Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    225
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    210

Entries in this blog

iga9

Donoszę, że kostka rozrysowana, przeliczona i wybrana na dwie firmy- Poz Bruk i Kamal. Wycenia się. Jestem ciekawa ile wyjdzie, bo tak kombinowałam, żeby do minimum zredukowac jej ilość. Jednak ponad 100m2 na samym podjeździe robi swoje

 


ZOstał już też zamówiony płot betonowy - wzór "skała". Najtaniej wyszło nas w okolicach Wągrowca, więc w niedziele zrobiliśmy tam sobie wycieczkę. Pan miał nawet stajnię z konikami i ślicznego pieska, więc wyszedł odstresowujący wyjazd

 


Mamy też już na miejscu wszystkie baterie do łazienek, ale zanim ujrzą światło dzienne w pełnej krasie jeszcze sporo wody upłynie.

 


Zdecydowanie brak światełka w tym tunelu. A mnie na prawde przeraża myśl o mieszkaniu bez wykończonej łazienki, podłóg, kuchni, pralki- bez czegoś można wytrzymać, ale tak w samej goliźnie? Przecież nawet mebli nie można wstawić Cały czas się łudzę, że jakoś to będzie ale rzeczywistośc brutalnie puka do mej głowy i domaga się realizmu. Trzeba będzie na nowo Toj toja sprowadzić do ogrodu WIem że można wiele znieść Grunt, że Internet zamówiony Na betonie i bez wygod, ale to medium musi byc

 


Będę siedzic cały czas na psychologu i jęczeć - więc się szykujcie Staramy się przeciągnąc ten moment jak tylko się da

iga9

Projektu kostki nadal nie ma Jest to dla mnie chyba najtrudniejszy projekt od samego początku, bo trzeba przy tym zaprojektować w naszym przypadku prawie cały ogród a do tego wymyślić wszystko tak, aby było nas na to stać. Cyba to drugie jest trudniejsze Miałam to nawet robić dziś, ale po całym dniu zajęć na szkoleniu już mi się po prostu nie chce liczyć tych pól, metrów bierzących i rysować na papierze milimetrowym Ale to moja wina - tak to jest jak się chce mieć kostkę w 2 kolorach a do tego jeszcze jakieś brzego z kostki granitowej. Z tej granitowej to nie wiadomo w ogóle, czy coś wyjdzie, bo musimy mieć całość materiału z jednej firmy jeśli transport ma być darmowy. A nie wiadomo, czy oni granitową mają i po ile. Najwyżej będę później myśleć

 


Za to jutro będziemy zamawiać płot betonowy, który osadzi nam nieoceniona ekipa p. Darka. Za transport naszego płotu z zza wągrowca pan policzył tylko 130 zł a za 2m wysokości przęsło - 100 zł. Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości - płot będzie betonowy i dzięki temy przystępny cenowo - na 42m wyniesie nas ok. 3000. Szkoda, że kostka i jej ułożenie to wydatek idący w kilkanaście -wyjdzie minimum 13.000 za kostkę z ułożeniem, ale nie licząc piasku i utwardzenia wjazdu.

 

 


Za to teren działki i jego ogarnięcie dostarcza nam ponadprzeciętnych emocji. Mogę smiało powiedzieć, że wczorajszy dzień był jednym z gorszych w życiu i wczoraj wszystkim mówiłam, żeby nigdy nie porywali się na budowę domu!

 


ALe od początku. Wszystko zaczęło się w czwartek. Na piątek umówiona byłam z panami od koparki i od pisaku - na równanie terenu działki i podwyższenie terenu. Ale u nas akurat powróciłą zima - wiatr lodowaty, śnieg w nocy i od rana. A cała działka do uprzatnięcia z resztek budowlanych i smieci, coby koparka mogła operować. Przeraziłam się i za namową Ojca zadzwoniłam do panów, że nie wjadą (bo śnieg i deszcze rozluźniły naszą glinę), zakopią się i w ogóle lepiej całą operację przenieć na przyszły tydzień. Stwierdzili, że przesadzam i przyjadą sami ocenić. Po południu przyjechali, ocenili, że luzik - wszystko sie uda, nawet taras obsypać - byle działka była uprzatnięta. Problem polega na tym, że działka malutka i jej uprzątnięcie polega na wniesienu wszystkiego do garażu.

 


We trójkę w mężem i Tatą (my z mężem w strojach nie przygotowanych na taką akcję) do późnego wieczora sprzątaliśmy wszystko. Ja nie maiłam nawet kurtki- co zaowocowało juz w wieczoem jakąś ciekawą odmianą zapalenia zatok i utrudnieniami w mimice twarzy

 


Wszystko pięknie - stawiłam się z Tatą i narzędziem do przecięcia płotu przed 8, bo o 8 miał być koparkowy. Płot przecięty, koparkowy przyjechał i zaczął rozgarniac, to co już na działce.

 


Cała akcja z nawożeniem, wywożeniem części naszej gliny trwała do 15. Ja choć początkowo miałam być cały dzień na działce i malować sypalnię musiałam się udać nieopodal na przechowanie, bo braki w gładziach i wyprawkach parapetów uniemożliwiły mi pracę. A PW zjawił się w piątek tylko na chwilę, żeby ze mną porozmawiac i zobaczyć, co mi nie pasuje. Ale o to mniejsza.

 


Na wezwanie panów stwiłam się ok. 14.00 z powrotem. No a tam czekała mnie niespodzianka - w ogólnym bałaganie i błocie pan koparkowy przejechał po studzience kanalizacyjnej stojacej na granicy naszej działki. Studzienka się zarwała, klapa wpadła do środka a wraz z nią kupa gliniastego błota. Nie możecie sobie nawet wyobrazić jak wyglądało wokoło - teren obok jest nieutrwardzony i wiecznie zalany- tworzy maź błocka. Teraz ta breja sięga od kostek do kolan i niewprawny może tam nawet zgubić kalosze.

 


Teraz sobie wyobraźcie - piątek po południu a ja z rozwaloną ziejącą dziurą w ulicy zatkaną studzienką, pod którą podpięci są sąsiedzi. Ze sobą brak namiarów na kanalizatora, wokoł pracująca koparka a domu nikogo, kto poda mi telefony. Mąż nie mógł mi pomóc w żaden sposób, teściowe na wakacjach, koledzy w pracy - z nikąd ratunku. Co się nadzwoniłam, nadenrwowałam to moje. Pomóc usiłował mi pan od piasku, ale nic to nie dalo, bo jego kanalizatorzy nie odberali telefonu. Inni nie chceli się podjąć. W końcu ok. 16 mąż mógł nawiązać ze mną kontakt i wyciąnął mi z forum namiar na kanalizatora od Kasi (tego, który u nas robił przyłącze) - jeszcze raz dowód, że bez forum zginiesz. W międzyczasie piaskowy odjechał i skończył koparkowy. I nie był, co zrozumiałe zachwycony, że nie chcę mu zapłacić za robotę do wyjaśnienia sytuacji. Najpierw twierdził, że nie widział studzienki (mówiliśmy, że tam jest), później powiedział, że od tego ma ubezpieczenie, że się zdzwonimy i odjechał. A ja zostałam z tym klopsem na budowie. ZImno mi było strasznie, z nerwów i nie wiem z czego jeszcze trzęsłam się cała byłam na prawdę na granicy płaczu. W końcu udało mi się dodzwonić do kanalizatora i on podał mi telefon do odpowiedniego wydziału w Aquanecie. Tam podano mi telefon do pogotowia kanalizacyjengo. W pogotowiu pan przyjął zgłoszenie i powidział, że przyjadą- nie wiadomo o której, może ok. 18.00. Powiadomiliśmy sąsiadów, że kanalizacja zatkana. I czekamy na telefon od ekipy pogotowia. W międzyczasie dzwoni koprakowy i wymieniamy się informacjami. Podał mi nr polisy i telefon na ubezpieczyciela. Procedura jest taka, że muszę sobie ściągnąc sama odszkodowanie z jego polisy. Dzwonię tam i pytam co muszę przygotować - notuję, masa różnych papierów, dokumentacja fotograficzna - zgłaszam szkodę. Przed 18 dzwonię do pogotowia- kiedy będą - nie wiadomo - zadzwonią. Jedziemy po aparat (wczesniej zabezpieczjąc dziurę). Dzwoni pogotowie - już jadą. Wracamy. Robię fotki, choć już ciemno. Panowie z pogotowia bardzo mili, ale przerażeni błotem. Przez długie minuty próbują wyciągnąć roztrzaskaną klapę. My świecimy im latarkami, ja do tego pstrykam dokumentację fotograficzną. W końcu przebrany w specjalny kombinezon pan schodzi do studzienki. Dokonuje się odetkanie (njagorzej było jak zaczęły płynąć nagromadzone ścieki śąsiadów ). Niestety drugi pan nie wymanewrował w błocie i nie przebrany w kombinezon, ale w zwykłych ciuchach przewrócił się jak długi w tą warstwę błota Wyglądał strasznie - baliśmy się, że coś się mu stało Na szczęście był tylko cały zabłocony- nawet z butów błoto później wylewał. No i wściekł się - ale nie na nas na szczęście tylko na sytuację. Zniknął, bo musiał się przebrać i dalej pracowal tylko jeden. Po odetkaniu założona została nowa pokrywa a miejsce zabezpieczone prętami i czerowono-białą taśmą. No i umywszy się z błota - panowie odjechali. Byli na prawde wspaniali i mogę powiedzieć, że podziwiam ich i ich pracę! My musileiśmy jeszcze zabezpieczyć płot w paru miejscach i po 20 wrócilismy do siebie. Byłam na takiej adrenalinie cały czas, że nawet nie miałam głupawki ze śmiechu, co zdarzyło się dzień wcześniej

 

 


A dodatkowo koparka sie jednak zakopywała w nasze glinie i nie zasypała nam strony pod tarasem - czeka nas więc ręczne zwożenie taczką piasku i ziemi

 


Jedyny plus - wjazd został "ogliniony" i zasypany żwirem - można już chodzić suchą nogą i nawet panowie z pogotowia wjechali

 

 


Teraz będziemy się bujać jeszcze prawdopodobnie z ubezpieczeniem- chyba, że pogotowie nas nie skasuje. Prawdopodobnie tak będzie Ale i tak musimy zgromadzić papiery. Jesteśmy już umówieni z koparkowym a w poniedziałek bedę musiała pojechać do Aquanetu.

 

 


Budowa - powiedzcie mi- na co my sie porywamy I niech tylko ktoś spróbuje powiedzieć, żeby się w takich sytuacjach nie denerwować Jja już miałam wizję, że nikogo nie znajdziemy i odetniemy na cały weekend sąsiadów od kanalizacji Całe szczęscie, że się udało - uff [/url]

iga9

Kostka - Gerion miał rację, bo okres oczywkiwania na kostkę Poz Bruku to ok. 4 tyg. Ceny idaą podobno w górę od 1 kwietnia, ale teraz np. nie można zamówić i zapłacić, bo i tak nie ma w magazynie Trzeba będzie wypróbować namar Geriona, chyba że Vbud da mi lepszą ofertę.

 


Okazuja się, że do przygotowania ziemi pod kostkę i zasypania dołów ogorodych będę potrzebowała samego piasku z 10 wywrotek Nawet glina by się nadała pod spód PRZYJMę GLINę

 


Koszty samego pisku i zimi ogrodowej saą więc znaczne - radzę od razu wszytkim wkalkulować w koszty budowy

 

 


Niestety nie jest miło. Współczuję wszystkim, którzy zawodowo tłumaczą się z obsuw terminowych. Ja robię to teraz non stop. Najpierw kobinując, żebyśmy mieli gdzie mieszkać do przeprowadzki - o wynajęciu mieszkania na 2-3 miesiące raczej nie może być mowy. Trudno się jednak rozmawia i tłumaczy podając po raz kolejny jakiś nowy termin wyprowadzki. Nikt nie chce cię już słuchać. Mam na prawdę nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i uda się wszystko pogodzić. Być może nietypowo - będziemy mieszkać na wykończonym poddaszu w trakcie wykańczania góry. No chyba, że się nad nami ulitują jeszcze trochę Macie jakis psosoby pt.: jak nakłonić właścicile, żeby pozwolił ci mieszkać w jego domu? MOże moja rodzinka coś podpowie?

iga9

No to prace na zawnątrz ruszyły pełną parą

 

 


Miałam wielkie plany, a skończy sie na tym, że ci którzy rozpoczynali budowę pare miesiecy po mnie wprowadzą sie szybciej Przy tym wszystkim co sie teraz u nas dzieje ten wykończeniowy koszmar z OGROMNYM poślizgiem wprawia mnie w ostrego doła A i święta w tym miescu zamieszkania nie należą do miłych przeżyć. Na prawdę miałam nadzieję, że te będę już spedzała na swoim a niestety nie ma na to najmniejszych szans.

 


Ale nic- nie ma co się nad sobą rozczulać tylko starać się dawać z siebie wszystko i iść dalej, z czym tylko się da

 

 


Ponieważ sporo osób na forum obecnie maluje podzielę się swoimi spostrzeżeniami w tym temacie. Dotychczas malowałam na kolorowo sporo - w mieszkaniu rodziców i w wynajętym. Zawsze dobrymi belgijskimi farbami - z firmy, gdzie pracował mój Tata. Wybierałam kolor i miałam to, co chciałam, a malowanie to była poezja

 

 


Teraz Tata już nie pracuje, firmy nie m,a a te farby bez zniżki są poza moim zasięgiem finansowym. Więc wzięłam Dekorala.

 


Najpierw sufit- wybrałam piekny subtelny kolor, który po położeniu przez naszego PW okazał się żarówiastym gaciowym fioletem. Postanowiliśly do jego zamalowania użyć białej śnieżki, bo dostaliśmy ją bardzo tanio w promocji. Farba fatalna - pryska, spada z sufitu - nie polecam. Krycie też nie najlepsze.

 


Tknięta impulsem postanowiłam otworzyć wiadra z pozostałymi kolorami do sypialni. A tam- zamiast ciemnych fioletów ujrzałam dwa róże Jeden ostra ciemniejsza żarówa, drugi taki róż pościelowy. Zrobiłam sobie małą próbkę - dopiero po domieszaniu niebieskiego i czarnego barwnika dojdziemy do jakiegoś sensownego koloru A zamiast głębokiego, szlechetnego odcienia czerwieni mam malinową żarówę Tu też będę musiała kombinować.

 

 


Przeprowadziałam więc rozmowę na ten temat z dostawcą. Bo o ile w naszej sypialni mogę kombinować, to jak zamówię kolory na dół - jeden dobrany pod odcień występujący na tapecie, a drugi też bardzo starannie to wścieknę się, jak zamiast czerwieni dostanę pomarańcz, a zamiast fioletu róż A żaden producent za to nie odpowiada, bo wzorniki są poglądowe. Dowiedziałam się też, że Dekoral zaleca malowanie na kolorowym podkładzie - w moim przypadki czerwonym, bo kolor wydobywa właściwy odcień farby Akurat tak się składa, że na malowaniu się znam i niestety nijak do mnie nie przemawia tłumaczenie, że jak na czerwonym podkładzie pomaluję ostrym różem, to uzyskam ciemny fiolet. Dodam, że farby sprawdzałam malując dwie warstwy po płytach G-K i czekając na wyschnięcie Co prawda inni producenci nie wymagaja podkładu kolorowego, a ja na doł nie zamierzam już brać dekorala, ale jaką mam gwarancje uzyskania właściwego koloru - żadną! Problem będziemy rozwiązywać tak, że trzeba będzie pojechać do hurtowni i stać podczas mieszania wybranej farby- malować, sprawdzać. I mieszać z barwnikami tak długo, aż uzyskamy właściwy kolor wyobrażacie sobie I myślałam, że może to z moimi ostrymi kolorami taki problem - ale przeczytałam u Agduś, że zamówiła jasny krem a dostała wśiekły żółty. I jestem teraz przynajmniej na tyle mądrzejsza, że do pokoju, gdzie planuję kremowy odcień ścian - kupię gotową farbę we wiadrze. A na większości powierzchni postanowiłam zostać przy pewnej i sprawdzonej bieli

iga9

No to sie sezon w pełni rozpoczął Na ten tydzień szykuje sie oprócz prac w srodku- również nawiezieni i rozparcelowanie zimi. Znalazłam juz ekipę, która ułozy nam kostkę brukowa (której u nas wyjdzie naprawdę dużo - bo spokojnie będzie tego z 200 m2 - w tym cały podjazd i taras. A więc uwaga - wychodzi na to że sama kostka będzie nas kosztowała ok. 12.000 Pytałam o eny okładania - wahały się od 35-40 zł /m2 na prosto- bez żadnych fal i wzorów. W końcu za 25 zł/m2 zgodził nam się to zrobić nasz p. Darek - ten sam, który robił nam całą murarkę i tynki. Przynajmniej wiem, że umowę podpisze bez problemu - a i jego ekipy są zawsze godne zaufania. Tak więc w tym zakresie spadł mi kamień z serca.

 

 


Rozmowy z wykończeniowcami nadal trwają. Nas PW już wie, że szukami innej ekipy, która będzie robić równolegle z nim. No i od postępów jego pracy zależy na ile robót jeszcze się załapie.

 


Niestety w miejscu, gdzie mieszkamy powoli naciskają nas na przeprowadzkę - nasze lokum ma już inny cel swojego przeznaczenia niż my Zaczęło nam więc bardzo zależeć na przyśpieszeniu, bo nie chcemy komuś niepotrzebnie siedzieć na głowie. A znowu wyprowadzka przy tak bliskim finale do wynajętego mieszkania i kolejne koszty wydają mi się najgorszym z możliwych rozwiązań. ZObaczymy jak się towszytko potoczy - sama jestem ciekawa.

 

 


Pozdrawiam wszystkich

iga9

No wyjdzie, ze stolarz miał rację - spieszyć się nie ma co, bo wszystko będzie później.

 


Nasz PW oswiadczył, że miał utarczkę ze swoim wspólnikiem - i nie wiadomo czy w ogóle wspólnik do nas przyjdzie. Kończy sie kolejny tydzień i nic - czas więc pogodzić sie z myślą, ze mamy do swojej dyspozycji tylko 1 pana. A właściwie cały dół i 2 łazienki do wykończenia. Skoro dotychczasowa praca zajęła naszemu PW tyle ile zajęła to nie ma co liczyć na cud- przy takim stanie rzeczy dobrze będzie jak się wyprowadzimy jesienią. Niestety ale cały dół czeka jeszcze na podwieszane sufity, półki świetlne, lampy w suficie o całej reszcie nawet nie spominając. Ten widoczny strop jednak mnie przygnębia - teraz żałuję, że nie otynkowałam sufitów. Przy całej tej sytuacji można tylko załapać sotrego doła.

 


Zaczęłam dzwonić więc do innych wykończeniowców, ale - cóż za niespodzianka - w większości są zajęci do listopada - albo mają ceny z kosmosu. A szkoda, bo sobie wymyśliłam, że druga ekipa zrobiłaby garaż, gospodarcze i może właśnie te sufity. A tak szukam nadal - jakbyście mieli swoje namiary to chętnie przyjmę. Wystrczyłby mi nawet ktoś, kto sobie dorabia- lub umie układać płytki, ścianę pomalować, coś zagipsować, zaszpachlować. Nie szukam jakieś wielkiej firmy. Sprawdziłam już prawie wszytkie forumowe namiary.

 

 


Żeby się czymś pocieszyć postanowiłam zająć się ogrodem - a więc w końcu w przyszłym tygodniu ma się zacząć akcja nawiezienia i rozparcelowania ziemi. No i szukam ludzi od układania kostki - też wszelkie namiary wskazane

iga9

Rozpoczęło sie malowanie - niestety beze mnie, bo od ponad tygodnia męczy mnie jakies choróbsko aż udalam sie nawet do lakrza wczoraj. Sama sobie je wykrakałam chwaląc się, że tej zimy nic mnie nie wzięło Autorytatywnie wypowiedział sie mój internista, ze jak będę tak latać po mieście to na efekty lecznicze nie mam co liczyć - a ja po zostawieniu w ciągu tego tygodnia ponad 100 zł w apktekach i to bez widocznego efektu stwierdzłam, że nie ma bata i nie ma co sie porywać na malowanie sufitu Nie po to oszczedza sie każdy grosz na budowie żeby go korporacjom medycznym podaroważ A sypialnia nie zając

 

 


Płytki się kładą -ale powoli. Nadal myślę, że te ostatnie terminy podane przez PW to bajki

 

 


A ja zainteresowałam się tematem kuchni. Nasz rodzinny stolarz jest dość tani, ale bardzo nie terminowy. Niby mu powiedziałam, że kuchnia ma być gotowa za 1,5 miesiąca i wybrałam fronty (z blatem mam problem i nadal szukam), ale on radośnie twoerdzi, że wszystko i tak się opóźni i nie chciał nam podać żadnego konketnego terminu wykonania. A wiecie jak sie w takim wypadku z rodziną rozmawia - tym bardziej, że to człowiek o bardzo specyficznej osobowiści i znany wśród swoich klientów z 1-2 obsuw w terminach. Ale nie mamy wyboru- dzwoniłam jeszcze do 2 stolarzy od mebli. Jeden z nich był tym pierwotnie umawianym na kuchnię, ale w międzyczasie umarł mu teść, musiał się zająć jego gospodarstwem i zrezygnował ze zleceń. Terz przypadkiem dowiedziałam się, że wrócił na rynek i zaraz zadzwoniłam. Ale wolny do roboty będzie dopiero od maja - więc kuchnia najwcześniej gotowa w połowie lub pod koniec czerwca Ale już jestem zaklepana jako następna w kolejce - będzie nam robił inne meble. Inni stolarze - wolni dopiero w czerwcu Mówię wam co się porobiło

 

 


A na działce są już parapety. Drewniane os naszego"schodowego" stolarza. Nie wiem za bardzo jak wyglądają, bo podczas dostawy było ciemno

iga9

Dzis na szybko bedą fotki.

 


Specjalnie dla was gaciowy fiolet:

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/gacfiol.jpg

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/gac.jpg

 


I proszę mnie nie przekonywać - z czerwinią i ciemnymi fiolatami będzie wyglądał fatalnie. Farba kupiona - do przemalowania na biało. Ja będę miała fantazję do pózniej walnę coś złotego.

 

 


A teraz minimalne postępy na budowie.

 


Ścianka, na której w blaciku z turkusowej mozaiki ma być utopiona umywalka (na bokach będzie jeszcze 10cm ramka z granatowej mozaiki) - tu pójdzie wszędzie biała fuga oddzielająca całość. Tak kiedyś postanowiłam i już chyba nie zmienię - biała ściana zostanie jako "rama":

 

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/turkusumywalka.jpg

 


Płytki w zbliżeniu:

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/PICT0009-1.jpg

 


A tak niestety wygląda reszta łazienki - czyli wszystko "w proszku":

 

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/PICT0006-1.jpg

iga9

Widziłam dzisiaj o świcie pomalowany sufit w sypalnym - paskudny kolor wybrałam- taki gaciowy fiolet wyszedł Ohyda

 


Więc jednak wyjdzie na ADrianki i bedę musiała coś z tym sufitem zrobić Mam do dyspozycji szlachetne ciemne odcienie fioletu i czerwieni - w tym jednego fioletu sporo, bo zamiast niego na jednej ścianie ma być tapeta. tylko problem polega na tym ,że za ciemnego tego sufitu nie chcę - wszystkie ściany ciemne i już chyba lepiej go zostawić w spokoju. W końcu to poddasze, więc za wysoko tam nie jest - jakieś 2,70m.

 


Są dwie opcje. Jedna to zrobić jedk sufit bardziej biały i gąbką lub na gładko przejechać po tym dziwnym fiolecie. Druga to sufit przyciemnić - też metodą przecierkową. No, ale coby za cimno nie wyszło. Wpadłam na pomysł, żeby przejachać po tym suficie najperw mocno rozwodnioną farbą. Najlepsza byłaby do tego celu jakaś bejca do ścian - przyciemniająca, ale połprzeźroczysta. Tylko nie chcę już kasy wydawać. Jakimś ławkowcem lub gąbką jak się przejedzie to trochę powinno uszlachetnić ten kolor. Poźniej można dołożyć maziaje mniej rozwodnianą farbą. Może tu też będziecie mieli jakieś cenne rady? Jak ratować skoncony kolor farby na ścianie. Dodam, że tej gaciowej farby mam jeszcze jedno całe wiaderko- dostałam gratis

iga9

Okazało się, że podejści do kranu w WC uniemożliwia taki stojący lub nawet podtynkowy. Trzeba by kuć i przerabiać. A widomo, że nam się za bardzo nie chce Także wychodzi na to, że jeśli nie chcemy problemu to musimy mieć normalny kran naścienny. Więc szukam od początku. No i do łazienki meksykańskiej bardziej mi pasuje coś retro. Ale wtedy to Wc będzie stanowiło spory kontrast w resztą pomieszczeń na dole - tam będzie raczej nowocześnie i sporo innych kolorów- tylko czerwień jest kolorem łączącym. Nie wiem więc czy wybrać kolor chrom, czy może złotą satynę (nie świeci się tak jak złote krany). Dodam, że na ścinie będzie melanż zółtego. No, ale to Wc już i tak będzie odmienne - jak inni świat za drzwiami:wink: Chociaż chciałabym tą łazienkę odrealnić jakimś sztucznym czerwonym kakturem (jak taki zobaczę )- żeby nie była taka na serio. Będzie tam dośś mocna mała czerwona drabinka i czerwone listwy wykończeniowe.

 


Np. taki kranik mi podpasował- chyba przez tę bulwę na środku nie jest taki do końca serio:

 

 


http://www.kfa.pl/_img_produkty/big/219.jpg

 

 


Z krzyżyków jest jeszcze to - ale tu już tylko chrom jest do wyboru:

 


http://www.kfa.pl/_img_produkty/big/1464.jpg

iga9

Żadnych zdjęć nie będzie Ani sufit nie pomalowany, ani nawet ściznka z luksferów skończona. Dobre macie wrażenie (jak i wszycy odwiedzający naszą budowę), że nic się nie dzieje. Niestety

 


Ale mimo wszystko po ostatniej informacjiinformacji od PW o terminach dostaliśmy kopa. I właściwie sprawa zamówenia kranów jest już bardzo zaawansowana. Dziś wybieraliśmy też w Komforcie podłogi na górę i do pokoiku na dole. Na dół zdecydowaliśmy się na kapitalną wykładzinę we wzór zebry - ale z takich kafli w kolorach ciemny brąz i kremowy. Trudno to określić. A do holu na poddaszu srebrną imitującą ryflowaną blachę. No i oczywiście pojawiły się problemy. Bo wykładzina pcv którą wybraliśmy do pokoju o szer. 3,03m ma 4m szerokości. A że ma wzór idących wdłuż kolorowych pasów to właściwie po jej odcięciu ok. 6m (1 x 6) idzie na zmarnowanie, czyli 159 zł w błoto. Kupa kasy A że nawet wykładzina o szerokości 3m nie będzie właściwa to chyba trzeba będzie tam położyć panele. Tylko, że panele po 29 zł (a więc i tak droższe od wykładziny) to szajs lekki. Fakt, ze pokój nad garażem a pod podłogą 15cm styropaniu więc nikomu nie powinno stukanie przeszkadzać Tak źle i tak niedobrze. Wychodzi na to, że za wykładzinę zapłacimy 683,20 zł a za tanie panele 607,90 zł. Panale pewnie liche a wykładzina piękna, kolorowa i z gwarancją na 10 lat. Jakbyśmy chcieli dać lepsze panale tak po 45 zł/m2 to wyjdzie nam 914,85 zł. Co z tych trzech opcji wybrać? Dodam od razu, że nie chce szaleć, bo pokój będzie nie używany - chyba że jako składzik. No, ale jak już zacznie być używana fajnie byłoby mieć tam docelową podłogę.

 


No, ale pan nie był w stanie podać nam ceny za panele korkowe (to bedzie ogromny wydatek, ale na wieki i myślę, że warto ) to wstrzymaliśmy się z ostatecznym zamówieniem i mam jeszcze czas na decyzje

iga9

Gady gadu o 19.05 a tu budowa idzie jakoś do przodu

 

 


Jakoś nikt się nie wypowiada co do baterii A ja nie moge jakoś dobrać tej do meksykańskiego wc. Czy bateria tam może być nowoczesna - czy iść w retro Nic mi się nie podoba- nawet kupiłabym coś droższego jakby wpadło mi w oko- bo to tam najcześciej będą zaglądać goście Będzie też często używana, więc jakość ma tu znaczenie. Poniewaz jest wąsko, a umywalka bez otworu na armaturę wpuszczana w blat- idełaem byłaby nascienna - anajlepiej podtynkowa

 

 


Nowoczena - może taka:

 


http://www.arazzo.pl/admin//pic/9_resized_2.jpg


wystwałaby nad umywalką z fragmentu obłożonego płytkami.

 

 


W ramach pocieszenia zakupiłam sobie baterię do zlewu- zobaczyłam całą białą i z wyciąganą wylewką - żaden granit - i wpdłam Niestety no name - ale jest taka ładna, że mam nadzieję na jej długie życie

 

 


A do tego zamówiła dziś tapety - jedną na ścianę w sypalni, a drugą na fragment do salonu. Nie pokaże, bo nawet w necie nie ma żadnych zdjęc, a 2 dni się naszukałam zanim znalazłam w naszym pięknym mieście katalogi Ta do sypalni jest fioletowo- szara trochę, ale w sztucznym świetle pojawia się na niej złoty kwiatowy wzór, który w dzień jest właśnie szary = niewidoczny. Łączona jest z dwóch materiałów- połyskliwego i takie jak welur. Trudno to opisać i pewnie nie da się nawet sfotografować jak już będzie na ścianie

iga9

Dziś wybieralam baterie Oczywiście kolejny raz, ale dostałam od Adrianki tyle linków, że chciałam być w końcu pewna, że sprawdziłam wszystkich producentów i nie będę żałować. A że kazała mi sie pochwalić, co wybrałam, to wklejem Oprócz kryterium estetycznego głównym była cena I dlatego większość rzeczy zostła odrzucona, ponieważ momo, że piękne i oryginalne są nie dla naszego zasięgu. Pewnie wydam najwięcej na meble:roll: W każdym razie musi nam na nie wystarczyć, więc kombunję, aby jak najwięcej zaoszczędzić. Na razie nie narzekam- nasze najdroższe płytki kosztowały 46 zł/m2 za płytki w I gatunku. Prawie wszystko z Tubądzina i jestem bardzo zadowolona Postanowiłam więc pójść tym tropem i wybrać również dodatki do łazienek rodzimych producentów. Są w moich wyborach dwa szleństwa- jak na te ceny oczywiście

 

 


Wybrałam baterię do kuchni Franke (mam już kupiony biały granitowy zlew Teka - dostępna w kolorze chrom z platyną, ale ta srebrna platyna z Fragranitu. Białego jak na zjęciu nie ma w ofecie a właśnie na tym białym mi zależy. Muszę się jeszcze zorientować jak dokładnie wygląda ta platyna z Fragranitu w połączeniu z chromem W ostateczności zawsze mogę wybrać jakąś prostą białą baterię z wyciąganą wylewką.

 


http://www.franke.pl/resources/Image/FRANKE/PRODUKTY/baterieduze/cascada_II1.jpg

 


Do tego kupię jeszcze dwa chromowane dozowniki (na mydło i płyn do naczyń) z Blue Water- coby mi nic na wierzchu nie stało. Będą wmontowane w blat za zlewem.

 

 


Do łazienki rodzinnej szukałam czegoś jednouchwytowego i taniego bardzo.

 


Do tej umywalkowej baterią nawannowa, do której wybrałam jakiś tani wężyk i słuchwkę prysznocową. Całość wyszła mi z katalogu za ok. 185 zł, więc z sklepie internetowym powinno być jakieś 40 zł taniej.

 

 


Do naszej łazienki szukałam czegoś, co nie będzie się gryzło z orientalnymi dodatkami, ale też będzie pasowało, gdy w przyszłości zmienię materiałami i dodatkami styl łazienki. W ten sam sposób starałam się dobrać i rozplanować w niej płytki. W tym wypadku jednouchwytowe (choć na pewno ekonomiczniejsze) odpadły w przedbiegach

 


http://www.kfa.pl/_img_produkty/big/1590.jpg

 


http://www.kfa.pl/_img_produkty/big/1703.jpg

 


http://www.kfa.pl/_img_produkty/big/1468.jpg

 


A na doł do meksykańskiego Wc najbardziej pasowałaby mi w całości drewniana bateria i to naścienna

 

 


Jakby wam się rzuciło soć ciekawego- a w szczególności z drewnem do tego WC na dole to chętnie przyjmę wszyetkie propozycje. Jak na razie przekonana jestem tylko do zestawu w naszej łazience. Także opnie mile widziane.

 


A może ma ktoś złą opinię o AK i powie, że to tak tanie, żę lepiej się szarpnąć na coś droższego Tylko pamiętacie, że w cenie 1000 zł mam kilka takich bateri

iga9
Nie możemy malować, bo z domu jest zbyt dużo wilgoci, która niestety nie chce wyjść. PW twierdzi, że to przez gładzie i murowanie- że tam jest sporo wody. Woda ściega po oknach dachowych, a nastepnie po ścianie- na bank zostałyby zacieki. Tak więc czekamy. Dziś w nocy za to uświadomiłam sobie, że PW nie pomalował nam sufitu w sypalni na kolor- a na to byliśmy umówieni. Farba na budowe a sufity białe A nawet mu za to zapłaciłam No ale pewnie czekał z ostatecznym alowaniem, aż skończy ściany gładzić - to logiczne
iga9

No wieć drzwi do kabiny wycenili nam w matowym szkle hartowanym na wymary typowy (20 cm /180 scianka + 80/180 dzrzwi) na 2.800 + vat A jak się 5 cm nie zgodi- to jest to już wymar nietypowy = 3.100 +vat Wieć mówię, że nie chcę szkanej 20 cm ścianki tylko same drzwi- "ale cena się nie zmieni"

 


Jak łątwo się domyślić wiecej z tą firmą rozmawiac nie będziemy.

 


Swego czasu widziałam szkło na obornickiej- sama nie mogłam jeachać, ale pojechał mój PW. Szkło przejrzyste 80/180 900 zł a matowe 1.100. Jest to cena za grubość 8mm za same dzrwi bez okuć. Ale ponoć okucia do kabin do szkanych drzwi można dokupić osobno- przynajmniej mój PW tak twierdzi a ja nie mam podstaw aby mu nie wierzyć.

 

 


Podobno szpachlowanie zakończone. Teraz się muruje obudowa wanny i ścianki w łazienkach. W sumie nic ciekawego, więc braku fotografa nie ma co żałować

 


Mam zgryz co do 5-otworowej baterii wannowej. Czy jakieś specjane podłączenie wody jest potrzebne?

 


Jak będę miała chwilę to wam pokażę jakie baterie wybrałam- bo to już za mną

 

 


A ja tworzę Od garbienia się nad stołem bolą mnie już plecy

iga9

Szkło na ścianę w kuchni i na drzwi do kabiny się wycenia. Byliśmy w tej firmie w sobotę. Niestety pan zajmujący się firmą jest chory, więc nie za wiele się dowiedzieliśmy, ponieważ była tylko żona w zastępstwie, która przyjęła rysunki do wyceny. Okazało się, że nie podwiązą się okuciami do drzwi od kabiny prysznicowej do ścianki z lukferów. Musi być podobno stała ścianka ze szkła. No może w ostateczności ścianka murowana. ZObaczymy jak to wycenią bo coś sie boję, że taka stała 20cm szeroka ścianka stała ze szkła będzie o niebo droższa niż taka sama ale z luksferów (które już są kupione) lub murowana. Chociaż jeśli na mur policzymy płytki- których nie liczyła do zamówienia i koszt robocizny

 

 


Musilismy prosić nstalatora o podkucie i przesunięcie jednego podejścia wody do wanny, bo wypadło przy obudowie w takim miejscu, że nie dałoby się osadzić bateri ani na murku ani na ścianie.

 

 


W domu trwa szpachlowanie i rozpoczeło się malowanie ścianki z luksferów. Na zdjęcia nie macie co liczyć, ponieważ zepsuł się aparat i zaniosłam go do naprawy, co potrwa ok 2 tygodni.

 

 


Zakończyła się pozytywnie cała sprawa reklamacji okien. Miły pan ze Słupska przyjechał do nas ze skrzydłami, pozwolił mi obejrzeć je dokładnie przed montażem. Podobno te skrzydła oglądano w cenrali, żeby na 100% dostarczyć mi bezbłędnie wykonane i tak też było. Zamontował wszystko pięknie i naprawił usterki w innym oknie. Cierpliwie poczekał, aż obejrzałam dokładnie wszystkie okna po momtażu. Podpisałam protokół a na koniec pan dał mi w prezencie korektor do okien na przyszłość, gdyby coś się działo i był potrzebny. Więc sprawa jest juz definitywnie zakończona, przebiegła pomyślnie i teraz okna mają chodzić jak miód malina

iga9

Ponieważ cały czas myślę co dać na ścienie w kuchni ma dylemat. Myślała nawet,aby zostawić samą farbę lateksową, ale nauczona doświadczeniami Soniki i innych muszę odpuścić. Teraz śa dwie opcje. Albo po prostu płyta taka sama jak biały blat z laminatu położona na ścianę, no chyba, że jakas biała okleina się nada- tu już stolarz się musi wypowiedzieć. Albo na pomalowany na biało pas na ścienie położymu szkło hartowane. Mój PW podał mi namary na fimę, która się takim szkłem zajmuje. Wypatrzyła tam coś takiego:

 


http://www.szklo-hartowane.pl/foto/big/master_ligne.jpg

 


Oczywiście jako fan poziomych podziałów szybę montowałabym tak, aby uzyskać wzór w poziome pasy.

 

 


Podoba mi się jeszcze zwykłe gładkie szkło jak to:

 


http://www.szklo-hartowane.pl/foto/big/float.jpg

 


Myśle też czy z tej samej firmy nie zamówić drzwi do kabiny prysznicowej. Albo samego szkła z nawierconymi otorami na okucia i okucia kupić samemu osobno. Podobno ma być taniej niż np. drzwi z Ravaka. No no będą bez białej obwódki Czas chyba zjąć się tym tematem

iga9

No... pewnie trzeba bedzie zmienić trochę ten dzinnik. Zbyt dużo się dzieje i ja jestem chyba zbyt emocjonalnie nastawiona do całego budowlanego przedsięzwięcia. Myślę, że wiele osób uśmiało się czytając o moich skokach nastrojów, rozwiązanych lub nierozwiązanych problemach, moich szczerych wypowiedziach dotyczących osób lub sytuacji. Ja już taka prostlinijna jestem- nie oszukuję, nie kłamię i mówię co myślę. Już się nie raz przekonałam, że na dobre to nie wychodzi. W dzisiejszym świecie należy się do wszystkich uśmiechać, ale nikomu nie ufać no i nie otwierać się przed ludźmi. No i kombinować na wszystkich frontach ile wlezie Trzeba być też twardym

 


to taka krotka charakterystyka współczesnego człowieka sukcesu

 

 


Teraz więc trwado realizują kolejną część reklamacji okien. To już trzecie podejście wydaje się, że to będzie zakończone szcześliwie i w końcu po wielu miesiącach będziemy mogli uznać temat za zamknięty.

 

 


W środku trwa wykończeniówka. Powoli planujemy kolejne zakupy, typu farby, krany itd.

iga9

Dziś będzie odcinek w pełni tragiczny, choć ja podchodzę do całej sprawy z iskierką nadzieii ale też i z pewną życiową rezygnacją...

 

 


Coby was nie trzymać w niepewnośći- nasi sąsiedzi wzdłuż całego długiego lewego boku działki (na ok. 45m płotu) wystąpili o warunki zabudowy- chcą zbużyć dom, bo wystąpili o warunki zabudowy na 4-kondygnacyjny blok, który ma stanąć na miejscu ich domu... I co wy na to?

 


Bo my -

 


Tak w skrócie

 


Teraz sobie wyobraźcie- moje okna tarasowe, skąd do płotu mam 4,5m, na których jeszcze planowałam 3m taras- a za tym płotem postawią nam w odległości 5m od płotu - a więc w odległości niecałych 10m od naszych okien - 4-piętrowy blok! I to na jedynej nasłonecznionej elewacji- od zachodu- jedynej cześci ogrodu, gdzie mieliśmy mieć słońce i pomyślcie sobie ile tego słońca będzie- o komforcie spędzania czasu w ogrodzie już nie wspomnę.

 


CZy można przewidzieć, że ktoś, kto od wielu lat mieszka z rodziną postanowi zburzyć swój dom i pozwolić wybudować obok domów jednorodzinnych blok!!! A jak widzicie trzeba taką możliwośc przewidywać jak się kupuje działkę

 


Niby sprawa dopero rozpoczęta, ale pani w urzędzie miasta stwierdziła, że mają dużą szanse na uzyskanie takich warunków. Pewnie wode dostaną od osiedla...

 


Wyżaliłam się i koniec Staram się mimo wszystko robić dobrą minę i zobaczymy jak to będzie. W ostateczności znaim dostaną warunki zabudowy, kupią inne dwa domy, zanim dostaną pozwolenia na budowę i ten blok wybudują to miną pewnie ze 2 lata. Wiele może się przez ten czas wydarzyć [/url]

iga9

Uff- zabrałam się w końcu na poważnie za temat ogrodu- chyba to, że śniegiem sypnęło mnie zainspirowało Nie ma to jak połączenie spóźnionego zapłonu z niezientyfikowaną motywacją do działania

 


W każdym razie mam się teraz z żółtodzioba stać domowym specem od ogrodó o oczek wodnych A więc zgłebiam temat- już pełne 2 dni No dziś z przerwą na przygotowanie poczęstunku do urodzinowej kawy dla gości [do Klubu SS - kolejny trening do tisamisu został wykonany ). No i oczywiście im więcej się czyta,tym bardziej jest człowiek przerażony.

 


Znalazłam parę ciekawych stron o oczkach wodnych. W tym jedną jakiegoś speca - wynalazłam go przez forum o oczkach wodnych. I mówi on, że oczko trzeba wykonywać stopniowo- najpier kopiemy dół, pożniej czekamy aż ziemia osiądzie [2-3 miesięcy ], wykładamy np. folią, napuszczamy wodę, robimy filtr, i dopiero po kolejnych 2 miesiącach sadzimy rośliny Wypowiedział się, że firmy robiące oczko w 2 tyg. Żyją póżniej z ich naprawy- za co oczywiście płaci klient. Normalnie osiwieć człowiek może. A ja naiwnie myślałam, że zrobię sobie oczko na początku wiosny, obsadzę roślinkami i latem będę się cieszyć urokami. Otóż nic bardziej mylnego Choć w naszym przypadku rozłożenie tego w czasie na 6 miesięcy odpada zupełnie.

 

 


Z roślin innych wybrałam sobie już zimozielone i kwitnące powojniki, na moje płoty i murki. Wybrałam też trochę kwitnących bylinek. Szukam eraz jakiś karłowatych drzewek iglastych - może ktoś mi poleci jakieś odmiany o różnych ubarwieniach? Wdzięczna będę za jakieś wskazówki

 


Generalnie głowa mu puchnie od nadmiaru ogrodowych informacji

iga9

Maluja się sufity na poddaszu- nawet zamówiłam dziś jeden kolor- bo tylko u nas w sypalnii będzie jaksny sufit z delikatnym odcieniem fioletu- reszta wszystko biale. Nic ciekawego a więc zdjęc na razie nie wklejam. Wszytko tak się ślimaczy normalnie widzę jak termin przeprowadzki ucieka w dal w czerwonej wyścigówce, której za żadne skarby nie mamy szans dogonić

 

 


Zabijam więc czas innymi aktywnościami. Pochwalę się wam nad czym pracowałam przez ostatnie 2 dnie (z przerwami na schnięcie warst oczywiście ).

 


Ze starego lustra z płyty wórowej w jakiejś jasnej okleinie zrobiłam lustro do górnej łazienki rodzinnej- będą w niej brązowe=drewniane kafle z kolekcji Inverno Tubądzina na podłodze i ścianie oraz Homme kafle białe. Całośc raczej w poziome pasiaste układy w przewagę bieli na ścianie + białe ściany i sufit. Lutro pewnie zawiśnie nad umywalką i będzie takim "starym" akcentem w dość nowoczesnej łazience. Ja lubię takie zestawienia.

 

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/PICT0034.jpg

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/PICT0036-1.jpg

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/PICT0037-1.jpg

 


Kolory w realu są trochę intensywniejsze i te suszone fiołki lepiej się prezentują...

iga9

Jest ciepło- nawet bardzo. Cały czas się zasanawiam nad czujnikiem temeratury. Ma być bezprzewodowy. I jak to zrobić, żeby był na budowie, ale aby nikt go nie zniszczył - czytaj nie zachlapał np. gładzią gipsową. Tam jest nadal taki bałagan A jak owiniesz go folią, to przecież będą złe wskazania i w ogóle nie wolno tego robić Ale mam problemy co? Fakt, że takie proste zmartwionka pozwalają nie myśleć o rzeczywistych problemach - zjamują myśli

 


Genaralnie w ciepłym domy mamy już inny klimat

 

 


Nasze schody przyjechała zobaczyć 5 osoba wycieczka - w tym jeden nasz stolarz. Dałam mu kserokopie materiałów o schodach, które kiedyś u mnie widział i o nie poprosił. Pamiętałam i mam nadzieję zapunktowałam na plus

 

 


Dziś przez całe przedpołudnie wybierałam kolorki na ściany. Zaczęłam od sypialni.

 

 


Postanowiłam oprócz łazienek sama pomalować wszystkie pokoje na górze. Jutro przekaże to PW. Chciałabym tylko, żeby on zagruntował mi ściany, bo w życiu tego nie robiłam i jak słyszę o tym mieszaniu gruntu z wodą to się boję. Doświadczenie mam prawie żadne niestety A dzieki temu PW szybciej zajmie się dołem Panele też sama ułożę i te ganiazdka i włączniki pozakładam - ale to już z pomocą mego nieocenionego kolegi z pracy. Mąz niestety pewnie niewiele pomoże. Ciągnie teraz dwie prace w tym jedna jak wiecie trochę wyjazdowa, więc na niego za bardzo nie mogę w tych sprawach liczyć. Za to w malowaniu pomoże mi na pewno Tata a może jeszcze ktoś się znajdzie

 


PW będzie za to miał do pomalowania cały dół

iga9

W tv właśnie w jakimś koszmarnym programi burzą ludziom dom, żeby zbudować go na nowo a mój cały czas się buduje

 

 


A własciwie to złe słowo - mój się ogrzewa Ano piec został odpalony i grzeje aż miło- chyba za miło, bo nie kupiliśmy na razie elektronicznego czujnika temperatury i chyba grzeje tak do oporu Musimy dziś podjechać trochę go skręcić i skrecić podłogówkę, bo mamy taraz okazję wygrzać ją przed położeniem kafli.

 


Jakby ktos potrzebował to mam telefon do instalatora z Viessmanna - miłego acz spóźnialskiego.

 


Pan umówił się między 10-11, że przyjedzie. Nasz instalator zapragnął być przy tym rozruchu (szok ), więc od 10 czuwał na budowie. Instalator viessmannowski miał zadzwonić tak z 10 min. wczesniej, że dojeżdża, aby na budowie stawił się też małżonek. No... minęła 11 a gościa nai śladu. Zadzwonił parę min. po 11 do męża, że zaraz będzie. Ale co tam... zadzwonił jeszcze do mnie tak o 11.20, że wyjeżdża w skądśtam i będzie za jakieś 20 min. Uprzedziłam o tym męża a on wściekłego już bardzo naszego instalatora, który "stracił u nas cały dzień". Szkoda, że nie wpadł na to , co my starciliśmy jak nam szafkę gazową rozwalił No, ale rację miał, że pan z viessmanna się nie poposał. Bardzo dokładnie mu tłumaczyłam, jak do nas dojechać - jak dotąd nikt oprócz MS, które przyjeżdża pod blok nie miał problemów. A tu jeszcze Viesiek dzwoni d mnie z pretensją w głosie, że on jest na ulicy i nie może znależć tego domu- ciekawe, bo to jedyna budowa domu na ulicy i jak się okazało stał dokładnie pod bramą Szczęśliwie usmiał się razem ze mną pod koniec rozmowy

 


Samo uruchomienie nie odbyło się bez niespodzinek oczywiście Najpierw sprawił instalację naszego instalatora - wszystko ok Nastepnie zapragnął podłączyć piec do gniazdka - i po dotknięciu miernikiem spowodował spęcie. Niestety spęcie wysadziło korek nie tylko w rozdzielnii, ale także w skrzynce w ulicy. A kto by miał ze sobą klucz do tej skrzynki? Mąż musiał więc całe towarzystwo opuścić (bo w pracach uczestniczył też jako obserwator żywo zainteresowany pan PW) i udać się do domu po klucz. Dopero jak z nim wrócił cała akcja została podjęta na nowo i zakończona sukcesem. Rafał uzyskał też instrukcję odnośnie obsługi pieca i ustawiania temperatur.

 


Przy okazji mam powód od zmartwień, bo było to drugie spęcie w mojej instalacji elektrycznej i też drugi raz wysadziło bezpiecznik w ulicy. W [prawidłowo wykonanej instalacji powinno chyba wysadzać bezpieczniki w rozdzielni w domu - w końcu po to ona jest]. Wyobraźcie więc sobie jak za każdym razem (niezaleznie od pory roku i pogody) jak coś sie stanie z instalacją lub siądzie prąd będę w kapciach latała ze 34 mtery do skrzynki w ulicy, żeby włączyć bezpiecznik Coś tu jest cholernie nie tak!

 

 


Ciekawią mnie też rachunki za prąd. Według naszej wiedzy nikt nie robił odczytu liczników [na razie skrzynka jest za bramą]. Jak dotąd przyszły dwa rachunki za 4 miesiące po ok. 150 zł każdy. wydaje mi się to starsznie dużo, bo jak dotąd prąd nie był wcale używany. Rozliczją nas więc pewnie jakimś ryczałtem. Jutro mamy zamiar zczytać stan licznika i porównac go z tym na fakturze. Sama jestem ciekawa co się okaże

 

 


Dziś byłam na pierwszych moich tegorocznych językowych zajęciach. Udało mi się załapać na kurs językowy finansowany w całości ze środków unijnych. Czataowałam na to od 2 lat, w końcu znalazłam i dostałam się na listę. Bardzo jestem zadowolona z pierwszych zajęc i tego, że podszkolę sobie angielski, którego nie używałam prawie wcale przez ostatnie 3 lata Dziś nagadałam się tyle po angielsku, co przez ostani rok

iga9

Instalator prawie zakończył u nas pracę - prawie, ponieważ na prośbę PW umówiliśmy się z nim, że grzejniki drabinkowe w łazienkach przyjdzie założyć jak już ściany będą pomalowane. Na jutro jest umówiony pan z Viessmanna, który ma dokonać pierwszego uruchomienia pieca. Bardzo jestem ciekawa, czy wszytko będzie ok.

 


Nie opisywałam tu chyba moich piecowych przebojów. Swego czasu instalator przygotował miejsce dla pieca koło okna. Gdy przyszło do projektowania instalacji gazowej projektant uświadomił nam, że piec nie może być w tym miejscu, bo nie spelnia to kilku warunków technicznych (dł. rury, kominowej, odległości od okna, itp.). Zrobił więc na projekcie w jedynym możliwym miejscu. Dopero później trzeba było łatać cały bajzel rur z podejściami do pieca i zasobnika- przygotowanych pod starą lokalizację. Nawiasem mówić jak instalator, który dodtakowo handluje piecami mógł nie wiedzieć, że dany piec nie może być w starym miejscu zgodnie z przepisami Skończyło się na tym, że piec przeniesiono, a zasobnik nie- mamy więc zmarnowane miejsce w gospodarczym. Ale na to samo wyszłoby, gdyby trzeba było po wierzchu iść tymi wszystkimi rurkami i obudowywyać juz później g-k No, ale do pieca potrzebne jest jeszcze zasilanie ekelktrycznie i jak się okazało kabel z wtyczką (nie ma go w zestawie z piecem - trzeba osobno dokupić, szkoda tylko że kontrolnie zapytał mnie o niego pan Viessmannowic, a nie powiedział mi o tym mój istalator, który montował piec ). No, a ganiazdka do pieca są przygotowane przy oknie Trzeba więc będzie na razie dlugim kablem podłączyć tam piec, bo naścianie, na której wisi nie ma gniazdka A później pociągnąć dodatkowe gniazo natynkowe Bomba!!!

 

 


Piwrsze uruchomienie pieca jest bezpłatne- ale trzeba zapłacić za dojazd. Pan ma do nas blisko jak do centrum mista, ale zapłacimi 60 lub 70 zł netto (nie pamiętał dokładnie ceny, bo on nie kasuje, tylko przychodzi faktura z firmy).

 

 


Mam nadziję, że jutro wszystko przebiegnie bez zgrzytów

 

 


Zastanowiła sie nad wykończeniem góry- miała być skończona do końca miesiąca, a tu żadna łazienka niewet nie tknięta - o reszcie pokoii nie wspominając. Jak więc tu myśleć o przeprowadzce. Strasznie się to wlecze - PW tłumaczy się, że przy samym kominku sało mu schnie po szpachlowaniu Jak od jutra zaczą działać grzejniki to nie będzie miał już tej wymówki

iga9

Hmm- ruszyła się sprawa naszej kolejnej reklamacji okien. Z rańca w czwartek zadzwonił przedstawiciel, że chce dziś przyjechać na budowę. Zachwycona nie byłam, bo z podowu pechowego zdarzenia bujam się teraz po rendgenach, lekarzach i izbach przyjęć i wściekam się strasznie, bo tracę moc czasu w mojego urlopu (bo akurat wykorzystuję cały zeszłoroczny) a żadnen lekarz nie wie co ze mną zrobić No i w tym wszystkim tuż przed wizytą w szpitalu ogląd reklamowanych po raz drugi okien. Oczywiście pan (momo, że jak sama widziałam miał adres budowy) podjechał pod mieszkanie na osiedlu Porażjąca wręcz fala intelugencji Tata wsiadł z nim w samochód i przyjechał na budowę - cały czas powtarzam, że mają oni wszyscy szczęście, że budowa tak bliko mego rodzinnego mieszkania Przedstawiciel obmierzył, posprawdzał przyznał mi rację i powiedział, że na pewno mi to wymieną. Uwierzę jak będzie decyzja z centrali, ale przedstawiciel dopiero jutro ma zjechać do Słupska. No, ale najważniejsze, że coś się ruszyło.

 

 


Bank Ge odrzucił naszą reklamację. Na nasze 3 stronnicowe pismo odpowiedział odnosząc się właściwie jednym zdaniem- że po konsulatacjach nie widzą uchybień ze swojej strony Jasne!!! Więc się zbieram na odpowiedź- pisma nic nie kosztują a spokoju im nie dam. Oprocentowanie z marżą banku 1,73% plus Libor to skandal!!! Popłaczą jak im uciekniemy do innego banku

 

 


Powoli kończy się zakładanie grzejników, całe te instalacje, mamy już skrzynkę gazową. Kupił ją na nasze życzenie instalator i bardzo tego żałuję. Zamiast cemnobrązowa jet jakaś bodowo- brązowa, na szczęsie kolor przypomina dachówkę. Do tego plastikowa i tandetna- po montażu juz z jednym odpryskiem Ale teść już instalatorowi za wszystko zapłacił i nawet teraz nie dopuszcza do sibie ani słowa krytki co do jego osoby "Przecież musiał tak zrobić" Jasne - musiał kupiś rozwaloną lub sam rozwalić skrzynkę- po to buduję nowy dom, aby wszystko mieć od razu uszkodzone Ale co można zrobić jak już za wszystko łącznie ze skrzynką dostał kasę - NIC Całe szczęśie, że ja za to nie zapłaciłam ani grosza- teść się uparł coby go zatrzymać i nie krytykować to musiał mu placić za spartoloną robotę. Posłuchał mnie za to w kwestii rozliczenia za poprzedni etap i odliczyliśmy mu z wynagrodzenia wszystko, co musiliśmy wydać dodatkowo przez jego błedy: koszt dodatkowego styropiany, naszej pracy, pracy ekipy która układała za niego styropian i folię, dodatkowe 2 cm wylewki, także zamiast 1.500 zł dostał 260 zł. I powiedzcie mi czy opłaca im się partaczyć robotę? Oczywiście wszystko odbyło się zgodnie z postanowieniami umowy i byłu ustalone na piśmie. Może ta walnięta skrzynka to forma zemsty

 

 


Ale dzieją się też przyjemniejsze rzeczy - np. chodzę sobie po moich schodach Poniżej macie kilka fotek. Niestety nie mogę pokazać zdjęcia w całości, bo schody są w takim miejscu, że nie uchwycę całych w obiektywie. Na ostatnim zdjęciu widzicie skończoną obudowę kominka (tzn. nie do końca skończoną, bo brakuje najważniejszych zewnętrznych szlifów) a w tle za nią klatkę schodową właśnie.

 

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/PICT0003scho.jpg

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/PICT0006scho.jpg

 


http://i51.photobucket.com/albums/f377/iga9/PICT0010komscho.jpg

 


Mam nadzieję Adriano, że tym razem otworzą ci się wszystkie zdjęcia



×
×
  • Dodaj nową pozycję...