Po kilku tygodniowej przerwie w koncu wyskrobalam chwile czasu (mogla jeszcze z godzine spac )
Od poczatku marca troche sie dzialo. Na budowie nie byly to juz prace az tak bardzo widoczne na pierwszy rzut oka. No moze poza trzema elementami: lukarny, weranda, pergola (jeszcze nie skonczona) i zarys wiaty/garazu (tez czeka na skonczenie).
W poniedzialek sie dowiedzialam, ze jak nie zastalam moich ciesli o 14 w czwartek ani w piatek (w nocy troche padalo), to nie z powodu zmeczenia tudziez blota... gosc-szef jest w Perth, pojechal na ponad tydzien na wakacje!
Dlatego szkielet nie wykonczony, choc inspekcje juz przeszedl - to inspekcja konstrukcji, a to juz rzeczywiscie gotowe. Troche moja zlosc lagodzi to, ze robote zrobili rzeczywiscie dobrze. Sasiad, ktory pomaga nam na budowie, widzial juz wiele domow, ale tak porzadnego szkieletu jeszcze nie :) Chodzi glownie o niby drobiazgi - jak tasmy metlowe wzmacniajace szkielet, zawsze sie je przybija, choc przewaznie tylko na zewnetrznych scianach daja, u nad sa i takze na wewnetrznych i w dodatku nie tylko zwykle tasmy nabite, ale z naciagiem. Widac, ze sie pieszcza z tym naszym domem, jak juz przyjda, to rzeczywiscie pracuja, choc czasem efektu nie widac, dopiero jak sie czlowiek przyjrzy to widac, ze tu wzmocnione, tam przybite - male rzeczy, a wazne i czasochlonne. Gdyby jeszcze znienacka nie znikali! Nawet nie uznano za stosowne mnie powiadomic... chocby o tej zaliczonej inspekcji, jak juz nie o wyjezdzie tysiace kilometrow od Melbourne
Wsrod dobrej roboty znalazlam niedociagniecie, niestety juz nie da sie poprawic - wplynie to minimalnie na wielkosc dachu, a godz juz dokonal pomiaru do zamowienia Sciany zewnetrzne obkladamy plytami 75mm, tylko w dwoch miejscach mialy byc takie cienkie 10mm (bok wypustki miedzy kuchnia a salonem i jadalnia a salonem). Pilnowalam, zeby slab byl wylany jak trzeba - pod te grube pluty jest oblizenie dookola domu, oprocza wlasnie tych dwoch miejsc. A nasz ciesla robiac daszek wypustek - wszystkich trzech, zostawil wszedzie mozliwosc wlozenia tylko cienkich plyt. Bede miala dziury izolacyjne, a gdyby bylo od razu tak postanowione, to ciut wieksza lazienke, a tak ani powierzchni, ani scian!
Zdjecia wkleje hurtem troche pozniej :)
Teraz jeszcze troche przechwalek. Mamy drugie auto Niby nie jakies super, ale dla nas ekstra! To holden barina - czyli australijski odpowiednik opla corsy; wersja pieciodrzwiowa, a w srodku wszystko, co trzeba i czego nam w nasze toyotce-staruszce brakuje - klima, wspomaganie w kierownicy (jaka ulga!) i jeszcze kilka rzeczy, ktore przeciez znacie :) Jak przyjechalismy do AU to przerazilo nam, ze znaczna czesc samochodow jest biala, bardzo nam sie to nie podobalo. Potem kupilismy nasze autko (2 tyg po przyjezdzie) - biale. I przekonania sie zmienily, na upaly kolor idealny, no i teraz gdy trzeba bylo ustalic kolor, odpowiedzielismy ze smiechem oboje - BIALY!
Jeszcze z nie budowlanych rzeczy - mielismy odwiedziny znajomych z Polski :) byli u nas 3 dni i jeszcze zawitaja przed swietami i powtorem do kraju. Teraz jeszcza po Australii.
I wracam do budowy - kupilismy bajerancki prysznic. Juz kiedys takie widzialam, ale cena powalala. Az tu nagle znalezlismy hurtownie/sklep/importera. Podliczylismy, ile trzeba wydac na brodzik, kabine, plytki, jakis wyciag, oswietlenie, baterie, poleczki itd, no i wyszlo, ze jakies 1200, no i kupilismy za 1000 cudo! Oprocz wymienionych rzeczy ma masaz plecow, stop, termostat, radio, nawet mozliwosc odbierania telefonow
http://wiki.melbourne.pl/dziennik/prysznic_kabina.jpg
Bylo troche przebojow z przewiezieniem, ale sie udalo
W sobote zaczelismy obijac dom panelami, zaczyna sie robic mniej wietrznie, ale i ciemnawo Wczesniej zostaly pociagniete rury do kanalizacji i wody wewnatrz budynku. Zaczelismy malowac okna - dosc opornie nam idzie zwlaszcza, ze po pomalowaniu kilku samym bezbarwnym lakierem, wymyslilismy bejce, no i doszla kolejna warstwa, ale bedzie dobrze :)
Ostatnio wyszla duza wtopa Zwiazana wlasnie z okanmi - balkonowymi i generalnie drzwiami. Nie mamy ani jednych nieco szerszych! O ile o drzwiach wiedzielismy i nie zadawalismy sobie pytan, jak wnosi wieksze rzeczy bez duzego glowkowania, to z okami nad tym myslalam, a nie wyszlo
Planowalam dac drzwi przesuwne - jedna tafla stala, druga ruchoma. Maksymalna szerokosc jednego to 2,4m, wiec po 120 cm. Nasz architekt stwierdzil, ze troche malo i ze lepiej dac 3 tafle po 90cm - ruchoma jedna (cztery, ktore chcialam kiedys dawno to za duzo na naszych scianach, choc w tym domu tak mam - od brzegu do brzego okno). Razem jego pomysl powiekszyl calosc o zaledwie 30cm! Niby zawsze wiecej, ale tak naprawde to tylko 10cm, bo przeciez dochopdza dwie dodatkowe ramy! No i przejscie zamiast jakies 115 zweza sie do 85, jakby tego bylo malo to jakies pacany zdecydowaly, zeby otwierac okno na zewnatrz (od srodka bedzie siatka przeciw owadom), wiec jeszcze trzeba zrobic miejsce na klamke, ktora przeciez sie nie wsunie, i tak doszedl ogranicznik - kolejne centymetry, chyba przerazili sie, jak malo miejsca zostaje, bo powinien on zmiejszac mozliwosc otwierania jeszcze bardzie, bo teraz jak sie chwyci klamke w sosob naturalny, mozna sobie reke przytrzasnac I co ja mam zrobic? Dwa wielkie okna tarasowe i lipa
Hmmm... koncze smutnym akcentem... Trudno. Zdjecia na otarcie lez beda pozniej!