Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    8
  • komentarz
    1
  • odsłon
    41

Entries in this blog

Ćma

Hic sunt dracones

 

A czas sobie płynie...

 

Wszystko się zmienia. Kryzys przychodzi i odchodzi. Chęci pozostają.

 

Plany nam się pozmieniały i postanowiliśmy sprzedać naszą cudną działeczkę pod Poznaniem, na rzecz jakiejś innej, niemniej cudnej pod Szczecinem.

 

Jeśli ktoś reflektuje na 1814 m kw działki budowlanej (media przy granicy działki) między Poznaniem a Gnieznem, to zapraszam.

 

Działeczka jest śliczna, w przesympatycznej wioseczce, żal się z nią rozstawać. Serce boli. Dlatego oddamy w dobre ręce.

 

Następczyni jeszcze niezlokalizowana. Ale powoli namierzamy okolice.

Ćma

Hic sunt dracones

A czas sobie płynie...

Wszystko się zmienia. Kryzys przychodzi i odchodzi. Chęci pozostają.

Plany nam się pozmieniały i postanowiliśmy sprzedać naszą cudną działeczkę pod Poznaniem, na rzecz jakiejś innej, niemniej cudnej pod Szczecinem.

Jeśli ktoś reflektuje na 1814 m kw działki budowlanej (media przy granicy działki) między Poznaniem a Gnieznem, to zapraszam.

Działeczka jest śliczna, w przesympatycznej wioseczce, żal się z nią rozstawać. Serce boli. Dlatego oddamy w dobre ręce.

Następczyni jeszcze niezlokalizowana. Ale powoli namierzamy okolice.

Ćma

Hic sunt dracones

W ramach dokształcania budowlanego, pojechałam na targi do Poznania. Nogi to miałam nie powiem już gdzie, bo wbiły mi się naprawdę głęboko, a obejrzałam może z 1/3 wszystkiego. Nazbierałam dwie tony makulatury, którą teraz wnikliwie studiuję http://www.pic4ever.com/images/reading.gif" rel="external nofollow">http://www.pic4ever.com/images/reading.gif. No i wyrwałam z gardeł innym zwiedzającym pana, który najprawdopodobniej wybuduje nam dom. http://www.pic4ever.com/images/47b20s0.gif" rel="external nofollow">http://www.pic4ever.com/images/47b20s0.gif

 

Po powrocie do domu wpadłam oczywiście w budowlaną, czarną rozpacz, bo wyobraziłam sobie te stosy i góry pieniędzy, których będziemy potrzebować, żeby nasze marzenie się spełniło. No i trzeba te stosy i góry skądś wziąć...

 

A i projekt się musi przeprojektować, bo pomieszczenia gospodarczego nam nie starczy. Czyli co? Czyli Kasia siedzi i przerysowuje. A już myślalam, że wszystko jest tak, jak trzeba. http://www.pic4ever.com/images/shame.gif" rel="external nofollow">http://www.pic4ever.com/images/shame.gif

 

Jednym słowem targają mną skrajne emocje. Oszaleję jak nic.

Ćma

Hic sunt dracones

A jak to się wszystko zaczęło?

 


Dawno, dawno temu. Za górami, za lasami. Żyło sobie dwoje młodych ludzi. Znali się prawie całe życie, a w końcu pewnego dnia wzięli ślub. Oprócz zwykłych małych zmartwień, których pełno na świecie, mieli jedno duże. Mieszkali w dwóch różnych miastach.

 


Właściwie nie powinni narzekać, bo mieli własne, duże mieszkanie. Mieli kochającą rodzinę. Mieli koty, które wyciągały pomocną łapę w trudnych chwilach. Ale siebie mieli tylko dwa dni w tygodniu. Wytrzymali tak osiem lat i stwierdzili, że tyle wystarczy.

 


Zapytali koty, które zawsze im pomagały, czy można coś na to poradzić? Koty rozegrały partyjkę szachów na dobry początek i po długiej naradzie postanowiły pomóc.

 


Uradziły, że przenoszenie się z centrum jednego dużego miasta, do centrum drugiego dużego miasta jest głupie. Nie ma woliery i w ogóle żadna radość. A skoro już postanowiły pomóc swoim ludziom, to chciały pomóc również sobie. Znalazły więc działkę, daleko od wielkiego miasta, na wsi. Gdzie będzie wystarczająco dużo miejsca na ich wolierę, a powietrze będzie pachniało wszystkim tym, czym pachnie powietrze w lesie. Pani się ucieszyła. Pan też. Po czym państwo udali się do banku, żeby pożyczył im pieniądze na ich własny kawałek łąki.

 


Takim to sposobem, dwoje ludzi i cztery koty (w tej chwili pięć ), stało się posiadaczami ziemskimi i postanowiło zbudować drewniany dom na wzór tych z ojczyzny czterech kotów.

Ćma

Hic sunt dracones

No dobrze..., nie tylko dla naszych kotów budujemy ten dom. Dla nas to ucieczka z centrum miasta, gdzie latem nie słychać cykających koników polnych, gdzie ziemia nie pachnie po deszczu tak, że aż w głowie się kręci, gdzie komary wespół w zespół z meszkami nie obgryzają człowieka do kości... http://www.pic4ever.com/images/crazy.gif


Będzie mi tylko żal jerzyków, bo na wsi to tylko jaskółki.

 


Ale "as the Great Philosopher Jagger once Said: You can't always get what you want."

 

 


Domek będzie drewniany, z bali, albo prefabrykowany, ale z drewnianą okładziną. Taki skandynawski, tylko nie w kolorze bornholmskiej (tudzież innej) czerwieni, a szaroniebieski, z białymi oknami i ciemno-grafitowym dachem. Jest już praktycznie narysowany, przerysowuję tylko ostatnie szczegóły, tak aby zmieścić w środku wszystko czego potrzebujemy do życia. Projekt będzie indywidualny, ok. 180m kw.

Ćma

Hic sunt dracones

***

 

- Dzień dobry - powiedział lis.

- Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Mały Książę i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł.

- Jestem tutaj - posłyszał głos - pod jabłonią!

- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...

- Jestem lisem - odpowiedział lis.

- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...

- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.

- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"? (...)

- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. -"Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".

- Stworzyć więzy?

- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie. (...) Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu...

Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.

- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.

- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.

- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!

- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.

- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...

Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.

- Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać... Potrzebny jest obrządek.

(...)

W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:

- Ach, będę płakać!

- To twoja wina - odpowiedział Mały Książę - nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś, abym cię oswoił...

- Oczywiście - odparł lis.

- Ale będziesz płakać?

- Oczywiście.

- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?

- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyna na świecie. Gdy przyjdziesz pożegnać się ze mną, zrobię ci prezent z pewnej tajemnicy.

(...)

A oto mój sekret – powiedział lis - Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu. Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.

 

( "Mały Książę" , A. de Saint-Exupery )

 

Dedykuję to wszystkim "posiadaczom" zwierząt i dzieci.

Ćma

Hic sunt dracones

Kilka letnich zdjęć:

 

 


Północ

 


http://upload.miau.pl/show.php?u=3/164768" rel="external nofollow">http://upload.miau.pl/3/164768m.jpg

 

 


Południe

 


http://upload.miau.pl/show.php?u=3/164770" rel="external nofollow">http://upload.miau.pl/3/164770m.jpg

 

 


Wschód

 


http://upload.miau.pl/show.php?u=3/164766" rel="external nofollow">http://upload.miau.pl/3/164766m.jpg

 


Widoki z północy na południe i drogę dojazdową

 


http://upload.miau.pl/show.php?u=3/164772" rel="external nofollow">http://upload.miau.pl/3/164772m.jpg

 


A tu jeszcze inspektorka nadzoru.

 


http://upload.miau.pl/show.php?u=3/164774" rel="external nofollow">http://upload.miau.pl/3/164774m.jpg http://upload.miau.pl/show.php?u=3/164776" rel="external nofollow">http://upload.miau.pl/3/164776m.jpg http://upload.miau.pl/show.php?u=3/164778" rel="external nofollow">http://upload.miau.pl/3/164778m.jpg

 


Jane Marple Dwa Susy*PL - Kotka Norweska Leśna. Dziewczynka naszej hodowli. Bo mamy hodowlę tych przemiłych kotów ( http://www.dwasusy.pl" rel="external nofollow">http://www.dwasusy.pl ). I jak wielu przed nami i wielu po nas, budujemy dom z myślą o zwierzętach będących członkami naszej rodziny.

Ćma

Hic sunt dracones

Jakiś czas zmagałam się z myślami, czy założyć dziennik budowy, czy też nie. Dziennik, jak to dziennik, powinien być prowadzony systematycznie i najlepiej codziennie. Na to szans nie ma żadnych. Ponadto, tyle tu już dzienników... Czy mój komuś w czymś pomoże? Czy to może współczesna forma grafomaństwa? Pomyślałam jednak, że skoro tyle Was tutaj, to może mój dzienniczek nie będzie jakoś strasznie zawadzał? Będę cichutka i nie będę się rozpychała łokciami.

Od 11 grudnia mamy własną ziemię. 1814 m kw w stosownym oddaleniu od stolicy Wielkopolski. Na wsi lekko udomowionej.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...