Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    8
  • komentarzy
    12
  • odsłon
    38

Entries in this blog

kapsl

okna

 

dziś zapadłą ostateczna decyzja o wyborze okien. mając w starym domu okna z drewna mahoniowego firmy Welet, postanowiliśmy, że teraz również skorzystamy z usług tejże firmy i dziś poszło ostateczne zamówienie na okna i balkony... drzwi wejściowe kupimy gdzie indziej.. okna będą w kolorze teak i tak jak poprzednio z mahoniu. w poniedziałek dostaniemy ostatecznąwycenę. mam tylko nadzieję, że nie dostanę zawału na jej widok..

 

poza tym byłąm dziś pierwszy raz od początku tygodnia na budowie i ... stemple już sąściągnięte, ściany działowe wyprowadzili, górę wyprowadzili plus krokwie na dach, odeskowali całkowicie wiatę a w najbliższym tygodniu będą deskować dach, wyprowadzać ściany działowe na górze, wyprowadzać kominy i zmieniać otwory na okna bo trochę dziś pozmienialiśmy... praktycznie wszystkie wymiary są zmienione ;P

 

ponadto jutro podpisujemy umowę na wynajem jakiegoś badziewiackiego mieszkania gdzieś na końcu świata a okolicy takiej, że psy nawet dupami nie potrafią szczekać, no ale najważniejsze że w ogóle mamy gdzie mieszkać przez te kilka miesięcy...

 

za tydzień wchodzi elektryk. potem okna, tynki, hydraulika, posadzki... być może coś pomyliłam z kolejnością...

 

no i nadal walczę z wyborem między dobrym szambem a oczyszczalnią biologiczną...

kapsl

 

jestem na etapie czyszczenia piwnicy.. powiem Wam, że wyprowadzka z domu po ponad 50 latach mieszkania i kolekcjonowania przerónych pierdół to istny horror... i tak znalazłam trupa szczura bez głowy (to, że jakieś gryzonie wprowadziły siędo piwnicy na zimę wiedziałam, jednakże nie miałam pojęcia że to szczury. Wielkości małych kotów... wysypałam im trutkę działającą z opóźnieniem i jak zaczęły gadziny padać to się reszta wyniosła. Harcowały tak, że na góze było je słychać. No a teraz zbieram trupie resztki spomiędzy zawilgoconych kartonów... na dodatek mam tam wylęgarnię much, które dziś potraktowałąm propan butanem i odrdzewniaczem w gazie, zamordowałam ich całe setki.. postawiłam na koniec kratki globol i padają same... piwnica w mojej rodzinie to niesetety beznadziejny pomysł, bo szybko zamienia się w graciarnię... tym samym muszę teraz to wszystko przewalać, segregować, wyrzucać co po niektóre rzeczy ale... dostałam się do wiszącego kredensu mojej prababci albo i babci mojej prababci. jest przepiękny, choć okrutnie zniszczony. fornir jest praktycznie zerwany, brakuje szklanych drzwi a te z drewna są w tak opłakanym stanie, że nie wiem, czy uda mi się go uratować... postaram się, ale widząc stan tego zabytku ręce mi opadły i już wiem, że to potrwa i to dość długo..

 

no ale będę miała jeszcze duuużo czasu na wykańczanie i renowację staroci...

 

tymczasem wracam do prasowania, bo trochę mi się góa wypiętrzyła...

kapsl

coś się ruszyło...

ekipa po dwóch tygodniach wolnego przybyłą w praktycznie pełnym składzie i mam już ściany działowe i szkielet dachu.. zdecydowaliśmy sięjednak na pełne odeskowanie dachu i pokrycie go na razie papą, z tym że mamy już przygotowanie pod blachodachówkę. z veluxami wstrzymamy się do przyszłego roku... teraz na głowie mam oczyszczanie domu, pakowanie tego wszystkiego, wykopywanie roślin, szukanie w międzyczasie jakiegoś mieszkania do wynajęcia (a może ktoś przypadkiem ma do wynajęcia coś w okolicach sochaczewa?), przemeldowania dzieci i zapisanie ich do szkoły i przedszkola oraz codzienne sprzątania i takie tam... generalnie nie narzekam na nudę. a jeszcze sobie wymyśliłam, że ze starej komody mojej babci zrobię piękną szafkę pod umywalkę do łazienki na dół. z tym, że jak weszłam do tej łazienki to mina mi zrzedła - na planach wydawała się być taką dużą i przestronną, a w przeczywistoście to cholerna klitka i nie wiem, czy zmieści mi się ta komoda... będę kombinować. ogólnie odkryłam w sobie pasję przerabiania staroci na meble użyteczne i wpasowujące sięw klimat domu. marzy mi się wykończenie idealne, żeby każde pomieszczenie ze sobą współgrało, nawiązywało do czegoś, miało duszę i swój charakter a jednocześnie żeby było funkcjonalne i oszczędne w formie.. wolę mieć mniej rzeczy za to bardziej funkcjonalnych, lubię proste formy i bryły, bez udziwnień i zbędnych ozdób... nie wiem jak to wszystko ogarnę, ale to jedno z moich największych marzeń i wierzę, że uda mi się spełnić... :)
kapsl

doopa

 

no i tydzień w plecy. ekipa pewnie szczęśliwa, my trochę mniej... ale przynajmniej zaczęliśmy kopać te chaszcze i zielsko, co to ma korzenie na metr wgłąb ziemi.. potraktowałam ustrojstwo Roundupem no i zobaczymy, co dalej.. generalnie wszystko zaczęło się pier**, począwszy od okien.. pierwsze przymiarki do kuchni mamy już za sobą i oto Houston, mamy problem! Jedno z okien mój Majster Klepka wypuścił zbyt blisko rogu i nie mam miejsca na lodówkę.. no guzik mnie to obchodzi, ale będą musieli przesuwać otwór... poza tym zastanawiamy się nad sposobem prowadzenia instalacji elektrycznej, no i rozmieszczenia, gdzie, co i jak.. nie wiemy w dalszym ciągu, czy robić bruzdy i peszle, czy przyczepiać na mur.. no i ta pieprzona hydraulika... Tatuś mój się uparł, że hydraulikę będziemy robić po tynkach, a dla mnie to jest zupełnie bez sensu i nie wyobrażam sobie tego... hydraulikę po tynkach to się robiło w prlu, czego skutki można niestety podziwiać do tej pory np w blokach... no ale mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia.

 

skończyłam tabliczkę z adresem, teraz zabieram się za skrzynkę na listy, mam jeszcze do wyczyszczenia i pomalowania te nieszczęsne nogi od Singerów i wymyśliłam sobie, że ze starej, dębowej komody mojej Babci zrobię fajną szafkę pod umywalkę w łazience... oby wyszło :)

kapsl

środek...

 

biurokracja mnie wykańcza. Latanie po urzędach, cała ta papierologia, tłumaczenia, wypełnianie setek świstków - nie mam pojęcia po cholerę to komu potrzebne.. no i dzień miałam w sumie stracony.. a bez samochodu musiałam wracać przez Warszawę ;/

 

za chwilę znowu muszę się tarabanić, bo oczywiście nie udało mi się większości załatwić, ale już neiważne.

 

Najważniejsze, że wróciła reszta mojej rodziny (czyli mąż ze starszym synkiem) i żadne problemy nie mają już znaczenia:)

 

z pola bitwy.. strop jest już prawie położony, na jutro zamawiam beton do zalania.. nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zrobią mi taras, żebym mogła nazwozić ziemi i w końcu przesadzać rośliny... oczywiście wszyscy mi odradzają przesadzanie teraz, ale nie mam wyboru i muszę to tak zrobić, żeby mieć jak najmniej strat.. tworzenie dotychczasowego ogrodu zajęło mojej Mamie prawie 15 lat i serce mi pęka jak pomyślę, że teraz to wszystko pójdzie na marne, że rośliny zostaną stratowane przez kopary, buldożery i ciężarówki

 

no nic to, po prostu będę walczyć o roślinki.. :)

kapsl

po niedzielnik

 

na dobry początek tygodnia zostałam sama z młodszym synkiem w starym domu, jakieś 50km od budowy i bez samochodu... czeka mnie przeproszenie się z komunikacją miejską...no i wyprawa z dwulatkiem robiącym jeszcze w pieluchy..

 

jutro rano przywiozą stropy, we środę przyjdzie Pan i raczy podłączyć mi wodę..za jedyne 2000zł. to i tak pikuś w porównaniu z cenami w Pruszkowie, bo tu zażyczyli sobie za podłączenie do wodociągu..12 tysięcy. w zeszłym roku... no ale zdążyłam sprzedać dom i niech się teraz buja z tym nowy właściciel..

kapsl

kolejny dzień...

 

dziś odebrałam projekt przyłącza wodociągowego, za głupie 2 kreski, kilka xerówek i milion pieczątek musiałam zapłacić 500zł ;/

 

no ale najważniejsze, że mam ten cholerny projekt i możemy już podłączać wodę.. Ekipa szaleje na budowie, kończą już ściany na parterze, dziś zwiedzałam kuchnię i salon:)

 

cudowne wrażenie, oczami wyobraźni już dobieram kolory i meble.. jutro planujemy sprzątać i szykować pobojowisko pod ogródek.. spędziłam kilka godzin i zaprojektowałam z najmniejszymi szczegółami ogród i całą przestrzeń wokół domu..

 

w tym tygodniu musimy jeszcze znaleźć dobrą oczyszczalnię przydomową, mamy wysoki poziom wód, więc w grę wchodzi tylko biologiczna (spędziłam pół nocy na forum w poszukiwaniu informacji na temat oczyszczalni i już przynajmniej wiem, czego mniej więcej szukać)... jak ktoś ma oczyszczalnię biologiczną, będę wdzięczna za wszelkie informacje, jakie są plusy i minusy użytkowania..

kapsl

historia...

 

wszystko zaczęło się dość nieszczęśliwie włącznie ze śmiercią w tle, ale nie będę się tu rozpisywać na takie tematy... koniec końców byliśmy zmuszeni sprzedać nasz dotychczasowy dom, który tworzyliśmy przez przeszło 20 lat... a że miejsce jest dość atrakcyjne, nie mieliśmy większych problemów ze sprzedażą.. niemalże cały zeszły rok szukaliśmy nowego miejsca dla siebie.. o zakupie mieszkania w bloku nawet nie było mowy, od razu sobie powiedzieliśmy, że musimy wybudować nowy dom. Działki szukaliśmy tak naprawdę w całym kraju, nawet za granicą. Mamy dwójkę małych dzieci, ale to nas raczej nie ograniczało.. Jednak jesteśmy mocno związani z Polską, mimo, że mąż pracował z granicą, postanowiliśmy nie opuszczać kraju, w końcu tu jest tyle wspaniałych miejsc... najpierw wybraliśmy Kaszuby (mąż pochodzi z Trójmiasta, ja z Pruszkowa k. Warszawy). Znaleźliśmy wspaniałą działkę, z mediami, blisko lasu i jezior z dobrą komunikacją z Gdańskiem, w bardzo przystępnej cenie. Praktycznie byliśmy zdecydowani, jednak serce mi podpowiadało, że to jeszcze nie jest to miejsce, w którym chciałabym spędzić resztę życia.. Nasze poszukiwania skierowaliśmy na Mazowsze, jednak trochę dalej od Warszawy. Pewnego dnia, oglądając kolejną już działkę odkryliśmy to nasze upragnione i wyśnione miejsce, oczywiście przypadkiem... Na początku października byłam już właścicielką 1000m działki budowlanej z mediami i naprawdę wspaniałym mikroklimatem. Pokochałam to miejsce od pierwszej chwili. Nie dość, że mam świetny dojazd do Warszawy, gdzie pracuję, to mam ciszę, spokój i..mieszkam na wsi, co akurat dla mnie jest doskonałym rozwiązaniem..

 

Ponieważ znałam już wymiary działki, łatwiej było mi dostosować projekt do wymagań i znaleźć odpowiedni. Padło na pracownię Archipelag i "Cyntię". Dom ma wszystko, czego potrzebujemy, układ pomieszczeń również nam odpowiada i tak naprawdę niewiele rzeczy zmieniliśmy..

 

Ekipa, która nam buduje dom to nasi bardzo dobrzy przyjaciele, do których mamy absolutne zaufanie, wybudowali już kilkanaście domów i zajmują się tym od dziada pradziada..

 

dwa tygodnie temu mieliśmy wylaną ławę, potem był fundament z bloczków betonowych, przedwczoraj i wczoraj ubijali ziemię a dziś przyjechała grucha i wylali tzw poduszkę betonową. od jutra zaczynają budować ściany...

 

mamy 3 miesiące, żeby się wyprowadzić z domu, więc czas nas bardzo nagli, ale nasz Majster Klepka dał nam słowo, że w czerwcu będzie już dach a w lipcu tynki wewnętrzne...

 

Oczywiście nie obyło się bez przeszkód... okazało się bowiem, że mamy wodę na pół metra, przez co musieliśmy podnieść ławę, przez co i fundament i wydać dość sporo na dodatkową izolację przeciwwilgociową.. budujemy z BK firmy H+H 24cm plus docieplenie styropianem 15cm...

 

przed nami cała masa wydatków, fundusze ograniczone, małe dzieci, z czego jedno idzie w tym roku do szkoły i ta przeprowadzka... trochę to wszystko przytłaczające i dołujące, ale wierzymy i robimy wszystko, żeby nasze marzenia się spełniły..:)



×
×
  • Dodaj nową pozycję...