W tym tygodniu mieliśmy nadzieję na gaz, ale jak to z nadzieją często bywa, tak i w naszym przypadku okazała się być matką głupich lub jak to staramy się sobie samym wytłumaczyć - niedoświadczonych, niedoinformowanych, nieco naiwnych inwestorów
Ale po kolei:
- spotkanie z potencjalnym wykonawcą instalacji gazowej (pracownik gazowni),
- analiza naszego projektu i negocjacje cenowe,
- umowa na wykonanie instalacji gazowej,
- wykonanie instalacji gazowej wewnętrznej oraz podciągnięcie rury od domu do miejsca przyszłej skrzynki gazowej (według mapy z naszego projektu),
- umówienie się na następny dzień na wizytę w gazowni w celu dopełnienia formalności i płatności za przyłącze gazowe - miało być zrobione do końca tygodnia!!!
Następnego dnia po wizycie inwestora z wykonawcą w gazowni okazało się, że:
- wygasły nasze warunki przyłącza gazowego!!! (były ważne tylko rok!!!)
- nie mamy projektu przyłącza gazowego!!! - to co mamy w naszym projekcie to tylko instalacja wewnętrzna!!! (skąd mogliśmy to wiedzieć, skoro oprócz instalacji wewnętrznej (rozumieliśmy, że tej w budynku) są tam mapki z naniesionym gazociągiem, który przebiega przez nasz trawnik metr od płotu, jest lokalizacja i piękny projekt przyszłej skrzynki gazowej w ogrodzeniu oraz rura, która dociera do domu)
MASAKRA!!!
Nowe warunki przyłącza mają być podobno szybko, ale projekt przyłącza wykonywany przez gazownię to kwestia nawet 3 miesięcy!!! Mało tego - gazownia robi przyłącza tylko do października, później trzeba czekać do wiosny!!!
Możemy spróbować zamówić mapę do celów projektowych i projekt przyłącza prywatnie, ale i tak jeśli nawet zdążymy, to będziemy musieli zapłacić drugi raz w gazowni tak, jakby to oni robili! A jeśli nie zdążymy? To zabulimy dwa razy, a i tak gazu na zimę nie będzie!!! I co będzie???
Mamy jeszcze dwa źródła energii - piec na paliwo stałe i kominek z płaszczem wodnym, ale bez pieca gazowego będziemy musieli albo dojeżdżać, albo zamieszkać w niewykończonym domu i palić!!! Co prawda główny inwestor zgromadził już tyle paliwa, że powinno wystarczyć na całą zimę i jak twierdzi, uwielbia palić w piecu, ale co na przykład z wyjazdem na święta???
A miało być tak pięknie
Pocieszam się tym, że tak naprawdę to chyba pierwsza tak poważna nasza wpadka przy budowie domu. Przecież mogliśmy załatwić to wcześniej, ale skąd mogliśmy wiedzieć? Wcześniej mieliśmy chyba więcej szczęścia niż rozumu, ale przyszedł ten moment, gdy i dla mnie FM stało się właśnie miejscem autopsychoterapii - taki wpis, a trochę pomaga!!!
PS. Zanim się okazało, co się okazało zrobiłam kilka zdjęć instalacji.
Niestety na gaz musi jeszcze poczekać - ciekawe jak długo?