Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    116
  • komentarzy
    78
  • odsłon
    177

Entries in this blog

ludwik_13

 

Dziś panowie ułożyli zbrojenie i Kierbud je odebrał. Ułożyli też bednarki do odgromówki (cokolwiek miałoby to znaczyć - jest potrzebne i już).Jutro leją ławy. Ponieważ czas to pieniądz to dziś do końca dniówki skręcali zbrojenie do dalszych etapów - wieńca, stropów, schodów itp. Nie mogę doczekać się soboty, żeby pojechać i i zobaczyć naocznie. Poza tym na działce pokazały się kanie!!!

 

A oto zdjęcia wczorajsze i dzisiejsze:http://ddki.pl/dom/upload/2.JPG" rel="external nofollow">http://ddki.pl/dom/upload/2.JPGhttp://ddki.pl/dom/upload/1.JPG

ludwik_13

Wykopki

 

Nie chodzi wcale o ziemniaczki, tylko o dom nasz przyszły.

 

Dziś nie padało. I na najbliższe dni (dwa) też nie zapowiadają opadów. W związku z tym przyjechała EKIPA kopać pod fundamenty. Grunt u nas dobry, suchy i piaszczysty, wody gruntowej ani widu ani słychu, zgodnie z naszymi przewidywaniami. Badań nie było, ale znamy teren od lat .... dziestu i nieraz tam kopało się mniejsze i większe dołki, więc co w ziemi siedzi - wiadomo.

 

Małżonek po pracy pojechał obejrzeć i zrobić zdjęcia, wkleją się jutro. Obejrzał wykopy i powiedział, że strasznie mały ten dom. Wyedukowana małżonka (czyli ja) uświadomiła go, że na tym etapie tak to się wydaje i powiększać nie będziemy. Poza tym stwierdził, że przed wejściem trzeba będzie wyciąć jeszcze kilka drzew, bo inaczej nie będzie gdzie zawrócić samochodem (jako alternatywa jest wyjazd tyłem do drogi - jakieś 60 metrów). Pożyjemy, zobaczy jak wyleją schody.

 

W sumie dobrze, że popadało ostatnio, bo ziemia "nasiąknięta" była wodą i nie osypywała się do wykopów. Wszystko kopali ręcznie, niebywale precyzyjnie i delikatnie. Sam szef ekipy nadawał ostatni szlif, tj. wyrównywał dno wykopu do docelowego poziomu ławy.

 

Do końca tygodnia mają zalać (ławy oczywiście).

ludwik_13

 

Dziś przyjechał Pan Geodeta z Panią Geodetką. Akurat rano nie padało, tylko było okropnie duszno i gorąco. Na szczęście granica naszej posiadłości była wznawiana niedawno, więc problemów z wytyczeniem nie było. Cuda, cuda... Kiedyś latało się z węgielnicą a dziś..... Mam nadzieję, że będzie dobrze. Wyznaczył też na sośnie docelowy poziom terenu. Jakoś zaczynam to sobie wyobrażać.

 

PO południu zaczęło grzmieć i lać a że takie prognozy na cały weekend, to wykonawca przyjedzie dopiero w poniedziałek kopać dołki pod ławy fundamentowe. A na działce dojrzewają maliny. Przez te deszcze pleśnieją zanim zdążę je zebrać a że pryskane nie były i to od lat, to dość często zdarzają się maliny z wkładką.

 

Przewiozłam dziś jeszcze stary plastikowy stół (krzesła dojechały wcześniej) = zaplecze socjalno - biurowe budowy.

 

I załatwiłam sprawy w Sądzie - Pani przyjęła wniosek, na wpis do hipoteki czeka się do miesiąca. W Banku oddałam papiery, jeszcze w poniedziałek rano pojadę podpisać jeden kwit i lada dzień pierwsza transza będzie na rachunku. I mam nadzieję , że już wkrótce - pierwsza płatność dla wykonawcy (ściany fundamentowe).

ludwik_13

Po akcji koparki

 

 

P7067814.jpg.5a6f701362ade65698399deabe5208ef.jpgDziś był ten dzień, gdy wykonawca pierwszy raz pojawił się na placu budowy. Nas niestety nie było w tym czasie, Mamusia doglądała. Panowie rozebrali część starego ogrodzenia i częściowo zrobili ogrodzenie placu budowy. Poza tym przyjechała koparka wyrywać karpy po naszej siekierezadzie , zdejmować humus i wyrównywać nieco teren. Niestety - nie dopilnowaliśmy by wszystko było na tip - top i humus pod wschodnim tarasem pozostał. Nie została też wyrwana reszta brzozy, która ostała się w narożniku tarasu.

 

 



Dużo tego humusu nie zostało, ziemia u nas licha i piach szczery. Mimo opadów deszczu trwających prawie od tygodnia (i dziś przez cały dzień) w miejscu wykopków nie widać śladu wody. Dla budowy a potem budynku to zbawienie ale dla mojego przyszłego ogrodu wyzwanie.Pojutrze przychodzi geodeta tyczyć. Tym razem będę przy tym. Małżonek szanowny niestety nie może. Jak coś będzie potem źle, to czyja będzie wina?

 

 



P7067832.jpg.13d2d3a2bbb640ec7c8e2f5a73da044e.jpgP7067824.jpg.de1cf124105baeb83539499499d54c2e.jpghttp://forum.muratordom.pl/images/misc/pencil.png" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/images/misc/pencil.pnghttp://forum.muratordom.pl/images/misc/pencil.png

P7067814.jpg.5a6f701362ade65698399deabe5208ef.jpg

P7067832.jpg.13d2d3a2bbb640ec7c8e2f5a73da044e.jpg

P7067824.jpg.de1cf124105baeb83539499499d54c2e.jpg

P7067814.jpg.5a6f701362ade65698399deabe5208ef.jpg

P7067832.jpg.13d2d3a2bbb640ec7c8e2f5a73da044e.jpg

P7067824.jpg.de1cf124105baeb83539499499d54c2e.jpg

P7067814.jpg

P7067832.jpg

P7067824.jpg

P7067814.jpg

P7067832.jpg

P7067824.jpg

ludwik_13

Cisza przed burzą

 

To oczekiwanie mnie wykańcza. Przedwczoraj podpisaliśmy protokół wprowadzenia Wykonawcy na plac budowy. Mają zacząć pojutrze. Czy w innych regionach Polski też tak jest, że poważne rzeczy (budowa, żniwa etc.) zaczyna się albo w sobotę albo w środę? My budujemy się na Mazowszu, ale już czuć na plecach wpływy Podlasia.

 

Poza rozmyślaniem o kulturze ludowej załatwiamy hipotekę, co okazało się nie takie proste. Pani w Sądzie nie chciała przyjąć wniosku na hipotekę łączną (dwie różne nieruchomości, posiadające odrębne księgi wieczyste zabezpieczają naszą budowę).A Bank wystawił dwa oświadczenia - dla każdej KW osobno. Powinno być na jednym. Z powrotem do Banku - to nie oni przygotowali druki, będą wyjaśniać. Znowu do KW po instrukcje, jak wypełnić wniosek. Pani mówi, że wszystko jest w gablotce. Ale ja gablotki w domu nie mam, a nie lubię wypełniać druków na kolanie. Trudno, przejadę się tam w ns. poniedziałek, kiedy znów będą mieli czynne dłużej. Znaczek opłaty sądowej już mam, miałam dwa, ale jeden po rozmowie z Panią w Sądzie zwróciliśmy.

 

Po drodze byliśmy też w U. Skarbowym złożyć deklaracje do PCC. Oczywiście złożyliśmy dwie - osobno na każdą KW i zapłaciliśmy dwa razy po 19 zł. Mam nadzieję, że ani Bank ani Sąd nie będzie się tego czepiał.

 

Podobno i tak te wszystkie przeboje formalne to przysłowiowy Pikuś w porównaniu z samą budową. Już mi cierpnie skóra.

ludwik_13

Mamy kredyt. Do roboty

 

Uff. Dziś podpisaliśmy cyrograf w wybranym Banku. Jedynym, który wierzy, że dożyjemy 75 r.ż. i na tyle dał nam kredyt. Teraz załatwianie hipoteki, ubezpieczenia budowy i wreszcie pora na rozpoczęcie robót. Już nie mogę się doczekać. Jutro albo w sobotę przekazanie placu budowy. W przyszłym tygodniu wygrodzenie placu budowy i roboty ziemne i geodeta oczywiście.

 

Cdn

ludwik_13

Wykonawco - przyjdź!!!

 

Planując rozpoczęcie budowy wiosną 2011 r. już w grudniu roku ubiegłego zaczęliśmy szukać firmy, która zrobi stan surowy. Nie mieliśmy żadnej poleconej ekipy, rozesłaliśmy wici po firmach reklamujących się w internecie. Czyli - takich nieco większych. Inaczej niż większość budujących z forum szukaliśmy wykonawcy, który weźmie robotę i materiał. Wstępne kalkulacje pokazały, że nie powinno być to dla nas korzystne. Mieszkamy 30 km od budowy, oboje pracujemy, Mąż dojeżdża codziennie do roboty 70 km w jedną stronę. Nie mamy czasu ani weny aby jeździć po hurtowniach i składach budowlanych. Wybieranie materiałów zostawiam sobie na etap wykończeniówki (byleby mnie nie wykończyła).

 

Oferty miały spory rozrzut , z jedną firmą rozmawiało się najlepiej, cena była druga (nie najniższa). Spotkaliśmy się z wykonawcą 2 razy, odwiedził nawet plac budowy. Ale lektura na forum i opinie na jego temat spowodowały, że na rozmowach się skończyło. Może i dobrze, bo Mąż jeszcze odwiedził jedną zrealizowaną przez niego budowę i rozmawiał z właścicielami. Nie byli zadowoleni ze współpracy z firmą, przy czym zarówno pod kątem jakości wykonywanych robót jak i spraw prawnych i tzw. uczciwości.

 

Przez kierbuda dostaliśmy namiary jeszcze na dwie firmy, które polecał. Oglądanie domów w trakcie budowy, rozmowy z wykonawcami, wyceny. Ceny robocizny b. blisko, ale jeden zdecydowanie nie chciał brać roboty z materiałem. Oczywiście problemem jest ryzyko wzrostu cen, ale cała robota trwa 4,5 miesiąca, więc można to wkalkulować.

 

Udało się dogadać z Wykonawcą i 4 czerwca podpisaliśmy umowę.

 

Kończy poprzednią robotę i wchodzi na dniach.

ludwik_13

czas na kredyt

 

Wiadomo było, że kredyt musi być. Początkowo planowaliśmy na 100 % kosztów budowy domu. Jednak nasz wiek (50) powoduje, że okres kredytowania skraca się nam do niecałych 20 lat. Poniekąd słuszne rozumowanie, bo nie wiadomo jak długo pożyjemy ani jakie będą nasze emerytury. Zdecydowaliśmy więc, że sprzedamy w trakcie budowy posiadane mieszkanie (i tak tam nie mieszkamy obecnie a wpływy z wynajmu nie są zawrotne) i będziemy mieli wkład własny. Okazuje się to nie takie proste jak myśleliśmy i to wcale nie ze względu na trudny rynek. Ale to inna historia, całkiem niebudowlana.

 

Mieliśmy już za sobą kilka rozmów z poleconym doradcą kredytowym. Wszystko było Ok, tylko czekaliśmy na pozwolenie na budowę. Poszliśmy do niego z ostateczną decyzją, dopiero wówczas dał nam wykaz dokumentów. Zebrałam dokumenty. Na zaświadczenie o premii gwarancyjnej czekałam 3 tygodnie.Po drodze Mąż miał poważny wypadek samochodowy. Poważny o tyle, że auto skasował. Szczęśliwie jemu, poza potłuczeniami , nic się nie stało. Błogosławię Das Auto!!!

 

Z dokumentami ponowna wizyta u Pana Doradcy. Wypełniamy wnioski. Do kilku banków, do każdego inny. Do tego kosztorysy. Też każdy w innym układzie a w dodatku kolejność czynności bez sensu.Najpierw okna (mają być drewniane), potem tynki i wylewki. I szereg innych kwiatków. Klnę, liczę, wypełniam papierki. Pomiędzy wizytami u Pana Doradcy odwiedzam jeszcze jeden bank. Kredytują do 75 roku życia!!! Nie wymagają zbyt wielu dokumentów!!!! Kosztorys ma sensowny układ tj. Wypisuję tylko elementy i ich koszty a nikogo nie obchodzi w jakiej kolejności to zrobię. Wypełniamy kolejny wniosek. Pani w banku bardzo miła i pomocna. Widać, że zajmuje się nie tylko wnioskami, ale również późniejszą obsługą kredytów. Udziela odpowiedzi na nasze pytania. Ale już 3 tygodnie minęły i ciągle nie ma decyzji. Były tylko dwa pytania od analityka. Po weekendzie zajrzymy do banku znowu.

 

Nie zarzucamy też naszej współpracy z doradcą. Jeden z banków zamiast wypisu z ewidencji żąda wyrysu. Po co- nie wie nikt. Zamawiam wyrys - koszt bagatela 312 złotych. Bo to w sumie 2 nieruchomości, na każdej 3 działki ewidencyjne do tego kartoteka budynków. Po kolejnych dwóch tygodniach odbieram wyrys.

 

Nie jest prosta i tania wycena naszych włości. Pierwsi poleceni rzeczoznawcy zaśpiewali 1500 +VAT. Zrezygnowałam. Wycena robiona przez bank to 300 zł, ale ciągle nie wpłaciliśmy, licząc na to, że się uda uzyskać kredyt w Banku Nr 1. Trochę nam teraz szkoda kasy.

 

Najgorsze jest czekanie. Umowa z wykonawcą podpisana, czekamy aż skończy poprzednią budowę i zacznie u nas na początku lipca. Mam nadzieję uruchomić pierwszą transzę kredytu do połowy lipca, by mieć mu z czego zapłacić.

ludwik_13

droga dojazdowa

Nasza działka jest prawie cała zagospodarowana. Wyjątkiem jest pasek pola, który dokupiliśmy ostatnio. No i stoi na niej drewniany domek - kiedyś letniskowy, dziś używany przez Mamusię niemal cały rok. Z wygodami i mediami wszystkimi, nawet z gazem i gazowym co (brak tylko kanalizacji). Wiadomo, budowa to totalny bałagan. Postanowiliśmy, że istniejącą starą siatką wygrodzimy wykonawcy plac budowy a dojazd zrobimy o świeżo nabytym ugorku. Ale fragment tego dojazdu, już prawie przy zjeździe na drogę, przypominał wielką piaskownicę. Wiadomo było, że co przyjedzie, to ugrzęźnie. Zamówiliśmy gruz z rozbiórki. Przywieźli i zrzucili. Wyglądało to koszmarnie i myślałam, że trzeba będzie zabierać go z placu, bo kto poradzi sobie z takimi wielkimi bryłami. Ale Pan z koparką sobie poradził i droga po jego działaniach zyskała zupełnie inny wygląd.P4167633.thumb.jpg.7f8d9c7b7e884e0235e9d29e85c567be.jpgP4167625.thumb.jpg.1a15b80595bf7242c3ccbd2a2312ccd3.jpgP4207640.jpg.40a63d97901ad87e11f88c0cf0b00319.jpghttp://forum.muratordom.pl/images/misc/pencil.png" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/images/misc/pencil.png

P4167633.thumb.jpg.7f8d9c7b7e884e0235e9d29e85c567be.jpg

P4167625.thumb.jpg.1a15b80595bf7242c3ccbd2a2312ccd3.jpg

P4207640.jpg.40a63d97901ad87e11f88c0cf0b00319.jpg

P4167633.thumb.jpg.7f8d9c7b7e884e0235e9d29e85c567be.jpg

P4167625.thumb.jpg.1a15b80595bf7242c3ccbd2a2312ccd3.jpg

P4207640.jpg.40a63d97901ad87e11f88c0cf0b00319.jpg

P4167633.jpg

P4167625.jpg

P4207640.jpg

P4167633.jpg

P4167625.jpg

P4207640.jpg

ludwik_13

Siekierezada

 

 

Przyszedł czas na wycinanie sosen. W sumie kilkadziesiąt sztuk. Kto by przypuszczał, że takie niewielkie drzewka mają aż tyle biomasy! Chcą szybko uporządkować teren zdecydowaliśmy się gałęzie na bieżąco palić. ALeż się działo!!! Igliwie świeże, zielone, dopóki nie złapało odpowiednio wysokiej temperatury, dymiło nieziemsko. Ale udało się ! Majowy weekend upłynął pod znakiem pilarki, siekiery, sekatora i dymu z ogniska.

 

 

 



  1. Moja lepsza połowa w walce z pilarką.

     


  2. TO co zostało z naszych sosen - słupki do ogrodzenia budowy

     



  3. Dym z ogniska a na pierwszym planie pień brzozy.

     



 

 

 



1 2 3

 

 



P5027687.jpg.b591c37757280c22ee81fe0f4ca7b1fa.jpgP5027698.jpg.7765605604445393090171b3a618219f.jpgP5027697.jpg.f31297e3ba61fb0c4a94320cf1608c0a.jpg

 

 

 



Przez kilka dni pachnieliśmy jak wędzarnia. Oczyściliśmy teren pod dom i 5 m dookoła. Reszta sosen wymaga jeszcze przerzedzenia i pozostawienia tych najładniejszych. Ale to dopiero zrobimy, gdy dom stanie i będzie mniej więcej widać, które będą za blisko i za mocno zasłonią nam światło. Niech ich rośnie jak najwięcej!!!!

P5027687.jpg.b591c37757280c22ee81fe0f4ca7b1fa.jpg

P5027698.jpg.7765605604445393090171b3a618219f.jpg

P5027697.jpg.f31297e3ba61fb0c4a94320cf1608c0a.jpg

P5027687.jpg.b591c37757280c22ee81fe0f4ca7b1fa.jpg

P5027698.jpg.7765605604445393090171b3a618219f.jpg

P5027697.jpg.f31297e3ba61fb0c4a94320cf1608c0a.jpg

P5027687.jpg

P5027698.jpg

P5027697.jpg

P5027687.jpg

P5027698.jpg

P5027697.jpg

ludwik_13

Przygotowania do budowy

 

 

Formalności związane z pozwoleniem na budowę zajęły sporo czasu. Po drodze uzyskaliśmy zgodę na wycinkę drzew pod dom i w jego najbliższym sąsiedztwie . TO sosny z własnego sadzenia na gruncie rolnym , oficjalnie nie las, nie było więc z tym kłopotu. Nawet Pani w gminie nie była pewna, czy mają ponad 10 lat. Miały, co zostało dokładnie policzone po wycięciu. Żeby nie zapeszać nie ruszaliśmy z wycinką przed pozwoleniem na budowę . Przepraszam, wycięliśmy dwie piękne brzozy (żal wielki), które niestety kilka lat temu dostały mocno w kość podczas lokalnego pożaru. Nijak nie dało sie ich ominąć, zawsze wypadały w domu albo w tarasie. Wstępna ocena wysokości : 22 m. Trzeba je było tak położyć, żeby nie zniszczyć ogrodzenia i innych drzew. Udało się!!! Byłam pełna podziwu dla FACHOWCA w osobie mojego M., który sprawnie posługiwał się pilarką i drzewa upadły dokładnie tam, gdzie upaść miały. Klika weekendów zajęło nam pocięcie i porąbanie. Teraz brzozowe drewno schnie i czeka aż kominek będzie gotowy. Brzoza na drugim planie. Jeszcze stoi.

 

 



PB077437.jpg.7fdc28b0851473f18e5159dc8c5d6558.jpg

 

 

 



http://forum.muratordom.pl/images/misc/pencil.png" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/images/misc/pencil.png

PB077437.jpg.7fdc28b0851473f18e5159dc8c5d6558.jpg

PB077437.jpg.7fdc28b0851473f18e5159dc8c5d6558.jpg

PB077437.jpg

PB077437.jpg

ludwik_13

 

 

PB077473.jpg.13c39a911081fa9005e7567752e40451.jpg

 

 



Na górze widok na nasz nowy nabytek - brakujące 10 m szerokości i 150 m długości. Po lewej żyto sąsiada, po prawej nasze sosny, sadzone ponad 10 lat temu, więc na ich wycinkę musieliśmy uzyskać w gminie pozwolenie.

 

 



Poniżej miejsce, gdzie ma stanąć dom (na razie stoi kompostownik). Po prawej widok z kuchennego okna.

 

 



Sosny ciągle stoją. Ale już niedługo.

 

 



PB077445.jpg.41284ff57eaaf86644077b5fd3a0d1e1.jpgPB077440.jpg.b91d9a5a70c14e7de73c07ae330da9b6.jpg

PB077473.jpg.13c39a911081fa9005e7567752e40451.jpg

PB077445.jpg.41284ff57eaaf86644077b5fd3a0d1e1.jpg

PB077440.jpg.b91d9a5a70c14e7de73c07ae330da9b6.jpg

PB077473.jpg.13c39a911081fa9005e7567752e40451.jpg

PB077445.jpg.41284ff57eaaf86644077b5fd3a0d1e1.jpg

PB077440.jpg.b91d9a5a70c14e7de73c07ae330da9b6.jpg

PB077473.jpg

PB077445.jpg

PB077440.jpg

PB077473.jpg

PB077445.jpg

PB077440.jpg

ludwik_13

pozwolenie na budowę

 

Na początku marca złożyliśmy dokumenty. Przezornie warunki na media uzyskaliśmy już w styczniu. Zresztą błyskawicznie. Sporo problemów budziła część graficzna planu miejscowego - w skali 1:10 000. Niewiele na nim widać, grubość linii czasami jest równa szerokości działki (6-8m). Plan robiony w gminie "rzutem na taśmę" jeszcze po staremu (ale aktualny i obowiązujący), ma sporo innych mankamentów, ale jest. I nie trzeba było uzyskiwać WZ.

 

A w Starostwie zaczęły się problemy. To temat na osobny wątek, w sumie nie trwało wszystko bardzo długo, ale kosztowało nas sporo nerwów i oczywiście jeszcze kilku poprawek w dokumentacji. Między innymi po wnikliwej analizie zapisów planu miejscowego wraz z panią ze Starostwa, zamieniliśmy szambo na przydomową oczyszczalnię ścieków. Okazało się, że zakazy dotyczą tylko typowej zabudowy jednorodzinnej a my budujemy się na siedlisku. I nie wiadomo, kiedy na naszą wieś trafi kanalizacja - 10 lat nie jest wykluczone . Na dodatek Pani Architekt złamała sobie nogę na nartach i była jakby ciut mniej mobilna. Udało się - pod koniec kwietnia mieliśmy już pozwolenie ostateczne. Nie upiłam się z radości tylko dlatego, że wiedziałam, iż to dopiero początek drogi. Przed nami wybór wykonawcy stanu surowego i decyzja kredytowa....

ludwik_13

przeboje projektowe

 

Projekt był gotowy z pracowni MG z Warszawy. Jako jedna z niewielu na swojej stronie oprócz poglądowych rysunków zamieszcza też rzuty. Zaniepokoiło nas wejście do łazienki na parterze. Wyszło nam, że będzie pod schodami. Kombinowaliśmy na różne sposoby, bo jednak nie chcieliśmy przeprojektowywać komina i woleliśmy, aby okno było w łazience, a niekoniecznie w kotłowni. W końcu wyszło nam, że jakoś sobie z tym poradzimy. Zamówiliśmy projekt.

 

Znajoma Pani Architekt miała dokonać adaptacji. Miało nie być wielu zmian, ale rzeczywistość okazała się inna. Wybrany przez nas dom został zaprojektowany ze ścianami trójwarstwowymi (silikat-wełna-silikat), my zaś byliśmy zdecydowani na pustaki - styropian.

 

Spora zmiana. Dużo też kombinowaliśmy z pokojem dziennym, bo kominek został umieszczony w jego węższej części, która nam akurat bardziej pasowała na jadalnię niż na kąt wypoczynkowy. Został przeniesiony i zrobiło się lepiej. Doprojektowano zadaszenie tarasu i obniżono daszek nad wejściem. Reszta pomysłów to rzeczy, które mogły być uznane za zmiany nieistotne, ale woleliśmy je narysować. I tak nie wszystkiego udało się nam dopilnować. Po drodze wyłapaliśmy pewne niedoróbki w projekcie i biuro autorskie poprawiło nam je na bieżąco. We współpracy z konstruktorem zmieniliśmy też konstrukcję dachu, rezygnując z dwóch dwunastometrowych stalowych płatwi i czterech stalowych słupów, wzmacniając więźbę w inny sposób.

 

Prace projektowe trwały prawie dwa miesiące ( a to przecież tylko adaptacja!!!).

ludwik_13

 

Oczywiście już w trakcie porządkowania spraw prawnych zaczęły się poszukiwania projektu.

 

Dom miał być z poddaszem użytkowym, bo w naszym wiejski krajobrazie inny nie pasuje. Dach dwuspadowy , z połaciami na północ i południe (może zainstalujemy kolektory).

 

Na dole oprócz salonu wymagany był jeszcze jeden pokój i pełna łazienka. To z myślą o Mamusi, która staje się niestety coraz starsza i pewnie w którymś momencie zamieszka z nami. A na górze nasza sypialnia i dwa pokoje do pracy/ gościnne dla dzieci, które dorosły, żyją własnym życiem, ale pewnie czasem zechcą rodziców odwiedzić. A może kiedyś z wnukami. Może to trochę rozrzutne, ale obydwoje trochę pracujemy w domu i dotychczas była to sypialnia (mąż) albo stół w jadalni (ja). Także jak rozkładałam się z szyciem czy innymi pracami ręcznymi, to musiałam kombinować gdzie się zaistalować i sprzątać przed posiłkiem. Jakbyśmy nie kombinowali wychodziło 120-130 m2. Bez szaleństw typu salon 40 m2, czy pokoje kąpielowe. Garaż jednostanowiskowy, na drugie auto postawimy wiatę a w przyszłości, gdy skończymy aktywność zawodową, jedno nam wystarczy.

 

Poszukiwania, opinie, dyskusje trwały do grudnia 2010 r....

ludwik_13

Początki

 

Zainspirowana wpisami innych użytkowników forum murator - też zaczynam. Nie wiem, czy uda się "dzień po dniu", ale spróbuję. Właściwie "spróbujemy", bo mam nadzieję, że mój Ślubny się przyłączy i będzie mnie wspierał zarówno w warstwie werbalnej jak i graficznej.

 

Od ponad 20 lat śnił nam się dom. Życie tak się układało, że lata te przemieszkaliśmy w domach, ale nie własnych, tylko służbowych. Taka praca. Za każdym razem : przeprowadzka, urządzanie się, urządzanie ogrodu i znów to samo.... Zycie pisze różne scenariusze i na nas padło, byśmy po ponad 25 latach małżeństwa, mając odchowane i prawie samodzielne dzieci, zaczynali budowę domu - na dalsze życie.

 

Rozważaliśmy różne możliwości, ale perspektywa mieszkania w bloku z dużym psem i dwoma kotami nie bardzo nam się uśmiechała. Na dom w lokalizacji blisko miasta lub choćby na działkę w tej okolicy nie mamy szans. Niestety. Ale niecałe 30 km stąd w pięknej wsi Teściowa moja miała piękną rekreacyjną działkę. Areał spory, okolica piękna, plan miejscowy dopuszcza zabudowę letniskową a dalej siedliskową.

 

Po długich dyskusjach i rozważaniach stanęło na tym, że trzeba dokupić jeszcze jedną działkę (właściciel na szczęście chciał sprzedać) . Decyzja zapadła w lipcu ub. roku.

 

I zaczęliśmy prostowanie spraw prawnych i geodezyjnych, a w grudniu 2010 kupiliśmy brakujący fragment. Resztę dostaliśmy w prezencie od Mamusi.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...