam jakieś cuda na kiju z drugiego końca świata, spieszę z wyjaśnieniami, że są to zwykłe płytki z Opoczna (Real Stone i Real Cotto). Ponieważ sklep internetowy w którym je kupiłam (eplytki.pl) przez cały ten długi czas nie był w stanie skompletować całości zamówienia, musieliśmy z części zrezygnować. Część brakującą zamówiłam telefonicznie w Salonie Firmowym Opoczna. Dokonałam rzeczy niemożliwej dla Pana z eplytki.pl i zostałam przez niego jeszcze paskudnie wyzwana . Żenada. A z drugiej strony, przez tę całą budowę jakoś się człowiek uodparnia na chamstwo ("Jak piszesz chamstwo, no jak? A może i dobrze?" ) i niestety sam czasami "chamstwo chamstwem zwalcza" (ale o tem potem, jak mawiają w stolicy Wielkopolski).

 


Drzwi wejściowe zamówione w KMW Format. Wszystko załatwiane przez telefon z drobnym wspomaganiem drogą mailową (to szkice koncepcyjne). Mam nadzieje, że będą takie, jak chciałam.

 


Pan od Ocieplenia Zewnętrznego umówiony na przełom października i listopada. Po wtopie z polecanym na forum Ocieplaczem, znów skorzystaliśmy z nieocenionej pomocy naszego Kierownika Budowy i trzymamy kciuki za sprzyjające warunki pogodowe tej jesieni.

 


Baterie do dolnej łazienki, których cena przekroczyła cenę samochodu małolitrażowego (czego mi Małżonek ślubny do końca życia nie przestanie wypominać ), też już prawie skompletowane. Ostatni element układanki ma do mnie dotrzeć na początku tygodnia, a we środę Pan Hydraulik przyjedzie je zamontować.

 

 


Dziś Pan od Kafelków (należałoby Go przemianować na Pana od Wykończeń, bo znacznie rozszerzył się jego zakres działalności na naszej budowie) przywiózł i poskładał kasety do drzwi przesuwnych chowanych w ścianie z g-k. Te pomiędzy kuchnią a jadalnią będą dwuskrzydłowe:

 


http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb5BwoELNQI/AAAAAAAAA2A/EWHNbVUJFdw/s400/4dfaf935220c7c06.jpg

 


A do spiżarni jedno skrzydło:

 


http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb5BxMLTXwI/AAAAAAAAA2I/l57ExGb65-g/s400/80e64195dc33a6d6.jpg

 


Dziś też przyjechali Panowie Dekarze (to jedna z niewielu ekip, którą z czystym sumieniem mogę każdemu polecić) i zamontowali elektryczne rolety do okien dachowych. Na razie nie działają, bo elektryka nie podłączona:

 


http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb5BxbQjWBI/AAAAAAAAA2Q/nDW6r9DqZeQ/s400/f43756a9af98813c.jpg



×
×
  • Dodaj nową pozycję...