Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    3
  • komentarzy
    4
  • odsłon
    36

Entries in this blog

KulAbra

Mała czarna...zaocznie

 

'Dobra Słonko, marzenia marzeniami, ale za co my ten domek zbudujemy?' - zapytał Kosmaty. 'Przecież my jak te myszy biedne, kościelne znaczy te myszy. Bez oszczędności i rodzice na kasie nie siedzą. A nam będzie potrzebne sporo tej forsy. Na oko tak z walizka papieru przynajmniej. Taka większa walizka, nie bagaż podręczny.'

 

 

'No jak to skąd?? Zarobisz!' - odpowiedziało zupełnie spokojnie Słonko. Jej wiara w Kosmatego jest po prostu porażająca.

 

 

Na depozyt za działkę i wkład własny jakoś uciułaliśmy. I już nie było odwrotu. Kolejny rok to konkretne oszczędzanie. Kosmaty tam, Słonko na miejscu. Łatwo nie było i nie jest. W głowie wciąż kołacze się natrętnie myśl: 'To są nasze najlepsze lata w życiu, a spędzamy je oddzielnie...' Rzucanie się w wir pracy pomaga...niewiele.

 

W międzyczasie wybieraliśmy projekt. Za dużo tego jest. Od gotowców po oferty zwariowanych architektów, którzy przerabiają w projekty jeszcze bardzie zwariowane pomysły przyszłych inwestorów. Mówi się, że od przybytku głowa nie boli. Gówno prawda. Wybierając jedno, zastanawiasz się czy przypadkiem to drugie albo trzecie albo piąte nie jest przypadkiem lepsze. Stres najlepszym przyjacielem kupującego (przynajmniej Kosmatego, bo Słonko to jakoś z zakupami problemu nie ma żadnego, prawda Słonko?) Za dużo tego jest. Ale w końcu wybraliśmy. Po znajomości wyszło mniej więcej tak:

 

- projekt 1890zł

 

- wcześniej 5 mapek - 500zł

 

- adaptacja 2000zł

 

- geolog/geotechnik - 900zł

 

- warunki przyłączy wod-kan - 140zł

 

- parę znaczków skarbowych - jakieś 100zł

 

Razem: 5,030zł

 

 

26 lipca dostajemy pozwolenie na budowę.

 

Koniec sierpnia - Kosmaty wpada do kraju podpisać kolejny cyrograf z bankiem. Tym razem załatwialiśmy wszystko sami a pani K. z banku jest po prostu bomba! Odradzam wszelkie pośrednictwo finansowe jeśli chcecie kredyt. Nie warto. Ostatniego dnia urlopu zostaje podjęta decyzja o ekipie budowlanej.

 

Połowa września - Słonko ze swoim Bratem i Kuzynem bierze się za karczowanie dżungli (bo trawą i zaroślami bym tego nie nazwał) i ogrodzenie działki. Parę dni wcześniej wpadamy na pomysł (uwaga, lśnimy teraz)...że przydałby się jakiś prąd i woda na tą budowę! Gdzieś tam w kwietniu robiliśmy wstępnie warunki przyłączenia do sieci energetycznej. Słonko nie mając oczywiście czasu i nie znając się nic a nic na tym załatwia w ciągu niecałych 2 (słownie: dwóch) tygodni przyłącze tymczasowe i studniarza! Aaa, i blaszak na materiały.

 

Koszty:

 

- przyłącze - 1700zł (skrzynki, kable itp., robocizna)

 

- studnia - 2600zł (grubszą rura)

 

- pompa membranowa - 75zł

 

- deski na szalunek + wytyczenie budynku + słup na tymczasowe przyłącze - 950zł

 

- siatka - 200zł (Słonko po mnie pojechało za rozrzutność)

 

- słupki na ogrodzenie - free, ukłony i podziękowania dla Słonka Kuzyna

 

- narzędzia, kosiarka itp - free, ukłony i podziękowania dla Słonka Brata

 

- wytyczenie budynku i granic działki - 800zł

 

- blaszak z transportem - 450zł

 

Razem: 6,775zł

 

 

I ruszyła budowa. Już ściany fundamentowe powoli widać.

KulAbra

Mała czarna...zaocznie

 

'Pióro ćwiczę.' wypalił Kosmaty przez Skypa.

 

'Co ty tam znów wymyśliłeś?' zdziwiło się Słonko. Nie pierwszy raz z resztą, bo Kosmaty potrafi wyjechać z czymś, nie wiadomo po co, gdzie, kiedy.

 

'Dziennik budowy piszę.' - wyjaśnia.

 

'Cooo?!'

 

'No o naszej budowie będę pisał. Na Muratorze. Zdjęcia wklejał będę, więc rób jak najwięcej.'

 

'O babciu śnięta...' załamało się Słonko. 'Ja czasu nie mam! Wczoraj byłam, nawet Ci filmik kręciłam. Tylko, że z tym nowym telefonem się jeszcze nie polubiłam. Kręcę zadowolona, że Kosmaty prawie na żywo zobaczy jak to wszystko tu teraz wygląda. Wracam do domu, ściągam Brata, Mamę - chwalić się będę i budową i telefonem. I co? Dupa, nic się nie nagrało. Porażka. Więc nie ma zdjęć, zła jestem'

 

'To przeczytaj co napisałem.'

 

Poszedł link, parę chwil przerwy i...

 

...

 

...

 

'Śliczne.' - powiedziało po cichu Słonko głosem, który zawsze ugina nogi Kosmatego.

 

 

'Proszę Państwa, Wasze zdanie na temat przedstawionych tutaj zdolności twórczych nie wezmą już udziału w podejmowaniu decyzji czy pisać dalej ten dziennik. Główny juror już się wypowiedział.'

 

 

'Ale o co chodzi z tą czasoprzestrzenią?' Słonko potrafi zmieniać nastrój błyskawicznie. A wmawia wszystkim, że to Kosmaty ma uszkodzone wyczucie chwili.

 

'Ty nie masz czasu, a mnie za duża przestrzeń dzieli, żeby mieć oko na budowę.'

 

 

 

Ale do rzeczy.

 

 

Odpowiedniej działki szukało Słonko. Oboje zgadzaliśmy się co do lokalizacji. Nie za blisko miasta, ale żeby jakiś autobus chodził w okolicy. Cisza i spokój i ładne widoki. Wszystkim pracownikom agencji nieruchomości pewnie się scyzoryki w kieszeni teraz otwierają, co? Wyobrażenie o naszej działce mieliśmy zatem cholernie standardowe. Gorzej ze znalezieniem takiego skarbu. Weź człowieku oceń działkę po zdjęciach?! Wyobraź sobie załącznik do maila, w którym masz kilkanaście zdjęć działek. Nie ma szans, bo wszystko wygląda tak samo - trawa, chaszcze, kawałek lasu i sąsiad. Na żywca trzeba.

 

Urlop 2 tygodnie, samolot i od pierwszego (no dobra, od drugiego) dnia szukanie działki.

 

Znaleźliśmy taką dzięki wspaniałej koleżance. Troszkę ponad 720m2, narożna (nie, nie koleżanka, działka). 3 sąsiadów w najbliższej okolicy. Pewnie i przepłaciliśmy. Słonko jeszcze po roku miało obiekcje, że gdzieś tam, była większa i może lepsza. Mi się podoba. Bardzo. I zawsze będę zdania, że jest warta więcej.

 

 

Koszty które trzeba wziąć pod uwagę:

 

- pierścionek zaręczynowy rok wcześniej - wartość skromnie oceniam na przynajmniej 250mln złotych. I ten brylancik mrugający do Słonka, co?

 

- notariusz - pierwsze 50-60 dych wyrzucone w błoto. Pełnomocnictwo niczego nie warte i Słonko bez Kosmatego nie podpisze umowy kredytowej. A Kosmaty nawiał, bo się urlop skończył. Ludzie! Się pytam się! Czy ja wchodząc tak z ulicy do notariusza, który spędził lata studiując prawo, następnie dekady na zdobywaniu doświadczenia, mam prawo wymagać od owego, że on/ona notariusz, będzie wiedzieć jak ma wyglądać pełnomocnictwo dla Żony do podpisania umowy kredytowej z bankiem i w imieniu swojego kochanego męża?!? Czy ja jestem aż tak cholernie wymagający?!?! Kasa i bezcenny czas na urlopie zmarnowane. Musiałem kombinować pełnomocnictwo z zagramanicy.

 

- 'notariusz' w UE - tzw. apostille - koszt ok 250 zł + znaczki pocztowe. Gościu wziął pismo, zapytał co tam jest (no bo po polsku), kazał podpisać, walnął pieczątkę, uścisnął grabę i polecił się na przyszłość wręczając wizytówkę. 'W razie problemów z pismem, daj znać' - dorzucił. Bez komentarza.

 

- opłaty okołokredytowe - ubezpieczenie od utraty pracy (oczywiście muszę wykupić mimo że obejmuje tylko terytorium Naszej Pospolitej), ubezpieczenie niskiego wkładu + podwyższona o 1pkt procentowy stopa do uprawomocnienia się kredytu. Sam już nie pamiętam ile to wszystko nas kosztowało.

 

W końcu jest! Mamy kredyt i działkę!

 

 

'A jaki dom będę miał? Czy będzie bukowy koniecznie? Kosmaty i Słoneczny!' - te dwa ostatnie to na 100%!

KulAbra

Mała czarna...zaocznie

 

'Chciałabym mieć domek' powiedziało Słonko. 'Nieduży, bo wolę większy ogródek. Z tarasem, na którym mogłabym sobie wypić kawkę z rana i poczytać książkę wieczorkiem. To jedno z moich największych marzeń.'

 

' A ja chcę być tam razem z Tobą' odparł Kosmaty. 'I to moje największe marzenie....' dodał już w myślach.

 

'Ty Kosmaty ty!! Znów mnie nie słuchasz' gruchnęło Słonko. 'Siedzisz tylko i głową kiwasz. Ty mnie wcale nie kochasz....!'

 

 

Tak się to mniej więcej zaczęło. Od marzeń i wyobrażeń.

 

A dziś wylali nam fundamenty. Wiem, bo widziałem... na zdjęciach. Budujemy małą czarna (Kawkę) zaocznie. Kosmaty w odległości około 3000km od placu budowy. Słonko o wiele bliżej, ale bez chwili wolnego czasu żeby porządniej się tym zająć. Słowo czasoprzestrzeń troszkę mi tu pasuje.

 

 

CDN



×
×
  • Dodaj nową pozycję...