Mięliśmy plany z sąsiadami odnośnie wykonania sieci wodociągowej. Sąsiadka już od lata mówiła, żeby szykować pieniądze. Ok, jeśli robimy, to nie ma sprawy. Chociaż jeszcze nam się nie spieszy ale skoro już mieszkają i ciągną sobie od sąsiadów, no to trzeba. Jesteśmy razem 3 rodziny. Mapka do celów projektowych zrobiona, każdy po 200 zł. Projektant jest za 1500 zł i zbieramy dokumenty. Projekt gotowy, tylko zanieść do starostwa. Musimy także iść do notariusza spisać akt notarialny z sąsiadem, który pozwala nam przeprowadzić wodę przez jego działkę. Dzwoniłam do notariusza, to orientacyjnie podał cenę 1200 zł. Sąsiadka wydzwaniała też do notariuszy i znalazła za ponad 2000 zł, bo tyle kosztuje.
Kilka dni cisza i telefon od sąsiadki; pyta, czy robimy wodę, bo oni kopią studnię z sąsiadami obok. Najpierw mnie zamurowało ale sekundę myślałam i decyzja, robimy sami.
To bierzemy się sami za dokumenty. Załatwiamy tego samego projektanta za 800 zł, a oni skoro rezygnują, to niech płacą za wykonany projekt. Na mapkę niepotrzebnie wydaliśmy 200 zł, bo do naszej działki mieliśmy. Notariusz dzisiaj załatwiony 635 zł, a nie jak oni sobie znaleźli za ponad 2000 zł. Dokumenty oddane do projektanta i niech robi projekt.
My sobie doprowadzimy wodę i będziemy właścicielami. Oczywiście będą jakieś trójniki i sąsiedzi będą mogli sobie podłączyć za odpowiednią sumę. Kiedyś na pewno przyjdą. Obok są jeszcze 3 działki do sprzedania wię na pewno ktoś przyjdzie po zgodę na podłączenie
Według mnie, to jest nie fer. No ale cóż zrobić. Aha, jeszcze zapłaciliśmy sąsiadom 2000 zł, przez których działkę woda będzie przebiegała. Niestety, takie jest życie.