Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    22
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    35

Entries in this blog

marzena i jacek
Niestety ekipa 4.odpadła ,nie ma co mówić cena jest atrakcyjna ale niestety po odwiedzeniu budowy którą pan skończył miesiąc temu i rozmowie z właścicielami doznaliśmy mieszanych uczuć,narazie szukamy dalej.Najgorsze jest to ,że naprawde większość dobrych fachowców poprostu wyjechała za granice. ,a ci co zostali mają terminy załadowane na maxa.
marzena i jacek
Niestety na kanalizacji i wodzie nie nie zaoszczędzimy nic Dzisiaj się dowiedzieliśmy ,że nawet jak będziemy mieli już fundamenty,ba nawet jak będzie już budynek to gmina nam nie podciągnie,nie ma nas na planie i już.Wszystko na własny koszt będziemy musieli robić,no trudno a już miałam nadzieje ,że i nam troche tego dobra unijnego wpadnie.
marzena i jacek

Szukając budowlańców, mówiliśmy im, że interesują nas wszystkie prace związene ze stanem surowym otwartym. Najbardziej zależało nam na fundamentach, bo chcemy wylać je jeszcze w sierpniu.

 

 


Wyniki naszych poszukiwań

 

 


Ekipa 1.

 


Stan surowy otwarty 35 000 zł.

 


Fundamenty 15 000 zł

 

 


Ekipa 2.

 


Stan surowy otwarty 30 000 zł

 


(bez dachu)

 

 


Fundamenty - niestety pan nie potrafił się określić.

 

 


Ekipa 3.

 


Stan surowy otwarty 35 000 zł

 

 


Fundamenty - ich wykonanie w sierpniu niemożliwe.

 

 


Ekipa 4.

 


Stan surowy otwarty - jeszcze nie ustaliliśmy ceny.

 


Fundamenty - 4 000zł.

 

 


Dzisiaj mamy zamiar odwiedzić budowy pana 4 i porozmawiać z jego klientami. Jeżeli wszystko będzie ok przynajmniej na wykonaniu fundamentów będzie to pan 4.

marzena i jacek
W zasadzie podjęlismy decyzje ,ze w tym roku ze względu na to,że wszystkie ekipy budowlane są już pozajmowane nie zaczniemy.No ale jak wiecie,różnie w życiu bywa dowiedzieliśmy się ,że jeżeli nie ma budynku to gmina nie podciągnie nam ani kanalizacji ani wody ,zaczęliśmy szukać jeszcze raz kogoś kto zbuduje nam tzw.stan 0.Z tą kanalizacją to jest tak ,że gmina robi ją za darmo(chyba jakieś pieniądze z UNI) mieszkańców nie obciążają jak narazie kosztami. Jeżeli nam się uda postawić ten stan 0 do pażdziernika to podciągną nam też a jest tego jakieś 50m wody i tyle samo kanalizacji.Myślę ,że w ten sposób zaoszczędzimy jakieś pierwsze pieniądze Także szukamy i jeszcze raz szukamy jakiś budowlańców.
marzena i jacek

Gdy mieliśmy już akt notarialny w rękach, mogliśmy zacząć załatwiać dokumenty potrzebne do pozwolenia na budowę.

 


W skrócie: było dużo jeżdżenia, telefonowania, ponaglania... Zresztą, kto przez to przechodził to sam dobrze wie jak to jest w urzędach

 

 


Najwięcej roboty było przy załatwianiu zapewnienia dostawy wody i odbioru ścieków. A z tego względu, że w miejscowości, w której mamy budować dom aktualnie jest doprowadzana woda i kanalizacja. Inwestycją tą zajmuje się gmina. Zaświadczenie takie powinnien nam wydać ZBGKiM Olszyna. I tu zaczęły się schody, ponieważ ZBGKiM nie jest jeszcze właścicielem sieci kanalizacji, a stanie się nim dopiero po ukończeniu inwestycji. Gmina nie chciała wydać takiego zaświadczenia, dlatego, że mają oddać sieć ZBGKiM. Na szczęście po dwóch tygodniach jeżdżenia tam i z powrotem udało nam się dojść do porozumienia i ZBGKiM wydał nam takie oświadczenie.

marzena i jacek

Wszystko ,wskazywało na to ,że sprawy potoczą się po naszej myśli,tylko trzeba czekać.Zmiany w planie zagospodarowania zamierzano wprowadzić w styczniu2006.Był koniec września,a przed nami jeszczu dużżżżżo załatwiania!Na początek działkę trzeba było podzielić ,w związku z tym ,że to my mieliśmy ponieść koszta związane z podziałem a mieliśmy już wcześniej nauczkę,że nie spisaliśmy umowy u notariusza teraz czekało nas podpisanie umowy z włascicielką działki.Pierwsze ale nie ostatnie Pierwsza umowa no i pierwsze koszta, notariuszowi za umowe przedwstępną kupna działki zapłaciliśmy 270zł.

 


Na działkę przyjechał geodeta, pomierzył, popatrzył i powiedział prosze czekać to trochę potrwa no i czekaliśmy. Do stycznia 2006r.

marzena i jacek

Skoro działka jest duża wyszło ,że ta pani sprzedałaby nam około 30a,5a z tego budowlanej to może można coś zrobić żeby tą budowlaną część powiększyć??No i zaczęliśmy nasze wycieczki od poczatku :od urzędu gminy po wszystkie instytucje związane z rolnictwem.Niestety nazw wszystkich nie pamiętam Najdziwniejsze było to ,że w jednym budynku tylko w innym pokoju każdy mówił nam co innego Doradzali nam wszystkie możliwe opcje ,w jednej z nich nawet mieliśmy kupić hektar ziemi i zostać rolnikami

 


Na końcu naszej wędrówki trafiliśmy do jednej pani urzędniczki w gminie ,która poradziła nam tak:W zwiazku z tym ,że w naszej gminie obowiązuje plan zagospodarowania przestrzennego ,żebyśmy złozyli podanie prosząc o dokonanie zniany w planie na naszą korzyść.Ale to może potrwać bo z reguły takie zmiany o ile są możliwe to wprowadzane są bardzo długo.Tak też zrobiliśmy .Złożyliśmy podanie i nie pozostało nam mic innego jak czekać.

marzena i jacek

Takim to sposobem już "zrobił się" czerwiec. Więc podreptaliśmy z powrotem do gminy zapytać się czy te dwie działki już poszły czy nie. Okazało się, że nie. Pojechaliśmy je obejrzeć, jedna obok drugiej, można nawet kupić dwie naraz bo cena przystępna a podchodzących do przetargu nie ma,wszystko pięknie ale no tak jakoś nie czuć, żeby to miało być nasze miejsce na ziemi.

 

 


Cały czas powracaliśmy do tej działki pod lasem. Działka ta sąsiadowała z domem i drugą działką, której właścicielką była pani Z. Naprzeciwko niej mieszkają nasi znajomi, którzy utrzymują kontakty z panią Z. Poprosiliśmy ich, aby delikatnie wypytali właścicielkę: sprzeda czy nie? chociaż kawałek. Właścicielka, starsza pani, nie chciała słyszeć o żadnej sprzedaży. Ale my upraliśmy się. Wytrwale jeździliśmy i namawialiśmy ją. W sierpniu, po kilku miesiącach przekonywań udało nam się! Pani powiedziała kategorycznie "Sprzedam, ale kawałek".

 

 


Wydawało nam się, że osiągneliśmy sukces, jednak, jak to w życiu bywa - kłopoty znowu się przyplątały. Właścicielka wstępnie pokazała geodecie, ile ziemi ma zamiar sprzedać. Po sprawdzeniu w rejestrze gruntu okazało się, że część działki jest budowlana, reszta to pastwisko. Po wizycie w gminie dodatkowo okazało się, że minimalna obowiązująca wielkość działki budowlanej to 8 a. Następnie niespodzianka: "nasza" działka nie ma tych ośmiu arów budowlanych jest 5. Reszta to pastwisko

marzena i jacek
Na początek musimy trochę cofnąć się w czasie. Pomysł kupienie działki pojawił się właściwie we wrześniu 2004. Niedługo potem zaczęliśmy rozglądać się po okolicy i wypytywać znajomych, może ktoś słyszał coś o działce do sprzedania w Biedrzychowicach albo może Gryfowie? Ktoś podpowiedział żebyśmy spytali w gminie i Agencji Rolnej. W AR niestety nic, w gminie narazie nie ale dwie będą, kazali się dowiadywać. Czas mijał, w styczniu 2005 dostaliśmy namiary do pani, która działke ma, piękną, ale nie wiadomo czy sprzeda. Zadzwoniliśmy, pani była zaskoczona telefonem ale umówiła się z nami na rozmowę. Na spotkaniu okazało się, że pani działkę sprzeda ale to trochę potrwa ponieważ najpierw musi przyjąć ją w spadku no i jakies uprawomocnienie wiadomo 2-3 miesiące czekania. Co my na to? No co, działka piękna, duża, blisko lasu same za.Stwiedziliśmy, że czekamy.W międzczasie odezwała się pani z gminy, że działki już są i można startować w przetargu. No i mieliśmy dylemat.Za działkami z gminy przemawiała cena- niższa, no i mogliśmy kupić ją już. Przeciw to, że dużo mniejsze no i trochę nam nie odpowiadało miejsce. Postanowiliśmy czekamy cierpliwie na tą pod lasem. Z panią (nazwijmy ją X) byliśmy w ciągłym kontakcie, pani X informowała nas na bierząco co i jak załatwiła , aż doszliśmy do "szczęśliwego"zakończenia i umówiliśmy się na poniedziałek do notariusza. Bardzo się cieszyliśmy, że będziemy mieć w końcu NASZĄ DZIAŁKE. Aż tu nagle... w sobotę dzwoni pan od pani X. I mówi: mają drugiego kupca kupca na działkę, który daje im o 15 tysięcy więcej niż my. dziwne, 2 dni przed podpisaniem umowy... Złapałam natychmiast za słuchawkę i zadzwoniłam do pani X, która to zajmowała się całą sprawą. Usłyszałam: "Yyyyy...yyyy... to mąż znalazł tego kupca... eerm...". Możecie sobie wyobrazić, jak się poczułam Wszystko: szukanie, kupowanie, załatwianie trzeba było zacząć od początku... lekko zdenerwowana starymi sprawami marzena


×
×
  • Dodaj nową pozycję...