Kuchnię mam.
Wprawdzie troszku jej tam do kompletnego końca brakuje, ale jest.
Jeszcze parę razy z rozpędu poleciałam z czajnikiem pod prysznic, zanim przypomniałam sobie, że mam zlew i wodę w kuchni.
Meble nowe (w rzeczywistości znacznie mniej czerwone), a sprzęty stare. Wiek różny. Gazówka już pełnoletnia. Trzeba będzie osiemnastkę wyprawić.
Strasznie mi się podoba zlewozmywak pod oknem (w połowie, żeby okno otworzyć), bo do tej pory miałam dokładnie odwrotnie - światło za plecami. Podoba mi się ten blat razem z parapetem. I to, że przy kuchence mam blat po obu stronach, a nie miałam wcale. No i to, że nikt nie musi stawać na baczność, gdy otwieram zmywarkę. Wszystko jest OK, a co nie jest, tego głośno nie powiem.
Najwyżej mogę przyznać, że brakuje drzwiczek nad okapem i oświetlenia pod szafkami, bo to widać.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/301.jpg
http://www.konarzyny.edu.pl/my/302.jpg
http://www.konarzyny.edu.pl/my/303.jpg
Szefową kuchni jest póki co Mama i bardzo sobie ten nowy układ chwali.
Ja głównie parzę kawę i herbatę, bo gości przyjmujemy prawie codziennie, co jest oczywiście bardzo przyjemne, ale kompletnie paraliżuje postęp prac. Trzeba było zrobić jedną imprezkę i już.
Od gościa jednego dostałam w prezencie kwiatka wymagającego pilnego przesadzenia. Wygrzebałam jakieś doniczki, ziemię, i przesadziłam – 17 roślinek. Tak mi dobrze szło... Byłoby więcej, ale ziemi zbrakło. No i doniczek... Jakby się ktoś z wizytą wybierał, to ja doniczki bardzo chętnie...
Wiosną zapachniało. Wróble wrzeszczą, sikorki dzwonią, sroki już mają gotowe gniazdo na brzozie, no i pojawiła się parka, co wiosną w naszym wiatrołapie pisklaki wychowała (szare całe, tylko rude mają ogonki - nie mogę ich zidentyfikować).
Wyległam i ja na słoneczko. Walczę z zeszłorocznymi liśćmi, odgrzebuję przywalone ziemią iglaczki, wyłuskuję z kątów śmieci pobudowlane. Nie mam pojęcia, jak zrobię z tego ogród, ale ziemia tak czarująco pachnie, że chce się w niej grzebać.
Dziewczyny za mną jak kurczaki za kwoką. Pograbiły pobojowisko, nowe miejsce na ognisko wyszykowały - sezon się chyba zaczyna.
Przygotowałam miejsce na kompost, jeno deczko małe na taką dużą działkę. Samych odpadów kuchennych jest już sporo, a co tu mówić o chwastach.
Mieliśmy już nagraną cegłę z rozbiórki na ogrodowe ścieżki, ale ktoś tam odradził, że się nie nadaje. A mnie by to bardzo odpowiadało. Tak wizualnie. Kojarzy mi się ze starym ogrodem...