Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    59
  • komentarzy
    25
  • odsłon
    118

Entries in this blog

kardamina

 

Podczas rozwalania starych schodów, "przypadkiem" ukazał się stan izolacji

 

- na tym zdjęciu bardzo ładnie widać, jak ta izolacja wygląda

 

 

DSC00382.JPG

 

 

DSC00384.JPG

 

 

Wcale nie ukrywam, iż swego czasu miałam spore wątpliwości co do istnienia jakiejkolwiek izolacji. Mimo, że poprzedni właściciele przy sprzedaży tego dobytku mnie zapewniali - jest... pani izolacja pionowa i pozioma to tu była robiona na sto procent.

 

 

Jednak chyba każdy doskonale wie jak to jest, kiedy ten cały zakupiony dobytek poznaje się już po swojemu i z czasem zagląda w każdy kąt.

 

 

Cosik podpadająco mi ta izolacja wygląda i zaczynam się coraz to bardziej zastanawiać nad dodatkowym doizolowaniem fundamentów. W sumie, taki zabieg musiałabym zrobić jeszcze przed przystąpieniem do ocieplenia całego domu.

kardamina

 

...tutaj Młody kończy to, do czego przymierzał się już wcześniej

 

 

DSC00373.JPG

 

 

DSC00381.JPG

 

 

Muszę Wam powiedzieć, że Młodemu szło to całkiem nieźle chociaż... miałam pewne wątpliwości, co do wytrzymałości tego cacuszka, które trzyma w rękach. Ale... młotek też sobie poradził - z przerwami bo z przerwami, ale poradził sobie

 

Dygresyjnie dodam, że to mój nowy nabytek z czasów skuwania posadzki w werandzie. Cóż... dodatkowe koszty remontowania są chyba nieuniknione. ech...

kardamina

Nowe schody...

 

 

...od wczoraj (9.06.2012r.) już są

 

 



Co prawda (mimo wszelkich zapewnień) zabrakło mi odwagi, by po nich już dzisiaj swobodnie stąpać, ale... są.

 

 

 



Dzionek rozpoczął się dość wcześnie, od kawy (ta obowiązkowa - bez niej nie funkcjonuję, coby nie powiedzieć, że nie żyję ), bardzo słonecznie

 

 

 



DSC00343.JPG

 

 

 



... od usuniętej kupki zbędnej ziemi - a zakończyło tak

 

 

 



DSC00347.JPG

 

 

 



DSC00349.JPG

 

 

 



czyli - szybkim sprzątaniem i ucieczką przed deszczem... właściwie, to ulewą a nie deszczem

kardamina

 

...poszła szybko, sprawnie i... z ogromną ilością kurzu. Ale, co tam kurz - kurz tu nie jest ważny. Ważne, że paskuda zniknęła :)

 

 

Zaczęła się 16 maja i od podjęcia decyzji, gdzie ma być zamontowana skrzyneczka z wewnętrznym zabezpieczeniem? Czyli, za drzwiami w przedpokoju - tam gdzie stała i nadal stoi nowa szafa-regał

 

 

DSC00262.JPG

 

 

DSC00263.JPG

 

 

tutaj licznik jeszcze na starym miejscu, ale skrzynka ZPP-2 już osadzona w ścianie - widać ją pod szarym przełącznikiem. Przez te jej zgrabne plecki muszę docieplić (i pogrubić) ścianę. Niestety, w innym przypadku to miejsce będzie na bank przemarzać. ech... jak pech, to pech...

 

 

DSC00268.JPG

 

 

a tu już bez licznika, bez starej skrzynki i z rozprowadzonymi przewodami, ale za to "z dość ciekawym" widokiem

 

 

DSC00273.JPG

 

 

DSC00274.JPG

 

 

DSC00322.JPG

 

 

DSC00324.JPG

kardamina

 

Następny poniedziałek, czyli... wietrzna wigilia zimnej zośki i przygotowanie terenu pod nowe schody i nie tylko

 

 

DSC00212.JPG

 

 

DSC00213.JPG

 

 

A to pojazd, który przez cały czas trwania mojego urlopu miał tylko jednego kierowcę

 

 

DSC00214.JPG

 

 

Muszę tu coś z lekką dygresją wtrącić - w momencie, kiedy "zniknęła" część siatki od małego płoteczka, to... działka przed domem (ku mojej uciesze) zaczęła się optycznie powiększać. Zaczyna mnie coraz to bardziej ciekawić, jaka duża będzie działka, kiedy zginie całe to ogrodzenie. :)

kardamina

Przebudowy cd...

 

Sobota...

 

 

DSC00196.JPG

 

 

DSC00197.JPG

 

 

DSC00203.JPG

 

 

Myślę, że nie trzeba tu zbyt wiele "tłumaczyć".

 

Może tylko nadmienię, że ta gotowa zaprawa do posadzki

 

 

DSC00218.JPG

 

 

u mnie nie zdała egzaminu. Po prostu, jak się okazało, przed wylewką trzeba było skuć dosyć grube lastriko, którym była "kiedyś tam" wylana weranda. Po tym zabiegu szwagier stwierdził - dziewczyno, ty tymi czterema woreczkami to sobie możesz... wiesz, ile tu tego będzie potrzeba? no, chyba że ciebie stać na taką drogą posadzkę... tu jest potrzebny zwykły cement, piach, woda i... i jakiś proszek - nie pamiętam jego nazwy to jak zwiąże, to w poniedziałek będziesz mogła po tym w szpilkach chodzić

 

Posłuchałam rady młodszego (bo czasem warto posłuchać młodszych) i zrobiliśmy, jak podpowiedział.

kardamina

 

Wtorek i środa umknęła na...

 

 

DSC00157.JPG

 

 

DSC00162.JPG

 

 

DSC00174.JPG

 

 

Coś mi się wydaje, że takich drzwi, jak te...

 

 

DSC00176.JPG

 

 

... chyba nikt nie ma

 

 

Przecudnej urody fawiery też już nie ma, ponieważ czwartek był dniem przeznaczonym jedynie dla hydraulika. Niestety, z tego dnia nie mam żadnych fotek. Mogę tylko powiedzieć, że pozbycie się tego grzejnika zajęło prawie cały dzień i zahaczyło o małą demolkę kuchni. Jednym słowem, bajzel totalny.

 

 

Piątek natomiast, był dniem przeznaczonym na: "dokończenie" spraw związanych z energetyką, spraw porządkowych w domu i koło domu, zakup zaprawy potrzebnej do wypoziomowania posadzki i niezbyt przyjemną niespodzianką, która zaowocowała wycieczką za tego typu cacuszkami

 

 

DSC00192.JPG

kardamina

 

...rozpoczęta na całego :) natomiast, kiedy się zakończy - nie wiem

 

 

 

Jednym słowem, kiedyś moja weranda/wiatrołap wyglądała tak

 

 

DSC00080.JPG

 

 

Od 7 maja zaczęła powolutku zmieniać swój wewnętrzny wizerunek

 

 

DSC00130.JPG

 

 

DSC00136.JPG

 

 

przecudnej urody sufit

 

 

DSC00137.JPG

 

 

Łudziłam się, że nie będzie tak źle - zerwane kasetony pokazały całkiem niezłe kwiatki. Zresztą, pod tapetą też był niezły syf. Tak prawdę powiedziawszy - miałam to zostawić tak jak jest - bo po co się męczyć, kiedy i tak na sufit przyjdą płyty k-g. Jednak, po krótkiej chwili namysłu stwierdziłam, że... tak czy siak trzeba skrobać.

 

 

A tu już wyrwany stary, metalowy próg

 

 

DSC00139.JPG

 

 

i "przymiarka" do wyrównania podłóg - przejście z wiatrołapu do przedpokoju. Niestety, w moim domu poziomowania wymagają wszystkie podłogi nie mówiąc już o ścianach i sufitach. Ale to nic - to już w późniejszym czasie.

 

 

DSC00143.JPG

 

 

DSC00146.JPG

 

 

Na tym (i na sprzątaniu) zakończył się pracowity poniedziałek.

kardamina

 

 

Nie wiem jeszcze, jaki finał będą miały te kłopoty, ale dosyć szczegółowo opisałam je pod tym adresem

 

 

 

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?200760-Problem-z-niezalegalizowanym-przy%C5%82%C4%85czem..." rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/showthread.php?200760-Problem-z-niezalegalizowanym-przy%C5%82%C4%85czem..." rel="external nofollow">Problem z niezalegalizowanym przyłączem...

 

 

Każda podpowiedź, wyjaśnienie lub sugestie są dla mnie bardzo ważne i mile widziane.

 

Proszę o pomoc.

 

 

kardamina

 

 

W sumie jest on dość krótki, jednak... przyszła wiosna i trzeba coś robić - czyli, czas się wziąć za remont

 

 



 

 

 



1.budowa nowego przyłącza wodociągowego

 

 



2.przebudowa werandy

 

 



3.ocieplenie budynku

 

 

 



 

 

 



Jeśli chodzi o pkt 1, to... toczy się on swoim torem - czyli, warunki budowy oddane już projektantowi. I, jeśli projekt będzie zaakceptowany przez PWiK, wówczas zacznie się poszukiwanie wykonawcy. Myślę, że z tym akurat nie będzie jakichś dziwnych problemów - jest ich bez liku. Kwestia tylko ceny. A, co będzie z resztą - nie wiem.

 

 

 



Natomiast, jeśli chodzi o pkt 2, to... tu już zaczynają się schody

 

 



po pierwsze - drzwi wejściowe mam już wybrane, tylko... nie mam jeszcze "wybranych" schodów zewnętrznych. Po prostu, nie zdecydowałam jeszcze, jak one mają wyglądać - czy proste, rozłożyste, czy półokrągłe i, czym mają być wykończone, bo to wszystko wiąże się z późniejszym nowym zagospodarowaniem działki przed domem.

 

 



po drugie - nie wiem jeszcze, jak wykończyć wnętrze werandy. Tu będzie totalna rozpierducha, czyli nowe tynki, nowy grzejnik, nowe płytki... to jest chyba mój największy dylemat, gdyż werandę (wiatrołap, jak kto woli) chcę już wyremontować na tip-top.

 

 



po trzecie - za pasem mam 18-stkę młodszego pisklaka... ech...

 

 

 



Pkt 3 - jak na dzień dzisiejszy, to stoi on pod dużym znakiem zapytania

 

 

 



Za dużo tego wszystkiego... stanowczo tego za dużo

 

 



Za dużo tego jeszcze nie wiem... jeszcze nie mam... jeszcze wiem, czy będzie i jak będzie wykonane...

 

 

 



Kurcze blade !!! Plan niby jest ułożony, tylko ja mam jakąś taką dziwną rozpierduchę w głowie, z którą nie mogę sobie poradzić.

 

 



Jak było daleko od realizacji tego wszystkiego (pomijając nowe przyłącze - bo ono wyskoczyło z nienacka), to i w mojej głowie było wszystko poukładane. Dokładnie wiedziałam co, gdzie i jak to wszystko ma wyglądać. A teraz

 

 



A teraz mam pustkę w głowie - nie wiem nic, albo prawie nic.

kardamina

 

Każdy remont ma swoje plusy i minusy - bez tego, niestety, nie ma remontu.

 

Ogromnym plusem jest sama chęć do pracy i posiadanie wokół siebie ludzi chętnych do pomocy. U mnie ta chęć do remontowania jest akurat potężnym motorem napędzającym życie. W sumie, to ja żyję tym remontem. Prócz pracy zawodowej i normalnych obowiązków domowych, żyję tym remontem. Owszem, mam swoje drobne chwile zniechęcenia, ale... któż ich nie ma? Każdy ma - zwłaszcza wtedy, kiedy coś idzie nie po naszej myśli lub wyskakują znienacka jakieś przykre niespodzianki.

No dobrze kardamina tylko bez filozofowania tu...

 

 

Jeśli chodzi o dotychczasowy remont, to...

 

Dużym plusem było własne drzewo przygotowane do modernizacji (lub całkowitej wymiany) więźby. Przyznam szczerze, że jeśli tego bym nie miała, to nie wiem czy u mnie ta zmiana dachu w 25000zł by się zmieściła. Chyba nie. A tak - płaciłam tylko za same łaty i deski do opierzenia. Tu główny dachowy był nieugięty, nie chciał "oszczędzać" i miał ku temu uzasadnioną rację. Ogólnie rzecz biorąc duży plus należy się również ekipie dekarzy, jaką wynajęłam. Niedrodzy, oszczędni w materiale i dokładni w swojej pracy.

 

Za drugi duży plus mogę śmiało uznać kominiarza - znaczy, poleconego murarza. Gość był dokładny, pracowity, niedrogi i w ogóle... pani będzie zadowolona. Faktycznie, pani była i jest zadowolona z jego pracy. A to znaczy, że pani myśli wynająć tego samego murarza do postawienia nowego ogrodzenia frontowego. Pytanie tylko, kiedy to ogrodzenie powstanie?

 

Trzecim dużym plusem mogę śmiało nazwać niewypał z wejściem strychowym. Owszem, strata jest. Bo, co tu dużo ukrywać - jest strata finansowa, niepotrzebna masa dodatkowej roboty, zbędna i stresująca wizyta PINB, późniejsza zmiana w projekcie, ale... ale, to wszystko wyszło mi na dobre. I, tu chyba za tę "podpierduchę" powinnam sąsiadom podziękować, gdyż postarali się myśleć za mnie. Cóż... wcześniej w tym strychu nie widziałam nic, prócz dobrego miejsca na zwykłą rupieciarnię. A teraz? Hm... a teraz jest dość realna wizja adaptacji poddasza na cele mieszkalne. Kiedy to będzie? Nie wiem. Natomiast wiem, jak bardzo ten pomysł spodobał się moim pisklakom.

 

Czwarty plus, to (również zasługa sąsiadów) wcześniejsza wymiana okien. Okna do wymiany były w planach remontowych uwzględnione na teraz - czyli, przełom kwietnia i maja tegoż roku. A tak?! A tak, miałam już okazję zauważyć różnicę "w sprawowaniu się" okien starych i nowych zimą. Różnica jest.

 

 

Piąty plus – hojny Mikołaj. Muszę tu przyznać, iż bez tej hojności rolet bym nie miała

 

Jedyny minus tego mojego dotychczasowego recyklingu (przynajmniej, ja taki dostrzegam), to... dość sporo nadszarpnięty budżet remontowo-domowy. ech...

 

 

 

 

No dobrze... już koniec z podsumowaniami i rozmyślaniami nad tym, co było a nie jest - czas się wziąć do roboty ....

 

 

kardamina

Podsumowanie...

 

Do rzeczy...

 

 

600zł geodeta - mapka do celów projektowych

2000zł architekt - projekt budynku na podstawie inwentaryzacji + tzw II projekt z naniesionymi zmianami + kierowanie robotami budowlanymi. Ten tzw II projekt to nic innego, jak: zmiana konstrukcji dachu, wejście do domu w "nowym" miejscu, zmiana wielkości okna w łazience i szczytowe wejście na strych. Hmm... to nieszczęsne wejście nieźle nam namieszało. Ale, to nic...

~ 1600zł wejście na strych - 685zł same drzwi + ościeżnica + pianka + kotwy + klamki i zamki, a reszta to złom na schody + farba + elektrody + 2 tarcze do szlifierki. Robocizny nie liczę - ona we własnym zakresie.

~ 180zł łatanie dziury w łazience - płyta k-g + gips szpachlowy + pędzel + rolka wełny + siatka + farba. Robocizna we własnym zakresie.

~ 300zł żwir - przyczepa od stara + transport

~ 278zł podmurówka werandy - cegła max + 4 długie śruby do zakotwienia murłat + drut zbrojeniowy + 5 skromnych woreczków cementu. Robocizna we własnym zakresie.

Kurcze blade!!! najdroższa w tym wszystkim jest cegła - za 30szt tego czerwonego pustaka zapłaciłam 178zł. W sumie, to jak tak przeglądam te wszystkie moje faktury, to... hm... to tym wszystkim budującym się od podstaw niczego nie zazdroszczę. ech...

~ 940zł kominy - cegła klinkier + gotowa zaprawa do klinkieru + robocizna. Tutaj murarz okazał się dość łaskawy dla mnie

~ 13650zł wymiana dachu - blachodachówka + łaty, deski, śruby i cały potrzebny materiał łącznie z kompletnym opierzeniem + robocizna.

~ 650zł nowy właz na strych - schody nożycowe + pianka. Montaż we własnym zakresie.

6300zł wymiana okien - demontaż starych i montaż nowych okien.

2800zł rolety zewnętrzne + ich montaż.

Została mi jeszcze faktura na 6 worków cementu (66zł). Tylko nie wiem, gdzie to poszło - po prostu, nie pamiętam.

 

Suma summarum... dotychczasowy remont zamknęłam w dość skromnej kwocie ~ 29298zł

 

Skromnej, gdyż nie biorę tu pod uwagę robocizny wykonanej we własnym zakresie, prądu, wody i innych drobnych zakupów, które nie są w ogóle zafakturowane.

 

 

 

Na obecną chwilę wiem tylko jedno - wydałam znacznie więcej kasy, niż przewidywał to budżet remontowy

 

 

kardamina

 

 

Na dzień dzisiejszy mogę śmiało stwierdzić, iż plan remontowy na rok 2011 został wykonany w całości.

 

 

 



Fakt, z przebojami, bo z przebojami - ale, został on zrealizowany. Nawet mogłabym rzec, że z nadwyżką gdyż wymiana okien była zaplanowana na 2012 rok. :)

 

 

 



Teraz mi nic innego nie pozostaje, jak tylko podsumować wydatki związane z dotychczasowym remontem.

kardamina

5. Montaż rolet...

...nie obył się bez przeszkód. Wpis na FM z 5.01.2012 wyjaśnia "małe co, nieco"

 

Zanim zacznę zliczać i przeliczać (a boję się tego okrutnie :confused:), muszę napisać "małe, co nieco" o tym, co się działo i jak to się działo w tym czasie, w którym mnie tu nie było. :)

 

Rolety - czyli prezent od Mikołaja

 

Zostały zamontowane dopiero 2 stycznia. Niestety, nie było tu żadnej winy ze strony Mikołaja ani producenta, tylko wina leżała po stronie montażystów i biura handlowego, w którym zamawiałam okna i rolety. Muszę w tym momencie wspomnieć, iż był czas, kiedy przestałam pilnować wyznaczonych terminów: czy to montażu samych rolet, czy to wcześniej złożonej reklamacji jednego z okien. Po prostu, nagle i dosyć poważnie zachorował mój Pomagier. A przecież wiadomo, że w takich sytuacjach człowiek odkłada wszystkie bardziej przyziemne sprawy na boczny tor, a zajmuje się bieganiem po szpitalach, lekarzach i szukaniem ratunku dla Ojca. Dla mnie to raczej normalny odruch człowieczeństwa. Jednak, to moje "zaniedbanie" pewnych spraw zaowocowało niesumiennością pewnej grupy pracowników firmy. Chyba wyszli z założenia, że jeśli kobitka się nie odzywa i nie daje znaku życia, to spokojnie można sobie pozwolić na nie wywiązywanie się z danych umów. Niestety, kobitka przypomniała się, i to chyba w najmniej oczekiwanym dla nich momencie. Moje telefony i wizyty w tymże biurze trwały 2 tygodnie i za każdym razem kończyły się pustymi "zapewnieniami", że... jutro, pojutrze z pewnością do pani przyjedziemy. W pewnym momencie dość solidnie się wpiekliłam i poszłam do Rzecznika Praw Konsumencki z zapytaniem - co mogę i co powinnam w takiej sytuacji zrobić !?! Tam miła Pani przejrzała wszystkie dokumenty, pogadała i ustaliła ze mną pewne (ewentualne) warunki i zadzwoniła bezpośrednio do firmy. Muszę tu dygresyjnie podkreślić, iż była to dość krótka, ale za to treściwa rozmowa oraz to, że było to popołudnie 30 grudnia. Następnego dnia (Sylwester) rano odebrałam telefon - 2 stycznia chcieliśmy zamontować u pani rolety, czy ta godzina (7.30) i data odpowiada pani? :o

Cóż... wniosek z tego jest prosty - Mikołajowi czasem trzeba pomóc - to raz, a dwa - są w naszym kraju jeszcze instytucje i urzędy, których jedna rozmowa telefoniczna potrafi zdziałać cuda. :yes:

 

A tak wygląda mikołajkowy prezent

 

DSC00888.JPG

 

Rolety są cztery... ktoś mógł by powiedzieć, że to nic wielkiego i, że to już standard w budownictwie - jednak, mnie bardzo cieszą :wiggle:

Nie widziałam samego montażu - byłam w pracy. I prawdę powiedziawszy, nie jestem jego aż tak bardzo ciekawa ale, jedno muszę tu znów podkreślić - monterzy cierpliwe czekali aż wrócę z pracy i odbiorę ich "dzieło sztuki". :confused:

kardamina

Wpis z 6.01.2012

 

Po renowacji fug, już spokojnie zajęłam się szafkami. Dla przypomnienia dodam, że szafki łazienkowe były zrobione wg tego szkicu

 

nowy%252520projekt%252520%2525C5%252582azienki%252520-%252520biay.jpg

 

o którym wspominałam już jakieś 3 strony wcześniej.

NR 1 - szafka wisząca

NR 2 - a'la słupek - szafka zakrywająca grzejnik

NR 3 - szafka podumywalkowa

 

NR 1 była zrobiona "tak na próbę" już znacznie wcześniej. Wyszła mi całkiem nieźle - zatem, postanowiłam zrobić cały zestaw pod konkretne już wymiary. Nie ukrywam, że bardzo dzielnie pomagał mi w tej całej produkcji pomagier młodszy. NR 2 i 3 w projekcie zakrywały grzejnik i rury, bo na tym mi bardzo zależało i tak się też stało.

 

Ok - szkice szkicami, ale czas przejść do dzieła - to już tzw linia produkcyjna

 

DSC00817.JPG

 

Słupek jest o wymiarach 73x210. Jak widać, jest już częściowo skręcony z przygotowanymi otworami na "wciśnięcie" rury kanalizacyjnej.

 

DSC00818.JPG

 

Doświadczenie (haha... ładnie powiedziane) mnie już nauczyło, że aby przymocować zawiasy do płyty, należy w pierwszej kolejności nawiercić otwory pod wkręty. Tutaj swoistego rodzaju delikatność i precyzja są niezbędne. W innym przypadku można zrobić cosik takiego

 

DSC00825.JPG

 

Do dziś tej dziurki nie zakleiłam

 

Szafka NR 3 różni się nieco od tej na szkicu. Tam "była" szafka asymetryczna z szufladką, gdyż taka mi się podoba i przy takiej się isilnie upierałam. Po lekkich zmianach podyktowanych czystym pragmatyzmem, NR 3 wygląda właśnie tak

 

DSC00866.JPG

 

Mało ciekawy widok - prawda? Niestety, takie pociachanie pleców szafki było koniecznością.

 

DSC00875.JPG

 

Jak widać szafka jest symetryczna i bez szuflady - zrezygnowałam z tego na rzecz bardzo prozaiczną, jednak niezbędną w łazience - kosza na bieliznę.

 

DSC00879.JPG

 

Tak czy siak, szafki spełniają swoją funkcję znakomicie - zakrywają rury, zlikwidowały tzw "wystawkę" łazienkową...

 

DSC00874.JPG

 

...i bardzo mi się podobają :wiggle:

kardamina

Ten maleńki remoncik był w grudniu 2011 i z różnych przyczyn trwał niemalże aż do samych świąt. Żeby się zbytnio nie powtarzać, to wpis z 5.01.2012 mówi sam za siebie

 

Zanim zajęłam się "produkcją" dwóch pozostałych szafek łazienkowych, wpadłam na genialny pomysł -

 

- renowacja fug.

 

Ot, tak i po prostu... doszłam do wniosku, że skoro mam sobie sprawić fantastyczny prezent na święta, dzięki któremu łazienka znacznie zmieni swój wygląd to muszę się dobrze przyłożyć i zrobić to solidniej. A, że w kuchni mam ten sam rodzaj i kolor płytek, co w łazience - to poszłam za ciosem... prócz płyt meblowych, kupiłam jeszcze fugę i silikon.

 

Odnawianie fug rozpoczęłam od kuchni. Swego czasu robiłam za pomagiera przy wymianie fug. Było to wtedy, kiedy mieszkałam w blokach. Nie jest to trudne zadanie i zaręczam - nie trzeba od razu wymieniać wszystkich płytek, by odświeżyć łazienkę, kuchnię, czy jakiekolwiek inne pomieszczenie, w którym są wyłożone płytki. Z tegoż powodu uznałam, że w kuchni pójdzie mi szybciej i łatwiej. I, pewnie by tak było, gdyby nie pojawiły się swoistego rodzaju niespodzianki. :bash: Ech... bez tego remont nie byłby remontem.

 

Wiadomo, żeby położyć nowe fugi, w pierwszej kolejności należy usunąć stare. Do tego celu użyłam najprostszych narzędzi, jakie tylko mogłam znaleźć w domu

 

DSC00832.JPG

 

Do tego zabiegu trzeba podejść z ogromną ostrożnością, jak i delikatnością - w innym przypadku można się spodziewać... o! np. czegoś takiego

 

DSC00833.JPG

 

lub

 

DSC00828.JPG

 

W tym miejscu płytki poszły lawinowo. Dobrze, że tylko jedna mi pękła, bo z pewnością nigdzie już takich bym nie kupiła. Ta "lawina" ma swój plus - przynajmniej wiem, jakie płytki tu położono dobre 20 lat temu i jakiego kleju do tego użyto - na moje oko to zwykła zaprawa cementowa, a płytki są z Opoczna. Widać logo na odciśniętych płytkach. Nie wiem, czego używa się do usuwania lawin w górach i czy w ogóle coś takiego tam się robi. Ja natomiast, usuwałam swoją skromną lawinkę smarując ścianę i płytki cienką warstwą zwykłego butaprenu. bleeee.... po tym zabiegu śmierdziało w całym domu chyba ze dwa dni, ale to nic. Ważne, że sukces został osiągnięty. :D

 

Tu już widać początki fugowania

 

DSC00843.JPG

 

muszę "coś" wtrącić i powiedzieć - tak na przyszłość dla tych, którzy jeszcze nigdy nie fugowali a zamierzają to zrobić samemu - fugowanie należy robić etapami z prostej przyczyny - zbytnio przyschniętą do płytek fugę bardzo ciężko sczyścić.

 

A tu już efekt końcowy

 

DSC00845.JPG

 

Zdjęcie może i jest mało wyraźne - ale, tak to już bywa, kiedy fotki robimy po nocach, przy kiepskim oświetleniu :)

 

W łazience wyskrobywanie starych fug było znacznie trudniejsze - jednak, tu obyło się bez usuwania zbędnych lawin - za to z malowaniem rur i grzejnika. Jeśli ktoś nigdy nie widział obdrapanych rur (czytaj, przygotowanych do malowania), to może się ewentualnie poprzyglądać

 

DSC00848.JPG

 

Wiem, obecny widok jest mało ciekawy - za to później będzie mniam... :D

kardamina

W ogóle, to temat moich szafek łazienkowych zrodził się w momencie, kiedy zaczęły się przygotowania do wymiany okien

 

DSC00673.JPG

 

 

DSC00681.JPG

 

Tak prawdę powiedziawszy, to... od momentu zamieszkania w tym domu do "tamtej" chwili nie dorobiłam się jeszcze (prócz tej, której kawałeczek widać na zdjęciu) żadnych innych szafek łazienkowych. Po prostu, nie mam czegoś takiego i niestety, wszystkie płyny, proszki, szampony, lakiery, balsamy, itp. grzecznie stały sobie na oknie lub (zwłaszcza te grubsze i większe) w narożniku pod grzejnikiem zgrabnie zastawione małym, plastikowym koszem.

To właśnie od tamtego momentu zaczęłam intensywnie myśleć i kombinować, co by tu zrobić i jak by tu zrobić, by takiego ustrojstwa, jak jakakolwiek szafka łazienkowa pojawiła się w moim domu. A, że... łazienkę mam taką jaką mam - wąską kichę (3,7x1,4) bez możliwości powiększenia jej i absolutnie nieustawną - stąd zrodził się pomysł na... zrobienie szafki we własnym zakresie. hm... w sumie, to nie jedyny powód - brak pieniążków na nowe "sklepowe" szafki, to jest raczej główny powód i argument, bym zaczęła starać się o szafki na zasadzie "zrób to sam".

W pewnym momencie, do mojego "myślenia" nad szafkami dołączyła się nasza forumowa koleżanka Gopax. Bez żadnego wstydu powiem wprost - Gopax umeblowała mi łazienkę.

To Jej pomysł i szkic, którego się uparcie trzymałam aż do końca

 

nowy%2520projekt%2520%25C5%2582azienki%2520-%2520biay.jpg

 

 

A to już moje dzieło

 

DSC00811.JPG

 

 

DSC00813.JPG

 

Co prawda, nie ma jeszcze uchwytu, ale i tak jestem z niej bardzo zadowolona

Szafka ma wymiar 38 x 85 cm.

 

Poniższy wpis (461) z 18.11.2011 mówi o tym, jak ta szafka powstała

 

Niemodna, swego czasu obiecałam Ci, że zamieszczę zdjęcia z postępów mojej pracy. Nie mam wszystkich - po prostu, były chwile kiedy zapominałam o czymś takim, jak aparat. Mam nadzieję, że w jakiś sposób wystarczy Ci to, co jest.

 

Zatem...

 

DSC00796.JPG?gl=PL

 

żeby powstało takie "cosik" - musiałam okleić boki płyty okleiną "na żelazko", bo to chyba najprostszy sposób na oklejanie takich płyt. Dalej, w ruch poszedł już tylko nóż do cięcia tapet i drobny papier ścierny. To dopieszczanie zajęło mi prawie cały wieczór i w sumie, na tym etapie "szafka" poszła w odstawkę. Kiedy wróciła do łask, na bokach odmierzyłam wysokość półek, nawierciłam wiertełkiem (4) otworki i wbiłam podpórki

- tu je lepiej widać

 

DSC00798.JPG?gl=PL

 

Później, odmierzyłam miejsca na konfirmaty i nawierciłam je typowym wiertłem do drewna. Dalej, zostało mi już tylko... składanie rączek do Bozi, coby otworki były dobrze nawiercone ...skręcenie boków, przykręcenie pleców (płyty hdf) szafki i uchwytów do powieszenia.

Na tym etapie, szafka była już w połowie gotowa. Czyli, zostało mi jeszcze nawiercenie otworów pod zawiasy i ich montaż.

Dobrze, przyznam się - tu już było troszkę gorzej, ale...

 

DSC00804.JPG?gl=PL

 

...jak widać, daliśmy radę. :D Daliśmy, ponieważ przy tej całej zabawie w stolarza dzielnie pomagał mi syn. :p

 

Na to, aby ta szafka znala się na swoim miejscu - czekałam prawie całe dwa dni.

Ale, cóż znaczą te dwa dni w porównaniu do dwóch lat !?!

kardamina

 

12 listopad 2011

 

 

 

 

 

Była to sobota - dość pracowita sobota - przez wzgląd na oszczędność mojego portfela.

 

A, to już dowód tychże oszczędności

 

 

 

DSC00778.JPG

 

 

 

DSC00780.JPG

 

 

 

jak widać, młodszy Pomagier bierze czynny udział w remontach i dzielnie sprawuje obowiązki pomocnika W sumie, górne (szczytowe) okna sam obrabiał i co najważniejsze - zrobił to bardzo dobrze :)

 

 

A tak w ogóle... to muszę przyznać i znacząco podkreślić, że mój syn już od jakiegoś czasu bardzo dzielnie przejmuje obowiązki głowy rodziny. To takie już... z nutką dygresji powiem ...moje spostrzeżenia, które (nie ukrywam) cieszą.

 

 

To już końcowy efekt pracy obu panów

 

 

 

DSC00787.JPG

 

 

 

DSC00788.JPG

 

 

 

jest jeszcze jedno zdjęcie (od przodu), ale jest ono równie mało ciekawe, jak te dwa powyższe.

 

 

Dopiero po tym zabiegu kosmetycznym okien, mogłam zamówić rolety.

kardamina

 

...była koniecznością - 4 listopad 2011

 

 

 

Stare okna były osadzone nieco niżej niż nowe, co też powodowało odsunięcie grzejników od ścian. Po montażu okien i parapetów okazało się, jak paskudnie to wygląda. Oj! bardzo paskudnie to wyglądało. Hydraulik grzejniki poprostował (wycinanie krzywych rur i wstawianie prostych), nowe zawory pozakładał i teraz jest już fajnie.

 

 

 

DSC00769.JPG

 

 

 

DSC00777.JPG

 

 

 

Możliwe, że zdjęcia nie odzwierciedlają jeszcze tej fajności, ale po pomalowaniu ścian wokół grzejników, jak i samych grzejników jest już naprawdę fajnie :)

kardamina

 

... by "uwieczniony" dziennik remontowy miał ręce i nogi na swoim miejscu

 

 

 

Od czasu montażu okien i złożonego zamówienia na rolety aż po dzień dzisiejszy w kwestii remontowej nie wiele się działo, ale...

 

 

...coś tam się działo - czyli:

 

 

1. była wymiana zaworów grzejnikowych

 

2. była obróbka zewnętrzna okien we własnym zakresie

 

3. była pierwszy raz w życiu samodzielnie zrobiona przeze mnie szafka łazienkowa

 

4. był maleńki remoncik łazienki + dorobienie reszty szafek łazienkowych

 

5. był montaż rolet

kardamina

Rolety zamówione... :)

 

W miniony poniedziałek (14 listopad), zamówiłam "prezent od Mikołaja".

 

Czas oczekiwania na ich montaż - to ok. 3-4 tygodnie.

 

Na moje oko, to troszkę długo. Jednak, co tu dużo mówić - Mikołaj o tym czasie ma sporo roboty, więc... nie ma co marudzić

kardamina

Wymiana okien... :)

 

Okna, które zostały już przywiezione 25.10.2011 - od 2 listopada są już zamontowane

 

 

Nie sądziłam, że zostaną one wszystkie zamontowane w ciągu jednego dnia. Co prawda, był to montaż surowy, ale był - i to jest najważniejsze. W sumie, to... nie ma się czemu dziwić. Monterzy pzryjechali już przed 7.00 i dość sprawnie im ta cała praca szła do przodu łącznie z przestawianiem mnie z kąta w kąt

 

 

Jedyne zdjęcia, jakimi mogę się pochwalić z "tamtego" dnia, to:

 

 

- zrywanie tapety nad oknami wczesnym rankiem...

 

 

DSC00740.JPG?gl=PL

 

 

Przyznaję, zdjęcie jest mało wyraźne - może dlatego, że na robieniu "tej" fotki zjechali mnie monterzy

 

 

- osadzanie parapetu

 

 

DSC00747.JPG?gl=PL

 

 

A takie mam parapety :)

 

 

DSC00749.JPG?gl=PL

 

 

3 listopad, to obróbka wewnętrzna

 

 

DSC00763.JPG?gl=PL

 

 

Dzisiaj żałuję, że nie umówiłam się na pełny biały montaż okien. Zapłaciłabym parę złoty więcej, ale miałabym już to wszystko z głowy - a tak? ech... jak to mówi przysłowie polak mądry po szkodzie

kardamina

Nowe okna...

Wpis z 24.10.2011r.

 

Jest jedna ważna informacja - jutro przyworzą mi okna :wiggle:

- montaż dopiero po pierwszym listopada z przyczyn zdrowotnych (ekipa rozchorowana), ale to nic... już się cieszę na samą myśl o nowych oknach :)

 

Prawdę powiedziawszy, wówczas nie miało to dla mnie znaczenia jak długo będę czekać za samym montażem okien - najważniejsze dla mnie było to, iż nowe okna są już przywiezione :)



×
×
  • Dodaj nową pozycję...