Wczoraj po południu moi chłopcy rozpoczęli ocieplanie poddasza - przygotowali front robót i położyli między krokwie pierwszy w życiu - próbny pasek wełny
Dzisiaj poszli jak burza i położyli trzynaście pasków
Szacują, że za nimi ok. 1/4 brudnej, pylącej roboty!
Choć to dopiero początek, jestem pod ogromnym wrażeniem ich hartu ducha, determinacji oraz pomysłów racjonalizatorskich!!!
Muszę jeszcze nadmienić, że ja niestety stchórzyłam i uciekłam na truskawkowe pole, ale obiecuję poprawę
Dzisiaj po południu przyjechał do nas Pan "Rekinek", żeby nauczyć nas obsługi pieca
Wrzuciliśmy końcówki stempli, jakieś kartony, tekturowe rury i stała się jasność, a po chwili w całym domu stało się ciepłooo!!!
Kaloryferki pokazały na co je stać, woda w 300l zasobniku osiągnęła 60 stopni, tylko podłogówka musi jeszcze chwilę poczekać, bo wylewki są za świeże. Żałowaliśmy, że nie mamy baterii i kabiny prysznicowej, bo chłopcy mogliby się wykąpać po bliskich spotkaniach trzeciego stopnia z wełną mineralną.
Nagle przypomniałam sobie, że skoro jest ogień, to musi być też dym z komina!Wybiegłam na zewnątrz, a tam prawie nic - paliwo chyba zbyt ekologiczne
Po chwili jednak dym się pojawił i mogłam uwiecznić tę wiekopomną chwilę!
Pan "Rekinek" pojechał, a my paliliśmy dalej. Po pewnym czasie zauważyliśmy, że temperatura na wyświetlaczu wzrosła do 75 stopni. Czy to dobrze? Może zadzwonić i zapytać? Staliśmy w ciszy przy piecu jak dzieci we mgle, a temperatura rosła, gdy mój mąż powiedział: "W Czarnobylu też stali i patrzyli" ...
Temperatura zaczęła powoli spadać - to był bardzo fajny, pracowity i ciepły dzień
PS. Żeby nie było, że się obijałam i na usprawiedliwienie mojej nieobecności na poddaszu, muszę dodać, że uporządkowałam całe truskawkowe pole i dosadziłam ok. 100 nowych sadzonek.