Wiadomo było, że kredyt musi być. Początkowo planowaliśmy na 100 % kosztów budowy domu. Jednak nasz wiek (50) powoduje, że okres kredytowania skraca się nam do niecałych 20 lat. Poniekąd słuszne rozumowanie, bo nie wiadomo jak długo pożyjemy ani jakie będą nasze emerytury. Zdecydowaliśmy więc, że sprzedamy w trakcie budowy posiadane mieszkanie (i tak tam nie mieszkamy obecnie a wpływy z wynajmu nie są zawrotne) i będziemy mieli wkład własny. Okazuje się to nie takie proste jak myśleliśmy i to wcale nie ze względu na trudny rynek. Ale to inna historia, całkiem niebudowlana.
Mieliśmy już za sobą kilka rozmów z poleconym doradcą kredytowym. Wszystko było Ok, tylko czekaliśmy na pozwolenie na budowę. Poszliśmy do niego z ostateczną decyzją, dopiero wówczas dał nam wykaz dokumentów. Zebrałam dokumenty. Na zaświadczenie o premii gwarancyjnej czekałam 3 tygodnie.Po drodze Mąż miał poważny wypadek samochodowy. Poważny o tyle, że auto skasował. Szczęśliwie jemu, poza potłuczeniami , nic się nie stało. Błogosławię Das Auto!!!
Z dokumentami ponowna wizyta u Pana Doradcy. Wypełniamy wnioski. Do kilku banków, do każdego inny. Do tego kosztorysy. Też każdy w innym układzie a w dodatku kolejność czynności bez sensu.Najpierw okna (mają być drewniane), potem tynki i wylewki. I szereg innych kwiatków. Klnę, liczę, wypełniam papierki. Pomiędzy wizytami u Pana Doradcy odwiedzam jeszcze jeden bank. Kredytują do 75 roku życia!!! Nie wymagają zbyt wielu dokumentów!!!! Kosztorys ma sensowny układ tj. Wypisuję tylko elementy i ich koszty a nikogo nie obchodzi w jakiej kolejności to zrobię. Wypełniamy kolejny wniosek. Pani w banku bardzo miła i pomocna. Widać, że zajmuje się nie tylko wnioskami, ale również późniejszą obsługą kredytów. Udziela odpowiedzi na nasze pytania. Ale już 3 tygodnie minęły i ciągle nie ma decyzji. Były tylko dwa pytania od analityka. Po weekendzie zajrzymy do banku znowu.
Nie zarzucamy też naszej współpracy z doradcą. Jeden z banków zamiast wypisu z ewidencji żąda wyrysu. Po co- nie wie nikt. Zamawiam wyrys - koszt bagatela 312 złotych. Bo to w sumie 2 nieruchomości, na każdej 3 działki ewidencyjne do tego kartoteka budynków. Po kolejnych dwóch tygodniach odbieram wyrys.
Nie jest prosta i tania wycena naszych włości. Pierwsi poleceni rzeczoznawcy zaśpiewali 1500 +VAT. Zrezygnowałam. Wycena robiona przez bank to 300 zł, ale ciągle nie wpłaciliśmy, licząc na to, że się uda uzyskać kredyt w Banku Nr 1. Trochę nam teraz szkoda kasy.
Najgorsze jest czekanie. Umowa z wykonawcą podpisana, czekamy aż skończy poprzednią budowę i zacznie u nas na początku lipca. Mam nadzieję uruchomić pierwszą transzę kredytu do połowy lipca, by mieć mu z czego zapłacić.