Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    5
  • komentarz
    1
  • odsłon
    108

Entries in this blog

Myometis

 

Pozwolenie jeszcze ciepłe, projekty już w domu, świeżo wyrwane z paszczy urzędników, co to przez półtora miesiąca przetrzymywali je, znęcając się nad każdą literką, obijając z każdej strony krwawo pieczątkami, miętosząc rysunki i wprowadzając nas w stany kompletnej bezradności i rozpaczy, że już ich nigdy nie ujrzymy z powrotem.....

 

:)

 

No, a poza tym wszystko dobrze, to pewnie zasługa tego czarnego kota, który mi dziś przebiegł drogę, a który przewrotnie zawsze przynosi mi szczęście.

 

Woda się robi, prąd się robi, gaz się robi :) szkoda że tego wszystkiego nie widać, wolałabym widzieć rzesze ludzi z łopatami, żółte koparki, żółte kaski, żółte tablice informujące.... w sumie mogłyby być nawet różowe, byleby się coś naocznego działo!

 

Przytachaliśmy garażyk, brzydki jak noc, ale po kosztach mamy nadzieję, że ze względu na jego brzydotę nikt go nie przygarnie, sterczy chłopak dziarsko i opiera się deszczom i wiatrom, na razie samotnie, niedługo dostanie do towarzystwa koleżankę sławojkę, może nawet będzie miała wycięte serrrduszko?

 

na zdjęciu nasz tymczasowy bohater, ma jedną kapitalną zaletę, świetny ma widok " z okien" :)

 

 

http://www.art.idl.pl/dom/garazyk.jpg" rel="external nofollow">http://www.art.idl.pl/dom/garazyk.jpg

Myometis

Step by step

 

Zapotrzebowanie na wodę, prąd i gaz - złożone

 

został geodeta :)

 

nie kumam czemu tyle to kosztuje, może zrozumiem, kiedy już zobaczę "te parę kresek" na kartce :/

 

babeczki w gminie i w starostwie jakby z innej bajki były. W dużym mieście biurwy najchętniej by petenta psem poszczuły, a tu kilka km "za miedzą" i ludzie jakby milsi. No pytam się można?

 

 

 

ps. czy ktoś wie czemu mój dziennik nie wygląda tak jak inne? w sensie że nie jest on jednym wątkiem... hmm, wydaje mi się że tamta forma jest bardziej czytelna....

Myometis

 

Ta dam! działka zakupiona, akt notarialny w ręce, możemy sobie pojechać i wykopać dołek, albo krowę wypasać, albo namiot rozbić :)

 

Że też mnie nie oświeciło w swoim czasie i że też notariuszem nie zostałam no. Przychodzi se gość na gotowe, luz w ramionkach, pohukując na dziewczę w sekretariacie (dziewczę ma coś z bulteriera bo pilnuje łypiąc oczkiem, żeby nie opuścić przybytku notarialnego bez uiszczenia odpowiednich opłat - przy czym odpowiednie rozumie się poprzez: nie mniej niż 3 zera z tyłu dowolnej cyfry). No więc przychodzi ten gość i memła coś przez zęby że blyblybyly taki i taki Mruczek i blybly taka Mruczka blyblybly że córka że syn, że kupują i że uiszczają blyblybly.

 

No ja ZDECYDOWANIE mam lepsiejszą dykcję więc bym się lepiej nadawała na zarabianie circa kafla na godzinę :)

 

No dobra, efekt blyblania jest taki, że mamy papiór w ręce i możemy se szampona o grunt rozbić :)

 

gratulacje można wpisywać w komentarzach

Myometis

 

Zdziebko informacji o tym jak szału dostawaliśmy, szukając naszego miejsca na ziemi i o stanach skrajnych emocji od euforii do frustracji.

 

Otóż, mieszkając w wielkim mieście nie ma co liczyć na tanią ziemią "za miedzą", to było wiadomo, ale przez te hmm 4 miesiące zobaczyliśmy pełne spektrum ofert ..... boshhh co ludzie sprzedają, gdybym nie zobaczyła, to bym nie uwierzyła.

 

Kamienie milowe na drodze nieustraszonych szukaczy gruntu

 

 

1. Działka pod miastem, pod nosem miasta a jednak wśród pól, piękna, nie za duża (744m2) całkowicie uzbrojona, widok na łany pszenicy, trzmielki, motylki, rumianki, sielanka. Blisko do rodziców i całkiem tanio... zaraz, zaraz... ale czemu nikt w sąsiedztwie się nie buduje? Na szczęście w porę zablokowaliśmy postępowanie papierologiczne bo okazało się, że nikt tam pozwoleń nie wydaje... działka a i owszem do sprzedania, ale media to widmo, tzn są ale nie ma, nie ma choć są, w kanalizacji brak przepompowni, w hydrantach wody, w gazie gazu brak. I nikt od 6 lat pozwoleń nie wydaje, bo sprawa właścicieli toczy się w sądzie.

 

Uff, po kupnie moglibyśmy co najwyżej tam ognisko rozpalić.

 

 

2. Piękna działka z widokiem na Ślężę, marzenie!!! trochę dalej niż poprzedniczka, ale są media, jest fajne sąsiedztwo domków, trochę większa i droższa, ale taka urokliwa że złożyliśmy ofertę, mając nadzieję że właściciel chętny do negocjacji. No i zonk! właściciel nie tyle nie przystał na ofertę ale stwierdził że cena za jaką wystawił swoje włości jest zdecydowanie za mała i hop w górę... skutecznie nas odstraszając (i pewnie wszystkich kolejnych chętnych też, bo różnica cenowa pomiędzy naszą obecną działką a tą o której pisze wynosi uwaga: 100 tyś zł)

 

 

3. Dom do remontu, bliźniak z potencjałem w dobrej dzielnicy - tak wynikało z peanów i pieśni pani z nieruchomości, no dobra, to jedźmy oglądać, a może to dobra oferta jest.

 

Pfff, pomijam fakt, że furtkę tam że należało nie otworzyć acz przestawić to był to dopiero początek traumy wizyty w domu " z potencjałem". Potencjał to on może i miał, ale do wyburzenia. No bo jeśli bliźniakiem można nazwać jeden dom pomalowany na pół (jeden komin, jedna konstrukcja typu obora) to wszystko co się tam znajdowało świadczyło o tym, że dom pamięta chyba Napoleona i od tego czasu nie tyle nie był remontowany co sprzątany. Widok obiadu sprzed tygodnia, barłogu sprzed zeszłej nocy i zardzewiałej i popleśniałej łazienki wam oszczędzę w opisie :) w każdym razie szybciej stamtąd wyszłam niż weszłam. Aha, Pan chciał za swój "dom żula" 380 tyś, ja bym nie dała złotówki.

 

 

4. Dom pod miastem, piękne brzózki naokoło, dom roczny, niewielki, wyposażony, prawie wykończony na 100%. Przyjechaliśmy, obejrzeliśmy, ale nie zaiskrzyło między nami, acz oferta godna była polecenia komuś innemu.

 

 

5. "I inne niebezpieczeństwa" w postaci, a to terenu zalewowego, a to działki obok torów kolejowych, albo obok malowniczej polany z usłanymi gęsto nagrobkami, albo z kombinatem ogrodniczym centralnie na wprost od wejścia, albo działka na tyłach zabudowań, gdzie drogi niet, ale jest rów :), przerobiliśmy też Pana co to sprzedawał część swojego podwórka. "Paaani, tę szopę to ja rozbiorę, ten zepsuty traktor to też stąd zniknie a te szklarnie z pomidorami to się przesunie (w ilości sztuk chyba 30) i tu możecie się budować"

 

 

6. No i tak droga nasza skończyła się tu:

 

http://www.art.idl.pl/dom/dzialka.jpg" rel="external nofollow">http://www.art.idl.pl/dom/dzialka.jpg

 

 

oczywiście nigdzie nie jest tak, żeby było idealnie, mamy niedaleko lotnisko sportowe, szybowce i awionetki na niebie, ja już żartuję że będą do mnie "wpadać" lotnicy na kawę

 

ale tu stanie nasz dom

 

amen

 

 

p.s. kto mnie oświeci jak zrobić wątek z komentarzami do dziennika?

Myometis

Na dzień dobry

 

Mruczki witają, nisko się kłaniają :)

 

I choć sami do końca nie wierzą w to co robią, mają ambitne plany zabudowania kawałka tej planety, zapraszamy do kibicowania i trzymania palcy :)

 

 

zdecydowaliśmy się na projekt Konrada Matuszewskiego M-131 gdyż jako jeden z niewielu spełniał nasze oczekiwania:

 

- dom miał być tani, a więc dwuspadowy dach, nie za duży, ale też nie za mały

 

- koniecznie z kominkiem

 

- miał mieć pokój sypialny na dole (tymczasowo dla nas, a potem dla gości, co to zabalują na imprezie i nie znajdą wieczorem drogi do domu )

 

- duża przestrzeń, mało zakamarków, żeby zaspokoić gust męża Mruczka, on to by najlepiej czuł się na sawannie :)

 

- półzamknięta kuchnia dla Mruczki, która wbrew modzie nie znosi jak się jej w gary zagląda

 

- taras i ogród z miękką trawą pominę bo to nie wchodzi do projektu sensu stricte

 

- łazienka większa niż 1mikrometr kwadratowy to już szczyt marzeń, wystarczy żeby wlazła wanna (obecną łazienkę zwiedza się pojedyńczo na wpych :) )

 

- balkon to kolejna pełnia szczęścia i choć mawiają że w domu nie jest potrzebny to ja i tak z dziką żądzą pożądam balkonu, którego nigdy nie miałam.

 

- układ kuchnia i salon na przestrzał cobym widziała co się dzieje za i przed domem

 

- szeroki garaż i już nie boję się o lusterka :) oczywiście garaż pod dachem co by tyłka nie zmoczyć/odmrozić w aurę nie ten tego.

 

- pralnia, suszarnia i garderobaaaaa, pożądam wielce bo nie mam, a pranie schnie zwykle w duzym pokoju, a gacie, swetry i kalesony straszą inkasentów.

 

 

w domciu będzie zainstalowany pies rasy wiadomej, jedynej słusznej, co, kiedy się już pojawi, doprowadzi Mruczkę do orgazmicznego szczęścia, wszak marzeniem jest jej niesłychanym od czasów pacholęcych. Aczkolwiek cicho sza, co by nie zapeszyć :)

 

 

a tak będzie wyglądał w przybliżeniu:

 

 

 

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...