11 maja 2007
Nie dzieje się nic ... a powinno!! Cały tydzień czekaliśmy aż pojawi się nasza ekipa murarska...no, ale się nie doczekaliśmy. OK, padało - ale nie cały dzień! Kunsztowny plan wejścia cieśli w poniedziałek - 16 maja, legł w gruzach i pewnie ktoś inny ucieszy się z możliwści przejęcia ciesli i dekarza w naszym terminie. Buuu...ale jestem zła
Żeby nie było zbyt nudno, dzisiaj przyjechała cegła na działówki i 150-tka. Generalnie powód do radości, ale...no właśnie...jest "ale"... Transport miał być między dziewiatą a dziesiątą rano - kierowca dzwoni przed ósmą, że jest na działce!! Cat umówiony na 9.30 - dzwoni, że wziął na rano jakąś "robótkę" i będzie koło 11tej (!!) Ja w pracy - dzień zawalony robotą, a tu trzeba jechać na działkę i ratować sytuację. Jeszcze w pracy obdzwoniłam wszystkie kontakty na rozładunek - NIC. Jadę na działkę - po drodze szukam ratunku - NIC. W ostatniej chwili pomyślałam o sąsiedzie, który ma ciągnik (ten sam, który rozładowywał mi awaryjnie drewno). Pojechałam, poprosiłam...i ... UDAŁO SIĘ. JAK DOBRZE MIEĆ SĄSIADA!! Jakbym miała mało wrażen, jedna z palet z cegłą 150tką rozsypała się na środku drogi ... woziliśmy cegłę taczką (oczywiście pożyczoną) 50m i na nowo układaliśmy na palecie ... Ech - zachciało nam się budowy