Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    170
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    110

Entries in this blog

Żona budowniczego

31 marca 2007

 

 


Czy mieliście kiedyś w domu "szalonego ogrodnika"? Ja waśnie mam! Przez ostatni tydzień prawie wszystkie ocalone krzaczki i drzewka w magiczny sposób wędrowaly, to tu, to tam... Jak to możliwe? Mój mąż nie może usiedzieć na miejscu i przesadza wszystko co się da w ogrodzie!!!

 

 


Nie powiem żeby mi się to nie podobalo! W ubieglym roku posadziliśmy trochę rzeczy w sposób nie do końca przemyślany, więc teraz czas na poprawki.

 

 


W naszym ogrodzie stoi już drewniana szopka (zdjęcia mam jeszcze w aparacie). Ładnie się prezentuje. Podoba nam się bardzo.

 

 


Teraz rozbierany jest nareszcie nasz garaż budowlany, więc ostatni budowlany "rupieć" zniknie z podwórka. Super!

 

 


Jak zwykle co parę tygodni narzekam na wielkość naszego domu. ZA DUŻY!!! Ale oczywiście tylko kiedy sprzątam. Dużo okien, duża powierzchnia parkietów i terakoty, sporo mebli, na których ciągle zbiera się kurz. Dobrze, że się dzielimy sprzątaniem, bo chyba nie dalabym rady...

 

 


Stoimy przed wyborem mebli drewnianych na taras. Buszuję w Internecie, ale na razie nie do końca jestem przekonana co wybrać. Rozważam meble z bali lub meble z drewna i stali. Te ostatnie wydają mi się delikatniejsze, a jednocześnie solidniejsze. Jak macie jakieś przemyślenia to proszę o uwagi.

 

 


W czasie Świąt odpoczywamy, to znaczy "powpraszaliśmy się w gości", więc następny rodzinny "najazd" odwlecze się do Bożego Narodzenia!!!

 

 


Pogoda dopisuje, więc korzystamy z uroków ogrodu. Możemy pograć w pilkę i wygrzać się na sloneczku w zacisznej od wiatru wnęce w podcieniu przy filarze. Fajne miejsce, szczególnie jak wieje od wschodu, jest wtedy jak u Pana Boga za piecem. Dobrze, że nie zlikwidowaliśmy tego filaru.

 

 


Poważnie rozważamy wymianę okna w kotlowni na drzwi przeszklone. Brakuje nam takich drzwi do ogrodu, żeby powiesić pranie, wyskoczyć w roboczych kapciach na moment do ogrodu, a nie pchać się ze wszystkim przez wiatrolap lub salon. Zostalo nam jeszcze trochę wyprawki elewacyjnej, więc - zanim ściemnieje cala elewacja - można by bylo przerobić okno na drzwi.

Żona budowniczego

22 marca 2007

 

 


Jeszcze jeden news z dnia dzisiejszego:

 

 


Jadę sobie samochodem i słucham lokalnego radia. Gościnnie w audycji wypowiadał się jakiś pan z hurtowni materiałów budowlanych. Zgodnie z jego słowami na pustaki Max trzeba zapisać się i czekać do WRZEŚNIA 2007. No, a o cenach to lepiej nie mówić - w tym roku na niektóre produkty było już 5-6 podwyżek, po kilka procent każda!!!

 

 


Dzięki Bogu, że zbudowaliśmy już nasz Dom Pod Modrzewiem!!!

Żona budowniczego

22 marca 2007

 

 


Jeżeli ktoś miał małe dziecko wie doskonale, że trudno jest przewidzieć wszystkie działania "destrukcyjne" dziecka. To samo dotyczy zachowania młodego psa. Ale zacznę od początku...

 

 


Jak już wiecie postanowiliśmy się nie poddawać i zorganizowaliśmy na działce "psie zasieki". Dwa płotki (z przodu i z tyłu domu) odgrodziły część rekreacyjną od podjazdu. Na płotku z przodu umieściliśmy wieszadła na donice kwiatowe w celu upiększenia konstrukcji (zdjęcia zrobię w sobotę jak już będzie słonecznie, żeby ładnie wyszły ). Z tyłu domu wzdłuż nowego płotu ułożyliśmy drewno do kominka i nawet byliśmy zdziwieni, że tak malowniczo ta konstrukcja wygląda.

 

 


No i przez kilka dni byliśmy naprawdę szczęśliwi. Roślinki odżyły, trawnik zazielenił się w zażółconych miejscach, psie odchody uprzątnięte, słowem "SIELANKA".

 

 


Dzisiaj byliśmy w hurtowni ogrodniczej. Zakupiliśmy 6 donic do powieszenia na płotku przed domem. No i w trakcie testowania czy te donice pasują, ręce nam opadły. Okazuje się, że psu na tyle podobają się te donice, że swoją wielką paszczą zaczyna je obgryzać. Tego nie przewidzieliśmy, choć powinniśmy: przecież jego pysk bez problemu zmieści się pomiędzy prętami ogrodzenia. Jedynie siatka mogłaby temu zapobiec...

 

 


Tak więc znowu nie przewidzieliśmy co może paść łupem naszego ukochanego psiaka. Zwyczajnie: brak wyobraźni.

 

 


Aha, teraz jak już nie może niszczyć swoich ulubionych krzaczków, Labi z upodobaniem rozbiera nam codziennie rynnę deszczową - ściąga dolne kolanko i odpływ. Całe szczęście, że nie przykleiliśmy tych elementów na stałe, bo cała rynna zostałaby pewnie wyrwana.

 

 


Zimna ta wiosna, ale nie przeszkadza nam to planować dalszych (czytaj: ponownych ) prac w naszym ogrodzie. W hurtowniach ogrodniczych ruch, czyli sezon ogródkowy już się rozpoczął. Powoli kupujemy nasionka, cebulki, donice, oglądamy krzaczki.

 

 


Ostatnio wpadłam w wir mycia (tak naprawdę przecierania tylko - ze względu na kiepską pogodę) okien - najpierw od wewnątrz, potem od zewnątrz. Zastanawiam się czy nie lepsze są jednak rolety zewnętrzne od żaluzji poziomych. Niestety, mycie żaluzji jest strasznie czasochłonne. Każda lamela osobno na mokro i na sucho. Żmudna, żmudna praca...

 

 


Z prac zewnętrznych: czekamy na montaż drewnianej szopki w sobotę, no i tarasu zaraz po Świętach Wielkanocnych. :)

Żona budowniczego

3 marca 2007

 

 


IDZIE WIOSNA!!! Nie wierzycie? ZOBACZCIE!!!

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/210_348.ts1172931949234.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/211_348.ts1172932042968.jpg

 


Rośliny rosną, dzieci rosną, no i pies również (jak widać na załączonych obrazkach):

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/212_348.ts1172932179656.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/213_348.ts1172932210187.jpg

 


Prawda, że piękny? A najsłodszy jest kiedy śpi w pozycji "Pies zdechł".

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/214_348.ts1172932240500.jpg

 


Niestety, wiosna uwidoczniła w całej okazałości jego dokonania w zakresie zniszczeń roślinności. Jakby przeszło jakieś tornado przez naszą posesję...

 

 


Tyle zostało z drzewka magnolii:

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/215_348.ts1172932329562.jpg

 


To jest resztka krzewu przy furtce:

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/216_348.ts1172932370578.jpg

 


Sosenka posadzona w ubiegłym roku:

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/217_348.ts1172932414718.jpg

 


Reszta korzenia, już nie wiem czego...

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/218_348.ts1172932464484.jpg

 


No i róże po naszym oknem sypialni:

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/219_348.ts1172932526703.jpg

 


I w ten sposób zapadła decyzja: BUDUJEMY ZASIEKI !!! Trzeba się bronić przed niszczącą siłą bestii !!!

 

 


Nie wiem czy Labiemu się to podoba, bo na razie zastanawia się co my robimy...

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/220_348.ts1172932595468.jpg

 


Wstępny efekt jest taki:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/221_348.ts1172932618515.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/222_348.ts1172932645562.jpg

 


Słupki na razie są trochę wyższe niż będą docelowo, bo zostaną docięte po zamontowaniu przęseł.

 


Jak już skończymy ogrodzenie, z naszej posesji zniknie nareszcie garaż budowlany, graty przeniesiemy do drewnianej szopki (mój mąż znalazł już stolarza, który robi takie rzeczy), a w miejsce garażu postawimy kojec dla psa.

 

 


Tak więc plan działania na wiosenne dni ustalony.

 

 


Jak już pisałam wcześniej - zamontowaliśmy markizę.

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/223_348.ts1172932691015.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/224_348.ts1172932719656.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/225_348.ts1172932817500.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/226_348.ts1172932849734.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/227_348.ts1172932878359.jpg

 


Na koniec pokażę wam jeszcze co się dzieje z podmurówką naszego płotu. Jest to efektem złej jakości żwiru (duża zawartość margla). Odłupują się całe płaty cementu, czyli beton sypie się wszędzie, gdzie nie został przysypany ziemią.

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/228_348.ts1172932902140.jpg

 


Najgorsze jest to, że nie ma jak tego poprawić - należałoby kompletnie rozwalić ten beton i zalać murek jeszcze raz. No i wymyśliliśmy taki patent:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/229_348.ts1172932949796.jpg

 


Na razie estetyka się zdecydowanie poprawi i może starczy na kilka lat. A potem pomyślimy...

Żona budowniczego

27 lutego 2007

 

 


Korzystając z całych trzech dni urlopu wypoczynkowego nadrabiam różne zaległości. Jedną z zaległości jest oczywiście nasz dziennik.

 

 


Co u nas? Generalnie - jak to się mówi - po staremu.

 

 


Rozglądamy się za szkołą dla naszego synka - siedem lat to pierwsza poważna decyzja rodziców, do której szkoły zapisać dziecko. Otrzymaliśmy urzędowe wezwanie i musimy dopełnić obowiązku. Tak więc rozglądamy się, bo szkoła rejonowa średnio nas do siebie przekonała. Bierzemy pod uwagę wiele aspektów, w tym dogodność dojazdu autobusem miejskim, bo przecież nie będziemy wozić samochodem naszej pociechy non stop.

 

 


Po ostatnim śniegu pozostały już tylko nieśmiałe resztki i dzięki temu, że jestem w czasie urlopu w domu do południa, wyłonił się obraz nędzy i rozpaczy w naszym ogrodzie. Labi zniszczył prawie wszystko, co było posadzone w ubiegłym roku, więc za kilka tygodni musimy rozpocząć nasadzenia od nowa. Ale najpierw musimy odgrodzić naszą zieloną część od podjazdu, gdzie będzie rezydował pies. Inaczej nasza inwestycja w ogród będzie znowu bez sensu.

 

 


Z pozostałych zaległych prac: nadal brakuje nam podłogi na tarasie. W najbliższych dniach będziemy znowu kontaktować się ze stolarzem.

 

 


Zamontowaliśmy już markizę, bardzo ładnie się prezentuje. Będzie z niej pociecha latem.

 

 


Aha, mamy dywan w salonie. Nareszcie synek ma cieplej w czasie zabawy na podłodze. Oczywiście rozsądek wziął górę nad marzeniami - arrasem nazwać tego dywanu nie można.

Żona budowniczego

13 stycznia 2007

 

 


No to wichury nam zagościły w ostatnich dniach. Wieje, leje, aż Filip żali się, że w jego pokoju w nocy trudno zasnąć.

 

 


Nareszcie udało mi się zgrać zdjęcia z aparatu, więc załączam zaległe dekoracje świąteczne:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/183_348.ts1168714112890.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/184_348.ts1168714127921.jpg

 


Dzisiaj przypomniałam sobie stare przysłowie "Czym skorupka za młodu...". Ile to mądrości w tym powiedzeniu - moi rodzice budowali, my budujemy, nasze dzieci też (oto garaż ich autorstwa)

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/175_348.ts1168713565500.jpg

 


Mój mąż już od jakiegoś czasu marudził, że nasze ściany są strasznie gołe. No i w końcu tak już się zezłościł, że zorganizował nam galerię fotograficzną:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/176_348.ts1168713590484.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/177_348.ts1168713604203.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/179_348.ts1168713641781.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/178_348.ts1168713621468.jpg

 


Wszystkie te zdjęcia są z naszej rodzinnej kolekcji.

 

 


A jeszcze przed Świętami zawisły obrazki w naszym salonie (to grafiki z zabytkami naszego starego trybunalskiego miasta):

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/185_348.ts1168714142484.jpg

 


Teraz rozglądamy się za dywanami - to też nie jest proste zadanie. Gust mamy jak zwykle na najwyższym poziomie (te "arrasy", które przypadły nam do gustu oscylują w okolicach 2 tys.zł za sztukę). Ale niestety - to nie są eksponaty na naszą kieszeń. Więc szukamy dalej.

 

 


Labi nadal daje nam się we znaki. Przecież on ma już ponad osiem miesięcy!!! (ostatnio zauważyłam, że jego wiek jest dokładnie taki sam jak czas naszego zamieszkania w Domu pod Modrzewiem ). Najbardziej daje się we znaki jak nie ma nas w domu, więc zaczęliśmy się rozglądać za kojcem zgodnym z normami europejskimi - znaleźliśmy całe 6 metrów kwadratowych bardzo eleganckiego psiego lokum, z impregnowaną drewnianą podłogą oraz ładnym daszkiem. Jak nasza wytrzymałość sięgnie zenitu, to będzie to nowe mieszkanie dla naszego czworonoga - przynajmniej na czas naszej nieobecności w domu... Zobaczymy.

Żona budowniczego

1 stycznia 2007

 

 


Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku dla Wszystkich!!!

 

 


Bardzo dziękujemy za wszystkie życzenia świąteczno-noworoczne. :)

 

 


Bardzo zaniedbałam odpisywanie na życzenia w tym roku, bo w ostatnim czasie z powodu nawału zajęć zawodowych zupełnie odpuściłam sobie Internet.

 

 


Tak więc przeżyliśmy pierwsze Święta w nowym domu. Było super!!! Na Wigilii mieliśmy przy naszym dużym stole 13 osób, a w drugi dzień Świąt nawet 18 (razem z nami)! Uroczysty nastrój opanował mnie zupełnie - wyciągnęłam ze strychu mój stary akordeon (na którym nie grałam od 20-tu lat) i mieliśmy wspólne wigilijne kolędowanie. Każdy dostał mini-śpiewniczek do łapki, żeby nie było wymówek!

 

 


Generalnie w sferze wykończeniowej naszego domu nie dzieje się zbyt wiele. Takie różne drobiazgi: światełka na szafki kuchenne, ozdoby świąteczne, trzy obrazki na ścianę.

 

 


Oczywiście cały czas walczymy w naszym ukochanym czworonogiem, bo nadal niszczy nam różne rzeczy w ogródku, np. wyrwał nawet płotek od rabatki. Zadbał też o zupełne zniszczenie wszystkich kabli od ozdób świątecznych na zewnątrz. Generalnie niszczy wszystkie krzewy, które gubią liście. Dopóki liście były jeszcze na krzaczkach róż, nie ruszał ich. Jak tylko opadły, stały się od razu ofiarą naszego psiaka.

 

 


Zamówiliśmy ostatnio markizę na taras. Jak wiecie nie mamy na działce prawie żadnego cienia, więc taka markiza w lato da nam możliwość częstszego korzystania z tarasu i dodatkowo ograniczy nasłonecznienie salonu w upalne dni.

 

 


Teraz czekamy tylko na wiosnę. Jeszcze całe długie trzy miesiące... Denerwują mnie te krótkie dni i zimno, które ogranicza możliwość spędzania czasu w ogrodzie. Tak więc byle do wiosny!!!

Żona budowniczego

Dom Pod Modrzewiem

28 listopada 2006

 

 


Bardzo podoba mi się nowa grafika na naszym forum. Taka bardziej miękka, miła, domowa.

 

 


Mamy na miejscu kolejnych sąsiadów. Czyli z czterech domów, które zostały rozpoczęte w ubiegłym roku po sąsiedzku zamieszkane są już trzy! W kupie raźniej, no nie? Zawsze ktoś zerknie gdy obcy kręcą się w okolicy i światło padające z okien jest bardzo przytulne.

 

 


Musimy rozpocząć przygotowania do Świąt - to pierwsze w nowym domu, więc potrzebne są dekoracje!!! A czas leci...

Żona budowniczego

Dom Pod Modrzewiem

19 listopada 2006

 

 


Chciałam podsumować "działalność" naszego Labiego, więc załączam listę zniszczeń :

 


- dwa klony,

 


- dwie wierzby płaczące,

 


- pięć brzózek,

 


- krzak winogrona,

 


- krzaczki malin.

 

 


Ile jeszcze może zniszczyć jeden półroczny pies???

 

 


Teraz lekko już zajął się jabłonką.

 

 


Wie doskonale, że źle robi, bo jak mój mąż idzie tylko w kierunku zniszczonej rośliny to od razu ucieka do budy.

 

 


No i nie chce nam rosnąć trawa przed domem. Żółknie. To chyba dlatego, że w tym miejscy zakopaliśmy mnóstwo gruzu oraz jest wkopane szambo, więc nie za wiele gleby mają rośliny do dyspozycji. Zobaczymy jak będzie wiosną.

Żona budowniczego

1 listopada 2006

 

 


Tytułem wstępu: ja sobie doskonale zdaję sprawę, że nie powinnam już pisać w dzienniku budowy - przecież budowę już zakończyliśmy!

 

 


Ale co ja poradzę, że mnie tak jakoś ciągnie raz na jakiś czas, żeby pociągnąć dalej tą naszą "kronikę"... Mam nadzieję, że wybaczycie... Na swoje usprawiedliwienie dodam, że mamy nadal nie zrobiony taras, nie mamy gładzi w garażu oraz terakoty w garażu i na strychu.

 

 


Co przez ten miesiąc? Samo szare życie.

 

 


1. Mamy już firanki w domu (generalnie to wszystkie, bo brakuje tylko jednej w mojej pracowni).

 

 


2. Mój mąż ciągle coś dopracowuje w ogródku - przede wszystkim dosadza drzewka, które Labi zdążył zdewastować (straty: jeden klon, dwie brzózki oraz trawka z doniczki, nie licząc wrzosów w donicy lekko przygniecionych pupą naszego pupila ).

 

 


3. Mamy kolejny element małej architektury ogrodowej: budę dla psa. To w celu zapewnienia mu schronienia jak nas nie ma, bo zostawienie go samego w domu byłoby szalenie nieodpowiedzialne. Generalnie nasz szczeniak bawi się w elektryka: pourywał nam przewody elektryczne przy bramie, które miały na wiosnę doprowadzać prąd do sterowania bramy.

 

 


4. Nauczyłam się wjeżdżać swoim samochodem do garażu. Z jednej i drugiej strony mam tylko po 10 cm luzu, ale wjazd jest na wprost, więc udaje mi się wjechać (wyjeżdża sie zdecydowanie lepiej). Dzięki temu w ostatnim tygodniu nie musiałam skrobać rano szyb i w samochodzie miałam od razu cieplutko.

 

 


5. Rozpoczęliśmy sezon grzewczy - włączyliśmy instalację CO. Odnotowujemy więc temperatury prawie tropikalne: 22,5 stopnia (dla nas jest to już tropik, bo w blokach mieliśmy z reguły 18 ).

 

 


6. Zrobiliśmy niewielkie przemeblowanie w salonie: witrynka z książkami została przeniesiona w róg za drzwi - wygląda to lepiej.

 

 


Szkoda, że już skończyło się lato: teraz więcej jesteśmy w domu niż na powietrzu. Oby do wiosny!

 

 


Generalnie minęło już pół roku od kiedy przeprowadziliśmy się do naszego Domu pod Modrzewiem i jest nam bardzo dobrze. Cały czas "dopieszczamy" jeszcze nasze otoczenie - tak żeby przypadkiem nie było nudno.

Żona budowniczego

Dom Pod Modrzewiem

2 października 2006

 

 


Mój mąż walczył dwa dni z zaworem elektrycznym przy furtce. Okazało się, że "fachowiec" - ten który nas tak urządził z płotem - źle podłączył kabelki. Przyjechał inny: za "know-how" skasował 30 złotych, no i teraz działa.

 

 


Stolarz od tarasu zapowiedział się na jutro. Znowu nie zacznie, bo ma lać!

Żona budowniczego

Dom Pod Modrzewiem

30 września 2006

 

 


W nawiązaniu do poprzedniego postu załączam zdjęcia oświetlenia w salonie i na schodach (żyrandol z kolekcji firmy Lampda z Piotrkowa, kinkiet schodowy Ikea):

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/160_348.ts1159638782390.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/159_348.ts1159638781828.jpg

 


Chyba robimy już podświadomie przygotowania do słotnej i chłodnej jesieni (która na szczęście jeszcze nie nadeszła). Zaopatrzyliśmy się w akcesoria kominkowe:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/162_348.ts1159638783656.jpg

 


drewno czeka w koszyku:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/163_348.ts1159638784328.jpg

 


Ale na razie jedyną ozdobą kominka - zamiast ognia - są drobne bibeloty i kwiatek:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/161_348.ts1159638782968.jpg

 


Dzisiaj zamówiłam część firanek. Spędziłam w sklepie okrągłą godzinę. Te wzory, kolory lamówek, taśm oraz umarszczenia materiału! Można dostać zawrotu głowy.

 

 


No i hit wczorajszego dnia: MAMY OGRODZENIE !!! Ostatnio znaleziony fachowiec zrobił nam w ciągu tygodnia - po prostu ze względu na rosnącą ilość zamówień zwiększył swoje moce produkcyjne i z miesiąca zrobił się tydzień. Takich fachowców to lubię. :)

 

 


Na początek prezentacja z "lotu ptaka":

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/156_348.ts1159638779953.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/157_348.ts1159638780562.jpg

 


(Ten "śmieć" na podjeździe to kojec naszego psa. - dopiero wczytując zdjęcia zauważyłam, że niechcący ujęłam również psi nieporządek)

 

 


Teraz zbliżenie na furtkę:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/158_348.ts1159638781203.jpg

 


Mam jeszcze kilka fotek z naszego ogrodu. Czy poznajecie ogród przed domem, który jeszcze przed tygodniem był prawie "łysy"?

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/169_348.ts1159638788250.jpg

 


Tak wygląda z bliska rabatka wg pomysłu i w realizacji mojego męża:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/168_348.ts1159638787625.jpg

 


Na zakończenie jeszcze garść naszych roślinek w jesiennym słońcu.

 

 


Nieśmiały krokus jesienny

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/164_348.ts1159638785000.jpg

 


Soczyście zielony bukszpan

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/165_348.ts1159638785625.jpg

 


Lekko zaróżowiona tawuła

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/166_348.ts1159638786328.jpg

 


Intensywnie bordowy berberys

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/167_348.ts1159638787000.jpg

 


Tak więc teraz do szczęścia brakuje nam "tylko" tarasu. I to nie tylko podłogi, ale myślę już o markizie, bo słońce od strony południowej skutecznie uniemożliwia nam korzystanie z tarasu. Niestety, to jest efektem braku drzew na naszej działce. Jak to mój mąż powiedział: "Dlaczego nie kupiliśmy działki z drzewami???". Ano tego to nie wiem - po prostu, jak człowiek jest zapalony do budowy i myśli o fundamentach, murach i dachu, to na takie "drobiazgi" nie zwraca uwagi.

Żona budowniczego

Dom Pod Modrzewiem

24 września 2006

 

 


Nadal nie mamy zrobionego tarasu - stolarz tradycyjnie przeciąga. Tym razem obiecał po raz kolejny "w najbliższym tygodniu". Już nawet przestaliśmy naciskać - zwyczajnie dopadła nas jakaś niemoc. Ile można naciskać na wykonawcę? W pewnym momencie ręce opadają. Dodatkowo nie jest to sprawa krytyczna, więc szkoda tracić zdrowia.

 

 


A ogrodzenie? To jest dopiero numer! Miesiąc temu dostaliśmy wycenę, złożyliśmy zamówienie. Facet po miesiącu przywiózł niepomalowane przęsła. Mój mąż odesłał go, bo nie mamy zamiaru patrzeć przez najbliższe lata na poplamiony farbą klinkier. No i facet się obraził! Skończyło się na tym, że oddał zaliczkę i zaczynamy od nowa. Czyli znowu mamy wycenę, złożyliśmy zamówienie i czekamy kolejny miesiąc. Takie małe "dejavu"!

 

 


Pogoda piękna, słońce świeci, kurz fruwa w powietrzu z pól i naszego betonowego tarasu.

 

 


Żyrandol i kinkiety w salonie wiszą.

 

 


Wczoraj kupiliśmy lampki nad nasze łóżko, które wylądują jednak na schodach. Chyba tam lepiej będą wyglądać...

 

 


Dojrzewam do firanek! Nareszcie!

 

 


Właśnie mąż oznajmił, że nasz pies wyrwał właśnie jednego, jedynego jesiennego krokusa, który nam wypuścił w naszym ogródku. Mała bestia.

Żona budowniczego

2 września 2006

 

 


Aktualizacja listy:

 


- bramofon założony,

 


- stolarz nie przyszedł - a nie mówiłam, że nie wiadomo w który czwartek?

 


- zamówiony żyrandol jeszcze nie dotarł do sklepu,

 


- reszta bez zmian.

 

 


Dzisiaj zaprezentuję nasze "obejście":

 

 


Tak pracowała ekipa od kostki w połowie sierpnia:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/137_348.ts1157225187343.jpg

 


A efekty są następujące:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/138_348.ts1157225318953.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/126_348.ts1157225320765.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/127_348.ts1157225321359.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/128_348.ts1157225321984.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/129_348.ts1157225322578.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/130_348.ts1157225323171.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/131_348.ts1157225323750.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/132_348.ts1157225324328.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/133_348.ts1157225325546.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/134_348.ts1157225326125.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/135_348.ts1157225326796.jpg

 


A oto nasz ogród przed domem - czekamy, aż wyrośnie trawa:

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/136_348.ts1157225327375.jpg

 


"Podrośnięty szczeniak" wygląda teraz tak (pierwsze zdjęcie z połowy sierpnia, a drugie dzisiejsze):

 

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/141_348.ts1157225320171.jpg

 


http://modrzewiii.photosite.com/~photos/tn/139_348.ts1157225324906.jpg

 


Jak tylko będziemy mieć zrobiony taras to - jak zwykle - postaram się szybko podrzucić kilka zdjęć.

Żona budowniczego

26 sierpnia 2006

 

 


Kostka została zakończona kilka dni temu. Ale jest u nas teraz pięknie!

 

 


Mamy nawet ułożoną szachownicę. Poprosimy jakiegoś stolarza o wyciosanie figur szachowych i w przyszłym roku będziemy grać na świeżym powietrzu.

 

 


Ten weekend upłynął nam pod znakiem gości i urządzania ogrodu, gdyż w naszym mieście odbywały się targi Rol-Szansa i obkupiliśmy się w roślinki. Zagościły: trzy krzaczki berberysów, pięć krzaczków tawuły, kilka bukszpanów, jakieś dziesiątki cebulek jesiennych i wiosennych, wrzosy, pnącza doniczkowe oraz róże. W tygodniu zrobię zdjęcia, więc pochwalę się Wam naszymi zakupami.

 

 


Takie zakupy to dopiero wciągają. Wystawcy mieli niezliczone ilości roślinek i niektórzy z wielką pasją potrafili opowiadać o uprawie. Fanatycy.

 

 


Oto lista naszych głównych spraw niedokończonych:

 


- przęsła do płotu - i to szybko, bo nasz sąsiad nie omieszkał zauważyć "Ten wasz pies to szybko rośnie. Nie boicie się, że kogoś ugryzie?" - mój mąż na to odpalił, że nasz pies dobrych ludzi nie gryzie. Kurczę, przecież to nasze szczenię ma cztery miesiące, wypuszczamy go na podwórko w obecności naszej lub naszych dzieci, a jak są sąsiedzi to dla pewności trzymamy go na smyczy, żeby broń Boże nikogo nie pobrudził skacząc z radości - więc to chyba nazywa się czepianie.

 


- bramofon,

 


- taras - stolarz umówiony, ma przyjść w czwartek (tylko nie mamy jak to zwykle pewności w który ),

 


- żyrandol i kinkiety do salonu (zamówione, bo jak już wybrałam jakie mi się podobają, to takich modeli nie było akurat w sklepie - w sumie standard ),

 


- kinkiety na klatkę schodową,

 


- płytki do garażu (trzeba upolować w Nomi jakąś promocję - teraz coś tam jest, ale bardzo jasne, więc odpadają),

 


- firanki, firanki i jeszcze raz firanki - niestety do całego domu. Nadal się za to nie mogę zabrać,

 


- praca w ogrodzie - znowu potwierdza się nasze zdziwienie: ile to kasy można władować w ziemię i nawet tego za bardzo nie będzie widać. Tak więc idziemy na kompromisy (kupujemy mniejsze tańsze roślinki i niech najwyżej sobie dłużej rosną, aż uzyskają odpowiednią wielkość i kształty).

 

 


Na wiosnę pozostaną:

 


- napędy do bramy i garażu,

 


- meble tarasowe i balkonowe,

 


- może płytki na strychu,

 


- markiza na tarasie,

 


- no i znowu prace w ogrodzie.

 

 


Aha, zaczęli robić naszą drogę (mówię tu o drodze miejskiej, bo ten kawałek prywatny mamy przecież już zrobiony). Idą po najmniejszej linii oporu: korytują, dają tłuczeń i potem położą dywanik asfaltowy. Bez żadnych krawężników, odwodnień, całość szeroki na pięć metrów. Z trudem będą się mieścić dwa samochody, bo jak trafi się ciężarówka, to osobówka będzie chować się "po rowach". To tak tymczasowo, bo nie opłaca się podobno nic więcej zanim nie położą kanalizacji. A tej na razie nie będzie, bo trzeba wybudować dodatkowo przepompownię (nie ma odpowiednich spadków do kanalizacji grawitacyjnej).

 

 


Moje rokowania są następujące: po dwóch-trzech latach (przy dobrych wiatrach) pewnie zacznie się łatanie tej prowizorki, a potem dziury będą jak teraz. Jedynie firma naprawiająca drogę będzie miała od czasu do czasu zlecenia na wypełnianie dziurek. No i tak wygląda polska robota: zrobić cokolwiek przed wyborami, żeby ludziom zamydlić oczy, a o resztę będziemy martwić się potem. Bardzo to mnie irytuje, bo to jest ewidentny brak gospodarskiej ręki.

 

 


No, ale przecież trzeba cieszyć się czymkolwiek, nawet drobnymi sprawami. Prawda?

Żona budowniczego

Droga wsbmalwo! Proszę o wpisywanie komentarzy do mojego dziennika w moich komentarzach.

 

 


Z góry dziękuję!

 

 


Poprosiłam "opiekunów forum" o przeniesienie Twoich postów do moich komentarzy, więc niedługo powinny zniknąć z dziennika. :)

Żona budowniczego

12 sierpnia 2006

 

 


Zrobiliśmy drogę dojazdową do naszej posesji. Oczywiście sami na własny koszt. Ale za to w taniej wersji (wykorytowanie + szlaka). :)

 

 


No i teraz można dojść do naszego podwórka prawie suchą nogą!!! Prawie suchą, bo na razie ujeżdżamy szlakę i podsypujemy to co się rozjeżdża, ujeżdżamy i podsypujemy, znowu ujeżdżamy i podsypujemy... Tak będzie na pewno przez jakiś czas. Ale jaka frajda! Nie ma już gliny!

 

 


No i "zaczyna kiełkować" kostka na podjeździe do garażu.

 

 


Super ekipa. Meldują się na posterunku o piątej rano! Ostatnio nasz budzik zadzwonił o 5.07, a za moment zadzwonił telefon, że ekipa już czeka. Jak mój mąż wyszedł na zewnątrz okazało się, że już zdążyli rozłożyć betoniarkę, podwieźć trochę piachu i zaczęli się niecierpliwić, że inwestor tak długo śpi.

 

 


Wczoraj - z tej ogólnej radości - staliśmy na naszej kostce przed wieczorem z godzinę nic nie robiąc - tak po prostu plotkowaliśmy i radowaliśmy się równością pod nogami! Już mieliśmy wystawiać stół i krzesła na podjazd do garażu, żeby dłużej posiedzieć. Ale w końcu doszliśmy do wniosku, że to ogromna dziecinada i sąsiedzi będą się z nas śmiać.

 

 


Ze szczeniaka jest już praktycznie pół-pies. Rośnie jak na drożdżach, psoci, biega po podwórkowym błocie i kałużach, wszystkich podgryza i kompletnie nie chce nas słuchać. Śpi w naszej sypialni, koło swojego pana.

 


Kotłownia jako lokum dla psa nie sprawdziła się, bo załatwiał w niej swoje potrzeby, tak chyba nam na złość. Teraz jest spokojnie, rano budzi nas, żeby go wypuścić. Jedynym problemem jest wyjadanie kory spod krzaczków. Raz nawet zdarzyło się nocne wymiotowanie po zjedzeniu różnych gałązek, kory, trawy i innych "śmieci" z działki.

 


A w ogóle jest kochany, milutki i taki słodki (szczególnie jak śpi).

 

 


Psem obronnym na pewno nie będzie - ale obcych (szczególnie robotników u sąsiadki i u nas) obszczekuje.

 

 


Aha, jeszcze jedno: odkryliśmy nową przyjemność - gra w Scrabble na tarasie.

Żona budowniczego

4 sierpnia 2006

 

 


Ale mnie długo nie było na forum!!! Ten chroniczny brak czasu przed wakacjami.

 

 


Nic jednak nie straciliście. Od wymurowania płotu nic się nie dzieje. Oczywiście w sensie budowlanym tylko.

 

 


Kostka nadal nie położona, znowu topimy się w błocie. Pies rośnie jak na drożdżach i jest coraz fajniejszy. Trudno go okiełznać, ale za to jest taki cudowny!

 

 


Wypoczęliśmy trochę nad morzem i przyznam, że po tym kieracie budowlanym bardzo nam to było potrzebne.

 

 


No i cieszymy się, że Domy pod Modrzewiem rosną jak grzyby po deszczu! Mam nadzieję, że wszyscy, którzy wybrali ten sam projekt (w tym nasi krajanie - pozdrawiam przy okazji Beatę Zygmunt :) ) będą też tak dobrze czuli się pod własnym, wybudowanym dachem jak my.

 

 


Czekamy na położenie kostki - jak już coś będzie to dam wam znać i obiecuję zdjęcia. :)

Żona budowniczego

18 czerwca 2006

 

 


Właśnie minął miesiąc budowania naszego ogrodzenia. Oto efekty pracy naszej ekipy w składzie dwóch "fachowców": murujący i stróżujący. Ten stróżujący dodatkowo czasami rozrobi zaprawę, przeniesie parę cegieł, umyje cegły z zaprawy, ale tak ogólnie to ma życie "jak w Madrycie" (może tylko trochę z nieba leje mu się na głowę deszcz lub żar).

 


Aha, jako trzeci w tej ekipie jest mój mąż, który nad nimi sterczy i pogania. Ja też dokładam czasami swoje trzy grosze.

 

 


Oto ostatnie zdjęcia ogrodzenia (obudowane są już skrzynki z mediami, widać zarys furtki oraz wbudowaną skrzynkę na listy):

 

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/302_348.ts1150655661546.jpg

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/303_348.ts1150655676546.jpg

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/304_348.ts1150655694687.jpg

 


Nasze szczenię już się zadomowiło. Energia go po prostu rozpiera. Mamy już w ogródku pierwszy dół:

 

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/300_348.ts1150655609968.jpg

 


Dzieci mogą z nim szaleć do woli, a czasami wręcz nie mogą sobie dać z nim rady:

 

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/301_348.ts1150655626796.jpg

 


Wycie w nocy skończyło się, chociaż bywały ciężkie chwile. Mój mąż był na nogach od trzeciej, czwartej w nocy i spacerował z Labim o bladym świcie. Na szczęście już jest lepiej, nawet brudzenie podłogi zdarza się coraz rzadziej.

 

 


Wczoraj przeżyliśmy pierwszą od kiedy mieszkamy bardzo gwałtowną burzę. Prądu nie było siedem (!!!) godzin. Raz walnęło bardzo blisko, nawet myśleliśmy, że chyba w nasz dom, bo nawet włączył się nasz alarm. Obyło się na szczęście bez szkód w gospodarstwie, więc nie jest źle. Jedno jest pewne - jakbym była sama, to pewnie wpadłabym w panikę.

 


Z nieba lało jak z cebra. Pomimo dzisiejszej słonecznej i wietrznej pogody cały czas jest mokro i stoją jeszcze w niektórych miejscach kałuże. Lokalnie w naszym mieście były podobno nawet podtopienia piwnic!

 

 


Tak więc najbliższy tydzień będziemy dalej kibicować ekipie ogrodzeniowców i modlić się, żeby jak najszybciej skończyli.

Żona budowniczego

10 czerwca 2006

 

 


Przedstawiam drogim forumowiczom nowego członka naszej rodziny. Oto Labi - biszkoptowe prawie 7-tygodniowe szczenię rasy labrador.

 

 


Jesteśmy po pierwszej, trudnej nocy, w czasie której nowy domownik płakał niemiłosiernie za swoją mamą i rodzeństwem. Odstawiony od cyca, w obcym otoczeniu doskonale zaznaczał swoją obecności na każdym skrawku podłogi oraz rujnując kompletnie ciszę nocną.

 

 


Dzisiaj za to odsypiał cały dzień i zobaczymy co będzie się działo kolejnej nocy.

 

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/290_348.ts1149974742937.jpg

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/291_348.ts1149974757687.jpg

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/292_348.ts1149974769953.jpg

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/293_348.ts1149974782468.jpg

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/294_348.ts1149974795718.jpg

Żona budowniczego

7 czerwca 2006

 

 


Wracamy do cywilizacji.

 

 


Wczoraj w naszym domu zawitał cyfrowy dekoder Polsatu jako substytut blokowej kablówki. Najbardziej brakowało nam w telewizji naziemnej TVN24. No i nie ukrywam, że Mistrzostwa Świata w piłce nożnej miały swój udział w naszej decyzji.

 

 


Mamy problem z trawnikiem - jakoś dziwnie nam zmarniał. Może za zimno, może za mokro, może za dużo koszenia, a może za dużo nawozu? Mój mąż musi poświęcić mu więcej czasu i znaleźć przyczynę, bo bardzo go nam żal.

Żona budowniczego

5 czerwca 2006

 

 


Wybraliśmy w końcu psa: będzie biszkoptowy labrador. Mamy już "zaklepanego" szczeniaka, będzie u nas w weekend.

 

 


Przeważyły cechy tej rasy: łagodny i opiekuńczy w stosunku do dzieci. Mamy nadzieję, że się dogadają, tzn. pies i nasze dzieci.

 

 


No i osobiście bardzo nam się podoba. :)

 

 


Wiemy, że czeka nas trudny rok, bo wychowanie małego szczeniaka to nielada wyzwanie. Pamiętam te dziury w ogródku u moich rodziców, pogryzione kapcie i "płacze" w trakcie nieobecności domowników. Ale pamiętam też urocze merdanie ogonkiem oraz "szczeniackie" szaleństwa w pogoni za piłką.

 

 


Tak więc czekamy z niecierpliwością. Oczywiście obiecuję zdjęcia.

Żona budowniczego

3 czerwca 2006

 

 


W ostatnim czasie prace budowlane skupiły się na budowaniu ogrodzenia z klinkieru. Znaleźliśmy fachowców, którym praktycznie się nie spieszy. Oto efekt ich tygodniowej pracy (fundamenty były wylane już wcześniej):

 

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/280_348.ts1149343391453.jpg

 


Prawda, że nie pracują z szybkością błyskawicy? Byliby o jeden słupek dalej, ale niestety jeden słupek musieli rozebrać, bo był wybudowany krzywo. Całe szczęście, że mój mąż trzyma rękę na pulsie, bo dało się to poprawić. Strach pomyśleć jakby tak zostało, a my zorientowalibyśmy się po zakończeniu prac.

 


No i pogoda im trochę nie pomaga: co rusz muszą przerywać, bo pada deszcz.

 

 


Oto zdjęcie szybkozłączek do opróżniania szamba. Dzięki temu rozwiązaniu szambiarka nie będzie musiała wjeżdżać na podwórko. Na razie rury nie są zakopane, bo jeszcze będą pewne dopasowania przy murowaniu płotu.

 

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/281_348.ts1149343403984.jpg

 


Nasz synek na dzień dziecka dostał od nas "urządzenia sportowe". Bardzo się ucieszył, a my też mogliśmy z nim trochę poszaleć.

 

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/282_348.ts1149343419421.jpg

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/283_348.ts1149343440656.jpg

 


Zbliża się lato. Ciepło i deszcz dbają o nasze roślinki ogrodowe.

 

 


http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/284_348.ts1149343456437.jpg



×
×
  • Dodaj nową pozycję...