W którąś niedzielę września 2004 pojechaliśmy sobie na spacer do Kalwarii Zebrzydowskiej. Po drodze widzieliśmy ładne tereny. Hmmm, ciekawe.
Okazało się, że z jednej z wsi po drodze do Kalwarii pochodzi dziadek przyszłej inwestorki. Mieszka tam jeszcze jakaś rodzina. No to pojechaliśmy w grudniu do tej rodziny. Popytaliśmy o działkę. Niewiele wiedzą. Ale idziemy na rekonesans z przedstawicielem rodziny-na-miejscu - Edkiem. No i znaleźliśmy coś, co wygląda nieźle. Działka jest częścią większej całości – trzeba by dzielić. Nie wiadomo czy będą chcieli sprzedać. Ale nic, idziemy do właścicielki zapytać, raptem 100 m. Zachodzimy, starsza kobieta trochę wystraszona, nie wie o co nam chodzi, w ogóle nic nie wie, nie zna się, zarobiona jest, aż Edek mówi pokazując na przyszłą inwestorkę, że to przecież Alojzkowa wnuczka.
–Ooo - odpowiada tamta – Tako młodo!!!
Rozmowa się trochę zmienia. Może by i sprzedała, może nie. Jak nie wiedziała tak nie wie, a w ogóle to musi porozmawiać z mężem. Staje na tym, że się zastanowią. Znać nie dadzą bo nie mają telefonu. Edek ma podjeść za jakiś czas i zapytać – on telefon ma.
Mija czas jakiś. Dzwonimy do Edka, który idzie i pyta. Jest większa chęć współpracy, ale i tak nic nie wiadomo. Na początku marca jedziemy tam i znów pytamy. Zaczyna się rozmowa o cenie, ale nie przynosi efektu bo mąż właścicielki jest w szpitalu.
25 marca jedziemy do gminy zobaczyć mapę będącą załącznikiem do planu zagospodarowania, na szczęście rzeczony plan jest. Plan wcześniej ściągnąłem z netu i sobie druknąłem. Robię zdjęcie mapie. W urzędzie bardzo mili ludzie. Pan, który pokazywał nam mapę jest bardzo chętny do współpracy, dużo nam wyjaśnia opowiada. Daje swoją wizytówkę. Jest geodetą, wiecie o co chodzi.
Działka jest rolno-budowlana, czyli jeden pas, przy drodze, jest na zabudowę, a dalej rolna. Gaz idzie przez działkę, słup z prądem obok, woda chyba koło 30-40m dalej, trzeba dokładnie sprawdzić. Kanalizacji brak i nie wiadomo kiedy będzie. Jedziemy na nie naszą działkę i robimy trochę zdjęć. Kiedyś zamieszczę.
Na początku kwietnia proszę Edka żeby jeszcze raz poszedł i zapytał. Idzie i pyta. Podobno jest decyzja na 100 % że sprzedadzą. Nie wiadomo jeszcze za ile, ale rekonesans cenowy wypada pomyślnie. Wygląda na to że stać nas będzie na kupno tej działki i papierologię do niej. I tylko na tyle.