Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    55
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    88

Entries in this blog

azb

Mając sporą działkę zaczęliśmy sie poważnie interesowac parterowcami. Wybór padł na D79 Subtelny:

http://projekty.murator.pl/projekt?IdProjektu=218&IdKolekcji=" rel="external nofollow">http://projekty.murator.pl/projekt?IdProjektu=218&IdKolekcji=

 

Rzecz jasna ze względu na nasze potrzeby - dom dla 2 osób, niezbędne były zmiany. Zamiast garażu wiata na dwa samochody - to lżej wygląda a zwolennikami garaży nie jesteśmy. W środku sporo zmian:

- drugie pomieszczenie gospodarcze

- powiększony wiatrołap

- 2 łazienki, bez oddzielnego wc

- trochę powiększony salon, ale będzie oddzielony ścianką od kuchni z jadalnią

- dwie mniejsze sypialnie połączone w jeden pokój

- nasza sypialnia powiększona ale bez garderoby

- nieco inny układ okien

 

Tak wygląda projekt D79 po adaptacji (post poniżej):

azb

Dziennik budowy a&zb - D79 adaptacja

Marki poznawalismy stopniowo. Najpierw szukaliśmy działki przy granicy z Białołęką, niedużej, niezalesionej. Nawet znaleźliśmy, niedaleko ul. Kościuszki. Pomimo łąki pełnej kleszczy decyzja zapadła, następnie miesiąc czekaliśmy aż właściciel dostarczy dokumenty, po czym nieco skonfudowany agent oświadczył nam że cena za m2 wzrosła o 5 zł.

 

 


Zanuciwszy w duchu "Don't kill the messenger", oświadczyłem z przekąsem, że jak dotychczas wydawało mi się, że negocjowanie ceny polega na jej obniżaniu i na tym odsłona pierwsza się zakończyła.

 

 


Nieco załamani zwolnilismy niemal do zera tempo poszukiwań, gdy nagle po 2 tygodniach nasz agent zadzwonił z wieścią że ma ciekawą ofertę, choć nieco odbiegającą od naszych preferencji. Zamiast prostokątnego kawałka 800 m2 łąki - prawie 1700 m2 lasu w trapezie. Pojechalismy obejrzeć, i już chcielismy rozbijac namiot. Człowiek nigdy nie wie czego tak naprawdę szuka. Potem było trochę emocji, bo sprzedającymi było 6-cio osobowe rodzeństwo, w tym jedna 80-cio latka mieszkająca w Szkocji, i to właśnie jej imię było przekręcone w księdze wieczystej, więc trzeba było to skorygować, co wymagało ceregieli w dwóch konsulatach, a kurier utknął na lotnisku podczas zamachów w Londynie. W końcu jednak się udało i 18 lipca 2005 akt notarialny został podpisany, a po następnych zaledwie 11 miesiącach udało się uzyskać wpis w księdze wieczystej.

azb

Dziennik budowy a&zb - D79 adaptacja

No to zaczynamy. Trochę późno bo na etapie poszukiwania wykonawcy stanu surowego. Wszystko zaczęło się ponad 2 lata temu, gdy zaczęliśmy się rozglądać za większym mieszkaniem. Po stwierdzeniu, iż oferta warszawskich developerów jest mocno nieciekawa, zapadła decyzja o poszukiwaniu działki.

 

 


Poszukiwania były dość szeroko zakrojone geograficznie, a cała zabawa trwała niemal rok. Początkowo próbowaliśmy na terenie Warszawy, ale niezbyt atrakcyjna oferta w połączeniu z wysokimi cenami dość szybko nas zniechęciła, aczkolwiek parę ofert na Białołęce i w Powsinie przez chwilę rozpatrywaliśmy dość poważnie. Objechaliśmy okolice Warszawy praktycznie dookoła: Linia otwocka, Piaseczno, Lesznowola, Milanówek, okolice Kampinosu od południa i od północy, Legionowo, Nieporęt, Sulejówek, Wiązowna. O mały włos nie kupiliśmy działki w Halinowie, co prawda 27 km od centrum ale 300 m od autobusu i 500 m od stacji, wokół same nowe domy, tylko teren odrobinkę mokry i trzeba by było podsypać, bez ekspertyzy nie wiadomo ile. Ktoś inny nie miał naszych wątpliwości i kupił przed nami. W sumie trudno się dziwić, bo 85 tys za 1000 m to była dobra cena. Ale nie ma tego złego...

 

 


Oglądalismy również przepiękne osiedle domków pod Grodziskiem, cudowna okolica, cisza i spokój, wszystkie media, utwardzona nawierzchnia, ładne działki, ale 45 km od centrum Wwy to za wiele.

 

 


Tak przy okazji, moja żona stwierdziła z przekąsem, że jak jedziemy na rower pod Wwę, to ciągle wszędzie piach, a jak szukamy działki, to co chwila bagno i torf. W Halinowie na innej działce samochód ugrzązł nam po osie gdy przyjechaliśmy ją obejrzec ponownie po deszczu.

 

 


W międzyczasie nauczyliśmy się, że należy koncentrować się na obszarach posiadających ważne plany zagospodarowania oraz korzystać z małych lokalnych agencji unikając jak ognia różnych strzelczyków itp.

 

 


Na Marki trafiliśmy przypadkiem, agent spod Kampinosu napomknął mi o koledze który ma tam kilka ciekawych ofert. Potem była potworna kłótnia z żoną, która oświadczyła mi, że nie ma zamiaru mieszkać z widokiem na cegielnie i co drugi wieczór wzywać pogotowie celem usunięcia noża z pleców, ale oczywiście skoro mam ochotę zmarnować sobotę, to możemy tam pojechać obejrzeć, pod warunkiem że za dnia



×
×
  • Dodaj nową pozycję...