Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    148
  • komentarzy
    114
  • odsłon
    202

Entries in this blog

nionia

Mieszkamy od 15 grudnia !

Dzisiaj, po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej przeprowadzką, brakiem neta oraz świętami, muszę zrobić taki przerywnik w pamiętniku i oznajmić, że mieszkamy już prawie cztery tygodnie, tj. od 15 grudnia 2012 roku !!! Mamy już za sobą obydwa święta w nowym domku i z perspektywy tych prawie czterech miesięcy mogę już coś powiedzieć na temat tego, jak się mieszka. Po pierwsze wprowadziliśmy się nie mając wszystkich mebli (do tej pory nie mamy), wiele drobnych prac nie było skończone ale tak nam zależało, żeby wprowadzić się na Boże Narodzenie, więc ustaliłam nieprzekraczalny termin na 15 grudnia i jakoś się udało. Bez pewnych rzeczy w domu człowiek może się obejść ale np. brak lustra (jakiegokolwiek) może być nieco uciążliwy, gdy świąteczny makijaż (świąteczny w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż na co dzień się nie maluję) robiłam patrząc w srebrny przycisk od geberita:D. Po jakimś czasie doczekaliśmy się jednego lustra w głównej łazience na górze. Poza tym dość uciążliwe i chaotyczne było na początku szukanie różnych rzeczy, włącznie z ubraniami we wszelkiego rodzaju pudłach i torbach. Ta nasza przeprowadzka była taka trochę na siłę ale ileż można się wykańczać, zawsze by było jakieś ale, coś do zrobienia, a tak mamy już to z głowy i bardzo dobrze:) Pierwszej nocy poszliśmy spać, zarówno my, jak i dzieci, bardzo późno i prawie wcale nie spałam (dzieci spały jak susły, a bardzo się o to martwiłam, 2,5 latek po raz pierwszy sam w swoim pokoiku, zniósł to bardzo dobrze). Drugiej było trochę lepiej ale przez około 2 tyg. było mi tak jakoś dziwnie.Bardzo chciałam tego domu i już nie mogłam się doczekać przeprowadzki ale potem przez pewien czas wracałam myślami do naszego mieszkania, w którym zamieszkaliśmy zaraz poślubie i spędziliśmy w nim 15 lat, tam przyszły na świat nasze dzieci. W nowym domu było fajnie, cisza, spokój, dookoła piękne zimowe krajobrazy ale przez pierwsze dni i noce każdy odgłos nas niepokoił, w nocy schodziliśmy na dół, żeby sprawdzić, czy nikt się po domu nie kręci, takie wymuszone przez naszą wyobraźnię zachowania. Teraz to już po całym dniu padam jak suseł i nic mnie nie obchodzi, wiem, że dom jest pełen najróżniejszych odgłosów. Przez pierwsze tygodnie uczyliśmy się mieszkania w domu jednorodzinnym (jejku, jak to fajnie brzmi, spełniło się jedno zmoich wielkich, zdawałoby się nieosiągalnych marzeń), uczyliśmy się np. pieca i podłogówki, jak to poustawiać, żeby było dobrze (co do tej ostatniej, to trochę zmieniłam zdanie w porównaniu do tego sprzed kilku postów, niestety na gorsze ale o tym może kiedyś). Kilka razy zdarzyło się, że budził nas czujnik czadu, co było spowodowane wieloma czynnikami np. pozostawionym w wiadrze popiołem lub zmianą baterii albo nie tak działającym piecem, raz mąż o 3 rano musiał "rozbierać" coś w piecu i jeszcze raz montować do 5 rano:eek:. Takie różne niespodzianki przez pierwszy miesiąc zdarzały się w domku. Teraz już mieszka się super i kiedy jeździmy jeszcze do bloku po jakieś rzeczy, które zostały, to wiem, że już nie chciałabym tam wrócić. Domek jednorodzinny to jest to ! i mimo pewnych trudności i dodatkowych obowiązków bardzo się cieszę, że w nim udało nam się zamieszkać po 4 latach i 3 miesiącach od rozpoczęcia budowy. Wybaczcie mi taki długi wpis ale takiego ważnego epizodu w życiu nie potrafiłam streścić w kilku zdaniach:). Wkrótce może uda mi się coś napisać w stylu "czego nie zrobiłabym w domu po raz drugi", niemniej jednak mój dziennik wraca do dawnej formy pamiętnika z odniesieniem wstecz do ubiegłych lat, a zatem następny post będzie już kontynuacją poprzednich na temat wykończeniówki.
nionia

Okna wstawione.

W sierpniu ubiegłego 2011 r, po ponad roku leżakowania w magazynie dystrybutora (domek nie był na nie przygotowany), po zrobieniu wszystkich mokrych prac w domku, zostały zamontowane okna. Są to drewniane sosnowe okna firmy Urzędowski w kolorze rudo-brązowym, przy czym wewnątrz wydają się bardziej brązowe, dość ciemne, natomiast na zewnątrz, szczególnie od słonecznej strony są bardziej rude. Po ponad roku użytkowania możemy stwierdzić, że są dobre, narazie nic się nie wypaczyło, są szczelne i ciepłe. Narazie nie mamy włożonych docelowych klamek, tylko po całym domu "krąży" trzy robocze klamki, zamykanie i otwieranie przy ich pomocy jest troszkę utrudnione ale te docelowe w kolorze starego złota włożymy tuż przed przeprowadzką. Jeśli chodzi o system zamykania i otwierania, to w niektórych oknach, szczególnie balkonowych wymaga on drobnej regulacji, co wiąże się z długim czasem ich leżakowania w magazynie i nie używania. Bardzo mi zależało na drewnianych oknach i muszę przyznać, że się nie zawiodłam.DSC07123.jpg.f94e1980b85617cd7b2ac0d4c9ed6812.jpgDSC07125.jpg.d8f78852564d40e72adfc35818276177.jpgDSC07132.jpg.2aa710cf74e8ca32b0ba71018971d2f0.jpgDSC07135.jpg.5e4e56245311b10fe978467371b4ef90.jpgDSC07136.jpg.caff80c892e22edac886c846072cc4e5.jpg

DSC07123.jpg.f94e1980b85617cd7b2ac0d4c9ed6812.jpg

DSC07125.jpg.d8f78852564d40e72adfc35818276177.jpg

DSC07132.jpg.2aa710cf74e8ca32b0ba71018971d2f0.jpg

DSC07135.jpg.5e4e56245311b10fe978467371b4ef90.jpg

DSC07136.jpg.caff80c892e22edac886c846072cc4e5.jpg

DSC07123.jpg.f94e1980b85617cd7b2ac0d4c9ed6812.jpg

DSC07125.jpg.d8f78852564d40e72adfc35818276177.jpg

DSC07132.jpg.2aa710cf74e8ca32b0ba71018971d2f0.jpg

DSC07135.jpg.5e4e56245311b10fe978467371b4ef90.jpg

DSC07136.jpg.caff80c892e22edac886c846072cc4e5.jpg

DSC07123.jpg

DSC07125.jpg

DSC07132.jpg

DSC07135.jpg

DSC07136.jpg

DSC07123.jpg

DSC07125.jpg

DSC07132.jpg

DSC07135.jpg

DSC07136.jpg

nionia

Wylewki.

Ostatnim etapem przygotowania podłogi pod właściwe "ubranko" były wylewki, temat raczej mało wyczerpujący, przedstawię zatem tylko kilka fotek.DSC06953.jpg.54598701b121f9b9e29a9c85fb57b8d4.jpgDSC06954.jpg.3028027d024df646ea2c2a2932fefcba.jpgDSC06957.jpg.eab9b89ffc304a2d663df4bd16faedcb.jpgDSC06959.jpg.76d25c6510b47d61eacf614fd742ea70.jpgDSC06960.jpg.da97ca90396e4c5fde2c78f5fa6b85be.jpg

DSC06953.jpg.54598701b121f9b9e29a9c85fb57b8d4.jpg

DSC06954.jpg.3028027d024df646ea2c2a2932fefcba.jpg

DSC06957.jpg.eab9b89ffc304a2d663df4bd16faedcb.jpg

DSC06959.jpg.76d25c6510b47d61eacf614fd742ea70.jpg

DSC06960.jpg.da97ca90396e4c5fde2c78f5fa6b85be.jpg

DSC06953.jpg.54598701b121f9b9e29a9c85fb57b8d4.jpg

DSC06954.jpg.3028027d024df646ea2c2a2932fefcba.jpg

DSC06957.jpg.eab9b89ffc304a2d663df4bd16faedcb.jpg

DSC06959.jpg.76d25c6510b47d61eacf614fd742ea70.jpg

DSC06960.jpg.da97ca90396e4c5fde2c78f5fa6b85be.jpg

DSC06953.jpg

DSC06954.jpg

DSC06957.jpg

DSC06959.jpg

DSC06960.jpg

DSC06953.jpg

DSC06954.jpg

DSC06957.jpg

DSC06959.jpg

DSC06960.jpg

nionia

Wieczór na działce.

I znów przyszedł czas na taki rodzinny przerywnik, pomiędzy sprawami ściśle budowlanymi i wykończeniowymi, a że każda wizyta w wykańczającym się domku jest związana z dziennikiem budowy, więc kilka fotek z pewnego sierpniowego wieczoru. Na jednym ze zdjęć jest opisywana niedawno brama wjazdowa. Był wtedy taki piękny wieczór, mąż kosił trawę, Weronia pomagała, Szymonek trochę spał w foteliku, a ja robiłam zdjęcia.DSC06677.jpg.f3795654eecb7cfadd68f869324a5aef.jpgDSC06685.jpg.ea3e0c57aad8a97c0a95fea1a4748d38.jpgDSC06691.jpg.ad3ed94fe592db0a582dbe20919e6bb4.jpgDSC06728.jpg.fd552e5b08328fd06e64a4cb73c96abd.jpgDSC06744.jpg.f4b8f95abbbb078f7847670b19429c25.jpg

DSC06677.jpg.f3795654eecb7cfadd68f869324a5aef.jpg

DSC06685.jpg.ea3e0c57aad8a97c0a95fea1a4748d38.jpg

DSC06691.jpg.ad3ed94fe592db0a582dbe20919e6bb4.jpg

DSC06728.jpg.fd552e5b08328fd06e64a4cb73c96abd.jpg

DSC06744.jpg.f4b8f95abbbb078f7847670b19429c25.jpg

DSC06677.jpg.f3795654eecb7cfadd68f869324a5aef.jpg

DSC06685.jpg.ea3e0c57aad8a97c0a95fea1a4748d38.jpg

DSC06691.jpg.ad3ed94fe592db0a582dbe20919e6bb4.jpg

DSC06728.jpg.fd552e5b08328fd06e64a4cb73c96abd.jpg

DSC06744.jpg.f4b8f95abbbb078f7847670b19429c25.jpg

DSC06677.jpg

DSC06685.jpg

DSC06691.jpg

DSC06728.jpg

DSC06744.jpg

DSC06677.jpg

DSC06685.jpg

DSC06691.jpg

DSC06728.jpg

DSC06744.jpg

nionia

Podłogówka.

Kiedy zaczynaliśmy budowę domu nigdy nie myśleliśmy o ogrzewaniu podłogowym, nasz projekt też tego nie przewidywał, nawet o ociepleniu zewnętrznym nie myśleliśmy, oczywiście tego też projekt nie przewidywał, ściany z bloczków YTONG o grubości 36,5 cm, więc się nie ociepla. Bardzo długo byliśmy sceptycznie nastawieni do podłogówki (bo gorąco w stopy, kurz się unosi wraz zciepłym powietrzem itd.) i ocieplenia zewnętrznego, no bo wreszcie po co budujemy z YTONGA, żeby potem jeszcze ocieplać? Trwaliśmy w tym przekonaniu, nawet wtedy, gdy nasz pan od wykończeniówki namawiał nas na jedno i drugie, że warto. Trwaliśmy w tym przekonaniu dalej ale mnie ciągle nachodziły takie myśli, że może jednak trzeba, stało się to niejako obsesją zimnego domu, który będzie i potem, to już nic nie zrobimy. Zaczęłam się dzielić tymi myślami z mężem i w końcu razem doszliśmy do wniosku, że jednak robimy podłogówkę i nawet ocieplamy dom:o, tylko nie styropianem, a wełną, co jest bardziej wskazane przy YTONG-u. Jak nic, to nic, a jeżeli już, to poszliśmy na całego:D. Podłogówkę wykonaliśmy na całym parterze, oprócz salonu, gdzie będą deski podłogowe, oprócz kotłowni, garażu i wspomnianych wcześniej spiżarni oraz wykonaliśmy ją również w łazience na poddaszu. Z perspektywy czasu śmiem twierdzić, że była to dobra decyzja, cieplutkie kapcie po przyjściu z zimnego dworu:), najbardziej czuć tą różnicę, kiedy się wchodzi do salonu, gdzie nie ma podłogówki, drewno na swój sposób też daje ciepło ale nie aż tak. No może trochę "kręcą" mnie stopy i trochę sucho jest w gardle ale już teraz nie wyobrażam sobie, jak by mogło jej nie być. A teraz fotki w ilości nieproporcjonalnej do tekstu:) .DSC06529.jpg.e39556dfe90c015f12c864ecb2f22d2a.jpgDSC06676.jpg.7536096439bd87625993ac33477d0412.jpgDSC06679.jpg.b0a6fc0bf7873fdbdcf19a9caaadafcf.jpgDSC06680.jpg.150ed21228f329d2a863c76bfa113050.jpgDSC06682.jpg.ffde439b40378df5f5473b51c19622d6.jpg

DSC06529.jpg.e39556dfe90c015f12c864ecb2f22d2a.jpg

DSC06676.jpg.7536096439bd87625993ac33477d0412.jpg

DSC06679.jpg.b0a6fc0bf7873fdbdcf19a9caaadafcf.jpg

DSC06680.jpg.150ed21228f329d2a863c76bfa113050.jpg

DSC06682.jpg.ffde439b40378df5f5473b51c19622d6.jpg

DSC06529.jpg.e39556dfe90c015f12c864ecb2f22d2a.jpg

DSC06676.jpg.7536096439bd87625993ac33477d0412.jpg

DSC06679.jpg.b0a6fc0bf7873fdbdcf19a9caaadafcf.jpg

DSC06680.jpg.150ed21228f329d2a863c76bfa113050.jpg

DSC06682.jpg.ffde439b40378df5f5473b51c19622d6.jpg

DSC06529.jpg

DSC06676.jpg

DSC06679.jpg

DSC06680.jpg

DSC06682.jpg

DSC06529.jpg

DSC06676.jpg

DSC06679.jpg

DSC06680.jpg

DSC06682.jpg

nionia

Styropian na podłodze.

Po ułożeniu wszelkich instalacji podłogowych przyszedł czas na ocieplenie podłogi styropianem. Z ocieplenia zrezygnowaliśmy w małej spiżarni pod schodami i w dużej spiżarni w części gospodarczej. W obu przypadkach schodzi się po jednym stopniu w dół jakieś 20 cm, tyle, ile grubość warstwy styropianowej w pozostałych pomieszczeniach. Zależało nam na tym, aby pomieszczenia te były zimne i tak też jest, pod drzwiami są szczelne progi, więc to zimno nie ucieka na korytarz, położenie zaniżone w stosunku do korytarza też powoduje, że zimne powietrze opada w dół. Ponadto pod schodami uzyskałam trochę wyżej i pod podestem mogę prawie się wyprostować, dodatkowo od spodu schodów została położona 2 cm warstwa styropianu, żeby troszkę zabezpieczyć schody. Tym sposobem uzyskaliśmy namiastkę piwnic, tak nam potrzebnych, a których ze względu na niedogodności terenu nie mogliśmy mieć. Na pierwszym zdjęciu widoczny jest fragment kuchni, na drugim jadalnia, dalej wiatrołap, potem korytarz do części gospodarczej, po prawej stronie widoczna mała toaleta, a po lewej mała spiżaka pod schodami, dalej duża spiżarnia w części gosp. i na końcu to małe okienko, to już garaż. Na ostatnim zdjęciu widok ze schodów na hol, kawałek salonu (jeszcze bez styropianu) i fragment jadalni. DSC06498.jpg.f0d368cc38e4bf76343b22a96df160be.jpgDSC06501.jpg.779d4769d5859168b47784049655f3ee.jpgDSC06520.jpg.1181ca015d08294bbf1cc56956d88123.jpgDSC06527.jpg.0da1e2b5a252bf36dec22532852cbb7f.jpgDSC06528.jpg.a2353d1c8e75e676c941ddd648c3e161.jpg

DSC06498.jpg.f0d368cc38e4bf76343b22a96df160be.jpg

DSC06501.jpg.779d4769d5859168b47784049655f3ee.jpg

DSC06520.jpg.1181ca015d08294bbf1cc56956d88123.jpg

DSC06527.jpg.0da1e2b5a252bf36dec22532852cbb7f.jpg

DSC06528.jpg.a2353d1c8e75e676c941ddd648c3e161.jpg

DSC06498.jpg.f0d368cc38e4bf76343b22a96df160be.jpg

DSC06501.jpg.779d4769d5859168b47784049655f3ee.jpg

DSC06520.jpg.1181ca015d08294bbf1cc56956d88123.jpg

DSC06527.jpg.0da1e2b5a252bf36dec22532852cbb7f.jpg

DSC06528.jpg.a2353d1c8e75e676c941ddd648c3e161.jpg

DSC06498.jpg

DSC06501.jpg

DSC06520.jpg

DSC06527.jpg

DSC06528.jpg

DSC06498.jpg

DSC06501.jpg

DSC06520.jpg

DSC06527.jpg

DSC06528.jpg

nionia

Tynki.

Jedną z pierwszych, ważnych rzeczy, jakie przybyły w domku po zrobieniu instalacji elektrycznej, były tynki. Zdecydowaliśmy się na tynki gipsowe robione ręcznie. Jak już wcześniej pisałam, znaleźliśmy takiego pana, który kompleksowo zajął się wykończeniówką w naszym domu. To on umawiał ekipy od tyków, od ocieplenia, miał swojego hydraulika, kupował materiały i na koniec osobiście wykonał wszystkie prace glazurniczo-podłogowe. Tak się akurat złożyło,że ekipa od tynków gipsowych robionych ręcznie mogła do nas przyjechać, więc już coś zaczęło się w domku dziać. Na początku nie byłiśmy zbyt zadowoleni, ręczna robota szła bardzo powoli, więc nasz pan "szef" zamówił maszynę do tynków i od razu prace nabrały tempa. Po zrobieniu pierwszej warstwy, takiej podkładowej, wyrównującej wszelkie nierówności w całym domku, dalsze wygładzanie wykonywał nasz pan od wykończeniówki razem ze swoim sąsiadem, typowym "gipsiarzem", który wygładzał i dopieszczał te ściany, jak mógł. Oni dwaj wykonali nam również wszelkie zabudowy kuchenne ale o tym trochę później. Tynki gipsowe wyszły, nie chwaląc się, naprawdę ładnie, tylko bardzo wrażliwe są nawet na niewielkie uderzenia i teraz w kilku miejscach w domku zdarzają się małe dołki, czy rysy. Zrobione przez nas zdjęcia nie oddają wszystkiego dokładnie, jednak coś tam widać:).DSC06504.jpg.0b5f4462bfb1cfcc4d02e98cb6eee2f3.jpgDSC06507.jpg.cefbe106e1b453f1a23e9a5e3d5bca93.jpgDSC06514.jpg.562093632dce0bb0140623afbdf79477.jpgDSC06521.jpg.e9d92e66c581defa7b17e768ae1faafd.jpgDSC06526.jpg.26156302979ad5b0e01ea6596203e879.jpg

DSC06504.jpg.0b5f4462bfb1cfcc4d02e98cb6eee2f3.jpg

DSC06507.jpg.cefbe106e1b453f1a23e9a5e3d5bca93.jpg

DSC06514.jpg.562093632dce0bb0140623afbdf79477.jpg

DSC06521.jpg.e9d92e66c581defa7b17e768ae1faafd.jpg

DSC06526.jpg.26156302979ad5b0e01ea6596203e879.jpg

DSC06504.jpg.0b5f4462bfb1cfcc4d02e98cb6eee2f3.jpg

DSC06507.jpg.cefbe106e1b453f1a23e9a5e3d5bca93.jpg

DSC06514.jpg.562093632dce0bb0140623afbdf79477.jpg

DSC06521.jpg.e9d92e66c581defa7b17e768ae1faafd.jpg

DSC06526.jpg.26156302979ad5b0e01ea6596203e879.jpg

DSC06504.jpg

DSC06507.jpg

DSC06514.jpg

DSC06521.jpg

DSC06526.jpg

DSC06504.jpg

DSC06507.jpg

DSC06514.jpg

DSC06521.jpg

DSC06526.jpg

nionia
Po wczorajszych typowo technicznych fotkach, chciałabym dzisiaj zrobić taki mały przerywnik, wszak następne wpisy będą również ściśle techniczne:). Pewien czerwcowy wieczór z dziećmi na działce uwieczniłam na wielu fotkach, tutaj kilka z nich, które ponadto pokazują, jakie mieliśmy fajne, super profesjonalne okna i drzwi na czas, gdy właściwych jeszcze nie było:D. Trzeba było w jakiś sposób zabezpieczyć zrobione instalacj. Były to drzwi i okna z płyty paździerzowej, zamykane na klucz (drzwi wejściowe), na zawiasach również okna i drzwi na taras, można je było otworzyć w miarę potrzeby (wpuścić trochę naturalnego oświetlenia). Wszystko to zrobił mój mąż razem z chłopakami z pracy, naprawdę byłam pod wrażeniem, jak to fajnie zostało pomyślane i zrobione. Wiadomo, że jakby się ktoś uparł i przyszedł z jakimś konkretnym, "ciężkim" sprzętem, to mógłby wszystko rozwalić, niemniej jednak pewne zabezpieczenie przed kradzieżą było. Mieliśmy nawet już klucz do domu:D.DSC06089.thumb.jpg.44d59368bda242dc3e9679d0ec4b2ee0.jpgDSC06141.jpg.8a162636bde4e41acf59b86ef600aa77.jpgDSC06143.jpg.d2d62bb4584ed6f5c83a639d2dc3bad3.jpgDSC06156.jpg.e04b4e71d0ad8846a52426e3bfa96e89.jpgDSC06169.jpg.2544ba5df4c353d3cc0f20f9ea5648ee.jpg

DSC06089.thumb.jpg.44d59368bda242dc3e9679d0ec4b2ee0.jpg

DSC06141.jpg.8a162636bde4e41acf59b86ef600aa77.jpg

DSC06143.jpg.d2d62bb4584ed6f5c83a639d2dc3bad3.jpg

DSC06156.jpg.e04b4e71d0ad8846a52426e3bfa96e89.jpg

DSC06169.jpg.2544ba5df4c353d3cc0f20f9ea5648ee.jpg

DSC06089.thumb.jpg.44d59368bda242dc3e9679d0ec4b2ee0.jpg

DSC06141.jpg.8a162636bde4e41acf59b86ef600aa77.jpg

DSC06143.jpg.d2d62bb4584ed6f5c83a639d2dc3bad3.jpg

DSC06156.jpg.e04b4e71d0ad8846a52426e3bfa96e89.jpg

DSC06169.jpg.2544ba5df4c353d3cc0f20f9ea5648ee.jpg

DSC06089.jpg

DSC06141.jpg

DSC06143.jpg

DSC06156.jpg

DSC06169.jpg

DSC06089.jpg

DSC06141.jpg

DSC06143.jpg

DSC06156.jpg

DSC06169.jpg

nionia
Wiosną 2011 roku przez przypadek mąż znalazł nam pana, który kompleksowo zajmie się wykończeniówką, trzeba było zatem startować z instalacją elektryczną. Stali czytelnicy wiedzą, że pewne przygotowania ku temu zostały poczynione w poprzednim roku, kiedy to doprowadziliśmy do domku prąd. Do wykonania instalacji mąż zatrudnił znajomego elektryka, z którym miał przyjemność wiele razy pracować przy budowach stacji paliw. Instalacja została wykonana zgodnie z projektem, chociaż wybór gniazdek oczywiście dopasowany został indywidualnie, wedle potrzeb. Moim zdaniem zdjęcia z instalacji to taka trochę nuda; ściany, kable, gniazda itp., no ale w dzienniku nie może zabraknąć tego tematu, więc odsłona I i kilka zdjęć.DSC05969.jpg.e37aa0cc9e20a05230c626251f499f61.jpgDSC05975.jpg.ff7fc046956f8f8342143ae6c65cf513.jpgDSC05976.thumb.jpg.5d58fd798b8b925fdd61d01bf0e70f94.jpgDSC05982.thumb.jpg.1c544bcab4cb5f3f2daba3984ff15abd.jpgDSC05986.jpg.ed9c392079a484698d5a1516327a0bff.jpg

DSC05969.jpg.e37aa0cc9e20a05230c626251f499f61.jpg

DSC05975.jpg.ff7fc046956f8f8342143ae6c65cf513.jpg

DSC05976.thumb.jpg.5d58fd798b8b925fdd61d01bf0e70f94.jpg

DSC05982.thumb.jpg.1c544bcab4cb5f3f2daba3984ff15abd.jpg

DSC05986.jpg.ed9c392079a484698d5a1516327a0bff.jpg

DSC05969.jpg.e37aa0cc9e20a05230c626251f499f61.jpg

DSC05975.jpg.ff7fc046956f8f8342143ae6c65cf513.jpg

DSC05976.thumb.jpg.5d58fd798b8b925fdd61d01bf0e70f94.jpg

DSC05982.thumb.jpg.1c544bcab4cb5f3f2daba3984ff15abd.jpg

DSC05986.jpg.ed9c392079a484698d5a1516327a0bff.jpg

DSC05969.jpg

DSC05975.jpg

DSC05976.jpg

DSC05982.jpg

DSC05986.jpg

DSC05969.jpg

DSC05975.jpg

DSC05976.jpg

DSC05982.jpg

DSC05986.jpg

nionia

Boże Narodzenie 2010.

Mój pamiętniko-dziennik jest takim miejscem, gdzie nie tylko budowa jest ważna ale również pewne sprawy, czy wydarzenia mające związek z naszym przyszłym domkiem, czy naszą rodziną, bo przecież my ten dom tworzymy:). Boże Narodzenie jest właśnie takim czasem, którego w moim pamiętniku nie może zabraknąć, więc przedstawiam kilka migawek z tamtego czasu. Kiedy tak marzyłam o naszym domku, stojącym gdzieś tam w polu, myślałam sobie, jak to kiedyś będą trwały przygotowania do świąt, to postanowiłam po raz pierwszy, dzięki blogowej znajomej (pozdrawiam Cię, Madziu, jeśli kiedykolwiek to przeczytasz:)) upiec pierniki, które, jak twierdzi autorka przepisu, zawsze wychodzą. Faktycznie, wyszły i u nas (robiłyśmy razem z nionią), może niezbyt piękne ale bardzo się z ich powodu cieszyłyśmy. Chciałabym jeszcze pokazać, jaką mieliśmy wtedy choinkę, jak zawsze świeża, wycinana własnoręcznie na plantacji i przyozdobiona dość mocno na ludowo, w takim stylu dawno-dziecięco- domowym. Wszystkie ozdoby ręcznie robione wykonałam sama, włącznie z takim tradycyjnym, "szkolnym" łańcuchem. Może nie są to zbyt wyszukane dekoracje ale takie ciepłe, domowe, od kilku lat taka właśnie jest u nas choinkaDSC04882.jpg.56b667b447684d541790cfa5129065ec.jpgDSC04902.jpg.5f17069f968bb475099e2e73b6a3faa0.jpgDSC04914.jpg.c7d4165dba6f85125360e9ff48d32c0a.jpgDSC04992.jpg.2972cb9c7e2b01f7e5177de5ac848e7d.jpgDSC05031.jpg.cff4a16f10af3ede19abf60fbd613de9.jpg:)

DSC04882.jpg.56b667b447684d541790cfa5129065ec.jpg

DSC04902.jpg.5f17069f968bb475099e2e73b6a3faa0.jpg

DSC04914.jpg.c7d4165dba6f85125360e9ff48d32c0a.jpg

DSC04992.jpg.2972cb9c7e2b01f7e5177de5ac848e7d.jpg

DSC05031.jpg.cff4a16f10af3ede19abf60fbd613de9.jpg

DSC04882.jpg.56b667b447684d541790cfa5129065ec.jpg

DSC04902.jpg.5f17069f968bb475099e2e73b6a3faa0.jpg

DSC04914.jpg.c7d4165dba6f85125360e9ff48d32c0a.jpg

DSC04992.jpg.2972cb9c7e2b01f7e5177de5ac848e7d.jpg

DSC05031.jpg.cff4a16f10af3ede19abf60fbd613de9.jpg

DSC04882.jpg

DSC04902.jpg

DSC04914.jpg

DSC04992.jpg

DSC05031.jpg

DSC04882.jpg

DSC04902.jpg

DSC04914.jpg

DSC04992.jpg

DSC05031.jpg

nionia

Wspomniane ogrodzenie.

Dzisiaj chciałabym pokazać kilka fotek wspomnianego w poprzednim poście ogrodzenia. Sa to zdjęcia z następnego roku w stosunku do wpisu w dzienniku ale umieszczę je w tym miejscu, gdyż wcześniej była o nim mowa. Jak już wspomniałam jest to takie ogrodzenie tymczasowe, typowa siatka, z jednej strony widać, że nie jest w planowanym, docelowym miejscu, tylko troszkę w głąb działki, z tyłu zaś będzie jeszcze kiedyś przesunięte dalej, więc narazie tymczasowe stemple załatwiły sprawę. Bramę na wjazd robił mój mąż ze swoimi pracownikami we własnym warsztacie. Jak ją montowali od razu wzbudziła we wsi zainteresowanie i jeden pan z gospodarstwa nieopodal bardzo prosił (a właściwie jego żona :)-bo już się nie może doprosić swojego męża o bramę oddzielającą podwórko od domu) o zrobienie takowej. No cóż, trudno było odmówić, więc stoi taka brama jak nasza 250 m dalej:D. Inna sprawa, że potem jeszcze jeden się pytał, no i jeszcze znajomy tego pierwszego byłby chętny, no cóż musiał odmówić tym razem, bo sam nie wyrabia, żeby coś przy domku zrobić poza pracą, tyle jej jest.DSC06088.jpg.68f177c2381ee57fd0ca42ba6dcc42d3.jpgDSC06091.jpg.7ab3f8ac58c3e98d3f1b3810cd908863.jpgDSC06094.jpg.75bc85670b2baa5e9f18fa67d5845df2.jpgDSC06097.jpg.59ab9f35aa932f1e29547a7563b029be.jpgDSC06101.jpg.35a3a15830732a8c889649f563506310.jpg

DSC06088.jpg.68f177c2381ee57fd0ca42ba6dcc42d3.jpg

DSC06091.jpg.7ab3f8ac58c3e98d3f1b3810cd908863.jpg

DSC06094.jpg.75bc85670b2baa5e9f18fa67d5845df2.jpg

DSC06097.jpg.59ab9f35aa932f1e29547a7563b029be.jpg

DSC06101.jpg.35a3a15830732a8c889649f563506310.jpg

DSC06088.jpg.68f177c2381ee57fd0ca42ba6dcc42d3.jpg

DSC06091.jpg.7ab3f8ac58c3e98d3f1b3810cd908863.jpg

DSC06094.jpg.75bc85670b2baa5e9f18fa67d5845df2.jpg

DSC06097.jpg.59ab9f35aa932f1e29547a7563b029be.jpg

DSC06101.jpg.35a3a15830732a8c889649f563506310.jpg

DSC06088.jpg

DSC06091.jpg

DSC06094.jpg

DSC06097.jpg

DSC06101.jpg

DSC06088.jpg

DSC06091.jpg

DSC06094.jpg

DSC06097.jpg

DSC06101.jpg

nionia

 

 

Przy okazji utwardzania podjazdu, minikoparka wykopała rów pod ogrodzenie z zachodniej strony, wywrotki przywiozły żwir i można było robić wreszcie ogrodzenie. Jak pojechałam na działkę i zobaczyłam tą utwardzoną drogę do domku, trochę dziwnie to wyglądało, taka "ulica" ale konieczna i wygodnie się pod domek podjeżdżało:yes:.DSC03998.thumb.jpg.c06df6d6713f45b521e228cba5acaca4.jpgDSC03999.thumb.jpg.383aeb7619159967d1345fdf368baadb.jpgDSC04017.jpg.30b212553b82c8c70ce3b57502e1eaf5.jpgDSC04350.jpg.2b63988886df67d3f672660bef5d5a53.jpgDSC04024.jpg.a969a971f937b71402849ff29208ce70.jpg

 

 



Z tym ogrodzenie, to nie do końca wyszło, tak jak zamierzaliśmy, bo nie było zbyt dużo czasu na jego wykonanie, na jesieni zaczęły padać deszcze, a więc wykop częściowo się "rozmył" i trzeba było zrobić jedna stronę trochę dalej, tak bez fundamentu. Powstał zatem taki es-flores w ogrodzeniu, które częściowo tylko ma fundament (taka sytuacja jest od zachodniej strony), dalej już nie, a za domem jest "tymczasowe" ogrodzenie z użyciem stempli wkopanych bezpośredio w grunt. Trochę to nasze ogrodzenie jest dziwne, z każdej strony na innych "fundamentach" (przypomnę że od wschodu są te słupki, które kiedyś stawialiśmy, jak jeszcze nie było domu). Spełniło jednak swoją funkcję w trakcie dalszych prac budowlanych w następnych latach, myślę, że jak już będziemy mieszkać, to powoli się wszystko zrobi, jak należy, chociaż wiadomo, że przy domku, to zawsze jest coś do zrobienia, tylko nie zawsze możliwości czasowe.:)

DSC03998.thumb.jpg.c06df6d6713f45b521e228cba5acaca4.jpg

DSC03999.thumb.jpg.383aeb7619159967d1345fdf368baadb.jpg

DSC04017.jpg.30b212553b82c8c70ce3b57502e1eaf5.jpg

DSC04350.jpg.2b63988886df67d3f672660bef5d5a53.jpg

DSC04024.jpg.a969a971f937b71402849ff29208ce70.jpg

DSC03998.thumb.jpg.c06df6d6713f45b521e228cba5acaca4.jpg

DSC03999.thumb.jpg.383aeb7619159967d1345fdf368baadb.jpg

DSC04017.jpg.30b212553b82c8c70ce3b57502e1eaf5.jpg

DSC04350.jpg.2b63988886df67d3f672660bef5d5a53.jpg

DSC04024.jpg.a969a971f937b71402849ff29208ce70.jpg

DSC03998.jpg

DSC03999.jpg

DSC04017.jpg

DSC04350.jpg

DSC04024.jpg

DSC03998.jpg

DSC03999.jpg

DSC04017.jpg

DSC04350.jpg

DSC04024.jpg

nionia

Robi się podjazd.

Pod koniec lata 2010, przygotowujac się do dalszych robót przy wykańczaniu domu w następnym roku, postanowiliśmy (tak właściwie to mój mąż), że trzeba i można już trochę utwardzić podjazd, coby na wiosnę można było wygodnie i bezpiecznie zajeżdżać aż pod sam dom:o bez obawy ugrzęźnięcia. Co do samej operacji utwardzania, to nie uczestniczyłam w niej, byłam z małym synkiem w domku, za to nionia z tatusiem i owszem. Najpierw zdjęto warstwę urodzajną, potem to miejsce wypełniono specjalnym tłuczniem, było tego bardzo dużo ton, niewiem dokładnie ile, ale odległość domu od ulicy, praca koparki, spycharki, sam materiał i jego przywiezienie kosztowało nas razem 14 tys., byłam bardzo zdziwiona, jak się dowiedziałam. Niemniej jednak teraz, jak wjeżdżały wywrotki z piaskiem do tynków, czy koparki do oczyszczalni, to powstały tylko lekkie koleiny. Przez 2 lata podjazd funkcjonuje bez zarzutu, trawka troszkę rośnie ale to akurat nie ma znaczenia, trochę został też przysypany ziemią w trakcie robienia POŚ ale kiedyś do zrobienia kostki i tak trzeba go będzie przysypać. Ważne jest jednak to, że jest taka ubita, przepuszczalna warstwa, a nie glina, gdzie robią się kałuże z wodąDSC03994.jpg.6a578f8329a7a577d88a6ced944bae36.jpgDSC04001.jpg.3f4613525d9ae4f2e4e1d1cc96d2af7f.jpgDSC04002.jpg.cf443afc072d17397be08f74afef28fd.jpgDSC04006.jpg.2565f4644013bced2defc88dc4e1ee8e.jpgDSC04020.jpg.5c967a12e409f7b5dc21373450bff4a6.jpg:)

DSC03994.jpg.6a578f8329a7a577d88a6ced944bae36.jpg

DSC04001.jpg.3f4613525d9ae4f2e4e1d1cc96d2af7f.jpg

DSC04002.jpg.cf443afc072d17397be08f74afef28fd.jpg

DSC04006.jpg.2565f4644013bced2defc88dc4e1ee8e.jpg

DSC04020.jpg.5c967a12e409f7b5dc21373450bff4a6.jpg

DSC03994.jpg.6a578f8329a7a577d88a6ced944bae36.jpg

DSC04001.jpg.3f4613525d9ae4f2e4e1d1cc96d2af7f.jpg

DSC04002.jpg.cf443afc072d17397be08f74afef28fd.jpg

DSC04006.jpg.2565f4644013bced2defc88dc4e1ee8e.jpg

DSC04020.jpg.5c967a12e409f7b5dc21373450bff4a6.jpg

DSC03994.jpg

DSC04001.jpg

DSC04002.jpg

DSC04006.jpg

DSC04020.jpg

DSC03994.jpg

DSC04001.jpg

DSC04002.jpg

DSC04006.jpg

DSC04020.jpg

nionia

Letni spacer po okolicy.

Jak wspomniałam w poprzednim poście, latem kilka razy jeździliśmy z dziećmi na działeczkę, raz nawet wybraliśmy się na długi spacerek przez pola. Po tym spacerku było karmienie w przyszłej jadalni na prowizorycznym siedzisku z pustaków, a nionia miała frajdę z mini kałuży, która utworzyła się na tarasie:). Te zdjęcia Szymonka są ostatnimi z tamtego roku na budowie, potem zbliżała się jesień, więc już tak często się tam nie wybieraliśmy.DSC03894.jpg.9eacc828b3fb691ad9ae880e76cf3018.jpgDSC03900.thumb.jpg.b973d20caa45af2c87ba6126b4fcb30b.jpgDSC03901.jpg.5beb6d5c2ba6ddcb4f64cd074062c113.jpgDSC03906.jpg.29247bc833fb2bc83e5a607d4c3c9ba4.jpgDSC03910.jpg.c84de74784b1a995c3a6e83b7abafc14.jpg

DSC03894.jpg.9eacc828b3fb691ad9ae880e76cf3018.jpg

DSC03900.thumb.jpg.b973d20caa45af2c87ba6126b4fcb30b.jpg

DSC03901.jpg.5beb6d5c2ba6ddcb4f64cd074062c113.jpg

DSC03906.jpg.29247bc833fb2bc83e5a607d4c3c9ba4.jpg

DSC03910.jpg.c84de74784b1a995c3a6e83b7abafc14.jpg

DSC03894.jpg.9eacc828b3fb691ad9ae880e76cf3018.jpg

DSC03900.thumb.jpg.b973d20caa45af2c87ba6126b4fcb30b.jpg

DSC03901.jpg.5beb6d5c2ba6ddcb4f64cd074062c113.jpg

DSC03906.jpg.29247bc833fb2bc83e5a607d4c3c9ba4.jpg

DSC03910.jpg.c84de74784b1a995c3a6e83b7abafc14.jpg

DSC03894.jpg

DSC03900.jpg

DSC03901.jpg

DSC03906.jpg

DSC03910.jpg

DSC03894.jpg

DSC03900.jpg

DSC03901.jpg

DSC03906.jpg

DSC03910.jpg

nionia

Szymon.

15 maja 2010 roku powitaliśmy na świecie naszego synka Szymonka:). Tak jak kiedyś jego siostra, tak teraz on ma swoje pięć minut na FM w moim dzienniku :). 31 maja odbyliśmy pierwszy spacer po okolicy, a 14 czerwca pierwsze karmienie na tarasie, potem w ciągu wakacji jeszcze kilka razy jeździliśmy z dziećmi na działeczkę.DSC03405.jpg.169344a6bd27ef889a01e1ff68352b8c.jpgDSC03617.jpg.c3702cca8335c535947371eb930f5420.jpgDSC03619.jpg.034290cbf48e048e417685c4527e2d04.jpgDSC03666.jpg.79f9277aa040bd3eebb991192242752b.jpgDSC02543.thumb.jpg.ccf4777ce50f641bdfadef872333f21a.jpg

DSC03405.jpg.169344a6bd27ef889a01e1ff68352b8c.jpg

DSC03617.jpg.c3702cca8335c535947371eb930f5420.jpg

DSC03619.jpg.034290cbf48e048e417685c4527e2d04.jpg

DSC03666.jpg.79f9277aa040bd3eebb991192242752b.jpg

DSC02543.thumb.jpg.ccf4777ce50f641bdfadef872333f21a.jpg

DSC03405.jpg.169344a6bd27ef889a01e1ff68352b8c.jpg

DSC03617.jpg.c3702cca8335c535947371eb930f5420.jpg

DSC03619.jpg.034290cbf48e048e417685c4527e2d04.jpg

DSC03666.jpg.79f9277aa040bd3eebb991192242752b.jpg

DSC02543.thumb.jpg.ccf4777ce50f641bdfadef872333f21a.jpg

DSC03405.jpg

DSC03617.jpg

DSC03619.jpg

DSC03666.jpg

DSC02543.jpg

DSC03405.jpg

DSC03617.jpg

DSC03619.jpg

DSC03666.jpg

DSC02543.jpg

nionia

Operacja studnia.

Po burzliwych i zawiłych przejściach z miejscowymi wodociągami, po wielkich namysłach, rozważaniach za i przeciw, zdecydowaliśmy się jednak na studnię, z której to wody miało nie być (tak twierdzili miejscowi). Wszystkie te "przeboje" z wodą opisane są dosyć dawno w poście pt."Wodociągowe absurdy XXI wieku.", gdyby ktoś chciał poczytać, to zapraszam. Całe to przedsięwzięcie związane ze studnią miało miejsce na 2 tyg. i na 1 dzień przed moim rozwiązaniem:o, więc z oczywistych przyczyn nie byłam tam obecna, zdaję się tylko na relację męża i fotki. Po ustaleniu miejsca, gdzie owa studnia ma być, dokonano odwiertu próbnego, pierwsza warstwa wodonośna była na kilku metrach, ta oczywiście nie wchodziła w grę. Druga warstwa (dokładnie nie pamiętam) ale chyba na kilkunastu metrach, ale to jeszcze nie było to. Mąż kazał wiercić dalej i tak do wody użytkowej, którą mamy, dowiercono się na głębokości 27 metrów. Mąż chciał wiercić jeszcze głębiej ale po rozmowach z panami i teściem, który nam nakręcił całe to przedsięwzięcie, zdecydowano nie ryzykować i pozostać na tej, myślę rozsądnej głębokości. Jak się potem okazało zmieściliśmy się w tej granicy 27 m (na styk), powyżej której trzeba mieć na studnię specjalne pozwolenie wodno-prawne. Na koniec wszechogarniająca nas zieleń.DSC02401.thumb.jpg.2b459a2c75014796d94f4f81a9b1b2f6.jpgDSC03339.thumb.jpg.a2a465e6f13d12eeec7de55f484d8b3e.jpgDSC02514.jpg.934be052a55def8c400e26dbe853ffcb.jpgDSC02512.jpg.d5ecb9be7946712c26aac0f22219b484.jpgDSC03348.jpg.44275cde029f56c94b96a1db70872778.jpg

DSC02401.thumb.jpg.2b459a2c75014796d94f4f81a9b1b2f6.jpg

DSC03339.thumb.jpg.a2a465e6f13d12eeec7de55f484d8b3e.jpg

DSC02514.jpg.934be052a55def8c400e26dbe853ffcb.jpg

DSC02512.jpg.d5ecb9be7946712c26aac0f22219b484.jpg

DSC03348.jpg.44275cde029f56c94b96a1db70872778.jpg

DSC02401.thumb.jpg.2b459a2c75014796d94f4f81a9b1b2f6.jpg

DSC03339.thumb.jpg.a2a465e6f13d12eeec7de55f484d8b3e.jpg

DSC02514.jpg.934be052a55def8c400e26dbe853ffcb.jpg

DSC02512.jpg.d5ecb9be7946712c26aac0f22219b484.jpg

DSC03348.jpg.44275cde029f56c94b96a1db70872778.jpg

DSC02401.jpg

DSC03339.jpg

DSC02514.jpg

DSC02512.jpg

DSC03348.jpg

DSC02401.jpg

DSC03339.jpg

DSC02514.jpg

DSC02512.jpg

DSC03348.jpg

nionia

Po zimie zawsze przychodzi wiosna.

Dzisiaj tak hurtowo dokonuję wpisów, z jednej strony żeby przeskoczyć poniekąd rok 2010, w którym w sprawach iście budowlanych nie wiele się działo (w innych i owszem:)), z drugiej strony, do przeprowadzki coraz bliżej, a ja mam jeszcze tyle do napisania. Ciągnąc więc dalej mój dzienniko-kalendarz, uwzględniający zmieniające się pory roku, przyszedł czas na wiosenne roztopy. Krajobrazy może niezbyt miłe, ze względu na kolorystykę ale to słoneczko na tarasie... aż cieplej się robi i jest nadzieja na lato:).DSC03111.jpg.d645b58fd3c7c5b75195468528e9f5c9.jpgDSC03112.jpg.82b78a9800893fcfdd02b7e78e4bffdb.jpgDSC03113.jpg.1fbeeb23b23d562291b36f758dbe2904.jpgDSC03114.jpg.0b19000fdbfc32b0cf46c5252ebbc3df.jpgDSC03117.jpg.bfdb35ca614969b18e517f2bfdaff24d.jpg

DSC03111.jpg.d645b58fd3c7c5b75195468528e9f5c9.jpg

DSC03112.jpg.82b78a9800893fcfdd02b7e78e4bffdb.jpg

DSC03113.jpg.1fbeeb23b23d562291b36f758dbe2904.jpg

DSC03114.jpg.0b19000fdbfc32b0cf46c5252ebbc3df.jpg

DSC03117.jpg.bfdb35ca614969b18e517f2bfdaff24d.jpg

DSC03111.jpg.d645b58fd3c7c5b75195468528e9f5c9.jpg

DSC03112.jpg.82b78a9800893fcfdd02b7e78e4bffdb.jpg

DSC03113.jpg.1fbeeb23b23d562291b36f758dbe2904.jpg

DSC03114.jpg.0b19000fdbfc32b0cf46c5252ebbc3df.jpg

DSC03117.jpg.bfdb35ca614969b18e517f2bfdaff24d.jpg

DSC03111.jpg

DSC03112.jpg

DSC03113.jpg

DSC03114.jpg

DSC03117.jpg

DSC03111.jpg

DSC03112.jpg

DSC03113.jpg

DSC03114.jpg

DSC03117.jpg

nionia

I jeszcze raz zima - tym razem luty.

Do poprzedniego posta, żeby zima zagościła w dzienniku na dobre, dołączam kilka widoczków z lutego:). Bardzo lubię tą biel dookoła, na uwagę zasługuje też fakt, jak dobrze była odśnieżona ta nasza droga praez pola, co na ulicach osiedlowych w mieście nie zawsze było takie oczywiste. W domku wilgotno, zimno i mało przyjemnie ale przez ten brak "zasłon" w oknach i drzwiach mogło się dobrze wietrzyć i wysychać.DSC03050.thumb.jpg.6ed1e37c4b8fe664917c528ec941a269.jpgDSC03051.jpg.8a6ff55e064727d0e3804ca365c26e24.jpgDSC03052.thumb.jpg.fa90b3a81d3086e5a4475bd5de1b542f.jpgDSC03067.jpg.c70e36d589fd4970bf2f16db007cbc59.jpgDSC03068.jpg.c3b062b8609b3d0e35e63afe75f081e0.jpg Przez zabezpieczony taras i balkon dużo mniej niż w poprzednim roku nasiąknęła ściana na garażu i wykuszu.

DSC03050.thumb.jpg.6ed1e37c4b8fe664917c528ec941a269.jpg

DSC03051.jpg.8a6ff55e064727d0e3804ca365c26e24.jpg

DSC03052.thumb.jpg.fa90b3a81d3086e5a4475bd5de1b542f.jpg

DSC03067.jpg.c70e36d589fd4970bf2f16db007cbc59.jpg

DSC03068.jpg.c3b062b8609b3d0e35e63afe75f081e0.jpg

DSC03050.thumb.jpg.6ed1e37c4b8fe664917c528ec941a269.jpg

DSC03051.jpg.8a6ff55e064727d0e3804ca365c26e24.jpg

DSC03052.thumb.jpg.fa90b3a81d3086e5a4475bd5de1b542f.jpg

DSC03067.jpg.c70e36d589fd4970bf2f16db007cbc59.jpg

DSC03068.jpg.c3b062b8609b3d0e35e63afe75f081e0.jpg

DSC03050.jpg

DSC03051.jpg

DSC03052.jpg

DSC03067.jpg

DSC03068.jpg

DSC03050.jpg

DSC03051.jpg

DSC03052.jpg

DSC03067.jpg

DSC03068.jpg

nionia

Zima w domu.

Za oknami do zimy jeszcze daleko, a u mnie dziś wspominki zimy 2010. Jak wcześniej można było zobaczyć nasz domek stoi w szczerym polu i narażony był na wszelkie wiatry, śniegi deszcze i zamiecie. Nieoczekiwana zmiana sytuacji rodzinnej spowodowała, że plany budowlane zeszły na drugi plan (masło maślane:)), niemniej jednak czasem w soboty jeździliśmy sprawdzić, co tam słychać w domku. Tarasy i część balkonów zabezpieczonych na zimę dzielnie stawiała czoło deszczom ale już śnieżyce, o te mogły buszować po domku do woli zostawiając na podłodze fantazyjne wzory i garby. Nasz domek już drugą zimę się "wietrzył" i chyba na złe mu to nie wyszło.DSC02861.thumb.jpg.0b32bb486185b6dbce38d346363e1990.jpgDSC02869.jpg.daaecb1d4a92ab0269c67e9c13f1d099.jpgDSC02875.thumb.jpg.c1d5806517dcbc72fbfdc8361ea98035.jpgDSC02881.thumb.jpg.34fc38aa0a953351a9845b7da2e16471.jpgDSC02892.thumb.jpg.5d45a9f86d42dd7f534c858fc9a428ea.jpg

DSC02861.thumb.jpg.0b32bb486185b6dbce38d346363e1990.jpg

DSC02869.jpg.daaecb1d4a92ab0269c67e9c13f1d099.jpg

DSC02875.thumb.jpg.c1d5806517dcbc72fbfdc8361ea98035.jpg

DSC02881.thumb.jpg.34fc38aa0a953351a9845b7da2e16471.jpg

DSC02892.thumb.jpg.5d45a9f86d42dd7f534c858fc9a428ea.jpg

DSC02861.thumb.jpg.0b32bb486185b6dbce38d346363e1990.jpg

DSC02869.jpg.daaecb1d4a92ab0269c67e9c13f1d099.jpg

DSC02875.thumb.jpg.c1d5806517dcbc72fbfdc8361ea98035.jpg

DSC02881.thumb.jpg.34fc38aa0a953351a9845b7da2e16471.jpg

DSC02892.thumb.jpg.5d45a9f86d42dd7f534c858fc9a428ea.jpg

DSC02861.jpg

DSC02869.jpg

DSC02875.jpg

DSC02881.jpg

DSC02892.jpg

DSC02861.jpg

DSC02869.jpg

DSC02875.jpg

DSC02881.jpg

DSC02892.jpg

nionia

Boże Narodzenie 2009.

Dziś, jako odskocznia od tematów typowo budowlanych, zdjęciowa sesja okołoświąteczna, chociaż pewien akcent budowlany też się znajdzie:). Dotyczy on jednego zdjęcia z domu mojej babci, na którym widoczna jest piwnica w podłodze, nad której zrobieniem w naszym domku też się kiedyś zastanawiałam. Normalnej piwnicy nie możemy mieć, ze względu na nieprzepuszczalną warstwę gruntu (kiedyś, dawno temu o tym pisałam), ale taka w podłodze (nazywa się to teraz "piwniczka na wino") zaprzątała moje myśli. Niemniej jednak skończyło się na rezygnacji, nie chcieliśmy robić dodatkowych planów, a także nadawać naszym "fachowcom" dodatkowej roboty, z którą być może by sobie nie poradzili:o, a na dodatek skasowaliby dodatkowe pieniążki. Warunki ku temu były, gdyż ławy fundamentowe mamy na około 1.4-1.5 metra, potem jeszcze dość wysokie fundamenty, no ale nie zdecydowaliśmy się... Muszę przyznać, że w starym domu mojej babci taka piwniczka wspaniale spełnia swoje funkcje już ładnych kilkadziesiąt lat:). Na ostatnim zdjęciu moja 94-letnia babcia i ja w stanie błogosławionym, za nami wspomniane niedawno drzwi, a pod nami opisana wyżej piwniczka:).DSC02665.jpg.7ebbbec2c66b00ab995af6e682ab55d6.jpgDSC02676.jpg.99df81398803ab423e9ff9260e5e6f3e.jpgDSC02679.jpg.1d18e74752f7c33fd99dd34b6cde852c.jpgDSC02717.jpg.dbc3ef291e8ab5c486d5fa92e16d54f5.jpgDSC02705.jpg.a114bebe7088201a7ad9857ec581b866.jpg

DSC02665.jpg.7ebbbec2c66b00ab995af6e682ab55d6.jpg

DSC02676.jpg.99df81398803ab423e9ff9260e5e6f3e.jpg

DSC02679.jpg.1d18e74752f7c33fd99dd34b6cde852c.jpg

DSC02717.jpg.dbc3ef291e8ab5c486d5fa92e16d54f5.jpg

DSC02705.jpg.a114bebe7088201a7ad9857ec581b866.jpg

DSC02665.jpg.7ebbbec2c66b00ab995af6e682ab55d6.jpg

DSC02676.jpg.99df81398803ab423e9ff9260e5e6f3e.jpg

DSC02679.jpg.1d18e74752f7c33fd99dd34b6cde852c.jpg

DSC02717.jpg.dbc3ef291e8ab5c486d5fa92e16d54f5.jpg

DSC02705.jpg.a114bebe7088201a7ad9857ec581b866.jpg

DSC02665.jpg

DSC02676.jpg

DSC02679.jpg

DSC02717.jpg

DSC02705.jpg

DSC02665.jpg

DSC02676.jpg

DSC02679.jpg

DSC02717.jpg

DSC02705.jpg

nionia

I znowu zima, robią nam "drogę."

Kiedy któregoś grudniowego popołudnia mąż z córką pojechali na działkę, ich oczom ukazał się taki oto widok.DSC02580.jpg.6323a7d09fe2ecc2c5e18e579318fc01.jpgDSC02584.jpg.2d44394ea963578a39dff75ec4559a2e.jpgDSC02586.jpg.2d0fce858af17caed730d6b99c148313.jpg Tam za tą górką ziemi jest droga do naszej i nie tylko, działki:eek:. Jakoś przebrnęli ale jednemu panu się nie udało (może widać tam w oddali). Jak się okazało wiosną nic wielkiego nie zdziałali w związku z drogą, wylali trochę betonu, który po dwóch zimach lub przejeździe jakiegoś wielkiego, ciężkiego sprzętu, po prostu się kruszy. Lepsze jednak to, niż czarna żużlówka, która była do tej pory, latem tumany czarnego kurzu i tak jakoś nieestetycznie). U nas jest trochę na górce, więc ten czarny żużel nas omijał, była po prostu piaszczysta, swojska "polna droga", którą najchętniej bym widziała. Mam nadzieję, że choć narazie poprzestaną na takiej drodze i nie prędko pojawi się u nas asfalt ( w gminnych planach jest przewidziana, jak już kiedyś pisałam, droga wraz z poboczami o szerokości 15 metrów:eek:). Na koniec jeszcze widok naszego domku w szczerym polu.DSC02582.jpg.a44bb4091f38c946a869844349cbdf97.jpgDSC02585.jpg.09df2fa163b736b2f15ce7e0077b9002.jpg

DSC02580.jpg.6323a7d09fe2ecc2c5e18e579318fc01.jpg

DSC02584.jpg.2d44394ea963578a39dff75ec4559a2e.jpg

DSC02586.jpg.2d0fce858af17caed730d6b99c148313.jpg

DSC02582.jpg.a44bb4091f38c946a869844349cbdf97.jpg

DSC02585.jpg.09df2fa163b736b2f15ce7e0077b9002.jpg

DSC02580.jpg.6323a7d09fe2ecc2c5e18e579318fc01.jpg

DSC02584.jpg.2d44394ea963578a39dff75ec4559a2e.jpg

DSC02586.jpg.2d0fce858af17caed730d6b99c148313.jpg

DSC02582.jpg.a44bb4091f38c946a869844349cbdf97.jpg

DSC02585.jpg.09df2fa163b736b2f15ce7e0077b9002.jpg

DSC02580.jpg

DSC02584.jpg

DSC02586.jpg

DSC02582.jpg

DSC02585.jpg

DSC02580.jpg

DSC02584.jpg

DSC02586.jpg

DSC02582.jpg

DSC02585.jpg



×
×
  • Dodaj nową pozycję...