Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    170
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    95

Entries in this blog

Żona budowniczego

2 września 2005

 

 


Ale piękna pogoda!!! Po prostu pełnia lata na początku jesieni.

 

 


To bardzo dobrze, bo u nas cały czas tynkowanie - może jutro skończą salon? Mam taką nadzieję. :)

 

 


A w międzyczasie załączam zdjęcie z naszej pierwszej imprezy towarzyskiej - przedwieczornego grillowania (w piątek tydzień temu):

 

 


http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/152_348.ts1125683320000.jpg

 


Na pierwszym planie grill obsługiwany przez mojego męża, a w tle - nasi goście. Niestety - nie wyrazili zgody na opublikowanie zdjęć w internecie, więc żeby im nie podpaść, a jednocześnie zachować wspomnienie imprezy w dzienniku, znalazłam to "kompromisowe" zdjęcie.

Żona budowniczego

30 sierpnia 2005

 

 


Przed godziną skończyliśmy kolejny roboczy dzień. Mój mąż już wyciągnięty w łóżeczku i ciągle mnie pogania, żebym nareszcie zostawiła ten komputer w spokoju. Ale jak tu położyć się spać kiedy jeszcze muszę sprawdzić co dzieje się u innych forumowiczów i krótko podsumować dzień?

 

 


Więc siedzę przy biurku, a moje stopy pod biurkiem przyjemnie bolą. To od tego, że cały dzień praktycznie byłam na nogach. Znowu trochę spraw w mieście, a potem budowa - przygotowanie obiadu dla moich pracusiów - i znowu budowa. Jako że nadal się urlopuję postanowiłam dzisiaj obiad domowy zawieźć moim budowniczym: tatusiowi i mężowi. No, ale z tym schodzi sporo czasu i postanowiłam: całego urlopu nie spędzę na gotowaniu, więc jutro zamawiam gotowca na działkę.

 

 


Moi kochani budowniczy kontynuowali dzisiaj kładzenie tynków - przedpokój skończony, teraz "na tapecie" salon. Moja dzisiejsza praca to dalsze oklejanie okien, a potem sprzątanie przedpokoju po tynkowaniu. Na koniec dnia poobcinałam jeszcze trochę piankę przy oknach.

 

 


My to w ogóle mamy jakiegoś bzika na punkcie sprzątania naszej budowy - w około różnie to bywa, a my ciągle zamiatanie, zbieranie śmieci, zamiatanie, wywożenie śmieci itd. itp. Ale za to wszystko ładnie wygląda! Ktokolwiek nas odwiedza, w pierwszej kolejności wyraża zachwyt nad porządkiem, a potem dopiero nad domem. Nie wiem już co o tym myśleć... Czy my już zostaliśmy pedantami pomimo jeszcze nie tak bardzo zaawansowanego wieku?

 

 


Po obcięciu pianki pozostała mi już reklamówka odpadków. Żartujemy, że jak po zakończeniu budowy będzie krucho z kasą to zamiast kupować materac w Ikei, zrobimy sobie podobny z okrawków pianki budowlanej Skrawki pianki będą mi się chyba śnić w nocy - przed momentem zobaczyłam biały paproch na dywanie i w pierwszej chwili zastanowiłam się czy to nie pianka....

 

 


Kontynuując jeszcze wątek pianki : Andrzejko, jeżeli chodzi o kolor elewacji, to dzisiaj pomyślałam sobie, że odcień zaschniętej pianki pasuje do naszych okien jak ulał

 

 


http://www.modrzew.photosite.com/~photos/tn/151_348.ts1125431010000.jpg

Żona budowniczego

29 sierpnia 2005

 

 


No i minął kolejny dzień mojego urlopu. Spędziłam go w ruchu: załatwiłam kilka bieżących spraw, ale przede wszystkim zabepieczałam okna na budowie, żeby w czasie tynkowania nie zostały zachlapane ramy i szyby.

 

 


Poszły w ruch: folia, taśma papierowa, nożyk do cięcia oraz miarka - odmierzyłam, podocinałam, pokleiłam. Niektóre wyszły mi nawet ładnie Przydało mi się moje doświadczenie w pakowaniu prezentów Zawsze twierdziłam, że w taki sposób przed gwiazdką zarobiłabym na życie. No a tu się okazuje, że i w lecie mogłabym zrobić użytek ze swoich umiejętności - mogę zabezpieczać okna na budowach (oczywiście jakby dobrze inwestorzy płacili )

 

 


No a teraz obiecane zdjęcia (więcej zamieściłam w albumie).

 

 


Okna (na pierwszym planie inwestor):

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/139_348.ts1125341354000.jpg

 


Brama garażowa:

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/150_348.ts1125341128000.jpg

Żona budowniczego

26 sierpnia 2005

 

 


No i mamy tzw. "stan surowy zamknięty". :) :) :)

 

 


Okna wstawione, brama zamontowana.

 

 


Historia bramy zakończyła się ogólnie w porządku, ale jednak z małym dyskomfortem. Zamontowana brama ma przetłoczenia węższe niż chcieliśmy. Podobno brama o grubości 4cm nie ma szerszych pasów. Już nawet nie chce mi się dzwonić, żeby to sprawdzić (kiedyś na targach sprawdzę z ciekawości u innego sprzedawcy). Podobno mówiono nam o tym - ja nie pamiętam. Na pokwitowaniu mieliśmy napisane "przetłoczenia poziome". Nie przyszło mi na myśl, że mają różne szerokości pasów, a w małym folderze tego nie było widać. Na placu u sprzedawcy oglądaliśmy z szerokimi pasami, więc pokazaliśmy palcem, że taką chcemy. No więc nie dogadaliśmy się jak trzeba.

 


Ale żeby zamknąć sprawę i żebyśmy poczuli się usatsfakcjonowani sprzedawca obiecał nam preferencje przy zakupie napędu. Niech mu będzie - jesteśmy w stanie oswoić się z inną estetyką. Szkoda mi czasu na dalsze utarczki, mamy kolejne etapy budowy na głowie, więc przechodzimy nad tym do porządku dziennego.

 

 


Montaż okien odbył się zgodnie z planem - przyjechali o ósmej rano, a skończyli po dziewiątej wieczorem. To był naprawdę maraton. W sumie wszystko OK, ale jedna szyba jest do wymiany (delikatnie porysowana) - w przeciągu dwóch tygodni powinni nam ją zamienić. Zobaczymy.

 


Kolor okien (orzech nr 21) bardzo spodobał się mojemu mężowi (wybierałam sama i z niecierpliwością czekałam na jego reakcję).

 

 


W najbliższym czasie będziemy tynkować, tynkować i jeszcze raz tynkować.

 

 


Dzisiaj odbyła się pierwsza towarzyska impreza na naszym tarasie (czytaj: fundamencie tarasowym wypełnionym piachem ). Humory dopisywały zarówno nam, jak i naszym znajomym, a więc tydzień kończymy pełni optymizmu.

 

 


Najnowsze zdjęcia załączę w najbliższym czasie, o czym nie zapomnę poinformać wszystkich forumowiczów.

Żona budowniczego

22 sierpnia 2005

 

 


Z problemem bramy przespaliśmy się, ale nie tylko.

 


Dzwoniłam do centrali firmy Hoermann w Komornikach i potwierdzili mi, że ekipa monterska może bramę o szerokości do 2.5m zwęzić nawet o 12.5cm - takie możliwości potwierdził mi więc producent. Tak więc mamy umówiony montaż i czekamy na bramę (niezależnie czy będzie ona wyprodukowana w zamówionym rozmiarze, czy też zostanie zwężona z innej sztuki). W tym samym dniu mamy mieć montowane okna. Może uda się więc ten tydzień zakończyć stanem surowym zamkniętym. Zobaczymy.

 

 


Pomimo względnej ciszy na budowie ciągle coś się dzieje. SAWA rozpoczął już w ubiegłym tygodniu pierwsze przymiarki do ocieplenia balkonu nad wykuszem:

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/136_348.ts1124737524000.jpg

 


Została też położona rura gazowa na zewnątrz domu (wewnątrz położymy ją po tynkach):

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/137_348.ts1124737558000.jpg

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/133_348.ts1124737374000.jpg

 


(w tle dom sąsiadów, bo biały - nasz jest czerwony).

 

 


Mamy również otynkowany prawie cały garaż - w sobotę zabrakło pół taczki zaprawy do położenia całego "garnituru". Zdjęcia zrobię jak już będzie w całej okazałości.

 


Teren naszej budowy wzbogacił się o prawdziwe urządzenie grillowe - nie żadne turystyczne, tylko takie prawdziwe: na kółkach, z półeczkami oraz rożnem (wyprzedaż w Nomi + wytargowany jeszcze 10% rabat = trochę więcej niż 70 zł, to znowu umiejętności negocjacyjne SAWY dały efekt w postaci kilku złotych oszczędności - będzie na brykiety ). Przyda się pewnie jeszcze w tym roku, a w przyszłym - to mamy zamiar go eksplatować intensywnie. W końcu robocze soboty na działce z obiadem z grilla stały się już naszą budowlaną tradycją.

Żona budowniczego

17 sierpnia 2005 cd.

 

 


Boże, ja już nigdy nie powiem, że nic się nie dzieje Po prostu: gęba w kubeł, żeby nie zapeszać i tyle.

 

 


Instalacja gazowa - w trakcie. No i OK.

 

 


Ale z bramą garażową to nam wycieli numer! A wszystko dlatego, że zamawialiśmy w piątek. I jak tu nie być przesądnym??? A może to był jednak duch socjalizmu (w końcu to było 22 lipca)...

 

 


No, ale od początku: zamówiliśmy Hoermanna bramę o grubości 4cm (teraz nawet wiem, że ma ona symbol LPU). Akurat w czasie zamawiania nie było w biurze pracownicy, która wzięła dzień urlopu - no i w sumie już byliśmy pewnym problemem dla firmy (syn właściciela obecny w tym momencie kompletnie niezorientowany). Ale za moment zjawił się właściciel. No i obgadaliśmy sprawę. Jeszcze trochę utargowaliśmy z ceny. Właściciel zadzwonił do obsługi dealerów w Warszawie i dowiedzieliśmy się, że termin realizacji 4 tygodnie (bo tego wymiaru nie mają od ręki - chociaż standard ). My powiedzieliśmy OK - cztery tygodnie zaczekamy. No i przyjął zaliczkę na KP. Mieli zadzwonić na początku sierpnia, żeby potwierdzić dokładny termin montażu.

 

 


Oczywiście nie zadzwonili, więc ja zadzwoniłam. Nie problem - nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy klient sam musi się przypomnieć.

 


Pani, która już nie była na urlopie najpierw miała problem żeby odszukać zamówienie. Ale znalazła. Potwierdziła, że dostawa na 30 sierpnia 2005. No to cztery tygodnie nam się rozciągnęły do prawie sześciu. Ale powiedziała, że nic nie da rady przyspieszyć. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że pani po usłyszeniu nazwiska zapytała "A brama Hoermann 2 cm?". Ja odpowiedziałam: "Ależ skąd, Hoermann 4 cm - przecież cena na to wskazuje".

 

 


No więc ja poprosiłam o numer do Warszawy - chciałam się jeszcze przekonać, że nic się nie da przyspieszyć. Dostałam numer telefonu, numer zamówienia dealerskiego, numer pozycji i zadzwoniłam. Pani potwierdziła mi, że brama zgodnie z zamówieniem wyprodukowana, ale z Niemiec będzie przywieziona po 15-tym, a potem transport do Piorkowa będzie około 24-tego, więc tylko tyle może uda się przyspieszyć. Ucieszyłam się już tym małym możliwym przyspieszeniem terminu.

 

 


Dzisiaj zadzwoniłam do dealera. Pani powiedziała, że ona jeszcze nic mi nie może potwierdzić i zadzwoni później. Zadzwoniła, ale nadal twierdziła, że nie zna jeszcze terminu dostawy, bo ta brama nie przyszła jeszcze z Niemiec. No, ale skoro nam zależy na równoczesnym zamontowaniu okien i bramy to oni mogą zamontować bramę zastępczą. Na moją sugestię, że oczywiście za darmo, dowiedziałam się, że odpłatnie, ale po minimalnych kosztach. SAWA, gdy się dowiedział, od razu powiedział, że on żadnej bramy zastępczej nie chce - ma być nasza.

 

 


No to ja za telefon i do Warszawy (całe szczęście, że wcześniej miałam już ten numer). Miła pani w biurze warszawskim, poinformowała mnie, że przecież to zamówienie było zmieniane w ubiegły piątek i ona już mówiła, że dopiero jutro Niemcy potwierdzą jej czy w ogóle mają taką bramę lub ewentualnie kiedy ją wyprodukują. Ja na przemian przy słuchawce bladłam i czerwieniałam - następne cztery tygodnie??? Jak to możliwe???

 


Od słowa do słowa okazało się, że pierwotnie była zamówiona brama o grubości 2 cm (EPU) i dopiero w ostatni piątek zamówienie zostało zmienione (na LPU)

 

 


Jak zadzwoniłam z powrotem do dealera to nie zastałam mojej ulubionej pani. Telefon odebrał jednak właściciel. Wypaliłam mu od razu, że już wiem o źle zamówionej przez nich bramie - no więc on najpierw, że bramę zastępczą zamontują za darmo. No więc ja oczywiście, że żadna brama zastępcza nie wchodzi w grę. A on na to, że w takim razie on wykorzysta szerszą bramę (o 10 cm) i dorobi ją tak, żeby było w porządku Ciekawe jak on to zrobi? Będzie ucinał czy co? Jutro zadzwonię do głównej siedziby polskiego oddziału Hoermana w Komornikach i się zapytam jak to możliwe. Jak się nic nie dowiem to zadzwonię nawet do centrali w Niemczech. Może znajdę kogoś, kto zna angielski i powie mi, że takie pasowania da się zrobić, bez szkody w jakości bramy. Inaczej niech się facet wypcha, żadnej przeróbki od niego nie wezmę (chyba, że za darmo )

 

 


Tak więc teraz siedzę i zastanawiam się jak sprawa potoczy się dalej.

Żona budowniczego

17 sierpnia 2005

 

 


Dzisiaj znowu zaczęło się coś dziać A ja siedzę w pracy jak na szpilkach

 

 


Tak konkretnie to mają nam kłaść instalację gazową. SAWA nie jest zadowolony, bo chciał najpierw mieć tynki tam, gdzie będzie szła rura gazowa wewnątrz domu. Ale ja się bardzo cieszę. Znowu małe kroczki do przodu.

 

 


Wieczorem jak obejrzę co zrobili, to dam wam znać.

Żona budowniczego

13 sierpnia 2005

 

 


No i mamy drzwi tymczasowe Zobaczcie sami:

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/132_348.ts1123961772000.jpg

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/130_348.ts1123961820000.jpg

 


No i oczywiście mój mąż i mój tata tynkowali dalej garaż:

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/129_348.ts1123961870000.jpg

 


Tradycyjnie już, jak w większość sobót, na obiad były kiełbaski z grilla. A na deser serniczek mojej mamusi. Pychota.

 

 


Ja walczyłam z odrostami naszych ogródkowych chwastów. Na rękach mam odciski i jakby ktoś kazał mi jeszcze wypielić metr kwadratowy dodatkowo - to chyba rozpłakałabym się w głos. Boli mnie kręgosłup od schylania, bolą mnie stopy i nogi od kucania. SAWA stwierdził, że się naprawdę zawzięłam na te chwasty. Ma rację: albo one, albo ja. Wygląda, że jednak ja! Przynajmniej w tym tygodniu...

 

 


Wieczór był przepiękny: wiatr ucichł, słońce rozświetlało chmury, więc pomimo zmęczenia nie chciało nam się wracać do domu. Już marzymy jak będzie pięknie kiedy w przyszłym roku zamieszkamy w naszym domku...

Żona budowniczego

11 sierpnia 2005

 

 


Jest, jest, jest

 

 


Dzwonił pan z Budvaru - przyjechały do ich magazynu nasze okna i są gotowe do montażu. Oczywiście na razie nie możemy ich zamontować, bo czekamy na bramę garażową, ale to już mały kroczek do przodu. Jutro będę dzwonić w sprawie bramy i sprawdzę kiedy jest szansa na montaż.

 

 


SAWA kupił dzisiaj tymczasowe drzwi wejściowe - super promocja w NOMI: drzwi z ościeżnicą i zamkiem za jedyne 170zł! To dlatego, że to są drzwi z ekspozycji (takie zwyczajne jasne, surowe), nowe kosztują sporo więcej. :) Dla nas to jednak nieważne, bo porządne drzwi będziemy wstawiać dopiero na sam koniec. Teraz to byłyby poobijane, a moje serce płakałoby nad nimi krokodylowymi łzami.

 

 


Jutro przerwa na budowie - tak zadecydował mój mąż. No i dobrze, bo w sobotę czeka go sporo pracy, więc należy mu się dzień na kumulację energii budowlanej.

Żona budowniczego

10 sierpnia 2005

 

 


Buuuuuuuu Nasze "budowlane" autko ciągle stoi niesprawne w garażu rodziców. To pierwsza "ofiara" naszej budowy (nie licząc trawnikowych szkodników ).

 

 


W marcu przed rozpoczęciem prac SAWA kupił takiego fajnego niewielkiego (a jednocześnie już dorosłego wiekiem ) Nissana Prairie. Autko bardzo zgrabne, a jednocześnie jakże nam potrzebne. Nawoził się worków, paczek i innych rupieci, ale niestety - teraz się zaczął buntować. Najpierw siadły hamulce - ale to dało się naprawić. Niestety, teraz sypie się podwozie, bo rdza się rozpanoszyła jakby nie miała nic innego do roboty tylko żreć nasze biedne autko.

 

 


No i teraz musimy radzić sobie z jednym samochodem, więc nasz dzień wygląda następująco:

 


1. Po siódmej razem zawozimy Filipa do mojej mamy.

 


2. Potem SAWA zawozi mnie do pracy.

 


3. Przed południem SAWA jeździ i załatwia wszystkie sprawy budowlane.

 


4. Po południu SAWA jedzie do pracy i zostawia mi samochód do dyspozycji. Na szczęście pracujemy w tym samym miejscu (tylko w różnych porach).

 


5. Ja zabieram samochód i jadę po Filipa.

 


6. Potem jadę z dzieckiem na budowę (chociażby zajrzeć co się dzieje).

 


7. Na koniec dnia jadę po SAWĘ do pracy i wracamy do domu.

 


Tak więc mamy same problemy logistyczne, nie mówiąc już o dublowaniu kilometrów... Mam więc nadzieję, że nasz Nissan stanie "na koła" i będzie służył nam dalej. A jak nie to będzie musiał się z nami rozstać (a już się w nim zakochałam, bo to takie śmieszne autko - ale jak widać bez wzajemności ).

 

 


A dzisiaj znowu nudny dzień: drobne zakupy (trawa, pianka do uszczelniania, szpachelki, kielnia). Kolejne porządki i drobne podmurówki. Dopiero w sobotę praca ma ruszyć na nowo (przede wszystkim tynki).

Żona budowniczego

9 sierpnia 2005

 

 


No, co za dużo to niezdrowo

 


Starałam się podchodzić do naszych sąsiadów bardzo pozytywnie, ale dzisiaj to już przegięli

 

 


Ale zacznę od początku:

 

 


Małżeństwo, bezdzietne, wydawałoby się normalni. Ja podchodzę zwykle do ludzi z zaufaniem, tym bardziej kiedy to są "towarzysze niedoli".

 

 


Pierwszym symptomem dziwnego zachowania była energia elektryczna. Chcieli się podłączyć do kabla, na który my sami zrobiliśmy dokumentację na własny koszt. Ale pani z zakładu energetycznego odesłała ich z kwitkiem - oczywiście my udostępniliśmy im dokumentację informując, że ponieśliśmy w związku z tą dokumentacją pewne koszty (wydaliśmy 800zł, ale wzięliśmy od nich tylko 200zł - przecież za nami są dwie kolejne działki, to może inni się też dorzucą kiedyś, za parę lat...). Zresztą dobrowolne dołożenie się do kosztów tej inwestycji sugerowałam im już wcześniej, ale nie mieli zamiaru nic się dołożyć - myśleli, że im się uda podłączyć swój kabel bez naszej zgody.

 

 


Potem robiliśmy ogrodzenie. Ja w pocie czoła szorowałam słupki drucianą szczotką, potem malowałam podkładówką i zieloną farbą. A moja sąsiadka siedziała ze swoją teściową przed garażem na leżakach po obiadku. Zagryzłam zęby i tylko syknęłam do SAWY czy z ich strony też mam czyścić i malować. Oberwało mi się od męża, że albo robię i głupio nie komentuję, albo mam sobie dać spokój. A więc już więcej nic nie komentowałam... Z 800 zł, które powinni dorzucić się do ogrodzenia (gdyby mieli odrobinę honoru) nie wzięli pieniędzy za pożyczoną cegłę (w sumie 200zł).

 

 


Pewnego dnia skubałam z trawnika moje lebiodki, a tu nasz sąsiad wchodzi sobie do naszego domu jakby do swojego (nawet nie powiedział cześć). Spojrzałam na niego oniemiała. A on przy wyjściu dopiero mówi, że przyszedł obejrzeć deski, które kupi od nas. Jak można tak na bezczelnego wpakować się na obce podwórko i łazić po jego domu (co prawda to były dopiero mury parteru ze stropem, ale u diabła to cudzy dom!).

 

 


Takie wycieczki, okazało się, robili sobie częściej (wiemy to od innego sąsiada) - my w samochód do domu, a oni na naszą działkę podglądać. Nie jak ludzie - jak jacyś szpiedzy zawodowi. Aż w końcu ogrodziliśmy naszą działkę (no oczywiście nie z ich powodu, ale wycieczki przy okazji też się skończyły). :)

 

 


Potem był jeszcze "case" ze stemplami. Nasze zużyte stemple odsprzedaliśmy sąsiadowi na opał. A co zrobili nasi cwaniacy? Poszli do niego pożyczyć tych stempli do zalewania stropu.

 

 


Dzisiaj wycięli kolejny numer. SAWA zamówił odbiór śmieci z naszej budowy. Panowie przyjechali, pomogli przenieść worki, SAWA zapłacił należną kwotę, a wtedy sąsiad dorzucił im swoje śmieci - oczywiście na tzw. "krzywy ryj", nawet nie dał śmieciarzom ani SAWIE za to złotówki.

 


To zresztą kolejny taki numer, bo kiedyś wcześniej facet bezinteresownie wrzucił im koparką piach między fundamenty i nawet nie dostał na piwo.

 

 


Oto gotowy przepis jak zaoszczędzić na budowie własnego domu - oczywiście dla osób, które nie mają za grosz honoru, bo dla mnie jest to niepojęte - pasożyci i tyle.

 

 


Ten wątek nadaje się bardzo do postu o dziwnych sąsiadach, ale te "kwiatki" chciałabym zachować dla potomności. Niech się dzieciaki w przyszłości trochę pośmieją.

Żona budowniczego

8 sierpnia 2005

 

 


No i znowu cisza

 

 


1. Dach jak leżał - tak leży (i co najważniejsze nie przecieka).

 


2. Kable elektryczne - na ścianach.

 


3. Rury centralnego odkurzacza - prezentują się pięknie.

 

 


No więc czekamy (a czas dłuży się tak niemiłosiernie, jakby godziny były miesiącami):

 

 


1. Na bramę garażową - ma być dopiero pod koniec miesiąca

 


2. Na okna - mają dotrzeć od producenta w tym tygodniu, ale nawet jak dotrą to ich nie założymy ze względu na brak bramy...

 


3. Na odrobinę czasu taty - będzie kontunuował tynki.

 

 


W tzw. międzyczasie uzupełniłam album aktualnymi zdjęciami naszego gotowego dachu oraz domu:

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/124_348.ts1123501190000.jpg

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/122_348.ts1123501118000.jpg

 


Więcej zdjęć w naszym albumie.

 

 


Jak ja już bardzo chciałabym przeprowadzić się do naszego domku Niestety, to jeszcze kilka długich miesięcy, w tym również zimowa bezczynność. Nie wiem jak my zniesiemy zimę, jak teraz wkurza nas każdy moment przestoju Chyba przydałaby się nam terapia uzależnień

 

 


No, ale nie ma tego złego: dzisiaj będziemy buszować po forum, to może wpadną nam jeszcze jakieś pomysły na urządzenie domu? SAWA polecał mi obejrzenie pomysłu Martki na łazienkę. No to kończę moje wywody i spadam do dziennika Martki :)

Żona budowniczego

4 sierpnia 2005

 

 


No to malutkimi kroczkami doszliśmy do tzw. "stanu surowego otwartego". Dzisiaj dekarze zakończyli kładzenie dachówki.

 


Pomijam drobny fakt, że daszek nad wykuszem chyba rozbierzemy, bo nam się bardzo nie podoba i położymy go jeszcze raz tak, żeby to ładniej wyglądało. Ale musimy się z tym przespać.

 

 


Czas więc na podsumowania. Jak pewnie zorientowaliście się po obejrzeniu projektu Archonu - nasz "Dom po Modrzewiem" to 170 m.kw. powierzchni użytkowej (czyli 256 m.kw. powierzchni całkowitej, 704 m.sz. kubatury).

 

 


A oto ile już wydaliśmy:

 


- fundamenty razem z pracami ziemnymi (z bloczków betonowych, zagęszczone, z chudziakiem i ociepleniem, stal) robocizna własna i obca - 23 tys.zł.

 


- mury i strop (bloczki kozłowickie MEGA25 P+W kl.15, cegła zwykła i klinkierowa na filar i kominy, beton B20, stal, murarze) - 38 tys.zł

 


- dach (więźba + impregnat, dachówki ceramiczne Robena - kasztanowa, rynny Gamrat ciemnobrązowe, 7 okien Fakro + wyłaz dachowy, robocizna) - 49 tys.zł

 


Czyli razem ok. 110 tys.zł. Mogliśmy tutaj oszczędzić jedynie na innym pokryciu dachowym lub wybraniu innego materiału na ściany.

 

 


Do zamknięcia stanu surowego wydamy jeszcze (to są już kwoty w umowach z dostawcami,a więc w miarę pewne):

 


- okna (Budvar, Lord 5 komorowy, z szybą P4 i okuciami WK1, dwustronnie kolorowe, z montażem) - 14,5 tys.zł.

 


- brama garażowa segmentowa Hoerman gr. 4 cm kolor brązowy (bez napędu, ale z montażem) - 3 tys.zł

 


- drzwi główne tymczasowe - 0,5 tys.zł

 

 


Czyli stan surowy zamknięty powinniśmy zakończyć kwotą prawie 128 tys.zł. Wg naszego harmonogramu: 148 tys.zł (kosztorys był podany przez Archon i dodałam do niego 7% VAT, a więc na razie trzymamy się planu!!!). Taka oszczędność to przede wszystkim nasza robocizna, drzwi główne tylko tymczasowe oraz wybitne zdolności negocjacyjne SAWY (już w mieście w hurtowniach poszła fama, że ten pan to się zawsze targuje ).

 

 


Oczywiście jak już zauważyliście rozpoczęliśmy również instalacje, ale o tych nakładach jeszcze nie piszę, bo to wszystko na razie "rozgrzebane", więc nie ma o czym mówić. :)

 

 


Zdjęcia całego dachu zamieszczę jutro, bo jeszcze muszę je obrobić - a więc ci forumowicze, którzy czytują nasz dziennik muszą uzbroić się w cierpliwość.

Żona budowniczego

30 i 31 lipca 2005

 

 


Dobrze, że ludzie budujący domy mogą liczyć na niedzielę. Po pierwsze: nie trzeba iść do pracy. Po drugie: na budowie zwykle nic się nie dzieje.

 

 


Można więc nadrabiać zaległości:

 


- w życiu rodzinnym (babcia męża: "Co tak do nas rzadko przyjeżdżacie? "),

 


- zakupach (Filip tydzień przed planowanym przyjęciem weselnym: "Ja nie mam jeszcze mojego garniturka ")

 


- spaniu (SAWA: "Nareszcie pośpimy dłużej" )

 

 


Tak więc niedziela jest błogosławionym dniem. A ja korzystając z ostatnich wolnych chwil przed powrotem do pracy z urlopu dopisuję dzisiejszy post. :)

 

 


Wczoraj zgodnie z planem w garażu pojawiły się pierwsze tynki:

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/97_348.ts1122828008000.jpg

 


Do domu został doprowadzony również główny kabel energetyczny (praca zespołowa: SAWA kopał rowek, a elektryk rozłożył kabel):

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/95_348.ts1122827938000.jpg

 


Nasza trawa doświadczyła pierwszych (poza podlewaniem) zabiegów pielęgnacyjnych: została skoszona, dosiana i posypana "odżywkami". Z boku prezentuje się w miarę nieźle:

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/96_348.ts1122827968000.jpg

 


ale jak się spojrzy na nią z góry jest to obraz nędzy i rozpaczy. To przez te nasze nieszczęsne krety mamy gołe połacie w niektórych miejscach Na razie na szczęście krety przeniosły się do sąsiadów, więc mamy nadzieję, że już nie będą wracać. Lubimy gości, ale bez przesady.

 

 


Późny sobotni wieczór był czasem relaksu (przynajmniej dla nas ) - moja rodzina postanowiła rozegrać mecz siatkówki. Piłką gumową, przez płot - druga połowa boiska znajdowała się na wolnej jeszcze działce sąsiadów. Zabawa była przednia. Potem jeszcze była gra w "głupiego jasia", tak więc cała okolica mogła przekonać się, że nie jesteśmy zbyt cichą rodziną.

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/94_348.ts1122828036000.jpg

Żona budowniczego

29 lipca 2005

 

 


Wczoraj nie udało mi się dodać do postu obiecanych zdjęć z instalacją elektryczną - zapomniałam zabrać na działkę aparatu, chyba przez te upały...

 

 


Ależ pięknie wygląda ta pajęczynka kabli na naszych ścianach

 


Zobaczcie sami:

 

 


http://modrzew.photosite.com/~photos/tn/92_348.ts1122656128000.jpg

 


Jak obserwuję postępy prac - to aż serce skacze do góry z radości. Gdyby nie te upały (dzisiaj kiedy jechałam na działkę mój termometr samochodowy pokazał 37,5 stopnia) to bylibyśmy na działce non stop. A tak niestety nie da się - trzeba się trochę chłodzić przy domowym wiatraczku

 

 


Wczoraj byliśmy na działce po 10-tej wieczorem - już po ciemku. Mieliśmy okazję obserwować piękne zjawiska (błyskawice podświetlające chmury), których "blokersi" pewnie nawet nie zauważyli. Było po prostu przepięknie Szczęśliwie te groźne błyskawice nie dotarły do naszego miasta, a dzisiejsze ulewy też nas na szczęście na razie ominęły (45 km od nas - w Łodzi - była niezła nawałnica, nie mówiąc już o Warszawie). Dobrze, że przeszło bokiem - nasz dach jeszcze nie jest skończony, więc mocowania nie są pewnie do końca sprawne. Trzymam kciuku za kolejne dni - oby chmury dalej wędrowały sobie bokiem.

 

 


Aha, jeszcze jedno - założyłam album na stronie Photosite. Mam nadzieję, że będzie się go wam lepiej oglądało niż ten na onecie, który bardzo mi się nie podoba. Link w moim podpisie - zapraszam. Wiele zdjęć już jest zamieszczonych w moich postach, ale może ktoś lubi oglądać w innym formacie. :)

Żona budowniczego

28 lipca 2005

 

 


Życie jest piękne - szczególnie jak budowa idzie do przodu!

 

 


Właśnie elektryk rozpoczął swoją pracę. Puszki zaczęły wyglądać okrągłymi oczkami z naszych ścian i łączyć się między sobą kabelkami, jak długimi rączkami. Jedyną osobą niezadowoloną jest Filipek, który stwierdził, że panowie podziurawili jego ściany.

 

 


Dekarze mają do nas wrócić w sobotę lub poniedziałek i dokonczyć swoją pracę. To już zawsze coś.

 

 


Sobota będzie dniem pracowitym dla SAWY i mojego taty, bo zamierzają położyć tynk na ścianie, gdzie będzie zamontowana brama garażowa - takie drobne przygotowania i "zachlapać" kable elektryczne, żeby nie kusiły.

 

 


Wieczorem może uda mi się dołączyć zdjęcia kabelków.

 

 


Aha, dzisiaj odebrałam dziennik budowy na położenie instalacji gazowej. Zapłaciłam za niego całe 3 złote Lubię takie wydatki budowlane.

 

 


Dzisiaj z SAWĄ doszliśmy do wniosku, że w sumie można wybudować dom w jeden sezon i zamieszkać w nim przed zimą. Oczywiście wymaga to niesamowitego zgrania ekip budowlanych i sporo szczęścia na etapie papierowym, ale zaczęliśmy wierzyć w forumowe hasła typu "dom w dziewięć miesięcy", do których wcześniej podchodziliśmy sceptycznie :)

Żona budowniczego

27 lipca 2005

 

 


Dzisiejszy dzień na budowie można opisać następująco: "tak ładnie żarło i w korytku zdechło..." Tempo mieliśmy dość szybkie, a teraz wszystko się zatrzymało i ani drgnie.

 


Dekarzy wcięło (jutro SAWA zacznie ich nękać telefonami).

 

 


Chociaż jedną rzecz udało nam się pchnąć do przodu: będziemy mieć odkurzacz BEAM. Instalacja z robocizną będzie kosztować nas 1 tys.zł, jednostka z dodatkami w przyszłym roku do 3 tys.zł (zależy jak wyjdą pomiary). A więc 30% taniej. Odkurzacz jakby trochę mniej nowoczesny niż Borysowski, ale nie muszę mieć sprzętu z najwyższej półki, żeby się tym delektować. Najważniejsza jest funkcjonalność w życiu codziennym, a nie bajery i wodotryski.

Żona budowniczego

26 lipca 2005

 

 


Dzisiaj dostaliśmy wycenę centralnego odkurzacza firmy Borysowski. No i załamałam się . Myślałam, że położenie rurek zamknie się kwotą 800-900 zł, a tu niemiła niespodzianka - wycena materiałów 660zł + 750zł za montaż (instalacja na 4 gniazda, cena nie zawiera jeszcze w sobie gniazd).

 


SAWA jak zobaczył te 750zł za montaż to mało nie dostał zawału! Trochę chłopaki przesadzili (4 gniazda + jednostka centralna, więc 150 zł za punkt - cena jakby warszawska ). SAWA nawet już się zastanawia, czy nie kupić zestawu i nie zamontować go samemu. Ciekawe czemu tak cenę wywindowali? Może jednak potrzebne są tu jakieś szczególne umiejętności monterskie?

 

 


Do początkowej ceny instalacji dochodzi jeszcze jednostka centralna z dodatkami za ponad 4000zł (i to wersja dość minimalistyczna, bo bez panela sterowania, separatora do usuwania popiołu z kominka oraz z najprostszym wężem i kompletem końcówek, w tym z szufelką do kuchni, w sumie bez żadnych rewelacji).

 

 


Czyli musimy przyjrzeć się jeszcze innym ofertom, bo nie dam 6 tys.zł za odkurzacz (nie mamy tego wydatku w budżecie, więc tyle nie możemy zaszaleć). Wole biegać z moim "zakurzaczem", przynajmniej na początku, bo innych wydatków będzie mnóstwo, więc komfort zostawiam na później.

 

 


Sprawdzimy jeszcze odkurzacze BEAM oraz SMART. Przeglądając podstawowe cenniki wydają się być tańsze, ale może diabeł tkwi w szczegółach, więc musimy sprawdzić.

 


Teraz chcielibyśmy położyć tylko rurki, ale musimy mieć podjętą decyzję co do marki odkurzacza, bo to podobno jednak ma znaczenie - jak kupuje się całość z jednej firmy, to są niższe ceny.

Żona budowniczego

25 lipca 2005

 

 


Ja na urlopie, a tu na działce spokój

 

 


Dzisiaj dokończyli montaż okien dachowych, może jutro dekarze będą układać dalej kosze, gąsiory itp., ale w prognozie pogody deszcz, więc kto to wie?

 

 


Z tych nudów moja wyobraźnia szaleje nieograniczenie: przeglądam w internecie kuchnie, kafelki i inne elementy wyposażenia wnętrz. Już miałam kontaktować się ze znajomą projektantką mebli kuchennych, ale najpierw zadzwoniłam do SAWY, że na taki wpadłam pomysł. Tłumaczę mu, że w sumie teraz to już trzeba o takich rzeczach myśleć, bo jak potem np. hydraulik założy instalację kilka metrów w tą lub w tamtą za daleko? A SAWA mi na to: "Kochanie, jakie kilka metrów w tą lub tamtą? Przecież my mamy tylko 3 metry w kuchni w jedną i w drugą stronę..." No i tak ostudził mój zapał

 


Rzeczywiście, chyba się zagalopowałam . Ale zwracam się tutaj do innych budujących kobiet (bo faceci o takich rzeczach nie myślą): kiedy miałyście już wyobrażenie jak będzie wyglądać wasza kuchnia i łazienka? Ja to już jestem bardzo niespokojna, że jeszcze nie mam wszystkiego zaplanowanego. Może to tylko moja fobia?

Żona budowniczego

23 lipca 2005

 

 


To już w naszej rodzinie tradycja: jak sobota - to na działce.

 

 


Dekarze robili swoje, a my przede wszystkim porządki po ich działalności. Ile uzbierało się różnej tektury, folii i taśm! Trzeba więc było trochę posprzątać:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/1/82/_508880_n.jpg

 


Dzisiaj następny krok do przodu: pierwsze okna dachowe :)

 

 


http://foto.onet.pl/upload/10/2/_508881_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/6/42/_508882_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/11/99/_508883_n.jpg

 


Oprócz codziennej pracy dzieci oczywiście miały mnóstwo radości. Oto zdjęcie zabawy "w policjantów i złodziei":

 

 


http://foto.onet.pl/upload/20/18/_508884_n.jpg

 


Filipek jako miejskie dziecko nareszcie czerpie radość z obcowaniem z naturą (w taki sposób męczył biedne kaczki u sąsiada):

 

 


http://foto.onet.pl/upload/5/47/_508885_n.jpg

 


Dzisiaj uzgodniliśmy z elektrykiem jak chcemy poprowadzić instalację. Może w przyszłym tygodniu zacznie już pracę. Na poniedziałek mamy obiecaną wycenę instalacji odkurzacza centralnego.

 

 


Dzisiaj z SAWĄ doszliśmy do jednego wniosku: na etapie zamawiania materiałów trzeba negocjować prawo zwrotu materiału. To jest bardzo ważne jak się teraz okazuje. Nie martwilibyśmy się teraz co zrobić z jedną paletą bloczków i jedną paletą dachówki. Bloczki może odsprzedamy sąsiadom, ale dachówka będzie większym problemem jeśli hurtownia jej od nas nie weźmie Bądźmy jednak dobrej myśli, bo jutro niedziela - dzień relaksu

Żona budowniczego

22 lipca 2005 - cd.

 

 


Właśnie poszperałam trochę w dziennikach innych osób i doszłam do wniosku - teraz z perspektywy czasu- że nasze problemy z papierologią to w sumie była pestka. Nie szkodzi, że w geodezji mieli mapę z błędem i służebność mieliśmy ustanowioną nie na działce dojazdowej, ale na działce, która znajdowała się w szczerym polu :) Notariusz poprawił, w księgach poprawili, w urzędach też wszystko skorygowali i nic się tak w ogóle nie stało. Teraz, po dziewięciu miesiącach od tej przygody, przynajmniej mamy co wspominać

 

 


Ale wracając do bieżących spraw: SAWA wrócił teraz wieczorem z działki i powiedział od progu, że tak jak obiecał słowem się nie odezwał jak mój tatuś komentował postęp naszych prac. A mój tatuś - jak to zwykle bywa - popatrzył, popatrzył, przymrużył oko i stwierdził, że tu i ówdzie dachówki krzywo Ja tam nic nie widzę - może nie jestem obiektywna. Pocmokał jeszcze, że w niektórych miejscach trzeba będzie układać podocinane dachówki ("Jak to? Nie produkują takich kształtów?"). No i na tym się skończyło. SAWA był bardzo dzielny - posłuchał mnie, że budowanie naszego domu nie może zniszczyć naszych relacji rodzinnych. Budowa w końcy nie trwa wiecznie, a z rodziną trzeba żyć w zgodzie

 

 


Mój tatuś, złota rączka, stara się nam bardzo pomagać. I oczywiście chwała mu za to. Ale SAWA to bardzo honorowy chłop i sam chciałby decydować jak ma być budowany nasz dom. Tak więc jeden i drugi wykazują bardzo dużo cierpliwości - jestem z nich dumna

Żona budowniczego

22 lipca 2005

 

 


Dzisiaj dzięki fatalnej pogodzie (co trochę padało i wiało) dekarze kontunuowali u nas pracę To dlatego, że nie opłacało im się jechać na dalsze budowy.

 

 


Oto efekt ich pracy (dachóweczki leżą jak ulał):

 

 


http://foto.onet.pl/upload/35/4/_508581_n.jpg

 


Obróbki blacharskie zakończone, dachówki rozłożone, a jutro biorą się za okna. Super :)

 

 


Na razie wydaje się, że mamy za dużo dachówek - nie wiem jak ten facet w hurtowni liczył ("jest policzone trochę mniej, bo zawsze można dobrać") Zostanie paleta, a to prawie 800zł! Na razie drobne rzeczy nam podmieniają, ale czy przyjmą ten zwrot? Jak nie - to może chociaż wymienią nam na coś innego - mam nadzieję... Jak będą oporni to będę na nich strasznie krzyczeć, a to akurat potrafię.

 

 


Dzisiaj byli faceci od odkurzacza. Jutro podjedziemy obejrzeć gniazda i jednostkę centralną, a oni na poniedziałek przygotują nam wycenę instalacji. Panowie na początku byli strasznie zamotani, bo sprzedawca odkurzaczy zabrał się do mierzenia długości potrzebnego węża. Ale potem ten drugi (techniczny) wziął miarkę w swoje ręce i wypadli dość dobrze na tym "mini-castingu".

 

 


Aha, wybraliśmy bramę: Hoermanna, bo jest wizualnie ładniejsza (szersze panele). Mieliśmy wziąć 2 cm grubości, ale sprzedawca trochę nam opuścił i bierzemy 4 cm. No to zaszaleliśmy - całe 2900zł bez sterowania w kolorze brąz 8028 Ciekawe jak ten kolor będzie współgrał z naszą stolarką orzechową... Zobaczymy.

 


Zmartwiło nas jedno: na bramę musimy czekać do 4-ech tygodni, a za 3 tygodnie chcieliśmy montować okna. Niby nie problem, bo okna nam dłużej przechowają, ale szybciej byłoby fajniej

Żona budowniczego

21 lipca 2005

 

 


Jejku, jejku, jejku :) :) :) Zaczęli układać dachówkę!

 

 


Jeśli nie wierzycie zobaczcie sami:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/17/34/_508090_n.jpg

 


Prawda, że wygląda to pięknie? Wiem, że możecie nie podzielać mojego zachwytu, ale moje reakcje są osobiście subiektywne

 

 


No i, jak pewnie też zauważyliście, pojawiły się rynny dookoła domu! Jutro będą kontunuowane prace blacharskie, a reszta dachówek w przyszłym tygodniu.

 

 


Od jutra jestem na urlopie (czytaj: na budowie) - zwiałam z pracy jeden dzień wcześniej niż ostatnio planowałam, bo już mnie bardzo ciągnie ta wolność budowniczego: cały dzień na świeżym powietrzu , bez ślęczenia nad komputerem (oczywiście będę wieczorami pisać co u nas słychać).

 

 


Jutrzejszy plan: spotkanie z panem od odkurzaczy centralnych; pojutrze: randka z elektrykiem.

 

 


A w ogóle to jeszcze jeden dylemat - jak obrobić szczyty naszego domu Chcieliśmy zostawić belki i płatwy na wierzchu (ładnie obrobione ze zwisającymi kwietnikami), murłaty obrobić blachą. Okazuje się, że mój tata ma inne pomysły i bardzo nas skrytykował Zaraz będziemy wertować w internecie jak poradzili sobie inni forumowicze. Jak macie jakieś pomysły to chętnie się z nimi zapoznamy!

Żona budowniczego

20 lipca 2005

 

 


Po raz pierwszy zauważyłam, że nasze 170 m.kw. to jednak bardzo dużo i zwyczajnie załamałam ręce. Dlaczego doszłam do takiego wniosku? Bo policzyliśmy punkty, które będzie instalował u nas elektryk. Będzie tego około 120-tu Każdy kto już sprawdzał ile biorą elektrycy za punkt przyzna mi, że to dużo.

 

 


To jest nasze wstępne oszacowanie - przed rozmową z elektrykiem. Jak to się zakończy to dopiero zobaczymy. Chyba nas ta instalacja trochę szarpnie za kieszeń

 

 


Taka zawrotna liczba punktów (oczywiście żyrandol i przełącznik liczymy jako jeden punkt - to już wiemy) wynika z naszych wygórowanych wymagań - w każdym pokoju gniazdko internetowe i telewizyjne, mnóstwo kontaktów oraz kilka kinkietów plus oczywiście czujki alarmowe. Mamy jednak świadomość, że jak teraz nie położymy tych kabli to potem całe życie będziemy męczyć się z przedłużaczami i kablami na wierzchu.

 


Teraz w naszym mieszkaniu kable internetowe są porozkładane po kątach i na przykład przez jeden nie mamy szans na zamknięcie pokojowych drzwi

 

 


No więc zagryzamy zęby i zobaczymy jak podsumuje nas elektryk. Spotkamy się z nim w sobotę. Jeżeli jemu wyjdzie jeszcze więcej, to będziemy musieli trochę spuścić z tonu. Chyba, że dostaniemy jakiś ekstra rabat Aha, musimy jeszcze do tego wszystkiego doliczyć kabelki do oświetlenia na zewnątrz domu oraz główną skrzynkę. A w naszym harmonogramie rzeczowo-finasowym figuruje 3 tys. zł i śmieje się z nas pełną gębą

 

 


Nasz modrzew dzisiaj dostał swoje miejsce na ziemi - na naszym trawniku :) . Dodatkowo w kącie działki zamieszkał mały krzaczek. Próbowałam wyciągnąć od SAWY co to za gatunek, ale powiedział tylko, że coś na "g" i nawet tego nie potrafił przeczytać, a co dopiero zapamiętać. No więc pozostał nam ten krzaczek bezimienny. Może kiedyś ustalę co to za "rasa".



×
×
  • Dodaj nową pozycję...