Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    117
  • komentarzy
    842
  • odsłon
    169

Entries in this blog

Mona7

No i dno :(

Dziś zadzwoniła Pani od kredytu. Nie dostaniemy w EURO a jedynie w złotówkach. Nie podobają im się nasze zarobki z tamtego roku. Wyczytali z PITu że były za słabe. PARANOJA!!! Specjalnie u nich chciałam bo miało być w EURO i bezproblemowo a teraz okazuje się, że nie dość że jeszcze go nie ma ciągle problemy (2 razy zaświadczenia im się przedawniły) to jeszcze w złotówkach. Taki kredyt bez problemu już dawno mogłam mieć a tak to jestem w głębokiej d... No i trzeba będzie wziąć u nich w tych złotówkach a potem kombinować i przenosić gdzieś gdzie dadzą nam w EURO bo nie zamierzam co miesiąc 500 złotych więcej płacić tylko za to, że mam Polską walutę. Jeśli w ogóle tu nam dadzą w tych złotówkach pochlastam się chyba Nie mam już siły
Mona7

Dzień wariata

Wczoraj po moim telefonie do banku a raczej do doradcy w stylu "co jest, że decyzji jeszcze nie ma" okazało się, że brakuje im jeszcze jakiś trzech głupich zaświadczeń z naszymi podpisami. Z góry dziękuję, że nikt do nas nie zadzwonił i nie powiedział bo sprawę byśmy dawno załatwili a tak to czekali aż my się sami domyślimy, że trochę to trwa i zadzwonimy. No więc wczoraj o 13-tej info, że brakuje trzech bardzo ważnych oświadczeń czyli, że nie ogłosiliśmy upadłości konsumenckiej i dwa jeszcze ważniejsze, że zgadzamy się na przetwarzanie danych na potrzeby kredytu Pani radośnie mnie poinformowała, że musimy to donieść do 15-tej bo o tej porze jest kurier i zabierze to do centrali. Mąż w pracy, ale co tam. Oczywiście nie zdążyliśmy - mąż gnał aż z Czech ale był i tak dopiero po 15-tej. I wtedy zapaliła mi się lampeczka w głowie. Dzwonię pytam jaka firma kurierska, dzwonię do centrali firmy i mówię, że nie zdążyłam z jednym ważnym listem do kuriera i czy mogę do nich do siedziby przywieźć czy wtedy pójdzie z innymi tego samego dnia. Ufff.. mamy czas do 16:30 oczywiście już płacimy sami 35 zł za list!! No ale nie ważne gnaliśmy ile sił i udało się dziś już oświadczenia są w centrali. Decyzja podobno ma być w przyszłym tygodniu. Aaaaaa... o jeszcze jedna fantastyczna rzecz. najpierw bank powiedział, że prawomocność może być warunkiem do podpisania umowy a więc, że decyzja będzie a my dostarczamy prawomocność przy podpisaniu teraz okazało się, że jednak już chcą. Na szczęście też dostarczyliśmy. Teraz czekamy - znowu
Mona7

Panika

No i mnie dopadła, nie sądziłam, że stanie się to już teraz ale proszę bardzo przyszła wczoraj wieczorem (z góry dziękuję za wybranie takiej pory bo nie ma to jak nie zmrużyć oka przez całą noc) i tak siedzi tu obok mnie a chyba raczej we mnie Pani Panika ściska mi brzuch kołacze w głowie i paraliżuje. Wszystko przez dalszy brak decyzji kredytowej. Coraz bardziej boję się, że nie dostaniemy albo że się to wydłuży strasznie a tu ekipa zamówiona na połowę sierpnia, zaraz będzie trzeba zamawiać materiały i co teraz. Żadne kombinacje nie pomogą bo jak to wiadomo z pustego to i Salomon. Niby na część rzeczy starczy ale nie na wszystko do fundamentów, a nawet raczej nie na większość. Ja to mam pecha z kredytem na mieszkanie stres czekanie, długie czekanie z ziemią to samo a teraz znowu jazda. czy nie mogłoby choć raz być inaczej
Mona7
Dziś odebrałam prawomocność PnB i dziennik, odebrałam też paszport po niecałych 2 tygodniach od złożenia wniosku bo okazało się, że lecę do Australii w delegację i niby wszystko cudnie ładnie i powinnam być przeszczęśliwa jednak brak wieści a banku wszystko psuje i tak mnie martwi, że cała radość ze wszystkiego przechodzi. Chciałabym już nie to, że podpisywać umowę kredytową ale wiedzieć, że decyzja jest pozytywna i że umowa się generuje. Ta niepewność bardzo martwi
Mona7
Ja to jednak chyba jestem nieodpowiedzialną inwestorką 16 sierpnia zaczynamy a już 19-stego jedziemy na prawie dwa tygodnie do Włoch. To powiedzmy jeszcze jakoś sobie przetłumaczyłam. W końcu wycieczka planowana i zapłacona zanim jeszcze w ogóle myśleliśmy poważnie o budowie. Jakoś tak się złożyło i muszą sobie bez nas poradzić. Jednak teraz się okazało, że nie będzie mnie jeszcze tydzień. Z jednej strony szaleję z radości bo jadę w delegację do Australii a z drugiej strony myślę, że tu dom się ma budować a ja dosłownie na drugi koniec świata wybywam. Ja wiem, że nie ma ludzi niezastąpionych ale... Tak jakoś zawsze byłam Zosia samosia wszystko sama chciałam dopilnować, wszystkim się zająć a tu trzeba będzie zostawić z wszystkim męża. Dobrze, że między jednym a drugim wyjazdem jest cały dzień przerwy. Zdążę choć zobaczyć co było robione, domówić co trzeba itp. Ohhh szalejąca inwestorka krótko mówiąc
Mona7

Wrazie czego...

 

 

W razie jakby co to tymczasowe lokum już mamy :) Blaszak oczywiście a błyskawiczne prace wyglądały tak :)

 

 

 

 



blaszak.thumb.jpg.5c7b59eb0b2db329f050e37e4f6dab13.jpgblaszak3.thumb.jpg.8f2f6a9940e3e98e45a9ea921a3e420d.jpgblaszak2.thumb.jpg.14f7a30da4f413f780ac762b526ec050.jpgblaszak4.thumb.jpg.f7a0ccc57cf1d43c9e01fa5e8d5c5f04.jpgblaszak5.jpg.83e2ae3a7a45a3efa2890eafa7e5e5b1.jpg

 

 

 



A na zdjęciach inwestor, inwestorka (czyli ja hihihi) dzielny budowlaniec czyli tato, ekipa od blaszaka no i oczywiście nasz blaszak :)

blaszak.thumb.jpg.5c7b59eb0b2db329f050e37e4f6dab13.jpg

blaszak3.thumb.jpg.8f2f6a9940e3e98e45a9ea921a3e420d.jpg

blaszak2.thumb.jpg.14f7a30da4f413f780ac762b526ec050.jpg

blaszak4.thumb.jpg.f7a0ccc57cf1d43c9e01fa5e8d5c5f04.jpg

blaszak5.jpg.83e2ae3a7a45a3efa2890eafa7e5e5b1.jpg

blaszak.thumb.jpg.5c7b59eb0b2db329f050e37e4f6dab13.jpg

blaszak3.thumb.jpg.8f2f6a9940e3e98e45a9ea921a3e420d.jpg

blaszak2.thumb.jpg.14f7a30da4f413f780ac762b526ec050.jpg

blaszak4.thumb.jpg.f7a0ccc57cf1d43c9e01fa5e8d5c5f04.jpg

blaszak5.jpg.83e2ae3a7a45a3efa2890eafa7e5e5b1.jpg

blaszak.jpg

blaszak3.jpg

blaszak2.jpg

blaszak4.jpg

blaszak5.jpg

blaszak.jpg

blaszak3.jpg

blaszak2.jpg

blaszak4.jpg

blaszak5.jpg

Mona7

Pierwsze materiały

 

Mamy już od szefa budowlańców pierwszą listę rzeczy jakie musimy zamówić do rozpoczęcia prac wraz z cenami za jakie on może je załatwić z transportem. Znajdziemy taniej kupujemy sami on ma taniej on kupuje :) Jak na razie kompletnie nie wiem czy to co tu mam to dużo czy mało i gdzie można taniej. Od dziś rozpocznę poszukiwania w poniedziałek mamy dać znać czy on coś zamawia czy wszystko my. I tak oto to wygląda:

 

 

1. Pręty fi 12 sztuk 70 - 2 730 złotych (coś mąż tu chyba pokręcił)

 

2. Strzemionka fi 6 sztuk 320, 70 na 30 - 980 złotych

 

3. Drut wiązałkowy 20 kilogramów - 130 złotych

 

4. Bloczki betonowe 1400 sztuk + 14 wysokie - 5 180 złotych

 

5. Wkręty i gwoździe (tu mąż zapomniał dopytać jakie ile i za ile)

 

6. Folia budowlana 5 metrów - 510 złotych (ale coś mi się wydaje, że mąż źle ilość metrów zapisał bo to chyba trochę za drogo by wychodziło za metr)

 

7. Papa termozgrzewalna 5 rolek - 770 złotych

 

8. Cement paleta (też mąż nie dopytał ile to paleta) - 574 złote

 

9. Deski 3 metry sześcienne - 1800 złotych

 

10. Łaty 200 metrów bieżących - 400 złotych

 

11. Kontrłaty 100 metrów bieżących - 150 złotych

 

 

Ceny mają wliczony transport. No a teraz sprawdzamy czy to dobre ceny czy nie za bardzo. Może wy się orientujecie?

Mona7

Blaszak

Właśnie zamówiłam tak zwany blaszak. Żeby się nie wydawało, że po co o takich rzeczach piszę bo w końcu to jeden telefon, tak naprawdę w cale nie było to takie łatwe. Najpierw dyskusja z mężem czy bierzemy najtańsze byle co czy żeby wyglądał jakoś lepiej i postał w zamian za garaż bo w domu nie mamy i dopiero kiedyś tam będziemy budować. Dyskusja wieczna bo na prawdę nie wiedzieliśmy, a to może lepiej fajniejszy i 2 - 3 lata posłuży, ale po co dawać 4 tysiaki za blaszak itd. W końcu stanęło na kupnie najtańszego, nie wiem w prawdzie co my z nim zrobimy po budowie ale najważniejsze, że decyzja zapadłą zamówienie zrobione i blaszak 3x5 najzwyklejszy na świecie kupiony. W przyszłym tygodniu stanie na naszej działce. Ogrodzenie zdecydowaliśmy, że zrobimy po tym jak już ciężki sprzęt choć w części wyjedzie bo nie wiadomo od której strony im będzie łatwiej podjechać tak więc jak już cegły trafią na działkę to ogrodzimy teren :)
Mona7

Nie lubimy analityków

 

Ja na prawdę chciałabym bardzo poznać osobiście jakiegoś bankowego analityka żeby sprawdzić czy oni są tacy głupi i nieżyciowi i to jest podstawa do zatrudnienia ich czy tylko przekraczając mury banków im coś się dzieje. A może po prostu bym ich zrozumiała.

 

Nasz analityk już wymyślił kolejną całą tonę papierów jaką mamy dostarczyć, to że mam z pracy zaświadczenie o zatrudnieniu i zarobkach to nie jest ważne on np. chce zobaczyć czy aby na pewno te pieniądze wpływają na moje konto!!! a jakbym i w ten sposób chciała ich oszukać to jeszcze muszę przedstawić PIT, ale to jeszcze nic. Mieliśmy oficjalne pismo z banku, że w związku z chęcią przyśpieszenia sprawy mogą zgodzić się na pewne ustępstwa i prawomocności nie musimy mieć przy składaniu wniosku a jedynie samo pozwolenie i nieprawomocną decyzję. Prawomocność ma być na podpisanie umowy i ma być warunkiem jej podpisania i wypłaty transzy. Teraz analityk stwierdził, że oczywiście prawomocności być nie musi ale chce choć kopie dziennika. dziennik Budowy dostaje jak jest już prawomocność !!! I teraz tłumaczenie jak dziecku wrrrrrrrr...

 

Czy na prawdę nie może być normalnie?

Mona7

Ustalenia

 

Dokumenty do banku złożone. Teraz trzymamy kciuki i czekamy zrobiliśmy co się dało a kochani analitycy na pewno zobaczą, że warto nam dać kredyt - trzeba przynajmniej mieć taką nadzieję :)

 

Co do ustaleń. Ekipa chyba naprawdę nam się udała ostatnio spotkaliśmy się znowu z szefem budowlańców i wygląda, że bardzo dobrze wie co i jak a przy okazji nie kręci i nie kombinuje. Płacimy w transzach za każdy wykonany etap. Nie ma żadnych zaliczek ani nic w tym stylu. Robią np. fundamenty kierownik budowy sprawdza jak wszystko ok płacimy itd. A kierownik z tego co tato obiecywał (to jego kolega) to prawdziwa siekiera Bardzo pilnuje, sprawdza i nie przejdzie u niego żadne partactwo nawet najmniejsze. Cięty jest strasznie i pilnuje żeby wszystko było picuś glancuś :) Zresztą sam polecił tą ekipę jako naprawdę dobrą i dokładną.

 

Jeszcze co do ekipy to szef naprawdę w porządku. Obiecał, że zawsze będzie nam sprawdzał w jakiej cenie on może załatwić materiały na dany etap i przysyłał informację. My sprawdzimy czy gdzieś możemy taniej - jeśli tak sami kupujemy, jeśli znajome mu hurtownie będą miały taniej on załatwi oczywiście z fakturą na nas i bez żadnych dodatkowych prowizji. Obiecał też, że wypyta firmę od dachów która z nim współpracowała przy wielu budowach ile by wzięli za nasz dach :) Oby było tak dobrze jak się wydaje. Jedyny minus to, że nie zaczną z początkiem sierpnia a gdzieś bliżej połowy Muszą skończyć inną budowę

Mona7

Czy też tak macie?

Tak się zastanawiam czy to tylko ja czy wy też macie takie wrażenie, że z budową to co chwile ktoś lub coś rzuca kłody pod nogi Już byłam taka szczęśliwa że mamy PnB i składamy wniosek o kredyt a tu się okazało, że mężowi źle wyliczyli w firmie wynagrodzenie i wniosek możemy sobie wsadzić ...... to oznacza ponownie wypełnianie wniosku przez firmę a żeby było ciekawiej nie przez firmę męża tylko jakąś, którą robi im na zlecenie firma w Warszawie a to oznacza kolejne długie dni oczekiwania mam ochotę się zastrzelić normalnie
Mona7
Pozwolenie na Budowę trzymam w rękach !!!! Sama w to jeszcze nie mogę uwierzyć ale stało się !!! Rano zadzwoniłam zła do starostwa po telefonie byłam jeszcze bardziej zła bo powiedzieli, że jeszcze nie ma i że może będzie w tym tygodniu a o 11-tej zadzwonili, że jest i że się już nie muszę denerwować Nie patrzyłam nawet na to, że się spóźnię do pracy (właśnie miałam wyjechać by zarabiać) i co pędy zamiast do Katowic popędziłam do starostwa. Jeszcze mogliby się rozmyślić i mi nie dać, wolałam odebrać od razu Teraz o 17-tej wszystkie dokumenty składamy do banku i czekamy czego Monisia nie znosi dziennik budowy i uprawomocnienie mamy przynieść (jeśli bank da kredyt) na podpisanie umowy. Więc akurat w tym czasie się uprawomocni i wszystko na raz będzie a w sierpniu zaczynamy cegiełkę na cegiełkę układać
Mona7

Załamka

Ja już naprawdę nie mam siły do tych urzędów i "pracujących" tam ludzi. Pozwolenie miało być w czwartek najpóźniej w piątek a nadal nie ma brakuje podpisu jakiejś głównej Pani bo pieczątki i wszystko już jest i nie może tego zrobić od kliku dni. Co najgorsze już się nawet na poniedziałek umówiłam, żeby wniosek o kredyt wypisać i delikatnie mówiąc d..pa!! Znowu będzie trzeba to rozłożyć na dwie wyprawy. Jedna w poniedziałek z mężem żeby podpisać wniosek złożyć to co mamy i druga żeby donieść pozwolenie na budowę. A no i jeszcze zapomniałam o jednym. Poje.... bank w którym niestety wzięłam kredyt na ziemię i muszę go teraz przenosić do innego banku od 2 tygodni wystawia mi jedno głupie zaświadczenie o kwocie do całkowitej spłaty, numerze konta na które ma wpłynąć kasa i zapewnienie, że po rozliczeniu się wykreślą się z hipoteki. Boże na prawdę zero kompetencji Wszystkim z całego serca odradzam Multibank i pokrewne.
Mona7

Okna na zimę?

Wciąż zastanawia mnie jedno, może doświadczeni pomogą :) Chcemy do zimy zrobić stan surowy zamknięty, żeby w zimie można było w środku robić instalacja itp tylko się zastanawiam jak to ugryźć. Martwię się, że przy bardzo niskich temperaturach i jeszcze braku ogrzewania bo PC dopiero zamontujemy rzecz jasna po tynkach, popękają mi okna i zniszczą się instalacje? Czy tak być może??
Mona7

Sukces za 4 podejściem

Tak jak pisałam już kilkakrotnie trwała walka u pana od PnB o zawiadomienia, które sami zaniesiemy żeby tylko przyśpieszyć procedurę całą. 1 umówiony termin - nie gotowe, 2 - nie gotowe, 3 - nie gotowe i o to dziś za 4 razem się udało. Nie obyło się oczywiście bez czekania (przez co kolega musiał za mnie w pracy dłużej zostać). Jednak sukces jest! Całe jedno zawiadomienie plus moje i męża a droga przez mękę. Jeszcze dziś pojedziemy do właściciela reszty działek po podpis i w piątek zanoszę do starostwa. Czy to pozwoli na przybicie tych wrednych pieczątek w starostwie. Takie myślenie to pewnie zbyt daleko idąca naiwność ale w coś trzeba wierzyć :)
Mona7

Bezcenne "wsparcie"

Wciąż czekamy na Pozwolenie, och jak mnie to wkurza!!! Mam wrażenie, że nic nie rusza się ta sprawa do przodu Tymczasem mój ukochany mąż postanowił mnie "pocieszać" i tak stwierdził, że na pewno nie damy rady, że powinniśmy zamówić ekipę, która sama załatwi materiał, bo się nie znamy i na pewno damy ciała, że inni mają więcej czasu a my ciągle w pracy i jak mamy to załatwiać, że nawet nie wiemy gdzie itd itd Załamał mnie bo sama zaczęłam wątpić i twierdzić, że to był poważny błąd
Mona7

Starostwo i oczyszczalnia

 

W końcu udało mi się oddać poprawiony projekt domu do Pozwolenia Na Budowę :wave:moja radość była wielka i bardzo krótka :bash:Pan po raz 10 przejrzał dokumenty, które jak twierdził bardzo dokładnie już sprawdzał i wszystko w nich było i nagle odkrył, że jednak nie ma wszystkiego. Nie będę tu mówiła jak wielka była moja irytacja bo opisać się tego raczej nie da. Okazało się, że musi być pełna dokumentacja oczyszczalni jaką chce mieć (nie ważne, że na tym etapie mogłabym jeszcze konkretnej mieć wybranej) musi być jej nazwa, opis, certyfikaty itp. :bash:Mam to donieść za tydzień wtedy też mam otrzymać papierki dla sąsiadów o zgodę czy coś tam przy wspólnej drodze.

 

KOCHAM URZĘDY!!!

Mona7

Stodółka jest ok :)

 

No a więc mam nowy projekt ze zmienionym dachem na stodółkę i wiecie co? PODOBA mi się na prawdę :) Aż jestem w szoku, że mi podoba się stodólka w życiu bym nie przypuszczała. Od razu pokazuję, żebyście powiedzieli co wy myślicie i od razu zaznaczam, że znikną wszystkie trzy słupy (tylko do PnB już tak oddajemy bo tam trzeba będzie wzmocnić konstrukcję, żeby było bez) i będzie jakby wisiał bez podparcia :)

 

 

Oto nasz dom:

Mona7

 

Dziś architekt zaproponował, że skoro inny dach czyli stodółka to może pójść w ogóle w nowoczesny wygląd i nie zmieniając wnętrz oczywiście nadać mu nowy wygląd z zewnątrz. Ponieważ w obecnej wersji dachowej dom stracił swój urok chętnie na to przystałam. Na razie jednak jesteśmy na etapie testowania siebie i swojej cierpliwości. Mój architekt wysyła mi skrajnie nowoczesne propozycje, ja mu swoje nowoczesne ale powiedzmy cieplejsze lub pewne elementy, które podobają mi się w niektórych domach teraz trwa wielkie i zobaczymy co z tego wyjdzie i czy architekt wytrzyma z moim marudzeniem a ja z jego skrajnościami. Och bardzo bardzo bym chciała, żeby wyszło coś z czego on będzie zadowolony a co mnie zachwyci. Niestety najgorsze, że czas goni w poniedziałek muszę do starostwa oddać gotowe zmiany.

 

 

 

Już wiem, że do poniedziałku nie da rady przy tak dużych zmianach. Teraz kwestia tego jak szybko stworzymy wspólną koncepcje. Ehhh... od początku coś mam pecha z tym projektem. Nie chodzi o architekta tylko o to, że ciągle coś powoduje w tej kwestii opóźnienia. Najpierw konstruktorzy, teraz przez zmiany po decyzji starostwa klątwa czy co

Mona7

No i będzie stodółka :(

Dostałam w końcu decyzję ze starostwa. Niestety mój dach odpada i mogą być jedynie dwuspadowe czyli pozostaje stodółka. Tak bardzo chciałam wielospadowy Może ktoś ma jakieś miłe stodółkowe słowa żeby mnie pocieszyć? Nienawidzę tego nieludzkiego urzędowego podejścia do ludzi i ich marzeń. Nic muszę się z tym pogodzić. Do poniedziałku muszę złożyć zmieniony projekt. Najgorsze, że Pan powiedział, że jak dostanę do na koniec czerwca PnB to będzie dobrze. Taką miałam wiarę, że dojdzie do tego szybciej. Już ze wszystkim ręce mi opadają Pan powiedział, że tak jakieś pozwolenia są potrzebne czy podpisy od innych ludzi, którzy też są współwłaścicielami drogi, że muszą wysłać im jakieś zawiadomienia czy coś do podpisania (nie znam się niestety). Powiedziałam, że jeśli to przyśpieszy podjęcie decyzji to sama pojadę i od nich pozbieram. Generalnie jestem dziś w wielkim dołku
Mona7

Oczekiwanie

 

Byłam już u doradcy finansowego - w związku z moim bankowym zamieszaniem - stawiamy na dwa banki z naciskiem na PKO BP. Teraz bardzo się uśmiecham do pracujących tam analityków coby jak złoże wniosek szybko i pozytywnie go rozpatrzyli

 

Teraz niestety ciągle czekam na telefon ze starostwa co z tym dachem Miała być decyzja w piątek, potem w poniedziałek - jest wtorek a tu dalej cisza Czekanie mnie zabije

Mona7
Dziś pękło niebo i wszystko we mnie. Nawet pisać mi się o tym nie chce mój mąż bawi się na kawalerskim a ja rozpaczam i to nie broń boże przez to, że mąż szaleje na kawalerskim, ale przez to co dzieje się z naszymi planami. Najpierw w starostwie dwa miesiące temu specjalnie poszliśmy z architektem do wydziału architektury żeby sprawdzić czy dach da się zmieścić w MPZP i powiedziała, że tak Dziś inny Pan, który wydaje pozwolenia powiedział, że nie i trzeba będzie zmienić dach na dwuspadowy. Potem okazało się, że durny bank zmienił zasady obliczania zdolności i nie dostaniemy tam takiego kredytu żeby wybudować ten dom Musimy więc szukać innego banku. Mamy na to miesiąc. Najgorsze, że dowiedziałam się o tym przypadkiem. Zadzwoniłam, by wyliczył mi raz jeszcze przy większych dochodach kredyt i się okazało, że przy większych dochodach mam o 100 tysięcy mniejszą zdolność. :bash:od poniedziałku zaczynam znowu walkę
Mona7

Czekanie...

To czekanie na PnB mnie wykańcza. Tak bardzo chciałabym już móc coś robić. Papiery złożyłam dopiero w środę czyli 6 dni temu a mam wrażenie, że miesiąc przynajmniej już minął tak to się okropnie dłuży. Na dodatek mam syndrom przemęczenia przedbudowlanego. Nie mam już jakoś ochoty pisać do firm szukać różnych rzeczy, takie to wszystko się wydaje nierealne i bezpodstawne dopóki nie ma PnB i kredytu. Połowę albo i więcej ważnych rzeczy, które czytałam o budowie już chyba zapomniałam. Dobrze, że mam świetnego kierownika budowy. Mam nadzieję, że on to jakoś ogarnie. Krótko mówiąc stagnacja mnie zabija
Mona7

Ważny dzień

 

Dziś bardzo ważny dzień, złożyliśmy wszystkie (tak mi się wydaje) dokumenty do Pozwolenia na Budowę Teraz wielkie oczekiwanie i odliczanie. Ohhhh... dlaczego w naszym kraju nie może być normalnie, sprawnie Dlaczego muszę siedzieć i modlić się o cud żeby to nie trwało 65 dni a tylko (to bardzo śmieszne tylko) miesiąc.

 

Oczywiście całą radość z oddania papierologi musiał zepsuć jeden debil (przepraszam to naprawdę najlżejsze określenie jakiego mogłam użyć). A więc sprawa wygląda tak: pół roku temu kupiliśmy rodzicom ogródek działkowy, potem się okazało, że facet obok chciała ja kupić żeby swoją powiększyć ale babka mu nie chciała sprzedać bo była z nim skłócona (teraz nie dziwie się dlaczego). Facet teraz mści się na nas. O wszystko mojemu tacie robi awantury, twierdzi że wszystko co było na tej działce było jego (co oznacza, że bezprawnie przez pół roku wiedząc, że są nowi właściciele to przechowywał). Tato oddał mu belki drewna, chciał oddać starą wannę (która jak twierdziła była właścicielka była jej) a ten ciągle się awanturuje. Ja osobiście bym nic nie oddała jeśli było na mojej posesji a facet nie ma na to faktur ani zgody na przechowywanie, ale tato chciał być dobry. Dziś znowu zrobił mu aferę, że tato mu ukradł trzy belki drewna (bo zrobił zadaszenie oparte na belach nad tarasem) na szczęście mamy na te belki rachunek. Generalnie chodzi o to, że on denerwuje tatę obraża itd a ja na to nie pozwolę. Facet ma szczęście, że ani mnie ani mojego Łukasza nie było na działce i że siedzę w pracy do 18-tej więc nie mogę tam podjechać bo bym mu nogi z d... powyrywała. Teraz mam ambitny plan, że będę po pracy czatować na tego chama i jak go tylko spotkam to mu powiem jak wygląda prawo i jak wygląda świat. Ale zła jestem okropnie i żal mi taty strasznie, tak się cieszył tą działką

Mona7

Małymi kroczkami...

 

Przede wszystkim przepraszam za zaniedbanie. Ostatnie dni to w zasadzie non stop praca i to nie nieraz dosłownie 24 na dobę więc nie miałam kiedy zajrzeć i wstyd mi strasznie. Mam nadzieję, że dziś nadrobię czytanie i pisanie. A więc tak: wciąż czekamy na projekt, podobno ma być gotowy w czwartek i oby bo ja w końcu go nie złożę to się zdenerwuję troszeczkę a nawet troszeczkę bardziej

 

Dobre wieści na szczęście też są. Mamy zaklepanego kierownika budowy. Bardzo fajny Pan zresztą polecany przez mojego tatę, który pracował z nim przez wiele lat. Tato mówi, że on jest najlepszy, nie daje sobie w kaszę dmuchać i wszystko musi być idealnie zrobione, bo jak nie jest cacy cacy to ekipa musi poprawić. Najważniejsze, że mamy do niego zaufanie i wiemy, że wszystkiego naprawdę przypilnuje a nie na przysłowiowe "odwal się" Jak powiedział na budowie jest minimum 15 razy. Znaczy 15-ście jeśli ekipa jest genialna i wszystko robią super, przy jakiś błędach poprawkach bądź niepewności co do wykonania jest tyle razy ile trzeba. Myślę, że współpraca będzie owocna Na dodatek kierownik polecił nam jedną ekipę. Pracował już przy ich budowach a raczej ich nadzorował i mówił, że był pod wrażeniem. Wszystko robią bardzo dokładnie, ale i w miarę szybko i jak to stwierdził "stawiają bardzo czysto ściany" czy jakoś tak. Ehhhh.. muszę się jeszcze tego żargonu budowlanego nauczyć. Od razu do nich zadzwonił przy nas i ufff... jeszcze na koniec lipca początek sierpnia nic nie mają, więc może szkoda że nie wcześniej, ale lepiej później a dobrze i tak czekamy od nich na wycenę. Jak będzie ok to mamy ekipę do budowy



×
×
  • Dodaj nową pozycję...